- Opowiadanie: cezary_cezary - Naprawdę krótka, lecz treściwa i fantastycznie napisana opowieść o Heraklesie, smoku oraz ośle, ze sztucznie wydłużonym tytułem dla zmylenia Czytelnika w przedmiocie tożsamości autora (Ambush vs C_C)

Naprawdę krótka, lecz treściwa i fantastycznie napisana opowieść o Heraklesie, smoku oraz ośle, ze sztucznie wydłużonym tytułem dla zmylenia Czytelnika w przedmiocie tożsamości autora (Ambush vs C_C)

Po­je­dyn­ku­ją się Am­bush i ce­za­ry­_ce­za­ry.

Temat: to ile było tych prac He­ra­kle­sa?

Do­dat­ko­we wy­ma­ga­nie: w szor­cie ma się po­ja­wiać smok (do­wol­ne­go typu) lub osioł (do­pusz­cza­my osły me­cha­nicz­ne).

Ob­ję­tość: do 10k wg. licz­ni­ka stro­ny.

Ga­tu­nek: so­lar­punk [co to w ogóle jest?! – do­pi­sek au­to­ra]

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Naprawdę krótka, lecz treściwa i fantastycznie napisana opowieść o Heraklesie, smoku oraz ośle, ze sztucznie wydłużonym tytułem dla zmylenia Czytelnika w przedmiocie tożsamości autora (Ambush vs C_C)

Męż­czy­zna z za­in­te­re­so­wa­niem ob­ser­wo­wał, jak na­pę­dza­ny me­cha­ni­zmem młyń­skim płó­cien­ny ekran pro­jek­cyj­ny po­wo­li roz­kła­da się na bam­bu­so­wym ste­la­żu. Gdy zo­stał już cał­ko­wi­cie na­cią­gnię­ty, na samym środ­ku roz­bły­sła nie­wiel­ka żółta krop­ka, która za­czę­ła wi­ro­wać i rosnąć, aż wy­peł­ni­ła cały ekran. Na­stęp­nie po­ja­wił się napis: „Sys­tem HE­RA­KLES – przy­szłość za­rzą­dza­nia od­na­wial­ny­mi źró­dła­mi ener­gii”.

 

Gdy li­te­ry zni­kły, płótno wy­peł­ni­ły mi­gaw­ki przed­sta­wia­ją­ce siel­skie kra­jo­bra­zy: lasy, gór­skie po­to­ki, łąki i pa­stwi­ska. To wszyst­ko w akom­pa­nia­men­cie mu­zy­ki kla­sycz­nej i śpie­wu pta­ków.  Pie­przo­na sie­lan­ka, po­my­ślał.

 

Męż­czy­zna splu­nął, a na twa­rzy po­ja­wił się gry­mas, jakby na­dep­nął bosą stopą na szysz­kę. Za ple­ca­mi usły­szał śmiech, od­wró­cił się jak na ko­men­dę. Zo­ba­czył, ubra­ną w śnież­no­bia­łą lnia­ną tu­ni­kę, kobietę, któ­rej twarz, tu­tej­szym zwy­cza­jem, była skry­ta za we­lo­nem. W jej nogę wtu­la­ła się dziew­czyn­ka, na oko dwu­let­nia.

– Robi wra­że­nie, nie uważa pan? – za­py­ta­ła kobieta, wska­zu­jąc ekran.

– Ow­szem, je­że­li to praw­da.

– Dla­cze­go mia­ło­by być ina­czej?

– Praca dzien­ni­ka­rza na­uczy­ła mnie dwóch rze­czy. – Dla pod­kre­śle­nia wagi swoich słów, uniósł palec wska­zu­ją­cy. – Nic, po­wta­rzam, nic, nigdy nie jest tak pięk­ne i praw­dzi­we, na jakie wy­glą­da z po­zo­ru.

– A druga rzecz?

– Wy­star­czy jedna. – Wi­dząc minę ko­bie­ty, wyrażającą mie­szan­kę roz­ba­wie­nia i po­wąt­pie­wa­nia, dodał: – „Nic” padło dwu­krot­nie, musi wy­star­czyć.

– Rze­czy­wi­ście, musi. Coś mi się jed­nak wy­da­je, że He­ra­kles może oka­zać się wy­jąt­kiem od pań­skiej re­gu­ły, pro­szę tylko dać mu szan­sę.

– Zo­ba­czy­my.

– Ach, gdzie moje ma­nie­ry! – Te­atral­nie ude­rzy­ła dło­nią w czoło i wy­cią­gnę­ła rękę. – Ele­odo­ra.

Słysząc to, mo­men­tal­nie się wy­pro­sto­wał, po­je­dyn­cza kro­pla potu spły­nę­ła mu po czole.

– Nie wie­dzia­łem, że przyj­mie mnie sama pani dy­rek­tor. Prze­pra­szam naj­moc­niej, nie po­zna­łem. W co oni grają?

– Ależ do­praw­dy, pro­szę sobie nie robić wy­rzu­tów. Osta­tecz­nie, ra­czej trud­no roz­po­znać kogoś, kto ma za­sło­nię­tą twarz – za­chi­cho­ta­ła. – Da­ruj­my też sobie for­mal­no­ści i ty­tu­ły. Jak mó­wi­łam, je­stem Ele­odo­ra. – Po­now­nie wy­cią­gnę­ła rękę. – A ty, dzien­ni­ka­rzu, jak masz na imię?

– Ravi – od­po­wie­dział i od­wza­jem­nił gest.

– Ładne, in­dyj­skie, jak mnie­mam? – Męż­czy­zna po­twier­dził ski­nie­niem.

– A ta młoda pa­nien­ka?

– Moja có­recz­ka, Elia­na. No, ko­cha­nie, przy­wi­taj się ład­nie z Ravim. – W od­po­wie­dzi ma­lut­ka wy­da­ła je­dy­nie nie­zro­zu­mia­ły od­głos. – Wy­bacz, to przez smoka w buzi, nie mo­że­my jej z mężem od­zwy­cza­ić.

