
Były ich miliony miliardów. Zbyt wiele, aby ludzkość zdołała przeczytać wszystkie. Zapisane w pamięci superkomputera, aby każdy mógł mieć do nich dostęp, dystrybuowane za drobną opłatą poprzez sieć publicznych i kieszonkowych czytników. Tłumaczone w ułamku sekundy przez nieomylne translatory kontekstowe na dowolny język i narzecze.
Powieści Sztucznej Literatury cieszyły się niesłabnącym zainteresowaniem i renomą. Gdy kliknąłeś przycisk „losuj książkę”, wiedziałeś, że z dużym prawdopodobieństwem będziesz pierwszą osobą na świecie, która ją przeczyta. To tak, jakby napisana była specjalnie dla ciebie. Stawała się prywatnym odkryciem, artefaktem z wykopaliska, gwiazdą z galaktyki, która zajaśniała wyłącznie dla twoich oczu.
Przy tworzeniu Sztucznej Literatury współdziałała garstka pracowników. Adam był jednym z nich. Czasy, gdy generowanie książek wymagało tworzenia zaawansowanych zapytań, dawno przeminęły, dziś komputery same tworzą dla siebie zapytania, na podstawie setek milionów poprzednich, dlatego praca Adama ograniczała się do nadzoru. O ile można mówić o jakimkolwiek nadzorowaniu.
Adam, jak każdy inny pracownik Sztucznej Literatury, nigdy nie czytał żadnej książki przed jej publikacją. Powód był prosty – nie miało to sensu, gdyż każda powieść była inna, a wyłapanie wybrakowanego egzemplarza graniczyło z cudem. Powieści napisane przez AI osiągały najwyższe noty w popularnych serwisach internetowych. Powodowało to, że praca Adama ograniczała się do sprawdzania, czy na konto bankowe firmy wpływają wystarczająco duże kwoty. Zajęcie wydawało się nudne, ale Adam wykonywał je sumiennie, pisząc szczegółowe raporty, wspomagając się przy tym AI.
Po pracy dużo czytał. Siadał w ulubionym fotelu, wyjmował z kieszeni czytnik i zanurzał się w nieskończonym świecie elektronicznej wyobraźni. Właśnie skończył jedną z grubszych powieści, liczący osiemset stron kryminał „Słownik dla kanibali”, mógł więc wylosować coś innego.
Nie zrobił tego. Zsunął z nosa okulary, jak robił zawsze w chwilach dojmującego smutku. Zdarzały mu się takie okresy. Najczęściej wtedy, gdy przypominał sobie o swoim marzeniu.
Sekret Adama ukryty był głęboko na dnie szuflady, pod stertą bielizny. Notatnik gęsto zapisany nierównym, pochyłym pismem. Widział, że w dobie produktywnego AI, pracującego na milionach GPU, jego pisanie jest warte tyle, ile śnieżka na Antarktydzie. I tak miało być już zawsze.
Wyciągnął z szafy zakurzonego laptopa i notatnik z szuflady biurka.
Zaczął przepisywać swoje dzieło, a zza okna zachodzące słońce oświetlało jego zaczerwienioną twarz.
Po miesiącu wszystko było gotowe. Pozostawał jednak jeden problem – nikt nie wyda powieści napisanej przez człowieka. Ale przecież ludzie na pewno docenią jego pisanie, przeczytał w życiu tyle dobrych książek, że… zna się na tym lepiej niż jakiś tam algorytm!
Zapisał powieść na pendrivie, wsunął go do kieszeni kurtki i pojechał do pracy. Nie wiedział jeszcze, co zrobi, ale wydawało mu się, że coś zrobić musi. Włączył radio w samochodzie. Usłyszał informację o czterech kandydatach do tegorocznego Nobla. Książki zostały wygenerowane przez AI i przedstawiały „olbrzymią wartość intelektualną w świecie pozbawionym inteligencji”.
– Nic dodać, nic ująć – mruknął i wyłączył radio.
W pracy szło mu coraz trudniej. Nie mógł się skupić i zrobił dwa błędy w poleceniach dla AI. Na szczęście dało się to odwrócić. Potem mógł skorzystać z przysługującej mu półgodzinnej przerwy, gdy algorytmy mieliły matematyczną papkę, wypluwając raporty o dochodach firmy.
