
Miało być opowiadanie, a wyszedł szort. Zapraszam do czytania :)
Miało być opowiadanie, a wyszedł szort. Zapraszam do czytania :)
Cierpliwie czekałem na korytarzu. Na ławce pod ścianą. Uspokajałem oddech według zaleceń podręcznika cichego łowcy. Mówią, że te porady to banał, ale u mnie się sprawdzają.
Niech to szlag!
Zszedłem do dwunastu uderzeń serca na minutę, gdy masywne drzwi sali wyleciały z futryny z wielkim hukiem. Zatrzymały się tuż przed moimi stopami. Zerwałem się na nogi, strosząc futro. To by było na tyle z mojego wyciszenia.
W miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą osadzone były drzwi, pojawiła się zdenerwowana postać. Omiatała wzrokiem korytarz, lecz za nic nie chciała na mnie spojrzeć.
– Można? – zapytałem, gdy ruszyła w moim kierunku.
– A rób, co chcesz – odparła gniewnie, jakbym to ja był odpowiedzialny za jej niepowodzenie. – Jestem stworzona do wyższych celów! W sumie i tak mi nie zależało.
Słyszałem, jak mówiła do siebie jeszcze długo po tym, jak zniknęła za rogiem korytarza.
– Następny! No, już!
Ostry ton głosu dobiegającego z mroków sali zmroził mi krew w obu układach krwionośnych. Ponaglano mnie, więc już na starcie zrobiłem złe wrażenie. Strasznie mnie to zestresowało. Rzuciłem okiem na smartwatch – 26 uderzeń serca na minutę. Fatalnie.
Spanikowałem, gdy zrozumiałem, że scenariusz, który miałem zamiar zrealizować, nie powiedzie się, przy tak kołatającym sercu.
Postanowiłem improwizować. Wydzieliłem śluz, dużo śluzu.
Wszedłem do środka.
****
W pomieszczeniu panowała niemal całkowita ciemność. Gdy Manud wszedł do środka, dziurę po drzwiach zasłonięto czymś czarnym, odcinając resztę światła.
Zapanował całkowity mrok, a potem…
Cichutkie skrobanie na środku pomieszczenia. Mlask. Skrobnięcie i cichutki, słaby pisk. Trzask tłuczonego szkła i uderzenie czegoś metalowego o podłogę.
Wszystko to podlegało ocenie.
– Włączyć światło!
****
Manud stał, cały umazany krwią, wpatrując się złowrogo w siedzącą za biurkiem trójkę. Agresywnie szczerzył kły, w każdej chwili gotów do morderczego ataku. U jego stóp zbierała się niewielka kałuża krwi, płynącej z rozerwanego niemal na pół ciałka białego króliczka. Krwawe szczątki otaczał wymalowany zielonawym śluzem okrąg. Siedząca za biurkiem trójka w bezruchu przyglądała się zakrwawionej postaci.
– Mogę pana przeprosić na bok, na chwilę? – zapytał konserwator, ten sam, który naciągnął czarną kotarę na pustkę po drzwiach. – Za kwadrans kończę pracę i chciałbym się wyrobić.
Manud posłusznie się przesunął. Mężczyzna wrzucił truchło królika do śmietnika i zaczął zmywać parkiet mopem.
Pierwszy etap dobiegł końca.
****
– Gratuluje, zakwalifikował się pan do drugiego etapu.
Też mi coś, pomyślałem rozczarowany. Jak można sobie nie poradzić z przywiązanym do metalowej lampki królikiem? To jakaś farsa. Liczyłem na mamuta, pełzacza albo chociaż lewiatana, a dostałem króliczka. Spojrzałem na komisję rekrutacyjną. Od lewej: Wielki Przedwieczny Cthulhu, Yeti oraz Michael Jackson.
Te świnie z HR-u nakłamały w ogłoszeniu. W komisji miały być wyłącznie najstraszniejsze i najbrutalniejsze potwory wszech czasów. Tymczasem w komisji mam co? Yeti?
I to nie Yeti, TEN Yeti, tylko TA Yeti. Jego lodowata konkubina.