– Nic nie szko­dzi. – Uśmiech­nął się do dziew­czyn­ki. – Czy mo­że­my roz­po­cząć wy­wiad?

*

– Pro­szę, sia­daj, może na­pi­jesz się cze­goś? Mam wprost wy­bor­ny napar z czyst­ka.

– Dzię­ku­ję, chęt­nie.

Ele­odo­ra kla­snę­ła w dło­nie, po czym wy­rzeź­bio­ne w drew­nie ko­ry­to rzeki za­czę­ło się na­peł­niać wodą.

– Za mo­ment przy­pły­ną łó­decz­ki z na­szy­mi napojami – wy­ja­śni­ła, wi­dząc za­kło­po­ta­nie na twa­rzy dzien­ni­ka­rza.

– Wszyst­kie sys­te­my w bu­dyn­ku dzia­ła­ją au­to­ma­tycz­nie?

– Zna­ko­mi­ta więk­szość – po­twier­dzi­ła z nie­ukry­wa­ną dumą.

– To chyba nie­zbyt eko­lo­gicz­ne?

– Wręcz prze­ciw­nie, po­mi­mo pra­wie peł­nej au­to­ma­ty­za­cji pro­ce­sów, po­zo­sta­li­śmy cał­ko­wi­cie bez­e­mi­syj­nym ośrod­kiem…

– Myślę…

– O, jest nasze picie! – po­wie­dzia­ła, po czym roz­dzie­li­ła na­po­je. Pod jej na­czy­niem leżał zwi­tek pa­pie­ru. Upew­niw­szy się, że Ravi nie pa­trzy, nie­po­strze­że­nie prze­czy­ta­ła treść ukry­tej no­tat­ki, a na­stęp­nie scho­wa­ła ją do kie­sze­ni. – Prze­pra­szam na mo­ment – po­wie­dzia­ła, po czym zwró­ci­ła się do córki: – Ko­cha­nie, może pój­dziesz na chwi­lę z cio­cią Aelią? Ma­mu­sia do­koń­czy wy­wiad i do cie­bie wróci.

W od­po­wie­dzi dziew­czyn­ka wy­ję­ła smoka z ust, wska­za­ła go pal­cem i po­wie­dzia­ła:

– Mama.

Ele­odo­ra bez­rad­nie roz­ło­ży­ła dło­nie. W udawany sposób pogroziła có­recz­ce i ro­ze­śmia­ła się grom­ko.

– Wiesz, Ravi, co mnie wku­rza? – Nie cze­ka­jąc na od­po­wiedź, kon­ty­nu­owa­ła. – No­si­łam tego szkra­ba w brzu­chu przez bite dzie­więć mie­się­cy, potem ko­lej­nych kilka kar­mi­łam pier­sią. Od­da­łam do­słow­nie cząst­kę sie­bie, a na­gro­dą za to po­świę­ce­nie było pierw­sze wy­po­wie­dzia­ne słowo. “Tata”.

Męż­czy­zna uśmiech­nął się ze zro­zu­mie­niem. Jed­nak jego myśli po­pły­nę­ły w zu­peł­nie innym kie­run­ku. Cho­le­ra mnie strze­li, bab­sko z od­pie­lusz­ko­wym za­pa­le­niem opon mó­zgo­wych mi się tra­fi­ło. Muszę przy­wró­cić roz­mo­wę na wła­ści­we tory.

– Jakby tego było mało, Elia­na mówi “mama”, a jakże! Tylko że wtedy ma na myśli smoka – dalej pro­wa­dzi­ła wywód Ele­odo­ra. – Zatem jak mówi na mnie?

– Po imie­niu? – zga­dy­wał bez więk­sze­go en­tu­zja­zmu.

– Nie, mnie wy­łącz­nie wska­zu­je pal­cem. – Uśmiech­nę­ła się gorz­ko. – A ty, Ravi, masz dzie­ci?

– Z moim try­bem życia? Za­po­mnij – mach­nął ręką niby od nie­chce­nia. – No i, praw­dę mó­wiąc, nie lubię dzie­ci.

– To nie jedz.

– Co?! – Nie­mal za­krztu­sił się na­pa­rem.

– Wy­bacz, głupi żart – za­chi­cho­ta­ła fry­wol­nie.

– Ele­odo­ro, jak po­dej­rze­wam, twój czas nie jest z kau­czu­ku, więc może byśmy roz­po­czę­li wy­wiad?

– Osioł…

– Jak mnie na­zwa­łaś?

– Cie­bie? Ależ nie, tam na­praw­dę stoi osioł… – Po­ka­za­ła pal­cem drugi koniec po­miesz­cze­nia.

Ravi ob­ró­cił głowę i skamieniał. Oto bo­wiem w kącie stał naj­praw­dziw­szy osioł, jakby żyw­cem wy­ję­ty ze słusz­nie mi­nio­nych cza­sów. Zwie­rzak naj­wy­raź­niej za nic miał obec­nych i w naj­lep­sze za­ja­dał mar­chew­kę, we­so­ło przy tym po­mru­ku­jąc.

– Ijo, ijo – na­śla­do­wa­ła dźwięk Elia­na, za­chwy­co­na wi­zy­tą nie­spo­dzie­wa­ne­go go­ścia.

– Czy twoja có­recz­ka czę­sto wi­du­je takie nie­re­gu­la­mi­no­we stwo­rze­nia? – za­py­tał, krzy­wiąc się.

– Nie­re­gu­la­mi­no­we? – Ele­odo­ra pod­nio­sła brew.

– O pod­wyż­szo­nej emi­sji dwu­tlen­ku węgla – wy­ja­śnił Ravi. Żywy, praw­dzi­wy osioł, in­te­re­su­ją­ce, po­my­ślał.

