
Dawno nic nie publikowałem, ale w końcu przyszedł ten czas :P
Mam nadzieję, że opowiadanie przypadnie do gustu i nie wrócę na portal w złym stylu ;) Miłego czytania.
Dawno nic nie publikowałem, ale w końcu przyszedł ten czas :P
Mam nadzieję, że opowiadanie przypadnie do gustu i nie wrócę na portal w złym stylu ;) Miłego czytania.
Numer Jeden siedział w kącie celi i drżał. Spod opadających powiek widział to, co zawsze: brudną, zimną betonową podłogę i biały piasek pokrywający arenę, od której teraz oddzielały go kraty. Wiedział, że niedługo się podniosą i wtedy rozpęta się kolejne piekło.
Przymknął oczy. Wspomnienia były podarte, ale czasem składały się w całość i chyba należały do niego. Nie, na pewno należały do niego. Pamiętał jeszcze swoją dawną twarz; złote włosy i piękne, przenikliwe oczy. Wtedy lubił patrzeć w wodę, wtedy odbicie cieszyło wzrok, dawało wiarę w niemal idealną przyszłość.
I nagle wszystko zniknęło. Zacisnął zęby. Drżał coraz mocniej, czując, jak łzy napływają do oczu.
Tamtej przeklętej wiosny przyszła choroba, jego skóra stała się blada, wysuszona, a później biała jak śnieg, złote włosy wypadły, ale nie to było najgorsze. Twarz… Twarz wykrzywiła się nienaturalnie, a oczy… oczy stały się fioletowe, wściekle fioletowe. I wtedy zaczął bardziej przypominać potwora niż człowieka. Nie potrafił bez końca unikać ludzi… Wyrok śmierci nadszedł szybko.
Pamiętał ból, gdy płomienie trawiły jego ciało, a on nie umierał. Później ścięcie głowy… Odrosła. Jeszcze wtedy mówił, krzyczał, prosił o litość, błagał… Nie słuchali, bo nie chcieli słuchać. Już chyba nawet nie chodziło o to, że uznawali go za potwora, ale o samą przyjemność zadawania bólu. A gadanie o tym, że jest wcielonym złem… Ich sumienie się cieszyło, pozwalało im na śmiech. Tyle pamiętał… Już nic później nie miało znaczenia, dla niego wszystko skończyło się znacznie wcześniej w rodzinnej wiosce, wśród przyjaciół, którym ufał.
Trzęsącymi się dłońmi starł łzy i przycisnął głowę do kolan. Długo tak siedział, widząc przed oczami potok kolejnych wspomnień, palących jak ogień. Gorzej niż ogień. Gdy był jeszcze dzieckiem, bał się podchodzić do ogniska, bał się sparzyć, ale bez wahania ufał ludziom. A teraz swąd spalenizny własnej skóry był niczym w porównaniu z… Nieważne. Wbił paznokcie w policzki. Lepiej, trochę lepiej.
Podniósł wzrok na kraty, oczy wyschły i znów były martwe, nikt nie znalazłby w nich teraz życia. Coraz rzadziej wracał do przeszłości.
– Pobudka! – usłyszał głos strażnika.
Podniósł się z trudem i zbliżył do kraty. Arena nie zmieniła się przez tyle miesięcy; wypełniony białym piaskiem teren walk otaczały trybuny, na których dzisiaj siedziało wyjątkowo dużo ludzi. A więc coś specjalnego. Dużo bólu? Pewnie tak, ale… Były gorsze rzeczy od walki… Były kary za nie wyjście na arenę. Tylko raz nie posłuchał i już nigdy więcej nie popełnił tego błędu.
Pokręcił głową i znów przyjrzał się arenie. Na podwyższenie wszedł właśnie wojownik ubrany w kolorowe szaty.