Wiele słyszałem o rozmowach, w których brała udział. Niestety nic dobrego. Co też może wiedzieć pani lodowy mop, która całe życie spędziła w śnieżnej jamie. A najgorsze czego się dopuściła, to przypadkowe spowodowanie lawiny. Nie mogłem uwierzyć, że można mieć takiego pecha w czwartym życiu.
– Proszę się przedstawić. – Wszystko wskazywało na to, że to właśnie ona jest przewodniczącą komisji.
– Dzień dobry, nazywam się Manud.
– Rasa?
– W zasadzie to wszystko.
– No, kolego! Problem z określeniem?
– Rasa "Manud", tak samo, jak imię – odparłem szybko. Tak przecież głosiły wszystkie poradniki, które przeczytałem w ramach przygotowania. Chcesz zrobić dobre wrażenie – odpowiadaj szybko. Utwierdź komisję w przekonaniu, że wiesz, co mówisz. Nie okazuj zawahania.
– Płeć?
– Nieznana.
– Dobrze. Tu bardzo dobrze. – pochwaliła. – Nowocześnie, z trendem. A te… no… przed… zaa…?
– Zaimki – pomógł, równie śnieżnobiały, jak Yeti, Michael Jackson.
– Nie posiadam.
Spojrzeli na mnie zaskoczeni.
– On, ona, ono. He-him, she-her, they…
– They szluga – zachichotał Michael.
– Ph'nglui mglw'nafh Dagon – wymamrotał Cthulhu, a jego macki jakby ułożyły się w uśmiech. A może tylko mi się zdawało?
– Nie posiadam, nie używam i nie rozumiem – odpowiedziałem szczerze.
Yeti zmarszczyła brwi.
– A czemu chce pan u nas pracować?
– Lubię zabijać, naprawdę to lubię. Jestem w tym dobry.
– A dzieci? – zapytał Michael Jackson, pochylając się do przodu.
– Nie. Mam swoje zasady. W poprzedniej pracy byłem…
– Dlaczego pan odszedł? – Śnieżny mop bezpardonowo wszedł mi w słowo.
– Redukcja populacji. Zamknięto mój oddział.
Yeti kiwnęła nieznacznie głową i spojrzała na kartkę, trzymaną we włochatych łapach. Skupienie na twarzy sugerowało, że po raz pierwszy zapoznaje się z jej treścią. Stałem cierpliwie, czekając na kolejne pytania. Stresowało mnie, że nie miałem zielonego pojęcia, jak mi idzie. Tak bardzo mi zależało na tej robocie.
– Przyznam szczerze, nie jestem przekonana, że poradzi pan sobie w naszych szeregach. – Uśmiechnęła się złowrogo – Proszę mnie przekonać.
Odruchowo wskazałem truchło królika, którego już nie było. Był za to konserwator, czyszczący parkiet płynem "Cytrynowa świeżość".
– Niech pan nie żartuje – rzuciła – to był malutki króliczek, w dodatku przywiązany.
– Zadanie wykonałem. – Starałem nie dać się sprowokować. Czytałem o tym w poradnikach. Pogrywała ze mną. Sprawdzała mnie, licząc, że połknę haczyk.
– Gdyby w jego miejscu stał mamut, Dracula lub harpia efekt byłby taki sam. – Wyszczerzyłem zęby w udawany, drapieżny sposób.
– A jednak ledwo pan zabił króliczka.
– Niemniej, spotkanie ze mną, skończyło się dla tej ŚNIEŻNOBIAŁOFUTRZASTEJ istoty tragicznie. – Może i powinienem ugryźć się w język, lecz nie zdążyłem. Zgodnie z poradą nr 3, odpowiadałem tak szybko, jak to możliwe. Riposta była celna, bo pani śnieżny mop zamilkła i przeczesała nerwowo gęste białe futro na przedramionach.
– Porozmawiajmy o zarobkach.
– Nie ma potrzeby. Nie interesuje mnie, ile na mnie zarobicie.
– Mhm. Czy ma pan jakieś pytania?
– Ten śluz, co to było? – Michael Jackson nie zrozumiał, że pytała mnie.
– Michael!
– Oh wybacz. My bad! Because I'm bad, I'm bad, shamone – zaśpiewał.
