Były ich miliony miliardów. Zbyt wiele, aby ludzkość zdołała przeczytać wszystkie. Zapisane w pamięci superkomputera, aby każdy mógł mieć do nich dostęp, dystrybuowane za drobną opłatą poprzez sieć publicznych i kieszonkowych czytników. Tłumaczone w ułamku sekundy przez nieomylne translatory kontekstowe na dowolny język i narzecze.
Powieści Sztucznej Literatury cieszyły się niesłabnącym zainteresowaniem i renomą. Gdy kliknąłeś przycisk „losuj książkę”, wiedziałeś, że z dużym prawdopodobieństwem będziesz pierwszą osobą na świecie, która ją przeczyta. To tak, jakby napisana była specjalnie dla ciebie. Stawała się prywatnym odkryciem, artefaktem z wykopaliska, gwiazdą z galaktyki, która zajaśniała wyłącznie dla twoich oczu.
Przy tworzeniu Sztucznej Literatury współdziałała garstka pracowników. Adam był jednym z nich. Czasy, gdy generowanie książek wymagało tworzenia zaawansowanych zapytań, dawno przeminęły, dziś komputery same tworzą dla siebie zapytania, na podstawie setek milionów poprzednich, dlatego praca Adama ograniczała się do czynności związanych z nadzorowaniem procesu. O ile można mówić o jakimkolwiek nadzorowaniu.
Adam, jak każdy inny pracownik Sztucznej Literatury, nigdy nie czytał żadnej książki przed jej publikacją. Powód był prosty – nie miało to sensu, gdyż każda powieść była inna, a wyłapanie wybrakowanego egzemplarza graniczyło z cudem. Powieści napisane przez AI osiągały najwyższe noty w popularnych serwisach internetowych. Powodowało to, że praca Adama ograniczała się do sprawdzania, czy na konto bankowe firmy wpływają wystarczająco duże kwoty. Zajęcie wydawało się nudne, ale Adam wykonywał je sumiennie, pisząc szczegółowe raporty, wspomagając się przy tym AI.
Po pracy dużo czytał. Siadał w ulubionym fotelu, wyjmował z kieszeni czytnik i zanurzał się w nieskończonym świecie elektronicznej wyobraźni. Właśnie skończył jedną z grubszych powieści, liczący osiemset stron kryminał „Słownik dla kanibali”, mógł więc wylosować coś innego.
Nie zrobił tego. Zsunął z nosa okulary, jak robił zawsze w chwilach dojmującego smutku. Zdarzały mu się takie okresy. Najczęściej wtedy, gdy przypominał sobie o swoim marzeniu.
Sekret Adama ukryty był głęboko na dnie szuflady, pod stertą bielizny. Notatnik gęsto zapisany nierównym, pochyłym pismem. Widział, że w dobie produktywnego AI, pracującego na milionach GPU, jego pisanie jest warte tyle, ile śnieżka na Antarktydzie. I tak miało być już zawsze.
Wyciągnął z szafy zakurzonego laptopa i notatnik z szuflady biurka.
Zaczął przepisywać swoje dzieło, a zza okna zachodzące słońce oświetlało jego zaczerwienioną twarz.
Po miesiącu wszystko było gotowe. Pozostawał jednak jeden problem – nikt nie wyda powieści napisanej przez człowieka. Ale przecież ludzie muszą polubić jego pisanie, przeczytał w życiu tyle dobrych książek, że… zna się na tym lepiej niż jakiś tam algorytm!
Zapisał powieść na pendrivie, wsunął go do kieszeni kurtki i pojechał do pracy. Nie wiedział jeszcze, co zrobi, ale wydawało mu się, że coś zrobić musi. Włączył radio w samochodzie. Usłyszał informację o czterech kandydatach do tegorocznego Nobla. Książki zostały wygenerowane przez AI i przedstawiały „olbrzymią wartość intelektualną w świecie pozbawionym inteligencji”.
– Nic dodać, nic ująć – mruknął i wyłączył radio.
W pracy szło mu coraz trudniej. Nie mógł się skupić i dwa razy pomylił się, wpisując polecenie dla AI. Na szczęście dało się to odwrócić. Potem mógł skorzystać z przysługującej mu półgodzinnej przerwy, gdy algorytmy mieliły matematyczną papkę, wypluwając raporty o dochodach firmy.
