- Opowiadanie: Corrinn - Sztuczna Literatura

Sztuczna Literatura

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Biblioteka:

Użytkownicy, Ambush, Użytkownicy II

Oceny

Sztuczna Literatura

Były ich mi­lio­ny mi­liar­dów. Zbyt wiele, aby ludz­kość zdo­ła­ła prze­czy­tać wszyst­kie. Za­pi­sa­ne w pa­mię­ci su­per­kom­pu­te­ra, aby każdy mógł mieć do nich do­stęp, dys­try­bu­owa­ne za drob­ną opła­tą po­przez sieć pu­blicz­nych i kie­szon­ko­wych czyt­ni­ków. Tłu­ma­czo­ne w ułam­ku se­kun­dy przez nie­omyl­ne trans­la­to­ry kon­tek­sto­we na do­wol­ny język i na­rze­cze.

Po­wie­ści Sztucz­nej Li­te­ra­tu­ry cie­szy­ły się nie­słab­ną­cym za­in­te­re­so­wa­niem i re­no­mą. Gdy klik­ną­łeś przy­cisk „losuj książ­kę”, wie­dzia­łeś, że z dużym praw­do­po­do­bień­stwem bę­dziesz pierw­szą osobą na świe­cie, która ją prze­czy­ta. To tak, jakby na­pi­sa­na była spe­cjal­nie dla cie­bie. Sta­wa­ła się pry­wat­nym od­kry­ciem, ar­te­fak­tem z wy­ko­pa­li­ska, gwiaz­dą z ga­lak­ty­ki, która za­ja­śnia­ła wy­łącz­nie dla two­ich oczu.

Przy two­rze­niu Sztucz­nej Li­te­ra­tu­ry współ­dzia­ła­ła garst­ka pra­cow­ni­ków. Adam był jed­nym z nich. Czasy, gdy ge­ne­ro­wa­nie ksią­żek wy­ma­ga­ło two­rze­nia za­awan­so­wa­nych za­py­tań, dawno prze­mi­nę­ły, dziś kom­pu­te­ry same two­rzą dla sie­bie za­py­ta­nia, na pod­sta­wie setek mi­lio­nów po­przed­nich, dla­te­go praca Adama ogra­ni­cza­ła się do czyn­no­ści zwią­za­nych z nad­zo­ro­wa­niem pro­ce­su. O ile można mówić o ja­kim­kol­wiek nad­zo­ro­wa­niu.

Adam, jak każdy inny pra­cow­nik Sztucz­nej Li­te­ra­tu­ry, nigdy nie czy­tał żad­nej książ­ki przed jej pu­bli­ka­cją. Powód był pro­sty – nie miało to sensu, gdyż każda po­wieść była inna, a wy­ła­pa­nie wy­bra­ko­wa­ne­go eg­zem­pla­rza gra­ni­czy­ło z cudem. Po­wie­ści na­pi­sa­ne przez AI osią­ga­ły naj­wyż­sze noty w po­pu­lar­nych ser­wi­sach in­ter­ne­to­wych. Po­wo­do­wa­ło to, że praca Adama ogra­ni­cza­ła się do spraw­dza­nia, czy na konto ban­ko­we firmy wpły­wa­ją wy­star­cza­ją­co duże kwoty. Za­ję­cie wy­da­wa­ło się nudne, ale Adam wy­ko­ny­wał je su­mien­nie, pi­sząc szcze­gó­ło­we ra­por­ty, wspo­ma­ga­jąc się przy tym AI.

Po pracy dużo czy­tał. Sia­dał w ulu­bio­nym fo­te­lu, wyj­mo­wał z kie­sze­ni czyt­nik i za­nu­rzał się w nie­skoń­czo­nym świe­cie elek­tro­nicz­nej wy­obraź­ni. Wła­śnie skoń­czył jedną z grub­szych po­wie­ści, li­czą­cy osiem­set stron kry­mi­nał „Słow­nik dla ka­ni­ba­li”, mógł więc wy­lo­so­wać coś in­ne­go.

Nie zro­bił tego. Zsu­nął z nosa oku­la­ry, jak robił za­wsze w chwi­lach doj­mu­ją­ce­go smut­ku. Zda­rza­ły mu się takie okre­sy. Naj­czę­ściej wtedy, gdy przy­po­mi­nał sobie o swoim ma­rze­niu.

