
Dla odmiany znowu sięgam do bajek i baśni. I wymyślam... :)
Zapraszam i pozdrawiam. :)
Dla odmiany znowu sięgam do bajek i baśni. I wymyślam... :)
Zapraszam i pozdrawiam. :)
… Stało się więc, niestety, w czarnym, ciemnym lesie:
Wilk, za Babcię przebrany, jak wieść straszna niesie,
Pożarł ją i Kapturka w pelerynce krasnej,
Umieszczając ofiary w pozycji dość ciasnej.
Mimo tego Gajowy wyjął, co ten spożył,
Gdyż w pośpiechu swych sztucznych szczęk Wilk nie założył,
Połknął w całości obie: i Babcię, i Wnuczkę.
Odtąd zęby ma zawsze, bo dostał nauczkę.
Kopciuszek wpadł, jak jego buty się odróżnią,
By Książę poszukiwań nie czynił na próżno:
Zawczasu sprytne dziewczę stopy swe włożyło
W gniazdo os, więc zapiekło te nóżki, aż miło!
Urosły do rozmiaru niespotykanego,
Wróżka zużyła kilo szkła hartowanego!
„Pantofelki”, stworzone dla panny tej nocy,
Ledwie się pomieściły z dziewczęciem w karocy.
Żadna panna na balu i w królestwie całym
Nie miała nóg, które by na but pasowały.
Śnieżka radziła sobie modą inną trochę,
Wygnana z zamku ojca przez wredną macochę:
Myśliwy stracił serce, nie jeleń bez winy,
Królowej je podała w przebraniu chłopiny.
Lustro zdradzieckie stłukła (ale nie wiedziała,
Że macocha wnet nowe stworzyć nakazała).
Krasnale wypędziła, zajmując ich włości.
A gdy starucha wprosi się wraz z jabłkiem w gości,
W wyszukanie uprzejmy sposób ją przymusza
Do konsumpcji swej trutki (jak Hamlet Klaudiusza).
A i cudna Syrenka, znana z arii śpiewnych,
Nie musiała porzucać swych piosenek rzewnych –
Wiedźmie za dar chodzenia wręczyła kamienie
Wraz ze złotem (odkryte w podwodnym basenie
Przez sławetnego ojca, władcę mórz, Trytona,
co wspierał jej przemianę). I sprawa skończona.
Głos nadal piękny miała i ukochanego,
Nie poświęcając szczęścia ni śpiewu swojego.
Urszula nic nie mogła uczynić jej zatem
W obawie przed Trytona trójzębem i batem.
Jaś z Małgosią pierniczki wszystkie pozjadali:
Ze ścian, dachu, komina, i z jadalnej sali,
Tak, że z chatki, na łapce stojącej od kury,
Nie został nawet okruch, ni deska, ni mury.
Baba Jaga uciekła w podskokach, bez miotły
(Którą także pożarto, i piece, i kotły).
Roszpunka swej fryzury nie nadwyrężała -
Z włosów wiedźmy i książąt liny mocowała.
A moda wtenczas kudły mieć nakazywała
Przeto każdy młodzieniec, którego witała,
Po pas miał pukle, gęste, niczym karateka
Długowłosy, z kanionu, tam, gdzie Żółta Rzeka.
Łysymi ich czyniła. Wielce była rada.
Im, nie jej, gołą głowę pokazać wypada.
Kaczątko Brzydkie nadal pozostało szare,
Ponieważ się w łabędzia nie zmieniło wcale.
Nie poznały się na nim ni kaczki, ni kwoki.
Szukało swego miejsca na świecie szerokim.
Pracowało, gdzie różne miejsca i speluny,
Dorabiając się w końcu niemałej fortuny.
A teraz jest Papugą, co tym globem trzęsie.
Jak? To wyjaśnię prędko już w kolejnym wersie:
Choć bez piór prawie, z cielskiem obrzydliwym, szarym,
Jest głową wszelkich gangów i to w świecie całym.
