- Opowiadanie: dawidiq150 - Żebrak

Żebrak

Zapraszam do lektury. :))) Nic nie napiszę bo w tak krótkim tekście nie miało by to sensu.

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Żebrak

 Krzysztof był w wyśmienitym humorze. Udało mu się tanio odkupić świetnie prosperującą kawiarnie, przy rynku w Krakowie. Jej właściciel miał długi i by je spłacić musiał ją sprzedać.

– Idę na spacer – powiedział do żony. – wypiję kawę w naszej nowo nabytej kawiarni, chcę się przekonać, że jest tak doskonała jak mówią.

Pieszo dotarł do rynku i skierował się do lokalu „Smok Wawelski”, należącego teraz do niego. Usiadł pod parasolem na zewnątrz i gdy kelnerka podeszła, zamówił kawę.

Pijąc i relaksując się, począł rozważać myśl, która kołatała mu się w głowie.

„Muszę zrobić coś dobrego”. Mężczyzna był człowiekiem wierzącym i uczęszczał do kościoła. Dlatego swój sukces przypisywał Bożej Łasce.

W jego charakterze była też taka cecha, że lubił różne rzeczy czynić z rozmachem, co mogło wydawać się dla innych trochę szalone.

Kiedy wypił kawę, ruszył w stronę kościoła Mariackiego, gdzie wcześniej zauważył ślepego żebraka bez ręki.

Wielu ludzi stawało, by przypatrzeć się biednemu, ubranemu w łachmany, podstarzałemu człowiekowi. Niektórzy wrzucali pieniądze do puszki.

Krzysztof podszedł, położył dłoń na jego ramieniu i lekko potrząsnął. Potem powiedział:

– Przyjacielu, masz dzisiaj wielkie szczęście. Jestem bogatym biznesmenem i postanowiłem ci pomóc. Wstań, pójdziemy na ławkę porozmawiać.

Mężczyzna nie zareagował i Krzysztof zaczął go przekonywać. Wtedy odparł:

– Skąd mam wiedzieć, że nie masz złych zamiarów? – odparł starzec. – Czy nie chcesz na przykład wykorzystać mnie seksualnie?

– Porozmawiajmy – upierał się Krzysztof – Kilkanaście metrów stąd jest ławka. Sam zdecydujesz, czy mi uwierzyć. Nikt siłą cię nie zabierze.

– No dobrze.

Gdy już usiedli na pobliskiej ławeczce. Krzysztof zapytał:

– Masz jakąś rodzinę? Kto ci pomaga? Kto się tobą opiekuje?

– Mam jedynie przyjaciela, jest w moim wieku. Przyprowadza mnie tu rano i zabiera wieczorem. On ma rentę ale… ale.. – tu głos mu się załamał – obaj nie pamiętamy czasu, gdy nie byliśmy głodni.

– To się wszystko odmieni. Mam małe mieszkanie, które trzymam na wynajem. Zabiorę was tam obu. Będę opłacał czynsz i dawał wam na jedzenie.

Żebrak odnalazł dłoń Krzysztofa i uścisnął.

– Dlaczego chcesz zrobić coś tak dobrego?

– Wiesz, powiodło mi się w życiu, jestem coś winny temu światu.

Następnie ustalili, by dziś wieczorem, gdy po starca przyjdzie jego przyjaciel czekali do zmroku.

– Będę tu gdy zacznie się ściemniać – obiecał biznesmen.

 

&

 

Krzysztof przybył tak jak powiedział. Mężczyźni siedzieli na ławeczce, w pobliżu kościoła. Opiekun żebraka wyglądał równie biednie. Miał podobnie gęste siwe wąsy i brodę. Ubrany był w łachmany.

– Jestem tak jak obiecałem. – powiedział biznesmen – Mam na imię Krzysztof i chcę wam pomóc.

Wyciągnął dłoń, którą opiekun ślepca uścisnął.

– Ja jestem Bartek, a mój niewidomy przyjaciel to Wojtek. Niech pan powie, o co tu w ogóle chodzi, jaki ma pan interes w tym co proponuje?

