- Opowiadanie: bruce - Niespodzianka z Tybru, czyli zaskakujące przyczyny rozerwania niezdecydowanego płaza

Niespodzianka z Tybru, czyli zaskakujące przyczyny rozerwania niezdecydowanego płaza

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

Niespodzianka z Tybru, czyli zaskakujące przyczyny rozerwania niezdecydowanego płaza

Gdy fale wyrzuciły kosz na brzeg, stanęły nad nim zaciekawione zwierzęta.

– Szczenię ludzkie. Dorodne, m-mniam. – Wilczyca oblizała się.

– Jest i drugie! – stwierdził Krokodyl rozchylając przemoczony kocyk.

– Sss… dajcie je mnie! – zasyczała Żmija.

– Ta, akurat! – powiedziała Małpa, odtrącając ją i dotykając ostrożnie dziecięcych twarzyczek.

– Spokój, cisza! Co tu się dzieje? – Lew wkroczył dumnie i popatrzył na kosz z niemowlakami.

– Ojej, to dzieci! A ja od lat tak bardzo marzę… – zaczęła tkliwie nadbiegająca Lwica.

– Kochanie, nie unoś się, tej nocy ręczę, że… – zaczął zarumieniony Lew, lecz ona przerwała mu stanowczym tonem:

– Nie, mężu! Obiecujesz mi codziennie i nic z tego nie wynika! A tu spadły na nas jakby z nieba, pewnie za sprawą czarów Świętej Kobry. To przeznaczenie. Chciałabym je wychować, jak własne.

– Ściślej, przyniosła je rzeka – sprostował Krokodyl. – I chętnie sam bym się nimi zajął, jeśli łaska, Królu Lwie. Ich skóra nadawałaby się znakomicie na moje buty…

– W żadnym wypadku! Ty masz za dużo własnych spraw! – zarządził surowo Lew.

– Skądże znowu – skłamał potężny gad, roniąc krokodyle łzy.

– A Stefania Harper i Papkin, który pragnie podarować cię niejakiej Klarze? O zakochanym Jacku Coltonie ze szmaragdem nie wspominając!

– Masz słuszność, panie. – Pokornie skłonił kark, co nie przyszło mu z łatwością.

– Królu, czy pamiętasz o mnie, kum, kum?! – rozległo się z głębi lasu.

– Moment! – odkrzyknął Lew.

– A ja? Chętnie wezmę dzieci.

– Niedźwiedziu, poćwicz atak na pana Tadeusza oraz Hrabiego, bo ostatnio nie bardzo się przyłożyłeś. No i zajmij się też Zbyszkiem z Bogdańca.

– My potrafimy należycie niańczyć człowieka. – Hieny wyszczerzyły ostre kły.

– Strzeżecie dla Jurgena Brutala klejnotu Jumanji, a to ważna misja. Dlatego nie dam wam tych dzieci!

– Może ja się nadaję? – zaproponowała Małpa.

– Hm… – Spojrzał na nią krytycznie. – Wydajesz się być najlepszą kandydatką na ich opiekunkę, lecz zażywasz słynnej Fredrowskiej kąpieli. Do tego przydzieliłem ci już Tarzana, co jest nie lada wyzwaniem, bo chłopak zdaje się być wielce postrzelony! Hm… Muszę się zastanowić. Prawdopodobnie te maluchy to bliźniacy, o których nadejściu informowała nas Święta Kobra.

– A my?

– Słonie? Tutaj? Skąd się wzięłyście na etruskiej ziemi?

– Należymy do armii Hannibala.

– To nie ta epoka i nie ta wojna. Zmykać do Afryki!

Nieporadne, czarno-białe ptaki przyczłapały zaraz potem.

– Pingwiny za Słoniami, tylko dalej, na Madagaskar! Nic tu po was – zarządził Lew.

– Ja bardzo kocham ludzkie dzieci, Królu – zaskrzeczał Sęp.

– A szczególnie ich mięso, wiem – odrzekł sceptycznie władca zwierząt. – Poćwicz lepiej ze swymi braćmi loty wróżebne. Kiedy malcy podrosną, macie być przygotowane. Dzięki wam, jak przepowiedziała Wyrocznia Kobry Indyjskiej, jeden z nich założy tu Wieczne Miasto.

– Królu, ja czekam, kum, kum! – wydarła się znów z głębi puszczy Żaba.

– Zaraz!

– Najjaśniejszy Panie, pod ziemią będzie im bardzo wygodnie. – Kret poprawił okulary i popatrzył niepewnie przed siebie, oślepiony blaskiem słońca.