Wszystkie zwierzaki w „szarej” oraz „czarnej strefie”
Zwracają się do niego zawsze: „Panie Szefie”.
Królewna nie szukała na zamku wrzeciona,
Więc nigdy nie zasnęła. I bajka skończona.
Jaś magicznej fasoli nie posadził w rolę -
Ugotował i spożył wraz z pysznym rosołem.
Ali Babę czterdziestu zbójców uwięziło,
Żadnego więc: „Sezamie…” przenigdy nie było.
Kot w Butach nie wdział butów, bo miał długie szpony.
A Kaj nigdy nie został w lodzie zamrożony.
Calineczka wciąż tkwiła w domu swojej mamy.
Aladyn potłukł lampę z Dżinem dla odmiany.
Bella nie znała Bestii, ojca poświęciła.
Zjedzona Złota Rybka życzeń nie spełniła.
Nie każda bajka prawdę mówi, lecz poucza
Każda, która używa magicznego klucza
Do serca dziecięcego, mądrości, fantazji.
Autorzy zaś zmieniają ich treść przy okazji:
Bajeczki, bajki, baśnie tworzą w nowych wersjach,
By każda była jeszcze ciekawsza, piękniejsza…
(kadr z filmu: „Karatecy z kanionu Żółtej Rzeki”, 1984 r., źródło: filmboster.com)
Powiem Ci bruce, że pomysł świetny, ale wolałabym cykl, po wierszyku na bajkę. Bo czytałam z przyjemnością, chichotałam, ale chyba wrażenie zostało by ze mną na dłużej, gdybym mogła pobyć z bohaterami.
Najbardziej chyba poruszył mnie los nieszczęsnej baby jagi. Bezdomna staruszka, bez narzędzi pracy, aż łza się w oku kręci.
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Fajne zestawienie, namieszałaś w bajkach jak jakiś Rumburak. ;-)
Czytało się przyjemnie.
Babska logika rządzi!
Hej, Ambush, dzięki, wiem, wiem, pisałam takie kiedyś, ale teraz znowuż zdecydowałam się na zbiorowe rymowanko. :)
Dziękuję, Finklo, a “Arabelę” ubóstwiałam. :)
Pozdrawiam Was.
Pecunia non olet
kapitalne :)))
Bruce, zwykle nie czytam wierszy, bo nie znam się i uważam, że nie mogę komentować. Zrobiłem wyjątek, gdyż zafrapował mnie tytuł. Kapitalne pomysły. Nie zdziwiłbym się, gdyby powstały takie pełne wersje starych bajek, dobrze nam znanych. Dodatkowe gratulacje z powodu umiejętności wiązania mowy!
AS, miło mi ogromnie, dzięki. :)
Koalo75, bardzo dziękuję, ale to zaledwie prosta, zwykła rymowanka, taka odskocznia od szarego i zimnego dnia. :)
Pozdrawiam Was serdecznie.
Pecunia non olet
Cudo.
Ubawiłem się przy kapturku, ale prawdziwie wyobraźnie poruszyła mi Bella poświęcająca ojca.
Rewelka
Absolutnie nie znam się na wierszach, ale ten wydaje się w porządku :O
Lenti, fakt, Bella zawojowała tu całą resztę. :)
Robert Raks, miło mi. :)
GalicyjskiZakapiorze, nie ma tu kategorii “rymowanka”, bo z pewnością bym ją wybrała, gdyż do solidnie przygotowanego wiersza jeszcze baaardzo daleko. :)
Dziękuję Wam bardzo za miłe słowa, Wasz czas i opinie. Pozdrawiam serdecznie.
Pecunia non olet
Bardzo zabawne i dodatkowo wierszem – brawo!
P.S. Jasiowi i Małgosi tak łatwo by nie poszło. Zakładając, że każde może zjeść dziennie 2 kg słodyczy, a chatka jest budowana techniką lekką i waży 2 tony, zajęłoby im to 500 dni, czyli ponad rok.