– Witam was na dziesiątej rocznicy otwarcia areny. – Poczekał, aż pełne entuzjazmu okrzyki tłumu ucichną i kontynuował. – Dzisiaj zobaczycie wyjątkowo krwawe widowisko, ale najpierw… ja wraz z moją najeżoną kolcami Lilusią stanę przeciwko setce bestii i obiecuję, że każdej z nich wypruję wnętrzności, a gdy te odrosną, zrobię to jeszcze raz.
Wrzask tłumu rozniósł się po całej arenie i nie gasł, dopóki z podwyższenia nie zszedł… Tak, Numer Jeden teraz go pamiętał. Najpierw niewyraźne wspomnienie, szybko nabrało szczegółów. Miał właśnie przed sobą założyciela areny… Karena? Chyba tak, ale czy to znaczyło coś więcej? Nie. Było jedynie kolejnym powodem lawiny palących obrazów z przeszłości… Musiał się ich w końcu pozbyć. Przestać wracać do tego, co się zdarzyło.
Krata ruszyła ku górze. Spojrzał na ręce, drżały coraz mocniej. Tyle lat, ale do bólu chyba nigdy nie dało się w pełni przyzwyczaić… A dzisiaj… dzisiaj podobno miało być wyjątkowo krwawe widowisko. I co dokładnie mieli na myśli? Ile godzin? Ile przeklętego bólu, ile uśmiechów zabójców? Nie miał pojęcia… I chyba nie chciałby… Koniec… kiedyś się to skończy.
Wyszedł na arenę. Wszystkie cele były już otwarte, a setka Numerów uformowała szyk. Stanął na swoim miejscu, prawie ostatnim i czekał, czując w oczach łzy. Nic więcej nie mógł zrobić, ustawienie miało tylko ładnie wyglądać, Numery nigdy nie walczyły, dawały się jednie rozszarpywać wojownikom, a tłum na trybunach z jakiegoś powodu kochał tryskającą na boki krew.
Widział już idącego w ich stronę Karena, potrząsającego łańcuchem z najeżoną kolcami Lilusią. Kiścień stał się ostatnio jeszcze popularniejszy i nie tylko dlatego, że zadawał krwawe rany, ale też za sprawą tłumu, który kochał wykonywane nim sztuczki. A tu chodziło w końcu o widowisko.
I teraz Karen przerzucał między dłońmi broń, czasem zakręcając nią nad głową. Szedł pewnie, uśmiechając się do trybun; nie tylko w jego oczach płonęła żądza rozrywki. W końcu dotarł do pierwszego przeciwnika i wykonał zamach, po czym rozluźnił ścisk, pozwalając, by kolce rozorały twarz.
Numer Jeden przymknął oczy. Jego kolej zbliżała się wielkimi krokami. Karen szedł szybko, rozszarpując ciała kolejnych Numerów, co jakiś czas wznosząc ramiona i krzycząc coś do tłumu. Ból. Numer Jeden się skulił. Znów ból. Widział ten przeklęty, ironiczny uśmieszek. Nienawidził… po raz pierwszy nienawidził i sam przestraszył się tej myśli. Wydawała się nie należeć do niego.
I nagle jakby wbrew sobie, uśmiechnął się. Już wiedział, co robić, pierwszy raz od dawna wiedział. Przeszłość musiała umrzeć.
Skoczył do przodu. Zobaczył grymas zaskoczenia na twarzy Karena, a później poczuł, jak kolce rozrywają mu bok, ale się nie zatrzymał. Kolejny cios Karena był jego ostatnim ciosem. Numer Jeden z rozoranym czołem wgryzł się w gardło wroga. Zacisnął ręce, przyciskając Karena do ziemi.
Ten wił się, próbując odepchnąć rękoma przeciwnika, ale uścisk był zbyt mocny. W końcu znieruchomiał. Numer Jeden powoli wstał. Podniósł wzrok na trybuny. Panowała cisza, milczeli… Czyż nie tego chcieli… czyż nie chcieli krwawego widowiska? Strażnicy cofnęli się o krok, jakby nie pewni, co mają zrobić.