– Nie ko­ja­rzę ta­kich sy­tu­acji, ale ma­lut­ka ma nie­zwy­kle otwar­ty umysł, jak na swój wiek, to pew­nie dla­te­go re­agu­je tak… en­tu­zja­stycz­nie.

– Z pew­no­ścią, o to musi cho­dzić – od­po­wie­dział z uda­wa­nym uśmie­chem.

Ko­bie­ta kla­snę­ła w dło­nie, na­tych­miast po­ja­wił się ochro­niarz. Na widok zwie­rzę­cia wes­tchnął, nie­wy­po­wie­dzia­ne prze­kleń­stwo za­sty­gło mu na ustach.

– Od­pro­wadź, pro­szę, na­sze­go nie­pro­szo­ne­go go­ścia.

– Co z nim bę­dzie? – za­py­tał Ravi.

– Nie przej­muj się, zo­sta­nie od­po­wied­nio za­go­spo­da­ro­wa­ny.

– W daw­nych cza­sach ro­bio­no z osłów je­dze­nie. Zdaje się… sa­la­mi? – pod­pusz­czał Ele­odo­rę.

– Prze­ro­bi­my go na su­ro­wiec pod­da­ją­cy się re­cy­klin­go­wi, wszyst­ko bę­dzie po eko­lo­gicz­ne­mu. – Lek­ce­wa­żą­co mach­nę­ła dło­nią, jakby temat był za­mknię­ty.

– Cie­ka­wi mnie, skąd się wziął… Za­rów­no tutaj, jak i w ogóle. Sama po­myśl, tyle ce-o-dwa…

Ele­odo­ra nie od­po­wie­dzia­ła. Skoro już uzna­ła temat za za­koń­czo­ny, to wła­śnie taki był.

*

– Czy mo­że­my wresz­cie przejść do wy­wia­du? – W gło­sie Ra­vie­go dało się wy­czuć znie­cier­pli­wie­nie.

– Oczy­wi­ście, za­czy­naj.

– Żad­nych wię­cej dy­gre­sji ro­dzi­ciel­skich, żad­nych – chrząk­nął – nie­ty­po­wych gości?

– Słowo har­ce­rza – od­po­wie­dzia­ła Ele­odo­ra, skła­da­jąc przy tym palce w ge­ście przy­się­gi.

Ravi wy­cią­gnął z torby ma­syw­ny notes, oprawiony w eko­lo­gicz­ną skórę. Płyn­nie prze­szedł do pierw­sze­go py­ta­nia:

– Sys­tem He­ra­kles, jak funk­cjo­nu­je?

– Wy­ko­nu­je zle­ca­ne mu prace, co istot­ne, spraw­nie i przy ni­skim za­po­trze­bo­wa­niu na ener­gię.

– Mo­żesz po­wie­dzieć coś wię­cej? Na przykład, jakie to prace?

– Wszyst­kie, jakie zle­ci­my.

W od­po­wie­dzi Ravi roz­ło­żył dło­nie.

– To ina­czej… Ile tych prac He­ra­kles wy­ko­nu­je? – za­py­tał i spoj­rzał wy­mow­nie w kie­run­ku Czy­tel­ni­ka, który przez cały czas przy­słu­chi­wał się roz­mo­wie.

– Do­kład­nej licz­by nie znam, ale ra­czej sporo.

– Mogę cię o coś za­py­tać?

– Wła­śnie to ro­bisz.

– Nie to… Zresz­tą, nie­waż­ne. Wy­tłu­macz mi, pro­szę, dla­cze­go zgo­dzi­łaś się na ten wy­wiad, skoro nie masz za­mia­ru od­po­wia­dać na żadne py­ta­nia?

– Po­nie­waż prze­pro­wa­dze­nie wy­wia­du nie jest praw­dzi­wym po­wo­dem two­jej wi­zy­ty – od­po­wie­dzia­ła chłod­no.

– Ależ co ty… – Wi­dząc spoj­rze­nie Ele­odo­ry, mo­men­tal­nie spo­waż­niał. Po chwi­li uśmiech­nął się pod nosem i spu­ścił wzrok. – Cóż, wszyst­ko wska­zu­je na to, że nie będę pierw­szym szpie­giem w hi­sto­rii, który sku­tecz­nie zin­fil­tru­je waszą kor­po­ra­cję.

– Nie bę­dziesz – po­twier­dzi­ła.

– Ale… Może będę cho­ciaż pierw­szym, który do­pu­ści się za­bój­stwa sa­me­go dy­rek­to­ra? – rzu­cił w eter, po czym szyb­kim ru­chem wy­cią­gnął scho­wa­ny w cho­le­wie buta szty­let i ni­czym pan­te­ra rzu­cił się w kie­run­ku Ele­odo­ry.

Skró­cił dzie­lą­cy ich dy­stans o po­ło­wę, gdy nie­spo­dzie­wa­na fala żaru tra­fi­ła go pro­sto w bok. To­wa­rzy­szą­cy pło­mie­niom po­dmuch rzu­cił Ra­vie­go w kie­run­ku ścia­ny, zu­peł­nie jakby był szma­cia­ną lalką, a nie do­ro­słym męż­czy­zną. Ści­ska­jąc mocno przy­pa­lo­ne ciało, spoj­rzał w kie­run­ku, z któ­re­go przeprowadzono atak.

Jak się oka­za­ło, Elia­na wy­pu­ści­ła z ust smoka, który teraz uno­sił się lekko nad pod­ło­gą i wy­da­wał groź­ne po­mru­ki.

– Szu­ka­łeś in­for­ma­cji, a od­na­la­złeś… śmierć. To iro­nicz­ne, nie­praw­daż?

– Nie od­naj­du­ję w tym… żad­nej… iro­nii – wy­sa­pał Ravi. – Jesz­cze was spo­tka…

Nie­ste­ty, Ele­odo­ra nie do­wie­dzia­ła się, co jesz­cze ich spo­tka, po­nie­waż smok Elia­ny nie miał w zwy­cza­ju zo­sta­wiać nie­do­koń­czo­nych spraw. Pu­ścił w kie­run­ku zwi­ja­ją­ce­go się z bólu męż­czy­zny ko­lej­ny stru­mień ognia, tym razem za­bój­czy.