– Calineczka czeka w twojej norze. A potem masz usypać z krewniakami siedem sporej wielkości wzgórz.

– Aż siedem? – jęknął z przestrachem Kret.

– Tyle właśnie. Ni mniej, ni więcej. Święta Kobra przepowiedziała minionej nocy, że znalezione dziecię założy w przyszłości miasto na siedmiu wzgórzach. Więc zabieraj się czym prędzej do pracy.

– Czemu to takie ważne?

– Aby po wsze czasy zapamiętać, że od roku siedemset pięćdziesiątego trzeciego miasto owo będzie się na siedmiu wzgórzach piętrzyć. Ludzie uwielbiają ułatwienia, bo wszelkie daty z trudem wchodzą im do tępych głów.

– Cóż, skoro rozkaz, to rozkaz. – Zwierzak niechętnie zniknął w kopcu Kreta, na którego widok znany z łakomstwa Lew oblizał się i przełknął ślinę.

– Sss… może oddasz dzieci mnie, Królu?

– Nie, Żmijo! Mały Książę powinien ci w zupełności wystarczyć. Bo Adama i Ewę już zbałamuciłaś.

– Daj je mnie! – dopominał się Mamut.

– Nadal szukasz epoki lodowcowej? Trzeba iść na północ! Masz już swego brzdąca! Na tym koniec.

– Może powierzysz je nam? – zapytała para Lampartów.

– Zajmijcie się rękawiczką nadobnej Kasi. Poza tym, niech no spojrzę do notatek… – Lew zaczął nerwowo wertować kajet. – W południe mamy robotę. Trzeba pożreć kilkudziesięciu niewolników z zachodu. Czekają też pojmani Grecy i Asyryjczycy, a ich mięso bywa ciężkostrawne, zatem zejdzie z kilka godzin. Dodatkowo wieczorem nakazano nam spałaszować jeszcze gladiatorów pojedynkujących się na arenie. Mowy nie ma, panowie, bo nie wyrobimy się z terminami!

– Królu, ja nadal czekam! – wydarła się z głębi puszczy Żaba.

– Chyba zwariuję! – wrzasnął zdenerwowany Lew. – Moment! – odkrzyknął do niej. – Wkrótce powiem ci, Żabo, czy jesteś mądra, czy piękna!

– To jak będzie, mężu? – Zniecierpliwiona Lwica machała ogonem, a to nie wróżyło najlepiej.

Inne zwierzęta czym prędzej usunęły się w cień odchodząc bądź chowając w pobliskim zagajniku.

– Zrozum, kochana moja – powiedział Lew, siląc się na spokój – to ludzkie dzieci, nie potrzebujemy takich. One wymagają ciągłej troski, opieki, nadzoru.

– Wszystko to im zapewnię.

– Są małe, potrzebują mleka – argumentował dalej.

– Z czasem pojawi się i u mnie, jako efekt naturalnego instynktu macierzyńskiego, a na razie skorzystamy z pomocy Wilczycy. Właśnie urodziła młode, ma pod dostatkiem mleka.

– Wiesz, jak będą wyglądały po wilczym mleku? Poza tym są za słabe, aby przeżyć wśród nas.

– Najjaśniejszy Panie, za pozwoleniem, to dzieci ludzkiego boga wojny i królewny, one już wyglądają okropnie. Dzięki temu jednak przetrwają wszystko – podpowiedział z oddali Ptak, za co władca zmierzył go groźnym spojrzeniem.

– Sam widzisz, mężu. Los nam je podarował i musimy mu zaufać.

– Królu! – wydzierała się dalej Żaba.

– Jeszcze momencik! – odkrzyknął ze złością, po czym zwrócił się łagodnym tonem do żony: – Kochanie, zrozum… Wilczyca nie zgodzi się pomóc i karmić ludzkich dzieci. Prędzej je pożre. Chyba widziałaś dzikie błyski w jej oczach. W dodatku nie wypada, aby Król Zwierząt wychowywał ludzkie podrzutki!

– Moja w tym głowa – uśmiechnęła się szelmowsko Lwica.

– Co ty planujesz, bestyjko? – Lew popatrzył na nią zdumiony.

– Zmuszę Wilczycę do karmienia – szepnęła mu na ucho – a potem rozszarpię na strzępy wraz z wilczkami. Wdzieję jej skórę, futro i zamieszkam w opuszczonej norze. Wszyscy będą sądzili, że to Wilczyca wychowuje i karmi bliźniaki. Ją uwiecznią na posągach i godłach. Nikt nie pozna prawdy.

– Na Boga Zwierząt! Ależ ty masz podłą naturę, żono!