Se­kret Adama ukry­ty był głę­bo­ko na dnie szu­fla­dy, pod ster­tą bie­li­zny. No­tat­nik gęsto za­pi­sa­ny nie­rów­nym, po­chy­łym pi­smem. Wi­dział, że w dobie pro­duk­tyw­ne­go AI, pra­cu­ją­ce­go na mi­lio­nach GPU, jego pi­sa­nie jest warte tyle, ile śnież­ka na An­tark­ty­dzie. I tak miało być już za­wsze.

Wy­cią­gnął z szafy za­ku­rzo­ne­go lap­to­pa i no­tat­nik z szu­fla­dy biur­ka.

Za­czął prze­pi­sy­wać swoje dzie­ło, a zza okna za­cho­dzą­ce słoń­ce oświe­tla­ło jego za­czer­wie­nio­ną twarz.

 

 

Po mie­sią­cu wszyst­ko było go­to­we. Po­zo­sta­wał jed­nak jeden pro­blem – nikt nie wyda po­wie­ści na­pi­sa­nej przez czło­wie­ka. Ale prze­cież lu­dzie muszą po­lu­bić jego pi­sa­nie, prze­czy­tał w życiu tyle do­brych ksią­żek, że… zna się na tym le­piej niż jakiś tam al­go­rytm!

Za­pi­sał po­wieść na pen­dri­vie, wsu­nął go do kie­sze­ni kurt­ki i po­je­chał do pracy. Nie wie­dział jesz­cze, co zrobi, ale wy­da­wa­ło mu się, że coś zro­bić musi. Włą­czył radio w sa­mo­cho­dzie. Usły­szał in­for­ma­cję o czte­rech kan­dy­da­tach do te­go­rocz­ne­go Nobla. Książ­ki zo­sta­ły wy­ge­ne­ro­wa­ne przez AI i przed­sta­wia­ły „ol­brzy­mią war­tość in­te­lek­tu­al­ną w świe­cie po­zba­wio­nym in­te­li­gen­cji”.

– Nic dodać, nic ująć – mruk­nął i wy­łą­czył radio.

W pracy szło mu coraz trud­niej. Nie mógł się sku­pić i dwa razy po­my­lił się, wpi­su­jąc po­le­ce­nie dla AI. Na szczę­ście dało się to od­wró­cić. Potem mógł sko­rzy­stać z przy­słu­gu­ją­cej mu pół­go­dzin­nej prze­rwy, gdy al­go­ryt­my mie­li­ły ma­te­ma­tycz­ną papkę, wy­plu­wa­jąc ra­por­ty o do­cho­dach firmy.

Nie zro­bił tego. Ko­rzy­sta­jąc z chwi­li, gdy inni udali się na kawę, wło­żył pen­dri­ve do służ­bo­we­go kom­pu­te­ra. Nie mu­siał omi­jać za­bez­pie­czeń, gdyż jako dłu­go­let­ni pra­cow­nik firmy, miał do­stęp do nie­mal każ­dej funk­cji. Wgrał plik, ale nie od­wa­żył się go pod­pi­sać. Za­miast tego dodał po­wieść do ka­ta­lo­gu Sztucz­nej Li­te­ra­tu­ry jako ko­lej­ny twór AI, nadał jej rów­nież wy­so­ki prio­ry­tet, aby zwięk­szyć praw­do­po­do­bień­stwo, że ktoś ją wy­lo­su­je. Czuł się jak haker, wpusz­cza­ją­cy do sys­te­mu wi­ru­sa. Ale cóż może się stać złego? W końcu to tylko ko­lej­na książ­ka w morzu li­te­ra­tu­ry.

Po pracy po­ło­żył się na łóżku i drżą­cy­mi rę­ka­mi usta­wił przed sobą lap­to­pa. Czuł pod­nie­ce­nie, ale też obawę. Co, je­że­li nikt nie prze­czy­ta jego książ­ki? Wszyst­ko pój­dzie na marne, a on nie dowie się, czy może kon­ku­ro­wać z AI.

Po kilku go­dzi­nach, na wy­ge­ne­ro­wa­nej dla po­trze­by tej kon­kret­nej książ­ki stro­nie in­ter­ne­to­wej, za­czę­ły wpły­wać pierw­sze re­cen­zje.

„Co to za gniot, nigdy nie czy­ta­łem cze­goś tak okrop­ne­go”.

„Sztucz­na Li­te­ra­tu­ra scho­dzi na psy, wię­cej nie się­gnę po wasze usłu­gi”.

„Od czasu tej ohyd­nej po­wie­ści lo­su­je mi same ba­dzie­wia! Co się z wami dzie­je?”.