– Trze­ba wpro­wa­dzić do He­ra­kle­sa po­le­ce­nie uru­cho­mie­nia mo­du­łu sprzą­ta­ją­ce­go. Brud­no tu, zu­peł­nie jak w przy­sło­wio­wej staj­ni Au­gia­sza – po­wie­dzia­ła Ele­odo­ra, spo­glą­da­jąc z obrzy­dze­niem na zwło­ki.

Jak na za­wo­ła­nie otwo­rzy­ły się drzwi i do środ­ka wszedł ochro­niarz. Spoj­rzał na to, co po­zo­sta­ło z Ra­vie­go i uśmiech­nął się lu­bież­nie.

– Za­ma­wiał ktoś skwar­ki na wynos? – za­chi­cho­tał. Po chwi­li jed­nak spo­waż­niał. – Prze­pra­szam za tę wpad­kę z osłem, pani dy­rek­tor. Sku­ba­ny wy­rwał się ze smy­czy i po­lazł, gdzie go ko­py­ta po­nio­sły.

Ele­odo­ra otak­so­wa­ła pra­cow­ni­ka wzro­kiem. No tak, twarz nie­ska­la­na in­te­lek­tem, oczy łak­ną­ce ro­zu­mu. Ale ta­kich wła­śnie po­trze­bu­je­my, nie­ste­ty, po­my­śla­ła gorz­ko.

– Samo życie. Tylko za chwi­lę przy­pro­wadź go z po­wro­tem, zbli­ża się pora kar­mie­nia. – Spoj­rza­ła w kie­run­ku smoka, a na­stęp­nie zwró­ci­ła się do Czy­tel­ni­ka: – O co ci cho­dzi? Je­dze­nie to je­dze­nie. Smoki są fajne, ale cho­ler­nie nie­eko­lo­gicz­ne.

– Mama! – bez­tro­sko spu­en­to­wa­ła Elia­na.

Koniec

Komentarze

Hej, fajne, zabawne i do tego zakończone akcją z wykorzystaniem smoka :D. Nie wiedziałem, że smoki są nieekologiczne ;). Ciekawe podejście do tematu :). To teraz wypada zgadnąć autora – C_C mógł się dopuścić prowokacji, myśląc, że tytułem oddali od siebie podejrzenia, ale też Ambush mogła pomyśleć, że wszyscy pomyślą, że C_C dokonuje prowokacji takim tytułem by oddalać od siebie podejrzenia, więc wszyscy pomyślą, że to on :D Chyba stawiam na Ambush :p. Ten smok jakoś mi tak do Ambush pasuje :D Pozdrawiam :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Bardzo zabawne. Skręciło w stronę makabry. Do tego wątki kanibalistyczne i jawna kpina z zielonej energii. Wskazówkę z tytułem rozkminił już Bardjaskier, więc się powstrzymam. Podsumowując, stawiam, że autorem jest Ambush lub cezary_cezary.

 

Klikam. Pozdrawiam.

A to klikać też można, bo mi się wydaje, że głosowanie odbywa się przez gwiazdki, teraz to już nie wiem co, gdzie, jak i kiedy :). 

 

Edit : Dobra ja już wszystko wiem i co i jak i kiedy, więc idę klikać :) 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Dobre to było :) Fajnie i oryginalnie wplecione wszystkie konkursowe elementy. A z tym smokiem z buzi to od początku żem czuł, że coś będzie na rzeczy, a i tak fajnie zaskoczył obrót spraw. W niektórych momentach, tych głównie humorystycznych, stawiałem na Cezarego, ale finalnie myślę na ten moment, że to tekst Ambush. No ale trza jeszcze drugi tekst przeczytać. Pozdrawiam

anonim śle ukłony wszystkim komentującym i wyraża głęboką radość za tak pozytywny odbiór tekstu

 

(w obawie przed ujawnieniem tożsamości, na takim lakonicznym komentarzu anonim poprzestanie)

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Podoba mi się szpila wbita eko-technokratom (marzy mi się porządna, poważna dekonstrukcja solarpunka, ale to kiedyś tam). Nie wiem, czemu, na początku wyobrażałem sobie, że są w domku na drzewie w stylu leśnych elfów. :P Mniej podoba mi się stężenie gagów (smok w buzi, osioł – osły zawsze są zabawne – a na koniec przełamanie czwartej ściany). Trochę jakby autor próbował co chwilę wprowadzać jakiś nowy element, żeby utrzymać zainteresowanie czytelnika, ale mnie to męczyło.

Obstawiam autorstwo Cezarego.

Show us what you've got when the motherf...cking beat drops...

Mnie nie zmęczyło. Zainteresowało i uśmiechnęło. Ravi został ukarany za próbę zabójstwa w nietypowy sposób, to dobrze. Przy okazji dowiedziałem się, że nawet miniaturowy smok może być skuteczny. Podejrzewam, że to napisała Ambush. :)

Ej no, ale po tytule miałam rozpoznać Cezarego, a Wy tu tak gracie? XD

 

Takie zamotanie wskazuje na Ambush, ale jeśli to finta – no to Cezary, lecz jeśli finta w fincie (wybaczcie, przesiąkłam „Diuną”) to tytuł należy do Ambush. XD

 

Dobra, czytamy, pomyślimy później. :D

 

O, fajny pomysł z uwspółcześnioną wersją Heraklesa.

 

Dlaczego miałby być inaczej

miałoby

 

Rozmowa fajna, dobrze poczytać o cudzych dzieciach, kiedy własne dawno wyszło z pieluch. XD A smokiem gardziło, przez co ubolewaliśmy na początku. Na plus podejście do smoka jako smoczka, pomysłowe. :D

 

Osioł mnie zaintrygował, choć nic z niego nie wynika, szkoda.

