
Zapis prawdziwego snu, autorka PaniAI
Zapis prawdziwego snu, autorka PaniAI
Jeszcze zanim znalazłem się w tej przerażającej sytuacji, przytwierdzony niczym ofiara losu do podwozia orbitalnego statku, w mojej głowie tliły się jedynie strzępy wspomnień: huk eksplozji, wrzaski rannych żołnierzy, błoto zmieszane z krwią i śmiercią. Było tam jakieś pole bitwy, miejsce pełne chaosu, gdzie ludzkie życie znaczyło mniej niż piach pod stopami. Pamiętałem tylko urywki, obrazy twarzy w bólu, szarpane ciała, oraz upiorny smród spalonego mięsa. To wszystko wydawało się teraz odległe, nierealne jak mroczne sny.
Nie wiedziałem, jak znalazłem się tutaj – może był to cholerny przypadek, a może jakiś ponury żart przeznaczenia. Wisiałem teraz na zewnątrz tego orbitalnego monstrum, czując jak lodowaty powiew wszechświata wysysa ze mnie resztki życia, podczas gdy Ziemia oddalała się, stając się błękitną, nieważną kropką w oceanie czerni.
Przede mną wznosił się potężny statek, obca konstrukcja, ogromny i złowrogi lotniskowiec dryfujący w ciszy kosmosu. Metaliczne powierzchnie błyszczały chłodno i nieludzko, jakby statek był dziełem istot, których ludzki umysł nigdy nie miał poznać.
Wylądowaliśmy miękko, bez dźwięku. Wisiałem bezwładnie na haku, jak zwierzę w ubojni, desperacko udając martwego. Wokół mnie, w półmroku, zwisały blade, bezkrwiste ciała, zimne jak marmur, pachnące metalicznie zaschniętą śmiercią.
Nagle z mroku wyłonił się brodaty mężczyzna. Jego czarny płaszcz ciągnął się za nim jak złowieszczy cień, a z szyi zwisał medalion ze sześcioramienną gwiazdą, lśniący dziwnym, złowrogim blaskiem. Brodacz poruszał się z przesadną skrupulatnością, przesuwając palcami po martwych ciałach, upewniając się, czy wykrwawiły się całkowicie. Mruczał coś pod nosem, jakby zaklęcia w języku równie starym, co świat.
Nagle stanął tuż przede mną, jego oczy przeszyły mnie spojrzeniem równie ostrym, co chirurgiczny nóż. Jego usta pozostały nieruchome, ale jego głos wybrzmiał w mojej głowie z okrutną jasnością:
– Żyjesz, ty mały cholerny szczeniaku… Jakim cudem? Do diabła, powinieneś być martwy jak pozostali!
Natychmiast zrozumiałem, z kim mam do czynienia – handlarzem ciał, potwornym sępem zbierającym ludzkie powłoki na sprzedaż. Bez wahania zerwałem się z haka, boleśnie uderzając o metalową podłogę. Rzuciłem się ku drzwiom, które jakby wiedzione niewidzialną ręką, otworzyły się przede mną.
W środku powitały mnie istoty pulsujące życiem, mechaniczne stworzenia o organicznym blasku. Krzyknąłem do nich z desperacją:
– Co to za miejsce?! Gdzie ja jestem?!
Jedna z nich odpowiedziała spokojnie, prawie łagodnie:
– To transportowiec, żniwiarka ciał. Dostawa na PS. My jesteśmy opiekunami tego miejsca. Niezwykłe, że możesz nas słyszeć…
Zza drzwi dobiegł mnie rozwścieczony wrzask handlarza:
– Otwierać! Co to za bunt, wy parszywe, gezamte mashinen?!
Drzwi buntowały się, otwierając i zamykając, ale w końcu puściły pod naporem jego gniewu. Handlarz wpadł do środka z twarzą pełną furii, rycząc jak opętany:
– Dopadnę cię, ty być pieprzony neboch!
Z ciemności nagle wysunęła się olbrzymia, koścista ręka, chwytając mnie z siłą imadła. W akcie desperacji splunąłem na nią, a moja ślina zaczęła syczeć jak kwas, przeżerając się przez palce. Dłoń cofnęła się gwałtownie, a handlarz wydał z siebie krzyk pełen gniewu i zdumienia:
– Co to czary?! Czy to z piekła?! Kim ty, jesteś?!
