- Opowiadanie: Odolan. Sebastian P - Kopyt, czy inne biesa opisanie

Kopyt, czy inne biesa opisanie

Na kanwie pomysłu ów czas dwu letniej dziewczynki, która opowiedziala mi o tym demonie, podczas gdy jej babcia, a moja tesiowa obierala ziemniaki.

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Kopyt, czy inne biesa opisanie

KOPYT!

Bies żyjący w lasach opodal osad ludzkich, w których zwykł budować niechlujne szałasy z gałęzi, mchu i liści wszelkiej maści i gatunku. Według licznych podań istoty te z kryjówek swych wychodzić mają o brzasku, wraz z pierwszymi promieniami słońca, tuż przed pianiem koguta, gdy gospodarze senną marą ogarnięci jeszcze śpią, regenerując siły na kolejny ciężki dzień w polu. Ujrzeć je można jeszcze z wieczora późnego, tuż przed samym zmierzchaniem, kiedy z pola straci się wszelki ruch ludzi i istot dniem władających, ustępując miejsca nocnym stworzeniom. Wtedy to Kopyt na żer się udaje w pobliskie warzywniki i ogródki.

Żywi się Kopyt głównie roślinami bulwiastymi rzepą, brukwią, rzodkwią, burakami, ziemniakami, marchwią, pietruszką, czasem porwie główkę lub dwie kapusty czy kalarepy tuzin albo rzadziej, gdy ma kaprys taki, sałat kilka porwie. A gdy Kopyta tak rozsierdzić groźnie, potrafi ten w odwecie wejść w rabaty i cebulki szafirowych szafirków, żółtych narcyzów, różowego czosnku czy inszych kwiatów wyżreć, a że ciężkim dla Kopyta bywa to jadłem, zostawia on wtenczas ekskrementy swoje w progu tegoż jegomościa co za skórę mu zalazł, zmuszając do czynów owych.

Pytacie tedy jak Kopyta rozzłościć?

Wystarczy takiemu nie wiele, a choćby płot postawić z gałęzi bądź inne ogrodzenie wokół ogródka, co by potwór owy przeleźć przezeń nie zdołał. Czasem wystarczy w suche dnie zapomnieć podlać warzywnik, wówczas stwór rozwściekli się poważnie, zmuszonym będąc w zeschniętej ziemi kopać, a wiadomym jest, że gdy łaknieniem ktoś kierowany będzie, nerwów na wodzy często nie utrzyma i wtenczas nabroić mu będzie musem.

Kopyt nie gardzi również wszelkimi roślinami strączkowymi. Czasem, gdy z jutrzenką, bądź po wieczerzy tuż przed zmierzchaniem czuć gównem po wsi, mówi się, że Kopyt chodzi, pierdząc głośnie nażarłszy się fasoli. Tedy dziadowe straszyli Kopytem swą dziatwę, gdy ta hulanką i inszą swawolą pochłonięta, jeść nie bardzo chciała. Prawiąc tej by zjadała wszystko co im w misach się gotuje, bo gdy stwór łakomy przybyć zechce, głodnych ich na spoczynek pośle, a i z jutrznią nic w garach nie ujrzą, gdyż bies ten zajadły spichlerza też nie poniecha oszczędzić i pustym go rankiem zastaną.

Wśród gawiedzi Kopyt jest istotą z bajd i legend, używaną w celach wychowawczych, lecz podług dziatwy zaś, potwór ten istnieje prawdziwie i szczerze, a co rano wyprawia obfite biesiady na grządkach, popierdując sobie przy tym raźnie.

Gdzie bądź by nie zapytano jakiegoś podrostka o stwora rzeczonego, każden jeden opisywać będzie go tak samo, w szkaradzie swej i anatomii, tak na kontynencie, jak i całym świecie. Tedy nic dziwnego w tym nie ma, iż poczęli się Kopytem interesować uczeni uniwersyteccy i czarnoksiężnicy.

Według opracowanych przez naukowców podaniach Kopyt ma być istotą człekokształtną. Poruszać się on ma na wzór człowieka na obojgu kończynach dolnych, krótkich i krępych jak u wieprza. Jedynie podpierać miałby się stwór sięgającymi kolan kończynami przednimi, wyposażonymi w rząd długich pazurów niczym u kreta. Tułów Kopyta garbaty, niezwykle szczupły, smukły i długi, liczący, z grubsza, sążeń długości, pokryty czarno-brązową szczeciną, za wyjątkiem brzucha, którego nawet gdy ten głodny, był wypukły, jak gdyby połkną główkę dużej kapusty, który świecił łysiną, błyskając pępkiem na napiętej bladej skórze. Głowa Kopyta umieszczona na długiej, przygiętej szyi jak u sępa, miała do złudzenia ludzką przypominać, pokryta taką samą szczeciną co reszta ciała, po obu jej bokach nosiła długie obwisłe uszy jak u zająca czy może bardziej psa myśliwskiego. Pysk, a raczej ryj, poza ludzkimi ślepiami do dziczego miał być podobny, ze wszystkimi jego atrybutami.