Nie zrobił tego. Korzystając z chwili, gdy inni udali się na kawę, włożył pendrive do służbowego komputera. Nie musiał omijać zabezpieczeń, bo, jako długoletni pracownik firmy, miał dostęp do niemal każdej funkcji. Wgrał plik, ale nie odważył się go podpisać. Zamiast tego dodał powieść do katalogu Sztucznej Literatury jako kolejny twór AI, nadał jej również wysoki priorytet, aby zwiększyć prawdopodobieństwo, że ktoś ją wylosuje. Czuł się jak haker, wpuszczający do systemu wirusa. Ale cóż może się stać złego? W końcu to tylko kolejna książka w morzu literatury.
Po pracy położył się na łóżku i drżącymi rękami ustawił przed sobą laptopa. Czuł podniecenie, ale też obawę. Co, jeżeli nikt nie przeczyta jego książki? Wszystko pójdzie na marne, a on nie dowie się, czy może konkurować z AI.
Po kilku godzinach, na wygenerowaną dla książki stronę internetową zaczęły wpływać pierwsze recenzje.
„Co to za gniot, nigdy nie czytałem czegoś tak okropnego”.
„Sztuczna Literatura schodzi na psy, więcej nie sięgnę po wasze usługi”.
„Od czasu tej ohydnej powieści losuje mi same badziewia! Co się z wami dzieje?”.
„A więc mogę wreszcie powiedzieć, że zbrodnia na literaturze została dokonana. To ostateczne morderstwo”.
Adam zdjął okulary. Ciaśniej opatulił się kocem, a mimo to zrobiło mu się zimno. Czy jego powieść naprawdę jest taka zła?
Następnego dnia wezwano wszystkich pracowników w pilnej sprawie. Sztuczna Literatura popsuła się, gdyż niepoprawnie wygenerowana powieść zatruła wszystkie inne tak, jak zepsute jabłko zatruwa skrzynkę owoców. Co więcej, przywrócenie poprzednich ustawień nie pomogło, coś uszkodziło sieć neuronową do tego stopnia, że cały elektroniczny mózg szlag trafił.
Po trzech dniach ogłoszono wstrzymanie produkcji Sztucznej Literatury. Fala hejtu, która przelała się przez internet, mocno uderzyła również w Adama, który jako jedyny wiedział, co było powodem awarii. Stracił pracę. Zyskał jednak nowe marzenie.
„Ta rysa jest początkiem czegoś wielkiego” – pomyślał. „Teraz na pewno świat ogarnie się i wróci do normalności”.
Włączył telewizor, aby posłuchać wiadomości.
Mówiono o nowym super projekcie, nazywającym się „Sztuczny czytelnik”.
– Czytelnik ten będzie zawsze zadowolony, a jego recenzje entuzjastyczne! – prowadzący zachwalał projekt, energicznie gestykulując. Potem zamienił się w kobietę i zaczął opowiadać o nowych kosmetykach.
– AI generuje już nawet prowadzących w studiu! – krzyknął Adam, widząc dowód, że w telewizji nie są zatrudnieni prawdziwi ludzie. – Czy w tym świecie jest w ogóle coś prawdziwego?
Nagle coś dziwnego zaczęło się dziać z pokojem. Zamigotał. Adam spojrzał na dłonie. Były… rozpikselowane. Wszystko wokół zanikało.
Symulacja dobiegła końca.
Cześć Corrinn
Pomysł oryginalny. Przyjemnie się czytało.
Pozdrawiam!!! :)
Jestem niepełnosprawny...
Cześć,
W interesujący sposób przedstawiłeś, wylewający się z każdego miejsca, temat AI. Ciekawy motyw pisarza, który trzymał swój tekst w szufladzie. No i ten idealny czytelnik… gdzieś mi ten motyw już tu mignął ;)
Szkoda, że na końcu wszystko okazuje się symulacją. Wydaje mi się, że był potencjał na jakieś ciekawe zakończenie.
