
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
…Czasami wyobrażam sobie że ciągle żyję. Chociaż tutaj, znaczy się w trumnie nie narzekam na brak rozrywek. A to walczę z wszędzie pałętającym się robactwem, to pozginam duży palec u lewej stopy, tak z tysiąc razy aby nie wyjść z wprawy. Podrapię się zżółkłym paznokciem za uchem i po czubku łysiny. Grzebieniem palców zaczeszę się gustownie do tyłu. Popatrzę się na lśniące od pasty mokasyny – …W mordę! Kto do pogrzebu ubiera trupa w mokasyny!? A zresztą co za różnica. Trupowi wszystko jedno….Kochana rodzinka.
Zawsze myślałem że na tamten świat przeniosę się w świetnie skrojonym garniturze od Armaniego. Że ceremonię będzie odprawiał sam biskup a opłakiwać mnie będzie czwórka byłych żon wraz z dziećmi. Fantazjowałem na temat przyczyn własnego zgonu.
Na pierwszej stronie Wybiórczej pojawił by się drukowany wielką czcionką taki oto napis
Chrupkowy Potentat zmarł w wyniku ataku apopleksji podczas seksualnej orgii.
Sam prezydent złożył by kondolencję. Żal by mu było człowieka który dorabiając się fortuny, niesiony patriotyzmem, pośpieszył by ratować polskie stocznie.
….No cóż nie wyszło mi w życiu. Ale żeby nawet po śmierci dręczyły mnie te koszmary.
Czuję jak całe moje ciało puchnie i pęcznieje. Czuję świąd którego nie mogę się pozbyć
…tu między palcami…pod pachą….w spodniach. Czuję jak skóra schodzi płatami z napletka.
A zawsze tak o niego dbałem. Całe życie mniemałem że lepiej urodzić się katolikiem niż semitą. Mniemanie to realizowałem w praktyce, pierdoląc zawsze porządnie, Z Godnością i
Po Chrześcijańsku
….Lecz świąd nie dawał mi spokoju. Przerywał narrację. Niewiadomo co gorsze, rozmyślanie o tym co się traci czy odczuwanie tej utraty. …Huj! Spróbuję podrapać się pod pachami…Pocieram butem o łydkę czując jak schodzi z niej naskórek.. Skręcam całe moje ciało aby móc swobodnie dotrzeć do trudno dostępnych miejsc.
Wyginam kręgi we wszystkie możliwe strony
… Aj!…. Uderzyłem czołem o pokrywę trumny.
…Leżę sobie, może nic niepokojącego już się nie wydarzy. Próbuję się opanować, jednak podświadomie wyczuwam nadchodzące zło. Czuję jak legiony mrówek pełzają mi pod skórą
Mym ciałem wstrząsają mdłości. Odczuwam smród rozkładającej się stopy. Wyobraziłem sobie jak takie małe żyjątka podobne do korkociągów wwiercały się w podeszwę….Cholera, mam łaskotki…Pieprzona stopa, nie daję spokoju!….Nooooo… uuuff.. w końcu przestało.
W środku trumny jest dość ciemno i wilgotnie…..Ja pierdole! Co to za maź wypełnia trumnę!…Oh. Pardon! To chyba moje.
Nie ma tu nawet wystarczająco miejsca żeby porządnie się podrapać.
Przewracam się z boku na bok. nie mogąc zapomnieć o swędzeniu. Może to od tego mydła
co nim się trupy szoruję.. A może jakaś mucha złożyła jajeczka w nozdrzach i teraz wykluta już larwa draży mózg uciskając na jakiś nerw….To wielce prawdopodobne. W końcu leżałem
długi czas martwy na słońcu.
….Mam ochotę na papierosa….taka mała rzecz a gdy jej nie ma… Zaciągnąłbym się porządnie, chociaż może tutaj nie wolno palić.
…Puściłbym bąka gdybym mógł. Takiego głośnego albo nawet cichacza. Tak zabicia czasu.
W tak małej niewentylowanej przestrzeni, mogła się uformować śmiercionośna chmura metanu. Mnie i tak już by nie zabiła, zresztą dupe miałem ciasną w obawie przed korkociągami.
Strach pomyśleć co się stanie gdy w wyniku procesu gnilnego puszczą zwieracze.