– Pytania?
Zaprzeczyłem ruchem głowy.
– Konserwator! – krzyknęła do człowieka kończącego wycierać podłogę. – Dolej Cthulhu zimnej wody. Jeszcze nam się tu odwodni.
Jak mogłem nie zauważyć, że nogi Cthulhu przez cały czas zanurzone były w metalowej miednicy? Zapewne przez stres. Przez większość rozmowy nie zwracałem na niego uwagi, w sumie, nawet w niej nie uczestniczył. Prawdopodobnie i tak przespał całe przedstawienie.
– A panu już dziękujemy. Niezależnie od decyzji, odezwiemy się.
****
Zadzwonili po godzinie.
– Dzień dobry, witam ponownie. Dzwonię w sprawie pańskiej kandydatury. Powiem wprost, nie byłam przekonana, ale koledzy z komisji byli innego zdania. Decyzja nie była jednogłośna. Niemniej gratuluję, otrzymał pan tę pracę.
– Świetnie, jej! Ależ się cieszę!
– Proszę nie przesadzać z entuzjazmem. Wciąż mam wątpliwości, czy pan sobie poradzi.
– Nie, nie – zaprzeczyłem – proszę się nie martwić. Mam na swoim koncie mantykorę, kilka minotaurów, beholdera, a nawet dwa ankhegi. Może nie jestem wybitny, ale skutecznie poluję i zabijam.
– Panie Manud! Ma pan wysokie mniemanie o sobie, ale proszę pamiętać, że nie pracował pan nigdy dla tak dużej, wysoce rozwiniętej korporacji, jak nasza. Zalecam więcej pokory. Stawiamy poprzeczki wysoko i tylko najlepsi utrzymują nasz poziom.
Przytaknąłem. Może faktycznie zabrzmiałem nieco butnie?
– Kiedy mogę zacząć? – zapytałem pełen entuzjazmu.
– Jutro. Proszę się zgłosić w naszej siedzibie i pytać o dział odkomarzania.
Kurka, wierz lub nie, ale tak ze dwie godziny temu przyszedł mi do głowy pomysł, w którym to właśnie te o których się nie mówi:), kierują ziemską technosferą, tak by poprzez smartfono-zombifikację ludzkiej populacji, jako najbardziej rokującej. Doprowadzić do mniejszego zagęszczenia zwojów mózgowych, dzięki czemu następna generacja mogłaby że względu na mniejsze zagęszczenie tkanek, łatwiej się wkłuwać i pobierać pokarm:D. Także, tego… Sprawa jest poważna.
Czy fascynacja starożytnymi filozofami to zwykły fetysz, ci teź moźe pośpolity kod kontr kultulowy? Spinoza, Nitzche, Hitlel... Aaa! Latunku!
Cześć,
dobrze napisane, miło się czytało. I ten Jackson!
ale skutecznie poluje – odgryziony ogonek
gdy masywne drzwi od sali wyleciały z futryny – wszystko ok, ale pozbyłbym się “od”.
Pozdr
“Kiedy ludzie mówią ci, że coś jest nie tak albo im się nie podoba, prawie zawsze mają rację. Kiedy mówią ci, co dokładnie według nich jest źle i jak to naprawić, prawie zawsze się mylą”. Neil Gaiman
Zabawne i twist końcowy ok. Podobało się. Pozdrawiam z uśmiechem. :)
Hej, całkiem zabawne :) – – A dzieci? – Zapytał Michael Jackson,… Grubo :D. Michael generalnie rządzi, pytanie o śluz też mnie rozbawiło. Coś mi mignął w dialogach, warto im się przyjrzeć i poprawić zapis :). Pozdrawiam :). P.S. Też niedawno zmieniałem pracę, więc temat jest mi bliski;)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Bardzo dziękuję za komentarze :) Cieszę się, że się spodobało zwłaszcza, że bardzo długo nie pisałem nic i był to tekst na przełamanie.
Witamy na portalu ^^
Uspokajałem oddech zgodnie z technikami wyczytanymi w podręczniku cichego łowcy.
Hmm. Może lepiej tak: Uspokajałem oddech według zaleceń podręcznika cichego łowcy.