– I za to mnie kochasz. – Zawadiacki uśmiech nie schodził z jej pyska.

– Przyznaję. W razie czego, ja o niczym nie wiem.

– Oczywiście, najdroższy.

– Hm… Skoro prawdą jest, co posłyszał nad rzeką Ptak, że to synowie boga i królewscy potomkowie, mogą nam potem zaszkodzić, podrastając i nabierając sił.

– Obiecuję ci, że gdy staną na nogi, oddam ich pasterzom.

– Dobrze zatem, niech ci będzie. Powinniśmy chyba nadać chłopcom jakieś imiona.

– Skoro to bliźniacy wychowywani wśród zwierząt, niechaj mają nazwy od pierwszych liter naszych imion, na przykład: Remus i Romulus.

– Nie za trudne do wymówienia? Da się je zapamiętać?

– Owszem, mężu. Ciekawe, czy dokonają czegoś istotnego i zapiszą się w dziejach.

– Przeczucie mi mówi, że tak! Zresztą Wyrocznia Kobry podobnie.

– Co ze mną, Królu Lwie?! – dopytywała z oddali zniecierpliwiona Żaba. – Dowiem się wreszcie, czy jestem piękna, czy mądra? No bo przecież się nie rozerwę!

– A, rozrywaj się, Żabo! – ryknął rubasznie włada zwierząt, po czym szepnął do Lwicy – trzeba coś przekąsić, a przepysznych, chrupiących żabich udek nigdy dosyć…

 

Koniec

Komentarze

Ave, Bruce! ;]

 

Zasadniczo nie trafiają do mnie teksty oparte wyłącznie na dialogach, ale Twój był całkiem sympatyczny. Przemyślenia zwierzaków wszelakich uśmiechnęły mnie kilkukrotnie ;]

 

Z drugiej strony, nawiązałaś chyba do wszystkich animacji ze zwierzętami, jakie tylko przychodzą mi do głowy i jakoś w połowie szorta (a właśnie, zmień proszę oznaczenie ;]) miałem już wrażenie, że w tym barszczyku jest kapkę za dużo grzybków.

 

No i ciekawe jak będzie z tymi bliźniakami i tym całym Rzymem… :P

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

Ave, Cezarze! :) Witam serdecznie. :) Bardzo dziękuję. :) Faktycznie, trochę nawrzucałam, niczym w “Jumanji” czy “Księdze dżungli”. :) 

Tak, dalsze losy bliźniąt niepewne… :)

Pozdrawiam serdecznie. heart

Pecunia non olet

Witaj, Bruce,

Bardzo sympatyczna zabawa słowem z całym mnóstwem kulturowych odniesień.

Czyta się płynnie i nie nudzi, mimo że to właściwie ciągły dialog (choć gdyby nieco skrócić tekst by zyskał, bo grzybków faktycznie jest mnóstwo). Teraz rozumiem, dlaczego mówisz, że możesz pisać dialogi bez końca.

W rodzimej polityce kwestia bliźniaków jest mocno kontrowersyjna – ujmując to łagodnie – ale na szczęście tu mamy Rzym (nie karczmę).

 

Po pierwszym dialogu lwica-lew od razu znać silne, kobiece pióro… laugh

Serdecznie Pozdrawiam!

Follow on! Till the gold is cold. Dancing out with the moonlit knight...

Witaj, Piotrze_jbk. :)

Hahaha, znać kobiece pióro? :) Faktycznie, Lwica decyduje, Lew się tylko temu podporządkowuje, choć udaje, że jest inaczej. :) 

Serdeczne dzięki, pozdrawiam. heart

Pecunia non olet

Lew i jego małżonka – nie od dziś wiadomo, że głową szyja kręci.

Tylko żaby trochę szkoda. Niczemu nie zawiniła, a tu masz, co ja spotkało.

Festiwal filmowy w tle – czy to nie on był źródłem natchnienia?

Pozdrawiam

 

Sam dialog dla mnie za bardzo dialogowy;) Natomiast nawiązania wszystkiego do wszystkiego boskie;)

Ubawiłam się i czekałam na kolejną zagadkę.

"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke

Witam serdecznie.

Tak, masz całkowitą słuszność, AdamieKB, jako absolutny fan filmów skupiłam się nade wszystko na tym. Przy okazji z utęsknieniem czekam na kontynuację “Jumanji”, bo od tej serii jestem wręcz uzależniona. :)

Wiem, Ambush, dialog przytłacza, lecz czasem chcę tak właśnie opowiedzieć jakąś wymyśloną historyjkę. Cieszę się, że rozbawiłam. :)

Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję za kliki. heart

Pecunia non olet

Sympatyczny szort. Fajne odwołania, szkoda tylko, że filmowe. BTW, słonia można odesłać do Stasia i Nel.