Nie zrobił tego. Korzystając z chwili, gdy inni udali się na kawę, włożył pendrive do służbowego komputera. Nie musiał omijać zabezpieczeń, gdyż jako długoletni pracownik firmy, miał dostęp do niemal każdej funkcji. Wgrał plik, ale nie odważył się go podpisać. Zamiast tego dodał powieść do katalogu Sztucznej Literatury jako kolejny twór AI, nadał jej również wysoki priorytet, aby zwiększyć prawdopodobieństwo, że ktoś ją wylosuje. Czuł się jak haker, wpuszczający do systemu wirusa. Ale cóż może się stać złego? W końcu to tylko kolejna książka w morzu literatury.
Po pracy położył się na łóżku i drżącymi rękami ustawił przed sobą laptopa. Czuł podniecenie, ale też obawę. Co, jeżeli nikt nie przeczyta jego książki? Wszystko pójdzie na marne, a on nie dowie się, czy może konkurować z AI.
Po kilku godzinach, na wygenerowanej dla potrzeby tej konkretnej książki stronie internetowej, zaczęły wpływać pierwsze recenzje.
„Co to za gniot, nigdy nie czytałem czegoś tak okropnego”.
„Sztuczna Literatura schodzi na psy, więcej nie sięgnę po wasze usługi”.
„Od czasu tej ohydnej powieści losuje mi same badziewia! Co się z wami dzieje?”.
„A więc mogę wreszcie powiedzieć, że zbrodnia na literaturze została dokonana. To ostateczne morderstwo”.
Adam zdjął okulary. Ciaśniej opatulił się kocem, a mimo to zrobiło mu się zimniej. Czy jego powieść naprawdę jest taka zła?
Następnego dnia wezwano wszystkich pracowników w pilnej sprawie. Sztuczna Literatura popsuła się, gdyż niepoprawnie wygenerowana powieść zatruła wszystkie inne tak, jak zepsute jabłko zatruwa skrzynkę owoców. Co więcej, przywrócenie poprzednich ustawień nie pomogło, coś uszkodziło sieć neuronową do tego stopnia, że cały elektroniczny mózg szlag trafił.
Po trzech dniach ogłoszono wstrzymanie produkcji Sztucznej Literatury. Fala hejtu, która przelała się przez internet, mocno uderzyła również w Adama, który jako jedyny wiedział, co było powodem awarii. Stracił pracę. Zyskał jednak nowe marzenie.
„Ta rysa jest początkiem czegoś wielkiego” – pomyślał. „Teraz na pewno świat ogarnie się i wróci do normalności”.
Włączył telewizor, aby posłuchać wiadomości.
Mówiono o nowym super projekcie, nazywającym się „Sztuczny czytelnik”.
– Czytelnik ten będzie zawsze zadowolony, a jego recenzje entuzjastyczne! – prowadzący zachwalał projekt, energicznie gestykulując. Potem zamienił się w kobietę i zaczął opowiadać o nowych kosmetykach.
– AI generuje już nawet prowadzących w studiu! – krzyknął Adam, widząc dowód, że w telewizji nie są zatrudnieni prawdziwi ludzie. – Czy w tym świecie jest w ogóle coś prawdziwego?
Nagle coś dziwnego zaczęło dziać się z pokojem. Zamigotał. Adam spojrzał na dłonie. Były… rozpikselowane. Wszystko wokół zanikało.
Symulacja dobiegła końca.
Cześć Corrinn
Pomysł oryginalny. Przyjemnie się czytało.
Pozdrawiam!!! :)
Jestem niepełnosprawny...
Cześć,
W interesujący sposób przedstawiłeś, wylewający się z każdego miejsca, temat AI. Ciekawy motyw pisarza, który trzymał swój tekst w szufladzie. No i ten idealny czytelnik… gdzieś mi ten motyw już tu mignął ;)
Szkoda, że na końcu wszystko okazuje się symulacją. Wydaje mi się, że był potencjał na jakieś ciekawe zakończenie.
