- Opowiadanie: Koala75 - Świadek

Świadek

Opowiadanie po terminie zgłaszania do konkursu „Na krawędzi pojmowania” projektu Zapomniane Sny: https://www.zapomnianesny.pl, więc nie podlega kwalifikacji, ale cel wart przypomnienia:

 

Jeśli podoba Ci się ta inicjatywa, rozważ darowiznę na stowarzyszenie Mudita: https://stowarzyszeniemudita.pl, które pomaga rodzinom osób z niepełnosprawnościami.

 

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Biblioteka:

Użytkownicy, Użytkownicy III

Oceny

Świadek

Jacka poznałem w pubie. Było pusto, tylko on, sączący z kufla piwo, i barman, polerujący kieliszki. Usiadłem przy barze niedaleko od starego mężczyzny, chyba w moim wieku. Zamówiłem beczkowe ciemne, następnie, wznosząc otrzymany kufel i zwracając się do pijącego, powiedziałem:

– Nasze zdrowie.

Odpowiedział:

– Nasze.

Tak się zaczęła znajomość. Przesiedliśmy się do stolika i Jacek zaczął opowiadać o sobie. Wyraźnie miał potrzebę wygadania się przed kimś. Nie miałem nic przeciwko temu. Wolałem słuchać, niż mówić.

Miał nietypowe hobby. Od dziecka zbierał kamyki. Na plaży, gdy z rodzicami bywał nad morzem, z brzegu pobliskiej rzeki, w górach, ilekroć tam był. Gromadził wszelkie, które go zainteresowały wyglądem. Oprócz gromadzenia okazów czytał o skałach i kamieniach, ich pochodzeniu i formowaniu na przykład przez wodę i wiatr. W liceum miał już taką wiedzę na ten temat, że zdając na studia geologiczne, zadziwił egzaminujących. Życie potoczyło mu się nie całkiem, jak sobie wymarzył, do emerytury pracował jako kustosz w muzeum archeologicznym. Opowiadał:

– Odkąd zaczęto organizować giełdy minerałów, byłem na każdej. Wykorzystywałem wiedzę o kamieniach szlachetnych i półszlachetnych, żeby powiększać moją kolekcję. Dzięki nawiązanym znajomościom kupowałem za bezcen drobne kamyki, jakich jeszcze nie miałem. Zawsze pragnąłem zdobyć chociaż okruch meteorytu albo tektytu. Udało się po wielu latach. Nie na giełdzie, bo nie było mnie stać. Byłem na wakacjach na Podhalu w gospodarstwie agroturystycznym. Któregoś dnia przyszedł gospodarz i powiedział:

– Wiem, że pan się znasz na kamieniach. Wczoraj wyorałem kilka dziwnych, zielonych. Jeszcze takich nie widziałem.

Zamówiliśmy następne piwa i Jacek opowiadał dalej:

– Pokazał mi pięć niedużych, wielkości orzechów włoskich. Podejrzewałem po oczyszczeniu najmniejszego, że to może być mołdawit. Powiedziałem gospodarzowi, że nie mam pewności, ale mogą być wiele warte na giełdzie w Krakowie. Widziałem po jego minie, że nie uwierzył. Rzekł:

– Może tak, a może nie. Pan jesteś uczciwy, mogłeś powiedzieć, że ładne, ale nikt ich nie kupi, to weź ten oczyszczony na pamiątkę.

Dalsza opowieść Jacka:

– Otrzymany kamień otuliłem watą, a po powrocie do domu włożyłem, jak wszystkie inne, do osobnego pudełeczka z przezroczystą plastikową pokrywką i umieściłem na półce na honorowym miejscu. W nocy obudził mnie głos dźwięczący w głowie:

Ponieważ tak się o mnie zatroszczyłeś, będę nocami rozmawiał z tobą. Meteoryt, któremu zawdzięczam powstanie przybył na Ziemię miliony lat temu. Byłem świadkiem zdarzeń, o których kosmolodzy, archeolodzy i historycy dywagują często na zasadzie domniemywań. Wiele widziałem, zanim mnie ziemia przykryła, a potem łączyłem się z tymi, które były na powierzchni Ziemi. Znam całą historię ludzkości. Opowiem ci prawdę, możesz notować, ale nikt nie uwierzy, jeżeli opublikujesz zapiski.