„A więc mogę wresz­cie po­wie­dzieć, że zbrod­nia na li­te­ra­tu­rze zo­sta­ła do­ko­na­na. To osta­tecz­ne mor­der­stwo”.

Adam zdjął oku­la­ry. Cia­śniej opa­tu­lił się kocem, a mimo to zro­bi­ło mu się zim­niej. Czy jego po­wieść na­praw­dę jest taka zła?

 

 

Na­stęp­ne­go dnia we­zwa­no wszyst­kich pra­cow­ni­ków w pil­nej spra­wie. Sztucz­na Li­te­ra­tu­ra po­psu­ła się, gdyż nie­po­praw­nie wy­ge­ne­ro­wa­na po­wieść za­tru­ła wszyst­kie inne tak, jak ze­psu­te jabł­ko za­tru­wa skrzyn­kę owo­ców. Co wię­cej, przy­wró­ce­nie po­przed­nich usta­wień nie po­mo­gło, coś uszko­dzi­ło sieć neu­ro­no­wą do tego stop­nia, że cały elek­tro­nicz­ny mózg szlag tra­fił.

Po trzech dniach ogło­szo­no wstrzy­ma­nie pro­duk­cji Sztucz­nej Li­te­ra­tu­ry. Fala hejtu, która prze­la­ła się przez in­ter­net, mocno ude­rzy­ła rów­nież w Adama, który jako je­dy­ny wie­dział, co było po­wo­dem awa­rii. Stra­cił pracę. Zy­skał jed­nak nowe ma­rze­nie.

„Ta rysa jest po­cząt­kiem cze­goś wiel­kie­go” – po­my­ślał. „Teraz na pewno świat ogar­nie się i wróci do nor­mal­no­ści”.

Włą­czył te­le­wi­zor, aby po­słu­chać wia­do­mo­ści.

Mó­wio­no o nowym super pro­jek­cie, na­zy­wa­ją­cym się „Sztucz­ny czy­tel­nik”.

– Czy­tel­nik ten bę­dzie za­wsze za­do­wo­lo­ny, a jego re­cen­zje en­tu­zja­stycz­ne! – pro­wa­dzą­cy za­chwa­lał pro­jekt, ener­gicz­nie ge­sty­ku­lu­jąc. Potem za­mie­nił się w ko­bie­tę i za­czął opo­wia­dać o no­wych ko­sme­ty­kach.

– AI ge­ne­ru­je już nawet pro­wa­dzą­cych w stu­diu! – krzyk­nął Adam, wi­dząc dowód, że w te­le­wi­zji nie są za­trud­nie­ni praw­dzi­wi lu­dzie. – Czy w tym świe­cie jest w ogóle coś praw­dzi­we­go?

Nagle coś dziw­ne­go za­czę­ło dziać się z po­ko­jem. Za­mi­go­tał. Adam spoj­rzał na dło­nie. Były… roz­pik­se­lo­wa­ne. Wszyst­ko wokół za­ni­ka­ło.

Sy­mu­la­cja do­bie­gła końca.

Koniec

Komentarze

Cześć Corrinn

 

Pomysł oryginalny. Przyjemnie się czytało.

 

Pozdrawiam!!! :)

Jestem niepełnosprawny...

Cześć,

 

W interesujący sposób przedstawiłeś, wylewający się z każdego miejsca, temat AI. Ciekawy motyw pisarza, który trzymał swój tekst w szufladzie. No i ten idealny czytelnik… gdzieś mi ten motyw już tu mignął ;)

Szkoda, że na końcu wszystko okazuje się symulacją. Wydaje mi się, że był potencjał na jakieś ciekawe zakończenie.

 

Jedna rzecz mi się rzuciła w oczy:

 

Nagle coś dziwnego zaczęło dziać się z pokojem. Zaczął się rozpływać. Adam spojrzał na dłonie. Były… rozpikselowane. Wszystko wokół zaczęło zanikać.

dawidiq150, grzelulukas

 

Dziękuję za przeczytanie i komentarze :)

Bardzo ciekawe opowiadanie i dobrze napisane. Temat Al trochę mnie już znużyła, ale czytałam z zainteresowaniem. Nie spodziewałam się takiego zakończenia, więc też na plussmiley

 

Technicznie ok ale zabrakło mi tu jakiegoś rewolucyjnego podejścia do tematu. AI na poziomie pisania książek, więc zastanawia mnie, dlaczego bohater musiał robić i nadzorować raporty, które są rzeczą bardzo powtarzalną. Dla niektórych może to być ponura wizja przyszłości, natomiast nie sądzę, aby AI pisało kiedyś naprawdę dobre książki. Bestsellery może i owszem – ale 365 dni pomimo bycia totalnym gniotem też nim został, więc tylko czasem to wyznacznik czegokolwiek. Sztuczna publiczność wychwalająca dzieła autora? W sumie od czego są boty, prawda?