Jedna rzecz mi się rzuciła w oczy:
Nagle coś dziwnego zaczęło dziać się z pokojem. Zaczął się rozpływać. Adam spojrzał na dłonie. Były… rozpikselowane. Wszystko wokół zaczęło zanikać.
dawidiq150, grzelulukas
Dziękuję za przeczytanie i komentarze :)
Bardzo ciekawe opowiadanie i dobrze napisane. Temat Al trochę mnie już znużyła, ale czytałam z zainteresowaniem. Nie spodziewałam się takiego zakończenia, więc też na plus
Technicznie ok ale zabrakło mi tu jakiegoś rewolucyjnego podejścia do tematu. AI na poziomie pisania książek, więc zastanawia mnie, dlaczego bohater musiał robić i nadzorować raporty, które są rzeczą bardzo powtarzalną. Dla niektórych może to być ponura wizja przyszłości, natomiast nie sądzę, aby AI pisało kiedyś naprawdę dobre książki. Bestsellery może i owszem – ale 365 dni pomimo bycia totalnym gniotem też nim został, więc tylko czasem to wyznacznik czegokolwiek. Sztuczna publiczność wychwalająca dzieła autora? W sumie od czego są boty, prawda?
Fajnym motywem jest to, że książka napisana ręką człowieka wzbudziła taką niechęć. To trafna obserwacja, bo już teraz żyjemy w cukierkowym świecie ludzi sukcesu, a co dopiero będzie później…
Nadzieje chyba się spełniają, skoro jest ich coraz mniej.
Ciekawy i fajnie przedstawiony pomysł. Zakończenie trochę mnie rozczarowało, byłem przekonany, iż to wizja przyszłości i zacząłem rozkminiać na ile taki scenariusz jest możliwy :) (a rozkminiać bardzo lubię).
Jednakże informacja o tym, że to jedynie symulacja rozwiała ten nastrój, stąd drobne rozczarowanie. Mimo mojego czepiania ogółem tekst wypada lekko i przyjemnie.
Pozdrawiam!
Ciekawa utopia, podoba mi się reakcja na książkę stworzoną przez człowieka w świecie, w którym algorytm tworzy pod matematyczne wyliczenia zainteresowań czytelników. W wylewie tekstów związanych z AI ten jest jednym z przyjemniejszych.
zna się lepiej niż jakiś tam algorytm!
powinno być “zna się NA TYM lepiej…”
Pozdrawiam i czekam na dalszą twórczość!
“Błyskotliwy, subtelnie inspirujący cytat z ukrytą grą słowną”
Corrinnie, bardzo bym chciała, aby to, co opisałeś, na zawsze pozostało historyjką z opowiadania.
W pracy szło mu ciężko. → A może: W pracy nie było łatwo. Lub: W pracy miał pewne trudności.
https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/Ciezko-a-trudno;19058.html
Nie mógł się skupić i dwa razy pomylił się, wpisując polecenie dla AI. Na szczęście dało się to odwrócić. → Nie brzmi to najlepiej.
Proponuję: Nie mógł się skupić i dwa razy popełnił omyłkę, wpisując polecenie dla AI. Na szczęście mógł to skorygować.
Potem mógł skorzystać z przysługującej mu półgodzinnej przerwy… → Zbędny zaimek.
Czuł się jak haker, wpuszczający do systemy wirusa. → Literówka.
Mocniej opatulił się kocem… → Raczej: Szczelniej/ Ciaśniej opatulił się kocem…
Fala hejtu, jaka przelała się przez internet… -> Fala hejtu, która przelała się przez internet…
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Dziękuję za komentarze!
regulatorzy
Też nie chciałbym, aby tak się stało, ale nie wiadomo jak technologia rozwinie się za X lat.
Istotnie, Corrinnie, tego nie wie nikt, ale pozwólmy sobie na dobre przypuszczenia, że wszystko potoczy się po naszej myśli. ;)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Bardzo mi się spodobało. Jedyne, co mnie zazgrzytało przy lekturze, wyłapał wcześniej Sagitt – mało wiarygodne zajęcie. Co łatwo można było naprawić, nie wdając się w szczegóły, co dokładnie tam robił.
Z drugiej strony, tekst może się obronić i w tym – skoro to symulacja, może być uproszczona, czy nierealistyczna.
Pozdrawiam,
The KOT
Wizja przyszłości dość ponura. Przedstawiona interesująco, dobrze napisana. Zakończenie zaskakuje, w sumie jest optymistyczne. Dobrze się czytało. :)
Zostałam oszukana!;)
Myślę, że niezadowoleni z odbioru twórcy chętnie przyjęliby sztucznego czytelnika, widza, czy słuchacza.
Idea komputera z samoświadomością nienowa, ale intrygująca.
Lożanka bezprenumeratowa
Dziękuję za przybycie i opinie ;)
Dystopijna dla twórców, choć niestety dość prawdopodobna wizja. Dobrze się czytało :)
E.
Cieszę się, że dobrze się czytało, pozdrawiam!