Jedna rzecz mi się rzuciła w oczy:
Nagle coś dziwnego zaczęło dziać się z pokojem. Zaczął się rozpływać. Adam spojrzał na dłonie. Były… rozpikselowane. Wszystko wokół zaczęło zanikać.
dawidiq150, grzelulukas
Dziękuję za przeczytanie i komentarze :)
Bardzo ciekawe opowiadanie i dobrze napisane. Temat Al trochę mnie już znużyła, ale czytałam z zainteresowaniem. Nie spodziewałam się takiego zakończenia, więc też na plus
Technicznie ok ale zabrakło mi tu jakiegoś rewolucyjnego podejścia do tematu. AI na poziomie pisania książek, więc zastanawia mnie, dlaczego bohater musiał robić i nadzorować raporty, które są rzeczą bardzo powtarzalną. Dla niektórych może to być ponura wizja przyszłości, natomiast nie sądzę, aby AI pisało kiedyś naprawdę dobre książki. Bestsellery może i owszem – ale 365 dni pomimo bycia totalnym gniotem też nim został, więc tylko czasem to wyznacznik czegokolwiek. Sztuczna publiczność wychwalająca dzieła autora? W sumie od czego są boty, prawda?
Fajnym motywem jest to, że książka napisana ręką człowieka wzbudziła taką niechęć. To trafna obserwacja, bo już teraz żyjemy w cukierkowym świecie ludzi sukcesu, a co dopiero będzie później…
Nadzieje chyba się spełniają, skoro jest ich coraz mniej.
Ciekawy i fajnie przedstawiony pomysł. Zakończenie trochę mnie rozczarowało, byłem przekonany, iż to wizja przyszłości i zacząłem rozkminiać na ile taki scenariusz jest możliwy :) (a rozkminiać bardzo lubię).
Jednakże informacja o tym, że to jedynie symulacja rozwiała ten nastrój, stąd drobne rozczarowanie. Mimo mojego czepiania ogółem tekst wypada lekko i przyjemnie.
Pozdrawiam!
Ciekawa utopia, podoba mi się reakcja na książkę stworzoną przez człowieka w świecie, w którym algorytm tworzy pod matematyczne wyliczenia zainteresowań czytelników. W wylewie tekstów związanych z AI ten jest jednym z przyjemniejszych.
zna się lepiej niż jakiś tam algorytm!
powinno być “zna się NA TYM lepiej…”
Pozdrawiam i czekam na dalszą twórczość!
“Błyskotliwy, subtelnie inspirujący cytat z ukrytą grą słowną”
Corrinnie, bardzo bym chciała, aby to, co opisałeś, na zawsze pozostało historyjką z opowiadania.
W pracy szło mu ciężko. → A może: W pracy nie było łatwo. Lub: W pracy miał pewne trudności.
https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/Ciezko-a-trudno;19058.html
Nie mógł się skupić i dwa razy pomylił się, wpisując polecenie dla AI. Na szczęście dało się to odwrócić. → Nie brzmi to najlepiej.
Proponuję: Nie mógł się skupić i dwa razy popełnił omyłkę, wpisując polecenie dla AI. Na szczęście mógł to skorygować.
Potem mógł skorzystać z przysługującej mu półgodzinnej przerwy… → Zbędny zaimek.
Czuł się jak haker, wpuszczający do systemy wirusa. → Literówka.
Mocniej opatulił się kocem… → Raczej: Szczelniej/ Ciaśniej opatulił się kocem…
Fala hejtu, jaka przelała się przez internet… -> Fala hejtu, która przelała się przez internet…
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Dziękuję za komentarze!
regulatorzy
Też nie chciałbym, aby tak się stało, ale nie wiadomo jak technologia rozwinie się za X lat.
Istotnie, Corrinnie, tego nie wie nikt, ale pozwólmy sobie na dobre przypuszczenia, że wszystko potoczy się po naszej myśli. ;)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Bardzo mi się spodobało. Jedyne, co mnie zazgrzytało przy lekturze, wyłapał wcześniej Sagitt – mało wiarygodne zajęcie. Co łatwo można było naprawić, nie wdając się w szczegóły, co dokładnie tam robił.
Z drugiej strony, tekst może się obronić i w tym – skoro to symulacja, może być uproszczona, czy nierealistyczna.
Pozdrawiam,
The KOT
Wizja przyszłości dość ponura. Przedstawiona interesująco, dobrze napisana. Zakończenie zaskakuje, w sumie jest optymistyczne. Dobrze się czytało. :)
Zostałam oszukana!;)
Myślę, że niezadowoleni z odbioru twórcy chętnie przyjęliby sztucznego czytelnika, widza, czy słuchacza.
Idea komputera z samoświadomością nienowa, ale intrygująca.
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Dziękuję za przybycie i opinie ;)
Dystopijna dla twórców, choć niestety dość prawdopodobna wizja. Dobrze się czytało :)
E.
