- Opowiadanie: szoszoon - Siostra (MASAKRA 2010)

Siostra (MASAKRA 2010)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Siostra (MASAKRA 2010)

Siostra

 

Arianna zaprzyjaźniła się ze swoją młodszą siostrą już od samego początku czyli od momentu poczęcia. Wiedziała, że będzie dziewczynka, ale postanowiła zatrzymać to w tajemnicy. Wbrew obawom rodziców, którzy słusznie – biorąc pod uwagę egocentryczne, złośliwe i snobistyczne zachowania córki – przypuszczali, że starsza źle odbierze wiadomość o rodzeństwie. Tymczasem Arianna nawiązała doskonały kontakt z „Nową", jak postanowiła ją początkowo nazywać, i kiedy tylko mogła, przytulała się do brzuszka mamy, szepcząc siostrze miłe słowa i nucąc kołysanki. Oczywiście starała się, aby mama nie dostrzegła szczególnej nici porozumienia, jaka nawiązała się pomiędzy siostrami, a wszelkie podejrzenia kwitowała złośliwymi uwagami i fochami.

 

– Chcę mieć na imię Zuzanna – powiedziała jej w trzecim miesiącu znajomości. – Bo wtedy nasze imiona będą podobne i nikt nas nie pomyli.

 

– Oczywiście moja droga – szeptała czule Arianna, gładząc rączką brzuch mamy.

 

– A co na to żywicielka? – Zuzanna nie kryła swoich wątpliwości. – Myślisz, że się na to zgodzi? Mówiłaś, że to z reguły rodzice wybierają imiona dla dzieci. A ja chcę mieć na imię Zuzanna!

 

– Postaram się to załatwić – starała się uspokoić siostrę, która nie ukrywała zdenerwowania i wierciła się w brzuchu coraz bardziej, wraz z upływem czasu. Im bardziej rosła, tym więcej zadawała pytań oraz zgłaszała uwag.

 

– Denerwuje mnie, kiedy to robią! Strasznie trzęsie. Powiedz im, żeby przestali!

 

– Nie mogę, kochana. To dorośli i jednocześnie moi rodzice. Oni wiedzą, co dla nas dobre. Poza tym, jeśli zwrócę im uwagę na sprawę tak… intymną, zaczną zadawać pytania.

 

– No dobrze… – odparła po chwili milczenia Zuzanna. – Jakoś wytrzymam.

 

***

 

Pewnego wieczora, kiedy ojca nie było w domu, usłyszały ujadanie psa. Wierny As był z nimi od wielu lat i niejednokrotnie ratował ich stada przed watahami wilków albo wszczynał raban, wystraszając złodziei. Tym razem jednak jego szczekanie przerodziło się w krótki skowyt, który nagle się urwał. Matka zamknęła drzwi na zasuwę, zgasiła światła i przygarnęła córkę do siebie.

 

– Wszystko będzie dobrze – uspokajała córkę, gładząc ją po głowie. Starała się zachować spokój, jednak obie siostry wyczuły, że zbliża się niebezpieczeństwo. Mołdawia, kraina, w której żyły, znana była z bezprawia i bandytyzmu. Pogranicze tureckie ciągle stawało w ogniu walk, a miejscowy hospodar nie był w stanie utrzymać porządku. Arianna już raz został zgwałcona i zapewne przez to nabyła umiejętność rozmawiania z siostrą. Kiedy ją gwałcili, miała zaledwie osiem wiosen. Nikomu, prócz miejscowego popa, nic nie powiedziała, w obawie aby nie przynieść hańby rodzinie. Teraz bała się, że znowu przyjdą je zgwałcić. Tego typu eskapady nie były niczym nowym w jej miejscowości.

 

Nagły stukot do drzwi przerwał przykre wspomnienia. Po chwili zasuwa puściła i w drzwiach dostrzegły wielką, mroczną sylwetkę. Było ciemno, ale postać zdawała się wypełniać niemal cała izbę. Podeszła do matki, szarpnęła jąka rękę i wyciągnęła na zewnątrz. Była zima, a matka ledwie w koszuli nocnej, mogła się przeziębić. Arianna była zbyt przerażona, aby zrobić cokolwiek. Słyszała tylko jęk matki. Po chwili jednak zorientowała się, że nie robią jej „tego". Zatem czego chcą? Kim jest ten, który przyszedł? Ze strachu wcisnęła się w najodleglejszy kąt chaty i zakryła głowę chustą. W ten sposób, dygocząc z nerwów, usnęła.

 

Kiedy się obudziła, słońce stało już wysoko n niebie. Poderwała się na nogi w poszukiwaniu matki. Odetchnęła z ulgą, kiedy ujrzała ją leżącą w łóżku, a obok niej czuwającego ojca. Podeszła do łóżka i położyła głowę na brzemiennym łonie.

 

– Nic ci nie jest, kochanie? – wyszeptała do siostry.

 

– Chyba nie. Ale jakoś inaczej się czuję, żywicielka także. Coś się stało…

 

– Z kim rozmawiasz, córko? – zapytał ojciec.

 

Arianna machnęła ręką, wstała i wybiegła na dwór.