Zszedłem do dwunastu uderzeń serca na minutę, gdy masywne drzwi od sali wyleciały z futryny z wielkim hukiem.
Hmmmmmmmm. "Od" na pewno do wycięcia, ale w ogóle gubi się gdzieś to zaskoczenie.
Instynktownie zerwałem się na nogi, strosząc futro.
Tnij: Zerwałem się na nogi, cały nastroszony. Dzięki temu później czytelnik będzie bardziej zaskoczony rewelacją, że narrator jest kotem XD
To by było na tyle z mojego wyciszenia.
To by było na tyle, jeśli chodzi o wyciszenie.
W miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą osadzone były drzwi, pojawiła się zdenerwowana postać.
"Postać" nie znaczy prawie nic. Może tak: W pustym miejscu po drzwiach pojawiła się głowa ze zmarszczonym czołem.
Omiatała wzrokiem korytarz, lecz za nic nie chciała na mnie spojrzeć.
Hmmm. Omiatała wzrokiem korytarz, ale mnie omijała.
jakbym to ja był odpowiedzialny, za jej niepowodzenie
Tu nie może być przecinka. A tak w ogóle – hę?
Słyszałem, jak mówiła do siebie jeszcze długo, po tym, jak zniknęła za rogiem korytarza.
C.t. i Atak Przecinka z Kosmosu: Słyszałem, jak mówi do siebie jeszcze długo po tym, jak zniknęła za rogiem korytarza.
No już!
No, już!
Ostry ton głosu dobiegający ze skrytego w ciemności pomieszczenia zmroził mi krew w obu układach krwionośnych.
Dobiega głos, a nie ton, a pomieszczenie nie może być skryte w ciemności, jeśli to w środku jest ciemno (also – kosmici górą!): Ostry ton głosu dobiegającego z mroków sali zmroził mi krew w obu układach krwionośnych.
Spanikowałem, gdy zrozumiałem, że scenariusz, który miałem zamiar zrealizować, nie powiedzie się, przy tak kołatającym sercu.
Nie: Spanikowałem, gdy zrozumiałem, że mój plan nie ma szans powodzenia, nie przy tak kołaczącym sercu.
Gdy Manud wszedł do środka, ktoś nasunął czarną zasłonę na wyrwę po drzwiach, odcinając dopływ światła z zewnątrz.
Mmmm: Gdy Manud wszedł do środka, dziurę po drzwiach zasłonięto czymś czarnym, odcinając resztę światła.
o ziemie
Literówka.
Wszystko to podlegało ocenie.
To egzamin na aliena? XD
Manud stał cały umazany we krwi, wpatrując się złowrogo w siedzącą za biurkiem trójkę postaci
Manud stał, cały umazany krwią, wpatrując się złowrogo w siedzącą za biurkiem trójkę.
Wyszczerzał agresywnie kły, gotów skoczyć do morderczego ataku w każdym momencie.
Agresywnie szczerzył kły, w każdej chwili gotów do morderczego ataku.
U jego stóp zaczęła zbierać się niewielka kałuża krwi. Krew należała do zabitego białego króliczka. Wokół truchła biednego zwierzęcia wymazany był okrąg zielonawego śluzu.
A może: U jego stóp zbierała się niewielka kałuża krwi, płynącej z rozerwanego niemal na pół ciałka białego króliczka. Krwawe szczątki otaczał wymalowany zielonawym śluzem okrąg.
Siedząca za biurkiem trójka w bezruchu przyglądała się zakrwawionej postaci.
W sumie można wyciąć.
– Mogę Pana przeprosić na bok, na chwilę? – Zapytał konserwator, ten sam, który naciągnął czarną kotarę na pustkę po drzwiach – Za kwadrans kończę pracę i chciałbym się wyrobić.
"Pan" dużą literą tylko w listach, przeczytaj też poradnik formatowania dialogów ( https://fantazmaty.pl/pisz/poradniki/jak-zapisywac-dialogi/ ): – Mogę pana przeprosić na bok, na chwilę? – zapytał konserwator, ten sam, który naciągnął czarną kotarę na pustkę po drzwiach. – Za kwadrans kończę pracę i chciałbym się wyrobić.
zaczął mopować drewniany parkiet
Zaczął zmywać parkiet mopem.