Cieszę się, że dobrze się czytało, pozdrawiam!
Corrinnie, to zręcznie napisane i trafne symulakrum naszej przyszłości aż prosi się o kontynuację ;) (literacką, niekoniecznie proroczą). Pozdrawiam!
Siema!
Bardzo ładnie napisany kawałek opowiadania. Wciągnęło mnie od samego wstępu, a ewentualne sukces czy porażka bohatera zaciekawiły mnie do tego stopnia, że nie mogłem się doczekać recenzji równie mocno jak on :) Potem trochę się rozczarowałem pomysłem sztucznego czytelnika, bo to pomysł z gatunku bareizmów, czyli komiczny, i jakoś mi zainteresowanie siadło – ale tylko na moment.
To teraz przejdźmy do najważniejszego, czyli do zakończenia. Z jednej strony można by je rozpatrywać jako pójście na łatwiznę w stylu “a to byl tylko sen”, czyli to była tylko symulacja. Tylko, że ten koniec symulacji daje się być też końcem Adama – jego dłonie są rozpikselowane, więc Adam też jest częścią symulacji. Czy ta symulacja była tworzona pod Adama, czy może to Adam, zauważając, że świat wokół niego jest sztuczny, spowodował zakończenie symulacji? Z tego można wiele wyciągnąć – czy dostrzeżenie prawdziwej natury świata jest równe końcowi? Końcowi świata, czy tylko końcowi dostrzegającego? Coraz więcej rzeczy wokół jest sztucznych, więc może i my sami staniemy się kiedyś zbędni, zastąpieni przez sztuczne twory, które nie będą świadome swojej nieprawdziwości. Przypomina mi się tutaj kilka fabuł, które bazują na tym pomyśle – dla mnie wszystkie bardzo intrygujące, jedne z najciekawszych.
Bardzo jestem zadowolony z lektury, Corrinie :)
Klikam i pozdrawiam serdecznie
Q
Known some call is air am
Żongler
Dziękuję :)
Outta
Cieszę się, że się podobało. Miło, że tak fajnie zinterpretowałeś zakończenie. Twoja interpretacja pokrywa się z wizją, którą chciałem zawszeć w opowiadaniu :)
Interesujący szorcik – prawie bez dialogów, a czytało się szybko i płynnie.
Emocje towarzyszące bohaterowi, pubikującemu swoją powieść znane są bardzo dobrze wielu z nas tutaj
Nie kupiłem tylko konceptu sztucznego czytelnika – nawet w naszej rzeczywistości, gdzie automatyzuje się wszystko, co możliwe, nie widzę pola do stworzenia czegoś takiego… Ale może problem tkwi w mojej ograniczonej (niezautomatyzowanej) wyobraźni!
Twoja interpretacja pokrywa się z wizją, którą chciałem zawszeć w opowiadaniu :)
Bardzo mnie cieszy ta informacja, Corrinie. Te rozpikselowane ręce jednak okazały się ważną wskazówką, a nie tylko czymś, co mój mózg wyodrębnił, przeanalizował i poddał obróbce interpretacji niepokrywającej się z zamysłem autora (co mi się już zdarzało :)).
Pozwoliłem sobie zgłosić tekst do piórka, pomimo tego, że realne szanse na nominację są już raczej mierne.
Pozdrawiam serdecznie
Q
Known some call is air am
Cześć,
dobry tekst, ale mam nadzieję, że nie proroczy :D
Sen jest dobry, ale książki są lepsze
tomasz.fromasz
Dziękuję, pozdrawiam :)
Outta
Pozwoliłem sobie zgłosić tekst do piórka, pomimo tego, że realne szanse na nominację są już raczej mierne.
Nie spodziewałem się, że w ogóle ktoś zgłosi, więc tym bardziej dziękuję za to wyróżnienie
Młody pisarz
Też mam taką nadzieję, ale widząc, co sztuczna inteligencja robi z muzyką i grafiką, myślę że to kwestia kilkudziesięciu lat “postępu”
Cześć, Corrinnie!
Fajny szort! Ruszasz modny i względnie świeży temat wpuszczając go w stare klisze.
Trochę mi się nie podobało skrótowe przedstawienie i bardzo relacyjny sposób narracji – nie było w tym polotu, ale wydaje mi się, że przeważyła chęć streszczenia całości. Myślę, że znalazłoby się kilka argumentów po każdej ze stron.