 

– Zrobię śniadanie – rzekł ojciec i podszedł do paleniska.

 

Przez następne miesiące Zuzanna stawała się coraz bardziej niecierpliwa, chcąc jak najszybciej przyjść na świat. Arianna nie rozumiała jej pośpiechu.

 

– Dorośniesz, to będą cię bezkarnie gwałcić! – tłumaczyła siostrze. – A potem rodzice wydadzą cię za mąż i będziesz musiała robić to z mężem.

 

– Ze mną będzie inaczej – upierała się siostra.

 

– Jak uważasz.

 

***

 

Kiedy przyszedł dzień rozwiązania, ojciec akurat był na wyrębie. Kiedy wyruszał do pracy bywało , że i po kilka dni go nie było. Na szczęście miejscowa wróżbicka miała nakazane, aby co wieczór zaglądać do chaty. Poród okazał się łatwy i Arianna mogła wreszcie obejrzeć swą siostrę w pełnej okazałości. Obie bardzo się cieszyły, podobnie, jak matka. Jedynie wróżbicka pokręciła głową z niedowierzania i uciekła zaraz po odcięciu pępowiny.

 

– Co ją tak wystraszyło? – dziwiła się matka tuląc do piersi małą. – Jedz! – starała się zachęcić Zuzannę, aby ssała pierś. Ta jednak odwracała głowę i płakała.

 

– Co się dzieje kochanie? – matka była coraz bardziej zdenerwowana i zmęczona. Poród wyczerpał ją i chciała usnąć, ale narastający głód niemowlęcia coraz bardziej ją niepokoił.

 

– Śpij , mamo – Arianna podeszła do kobiety i położyła na jej czole wilgotną szmatkę. – Zajmę się Zuzanną.

 

– Chcesz, żeby tak miała na imię?

 

– Już ma – odparła córka, biorąc niemowlę na ręce.

 

Matka uśmiechnęła się i usnęła znużona. Po północy zjawił się ojciec. Rozejrzał się po izbie, ale dostrzegł jedynie śpiącą żonę. Podszedł do niej, uniósł kołdrę i ujrzał, że już urodziła. Nagle usłyszał za sobą szmer. Chciał się obrócić, ale nagłe uderzenie w głowę pozbawiło go przytomności.

 

Kiedy matka obudziła się rano, dostrzegła siedzącą na krześle obok łóżka Ariannę, trzymającą na rekach siostrę. Niemowlę na szczęścienie płakało.

 

– Muszę się wami zająć – powiedziała matka, unosząc się na łokciu.

 

– Leż mamo – odparła uspokajająco Arianna. – Jestem teraz starszą siostrą, więc mogę wszystkim się zająć. Zuzanna śpi, więc możecie razem odpoczywać.

 

– Ojciec nie wrócił?

 

Arianna pokiwała przecząco głową.

 

– Pewnie ma dużo pracy – westchnęła matka opadając n poduszkę. – Wróci niebawem. Na pewno wróci.

 

– Śpij mamo, zaopiekuję się siostrą. Proszę.

 

Arianna tuliła czule do swej piersi siostrę.

 

– Co teraz? – zapytała. – Skoro jesteś głodna, to może ja…

 

– Nie, kochana! Kto mi wtedy pomoże? Jestem jeszcze mała i bezbronna.

 

– I bardzo głodna – dodała Arianna spoglądając w niebo. – Może…

 

– Nawet o tym nie myśl! Na pewno nie zwierzęta!

 

– To co zrobimy?

 

– Pomyślmy, siostro. Są tu w okolicy miejsca, gdzie przewijają się samotni lub nieznani ludzie?

 

Arianna zamyśliła się na chwilę spoglądając n śpiącą matkę. W zasadzie nigdy jej nie kochała, podobnie jak ojca. Byli jej obcy i zawsze karcili. Teraz miała szansę odpłacić za doznane krzywdy!

 

– Tak, w grodzie jest przytułek dla chorych.

 

– Zatrudnisz się w nim i będziesz mi przynosić jeść. Łaknę!

 

***

 

W izbie panowało milczenie. Zebrani rajcowie spoglądali po sobie w milczeniu. Wreszcie głos zabrał sołtys.

 

– Jak wiecie, zaczęło się od zniknięcia Jurki. Poszedł z innymi na wyręby, jako zwykle. Wrócił, co potwierdzą świadkowie, po czym przepadł jak kamień w wodę.

 

– Zgadza się – odparł ktoś z zebranych. – A przecież córkę mu żona powiła. Nie wiadomo, czy ją nawet ujrzał.

 

– Biedny Jurko, dobry był z niego chłop – westchnął ktoś inny.

 

– Pop mówili – ciągnął sołtys – że na krótko pojawiła się w okolicy strzyga. Było to zimą, a na cmentarzu ktoś poobgryzał kości umarłych. Potem w przytułku zaczęły się kolejne zgony chorych i chromych. Więcej i więcej trupów. Bracia, co się dzieje?

 

– Cóż… – odparł Stanko, miejscowy felczer – zdaje mi się, że mamy we wsi strzygę. A nawet dwie.