 

Fajnym motywem jest to, że książka napisana ręką człowieka wzbudziła taką niechęć. To trafna obserwacja, bo już teraz żyjemy w cukierkowym świecie ludzi sukcesu, a co dopiero będzie później…

Nadzieje chyba się spełniają, skoro jest ich coraz mniej.

Ciekawy i fajnie przedstawiony pomysł. Zakończenie trochę mnie rozczarowało, byłem przekonany, iż to wizja przyszłości i zacząłem rozkminiać na ile taki scenariusz jest możliwy :) (a rozkminiać bardzo lubię).

Jednakże informacja o tym, że to jedynie symulacja rozwiała ten nastrój, stąd drobne rozczarowanie. Mimo mojego czepiania ogółem tekst wypada lekko i przyjemnie.

Pozdrawiam!

Ciekawa utopia, podoba mi się reakcja na książkę stworzoną przez człowieka w świecie, w którym algorytm tworzy pod matematyczne wyliczenia zainteresowań czytelników. W wylewie tekstów związanych z AI ten jest jednym z przyjemniejszych.

 

zna się lepiej niż jakiś tam algorytm!

powinno być “zna się NA TYM lepiej…”

 

 

Pozdrawiam i czekam na dalszą twórczość!

“Błyskotliwy, subtelnie inspirujący cytat z ukrytą grą słowną”

Corrinnie, bardzo bym chciała, aby to, co opisałeś, na zawsze pozostało historyjką z opowiadania.

 

W pracy szło mu cięż­ko. → A może: W pracy nie było łatwo. Lub: W pracy miał pewne trudności.

https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/Ciezko-a-trudno;19058.html

 

Nie mógł się sku­pić i dwa razy po­my­lił się, wpi­su­jąc po­le­ce­nie dla AI. Na szczę­ście dało się to od­wró­cić. → Nie brzmi to najlepiej.

Proponuję: Nie mógł się sku­pić i dwa razy popełnił omyłkę, wpi­su­jąc po­le­ce­nie dla AI. Na szczę­ście mógł to skorygować.

 

Potem mógł sko­rzy­stać z przy­słu­gu­ją­cej mu pół­go­dzin­nej prze­rwy… → Zbędny zaimek.

 

Czuł się jak haker, wpusz­cza­ją­cy do sys­te­my wi­ru­sa. → Literówka.

 

Moc­niej opa­tu­lił się kocem… → Raczej: Szczelniej/ Ciaśniej opa­tu­lił się kocem

 

Fala hejtu, jaka prze­la­ła się przez in­ter­net… -> Fala hejtu, która prze­la­ła się przez in­ter­net

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dziękuję za komentarze!

 

regulatorzy

 

Też nie chciałbym, aby tak się stało, ale nie wiadomo jak technologia rozwinie się za X lat.

Istotnie, Corrinnie, tego nie wie nikt, ale pozwólmy sobie na dobre przypuszczenia, że wszystko potoczy się po naszej myśli. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Bardzo mi się spodobało. Jedyne, co mnie zazgrzytało przy lekturze, wyłapał wcześniej Sagitt – mało wiarygodne zajęcie. Co łatwo można było naprawić, nie wdając się w szczegóły, co dokładnie tam robił.

 

Z drugiej strony, tekst może się obronić i w tym – skoro to symulacja, może być uproszczona, czy nierealistyczna.

 

Pozdrawiam,

The KOT

Wizja przyszłości dość ponura. Przedstawiona interesująco, dobrze napisana. Zakończenie zaskakuje, w sumie jest optymistyczne. Dobrze się czytało. :)

Zostałam oszukana!;)

Myślę, że niezadowoleni z odbioru twórcy chętnie przyjęliby sztucznego czytelnika, widza, czy słuchacza.

Idea komputera z samoświadomością nienowa, ale intrygująca.

Lożanka bezprenumeratowa

Dziękuję za przybycie i opinie ;)

 

 

Dystopijna dla twórców, choć niestety dość prawdopodobna wizja. Dobrze się czytało :) 

E.

Cieszę się, że dobrze się czytało, pozdrawiam!

Nowa Fantastyka