– Nie mam żadnego interesu. Poszczęściło mi się w życiu i chcę zrobić coś dobrego.

– Dobrze panu z oczu patrzy. – powiedział Bartek po chwili namysłu. – Musiałbym być głupi, gdybym odmówił. Przecież ludzie często sobie pomagają. W taki czy inny sposób.

– To świetnie! Chodźmy do taksówki.

 

&

 

Samochód zatrzymał się na nowym osiedlu, gdzie stały bloki z w większości nie wynajętymi jeszcze mieszkaniami.

– Idziemy na drugie piętro – poinformował Krzysztof.

Potem wstukał kod do drzwi wejściowych i ruszyli wspiąć się po schodach, na drugie piętro. Mieszkanie nie duże, ale dla dwóch osób w sam raz. Oprócz kuchni i łazienki, znajdował się w nim jeszcze duży salon.

Bartek był zachwycony. Mieli tu wszystko. Lodówkę, piec, kuchenkę mikrofalową, w łazience pralkę i kabinę prysznicowa. W salonie telewizor.

– Mam też dla was trochę ubrań, są w szafie. Rozgośćcie się, weźcie prysznic. Aha i byłbym zapomniał. – wyciągnął z kieszeni portfel i wyjął trzy banknoty. Dwa dwustu złotowe i jeden stu złotowy. – to w razie gdybyście chcieli sobie coś kupić. Trzymajcie się, jutro w południe do was zaglądnę.

Gdy wyszedł, Bartek mocno uściskał swojego przyjaciela i powiedział:

– Ależ nam się poszczęściło. Kto by pomyślał? To jak wygrana głównej nagrody na loterii.

Potem wykąpał się i pomógł zrobić to Wojtkowi. Następnie przygotowali sobie kolację i włączywszy telewizor z wilczym apetytem zjedli ją.

 

&

 

Krzysztof robił wszystko co obiecał. Odwiedzał codziennie i dawał pieniądze. Tak było przez trzy dni. Czwartego dnia, Bartek poprosił, by został z nimi napić się kawy.

– Chciałem ci o czymś powiedzieć. – powiedział, gdy usiedli przy stole.

– Zamieniam się w słuch.

– Kiedy długimi wieczorami siedzieliśmy u mnie z Wojtkiem. Mój przyjaciel wymyślał różne historie fantastyczne i opowiadał mi je. Powiem ci teraz jedną rzecz, o której jestem przekonany; mój przyjaciel to geniusz! Ma niezwykłą wyobraźnię. Gdyby to spisać i wydać, taka książka zrobiła by furorę. Proszę posłuchaj go.

– A to ciekawe – Krzysztof podrapał się po głowie, był nieco sceptyczny – Czemu nie? Mogę posłuchać.

– To rozsiądź się wygodnie, przekonasz się, że to jest wspaniałe.

I Wojtek zaczął!

Opowiadał o wyprawie, której celem było zabicie smoka. Przygody bohaterów okazały się tak różnorodne, tak ciekawe i zaskakujące, że biznesmen w myślał przyznał rację Bartkowi: „Toż to geniusz”. Potem zaczął inną opowieść, tym razem innego gatunku. Tematem były kosmiczne podróże. Wycieczki na niezbadane globy wszechświata. Starzec opowiadał o przeróżnych rasach, żyjących na planetach poza naszym układem.

Gdy skończył, Krzysztof popatrzył na zegarek. Minęło dwie i pół godziny.

– A niech mnie, faktycznie trzeba coś z tym zrobić. Taki talent nie może zostać zmarnowany. Pomyślę i jutro powiem, jakie kroki podejmiemy.

I pożegnał się podekscytowany, myśląc ciągle o niezwykłych przygodach, które powstały w wyobraźni ślepca.

 

&

 

Następnego dnia Krzysztof przyszedł z jakimś młodzieńcem, niosącym pod pachą laptop.

– Poznajcie Tomka. To mój szesnastoletni kuzyn. Będzie spisywał opowieści Wojtka.

Tomek przywitał się ze starcami. Potem podłączył i otworzył laptop. Porozmawiali chwilę na różne tematy. W końcu Krzysztof pożegnał się i wyszedł.