…Cicho, spokojnie a mnie męczy myśl o tym papierosie. Przez prawie całe moje życie, tak od 13 roku począwszy zawsze praktykowałem żelazna regułę: Papieros po każdym posiłku. Pamiętam jak kiedyś leżałem w szpitalu, to zawsze dawali nam dużo tłustego,
..niby na lepsze stolce. Po takim posiłku wspaniale było sobie zapalić. Oczywiście w salowym towarzystwie, przy zupełnym braku poszanowania dla pilnującego nas personelu medycznego. Gówno po tym aż ślizgało się po nocniku. A zebrany w układzie pokarmowym kwas nikotynowy tylko przyśpieszał cały proces. Tak że w wypróżnianiu urządzaliśmy sobie zawody….który szybszy. To były czasy. Żal mi że już nigdy nie zapalę, chociaż to może właśnie papierosy mnie zabiły. Żal mi też tych posiłków. Wgryzł bym teraz swe sztuczne, trochę zapleśniałe zęby w jakiegoś soczystego schaboszczaka. …
…Po jakimś czasie….Jestem już tak głodny że zjadłbym nawet własną nogę gdybym
nie wiedział ze jest nie świeża.
…W takich chwilach człowiek jest bardzo samotny. …Kurwa! Gdy któryś z tych grabarzy dysponował odrobiną litości, i podrzucił mi tu jakąś gazetkę z dziewczynkami wraz z latarką, zanim zamknęli to pierońskie wieko. Ręce przecież jeszcze mam sprawne, gorzej z interesem.
Już od dłuższego czasu tu przebywam i nie jest to majówka. …Gdzież te śpiewające słowiki na cmentarnym parku!….Już od dłuższego czasu dręczy mnie ta świadomość.
Dręczy mnie ona już od bardzo, bardzo dawna. Od kiedy tylko dostałem pierwszego klapsa w pupę od przyjmującego mnie na świat lekarza. O cóż w tym wszystkim chodzi? Zastanawiałem się. jakiż jest sens życia? Teraz, po śmierci mogę to wam wszystkim powiedzieć. NIE MA ŻADNEGO SENSU!!!!! Jest tylko ta durna świadomość która nigdy nie przemija.…Jak ja bym już chciał nic nie myśleć. A łudziłem się że będzie tu mi lepiej niż między tą bandą darmozjadów którzy tylko czekają na moją rentę……Gdzie zawiniłem….
….Mamusiu tu jest ciemno a ja się boję…… Byłem przecież grzecznym chłopcem…..
WYPUŚCIE MNIE STĄD!!!!!!!!!!!!
……Jego krzyk rozpłynął się w powszechnym krzyku rozpaczy dobiegającym z innych kwater cmentarza parafialnego w mieście K. Unosząc się ponad szumiącymi lipami, w których koronach gniazda wiły sobie przeróżne gatunki ptaków…Wyżej, ciągle wyżej… ponad białymi kłębuszkami chmur…Które przecinały pilotowane przez terrorystów samoloty ze szkolnymi wycieczkami…Ponad trajektoriami szpiegowskich satelitów czuwających nad bezpieczeństwem uczciwych ludzi….jeszcze wyżej. Ponad toksycznym smogiem atmosfery, jednoczył się ostatecznie w ogólnym krzyku wszystkich ludzi oszukanych przez System.
KONIEC
Huj! - Chuj!
Może to od tego mydła
co nim się trupy szoruję.. - szoruje, dwukropek?
Gdy któryś z tych grabarzy dysponował odrobiną litości - Gdyby
Najpierw piszesz, że patrzy na lsniace mokasyny, a potem żeby grabarze przynieśli mu gazetę i lataręe. To mokasyny widzi, a gazety by niewidział? - coś niespójnego chyba.
W opowiadaniu jest jednak zbyt wiele wielokroków. To trochę utrudniało mi czytanie (zwłaszcza dwukropki;)). Ponadto "Zastanawiałem się. jakiż jest sens życia?" - po co ta kropka tu? interpunkcja (ja na moją stosunkowo małą wiedzę o nie), też miejscami kuleje.
Co do ogólnego wrażenia to w niektórych fragmentach budziło zniesmaczenie " Gówno po tym aż ślizgało się po nocniku" gdzie w przypadku opowieści nieboszczyka o rozkładajacym się ciele - nie miałam takiego odczucia.
Nie jest to historia, która mnie ujęła w jakiś szczególny sposób.
nie widział*** tfu to z rozpędu
Wstrząsnęła mną jakże odkrywcza konstatacja, iż życie nie ma sensu. Tak, to prawda...
Ale zostało mi parę lepszych tekstów do przeczytania, więc nie będę się zbytnio spieszył ze skokiem z dachu wieżowca.
Te trzykropki strasznie irytują. Dużo, dużo błędów.
Będzie krótko:
Język: Edycja => Zamień => Górne okienko: "...", dolne okienko: " " = tekst stanie się łatwiej przyswajalny. Trochę. Niewiele.
Treść: Nie śmieszy. Nie wciąga. Nie zaskakuje. Nie straszy. Cokolwiek to miało być, nie wyszło.
Plusy: Kilka zdań i wyrażeń"z jajem".
Minusy: Reszta.