Gęstość piernika jest zbliżona do drewna, ale wytrzymałość mniejsza. Oznacza to, że masa chatki byłaby jeszcze większa, zapewne dwukrotnie. Trzy lata jedzenia chaty – i kto by zapewnił opiekę dentystyczną ? :D
To oczywiście żart, nie zmieniaj nic!
Bardzo dziękuję, Marzanie. :)
A kto powiedział, że Jaś i Małgosia to “całkiem zwyczajne” dzieci? :)
Pozdrawiam serdecznie. :)
Pecunia non olet
Powiem Ci bruce, że pomysł świetny
Fajne zestawienie, namieszałaś w bajkach jak jakiś Rumburak. ;-)
kapitalne :)))
Cudo.
Rewelka
Bardzo zabawne i dodatkowo wierszem – brawo!
Podpisuję się pod wszystkim!
Bardzo przyjemny wierszyk. Fajny i kreatywny pomysł z przedstawieniem trochę innych odsłon najpopularniejszych bajek. Takie całkiem mroczne.
Klikam i pozdrawiam :)
AP, to przemiłe, dziękuję Ci. :)
Pnzrdiv.117, cieszę się, że tak go odebrałeś. :)
Dziękuję Wam za opinie i pozdrawiam ciepło.
Pecunia non olet
Cześć, bruce!
Ten wierszyk mi się spodobał. Przerabianie klasycznych motywów baśniowych jest nawet popularne, ale u Ciebie nie ma w tym cienia kpiny. Bohaterowie, czy spotyka ich los lepszy niż w oryginale, czy gorszy, są potraktowani z ciepłem i wyrozumiałością, a całość spina piękna klamra z ujawnieniem “czułego narratora” w całej okazałości.
Trzynastozgłoskowiec 7+6 jest nieźle utrzymany, spróbuję przejrzeć tekst, żeby pozbyć się nielicznych odstępstw. Pewna liczba rymów gramatycznych nie jest problemem w takiej konwencji, ale może też uda mi się zasugerować parę alternatyw. Oczywiście decyzja, czy wprowadzić proponowane zmiany, należy zawsze do Ciebie.
… Stało się zatem, niestety, w czarnym, ciemnym lesie:
I wkradła się czternastka zaraz na początku, ale wystarczy dać “więc”.
A i Kopciuszek mądrzej na bal się szykował -
– Książę próżno nie jeździł, by but dopasować,
A może tak:
Kopciuszek wpadł, jak jego buty się odróżnią,
By Książę poszukiwań nie czynił na próżno:
Zawczasu…
Widzę tu też dziwną konwencję, którą pamiętam ze Świąt serc: dajesz łącznik na końcu wersu, a kolejny rozpoczynasz myślnikiem, gdy należałoby po prostu postawić myślnik na końcu.
Inna rzecz, że w większości wersji logika jest i tak podobna: buty pasują tylko na Kopciuszka, gdyż wyróżnia się ona (przeciwnie) niezwykle małym rozmiarem stopy. Przez uprzejmość pomijam warianty co bardziej drastyczne lub wulgarne.
W gniazdo os, zatem zapiekło te nóżki, aż miło!
Znów czternastozgłoskowiec, który można poprawić przez zamianę “zatem” na “więc”. Zaczynam się zastanawiać, czy Ty przypadkiem nie wymawiasz “zatem” jakoś jednosylabowo – w życiu czegoś podobnego nie słyszałem, ale kto wie?
Śnieżka wszak też inaczej sobie poradziła,
Gdy macocha ją z zamku ojca wypędziła:
Tu proponowałbym na przykład:
Śnieżka radziła sobie modą inną trochę,
Wygnana z zamku ojca przez wredną macochę:
Krasnale hen wygnała, zajmując ich włości,
Staruchę, co wprosiła się wraz z jabłkiem w gości.