 

Wszystkie, jakie zlecimy. – W odpowiedzi Ravi rozłożył dłonie w geście bezradności

Ja bym dała do osobnej to "W odpowiedzi… ". ;) 

 

Dokładnej liczny

liczby

 

schowany w cholewie buta, sztylet i niczym pantera rzucił się w kierunku Eleodory.

Przecinki… 

 

Dobry zwrot akcji. Ciut za długi wstęp co do tego, co dostaliśmy, bo brakuje motywu. Może inne pytania dałyby obraz tej zazdrości/wypaczenia i pokazały, dlaczego szpieg tak ryzykował. No i nikt go nie sprawdził? :D

 

Ściskając mocno przypalone ciało

Brzmi jakby ściskał jakiegoś człowieka z przypalonym ciałem. XD

 

Myślałam, że ten smok jako smoczek to faktycznie taki pomysł i wynalazek, a okazuje się, że to jednak przypadek. 

 

Nadal nie wiem za bardzo, o co chodzi z tymi pracami Heraklesa. XD

Podoba mi się zwracanie do czytelnika, lubię takie zabiegi. :) 

 

Ogólnie fajnie, choć długo się rozkręcało, przeciąganie wywiadu, którego ostatecznie nie było… No nie wiem. ;p

Anonim dziękuje krótko, polemizować będzie później;)

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

Zaskakujący obrót sprawy, a właściwie smoka. Ciekawa historia, choć trochę żal, że osioł nie przemówił.

 

Wielce pomysłowe wykorzystanie wszystkich założeń warunkujących uczestniczenie w pojedynku, a przy tym zgrabne opisanie jakże żywotnych spraw. Dziennikarza-zamachowca spotkał zasłużony los, natomiast żal mi osiołka, bo pewnie nie będzie miał okazji zaprzyjaźnić się ze smokiem.

 

Męż­czy­zna splu­nął, a jego twarz wy­peł­nił gry­mas… → Czy twarz można czymś wypełnić?

Proponuję: Męż­czy­zna splu­nął, a na twarzy pojawił się gry­mas

 

ra­czej cięż­ko roz­po­znać kogoś, kto ma za­sło­nię­tą twarz. – Za­chi­cho­ta­ła. → …ra­czej trudno roz­po­znać kogoś, kto ma za­sło­nię­tą twarz – za­chi­cho­ta­ła.

Zbędna kropka po wypowiedzi; chichot jest odgłosem paszczowym.

https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/Ciezko-a-trudno;19058.html

 

Uśmiech­nął się w kie­run­ku dziew­czyn­ki. → Nie bardzo wiem, jak można się uśmiechać w czyimś kierunku.

Proponuję: Uśmiech­nął się do dziew­czyn­ki.

 

 – Wy­bacz, głupi żart.Za­chi­cho­ta­ła fry­wol­nie.– Wy­bacz, głupi żart – za­chi­cho­ta­ła fry­wol­nie.

 

nie­wy­po­wie­dzia­ne prze­kleń­stwo za­sty­gło mu na twa­rzy. → Klął całym obliczem?

Proponuję: …nie­wy­po­wie­dzia­ne prze­kleń­stwo za­sty­gło mu na ustach.

 

– Wszyst­kie, jakie zle­ci­my. – W od­po­wie­dzi Ravi roz­ło­żył dło­nie w ge­ście bez­rad­no­ści. → Opis zachowania Raviego to nie są didaskalia – to, moim zdaniem, narracja. Winno być:

– Wszyst­kie, jakie zle­ci­my.

W od­po­wie­dzi Ravi roz­ło­żył dło­nie w ge­ście bez­rad­no­ści.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Anonim składa podziękowania i obiecuje nanieść poprawki, gdy tylko w pobliżu komputera się znajdzie 

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

Anonimie, miło mi, że mogłam się przydać. ;)

 

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Poczytane!

O solarpunku wiem tyle, że jest i ma stronę na Wikipedii z niezbyt rozbudowaną definicją. Oba teksty grają na nutach dystopijnych, przy czym w „Słonecznym punku…” ten gatunek jest raczej tłem, a w „Naprawdę krótkiej…” (Która jest dłuższa he! he! he!) osoba autorska spróbowała wejść w solarpunka głębiej.

Smoki odhaczone, ale na tym polu wygrywa „Naprawdę krótka…”, w konkurencji osłów zaś „Słoneczny punk…”.

Jeśli zaś chodzi o Heraklesa i jego prace, to punkt przyznam „Naprawdę krótkiej…”. W „Słonecznym punku…” potomek Heraklesa cofa ludzi do przeszłości i to w zasadzie jedyna jego praca – dlaczego akurat on, a nie np. potomek Sherlocka Holmesa, albo Edyty Górniak? W „Naprawdę krótkiej…” nazwa systemu też jest trochę pretekstowa, ale już ładniej wpasowana w kontekst i łatwiej mi ją zaakceptować.

Teksty wykonane na podobnym poziomie, nie męczyły, oscylując w podobnych klimatach, z humorem, który mógłbym przypisać zarówno Si-kwadratowi, jaki i Łowuszce. Trudno ocenić, kto jest autorem czego (ale spróbuję).

Trudno również zdecydować się na oddanie głosu. Dlatego trzeba się zastanowić… ale niezbyt długo ;)

 

Pozdrówka!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

No i z dwóch opowiadań pojedynkowych, to wydaje mi się mniej chaotyczne, mniej pretekstowe i ogólnie bardziej spójne koncepcyjnie. Herakles wpleciony w pomysłowy sposób, smok nie okazał się wyłącznie rekwizytem, a Eleodora i Ravi mają jakieś charaktery. Całkiem zgrabna groteska, na nią będę głosował.

Nie wiem kto jest autorem, ale stawiam na osła ;)

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

Przeczytałam. Nie udało mi się rozpoznać autora/autorki ale mam swoj typ. Jak sie w tym pojedynku oddaje głos?