Czyli to tak było z tymi bliźniakami, lwica je wychowywała…

Przy okazji widać, że władca niekiedy ma przerąbane.

Babska logika rządzi!

Witam serdecznie, Finklo. :) O, tak, słoń ma wiele “występów”. :) 

Odwołania głównie filmowe, ale są i literackie: “Pan Tadeusz” czy “Krzyżacy” to nadal jeszcze dla nas głównie książki/wiersze. :) Podobnie mój ukochany wiersz Fredry “Małpa w kąpieli” czy równie lubiana “Rękawiczka” w genialnym przekładzie Mickiewicza. Do tego przewodni żart o żabie na środku placu, sama legenda oraz historia Etrusków/Italii przed założeniem Rzymu to także głównie literatura. :) 

Pozdrawiam serdecznie i dziękuję. heart

Pecunia non olet

No, OK, słowo pisane i chachane też w tekście widać. ;-)

Babska logika rządzi!

Taka wiesz, Finklo, kolejna zmyślona pogawędka z historią i mitologią w tle, tyle że w innej scenerii. :)

Pecunia non olet

Dla mitologicznych pogawędek mam ciepłe miejsce w sercu. Dla historycznych coś się wygospodaruje. ;-)

Babska logika rządzi!

Suuuper! Finklo, serducho masz, jak widać, bardzo życzliwe i przyjazne. heartsmiley

Pecunia non olet

Hej,

szepnął z oddali Ptak, za co władca zmierzył go groźnym spojrzeniem. – raczej szept jest cichy, więc Lew mógł nie usłyszeć go z oddali?

Ciekawa forma, może nie do końca do mnie przemawia na co dzień, ale akurat w tym wypadku czytało się bardzo przyjemnie :) Dzięki jasności zapisów, nie pogubiłem się w akcji. Pełno nawiązań do innych legend i bajek, a całość przy okazji skupia się na nowym opowiedzeniu jednej konkretnej.

 

Kilkam i pozdrawiam :)

Serdeczne dzięki, Pnzrdiv.117, zaraz poprawiam nielogiczny fragment. :)

Pozdrawiam serdecznie. heart

Pecunia non olet

Jak zwykle, Bruce, korzystasz z wiedzy historycznej, a ponieważ nie omieszkałaś sięgnąć do dzieł filmowych, że o literaturze nie wspomnę, wyszła historyjka szalenie zabawna i odprężająca. 

Zastanawiam się tylko, co powie Marzan, kiedy się dowie o rozerwaniu Żaby… ;)

 

Dokładnie. Ni mniej, ni więcej. → Tyle właśnie. Ni mniej, ni więcej.

Dokładnie! – Poradnia językowa PWN

 

– Aby po wsze czasy zapamiętać, że od roku 753 miasto owo będzie się na s i e d m i u wzgórzach p i ę t r z y ć.– Aby po wsze czasy zapamiętać, że od roku siedemset pięćdziesiątego trzeciego miasto owo będzie się na siedmiu wzgórzach piętrzyć.

To wypowiedź dialogowa, więc rok zapisałabym słownie i zrezygnowałabym z rozstrzelonego druku – nikt nie mówi rozstrzelonym drukiem.

 

bo wszelkie daty ciężko wchodzą im do tępych głów. → …bo wszelkie daty z trudem wchodzą im do tępych głów.

Ciężko a trudno – Poradnia językowa PWN

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Serdecznie dziękuję, Regulatorzy. heart Zaraz poprawki wprowadzam. :) 

Marzan, mam nadzieję, że mi wybaczy, w końcu to żaba w znanym kawale użyła pierwsza takiego zwrotu. :))

Pozdrawiam serdecznie. heart

Pecunia non olet

Bardzo proszę, Bruce. Mogę udać się do klikarni. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Bardzo dziękuję, Regulatorzy, ale stokroć ważniejsze jest dla mnie, że tekst się spodobał. Pozdrawiam serdecznie. heart

Pecunia non olet

Bruce, jakie to fajne. Ustawiłaś mi dzień humorem. Zaprawdę tekst godny Biblioteki. Końcowe poufne stwierdzenie Lwa wymiata. :D

Ha, ha, ha, dziękuję serdecznie, Misiu, ale to tylko kolejna moja zabawa dialogowalaugh

Pozdrawiam ciepło. heart

Pecunia non olet

Nowa Fantastyka