I dopiero wtedy Numer Jeden w kałuży krwi dostrzegł swoje odbicie; całe ciało rozrastało się, już nie był chudy, wygłodniały, ale… inny. Zrobili z niego potwora.
Dzień dybry,
brudną, zimną betonową podłogą
→ podłogę
Już nic później nie miało znaczenie
→ znaczenia
Były gorsze rzeczy od walki…
Byłykary za nieposłuszeństwo.
Pokręcił słabo głową
Jak się kręci słabo głową?
ja wraz z moją najeżoną kolcami Lilusią
Lilusią? Sweet :)
zrobię to raz jeszcze.
→ zrobię to jeszcze raz.
Najpierw niewyraźne wspomnienie, szybko nabrało kolorów.
→ Początkowo niewyraźne wspomnienie szybko nabrało szczegółów.
Czemu kolorów? Wspomnienie było niewyraźne, a nie szare.
czasem zakręcają nią nad głową.
→ zakręcając
Hm. Nie mam pojęcia, jak to zinterpretować. Może to wina poniedziałku, trybiki mi dzisiaj niemrawo się obracają. Bohater jest jakimś wilkołakiem/eksperymentem/zmutowanym gladiatorem?
Chociaż gladiatora raczej nie wystawili by tak o, na pożarcie. Wbrew archetypom gladiatorzy byli cenni, kimś w rodzaju lokalnych gwiazd i sław.
Bardzo ładnie napisane, widać postępy, warsztat masz coraz lepszy, gratuluję!
A historia trochę za krótka, by się zorientować, co nią właściwie chciałeś opowiedzieć.
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Cześć, HollyHell.
Dzięki za łapankę. Nie wiem, jak mogłem aż tyle błędów zostawić.
Chociaż gladiatora raczej nie wystawili by tak o, na pożarcie.
Bardziej chodziło mi o pokazanie, że wraz z przemianą, Numery otrzymał regenerację, nie dało się ich zabić. O czym świadczą te fragmenty:
“Pamiętał ból, gdy płomienie trawiły jego ciało, a on nie umierał. Później ścięcie głowy… Odrosła.”
“ja wraz z moją najeżoną kolcami Lilusią stanę przeciwko setce bestii i obiecuję, że każdej z nich wypruję wnętrzności, a gdy te odrosną, zrobię to raz jeszcze.”
Może faktycznie gdzieś powinienem to bardziej wytłumaczyć. Cieszę się, że chociaż przy warsztacie widać postęp :)
Jeszcze raz dzięki za przeczytanie i opinię.
Pozdrawiam.
Sen jest dobry, ale książki są lepsze
Hej,
a ja bym chciał się dowiedzieć, co się stało tamtej wiosny, co spowodowało, że stał się Numerem?
Ukazujesz nam potwora a nie wiemy, jak do tego doszło.
Trochę niejasna wydaje się być sytuacja z głową:
“Pamiętał ból, gdy płomienie trawiły jego ciało, a on nie umierał. Później ścięcie głowy… Odrosła.”
i : “Trzęsącymi się dłońmi starł łzy i wcisnął głowę pomiędzy kolana”
Próbowałem to właśnie zrobić ze swoją głową i może jestem zbyt mało wygimnastykowany, bo za nic nie udało mi się jej wcisnąć między kolana. Nawet podczas skłonu. I teraz się zastanawiam, a może Numer Jeden sobie tam włożył uciętą wcześniej głowę? Trzymał ją w celi, bo wiemy, że nowa mu odrosła…
Chcę Ci tylko pokazać, jak może o tekście myśleć czytelnik. I kręcić głową.
A poza tym szkoda, że tekst jest tak krótki, bo pewnie w obszerniejszej formie, wszystko byłoby jasne.
ok, dość marudzenia, pisz cały czas i chociaż pewnie nieraz Ci obetnę głowę, w końcu staniesz się Numerem Jeden.
Powodzenia!
