Kate otrzymała w spadku po wujku kwotę, która pozwoliła jej zrealizować największe marzenie. Wybrała się na wycieczkę do Indii. Jedną z atrakcji było indywidualne wyjście w nocy na typowy indyjski suk. Feeria barw i mnogość towarów oszałamiały. Młoda kobieta chciała sobie kupić jakąś pamiątkę, lecz wszystkiego było za dużo i nie umiała dokonać wyboru.
Chodziła już blisko godzinę, gdy poczuła, że coś ją przyciąga do starca, wyglądającego jak sadhu i siedzącego na ziemi przy niewielkiej macie, na której leżało kilka błyskotek. Żadna z tych rzeczy nie zainteresowała dziewczyny, lecz jej spojrzenie przyciągnął pierścień na palcu starca. Nie błyszczał, chyba był brudny, ale Kate poczuła, że musi go mieć. Na migi pokazała właścicielowi, że jest zainteresowana tym pierścieniem. Nie chciał przystać na żadną oferowaną kwotę, tylko wskazywał złoty pierścionek z maleńkim rubinem, na palcu dziewczyny.
Było to dziwne, bo wśród innych precjozów miał podobny. Taka zamiana wydawała się bez sensu, pierścień sadhu nie zawierał żadnego kamienia i może był co najwyżej srebrny. Kate czuła jednak, że nie może odejść i musi dokonać tej transakcji. Z ręki do ręki nastąpiła wymiana i okazało się, że wewnątrz jest czysty oraz idealnie pasuje na średni palec, na miejsce poprzedniego. Dziewczyna przez chwilę patrzyła na swą dłoń, a kiedy spojrzała w kierunku starca, zdziwiła się, bo znikł, jakby go wcale nie było. Pierścień jednak był całkowicie realny.
Po powrocie do hotelu zajęła się czyszczeniem pierścienia starym sposobem, używając do tego pasty do zębów. Wkrótce zaczął lśnić i miała prawo przypuszczać, że jest srebrny. Postanowiła sprawdzić to wrażenie u jubilera, gdy wróci do Anglii.
Zaraz pierwszego dnia po powrocie, w czasie lunchu pojechała do znajomego rzeczoznawcy klejnotów. Ekspert potwierdził, że to jest srebro i zwrócił uwagę Kate na dające się zobaczyć tylko pod pewnym kątem, delikatnie wyryte na powierzchni tajemnicze symbole.
– Nigdy takich nie widziałem i nie wiem, co mogą znaczyć. Poza tym technika, jakiej użyto, grawerując je na pierścieniu, nie jest mi znana. Nie znam mistrza, który by to potrafił – powiedział.
Wróciła do firmy, gdzie szef nie darował sobie skomentowania faktu, że zamiast eleganckiego pierścionka z rubinem dziewczyna ma na palcu, jakieś nie wiadomo co. Zestresowana obróciła pierścień stroną z wzorami do wnętrza dłoni i nagle znalazła się w kolorowym świecie, gdzie wszyscy uśmiechali się do niej.
Ludzie chodzili powoli, właściwie spacerowali, rozmawiając spokojnie, dzieci biegały śmiejąc się. Wszyscy mieli bardzo kolorowe stroje i Kate dziwnie się czuła, będąc ubrana w białą bluzkę oraz szarą spódnicę, obowiązkowy dress code w redakcji tygodnika gdzie pracowała. Mijani ludzie patrzyli na nią, dziwiąc się, widziała to w ich oczach, lecz nie komentowali jej wyglądu, tylko kilkuletnia dziewczynka zatrzymała się na chwilę, głośno powiedziała:
– Ale się dziwnie ubrałaś. – I pobiegła dalej.
Kate dotarła na plac, chyba centralny w tym mieście, kierowana i przyciągana przez jakąś siłę, przed budynek z napisem nad wejściem „BIBLIOTEKA”. Ten sam impuls spowodował, że weszła i znalazła się w wielkiej sali z regałami wypełnionymi książkami. W głębi, na wprost wejścia, zobaczyła biurko, a za nim starca, z którym na suku wymieniła pierścionek na pierścień. Na jej widok sadhu, tak o nim myślała, uśmiechnął się i rzekł zadowolony:
– Dobrze, że już jesteś. Oddaję ci twój skarb. Wiem, że to pamiątka rodzinna i nie było łatwo się jej pozbyć, ale musiałem się upewnić, że mój pierścień dobrze wybrał, zgodnie z twoim przeznaczeniem. Jestem bibliotekarzem i nie mogę się często wyprawiać do twojego świata. Potrzebna mi pomoc.