– Nie wiedziałem wtedy, czy śnię, czy rzeczywiście słyszę mówiący do mnie kamień. Następnej nocy znów ‘mołdawit’ przemówił i tak jest teraz co noc. Zaczynam podejrzewać u siebie chorobę psychiczną – mówił smutno mój kompan.

Słuchałem Jacka i podejrzewałem, że konfabulował pod wpływem wypitego piwa. Widocznie moje niedowierzanie musiało się odbić na twarzy, bo rozmówca zaproponował:

– Chodź do mnie. Sam będziesz mógł posłuchać opowieści kamienia.

Nie poszedłem, bo przecież kamienie nie mówią, a gdyby jednak, to…

Koniec

Komentarze

Nie od dziś wiadomo, że gdzie jak gdzie, ale w pubach można usłyszeć najdziwniejsze opowieści.

Fajna historyjka, Misiu. ;)

 

Wy­raź­nie miał po­trze­bę wy­ga­da­nia się do kogoś.Wy­raź­nie miał po­trze­bę wy­ga­da­nia się przed kimś. Lub: Wy­raź­nie miał po­trze­bę ga­da­nia do kogoś.

 

po po­wro­cie do domu umie­ści­łem, jak wszyst­kie inne, w osob­nym pu­de­łecz­ku z prze­zro­czy­stą pla­sti­ko­wą po­kryw­ką i umie­ści­łem na półce… → Nie brzmi to najlepiej.

Proponuję: …po po­wro­cie do domu włożyłem, jak wszyst­kie inne, do osobnego pudełeczka

 

W nocy obu­dził mnie głos dźwię­czą­cy w mojej gło­wie: → Czy drugi zamek jest konieczny?

 

Na­stęp­nej nocy znowu ‘moł­da­wit’ prze­mó­wił do mnie… → A może: Na­stęp­nej nocy moł­da­wit znów prze­mó­wił…

 

Wi­docz­nie nie­do­wie­rza­nie mu­sia­ło się odbić na mojej twa­rzy, bo mój to­wa­rzysz za­pro­sił mnie do sie­bie: → Nadmiar zaimków.

Proponuję: Wi­docz­nie moje nie­do­wie­rza­nie musiało odbić się na twa­rzy, bo rozmówca zaproponował:

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Reg, jesteś niezastąpiona. Biegnę poprawić. :)

Spokojnie, Misiu. W biegu nie wszystko może się udać. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Fajna, prosta historyjka. 

Reg, nie poprawiałem w biegu. Starałem się poważnie podejść do zadania. :)

A to przepraszam, Misiu. Twoja postawa jest godna pochwały! :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

AP, to nie znaczy, że nie doceniam czytelników. smiley

Regblush

Ależ w ogóle nie przyszłoby mi to do głowy. Rzadko rozpisuję się w komentarzach. Czasami, jak mi się coś spodoba, to po prostu chcę dać o tym znać autorowi. 

APyes

Koala, ciekawa historia, żałuję, że przerwana na poniższym cytacie.

…a gdyby jednak, to…

Ja bym zaryzykowała.

Pozdrawiamsmiley

Milis, jesteś odważna, ale chyba znalazłoby się trochę ludzi, którzy nie chcieliby stanąć wobec czegoś na krawędzi pojmowania. :)

Koala, tu nie tyle chodzi o odwagę(czy kamień może coś zrobić), ale o ciekawość posłuchania o tym, co nie zostało zapisanesmiley

Milis, według mnie na granicy pojmowania byłoby to, że kamień w ogóle mówi, dla niektórych nie do przyjęcia. Pozdawiam :)

Koala, ja mogę o tym czytać, nawet wyobrazić sobie, niestety nie wierzę w zjawiska nadprzyrodzone. Pomarzyć jest przyjemniesmiley

Milis, zatem spełnienia marzeń yes

Koala, nawzajemyes

Opowiem ci prawdę, możesz notować, ale nikt nie uwierzy, jeżeli opublikujesz zapiski.

Nie rozumiem, po co groźby “spróbuj wygadać, to i tak nikt ci nie uwierzy!” ze strony kamienia. Brzmi na bardzo nieuprzejmy meteoryt :/ a podobno odezwał się do niego z wdzięczności.

