- Opowiadanie: Sarmant - Pies też człowiek

Pies też człowiek

Pisana wierszem opowieść dystopijna o psie, który przez specjalny zastrzyk zaczął zyskiwać cechy ludzkie.

Dyżurni:

brak

Biblioteka:

Finkla

Oceny

Pies też człowiek

Janusz Nowak miał Azora.

Pies to jednak był niezwykły.

Zamiast biegać gdzieś po polach,

czekał. Cechy psie zanikły.

Czegóż zatem wyczekiwał?

Janusz wiedział doskonale,

lecz Azora ciągle zbywał,

chyba w złości lub za karę.

Sprawa była bowiem dziwna.

Głowa pieska pracowała:

mądra, sprytna, kreatywna,

własnych praw oczekiwała.

Azor tuż po narodzeniu

dostał zastrzyk w łepek bury.

Choć poddany był cierpieniu,

miał być cudem wręcz natury:

superpsina – wraz z Nowakiem!

Mina pana była błoga.

Azor w wieku lat dwóch z hakiem

umiał chodzić na dwóch nogach.

Już rok później zaczął gadać

i zarabiał na stand-upach.

Miał garnitur marki Prada.

W pysku banknot, wino w łapach.

Chodził nawet też do szkoły,

takiej ludzkiej – to nie żarty!

Czasem smutny był, wesoły,

czasem wściekły i uparty.

Przestał szczekać – nie wypada –

uczył też się moralności.

Janusz ciągle nad nim władał,

wciąż mu podrzucając kości.

– Dobry piesek, przynieś kasę! –

rozkazywał. Azor działał.

Lecz gdy zaczął czytać prasę,

myśl mu w głowie zajaśniała.

Skoro pan go uczłowieczył,

czemu nie ma praw człowieka?

Janusz machał ręką, przeczył,

Azor zaś cierpliwie czekał.

W końcu, gdy już bunt nadchodził,

Nowak przystał na błagania.

Poszli do urzędu w Łodzi.

Po tygodniu załatwiania

ożył człowiek, zniknął piesek.

Azor wreszcie zyskał prawa.

Dostał dowód oraz PESEL.

Janusz tonął wręcz w obawach.

– Masz być wdzięczny za me chęci! –

wołał. – Dam ci propozycję…

Ty: pięć procent, ja… Gdzie pędzisz?!

Azor pobiegł na policję.

– Pan nieludzki jest! – wyszczekał. –

Poddał kiedyś mnie cierpieniu,

wykorzystał jak człowieka…

Wszystko wyjdzie w dochodzeniu!

Nowak po niedługim sporze

siedzi w celi za kratkami.

Azor sobą zaś być może!

Teraz żyje w szczęściu z psami.

Koniec

Komentarze

Mój pies na szczęście dalej na czterech. Wierszyk ciekawy, bo zabawny, ale i nieco przygnębiający.

Lożanka bezprenumeratowa

Ludwik Jerzy Kern: "Ferdynand Wspaniały" Polecam;)

Już tylko spokój może nas uratować

Ludwik Jerzy Kern: "Ferdynand Wspaniały" Polecam;)

 

A ode mnie Michaił Bułhakow: “Psie serce”. Nowak lepiej by sobie poradził, gdyby to przeczytał smiley

 

Zabawny tekst, spodobał mi się smiley

The KOT

Mnie też skojarzyło się z Bułhakowem.

No, tak by mogło być, gdyby Janusze mieli władzę nad zwierzętami i medycyną.

Babska logika rządzi!

Autorko, czytało misię z przyjemnością. Melodyjny wierszyk, przypomniał mi Koziołka Matołka rytmem. Makuszyńskiego lubię i cenię, więc to nie jest ocena negatywna, ale wręcz przeciwna. Misię. :)

W tym przypadku jestem z stronnictwa "Ferdynanda Wspaniałego". Temat z cyklu: czy samoświadoma istota, która nie jest człowiekiem, powinna mieć takie same prawa jak człowiek. 

Fajny wiersz. Kilka celnych fraz.

Lecz gdy zaczął czytać prasę,

Jakieś to archaiczne.

Poszli do urzędu w Łodzi.

Ach, ta Łódź.

 

Ale ten Janusz jakiś dziwny. Nieoczywisty. Kreatywny i w sumie niezgodny ze stereotypem Janusza.

Bardzo przyjemny wiersz, podobał mi się!

uczył też się moralności

Konstrukcja “uczył się też moralności” zdaje się brzmieć tutaj lepiej, ale to jedynie sugestia 

“Błyskotliwy, subtelnie inspirujący cytat z ukrytą grą słowną”

Dziękuję za komentarze i opinie! Ferdynanda Wspaniałego kiedyś czytałam, również mi się skojarzył laugh

AP– jako najbardziej te same! Pod jednym wszakże warunkiem– że obowiązki TEŻ będzie mieć takie same. Podatki na przykład…

Już tylko spokój może nas uratować

Nowa Fantastyka