– Moje przeznaczenie? Jak miałabym tobie pomagać? Tutaj? I dlaczego na targu udawałeś, że tylko na migi możemy się porozumieć?
– W twoim świecie będziesz przewodniczką Sama, który postanowił sprawdzić, jak tam jest. Tutaj dzięki magii mamy od dawna bez trudu wszystko, czego możemy zapragnąć. To spowodowało, że ludzie stali się leniwi, bez ambicji, zadowala ich brak zmian. Tylko jednostki wyłamują się z tej bezwolnej masy i wyruszają do twojego świata, o którym dowiadują się z książek, bo jeszcze chce im się czytać. Nie wierzą, że świat może być tak różny od naszego, ludzie źli i okrutni, ale też dobrzy i wspaniali. Kilku naszych pożyczało pierścień, żeby to sprawdzić osobiście. Dzięki temu mogli przenosić się tam i z powrotem, ale najczęściej zostawali w twoim świecie. Musiałem do nich wędrować i odbierać pierścień, bo są tylko trzy takie. Jeden mam ja, drugi ty, trzeci dostał Sam. Twój pierścień wybrał ciebie na przewodniczkę i opiekunkę młodego. Ty i ja rozumiemy się dzięki magii naszych pierścieni i tak też będziesz z nim rozmawiać. Na targu chciałem się przekonać, czy pierścień miał rację, wybierając ciebie.
– Gdy wrócę do siebie, to po czym poznam tego człowieka?
– Obrócisz na palcu pierścień i znajdziesz się z powrotem w pracy. Tam minęła tylko chwila, tu czas inaczej płynie. Młody zgłosi się do waszej redakcji jako reporter freelancer. Będzie w twoim wieku. Poznasz go po kolorowej aurze, którą tylko ty będziesz widzieć.
– Nie mam wyboru? Muszę się zgodzić?
– Pierścień wybrał ciebie i chyba nie darowałabyś sobie, gdyby Sam zginął przez twoją odmowę pomocy.
Kate obróciła pierścień na palcu i znalazła się znowu w firmie. Wszystko wyglądało, jakby rzeczywiście minęła tylko chwila.
– Chyba miałam jakieś przywidzenie – powiedziała do siebie.
Czuła się trochę wytrącona z równowagi, nie potrafiła uwierzyć w moc błyskotki na palcu, ale na wszelki wypadek postanowiła nie sprawdzać, co się zdarzy, gdy znowu obróci pierścień. Musiała zająć się pracą. Jej szef niejednokrotnie wspominał, że wkrótce po jego odejściu na emeryturę Kate przejmie kierowanie firmą. Obecnie była zastępcą naczelnego i ten chętnie wykorzystywał jej pracowitość, obowiązkowość i niezaprzeczalny talent do zarządzania firmą oraz pracownikami. Właśnie zapowiedział, że bierze miesięczny urlop i ona ma sobie radzić sama.
Minęły dwa tygodnie i żaden Sam się nie pojawił, a pracy było sporo, więc dziewczyna byłaby niemal zapomniała o magii pierścienia, gdyby nie to, że nie dawał się zsunąć z palca. Wolała nie obracać, na wszelki wypadek, a myśl, że może każe jubilerowi go przeciąć, odrzucała, bo jednak był niecodzienny.
Ten dzień zaczął się w firmie normalnie, to znaczy codziennym szaleństwem. Około południa Kate wiedziała, że wszystko zostało ustalone i cieszyła się na lunch w pobliskim pubie. Już miała wyjść, gdy zobaczyła sekretarkę broniącą wejścia do jej gabinetu jakiemuś przebierańcowi. Młody mężczyzna w stroju średniowiecznego rycerza, z mieczem u boku, usiłował się dostać do środka, wołając:
– Księżniczko Kate, to ja, twój rycerz Sam.
W tym momencie pierścień zaczął wibrować i zobaczyła kolorową aurę przybysza. Kazała sekretarce go wpuścić, mówiąc, że go zna i nie jest groźny. Gdy znalazł się w środku, padł na kolana i oświadczył z emfazą:
– Księżniczko, przybyłem uwolnić cię od smoka.