– Gratuluje, zakwalifikował się Pan do drugiego etapu.
– Gratuluję, zakwalifikował się pan do drugiego etapu.
Jak można nie poradzić sobie
Szyk: Jak można sobie nie poradzić.
Od lewej: Wielki Przedwieczny Cthulhu, Yeti oraz Michael Jackson.
I nie można było tak od razu? XD
Niestety nic dobrego.
Niestety, nic dobrego. No, to skoro madame Yeti cieszy się złą sławą wśród aplikantów (na stanowisko głównego paskuda u Ridleya Scotta?), to logicznie – wiadomo, że ona przeprowadza rozmowy.
Co też może wiedzieć Pani lodowy mop, która całe życie spędziła w śnieżnej jamie.
Co tam może wiedzieć pani lodowy mop, która całe życie spędziła w śnieżnej jamie?
Nie mogłem uwierzyć w to, że można mieć takiego pecha w czwartym życiu.
Nie mogłem uwierzyć, że można mieć takiego pecha w czwartym życiu.
– No kolego!
– No, kolego!
– Rasa Manud, tak samo, jak imię. – Odparłem szybko.
– Rasa "Manud", tak samo, jak imię – odparłem szybko.
Tak przecież głosiły rady, we wszystkich poradnikach, które przeczytałem w ramach przygotowania.
Tak przecież głosiły wszystkie poradniki, które przeczytałem w ramach przygotowania.
Zapewnij komisje
Literówka.
Nie okazuj zawahania.
Wahania. Nie wiem, o co chodzi z tą niby dokonaną formą, ale ona nie ma sensu.
Tu bardzo dobrze. – Pochwaliła
Tu bardzo dobrze – pochwaliła.
pomógł równie śnieżnobiały, jak Yeti Michael Jackson
Przecinki: pomógł, równie śnieżnobiały, jak Yeti, Michael Jackson.
– A czemu chce Pan u nas pracować?
"Pan" małą, j.w.
– A dzieci? – Zapytał
– A dzieci? – zapytał.
– Dlaczego Pan odszedł?
"Pan" małą.
bezpardonowo wszedł mi w słowo
Rym, całkiem zbędny.
Skupienie na jej twarzy sugerowało, że po raz pierwszy zapoznawała się z jej treścią.
Za dużo zaimków (^^) i c.t.: Skupienie na twarzy sugerowało, że po raz pierwszy zapoznaje się z jej treścią.
Stresowało mnie, że nie miałem zielonego pojęcia, jak mi idzie.
Pokaż to. I – c.t.!
– Przyznam szczerze, nie jestem przekonana, że poradzi Pan sobie w naszych szeregach. – uśmiechnęła się złowrogo – Proszę mnie przekonać.
– Przyznam szczerze, nie jestem przekonana, że poradzi pan sobie w naszych szeregach. – Uśmiechnęła się złowrogo. – Proszę mnie przekonać.
Był za to konserwator, czyszczący parkiet cytrynowym płynem do parkietu.
Gdyby czyścił parkiet płynem do sufitu, to by było dziwne: Był za to konserwator, czyszczący parkiet płynem "Cytrynowa świeżość".
– Niech Pan nie żartuje – odrzekła lekceważąco – to był malutki króliczek, w dodatku przywiązany.
Nie odrzekła, bo on nic nie powiedział: – Niech pan nie żartuje – rzuciła – to był malutki króliczek, w dodatku przywiązany.
– Zadanie wykonałem – starałem nie dać się sprowokować.
– Zadanie wykonałem. – Starałem się nie dać sprowokować.
– Gdyby w jego miejscu stał mamut, Dracula lub harpia efekt byłby taki sam. – Wyszczerzyłem zęby w udawany, drapieżny sposób.
Udawany? A może lepiej: – Gdyby w jego miejscu stał mamut, Drakula albo harpia, efekt byłby taki sam. – Wyszczerzyłem zęby. Godzinami ćwiczyłem ten uśmiech drapieżnika.
– A jednak ledwo Pan zabił króliczka.