“Kiedy ludzie mówią ci, że coś jest nie tak albo im się nie podoba, prawie zawsze mają rację. Kiedy mówią ci, co dokładnie według nich jest źle i jak to naprawić, prawie zawsze się mylą”. Neil Gaiman
Próbowałem to właśnie zrobić ze swoją głową i może jestem zbyt mało wygimnastykowany, bo za nic nie udało mi się jej wcisnąć między kolana.
Napisałem, że siedzi, a w takiej pozycji nie ma problemu, żeby wsadzić głowę pomiędzy kolana, ale okej, poprawiłem.
Właśnie widzę, że ogólnie ten tekst mi za bardzo nie wyszedł, nie przedstawiłem wszystkiego wystraczająco jasno. Dzięki za komentarz.
Pozdrawiam.
Sen jest dobry, ale książki są lepsze
“…nieraz Ci obetnę głowę” – napisało mi się, ale z błędem. Miało być: nieraz Ci obetną głowę. Różni krytyce. A nie, że ja!
Ps. Mam kolejny dowód, że z moją głową jest coś nie tak. Nawet kiedy siedzę, za cholerę nie chce się zmieścić między kolanami. Pora powrócić do uprawiania sportu.
A Twój tekst nie jest zły, po prostu czuję niedosyt.
“Kiedy ludzie mówią ci, że coś jest nie tak albo im się nie podoba, prawie zawsze mają rację. Kiedy mówią ci, co dokładnie według nich jest źle i jak to naprawić, prawie zawsze się mylą”. Neil Gaiman
“…nieraz Ci obetnę głowę” – napisało mi się, ale z błędem. Miało być: nieraz Ci obetną głowę. Różni krytyce. A nie, że ja!
:D
Swoją drogą następnym razem najpierw wrzucę opowiadanie na betalistę, bo bez niej czasem bywa krucho.
Sen jest dobry, ale książki są lepsze
Dobrze się czytało, przecinków albo ich braków nie dostrzegam ale mam niedosyt treści. Rozumiem, że w twoim świecie jest choroba, która mutuje ludzi zmieniając ich w nieśmiertelne numery. Nie ma lekarstwa? Ich jedyny los to odgrywanie roli świeżego mięsa na widowiskach? I tu przestałam rozumieć. Nie posłuchał raz, został ukarany tak okrutnie, że wiedział, że więcej tego nie zrobi i… zrobił. Hmmm…
Cześć, Nova.
Spróbuję lekko przerobić temat z nieposłuszeństwem, żeby był jaśniejszy, bo chyba nie do końca wybrzmiał tak, jak chciałem.
Ale miło mi, że przynajmniej dobrze się czytało.
Dzięki za odwiedziny.
Sen jest dobry, ale książki są lepsze
Cześć Młody pisarz !!!!!!
Bardzo fajne. Podobało mi się. Takie klimaty uwielbiam. Super pomysł z bestią.
Pozdrawiam.
Jestem niepełnosprawny...
to, co zawsze; brudną, zimną betonową podłogę i biały piasek pokrywający arenę
Tu raczej dwukropek, a nie średnik. W końcu wymieniasz.
Numer Jeden siedział w kącie celi i drżał. Spod opadających powiek widział to, co zawsze; brudną, zimną betonową podłogę i biały piasek pokrywający arenę, od której teraz oddzielały go kraty. Wiedział, że niedługo się podniosą i wtedy rozpęta się kolejne piekło.
Nie błąd, bo może sobie tak zaplanowałeś, ale podziemia aren raczej tak nie wyglądają, że cela – krata – arena. Są korytarze, są pomieszczenia ze sprzętem, kwatery nadzorców, lecznica, magazyny itd.
Już nic później nie miało znaczenia, dla niego wszystko skończyło się już znacznie wcześniej w rodzinnej wiosce, wśród przyjaciół, którym ufał.
Podniósł się z trudem i podszedł do kraty
Czasem się nie da, ale czasem da uniknąć takiej aliteracji. Po, po, np. Podniósł się z trudem i zbliżył do kraty.