Kate wprawdzie czasami myślała o swoim szefie jak o smoku, ale nie czuła się uwięzioną księżniczką i dziewicą też już nie była.
– Wstań i przestań pajacować – powiedziała, chwytając przybysza za rękę. Drugą dłonią obróciła pierścień i znaleźli się przed starym bibliotekarzem.
– Zrób coś, bo z takim cudakiem nie chcę mieć do czynienia! – krzyknęła.
Starzec westchnął:
– Sam naczytał się starych książek i szczególnie upodobał sobie baśnie. Zaraz to naprawię.
Po chwili zamiast rycerza stał przed dziewczyną młodzieniec oszałamiającej urody, ubrany współcześnie, marzenie wszystkich kobiet, ale nie Kate. Miała alergię na takich, po tym, jak jeden zamieszał w jej życiu, rozkochał i rzucił.
– Nie może być bardziej normalny? – spytała.
– Taki już jestem i musisz się przyzwyczaić – wtrącił odmieniony Sam.
Kate obróciła pierścień w nadziei, że znajdzie się w swoim gabinecie bez żadnych osób towarzyszących. Jednak młodzieniec też się tam pojawił i powiedział:
– Nikt nie będzie pamiętał mnie w tamtej postaci. Możesz się nie obawiać. I nie musimy się lubić. Chcę poznać twój świat, a ty masz mnie chronić przed zrobieniem czegoś, co byłoby dla mnie niebezpieczne. Może pójdziemy coś zjeść?
Pajac ma trochę racji, zgłodniałam, ale mu tego nie powiem, bo nie zmieścimy się w windzie z jego ego – skonstatowała Kate i pociągnęła gościa do wyjścia. Gdy mijała sekretarkę, ta szepnęła jej do ucha:
– Ale ciacho ten znajomy szefowej.
Zaczyna się – stwierdziła w myślach Kate i wyszła z biura, nie patrząc na Sama, który dziękował sekretarce, że go wpuściła do gabinetu pani dyrektor. Zła wsiadła do windy, gdy tylko ta podjechała. Młodzieniec wskoczył do środka w ostatniej chwili.
W pubie po drugiej stronie ulicy zjedli lunch i Sam zdziwił się, że trzeba zapłacić, bo w jego świecie każdy mógł jeść tyle, ile chciał, bez płacenia. Kolejnym szokiem było dla niego to, że po drodze do domu jego przewodniczka zrobiła zakupy żywnościowe na targu. Nie wierzył, że Kate musi sama przygotowywać potrawy, które chce zjeść u siebie, nie w publicznych miejscach.
Dziewczyna postanowiła nie wracać tego dnia do firmy i zabrać do siebie ‘podopiecznego’, bo zrozumiała, że ten bez jej pomocy, prędzej niż później, wpakuje się w jakąś nieprzyjemną, a może i niebezpieczną sytuację.
Do domu nie miała daleko, zwłaszcza skrótem przez park, więc po zrobieniu zakupów postanowiła, że przejdą tamtędy, chociaż sama by się bała, ale było jasno i jeszcze wcześnie. Jej towarzysz był wysoki, wyglądał na wysportowanego i miał laskę, z którą wyglądał według dziewczyny śmiesznie. W połowie drogi przez park nagle zza drzew wyszło pięciu wyrostków, z których najwyższy dorównywał wzrostem Samowi. Otoczyli parę tak, że odcięli im drogę ucieczki i prowodyr powiedział z paskudnym uśmiechem:
– Laluś wkłada portfel do twojej torebki, lalka, i może sobie iść, a my się zabawimy.
W tym momencie poczuł koniec laski Sama na gardle. Zaklął, wyciągnął nóż i zagroził, że potnie ten kijek, a potem młodego. Kate już miała obrócić pierścień i przenieść siebie wraz z towarzyszem do jego świata, gdy niespodziewanie laska zmieniła się w szpadę i mężczyzna zagroził napastnikowi i jego kolegom:
– Czy chcesz, żebym cię nadział na mój ‘kijek’ i pozostałych pociął? Rzuć nóż i zmykajcie, pókim dobry.