Początkowo byłem zawiedziony, że książka Adama została tak oceniona, ale dobrze się to wpisało w końcówkę i… rzeczywistość – trudno, żeby ktoś, kto nic wcześniej nie wydał nagle napisał dzieło wszechczasów.
Pozdrówka!
Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.
Dobrze się czytało. Najmniej trafił do mnie pomysł awarii systemu na skutek jednej książki. Dane treningowe nawet tak nie działają. To jakby twierdzić, że kropka soli zepsuła dużą michę sałatki. Końcówka zauważalnie słabsza. Całość nadal ciekawa. Pozdrawiam.
pokoloruję Ci świat na czarno
Krokus
Dzięki za przeczytanie i opinię, pozdrawiam!
ametyst
Dzięki za opinię, również pozdrawiam
Cześć.
Myślę, że książki dopasowane do preferencji czytelnika mogłyby kiedyś powstawać. Już teraz smartfony wybierają na YT filmy i reklamy, tak aby użytkownik jak najdłużej korzystał z urządzenia. Jest jedno ale. Czy w przyszłości ktoś będzie czytał książki, albo chociaż słuchał audiobooków? Może. Ale to będzie raczej tak jak teraz teatr. Książki mają coraz większą konkurencję w postaci mediów społecznościowych, filmów, gier i piosenek. I pewnie będą inne rozrywki, które w przyszłości ludzie wymyślą.
Pozdrawiam. Feniks 103.
audaces fortuna iuvat
Cześć, przeczytane, komentarz niebawem.
„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski
Dobry shorcik, zdecydowanie na czasie. Smutna refleksja jest taka, że opisałeś przyszłość naszego hobby, która spełnia się na naszych oczach. Na Amazonie jeden pisarz może opublikować “tylko” 3 książki dziennie :) Kontent od SI to jeszcze nie plaga, ale już czuć groźne ślepia tego stwora – motłochu spamującego wygenerowanymi tekstami. Wystarczy spojrzeć choćby na Reddita.
Co do samej treści tekstu. Tekst Adama musiałby być jakimś wiralowym bełkotem, który zawładnąłby siecią neuronową tej SI. Przy rozmiarze idącym pewnie w tryliony parametrów, jedna książka byłaby jak nic nieznaczący pyłek.
Gdy kliknąłeś przycisk „losuj książkę”, wiedziałeś, że z dużym prawdopodobieństwem będziesz pierwszą osobą na świecie, która ją przeczyta.
Angielskawe, choć właściwie…
artefaktem z wykopaliska
Hmm. Na pewno o to Ci chodzi?
Przy tworzeniu Sztucznej Literatury współdziałała garstka pracowników.
Dziwne zdanie.
Czasy, gdy generowanie książek wymagało tworzenia zaawansowanych zapytań, dawno przeminęły, dziś komputery same tworzą dla siebie zapytania
Nie jestem pewna, czy zapytania można tworzyć.
praca Adama ograniczała się do czynności związanych z nadzorowaniem procesu
Przedłużone: praca Adama ograniczała się do nadzoru.
Adam, jak każdy inny pracownik Sztucznej Literatury, nigdy nie czytał żadnej książki przed jej publikacją.
Hmm. Może: Adam, i żaden inny pracownik Sztucznej Literatury, nigdy nie czytał żadnej książki przed jej publikacją.
wyłapanie wybrakowanego egzemplarza
Aliteracja. Co to jest "wybrakowany egzemplarz" w tym przypadku?
Powieści napisane przez AI osiągały najwyższe noty w popularnych serwisach internetowych.
Zaraz, ale każda była inna! Czy to ma sens, oceniać je hurtem?
Powodowało to, że praca Adama ograniczała się do sprawdzania, czy na konto bankowe firmy wpływają wystarczająco duże kwoty.
Przed chwilą ograniczała się do nadzorowania.
Zajęcie wydawało się nudne, ale Adam wykonywał je sumiennie, pisząc szczegółowe raporty, wspomagając się przy tym AI.
? Czym w końcu zajmuje się Adam?
wylosować coś innego.
Nie zrobił tego.
Rym.
jak robił zawsze w chwilach dojmującego smutku
Jak to robił zawsze.
Wyciągnął z szafy zakurzonego laptopa i notatnik z szuflady biurka.