Widział już idącego w ich stronę Karena, potrząsającego łańcuchem z najeżoną kolcami Lilusią.
Karen niezbyt pasuje do tekstu, gdzie używasz słowo “arena”. Lilusia brzmi jak z innej bajki.
Panowała cisza, milczeli… Czyż nie tego chcieli… czyż nie chcieli krwawego widowiska?
Ktoś tu się Gladiatora naoglądał? ;)
Historia dość prosta, ale i ilość znaków niewielka. Nic za bardzo z tekstu nie wynika, bo jeśli chcesz wzbudzić współczucie dla bohatera, to daj go lepiej poznać. “Obudzenie” potwora i bunt wobec oprawcy to wdzięczny temat, ale trzeba go nieco bardziej pociągnąć.
Ogólnie maltretowanie Numerów nie powinno dostarczyć wielu emocji, ludzie szybko przyzwyczajają się do przemocy. O ile sporadyczne tortury były chętnie oglądane, to – odnosząc się do Rzymu – walki gladiatorów cieszyły się większym uznaniem, bo towarzyszyły im emocje. Suche mordowanie jest, cóż, suche. Myślę, że tłum będzie zadowolony po przedstawieniu, które dał Numer Jeden ;)
Pozdrawiam
Wyobraźnia zainspirowana tekstem zadziałała. Zobaczyłem i dopowiedziałem sobie to, czego chcieli przedpiścy. Dla mnie jest ok. Pozdrawiam. :)
Cześć, Dawid.
Dzięki za komentarz i cieszę się, że trafiłem w Twoje gusta.
Pozdrawiam.
Witaj, Zanais.
Błędy poprawione. I przyznaję, że tak, mam pewną słabość do Gladiatora ;P
No coś mi ten szort nie wyszedł. Próbuję pisać też dłuższe teksty, mam kilka opek 30k znaków plus, ale słabo warsztatowo wypadają. Dzięki za rady, zawsze to ułatwia stworzenie w przyszłości czegoś lepszego.
Pozdrawiam.
Koalo,
Masz świetną wyobraźnię w takim razie, ale cieszę się, ze przynajmniej ją zainspirowałem :D
Dzięki za odwiedziny i komentarz.
Pozdrawiam.
Sen jest dobry, ale książki są lepsze
Hej, przyznam, że jak na takie krótkie opowiadanie, całkiem dużo udało Ci się przekazać. Zostało w głowie po przeczytaniu, a to chyba najważniejsze. Krótko, zwięźle i na temat, czasami tak jest najlepiej! :)
Podobało mi się!
Pozdrawiam! :)
Cześć, JolkaK.
Cieszy mnie, że szort do Ciebie trafił i nawet na trochę zadomowił się w głowie :)
Dzięki za wizytę i komentarz.
Pozdrawiam.
Sen jest dobry, ale książki są lepsze
Nie zrozumiałam.
Nie wiem co się stało z jedynką, kim były numerki i co się wydarzyło.
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Cześć, Ambush.
Właśnie na tym mój szort głównie cierpi, z tego co zauważyłem. Następnym razem postaram się nie pogubić i stworzyć coś bardziej sensownego.
Pozdrawiam.
Sen jest dobry, ale książki są lepsze
Młody pisarz
Nie można tak mówić, to nie błąd uważam tylko taka specyfika utworu. Jest sensowne, jest zagadkowe. Należy po prostu się trochę domyślić.
Ja byłem szczery fajne opko.
Jestem niepełnosprawny...
Wiem, wiem, Dawidzie, ale jednak zawsze staram się, żeby opowiadanie trafiło do jak największej grupy. Poza tym lepsze wykonanie i tak pewnie sprawiłoby, że i Tobie szort spodobałby się bardziej.