Małą.
– Nie mniej, spotkanie ze mną, skończyło się dla tej ŚNIEŻNOBIAŁOFUTRZASTEJ istoty tragicznie.
– Niemniej spotkanie ze mną skończyło się dla tej ŚNIEŻNOBIAŁOFUTRZASTEJ istoty tragicznie. Zob. https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/nie-mniej-czy-niemniej;22318.html
Zgodnie z zasadą nr 3, odpowiadałem tak szybko, jak to możliwe.
Przed chwilą to była porada?
Riposta była celna
Czy to riposta?
pani śnieżny mop, zamilkła
NIGDY nie dajemy przecinka między podmiot a orzeczenie.
Czy ma Pan jakieś pytania?
J.w.
Zaprzeczyłem głową.
Zaprzeczyłem ruchem głowy.
– Konserwator! – Krzyknęła do człowieka kończącego wycierać podłogę.
"Krzyknęła" małą.
Jeszcze się nam tu odwodni.
Wymów to: Jeszcze nam się tu odwodni.
Przez większość rozmowy nie zwracałem na niego uwagi, w sumie, nawet w niej nie uczestniczył.
Hmm.
A Panu już dziękujemy.
Małą.
Dzwonie w sprawie Pana kandydatury.
Dzwonię w sprawie pańskiej kandydatury.
Niemniej gratuluje, otrzymał Pan tę pracę.
Niemniej gratuluję, ma pan tę pracę.
Wciąż mam wątpliwości czy Pan sobie poradzi.
Wciąż mam wątpliwości, czy pan sobie poradzi.
poluje
Literówka.
Ma Pan o sobie wysokie mniemanie, ale proszę pamiętać, że nie pracował Pan nigdy dla tak dużej, wysoce rozwinietej korporacji, jak nasza.
Ma pan wysokie mniemanie o sobie, ale proszę pamiętać, że nie pracował pan nigdy dla tak dużej, wysoce rozwiniętej korporacji, jak nasza.
Stawiamy poprzeczki wysoko
Idiom: wysoko stawiamy poprzeczkę.
Może faktycznie zabrzmiałem nieco butnie?
Kolokwializm: Może faktycznie zabrzmiało to butnie?
– Kiedy mogę zacząć? – Zapytałem pełen entuzjazmu.
– Kiedy mogę zacząć? – zapytałem pełen entuzjazmu.
pytać o dział odkomarzania.
Od czegoś trzeba zacząć, nie? :D
Sympatyczne :) Przydałoby się ograniczyć zaufanie do autokorekty, ale sympatyczne.
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
WoW. Dziękuję Tarnina za tak szczegółowe zbadanie tekstu. Serce zabiło mi szybciej niż Manudowi, gdy zobaczyłem ilość cytatów. Zakładam, że komentowałaś na bieżąco, w trakcie czytania? Inaczej nie zadała byś niektórych pytań :)
Wieczorem wprowadzę w życie uwagi, z którym się zgadzam (znaczna większość :p)
Szczególnie cenie te, które skracają tekst.
Za ukryte pod gifem podsumowanie także dzięki!
I co Ty masz z tym Archiwum X? :D
Zakładam, że komentowałaś na bieżąco, w trakcie czytania?
Tak, zawsze tak robię :D
I co Ty masz z tym Archiwum X? :D
Ja? Nic :D
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Hej.
Fajny tekst. Podobała mi się pani yeti – szybko ustawiała przemądrzalca do pionu. Może, gdyby nie jego wysokie mniemanie o własnych umiejętnościach, skończyłby w lepszej sekcji. Chociaż “komary”, mogą być gorsze od mamuta czy Draculi. W kupie siła. Pozdrawiam. :)
Podobało mi się – zabawne. Dobra parodia talent show:)
Moje powieści: https://marmaxborowski.pl/kwestia-wyboru/
Marcin_Maksymilian dziękuje :)
Nie pomyślałem o tym w ten sposób, ale faktycznie rozmowa kwalifikacyjna, to rodzaj talent show :D
Tematyka nie do końca moja, ale i tak lekko się czytało.