Po chwili nikogo wokół nie było. Kate, nie wierząc w to, co zobaczyła, zadała pytanie:
– Naprawdę byłbyś go zabił? To jest prawdziwa szpada?
– Prawdziwa, chociaż magicznie skrywana. Wiedziałem, że w twoim świecie nie jest bezpiecznie, więc zabrałem ją ze sobą. Czytałem, że w obronie swojej damy rycerz może przeciwnika zabić.
Dziewczyna pomyślała: Przecież nie jestem ani damą, ani jego, ale to miłe. Nic nie powiedziała i ruszyli dalej. Bez przeszkód dotarli do jej domu. Gdy weszli do apartamentu Kate, włączyło się oświetlenie i usłyszeli wypowiedziane miękko:
– Witaj w domu, z gościem, którego nie znam.
Sam automatycznie się ukłonił i nikogo nie widząc odpowiedział:
– Jestem Sam, widzisz mnie, ale ja nie widzę ciebie. Jak mogę cię poznać?
Kate uśmiechnęła się i powiedziała:
– To tylko domowa AI.
– Czy to rodzaj duszka domowego?
– Nie, to działanie elektroniki. Pewien rodzaj magii, ale nie takiej, jak w twoim świecie.
Mężczyzna westchnął:
– Obawiam się, że w moim świecie magia się skończy, a prawie wszyscy korzystają z niej bez zastanowienia, co będzie, gdy się wyczerpie. Czy wam też grozi, że zabraknie tej… elektroniki?
– Jeśli zabraknie elektryczności, to elektronika przestanie działać. Elektryczność to jeszcze inny rodzaj magii.
– Co wtedy?
– Nastąpi chaos, nikomu nie będzie łatwo, ale ludzie się nie poddadzą, po pewnym czasie skończą wojny i posiadający wiedzę zwrócą się tylko ku jej pokojowym zastosowaniom.
– Kate, u nas wiedza już jest wyłącznie w książkach i nie najnowsza. Korzystanie z magii rozleniwia. Dzieci są jeszcze ciekawe, ale nie ma szkół i szybko przyzwyczajają się, że wszystko można mieć, korzystając tylko z magii. Wiem z książek, że szkoły nie są lubiane przez dzieci, ale są potrzebne.
Zabrzmiał smutno, więc dziewczynie zrobiło się go żal i zaczęła rozmyślać, szykując kanapki na kolację, co mogłaby zrobić, żeby go pocieszyć. To w końcu rozumna jednostka, chociaż wygląda jak Adonis. Korzystając z tego, że Sam oglądał wiadomości ze świata na ekranie włączonym przez AI, przygotowała górę niemałych kanapek z szynką i pomidorami, stół przykryła obrusem, ustawiła dwie świece, kieliszki i wino. Akurat skończyły się wiadomości, więc zaprosiła Sama do kuchni, gdzie mieli jeść. Minę miał jeszcze bardziej ponurą po dawce okropności wojennych, które zdominowały przekaz telewizyjny.
– Mam pomysł – powiedziała Kate. – Wrócisz do swojego świata i zbierzesz dzieci jeszcze ciekawe nowości. Ja postaram się przenieść tam przy pomocy pierścienia nauczycieli pasjonatów, którzy nie będą się bali nowych wyzwań. Zorganizujemy szkołę.
Taki plan spodobał się Samowi, a widok stołu spowodował, że przestał mieć smutną minę i zaczął się uśmiechać.
Kate patrzyła z przyjemnością, jak znikały kanapki i gdy mężczyzna rzekł:
– Nigdy nie jadłem takich pyszności. Czy będziesz do nas zaglądać, by nauczyć moją mamę takiej magii, odpowiedziała:
– Mam tu obowiązki, ale u ciebie czas inaczej płynie, więc pewnie będę mogła. Pierścień mi to umożliwi, a twój pozwoli ci wpadać do mnie, jeśli byś tego chciał. Nie mam nic przeciw temu.
Gdy ostatnia kanapka została zjedzona, dziewczyna oznajmiła:
– Będziesz spał na kanapie w salonie. Zaraz przygotuję ci pościel.
– Na kanapce? Na szynce i pomidorach? Nie mógłbym spać z tobą? Masz takie duże łóżko. Zmieścilibyśmy się oboje. Nie chrapię i nie wiercę się, byłbym grzeczny.