 

Pomysł ciekawy, ale w formie tego akurat shorta mało porywający.

“Błyskotliwy, subtelnie inspirujący cytat z ukrytą grą słowną”

Spokojny, sympatyczny szort.

Szkoda, że tak mało fantastyki – właściwie sam wyrażasz wątpliwości, czy kamień faktycznie gada, czy to tylko Jacek słyszy głos.

Babska logika rządzi!

Cześć Koala75. Podobał mi się początek. W momencie kiedy kamień zaczął mówić do Jacka, czar prysł. Pozdrawiam.

Julianie, kamień nie groził, lecz stwierdzał fakt. Przecież nikt by nie uwierzył, powołującemu się na opowieści kamienia.

Finklo, przecież normalne kamienie nie gadają. Ten jest jakiś fantastyczny. :)

Heskecie, myślałbym, że czar właśnie na tym polegał. :)

No, podobno ten gada, ale my tego nie słyszymy – to tylko opowieść człowieka, który sam wątpi w gadanie kamienia.

Babska logika rządzi!

Finklo, też bym wątpił w realu, gdyby coś takiego zaczęło do mnie gadać. :)

Usiadłem przy barze niedaleko od starego mężczyzny, chyba w moim wieku.

Skoro Jack jest wywołany z imienia na samym początku, to może lepiej od razu wspomnieć, że ten mężczyzna to on?

 

Zacna opowieść :)

 

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Hej ciekawa historia, barowa pogawędka z bardzo interesującym finałem. A co jeśli tak jest ze wszystkimi nadprzyrodzonymi zjawiskami – one są ale zwyczajnie nie chcemy ich zauważać? :) Nawet wtedy gdy mamy ku temu okazję :) Zgłaszam do klikarni i pozdrawiam :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Finklo, też bym wątpił w realu, gdyby coś takiego zaczęło do mnie gadać. :)

Pewnie i ja bym wątpiła. Ale zaglądam tutaj dla fantastyki, nie dla facetów realistycznie wątpiących w słowa kamienia.

Babska logika rządzi!

Finklo,

 

jest w opowiadaniu wątek fantastyczny? Jest. Zatem jest to opowiadanie z gatunku fantastyki, tym bardziej, że sam autor tak przyznał. Dodatkowo, takie a nie inne zaklasyfikowanie tekstu sugeruje nam, że najprawdopodobniej kamień rzeczywiście przemawiał.

 

Nie ma co zarzucać autorowi, że jego twórczość nie spełnia norm gatunku dlatego, że jego bohaterowie w wątki fantastyczne nie wierzą. Idąc tym tropem, czy Harry Potter jest fantastyką, skoro wujek Vernon nie wierzył w magię? Główny bohater zresztą na początku również nie dowierzał. W takim przypadku należy uznać, że Harry rzeczywiście zwariował w komórce pod schodami i seria J. K. Rowling to thriller psychologiczny o chłopcu ze schizofrenią. No bo przecież nie fantastyka, skoro ktoś w powieści realistycznie wątpił w wątki fantastyczne!

“Błyskotliwy, subtelnie inspirujący cytat z ukrytą grą słowną”

Greasy, fajnie, że zacna. :)

Bardzie, dzięki za klika. Myślę, że raczej wielu się obawia stanięcia wobec czegoś niewytłumaczalnego. :)

Finklo, on się raczej wystraszył, że Jacek mówił prawdę. :)

Julianie, dziękuję. :)

Julianie, od lat marudzę na zbyt niskie stężenie fantastyki w różnych tekstach. Taki znak rozpoznawczy. Przy HP widzimy magię – smoki, zaklęcia, peron 13 i ¾… Tutaj widzimy mężczyznę, który opowiada o czymś fantastycznym, a potem podważa własne słowa. To dla mnie różnica.

 

Misiu, możliwe, że się przestraszył rewolucji, którą gadający kamień by rozpoczął. Tego też nie można wykluczyć.

Babska logika rządzi!

Cześć Koala75 !!!

 

Najlepszy szort jaki przeczytałem!!! Super. Tyle treści zawarłeś w tak krótkim tekście. Naprawdę bardzo mi się podoba!