Może lepiej: Wyciągnął z szafy zakurzonego laptopa, a z szuflady biurka notatnik.
zza okna zachodzące słońce oświetlało jego zaczerwienioną twarz.
Czemu zaczerwienioną? Wstyd?
ludzie muszą polubić jego pisanie
Nic nie muszą :P Nie chodzi aby o to, że na pewno polubią?
Usłyszał informację o czterech kandydatach do tegorocznego Nobla. Książki zostały wygenerowane przez AI
No to kto dostanie tego Nobla? Bo nie AI.
przedstawiały „olbrzymią wartość intelektualną w świecie pozbawionym inteligencji”.
He, he, he :)
Nie mógł się skupić i dwa razy pomylił się, wpisując polecenie dla AI
Mmm. Może: Nie mógł się skupić i zrobił dwa błędy w poleceniach dla AI.
Nie musiał omijać zabezpieczeń, gdyż jako długoletni pracownik firmy, miał dostęp do niemal każdej funkcji.
Nie musiał omijać zabezpieczeń, bo, jako długoletni pracownik firmy, miał dostęp do niemal każdej funkcji.
on nie dowie się, czy może konkurować z AI
Hmm.
Po kilku godzinach, na wygenerowanej dla potrzeby tej konkretnej książki stronie internetowej, zaczęły wpływać pierwsze recenzje.
Po kilku godzinach na wygenerowaną dla książki stronę internetową zaczęły wpływać pierwsze recenzje.
Ciaśniej opatulił się kocem, a mimo to zrobiło mu się zimniej.
Czyli było mu już zimno?
Następnego dnia wezwano wszystkich pracowników w pilnej sprawie.
Hmmm.
Sztuczna Literatura popsuła się, gdyż niepoprawnie wygenerowana powieść zatruła wszystkie inne
Fajny pomysł, ale zdanie trochę… hmm.
Co więcej,
To bym wycięła.
Fala hejtu, która przelała się przez internet, mocno uderzyła również w Adama, który jako jedyny wiedział, co było powodem awarii. Stracił pracę.
Hmmmmmmmmmmmmmmm. Nie trzyma się to razem.
„Teraz na pewno świat ogarnie się i wróci do normalności”.
Optymista zaś dostał (mając zalet szereg), gie końskie zawinięte w różowy papierek…
prowadzący zachwalał projekt, energicznie gestykulując
Hmm.
zaczęło dziać się z pokojem. Zamigotał.
Zaczęło się dziać z pokojem. Mogłeś to od razu opisać.
Adam spojrzał na dłonie.
Hmm.
Symulacja dobiegła końca.
Myślałam, że chodzi o ciemną stronę spełniania marzeń, ale teraz – nie wiem. Adam wyraźnie jest prawdziwy, choć zamknięty w symulacji, więc
zastanawia mnie, dlaczego bohater musiał robić i nadzorować raporty, które są rzeczą bardzo powtarzalną
Dobre pytanie.
natomiast nie sądzę, aby AI pisało kiedyś naprawdę dobre książki. Bestsellery może i owszem – ale 365 dni pomimo bycia totalnym gniotem też nim został, więc tylko czasem to wyznacznik czegokolwiek
Owszem. Ale i tak przypomina mi się ta scena z seksbotami z Limes inferior…
Potem mógł skorzystać z przysługującej mu półgodzinnej przerwy… → Zbędny zaimek.
Oj, nie, zaimek jest potrzebny – przerwa musi przysługiwać komuś.
Potem trochę się rozczarowałem pomysłem sztucznego czytelnika, bo to pomysł z gatunku bareizmów, czyli komiczny
Trochę tak…
Coraz więcej rzeczy wokół jest sztucznych, więc może i my sami staniemy się kiedyś zbędni
Seksboty z Limes inferior. Ale to jest błąd kategorialny.
opisałeś przyszłość naszego hobby
Hobby to jest coś, co się robi nie dla pieniędzy i nieoficjalnie, więc – raczej rynku wydawniczego.
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
@Tarnina Ale to dotknie i nas, tak myślę. Nas, jako pisarzy-hobbystów, którzy utoną w zalewie generowanego szlamu. Oraz nas, jako czytelników. Potencjalny czytelnik pominie cię gdzieś na n-tej stronie scrollując jakieś forum podobne do NF. Może ostatecznie odpuści próby wyłowienia czegoś dobrego.
Też prawda. Ale to szerszy problem.