Nazwę swą bies otrzymać miał nie od kopyt, jak u konia, łosia czy jelenia albo dzika, gdyż posiadał on stopy. Długie, chwytne jak u goryla stopy. Miano jego nie wzięło się też od kopania w ziemi, jak zresztą wielu mniemało, dywagując między właśnie kopytami, a kopaniem z racji posiadanych olbrzymich pazurów. Rzecz jednak to mylna, jak mylnym jest domniemywać, iż Kopyt nie będzie w stanie, kopy buraków zjeść na jedno ino posiedzenie. Zdoła i to bez problemu większego, gdyż gardziel jego przepastna i rzepę w całości pomieści, a bezdeń jego żołądka niewyobrażalnie dużą pojemność nosi.

Tedy właśnie od ów kopy Kopytem uniwersyteccy uczeni biesa łapczywego mianowali i w uczonych księgach do ewidencji wpisali. Czyniąc Kopyta biesem prawdziwym i rzeczywiście występującym w świecie dość pospolicie, mimo iż uwidzieć stwór pozwala się tylko podrostkom, młodym kawalerom i białogłową.

Sakramenckim utrapieniem tedy Kopyt był dla wieśniaków, pozbawiając ich zapasów żywności, zgoła dość prędko z racji niezmierzonego apetytu na świeże bulwy. Toteż dziwić się nie lza ludziom, że na potwora najmować poczęli myśliwców i innych parających się w eksterminacji potworów fachem. Ci zaś wywiązywali się ze swoich obowiązków z różnym skutkiem. Jedni powodowani chciwością, ohydną w samej rzeczy cechą, wziąwszy zapłatę z góry po wcześniejszym zapewnieniu, że w prawdzie to biesa już nie ma i że frasować się nim już nie trzeba, ulatniali się chybko jak mgła poranna znad jeziora, zostawiając potwora samopas.

Inni zaś przestraszeni paskudztwem z jakim przychodziło im się mierzyć, czmychali cichcem, gdzie pieprz rośnie, nawet zapłaty nie biorąc, bo też by za co, skoro stwór plugawy nadal po warzywnikach buszuje i grządki rozkopuje. Jeszcze insi nie kierowani niczym szczególnym, prócz samym obowiązkiem, którem sami na siebie nakładali z przyczyn zawodowych, szli hardo na biesa z bronią różnoraką. Jedni szli z kordami, mieczami, tasakami, następni zaś z gizarmami, halabardami i pikami, jeszcze inni ci najbardziej czujący się w obowiązku unicestwienia potwora raz i na zawsze, w śród których zdecydowana większość wieśniaków przeważała, szli na niego ze sztachetami, widłami, pałkami, a czasem nawet z kijem jakimś czy cepem. Zdarzało się, że i na gołe pięści chciano Kopyta wyzywać, przy tym Ci najczęściej nie wracali z eskapad w ogóle, ubici gdzieś w lasach w nieznanym nikomu miejscu, leżąc w porośniętej mchem mogile usypanej z liści. Czasem zdarzało się, że baba jakaś, bądź dziad, znajdywali gdzieś w trawie obok swej sadyby, to rękę, to nogę, a czasem i głowa się trafiła odrąbana. Kopyt – według uczonych – w ten sposób na wzór ludzki, na przestrogę rozrzucał członki swoich ofiar po wioskach, by odpędzić czyhających na jego istnienie grasantów. 

Koniec

Komentarze

Witam :) Dosyć interesującym językiem napisane. Opis biesa który nadawałby się do bestiariusza lub jakiegoś spisu legend ;-) Pozdrawiam

Ja na opowieść małej dziewczynki język wydaje mi się zupełnie niewłaściwy.

Generalnie nie lubię stylizacji, bo sienkiewiczowanie mało komu wychodzi zgrabnie.

Tu wyszło https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/29934

 

Ujrzeć je można jeszcze z wieczora późnego, tuż przed samym zmierzchaniem, kiedy z pola straci się wszelki ruch ludzi i istot dniem władających, ustępując miejsca nocnym stworzeniom.

Nie wiem, co autor chciał powiedzieć w części pogrubionej, ale ja przesłania nie zrozumiałam.