Anonim śle kolejną falę podziękowań 

 

Jak sie w tym pojedynku oddaje głos?

Istnieje stosowny wątek w hydeparku 

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

Podobało mi się :). Zabawne. Nie mam pojęcia kto z pojedynkującej się pary jest autorem (autorką). Idę czytać drugi, żeby porównać.

Moje powieści: https://marmaxborowski.pl/kwestia-wyboru/

Podobało mi się wykorzystanie Heraklesa, ale nadal nie wiem, ile ma pracy.

Tekst sympatyczny, mimo gwałtownych wydarzeń. Ale w sumie… Facet sam zaczął.

O autorstwo podejrzewam Ambush – jakoś kobieco wypada ten opis macierzyństwa.

Babska logika rządzi!

Anonim kłania się w pas kolejnym Czytelnikom

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

Cześć!

 

Całkiem śmieszne, zwłaszcza ten zwrot do czytelnika uroczy i taki nieprzewidziany (choć nie tak, jak ten osioł). Bałem się już, że nic się nie wyjaśni, a tu proszę, smok wyskoczył i wszystko pięknie się składa. Ekologia potraktowana tak z przymrużeniem oka, jak dla mnie na plus. Czy jest tu solarpunk? Hmmm…

 

Pozdrawiam!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Bardzo mi się podobało! :) Stawiam na Ambush! Hej! Idę czytać drugi! Ależ wykrzyknikuję! :D

Anonim dziękuje za ciepłe słowa 

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

Tekst z przyjemnym absurdem i muszę przyznać, że się podobało. No i nie spodziewałem się smoka przetrzymywanego w buzi, widzę coś takiego po raz pierwszy, więc też na plus. Żarty do mnie trafiły. Dobre opko. 

Stawiam Cezarego, wszystko na niego wskazuje, może nawet za bardzo na niego wskazuje? Jeśli to nie Cezary, to podziwiam Ambush za wcielenie się w rolę. 

Pozdrawiam. 

Sen jest dobry, ale książki są lepsze

Raczej absurdzik niż solarpunk, ale bardzo przyjemny. Uśmiechnęło mi się. Smoczek, który na koniec okazuje się pełnoetatowym smokiem mnie zachwycił, osiołka żal, dziennikarza mniej. Mam wrażenie, że Herakles trochę oszukuje, czy też raczej Eleonora oszukuje. Fajne. Jako autorkę obstawiam Ambush :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Anonim dziękuję i w pas się kłania 

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

Cezary! Gdzie tu solarpunk?

 

Z rozpoznaniem autorstwa nie stawiacie wysoko poprzeczki xP Absurd zbyt cezarowy, żeby się pomylić:P

Tekst taki no… Absurd i przełamanie czwartej ściany są, trochę pod tym względem podobne do passata. Ale w przeciwieństwie do niego – coś tu nie do końca gra. Coś zgrzyta między akapitami, historia mniej składa się do kupy. Może jest trochę zbyt pretekstowa w odniesieniu do konkursu? Może po prostu za dużo tu dialogów, które gorzej się tu sprawdzają? A może to po prostu kwestia limitu i ilości czasu na pisanie?;)

Jakoś szczególnie zachwycony nie jestem, ale z drugim tekstem chyba minimalnie wygrywa, choć nie wiem czy raczej nie trochę lepiej trafionym humorem;P

Слава Україні!

 

A żeby nie było za słodko… devil

 

napędzany mechanizmem młyńskim, płócienny ekran

Bez przecinka!

Gdy został już całkowicie naciągnięty

Hmm?

zwiększać swoją powierzchnię,

Rosnąć ^^

System HERAKLES – przyszłość zarządzania odnawialnymi źródłami energii”.

XD

obraz wypełniły migawki przedstawiające sielskie krajobrazy

Nope, to są właśnie obrazy.

Pieprzona sielanka, pomyślał.

Minusik za wyrazy :P

jego twarz wypełnił grymas, jakby nadepnął bosą stopą na szyszkę

XD Ale grymas niczego nie wypełnia.

tunikę, której twarz

Od kiedy tunika ma twarz? :3

zapytała

Dziewczynka? Oooj… pilnuj podmiotów. Uciekają.

Dla podkreślenia wagi słów, uniósł palec wskazujący.

Hmm. Swoich słów, to na pewno.

minę kobiety, będącą mieszanką rozbawienia i powątpiewania

Mina nie może być mieszanką.

Ach, gdzie moje maniery!

Anglicyzm.

Na te słowa momentalnie się wyprostował

Źle to brzmi.

raczej ciężko rozpoznać

Trudno. Nie ciężko. Trudno.

odwzajemnił gest

Hmm.

przez smoka w buzi

Aaa, chytrze :D

Uśmiechnął się w kierunku dziewczynki.

Nie mógł się normalnie uśmiechnąć do niej?

zaczęło napełniać się wodą.

Szyk: zaczęło się napełniać wodą.

łódeczki z naszymi naparami

Napojami, jak już.

po czym rozdzieliła napoje

Hmm.

Pod jej naczyniem znajdował się zwitek papieru

A może: Pod jej filiżanką leżał zwitek papieru.

Udawanym gestem pogroziła

Jak chcesz udać gest?

dalej prowadziła wywód

Wywód?

– Wybacz, głupi żart. – Zachichotała frywolnie.

Czemu Kain zabił Abla? :P

– Eleodoro, jak podejrzewam, twój czas nie jest z kauczuku, więc może byśmy rozpoczęli wywiad?

Hmm.

tam naprawdę stoi osioł…

… really? XD

Pokazała palcem w kierunku drugiego końca pomieszczenia.

Pokazała palcem drugi koniec pomieszczenia. ^^

twarz mu skamieniała ze zdumienia

Wystarczyłoby: skamieniał.

takie, nieregulaminowe, stworzenia

Czemu to ma być wtręt?

zapytał, krzywiąc się z obrzydzenia.

Rym, a obrzydzenie wynika z treści.