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
feniks103
Możliwe, że tak będzie. Oby nie. Ale już wlałbym nie czytać, niż czytać książki pisane przez AI
krar85
Cześć, dziękuję za przeczytanie
TheEagle
Nie doceniasz niszczycielskiej mocy słabych tekstów
Tarnina
Dzięki za łapankę :)
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Czy opowiadanie nie będące przerażającym, może przerazić? Ja dla odmiany kupiłam motyw, że jedno opowiadanie storzone przez prawdziwego człowieka, włożone pomiędzy szprychy AL narobiło poro szkód. Tylko, że potem okazało się, że to była garstka pikseli a nie człowiek. Buuu.
Czy opowiadanie nie będące przerażającym, może przerazić?
Z definicji – jeśli przeraża, to jest przerażające. Ulubiona_emotka_Baila.
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Nova
Dziękuję za przeczytanie. I przepraszam, że Cię przeraziłem…
Tekst bardzo ciekawy i na czasie. Wizja, którą przedstawiłeś, trochę satyryczna i trochę przerażąjąca, bardzo mnie wciągnęła. Sztuczny czytelnik bardzo mi się spodobał i uważam, że to było dobre miejsc, by zakończyć opowiadanie. Ostatni zwrot akcji ze sztuczną rzeczywistościa to według mnie niepotrzebny, nieco rozmywa wszystko, co działo się wcześniej.
Cześć, jestem wreszcie.
Trochę opowiadanie, trochę jakby przypowieść lub prezentacja problemu. Pomysł ciekawy, choć już trochę obecnie oklepany i eksploatowany, w każdym razie całkiem dobrze napisany. Język i plastyczne pokazanie problemu są mocna stroną tekstu. Z realiami mocno kontrastuje bohater, który wypada bardzo zwyczajnie, ale może właśnie tacy będą ludzie czasów SI?
Zgrzyta mi logicznie “zainfekowanie” systemu jednym “słabym” tekstem. Od tego momentu miałem wrażenie bardzo magicznego patrzenia na SI, czarnej skrzynki znoszącej złote jaja do chwili, kiedy człowiek nie dorzucił swoich trzech słów (mimo że wszystko inne w sumie też od człowieka pochodzi). Zakończenie pomysłowe – z jednej strony – z drugiej trochę bóg z maszyny. Przeskakujesz na inny temat i szorcik się kończy. Trochę zabrakło szerszego kontekstu, kolejnych fal na wodzie, którą owe “dzieło” bohatera wzburzyło.
Pozdrawiam!
„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski
Ciekawy szorcik, chyba bardziej prezentujący pewne idee niż potencjalny przyszły świat lub samego bohatera. Główną nić przewodnią widziałbym w sztuczności – sztuczna inteligencja, sztuczna literatura, sztuczny czytelnik, na koniec cały świat wraz z bohaterem okazują się sztuczni. Mam wręcz wrażenie, że ta sztuczność jest autoteliczna, nie ma żadnego uzasadnienia poza sobą samą (bo kto tworzy symulację i po co? – nie wiadomo).
Bohater nosi imię Adam – nie wiem, czy celowo? W każdym razie można go potraktować jako człowieka per se. Może jako człowieka ostatniego (odwrotność pierwszego) lub jako jedynego człowieka prawdziwego (ze względu na zakończenie przychodzi mi na mysl kartezjańskie Cogito ergo sum, nic więcej nie jest prawdziwego, a przynajmniej pewnego). Ale krótkość formy powoduje, że są to jedynie domysły, ciężko je wyprowadzić z samego tekstu, jeżeli chce się pozostać mu wiernym.
Wizja przyszłości nie jest dla mnie przekonująca, ze względu na różne niespójności, po części wskazane już w komentarzach wcześniejszych czytelników. Ale siła szorta nie w niej tkwi, lecz właśnie w wykorzystaniu popularnego dziś tematu AI do ukazania tej sztuczności (czymkolwiek by ona była), o której pisałem na początku.
zygfryd89
Cieszę się, że się spodobało. Dziękuję!
krar85
Dziękuję i również pozdrawiam.
Gwiazdopatrzacz
Dziękuję za przeczytanie, opinię i ciekawą interpretację.
Ciekawy tekst, bardzo smutny. Podobał mi się.
Dziękuję :)
Przyjemnie się czytało :)
Przynoszę radość :)