"Tylko szczenięta władców czuwają nocą, szczerząc kły"
Tyleż absurdalne, co zabawne. Nieźle się czytało. :)
Zastanawiam się tylko dlaczego – skoro kandydat płeć ma nieokreśloną – członkowie komisji zwracają się do Manuda per pan?
– Można? – Zapytałem, gdy ruszyła w moim kierunku. → – Można? – zapytałem, gdy ruszyła w moim kierunku.
Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać dialogi.
Te świnie z HR’u nakłamały w ogłoszeniu. → Te świnie z HR-u nakłamały w ogłoszeniu.
…najbrutalniejsze potwory wszechczasów. → …najbrutalniejsze potwory wszech czasów.
A te…no…przed…zaa…? ->Brak spacji po trzech pierwszych wielokropkach.
– Lubie zabijać, naprawdę to lubię. → Literówka.
Odruchowo wskazałem na truchło królika… → Odruchowo wskazałem truchło królika…
Wskazujemy coś, nie na coś.
– Nie mniej, spotkanie ze mną, skończyło się… → – Niemniej, spotkanie ze mną, skończyło się…
– Mhm. Czy ma Pan jakieś pytania? → – Mhm. Czy ma pan jakieś pytania?
Formy grzecznościowe piszemy wielką literą, kiedy zwracamy się do kogoś listownie.
Dzwonie w sprawie pańskiej kandydatury. → Literówka.
Niemniej gratuluje, otrzymał Pan tę pracę. → Niemniej gratuluję, otrzymał pan tę pracę.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
…najbrutalniejsze potwory wszechczasów. → …najbrutalniejsze potwory wszech czasów.
? Na pewno?
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
? Na pewno?
Tak, Tarnino, poprawna forma to pisownia rozłączna – "wszech czasów". W języku polskim nie funkcjonuje taki wyraz jak „wszechczasy” (istnieją co prawda podobne zrosty, np. wszechświat czy wszechmoc), dlatego pisownia łączna nie ma tutaj uzasadnienia.
Za SJP PWN: wszech czasów: sportowiec wszech czasów
https://sjp.pwn.pl/szukaj/wszech%20czas%C3%B3w.html
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Oooo… PWN powiada, że wielu ludzi nie ma tej pewności: https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/wszech-czasow;4348.html
Niemniej
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Cóż, ja także nie zawsze mam pewność i często gęsto sprawdzam, sprawdzam, sprawdzam… ;)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Ponoć tylko głupcy są wszystkiego pewni :D
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
I z jakim głębokim przekonaniem głosza to, czego są tak bardzo pewni!
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Otóż to :)
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Dziękuje @regulatorzy za odwiedziny i uwagi :) Naniosłem już poprawki i powiem szczerze, że najbardziej cieszę się z uwagi:
Zastanawiam się tylko dlaczego – skoro kandydat płeć ma nieokreśloną – członkowie komisji zwracają się do Manuda per pan?
Przyłapany na gorącym uczynku. Błąd logiczny nie do wyjaśnienia
Powiedzmy, że Manud jest starej daty i nie ma problemu z tożsamością, a członkowie komisji również są już leciwi i tylko z wymuszonej poprawności polityczne zapytali o zaimki. A na podstawie wyglądu zaszufladkowali naszego bohatera jak płeć męską. Ten tekst się może nie zestarzeć dobrze przez to
@Tarnina
Ponoć tylko głupcy są wszystkiego pewni :D
Zatem skoro “wątpić rzecz ludzka”, kim są głupcy? Wraca temat Archiwum X
Bardzo proszę, Lenti. Ogromnie się cieszę, że uznałeś uwagi za przydatne, a jedna z nich sprawiła Ci nawet swoistą radość.
Nieźle wymyśliłeś wyjście z sytuacji. ;D
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Ten tekst się może nie zestarzeć dobrze przez to
Jak powiedział Chesterton, ludzie z powagą wysłuchują przepowiedni futurystów, a potem radośnie robią na opak XD
Wraca temat Archiwum X
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Fajne, intrygujące, sympatyczne, zabawne, interesujące… Przyjemnie się czytało.
Sen jest dobry, ale książki są lepsze
@Młody pisarz – dziękuje, za ciepłe słowa :)