Nie kojarzę takich sytuacji

Hmm?

Z pewnością, o to musi chodzić

Hmmmm. Musi?

Zarówno tutaj, jak i w ogóle.

Mało naturalne.

składając przy tym palce w geście przysięgi.

Czyli?

masywny, obity ekologiczną skórą, notes

Notes może być oprawny w skórę, ale to i tak nie wtrącenie. Masywny też być nie powinien.

Dla przykładu

Na przykład.

rozłożył dłonie w geście bezradności

Tłumaczysz. Rozłożył ręce; i tyle.

Ile tych prac Herakles wykonuje?

Hem?

spojrzał wymownie w kierunku Czytelnika, który przez cały czas przysłuchiwał się rozmowie

…?

Dokładnej liczny nie znam

Literówka.

wyciągnął, schowany w cholewie buta, sztylet

Nie wiem, czy robiłabym z tego wtrącenie.

Skrócił dzielący ich dystans o połowę

Miał być Herakles, nie Achilles :P

Towarzyszący płomieniom podmuch

Hmmmmmmmmmmmm. A może po prostu: Gorący podmuch?

Ściskając mocno przypalone ciało, spojrzał w kierunku, z którego dobiegł atak.

… really? Atak nie dobiega, to raz.

– Szukałeś informacji, a odnalazłeś… śmierć. To ironiczne, nieprawdaż?

… nie. https://www.youtube.com/watch?v=Jne9t8sHpUc

nie miał w zwyczaju zostawiać niedokończonych spraw.

Hmm.

zupełnie jak w przysłowiowej stajni Augiasza

Ty tak specjalnie, co? :D

uśmiechnął się lubieżnie

… nekrofilii nie zamawiałam XD

wyrwał się ze smyczy

Zerwał się ze smyczy. Osioł na smyczy?

następnie zwróciła się do Czytelnika: – O co ci chodzi? Jedzenie to jedzenie. Smoki są fajne, ale cholernie nieekologiczne.

O, przepraszam! Smoki są ważną częścią ekosystemu XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Dzięki, Tarnino, za wskazanie usterek i organizację pojedynku ;) Spora część już poprawiona przy okazji poprzednich komentarzy, ale jeszcze trochę ponaprawiam….

 

…ale wieczorem xD Wtedy też bardziej szczegółowo odniosę się do wszystkich komentarzy :) 

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

laugh Komentarz powstał zaraz po publikacji, więc coś się na pewno powtarza XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

… ale ten szampan, to dla zwycięzcy był…

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Gratuluję, C Kwadracie. :-)

Chociaż zagłosowałam na Rywalkę.

Babska logika rządzi!

No, to lecimy z tematem :D

 

Bardzie, widzę, że smok Cię początkowo zmylił :D

Nie wiedziałem, że smoki są nieekologiczne ;)

Oczywiście, że są. Żrą mięso, palą miasta i wsie, emitują dużo dwutlenku węgla i siarki… :P

 

AP, super, że uznałeś opko za zabawne :)

Do tego wątki kanibalistyczne i jawna kpina z zielonej energii.

Jeden niewinny żart to jeszcze nie wątki kanibalistyczne :P

 

Realucu, dzięki za opinię :)

A z tym smokiem z buzi to od początku żem czuł, że coś będzie na rzeczy

To był w ogóle jeden z pierwszych pomysłów na tekst, cieszy mnie, że się spodobał :)

 

SNDWLKR, fajnie, że trochę pozytywów w tekście odnalazłeś :)

Mniej podoba mi się stężenie gagów (smok w buzi, osioł – osły zawsze są zabawne – a na koniec przełamanie czwartej ściany). Trochę jakby autor próbował co chwilę wprowadzać jakiś nowy element, żeby utrzymać zainteresowanie czytelnika, ale mnie to męczyło.

Limit znaków trochę mnie dopadł. Założone elementy lepiej by się prezentowały na większej przestrzeni, a tak musiałem trochę ściskać, żeby się zmieścić. Oczywiście mógłbym z czegoś zrezygnować, tylko na wszystkim mi zależało, więc sam rozumiesz… :P

 

Koalo, bardzo mnie ucieszyła Twoja opinia :) Cieszę się też, że skutecznie udało mi się Cię zmylić, co do tożsamości autora :P

Przy okazji dowiedziałem się, że nawet miniaturowy smok może być skuteczny.

Ależ oczywiście. Przy okazji – łatwiej im przechodzić przez portale… :)

 

Ananke, tradycyjnie już dziękuję za rozbudowany komentarz :)

Może inne pytania dałyby obraz tej zazdrości/wypaczenia i pokazały, dlaczego szpieg tak ryzykował. No i nikt go nie sprawdził? :D

Innych pytań niestety Ravi nie zdążył już zadać, czym sam był zaskoczony. Dodatkowo – limit wyrazów nie pozwolił mi na przedstawienie większej ilości szczegółów świata przedstawionego. Szpieg przykrywkę miał dobrą, ale niestety nie wystarczająco dobrą. Zwróć uwagę na scenę z piciem naparu, tam Eleodora otrzymuje informację dotyczącą prawdziwej tożsamości Raviego :)

Myślałam, że ten smok jako smoczek to faktycznie taki pomysł i wynalazek, a okazuje się, że to jednak przypadek. 

To jest prawdziwy smok (taki latający, strzelający ogniem i w ogóle), który jest wykorzystywany jako smoczek :P Taka trochę gra słów, trochę zmyłka dla Czytelnika :)

Nadal nie wiem za bardzo, o co chodzi z tymi pracami Heraklesa. XD

No, jest ich dużo i na czymś polegają, czego tu nie rozumiesz? :D

 

Milis, dzięki za odwiedziny :)

choć trochę żal, że osioł nie przemówił.

To już by było zbyt dużo wątków, jak na tak krótki tekst :P

 

Regulatorzy, raz jeszcze dziękuję za łapankę i bardzo miły komentarz :)

Dziennikarza-zamachowca spotkał zasłużony los, natomiast żal mi osiołka, bo pewnie nie będzie miał okazji zaprzyjaźnić się ze smokiem.

