- Opowiadanie: Vacter - Złoty strzał redaktora

Złoty strzał redaktora

Oceny

Złoty strzał redaktora

Do redakcji wpłynęło opowiadanie nowicjusza, niezwykle zadowolonego ze swego dzieła. Tymczasem redaktor naczelny zasiadł przed komputerem, głaszcząc perskiego kota. Otworzył jeden z czterdziestu tysięcy maili aspirujących pisarzy. W opowiadaniu bohater ubrał buty, zjadł maślane masło oraz spłynęła mu z czoła stróżka potu. W swoim bohaterstwie uniósł miecz ku górze, szczerząc szczerozłoty uśmiech.

 

Redaktor przesłał tekst do publikacji. Jego biuro nawiedziła zdenerwowana kobieta.

– Dlaczego tak źle napisany tekst ma pójść od razu do druku!? – wykrzyczała.

Redaktor spokojnie pogłaskał swojego perskiego kota i powiedział, strzepując jakiś brud, który przyczepił się do sierści zwierzęcia:

 

– Słuchaj, Ostycjo, nikt z tego opowiadania strzelać nie będzie.  

Koniec

Komentarze

Ha, wszystkie wymienione tutaj zbrodnie nowicjusza niegdyś popełniłem! :D

Ostycja, powiadasz Anonimie…

Może z opowiadania nikt strzelać nie będzie, ale podejrzewam, że Ostycję może trafić apopleksja. ;)

 

– Dla­cze­go tak źle na­pi­sa­ny tekst ma pójść od razu do druku? – wy­krzy­cza­ła. → Skoro wykrzyczała, po pytajniku postawiłabym także wykrzyknik.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Realuc, to były czasy. Pewien taki jakby pisarz, mógłby napisać “Pisaliśmy górę przez u, ale za to byliśmy szczęśliwi”. Ja bym napisał, że błędy najlepiej popełniać na zimno, w ramach arsenału literackiego. Można by wymyślić maksymę: Pisz tak, że gdy w swojej książce wydrukujesz gurę lub gszegszułke, to Miodek i Bralczyk powiedzą “Cholera, trzeba poprawić w słownikach”.

 

Regulatorzy, pod czujnym okiem znaku zapytania, wyrósł pewny siebie wykrzyknik. Bezwstydnie stanął za pokrzywioną figurą pytajnika, wyduszając z Ostycji resztę niewyrażonych wcześniej emocji.

– Słuchaj Ostycjo

Brakuje przecinka, tj. “Słuchaj, Ostycjo…”

 

Jego biuro nawiedziła zdenerwowana kobieta.

Osobiście zastąpiłbym rzeczownik “kobieta” jakimś innym, np rolą w drukarni. Bycie kobietą nie jest bowiem jej główną cechą w tym opowiadaniu, a fakt, że jest odpowiedzialna za druk i pilnowanie jakości tekstów. Gorzej będzie z feminatywami, bo drukarz – drukarka (?), składacz – składaczka… Może kopistka albo introligatorka? Albo dyrektorka? Korektorka? Jestem pewny, że coś się znajdzie.

 

Poza tym short przyjemny, choć każdy tutaj ma nadzieję, że to nie o nim :)

“Błyskotliwy, subtelnie inspirujący cytat z ukrytą grą słowną”

A to było pierwsze z 54 dzieł Lenina :D. Fajny drabble :). A ten, redaktor to nie jest przypadkiem doktor Klauf? :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

I bardzo dobrze, Anonimie, że wyrósł! :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Cześć Julianie, przecinek wstawiony. Co do Twojej rozważnej propozycji, to sam nad tym się zatrzymałem i w efekcie mamy kobietę. Rozważałem też mężczyznę, ale Ostycja akurat jest kobietą, stąd taka decyzja. Fajnie, że się podobało ;)

 

Bardzie, witaj. Tam mogło pójść "grube dzieło" :)

 

Regulatorzy, trzeba dbać o emocje.

Złoty strzał? Mówisz, masz:

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Hmmm. Nie rozumiem. Czy tylko rzeczy służące do strzelania mają być zrobione porządnie? Przegapiłam jakiś nowy słynny mem?

Babska logika rządzi!