Perswazją i torturą szybko przymusiła,
Aby zatruty owoc czym prędzej spożyła.
Tu podział na zdania jest wyraźnie błędny, ale poza tym proponuję modyfikację dość dowolną, głównie dla poprawy rymu “przymusiła – spożyła”:
Krasnale hen wygnała, zajmując ich włości.
A gdy starucha wprosi się wraz z jabłkiem w gości,
W wyszukanie uprzejmy sposób ją przymusza
Do konsumpcji swej trutki (jak Hamlet Klaudiusza).
Nie musiała zawodzić swych piosenek rzewnych -
– Za moc chodzenia dała Arielka kamienie,
Tu znów ten myślnik – i jak sądzisz, może lepiej wskazać drugą postać zamiast imienia syrenki?
Nie musiała porzucać swych piosenek rzewnych –
Wiedźmie za operację wręczyła kamienie…
Przez jej ojca, Trytona, co rządził morzami).
Ani myśląc się żegnać ze swymi piosnkami.
Przez jej słynnego ojca, władcę mórz, Trytona,
co wspierał jej przemianę. I sprawa skończona.
Dałoby się nawet napisać “tranzycję” zamiast “przemianę”, ale wydaje mi się, że nie pasowałoby to do całości Twojej konwencji, lepiej pozostawić bądź co bądź czytelną metaforę i nie razić dosłownością.
Jaś z Małgosią pierniczki wszystkie pozjadali:
Ze ścian, dachu, komina, i z jadalnej sali,
Tak, że z chatki, na łapce stojącej od kury,
Nie został nawet okruch, ni deska, ni mury.
Baba Jaga uciekła w podskokach, bez miotły
(Którą także pożarto, i piece, i kotły).
A to jest cudownie napisane! Zwykle prawidłową formą jest “sala jadalniana”, “barak jadalniany” itp., ale ta jest istotnie jadalna, co tylko dodaje smaczku całej strofie. Jedyny szczegół: wynikowego “tak że” nie należy dzielić przecinkiem.
Roszpunka swej fryzury nie nadwyrężała -
– Z włosów wiedźmy i książąt liny mocowała.
Myślnik.
A, że moda podówczas kudły wskazywała,
A moda wtenczas kudły mieć nakazywała…
Miał pukle gęste, do pasa, niczym karateka
Czternastka.
Po pas miał pukle, gęste, niczym karateka…
Jest głową wszelkich gangów w każdym świata mieście.
Zakres działalności wygląda na groteskowo przerysowany (zwłaszcza gdy większość historii starasz się upraszczać i przerabiać na bardziej przyziemne), a rym też taki sobie. Da się poprawić na różne sposoby, na przykład Trzyma całą księgowość mafiosów w Lubelskiem.
Wszystkie zwierzaki w „szarej” oraz „czarnej strefie”,
Zwracają się do niego zawsze: „Panie Szefie”.
Błędny przecinek między grupą podmiotu a orzeczenia.
Jaś magicznej fasoli nie posadził w rolę -
– Ugotował i spożył wraz z pysznym rosołem.
Myślnik.
Dziękuję za podzielenie się wierszykiem i serdecznie pozdrawiam!