Osiołek w założeniu miał być karmą dla smoka, więc wyszło jak wyszło… :P

 

Krokusie, dzięki :)

O solarpunku wiem tyle, że jest i ma stronę na Wikipedii z niezbyt rozbudowaną definicją.

O, miałem to samo, jak dostałem od Tarniny wytyczne na pojedynek :D Próbowałem ugryźć temat najlepiej, jak potrafiłem.

 

Outta Sewer

Całkiem zgrabna groteska, na nią będę głosował.

Miło mi, dziękuję :)

 

Nova, dzięki za wizytę :)

 

Finklo, miło mi :)

Podobało mi się wykorzystanie Heraklesa, ale nadal nie wiem, ile ma pracy.

Przecież jest napisane – dużo :)

O autorstwo podejrzewam Ambush – jakoś kobieco wypada ten opis macierzyństwa

Ha! W ogóle ten wątek ze smokiem i skandowaniem “mama” oparłem na mojej córce. Także motyw z życia wzięty :)

Chociaż zagłosowałam na Rywalkę.

Nie ma problemu, każdy ma prawo błądzić… :P

 

Krarze, dzięki za wizytę i miły komentarz :)

Czy jest tu solarpunk? Hmmm…

Ciężko powiedzieć, nie znam się na tym zupełnie. Bazowałem na definicji z wikipedii (wiem, wiem…) i próbowałem dostosować tekst :P

 

Jolko, bardzo mi miło :)

Stawiam na Ambush!

Ha! Mam Cię! :D

 

Cieplarniany filozofie, dzięki za wizytę i komentarz(e) z których nic nie zrozumiałem :P

 

Młody Pisarzu, dziękuję Ci za tak miły komentarz :)

Stawiam Cezarego, wszystko na niego wskazuje, może nawet za bardzo na niego wskazuje?

Starałem się chociaż trochę poudawać Ambush… :P

 

Irko, witaj :)

Smoczek, który na koniec okazuje się pełnoetatowym smokiem mnie zachwycił,

Cieszę się ;)

Jako autorkę obstawiam Ambush :)

:P

 

Golodhu, przejrzałeś mnie bez pudła :P

Gdzie tu solarpunk?

Najwyraźniej go nie ma :P Ale próbowałem, serio! :D

Może jest trochę zbyt pretekstowa w odniesieniu do konkursu? Może po prostu za dużo tu dialogów, które gorzej się tu sprawdzają? A może to po prostu kwestia limitu i ilości czasu na pisanie?;)

Na starcie pisania miałem założone trzy rzeczy: ogólny zarys fabularny (wywiad jako pretekst do szpiegostwa i zabójstwa), smoka-smoczka i wrzucenie wszystkich elementów pojedynkowych. Po pierwszym drafcie miałem stanowczo za dużo znaków, więc zacząłem skracać. Potem trochę posypała się spójność tekstu, więc zacząłem go modyfikować. Także mogę napisać z przekonaniem: trochę pokonał mnie limit :)

 

Tarnino, mam nadzieję, że mi wybaczysz, ale zmiany naniosę jednak jutro :P A póki co:

Minusik za wyrazy :P

Oj tam, takie drobniusieńkie przekleństwo się nie liczy :P

Anglicyzm.

Eleodora jest obywatelką świata, więc jej wybaczymy :P

Aaa, chytrze :D

:P

Ty tak specjalnie, co? :D

Tak jakoś wyszło :P

Zerwał się ze smyczy. Osioł na smyczy?

Uwiązanego na smyczy łatwiej przyprowadzić na karmienie smoka :P

O, przepraszam! Smoki są ważną częścią ekosystemu XD

Siarka, dwutlenek węgla, pożeranie mięsa… Średnio zrównoważony rozwój (za definicją z nieśmiertelnej Wikipedii…) :D

 

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

O, miałem to samo, jak dostałem od Tarniny wytyczne na pojedynek :D Próbowałem ugryźć temat najlepiej, jak potrafiłem.

Lenie XD

Uwiązanego na smyczy łatwiej przyprowadzić na karmienie smoka :P

https://www.youtube.com/watch?v=YqUkG4r5i0w ^^

Siarka, dwutlenek węgla, pożeranie mięsa… Średnio zrównoważony rozwój (za definicją z nieśmiertelnej Wikipedii…) :D

Siarka obniża temperaturę, dwutlenek węgla karmi roślinki, a mięso pochodzi ze zwierzątek, które swoimi bąkami powodują efekt cieplarniany XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Cieplarniany Filozofie, już chyba wystarczy, nie uważasz? :)

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

Sorki:l The End

Czy fascynacja starożytnymi filozofami to zwykły fetysz, ci teź moźe pośpolity kod kontr kultulowy? Spinoza, Nitzche, Hitlel... Aaa! Latunku!

Jeden niewinny żart to jeszcze nie wątki kanibalistyczne :P

cezary_cezary, oczywiście. To była taka moja zaczepka, mrugnięcie okiem. Chciałem w ten sposób nawiązać do naszych wcześniejszych interakcji, by dać Ci do zrozumienia, że domyślam się, kto jest autorem tego opowiadania.

AP, tak właśnie myślałem;)

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

Cieplarniany, taki mały protip:

niesamowita technologia dzielenia bloku tekstu na akapity znacząco ułatwia czytanie

 

Cieplarniany filozof

 

Otrzymujesz ostrzeżenie moderatorskie za kolejne naruszenie zasad (spam w komentarzach). Komentarze zostają usunięte. Nie wróżę długiej kariery temu kontu, jeśli łamanie portalowego regulaminu będzie się nadal powtarzać.

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

No, jest ich dużo i na czymś polegają, czego tu nie rozumiesz? :D

Nie wiem, już nie pamiętam, czego nie rozumiałam. XD

Nowa Fantastyka