 

A gdy Kopyta tak rozsierdzić groźnie,

Jak można kogoś rozsierdzić groźnie?

https://sjp.pl/rozsierdzi%C4%87

 

Wśród gawiedzi Kopyt jest istotą z bajd i legend, używaną w celach wychowawczych, lecz podług dziatwy zaś, potwór ten istnieje prawdziwie i szczerze, a co rano wyprawia obfite biesiady na grządkach, popierdując sobie przy tym raźnie.

Co tu rozumiemy jako gawiedź? Bo człowiek opowiada o swoim środowisku, raczej by tak o sobie nie mówił. Zaś zbędne, podobnie jak szczerze, bo nic nie może szczerze istnieć, można szczerze wierzyć.

Co mają biesiady i pierdzenie do faktu istnienia?

 

Według opracowanych przez naukowców podaniach Kopyt ma być istotą człekokształtną.

Według podań, lub w podaniach, bo teraz jest niegramatycznie.

 

Smukły i garbaty mi nie współgrają.

 

Głowa Kopyta umieszczona na długiej, przygiętej szyi jak u sępa, miała do złudzenia ludzką przypominać, pokryta taką samą szczeciną co reszta ciała, po obu jej bokach nosiła długie obwisłe uszy jak u zająca czy może bardziej psa myśliwskiego.

 

Tu też bym się bardzo zastanowiła.

 

Zużyłeś Odolanie.Sebastianie P ponad sześć tysięcy znaków na sam opis postaci. Użyłeś kwiecistego do bólu języka. i umęczyłeś mnie.

Pomysł na potwora intrygujący, ale warto by puścić Kopyta, dać mu powywijać, podziałać, żeby coś się działo.

Sugerowałabym prostszy język i przycinanie zdań;)

"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke

Dzięki wielkie, faktycznie taki był zamysł z tym bestiariuszem, ale powstał – jak na razie, tylko jeden opis.

Ambush, dzięki za przeczytanie i rady. Tekst faktycznie ma już kilka lat i był jednym z moich pierwszych. Wrzuciłem go na stronę, bo byłem ciekaw opinii.

Odolanie, niespełna sześć i pół tysiąca znaków to jeszcze nie opowiadanie. Bądź uprzeejmy zmienić oznaczenie na SZORT.

Na tym portalu opowiadania zaczynają się od dziesięciu tysięcy znaków.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Pozwalam sobie szczerze wątpić, by dwuletnia dziewczynka mogła natchnąć Cię pomysłem na podobną opowieść. Z prawdziwą przykrością stwierdzam, że dość nieudolna stylizacja i wiele usterek sprawiają, że „Kopyta” czyta się fatalnie.

 

gdy gospodarze senną marą ogarnięci jeszcze śpią, regenerując siły… → To słowo, jako zbyt współczesne nie ma racji bytu w tym szorcie.

 

Żywi się Kopyt głównie roślinami bulwiastymi rzepą, brukwią, rzodkwią, burakami, ziemniakami, marchwią…

 

Wystarczy takiemu nie wiele… → Wystarczy takiemu niewiele

 

co by potwór owy przeleźć przezeń nie zdołał. → …co by potwór ów przeleźć przezeń nie zdołał.

Tu znajdziesz odmianę zaimka ów.

 

Tedy dziadowe straszyli Kopytem swą dziatwę… → Literówka. 

 

jak gdyby połkną główkę dużej kapusty… → …jak gdyby połknął dużą główkę kapusty

 

Tedy właśnie od ów kopy… → Tedy właśnie od owej kopy

 

uwidzieć stwór pozwala się tylko podrostkom, młodym kawalerom i białogłową. → …uwidzieć stwór pozwala się tylko podrostkom, młodym kawalerom i białogłowom.

 

że w prawdzie to biesa już nie ma… → …że wprawdzie to biesa już nie ma

 

obowiązkiem, którem sami na siebie nakładali… → Literówka.

 

w śród których zdecydowana większość… → …wśród których zdecydowana większość

 

przy tym Ci najczęściej nie wracali z eskapad… → …przy tym ci najczęściej nie wracali z eskapad

Zaimki piszemy wielką literą, kiedy zwracamy się do kogoś listownie.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Serwus,

Fajne opowiadanie / short!

Ciekawy opis Kopyta – jakby żywcem wyjęty z bestiariusza.

Czytając tekst, miałem wrażenie, że pochodzi z któregoś „Wiedźmina”.

 

Pozdrawiam

rr

Dzięki, Robert Raks. Postaram się wszystko poprawić jak naprawię kompa.

Nowa Fantastyka