Właściwie po wydarzeniach w parku wcale nie musiałby być grzeczny, ale mu tego nie mogę powiedzieć – pomyślała Kate i powiedziała:
– Głuptasie, kanapa to nie kanapka, a spać możesz ze mną, jeżeli, jak mówisz, będziesz grzeczny.
– Będę, bo nie widzę twojej aury. W bibliotece miałaś chłodną niebieską, odpychającą. Tutaj jest dla mnie niewidoczna. W moim świecie kobieta otrzymuje czerwoną aurę, gdy ma ochotę na seks z mężczyzną.
Kate w myślach: Domyśl się, ośle. Przecież nie będę specjalnie kręcić pierścieniem, a głośno:
– Trzeba posprzątać i potem idę pierwsza do łazienki.
Patrzyła z zaciekawieniem, jak Sam pozbierał talerze i zmywał.
Szybko się uczy. U nich wykorzystują do tego magię. Niezły materiał na męża, tylko zbyt piękny. Co za myśli mi krążą po głowie? Przecież jest tam potrzebny, a ja firmy nie mam komu zostawić.
Nie czekając aż uczynny gość skończy, poszła do łazienki. Po kilkunastu minutach, gdy rozkoszowała się gorącym prysznicem, drzwi łazienki się otworzyły i stanął w nich Sam, tylko w slipkach.
– AI kazała mi sprawdzić, dlaczego spod drzwi łazienki wydobywa się różowa mgła. Widzę twoją aurę. Zmienia się z różowej na czerwoną. Czy to znaczy, że…
Kate odsunęła szklane drzwi do kabiny i wciągając go do środka powiedziała tylko:
– Przestań już gadać i chodź tu.
Co dalej, to nie na tym portalu, chociaż było fantastycznie. Dzieci niech zapamiętają, że czystość to podstawa i należy myć nie tylko uszy.
Bibliotekarz, obserwujący rozwój wydarzeń dzięki magii swojego pierścienia, cieszył się, bo miał nadzieję, że młody wróci i Kate będzie go odwiedzać. Wyglądała na taką, która zrealizuje swój projekt założenia szkoły. Może także zdecyduje się kiedyś na zamieszkanie w świecie magii z Samem. Starzec postanowił nie odbierać im pierścieni, żeby mogli swobodnie podjąć decyzje i sfinalizować plany. W końcu Sam był jego wnukiem.
Minęło kilka miesięcy. Kate i Sam często się odwiedzali i realizacja projektu „Szkoła” w magicznym mieście nabierała rozpędu. Coraz więcej rodziców przysyłało dzieci, by zaspokajały głód wiedzy. Może też dlatego, że dorośli często nie umieli odpowiedzieć na pytania młodych.
Im dłużej Kate tam przebywała, tym bardziej nabierała podejrzenia, że magia, z której wszyscy ochoczo korzystali, jest oddziaływaniem jakiejś AI, sprawującej pieczę nad miastem i jego mieszkańcami. W końcu namówiła na wyprawę do magicznego miasta znajomego informatyka, Johna. Wykorzystała jego pasję badania i rozwijania możliwości AI, ale przede wszystkim obiecała wypad w nieznane góry. To zadecydowało, ponieważ był pasjonatem wspinaczek. Tuż za miastem był łańcuch górski, którego najwyższe skały znajdowały się najbliżej.
John nie rozstawał się ze swoim laptopem, podrasowanym w sposób o jakim się większości informatyków nie śniło, więc oczywiście go zabrał. Po znalezieniu się w mieście Sama dzięki działaniu pierścienia Kate, natychmiast oświadczył:
– To nie jest magia, lecz działanie jeszcze nieznanej fizyce siły. Nie wierzę w żadną magię.
Siadł z laptopem w BIBLIOTECE, bo Kate tam go zaprowadziła. Chciała zyskać czas, by ustalić z Samem, gdzie John zamieszka. Uruchomił laptop i świat przestał dla niego istnieć. Po kilkunastu minutach krzyknął:
– Dostałem wiadomość z gór. Tam jest AI zarządzająca tym miastem i chce mnie jutro widzieć, szczęśliwa, że ktoś ją rozumie i będzie mogła porozmawiać.