– Zaczynajmy – powiedział szesnastolatek.

– Opowiedz tą historię o pół ludziach, pół robotach – wtrącił jeszcze Bartek. – to było naprawdę świetne.

Ślepiec usiadł wygodnie i zaczął mówić. Palce Tomka bardzo szybko z wprawą śmigały po klawiaturze.

Gdy minęły dwie godziny, nastolatek powiedział:

– Na dzisiaj wystarczy. Chcecie wiedzieć co ja o tym sądzę? To bije na głowę najlepszych pisarzy fantasy i science – fiction.

 

&

 

Codziennie, przez dwa i pół tygodnia, chłopak przychodził by spisywać historie wymyślone przez ślepego geniusza. Mieli pięćdziesiąt dwie strony tekstu, który tworzył spójną całość.

Krzysztof zaniósł go do jednej z redakcji. Dwa dni później odebrał telefon od kobiety, która miała go przeczytać i fachowo ocenić.

– Jesteśmy bardzo chętni zacząć współpracę.

I tak zaczęła się kariera człowieka, który mógł umrzeć nie ujawniając światu swojego geniuszu.

 

&

 

Książki Wojtka stały się hiper bestsellerami, wiele z nich zekranizowano. Ich sprzedaż przyniosła olbrzymie pieniądze. Okazało się, że oczy autora opowieści można zoperować. Zrobiono to i zaczął widzieć.

Historia biznesmena, który przygarnął starca posiadającego fenomenalną wyobraźnię stała się głośna na cały glob.

Minęło sześć lat.

Wojtek zaczął cierpieć na migreny. Okazało się, że ma raka mózgu. W czasie badania, zauważono coś niezwykłego, jakiś implant. Lekarze powiedzieli, że niestety rak jest złośliwy i jest jedynie dwadzieścia procent szansy na przeżycie operacji.

Opłacono najlepszych neurochirurgów. Mężczyzna przyjął ostatnie namaszczenie i pożegnał swoich bliskich, w razie gdyby się już nie obudził.

Zabieg trwał około trzech godzin.

W końcu z sali na korytarz wyszedł główny chirurg. Ze smutkiem na twarzy powiedział do czekających przyjaciół Wojtka:

– Bardzo mi przykro ale operacja się nieudała. – Odczekał chwilę i mówił dalej – Jest jeszcze coś co muszę powiedzieć. Pacjent, w mózgu miał bardzo dziwną płytkę. Normalnie bym jej nie ruszał bo nie dało się jej wyjąć bez uszkodzenia organu. Lecz, gdy zmarł wyjąłem ją. Nigdy czegoś takiego nie widziałem. Przekażę ją odpowiednim osobom i dowiemy się co to takiego jest.

 

&

 

Niedługo później, implant wzbudził zainteresowanie wielkich rzeszy naukowców. Był bowiem zbudowany z pierwiastków nie znanych na Ziemi.

Już na początku niektórzy jajogłowi twierdzili, że jest to nośnik danych. Po kilkunastu dniach, ku wielkiej euforii wszystkich badaczy, znaleziono sposób na odczytanie tych danych. Pospiesznie skonstruowano specjalny monitor, na którym można było wyświetlić zawartość chipu.

Zawierał on olbrzymie ilości zdjęć i filmów przedstawiających odległe układy gwiezdne, statki kosmiczne innych cywilizacji, osobników przeróżnych ras, których budowa przypominała nie tylko ludzi ale też pająki, ptaki czy ryby.

 

&

 

Krzysztof leżał w łóżku w nocy i rozmyślał nad tym wszystkim. Jedna myśl kołatała mu się w głowie: „Wojtek nie miał wyobraźni, on miał wiedzę”.

Koniec

Komentarze

Dawidzie, 9k znaków to SZORT, nie OPOWIADANIE. Zmień proszę :)

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

cezary_cezary

 

Bardzo przepraszam!!! Pomyłka :)

Jestem niepełnosprawny...

da­wi­di­q150,

 

Brawo, Twoje opowiadanie, nie, Twój szort, jest duuużo lepszy od poprzedniego. Że brak tego czy owego nie będę się czepiał. Tak trzymaj, Kolego!