Jeżeli byłby to słynny mem, Finklo, to musiałby mieć już ze sto lat. Szczerze przyznam, że nie wierzę, że pierwszy raz widzisz ten tekst ;)

Finklo, “złoty strzał” to przedawkowanie narkotyków w celach samobójczych (choć myślałam, że nazwę ukuto w latach sześćdziesiątych, szczerze mówiąc). Co w powyższym tekście jest narkotykiem, nie mam pojęcia. Ale cele samobójcze rozumiem.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Ja też nie skumałem…

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

A homologacja na stróżki i ubrane buty jest? ;)

Known some call is air am

Tarnino, wiem, że temat bardziej kontrowersyjny i porywający, ale podejrzewam, że Finkla pytała o zakończenie drabbla, że nikt z tego opka strzelać nie będzie.

Outta, muszę to dokładnie rozczytać ;)

SzyszkowyDziadku: Cóż poradzę…

 

No i się ujawnię. A czemu nie. 

5 7 5, czyli haiku na spontanie.

 

Buty Ubrawszy

Uniósł Miecz Swój Ku Górze,

Uśmiech Wyszczerzył

 

Nie, to nie ja wysłałem wiersz naczelnemu!

Serdecznie pozdrawiam z Bladobłękitnej Kropki, तारान्तरयात्री [tɑːrɑːntərəjɑːtri]

Tarnino, “złoty strzał” znał, na szczęście nie z autopsji… Ale, jako rzecze Vacter, końcówki nie kumam.

Babska logika rządzi!

Tak podejrzewałam, że to Vacter…

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tārāntarayātrī, cieszy mnie, że moje skromne dziełko zachęciło do stworzenia wyliczonej rzemiosłem poezji. Ale sprawa zostanie zbadana :)

 

Tarnino, ja tylko jestem kolejną głową co zjadła nieżyjących autorów, którzy zjedli innych. Jedyne co można zarzucić człowiekowi tworzącemu, to fakt, że te wszystkie możliwości dzieł nosi w ciele, które zręcznie odbija światło, ale na tyle mocno, że inni widzą w nim swoje wady, a nie dzieła ludzkości. Ale kto wysłał tekst?

Wiesz, taka refleksja przy czytaniu książki o filozofii średniowiecznej – nie ma czystej możności. Jeśli coś ma określoną możność, to musi być też trochę w akcie, właśnie tym, który ją określa.

Tak wiesz, na temat gadamy XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tutaj wyraz aktualność zaczyna zyskiwać cechy izmu. Powiedziałbym, że społeczeństwo cierpi na postępującą chorobę aktualizmu w znaczeniu oczywiśce pejoratywnym, jak izmy potocznie się obraża :D. Choć słowo aktualizm istnieje i ja nawet nie mam w pełni na myśli tego co się za nim kryje, ale poczytałem i chyba nie pomyliłem się za bardzo.

Fajne :) (na lic. Anet), ale też nie rozgryzłem końcówki :)

Mój pomysł na zinterpretowanie pointy opiera się na skojarzeniu kolczastości ostu i pewnego krzewu z rodziny różowatych. Pomimo kolczystości morfologicznie różnych.

Serdecznie pozdrawiam z Bladobłękitnej Kropki, तारान्तरयात्री [tɑːrɑːntərəjɑːtri]

Google sugeruje, że to jakiś inside joke. To tłumaczy, czemu nie rozumiem :P

 

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

ChatGPT 3.5 na pytanie o Ostycję:

Ostycja to specjalna forma komunii świętej w Kościele katolickim. Jest to postać komunii w postaci chleba, który został konsekrowany podczas mszy świętej i jest przechowywany w tabernakulum. W czasie celebracji liturgicznej, kapłan wyciąga Ostycję i podaje ją wiernym podczas komunii świętej. Ma to symbolizować ciało Chrystusa, które wierni przyjmują w akcie eucharystycznym.

ChatGPT 4 jest bardziej pokorny:

 

Wygląda na to, że termin "Ostycja" nie jest powszechnie rozpoznawany ani nie odnosi się do czegoś konkretnego w literaturze, nauce, czy kulturze. Może być to literówka lub lokalny lub nieznany termin. Jeśli masz więcej kontekstu lub szczegółów na temat tego, co mógłbyś mieć na myśli mówiąc "Ostycja", chętnie spróbuję pomóc dalej!