 

Pozdrawiam. :)))

Jestem niepełnosprawny...

Finklo, nie zmienia to faktu, że nawet wątek fantastyczny, w który wątpi postać, jest wątkiem fantastycznym. Zdaje się, że teraz to będę bronił swojej racji nawet dla zasady, być może to mój znak rozpoznawczy :D 

 

A co do tego, że HP może nie jest najlepszym przykładem do obrony mojej teorii, jestem w stanie się zgodzić haha

“Błyskotliwy, subtelnie inspirujący cytat z ukrytą grą słowną”

Finklo &Julianie, pax, peace. Oboje macie rację, bo czytelnik zawsze ją ma. Finkla nie odrzuca tekstów z małą ilością fantastyki, ale woli z większą. Julian optuje za tym, by teksty z małą ilością fantastyki były uznawane za należące do tego gatunku. Kopie zwrócone są jeszcze trochę w różnych kierunkach, nie warto ich kruszyć. :)

Cześć, Koalo! :)

 

Cóż mogę napisać. Oto przeczytałem kolejny sympatyczny, bardzo ładnie napisany tekst spod Twojego pióra (klawiatury?). W dodatku kolejny z wyraźnie wyczuwalnymi Misiowymi vibes :D W sensie, masz niepodrabialny styl pisania, który bardzo dobrze się czyta. Szkoda, że nie przystąpiłeś do konkursu :)

 

Zgodzę się z Finklą, że trochę mało fantastyki w fantastyce, ale za to końcówka wybrzmiewa mi na tyle baśniowo, że nie uważam tego za problem :)

 

Pozdrawiam serdecznie! :)

 

 

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Cezary, też Cię pozdrawiam. Nie wiedziałem co znaczy vibes, ale się douczyłem :). Konkursów nie trawię, bo trochę wyrosłem z lat szkolnych, gdy trzeba było pisać pod presją czasu i na temat. Cieszę się, że ten tekst tak odebrałeś. :)

Dzień dobry, Koala75 :)

Ładne, ciche, spokojne, takie trochę terapeutyczne. Na pewno bardzo fantastyczne i z wyraźną domieszką absurdu.

Gdyby w pustym pubie jakiś obcy facet chciał się przysiąść, brrr, natychmiast wyszedłbym, gdyby chciał gadać o swoim życiu (brrrrr) – też bym wyszedł i w przyszłości ów pub omijałbym z daleka. Dlatego taka rozmowa nie mogła się odbyć. 

Mołdawit nie jest meteorytem. Nie jest nawet kamieniem, w rzeczywistości jest szkłem. Znalezienie mołdawitu na Podhalu mogło się zdarzyć, o ile jakiś turysta z Czech mołdawit tam zgubił. 

Zdając na studia geologiczne, nie ma egzaminu z geologii.

Szkoda, że bohater opisywanej historii nie jest kobietą, wówczas propozycja: 

“– Chodź do mnie. Sam będziesz mógł posłuchać opowieści kamienia” – brzmiałaby jak podryw. Nie wiem, czy skuteczny, ale na pewno oryginalny. 

A teraz rzecz najdziwniejsza i najbardziej fantastyczna… wiesz co, podobało mi się. 

 

Powodzenia we wszystkim

Xawery, masz rację, że mołdawit nie jest meteorytem. Poprawiłem. Mogli Czesi je zgubić, w czasie napadu rabusiów, gdy przybyli przed wiekami na Podhale handlować. :)

Jacek był już stary. Dawno temu na egzaminach wstępnych komisja pytała kandydatów o zainteresowania. Mógł ich wtedy zadziwić.

Rozmowa mogła się odbyć, bo Jacek miał potrzebę wygadania się, a jego kompan lubił słuchać. Obaj nie byli młodzi.

Jeżeli mimo wszystko podobało Ci się, to cieszę się. Pozdrawiam :)

Dzień dobry, Koala75

Hmm, teraz to nawet przyczepić się nie ma do czego. 

Myślę, że te kamienie to może są chińskie radyjka. I jak to w radiach plotą trzy po trzy, że nawet powtórzyć hadko. 

Udanej majówki. 

Xawery, to chyba dobrze, że nie ma się do czego przyczepić. Pozdrawiam majowo :)

Nowa Fantastyka