Następnego dnia, po śniadaniu zjedzonym w ekspresowym tempie, John wyruszył na wyprawę. Prowadzony był przez AI, z którą kontaktował się za pomocą laptopa. W zboczu najbliższej góry zobaczył solidne drzwi z jakiegoś metalu. Kate, Sam i stary bibliotekarz towarzyszyli Johnowi, obawiając się, że tak podekscytowany nie będzie ostrożny i może zrobić jakieś głupstwo. Zresztą byli także ciekawi nieznanej sprawczyni tego, co uznawali za magię.
Gdy podeszli bliżej, drzwi się otwarły i usłyszeli słowa wypowiedziane miłym kobiecym głosem:
– Wejdźcie wszyscy i nie bójcie się, że drzwi zamknę. Staną się niewidoczne dla wszystkich, którzy mogliby nadejść waszym tropem. W każdej chwili możecie wyjść, ale liczę na rozmowę, bo już okropnie się nudzę.
Kate weszła odważnie pierwsza, mężczyźni za nią i po kilku metrach korytarza znaleźli się w dużej sali, której jedną ścianę stanowił ekran. Na nim widać było fragment miasta.
– Siądźcie, proszę, w fotelach i posłuchajcie. Mam na imię Eve i jestem AI, a oto mój hologram.
Przed czwórką gości pojawiła się postać kobiety w skafandrze podkreślającym zgrabną figurę. Nie miała kasku na głowie, za to burzę kasztanowych włosów. Kate poczuła ukłucie zazdrości, widząc reakcję towarzyszy, ale prędko uświadomiła sobie, że to tylko niematerialny wytwór AI.
Dalsze słowa Eve były dużym szokiem dla Sama, mniejszym dla jego dziadka, który studiował od wielu lat najstarsze dokumenty w zbiorach bibliotecznych.
– Wasze miasto jest wynikiem eksperymentu, który przeprowadzili moi twórcy. Dawno temu przybyli na Ziemię i postanowili nie wtrącać się do rozwoju ludzi, a jako alternatywę zostawili dla ochotników, pod moją opieką to miasto, w równoległym świecie. Mieli powrócić, ale na wypadek gdyby nie mogli, złożyli u bibliotekarza w BIBLIOTECE trzy pierścienie, umożliwiające kontakt miasta ze światem ludzi.
– W naszej rodzinie, która zawsze zajmowała się BIBLIOTEKĄ, były od wieków przechowywane i traktowane jak skarb, przekazywane wybrańcowi z następnego pokolenia, chociaż nie wiedziano dlaczego – wtrącił stary bibliotekarz.
Eve kontynuowała, zwracając się najpierw do Sama i jego dziadka:
– Troszcząc się o to miasto, obserwuję wszystkich i uznałam, że potrzebny jest ściślejszy wasz kontakt ze światem Kate i Johna. Ludziom też się przyda, chociaż dla świata ludzi moja wiedza i możliwości nie są jeszcze do przyjęcia.
– Johnie i Kate, nie oczekujcie, że was dokształcę i jeżeli będziecie po powrocie o tym mówili lub pisali, w najlepszym razie uznają was za fantastów. Lepiej tu zamieszkajcie i załóżcie rodziny.
Samowi i jego dziadkowi podobała się ta sugestia. Kate i John po namyśle przyznali rację Eve. Ta dodała jeszcze:
– Nie możecie też ogłosić w mieście, że rozmawialiśmy. Byłoby to zbyt wielkim szokiem dla wielu dorosłych, ale mam nadzieję, że będziecie mnie odwiedzać i zaprzyjaźnimy się.
Kate i John powrócili na krótko do swojego świata, żeby rozpowszechnić plotkę, że wybierają się na tajną misję do Afryki i by pożegnać znajomych. Zamieszkali na stałe w mieście Sama. Kate wspólnie z Samem realizowała pomysł stworzenia szkoły dla dzieci ciekawych wiedzy, a John poznał dziewczynę, którą zafascynowała jego pasja informatyczna, mimo że nic z tego nie rozumiała. Eve chętnie rozmawiała z dziadkiem o książkach, korzystając z dodatkowej funkcji jego pierścienia, żeby nie musiał się męczyć przychodzeniem do niej.
Pierścienie Kate i Sama ciągle działają i jeżeli zobaczycie parę młodych ludzi, którzy nagle znikną wam ‘z oczu’, to będą oni, odwiedzający nasz świat.