Sen jest dobry, ale książki są lepsze
Jak dla mnie jest widoczny progres w porównaniu z twoimi innymi tekstami, które pamiętam z kiedyś tam. Czyta się całkiem przyjemnie, pomimo raczej mrocznej tematyki. Historia cierpi głównie na małej objętości, bo mam wrażenie obcowania z przedostatnią sceną czegoś, co mogłoby być ciekawe… albo z początkiem drogi od ofiary do oprawcy. IMO lepiej by to wyglądało po rozwinięciu w dłuższą formę, z jednej albo z drugiej strony.
Show us what you've got when the motherf...cking beat drops...
Cześć, SND.
Właśnie kolejny tekst, który wrzucę na Nową Fantastykę, będzie moim najdłuższym opowiadaniem. Może to będzie ten przełom w progresie :D
IMO lepiej by to wyglądało po rozwinięciu w dłuższą formę, z jednej albo z drugiej strony.
Faktycznie, po komentarzach widzę, że za bardzo skróciłem, dało się to lepiej rozwinąć. Zakończenie też pewnie wybrzmiałoby mocniej, gdybym poświecił więcej miejsca rozwojowi bohatera.
Dzięki za komentarz.
Pozdrawiam.
Sen jest dobry, ale książki są lepsze
A mnie się podobało.
Paskudna rozrywka, cieszyłam się, że bohater zdołał ją przerwać. I zmienna definicja potwora też jest fajna.
Babska logika rządzi!
Cześć, Finkla. Miło mnie zaskoczyła Twoja pozytywna opinia. Dzięki za wizytę. Pozdrawiam :-D
Sen jest dobry, ale książki są lepsze
Ot, krótka i prosta opowiastka, ale nie pozbawiona pewnego uroku :)
Podoba mi się przekleństwo Jedynki i jego przemiana. Końcówka satysfakcjonująca.
Nie jest to pełnoprawne opowiadanie, ale jako ćwiczenie i ozdobnik jak najbardziej spełnia swą rolę. Trudno o jakąś merytoryczną krytykę, bo materiału niewiele. Stawiam stempel jakości w ramach poparcia i mobilizacji do dalszego rozwoju.
Pzdr!
"Tam, gdzie nie ma echa, nie ma też opisu przestrzeni ani miłości. Jest tylko cisza."
Cześć, Count.
Cieszy mnie Twoja pozytywna opinia, bo przez chwilę zaraz po publikacji już myślałem, że nikomu tekst nie podejdzie. A tu 3 kliki, więc miło :-D
Wiem że to prosta opowiastka, ale następnym razem wrzucę coś dłuższego, według rady Zanaisa, który już dość dawno doradzał mi tworzenie bardziej rozbudowanych fabuł na początek. Teraz zamierzam się w końcu do tego zastosować :-P
Dzięki za opinie.
Pozdrawiam
Sen jest dobry, ale książki są lepsze
Nie znam jeszcze Twojej prozy (w przeciwieństwie do Zanaisa), ale bardziej rozbudowane teksty z pewnością pozwolą lepiej ustosunkować się do mocnych i słabych stron. No i to, co czytamy na co dzień, dla przyjemności, to zbiory opowiadań albo powieści – tak czy inaczej dłuższe formy.
Życzę powodzenia. Trzymaj się.
"Tam, gdzie nie ma echa, nie ma też opisu przestrzeni ani miłości. Jest tylko cisza."
, ale bardziej rozbudowane teksty z pewnością pozwolą lepiej ustosunkować się do mocnych i słabych stron.
Dlatego spróbuję, bo taka świadomość zdecydowanie mi się przyda :-D
Życzę powodzenia. Trzymaj się
Dzięki i nawzajem :-)
Sen jest dobry, ale książki są lepsze
Fajny tekst, mroczne, brutalne klimaty w moim stylu. Lubię czytać pomiędzy wierszami, więc dopisałam sobie gdzieniegdzie własną historię. Trochę krótkie, a te wszystkie numerki – osowiałe. Mogłeś coś napomknąć, jaka jest kara za nieposłuszeństwo… było by lepiej, zwłaszcza że i tak umierają: tortury itp. Luźna interpretacja odnośnie do wszystkich pozaczynanych wątków, nie mających rozwiązania. Pozdrawiam. :)
Cześć, Tygrysico.