Ślimaku Zagłady, baaaardzo dziękuję za tam wnikliwą oraz przemiłą opinię i poświęcenie czasu mojej kolejnej, skromnej rymowance. Pierwotnie czternastek było – ku memu szczeremu zdumieniu – znacznie więcej, choć początkowo sądziłam, że wszystko jest idealnym trzynastozgłoskowcem. :)
Bardzo możliwe, że nie tylko “zatem”, ale i inne wyrazy tak wymawiam; odkąd tylko nauczyłam się mówić, słyszałam nieustannie, że mówię zdecydowanie za szybko. Podobno początkowo rozumiała moje trajkotanie tylko Mama. :) Sporym wyzwaniem okazało się nauczanie, ale zawsze cierpliwie powtarzałam, o co tylko proszono, nigdy nie ”gnałam z materiałem, byle do dzwonka”. :) Flegmatyczność mojej natury w połączeniu z przesadnie szybkim mówieniem jest niebezpiecznym połączeniem, co widać choćby na przykładzie tego tekstu. :)
Tendencja do nadmiernego wstawiania przecinków niestety tkwi we mnie od zawsze, muszę zdecydowanie nad nią pilniej popracować. :)
Papugę oczywiście wplotłam specjalnie, nawiązując do słynnego dowcipu z brodą o przemytniku, złapanym z papugami w workach podczas przekraczania granicy. :)
Pozdrawiam serdecznie, wszystko naniosę, gdy tylko zdołam znaleźć nieco czasu, baaardzo raz jeszcze dziękuję.
Edit, pozmieniałam, w paru miejscach – unikając powtórzeń – dodałam lub ujęłam. Co do owego nieszczęsnego myślnika – faktycznie mam zakorzenione z SP, że w wierszu jest on na końcu pierwszego wersu i na początku kolejnego. :) Muszę to w swej pamięci na zawsze zweryfikować. :)
Pozdrawiam serdecznie. :)
Pecunia non olet
Bardzo możliwe, że nie tylko “zatem”, ale i inne wyrazy tak wymawiam; odkąd tylko nauczyłam się mówić, słyszałam nieustannie, że mówię zdecydowanie za szybko.
Też bym z tym nie przesadzał, dalej w toku wiersza masz rym “zatem – batem”, gdzie niewątpliwie jest “wymówione” poprawnie.
Papugę oczywiście wplotłam specjalnie, nawiązując do słynnego dowcipu z brodą o przemytniku, złapanym z papugami w workach podczas przekraczania granicy. :)
O, chyba nie znam? Skoro chciałaś zachować “światowy zasięg” Papugi, poradziłaś sobie z poprawą tego miejsca znakomicie!
Co do owego nieszczęsnego myślnika – faktycznie mam zakorzenione z SP, że w wierszu jest on na końcu pierwszego wersu i na początku kolejnego. :) Muszę to w swej pamięci na zawsze zweryfikować. :)
Tu dowiaduję się czegoś nowego, bo jeśli masz tak zakorzenione, to najwyraźniej gdzieś rzeczywiście istniała taka tendencja typograficzna. Niewątpliwie w poezji swoboda interpunkcyjna jest nieporównanie większa niż w prozie, jednak praktycznie we wszystkim, co czytałem, myślnik nie dubluje się i pozostaje na końcu wersu.
Zauważ jeszcze, że istnieje różnica między myślnikiem (“–”, średniej długości kreska) a łącznikiem (“-”, krótka kreska). Ten drugi to znak ortograficzny, a nie interpunkcyjny, wstawia się go wewnątrz wyrazów (flaga biało-czerwona, pustynia Kara-Kum i tak dalej). Na końcu dwóch wersów wciąż masz łączniki zamiast myślników.
Wobec naprawy błędów dobijam do Biblioteki i ponownie pozdrawiam!
Bardzo dziękuję, Ślimaku Zagłady, ale doprawdy to tylko taka zwykła rymowanka, nic szczególnie wzniosłego… Zdaję sobie sprawę z poziomu, szczególnie kiedy Ty komentujesz, a wiem przecież, że znakomite piszesz utwory, zwłaszcza wiersze. :)
Tak, ten myślnik zapadł mi głęboko w pamięć i nawyk, ale tu na Portalu od samego początku uczę się tak wielu rozmaitych rzeczy (jak choćby nie zastępowania wszędzie wyrazu “który” wyrazem “jaki” – też uczono mnie tak w SP; o dialogach nie wspominając, bo zapisywałam je wcześniej kompletnie źle!), że chylę czoła przed kolejną nauką i zamierzam się stosować. :) Rzeczywiście, podobieństwo zapisu tych znaków pewnie nieraz wprowadziło mnie w błąd. :)
Z tym “zatem” to ciekawa sprawa, nawet po przeczytaniu Twojego komentarza powtórzyłam sobie parokrotnie, aby sprawdzić – czasem w pośpiechu rzeczywiście wymawiam jednozgłoskowo. :)
Lubelszczyzny nie chciałam zbytnio pogrążać, Brat tam obecnie mieszka… :)) Co nie znaczy, że Twoja propozycja mi się nie spodobała – wręcz przeciwnie – była wręcz idealna, pomysłowa i dowcipna! :)
Pozdrawiam serdecznie i raz jeszcze dziękuję.