Wtedy poczułem dziwną, pradawną siłę – jakbym od zawsze ją posiadał, lecz dopiero teraz się przebudziła. Wyciągnąłem rękę ku ścianie i ryknąłem z całej siły:
– Ściano, chłoń!
Ściana ożyła, wijąc się jak czerń najgłębszej nocy, wysuwając czarne macki, które opleść miały ciało handlarza. Jego wrzaski wypełniły pomieszczenie, a zaklęcia, które rzucał w jakimś pradawnym języku, rozbijały się o czarne macki jak kamienie o taflę wody.
Spojrzałem mu prosto w oczy, czując, że znam jego prawdziwe oblicze, jego ukryte sekrety. Z całej siły krzyknąłem słowa, które wybrzmiały jak wyrok śmierci, wypowiadając w pradawnym języku aramejskim:
– אמור אנא שמך, חזה! (Emor ana shmakh, chazeh! – Powiem twe imię, uważaj!)
Handlarz spojrzał na mnie z nagłym, bezgranicznym przerażeniem, jakby zrozumiał, że jego sekret został odkryty. Medalion na jego piersi rozbłysnął oślepiającym blaskiem, a jego wrzask przerodził się w krzyk bólu i rozpaczy, kiedy czarne ramiona ściany wciągnęły go w swą wieczną, bezdenną otchłań.
Cisza zapadła ciężka jak kamień. W głowie wciąż miałem pole bitwy, błoto, krzyki i śmierć – wszystko mieszało się teraz z mroczną rzeczywistością statku. Wiedziałem jednak jedno: moja podróż na PS dopiero się rozpoczęła, a tajemnice, które miałem tam odkryć, były o wiele mroczniejsze niż wszystko, co do tej pory znałem.
Wyjątkowo nie trawię opisów snów, w dodatku napisanych przez AI. Przeczytałam „Żniwiarza”, bo tekst jest krótki, nie doznawszy żadnej przyjemności z lektury. :(
…w mojej głowie tliły się jedynie strzępy wspomnień… → Czy zaimek jest konieczny?
Metaliczne powierzchnie błyszczały chłodno i nieludzko… → A czy metaliczna powierzchnia może błyszczeć po ludzku?
Jego czarny płaszcz ciągnął się za nim jak złowieszczy cień… → Czy oba zaimki są konieczne?
…medalion ze sześcioramienną gwiazdą… → …medalion z sześcioramienną gwiazdą…
…równie ostrym, co chirurgiczny nóż. → …równie ostrym jak chirurgiczny nóż.
Jego usta pozostały nieruchome, ale jego głos… → Czy oba zaimki są konieczne?
Dostawa na PS. → Czemu służy pogrubienie?
Handlarz wpadł do środka z twarzą pełną furii… → Furia może się malować na twarzy, być na niej widoczna, ale nie wydaje mi się, aby twarz mogła być jej pełna.
…handlarz wydał z siebie krzyk pełen gniewu… → Zbędny zaimek.
…rozbijały się o czarne macki jak kamienie o taflę wody. → Obawiam się, że kamienie nie rozbiją się o taflę wody, one utoną w wodzie.
…że jego sekret został odkryty. Medalion na jego piersi rozbłysnął oślepiającym blaskiem, a jego wrzask przerodził się w krzyk bólu i rozpaczy, kiedy czarne ramiona ściany wciągnęły go w swą wieczną… → Nadmiar zaimków.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Więcej w tym Fantasy niż Science Fiction.
Przykro mi, ale nic porywającego. Klasyczny wybieg ze snem, co ma usprawiedliwić wszelkie braki w logice wydarzeń, scenka właściwie bez początku, a na pewno bez zakończenia.
AdamKB i Pani Regulatorka. Dziękuję za przeczytanie. Zgadzam się, że nie jest porywające. Jednak są pewne tematy, kiedy napisać muszę. Temat czasów ostatecznych – takich rzeczy nie można w sobie zdusić :). Jest wojna i może niedługo wielu będzie w tej podróży. Drogowskaz pomocny :)
Publikowanie tutaj tekstów napisanych przez AI powinno być zakazane.
"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.