Cieszę się, że fajne i przyznaję do błędów. Tekst zdecydowanie zyskałby na wydłużeniu, to prawda. Często nie wiem, ile dokładnie powiedzieć, żeby nie przesadzić, ani nie dać za mało. Myślałem nad rozszerzeniem historii, ale jakoś wcześniej nie miałem na to pomysłu. Tu się kajam :-D
Dzięki za przeczytanie i opinię.
Pozdrawiam.
Sen jest dobry, ale książki są lepsze
Hej, nawet fajnie się czytało.
To, co do mnie nie przemówiło (ktoś już zwrócił na to uwagę), to entuzjazmowanie się tłumu rozszarpywaniem biernych Numerów. Na dłuższą metę to dość nudne widowisko. Może gdyby choć zabawnie uciekały, jak chrześcijanie przed lwami… ale jak tylko stoją równo i czekają na rozszarpanie – mało emocjonujące.
Nie chwyciłem też Twoich intencji, o których piszesz w komentarzach, że wraz z przemianą numerów nie dało się zabić. Oczywistym jest, że w pewnym momencie stali się nieśmiertelni (odcięta odrośnięta głowa), ale miałem wrażenie, że w Twoim tekście chodzi o to, że te Numery są cały czas bierne, a właściwą przemianą jest bunt i stawienie czoła oprawcy. Czyli ta przemiana następuje już pod koniec, niezależnie od tego, że byli nieśmiertelni. A przemiana, na której się koncentrujesz w komentarzu tak naprawdę nie jest szczególnie istotna. Bo “Zrobili z niego potwora” czego naprawdę dotyczy? W moim odbiorze tego, że stał się zabójcą. Czy może powinienem to rozumieć tak, że już na samym początku był potworem po tej przemianie w “nieśmiertelnego”?
Moje powieści: https://marmaxborowski.pl/kwestia-wyboru/
Cześć, Marcin.
Źle się wyraziłem. Chodziło mi o to, że po zachorowaniu wraz z straceniem dawnego ciała, zyskali nieśmiertelność. Za to motyw buntu jak najbardziej chciałem tutaj zamieścić.
Samo rozszarpywanie Numerów widziałem jako taki slasher, bo skoro były nieśmiertelne, to można je było zabijać a nieskończoność na wiele sposobów. Ale fakt, to mogłoby się publiczności nudzić.
Dzięki za opinię.
Pozdrawiam.
Sen jest dobry, ale książki są lepsze
Ciekawa historia metamorfozy człowieka w potwora, za przyczyną żądzy tłumu. To ich chore pragnienia przemieniły Numer Jeden. Tak odczytuję Twoje opowiadanie. Jeśli prawidłowo, to pomysł godny jest trochę lepszej oprawy. Popracowałbym nad warsztatem, zwłaszcza rugowałbym przymiotniki.
Cześć, TaTojota.
Dzięki za komentarz. Następnym razem popracuję nad lepszym warsztatem, ale myślisz, że za dużo przymiotników?
Pozdrawiam.
Sen jest dobry, ale książki są lepsze
Smutne, choroba zmieniła człowieka fizycznie tak, że wszyscy uznali go za potwora, a potwora można do woli niszczyć. A kiedy się w końcu odgryzł, byli zaskoczeni.
Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!
Cześć, Irka_Luz.
Cieszę się, że tekst przypadł Ci do gustu i fabuła była dla Ciebie jasna.
Dzięki za komentarz i klika.
Pozdrawiam.
Sen jest dobry, ale książki są lepsze
Cześć, Młody Pisarzu!
Dzisiaj mam fazę na komentowanie za pomocą memów, więc łap swojego:
Tekst całkiem ciekawy. Znaczenie określenia "potwór" zdecydowanie ukazałeś wielowymiarowo. Historia zapewne zyskalaby na stosownym rozwinięciu, ale odnoszę wrażenie, że pokazałeś dokładnie to, co chciałeś pokazać. Wieczna ofiara stała się drapieżnikiem, tylko widownia nie zrozumiała.