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

Dowiedziałam się dzisiaj (całkiem przypadkowo), że istnieje powiedzonko “nikt nie będzie z tego strzelał”. Nie wydaje mi się jakoś nadmierne sensowne, ale istnieje i to częściowo tłumaczy zakończenie.

Babska logika rządzi!

Czy to ta sama Ostycja?

 

 

Ciekawe, że zacząłem dziś rozsyłać poprawione teksty autorów Księgi i akurat taki utwór, Vacterze popełniłeś…

Zadziwiający, choć zupełnie niewinny (i niewyjaśniony) splot okoliczności. Ale z tego się nie strzela. Chyba, że w splot. Słoneczny.

 

entropia nigdy nie maleje

SzyszkowyDziadku: Ciekawy ten czacik 3,5. Może miał buga, który sprowadzał wyniki z innego wymiaru? Najlepiej wyszukuje Ostycję Duckduck go, ale też miesza ją z konstytucją. 

 

Finklo: Być może nie spotkałaś się z tym powiedzeniem, ponieważ zetknęłaś się z nim po innej stronie lady. Znaczy, nieraz pewnie jakiś produkt rozsypał ci się w rękach, zepsuł po krótkim czasie. Natomiast wcale nie musiałaś przy tym słyszeć słów osoby, która przeprowadziła któryś etap montażu, mówiąc “nikt z tego strzelać nie będzie”:)

 

Jimie, to chyba ona. Mam gdzieś z tyłu głowy zarys całej sytuacji. Może coś wyjdzie? Może zbiegiem okoliczności zejdzie się to z jakimś wydarzeniem? Któż wie :)

Dowiedziałam się dzisiaj (całkiem przypadkowo), że istnieje powiedzonko “nikt nie będzie z tego strzelał”

… serio? Ja nie wiedziałam! Dlatego nie zrozumiałam?

Może miał buga, który sprowadzał wyniki z innego wymiaru?

It’s not a bug, it’s a feature! (Fetyszyści AI… :P)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

entropia nigdy nie maleje

A myślałem, że “nikt z tego strzelał nie będzie” jest tak powszechne, jak kontakty z fachowcami od robót wszelakich. Ale może ja skrzywiony jestem praktykami ślusarskimi i stolarskimi w “elektryku”.

Serdecznie pozdrawiam z Bladobłękitnej Kropki, तारान्तरयात्री [tɑːrɑːntərəjɑːtri]

Ja też myślałem, że to powiedzenie zna każdy :O

Known some call is air am

A myślałem, że “nikt z tego strzelał nie będzie” jest tak powszechne, jak kontakty z fachowcami od robót wszelakich.

Nie mam takich kontaktów. Wyjaśnione :) A naturalna głupota ma nad sztuczną inteligencją tę przewagę, że istnieje (co prawda jest prywacją, więc w sumie to nie do końca, ale tak jakby).

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Droga Tarnino, jak słusznie się domyślasz, zupełnie się z Tobą nie zgodzę, bo jak dla mnie wszystkie rodzaje inteligencji (czy też głupoty) – mają ten sam status ontologiczny.

A co do traktowania głupoty jako prywacji – to się zastanawiam, czy używasz tego słowa w arystelosowskim czy augustynowskim znaczeniu (z obydwoma znaczeniami co do głupoty się nie zgadzam – bo głupota to nie jest stan braku inteligencji, znam bardzo inteligentnych głupców).

A co do inteligencji, to już dawno doszliśmy do wniosku, że niewiele wychodzi z naszych dyskusji bo inteligencję definiujemy zupełnie inaczej, więc rozmawiamy o zupełnie innych rzeczach (bo w Twoją definicję inteligencji, której za bardzo ogarnąć nie potrafię, zdajesz się wpychać sporo elementów, których ja bym tam w życiu nie włożył, nie tylko dlatego, że są tej definicji zbędne, ale przede wszystkim dlatego, że gdyby je tam wszystkie spróbować umieścić, to by oznaczało, że ŻADNA inteligencja nie istnieje :) )

Chyba, że się mylę, co do Twojej definicji inteligencji i nie jest ona tak złożona jak przypuszczam, jednakże zawiera warunek, że musi być zrealizowana za pomocą homo sapiens – to wtedy ani maszyny, ani zwierzęta, ani kosmici, ani Wszechświat – inteligentnymi być nie mogą.

 

entropia nigdy nie maleje

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nowa Fantastyka