Pecunia non olet
Fajne to :D
Kto wie? >;
Lubelszczyzny nie chciałam zbytnio pogrążać, Brat tam obecnie mieszka… :)) Co nie znaczy, że Twoja propozycja mi się nie spodobała – wręcz przeciwnie – była wręcz idealna, pomysłowa i dowcipna! :)
To miłe, ale dobrze robisz i zawsze do tego zachęcam, żebyś nie wstawiała w swoje teksty zmian, które nie pasują do Twoich założeń artystycznych, nawet jeśli technicznie nie można im nic zarzucić.
A jeszcze pytałem o ten dowcip z papugą?
Dzięki, Skryty. :) Pozdrawiam. :)
Wiesz, Ślimaku Zagłady, każde proponowane tu na Portalu zmiany uznaję za godne rozważenia, bo wiem, że radzą mi Znawcy. :) A Ciebie uważam za absolutny Autorytet. :) I tak jest od wielu lat. :)
Przepraszam, umknęło mi. :)
Obym tylko nie zarżnęła, bo dawno temu słyszałam… Z góry proszę o wyrozumiałość… Na granicy celnik złapał gościa, przemycającego w workach papugi. Pytał o ich cenę, bo przemytnik twierdził, że są wyjątkowo mądre i wykształcone. Jedna, piękna, biała, znała biegle dwa języki obce. Kosztowała – podaję z pamięci, dajmy na to: – trzysta dolarów. Druga, czerwona, znała cztery języki i kosztowała pięćset. I tak dalej. :) Coraz więcej znanych języków obcych i coraz wyższe ceny. Wreszcie celnik pokazuje wyleniałe stworzenie, szare brzydkie, stare i pomarszczone. Celnik pyta o koszt. Gość, że pięć tysięcy. Na to celnik: “Wow, to ile ona musi znać języków obcych!”. Ani jednego, odpowiada przemytnik, ale inne papugi mówią do niej: “Szefie”. No i jeszcze była wersja z przemycaniem inteligentnych papug w workach przez granicę, celnik pyta, co w workach, gość, że złom, celnik kopie dla sprawdzenia, a mądre papugi chórem: “Brzdęk, brzdęk!”. :)
Pozdrawiam Was.
Pecunia non olet
bruce,
Zacnie napisane, z ciekawym pomysłem. W trakcie zastanawiałem się jaką puentę wymyślisz i znalazłaś prostą, ale satysfakcjonującą.
Zastanawiam się ile pisane, ze względu na to, że jak na rymowane, to całkiem obszerny tekst, a z sensem i rytmem :).
Brawo, przyjemnie się czytało i szacunek za to.
Pozdrawiam!
Dzięki wielkie, Beeeecki, często rymy wpadają mi do głowy przypadkowo, bywało, że nawet w drodze do szkoły, uczelni czy pracy zapisywałam coś w autobusie na kolanie. :) Tę skromną rymowankę pisałam kilka godzin, lecz z przerwami, na ile czas pozwalał, a jednak, tradycyjnie, po publikacji wymagała jeszcze wielu koniecznych doszlifowań ze strony Znawców. :)
Pozdrawiam serdecznie. :)
Pecunia non olet