Dobijam do biblioteki i pozdrawiam serdecznie:)
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
Cześć, Cezary.
Na wstępie dzięki za mema, fajniutki kotek :D
Miło, że tekst przypadł do gustu i historia do Ciebie trafiła. Prawda, opko zapewne zyskałoby na rozwinięciu, na przyszłość będę pamiętać i postaram się, aż tak nie skracać.
Dzięki za opinię i klika. Ostatni raz z półtora roku temu gościłem w bibliotece, więc miło znów się w niej znaleźć :D
Pozdrawiam.
Sen jest dobry, ale książki są lepsze
Młody pisarzu, nie wiem na jaką chorobę zapadł Numer Jeden i dlaczego musiał znosić męki, ale cieszę się, że w końcu się otrząsnął i dokonał krwawej pomsty w zapalczywym gniewie.
Pewnie tak, ale … → Zbędna spacja przed wielokropkiem.
– Dzisiaj zaserwujemy wam wyjątkowo krwawe widowisko… → Nie brzmi to najlepiej.
Proponuję: – Dzisiaj zobaczycie wyjątkowo krwawe widowisko…
…co jakiś czas wznosząc ramiona w górę… → Masło maślane – czy mógł wznosić ramiona w dół?
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Cześć, Reg.
Młody pisarzu, nie wiem na jaką chorobę zapadł Numer Jeden i dlaczego musiał znosić męki
To niedopowiedzenie brzmiało lepiej w mojej głowie :D A prawda, że tekst na wyjaśnieniach i długości mógłby zyskać. Ale cóż, mój błąd.
Dzięki za wizytę i wskazanie usterek.
Pozdrawiam.
Sen jest dobry, ale książki są lepsze
Bardzo Proszę Młody pisarzu. Mam nadzieję, że kolejne pomysły, kiedy uznasz, że mogą opuścić Twoją głowę, będą świetnie przemyślane i w pełni dopracowane. :)
Powodzenia.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Helloł.
Chyba o wiele mocniej, by mnie uderzyło, gdyby numer jeden cierpiał w bezgranicznym zapętleniu. Nie jestem fanem happy-endu, a każdą przemianę jego stanu tak odbieram. Rozrastał się, co jest zmianą, więc dopowiedziałem sobie, że kolejna śmierć będzie jego ostatnią, co daje mu ukojenie, a nam… powiedzmy happy-end. Oczywiście to hipotetyczne wróżenie z fusów, ale jednak wprowadzenie znaku zapytania w jego syzyfową niedolę, o szczebel obniża mi odbiór tego naprawdę dobrego opka.
Siemanko, Canulas.
Rozumiem zarzut co do przeciętnej fabuły, której w dodatku nie przedstawiłem chyba wystarczająco jasno. Za to cieszy fakt, że mimo wszystko tekst Ci się spodobał.
Pozdrawiam.
Sen jest dobry, ale książki są lepsze
Młody pisarzu
Lubię taki styl. Przyjemnie dobierasz słowa, akapity mają dobre tempo. Wiadomo, że do poprawności konstrukcyjnej można było mieć uwagi, ale mi większość wymienionych w komentarzach błędów przykrył “flow” czytania. Wystarczająco się w tę historię wkręciłem żeby chcieć dalszego ciągu. Pomysł ma spory potencjał według mnie. Chętnie się też wgryzę w ten kolejny, dłuższy tekst. Dzięki!
Do mnie, moja puento..!
Cześć, aeoth.
Dzięki za miłe słowa i bardzo się cieszę, że wkręciłeś się w tekst. Dłuższego pewnie coś niebawem też skrobnę, ale na razie same krótsze teksty mi wychodzą :D
Pozdrawiam.
Sen jest dobry, ale książki są lepsze