 

“Kiedy ludzie mówią ci, że coś jest nie tak albo im się nie podoba, prawie zawsze mają rację. Kiedy mówią ci, co dokładnie według nich jest źle i jak to naprawić, prawie zawsze się mylą”. Neil Gaiman

Zabiorę was tam obojga. ← chyba: obu

Powyższe na dowód, ze czytałem.

Tekst jest lepszy od poprzedniego i mniej ma niedociągnięć. Widzę fantastykę głównie w założeniu, że się znalazł taki biznesmen, ale też w zakończeniu. W sumie zauważam, imo, znaczny postęp. Powtórzę za Andyql: “Tak trzymaj. Kolego!”. :)

Andyql

 

Super! Cieszę się :) Sakramnecko wiele to dla mnie znaczy! Tak się czuję jak kiedyś w dzieciństwie, gdy mam kupiła mi kolorowankę. Radość, rozpiera mnie radość!!!

 

Dzięki! Pozdrawiam!

 

Koala75

 

:)))))))) Dzięki. Jutro zaczynam szachowe opko!

 

Jednak czasem się UDA. Tak jak grubym osobom.

Jestem niepełnosprawny...

Siema, Dawid.

Całkiem niezły tekst z, mam wrażenie, trochę nietypowym dla Ciebie pomysłem. To znaczy opko wyróżnia się całkiem spośród innych twoich opowiadań i muszę przyznać, że mi się całkiem spodobało. Ładny Twist. 

Pozdrawiam. 

Sen jest dobry, ale książki są lepsze

Młody pisarz

 

Ogromnie się cieszę!!! Tym razem się udało :)))

Jestem niepełnosprawny...

Cześć, dawidiq150. Dużo dobrego dzieje się na początku. Podejrzliwość względem darczyńcy uzasadniona, ale jednocześnie bardzo szybko chłopu uwierzyli, może dlatego, że byli głodni. Końcówka pomysłowa, ale smutna. Chyba dobrze, bo równoważy pozytywne wydarzenia na początku. Całkiem ciekawe. Pozdrawiam.

Hesket

 

Dziękuję za przeczytanie i komentarz!!!

 

Końcówka pomysłowa, ale smutna.

Cieszę się, że tekst Cię wzruszył! Nie bój się łez, to tylko o Tobie dobrze świadczy. :)

Jestem niepełnosprawny...

Zgadzam się, że ten tekst jest ciekawszy niż ostatnie, chociaż fantastyka pojawia się dopiero w końcówce.

Fajny pomysł z nośnikiem w mózgu. Ciekawe, kto go tam umieścił i po co.

wypiję kawę w naszej nowo nabytej kawiarni, chcę się przekonać, że jest tak doskonała jak mówią.

Facet kupił kawiarnię, nie wiedząc takich rzeczy? Nawet nie próbując sztandarowego produktu? Hmm, zaczynam się zastanawiać, jakim cudem nadal był bogaty.

Babska logika rządzi!

Finkla

 

Dzięki!!! Teraz biorę wiatr w żagle i napiszę równie dobre opowiadanie z tą różnicą , że dłuższe :))))

 

PS.

Fajnie jak się UDA!

Jestem niepełnosprawny...

Fajna opowieść, byłaby lepsza gdybyś zamiast sucho relacjonować dal jej się rozwinąć, ale czytało mi się przyjemnie.

Intryguje mnie czemu Wojtek z taką wiedzą i możliwościami miał takie kłopoty w życiu. Natomiast za pomysł implanta z danymi w mózgu wielkie brawa.

"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke

Ambush

 

Ogromnie się cieszę!

Jestem niepełnosprawny...

Hejo!

 

Fajne opowiadanko, czytałem z zainteresowaniem, choć szczerze przyznam, że początek nie zapowiadał tego :)

Cześć Marok

 

Cieszę się z takiej oceny.

Pozdrawiam!!!

Jestem niepełnosprawny...

Nowa Fantastyka