 

– Ale jak ją złapać? – zapytał sołtys.

 

– Je. Zajmę się tym – odparł Stanko, czym uspokoił zebranych. Jego fach nieraz pomagał już unieszkodliwić strzygi grasujące po cmentarzu czy wilkołaki.

 

***

 

Stukanie do drzwi wyrwało siostry z drzemki. Zbliżał się wieczór i głód.

 

– Kto tam? – zagadnęła Arianna.

 

– To ja, Stanko, felczer.

 

– Czego chcecie?

 

– Sprawdzić, jak się miewa wasza matka. Niedawno powiła i trzeba zajrzeć po sąsiedzku.

 

– Ma się dobrze, śpi – zapewniła Arianna kręcąc się nerwowo po izbie. Przeczuwała zbliżające się kłopoty – Zuzanna też. Lepiej ich nie budzić.

 

– Skoro tak, to wyjdź tu do mnie, dziecko. Mieszkańcy grodu zebrali dla was dary, chciałem je wam przekazać. Pewnie jest wam trudno, bo i ojca wilki rozszarpały.

 

– Ano rozszarpały – westchnęła Arianna otwierając drzwi. W tej samej chwili rzuciło się na nią dwóch mężczyzn, przygniatając brutalnie do ziemi. Kolejnych dwóch wtargnęło do chaty. Arianna, przyduszona do ziemi, poczuła na piersi ogromny ciężar i straciła przytomność.

 

– Na rany Chrystusa!- jęknął sołtys padając na kolana. – Spójrzcie na to!

 

Mężczyźni przybyli na miejsce w towarzystwie popa zebrali się wokół łóżka. Ciało matki, białe niczym prześcieradło, przypominało ofiarę strzygi.

 

– Tak myślałem – powiedział Stanko. – Najpierw ojciec, potem matka. Kiedy mała zatrudniła się w przytułku, gdzie mam praktykę, zastanowiło mnie, jak dają sobie radę z opieką. Potem mi zaczęli biedaki mrzeć. Ciała jakieś takie bez krwi były. Wreszcie przydybałem małą sukę, jak upuszczała krwi bezdomnym, dając im dupska w zamian.

 

– Więc gdzie jest… niemowlę? I dlaczego też jest strzygą?

– A mało to było przypadków, jak ukąsiłą brzemienną? Matce nic, a bahor wściekły. Tak i tu było.

– Więc czemu jej starsza pomagała? – Zapytała żona sołtysa.

Stanko zamyślił się i pokręcił głową ze znużeniem.

– Nie mam pojęcia. Czegoś takiego jeszcze nie widziałem.

 

Zuzanna była już niemal w połowie drogi do lasu, kiedy ścisnęły ją wielkie łapska Stanki. Wrzasnęła i wyszczerzyła kły. Gdyby tylko udało się jej dotrwać do zmierzchu…

 

– Dawać ją tu! – krzyczeli mieszkańcy wioski, dokładając drew do ognia. – Niech małą suka spłonie w świętym ognie!

 

Pop kropił obficie kropidłem płomienie, a Arianna obserwowała wszystko w milczeniu. Kątem oka dostrzegła, jak obok powstaje drugi stos. Dla niej.

 

– Żegnaj siostro – jęknęła do płaczącej Zuzanny. – Tak bardzo chciałam Ci pomóc! Tak bardzo…

Koniec

Komentarze

Napisane całkiem zgrabnie, choć bez szaleństwa. No i rzeczywiście przeraża... choć chyba nie w taki sposób, jak powinno. Pijący krew noworodek jakoś wcale mnie nie ruszył. Klimat też taki sobie. Za to teksty o gwałconej/ puszczającej się z bezdomnymi dziewczynce...  to rzeczywiście Masakra. W złym znaczeniu. Na przyszłość proponuję więcej grozy a mniej ordynarnego naturalizmu.

@Ranferiel - dzięki za szczerość. Uśiałem się:)  

Szoszoon - to się cieszę, że Ci wesoło ;) Tylko nie zrozum mnie źle. Moje argumenty nie wynikają z tego, że sceny o których wspomniałam tak mnie oburzyły, że jako wrażliwa, empatyczna jednostka płci żeńskiej musiałam Cię skrytykować ;)

Chodziło mi o coś zupełnie innego. Każdy ma prawo pisać jak chce i o czym chce. Jeżeli taki masz styl, to Twoja sprawa i mi to nie przeszkadza. Po prostu te elemnty jakoś nie bardzo pasowały mi do tematu konkursu i ogólnie atmosfery horroru. Coś mi po prostu zgrzytnęło i tle. Uważam, że do tak krótkiego tekstu (wiem, limit znaków) lepiej by było wprowadzić więcej plastycznych, nastrojowych opisów a "okruchy życia" sobie darować.  

A mnie nie przeszkadzał ten "ordynarny naturalizm" i w sumie nawet pasował do tekstu. Podobało mi sie i tyle.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

@Fasoletti - uważaj, bo jeszcze zostaniesz moim fanem:)

Skąd wiesz, że juz nie jestem? :P

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

OK, do konkursu.

Nowa Fantastyka