
Czwartego stycznia dwa tysiące dwudziestego czwartego roku zmarł Witold Mikołajczuk, muzyk, którego lubiłem posłuchać. Chciałem o tym napisać. O zmarłych mówimy dobrze lub wcale.
Czwartego stycznia dwa tysiące dwudziestego czwartego roku zmarł Witold Mikołajczuk, muzyk, którego lubiłem posłuchać. Chciałem o tym napisać. O zmarłych mówimy dobrze lub wcale.
Umarł Witek Muzyk Ulicy
Mogłeś go spotkać w naszej stolicy
Mamo, mamo i Serce wolności
Nie od dzisiaj na YT gości
Miliony wyświetleń, choć grał na ulicy
Był perłą wspaniałą naszej stolicy
Warszawy to była wielka ozdoba
Nie spotkałem go, a szkoda
Miał gołe nogi i długą brodę
Od handlu wolał muzyka swobodę
Choć pisał teksty, był samoukiem
Odszedł skromnie, nie z wielkim hukiem
Przyczyny śmierci nam nie podano
Wszyscy kiedyś odejdziemy tak samo
Trzeba prywatność szanować rodziny
Nikt nie zna śmierci dnia ni godziny
Aby w utworze była fantastyka
Pofantazjujmy o śmierci muzyka
Zabity graserem lub przez promienie
Nie zobaczymy go już na scenie
Nie wiem czy dobrze, że wiersz publikuję
Zapewniam, że twórczość Witka szanuję
Zmarł w młodym wieku, czterdzieści dwa lata
Wielka strata dla Polski i świata.
Hmmm. Nie znałam człowieka, co nic nie oznacza, bo bardzo niewielu muzyków kojarzę. Ale każdego szkoda.
Babska logika rządzi!
Cześć Finklo.
Obiecuję sobie zawsze, że to już ostatni wiersz, ale ciągle coś piszę.
Szóstego stycznia zmarł Mariusz Borek, muzyk z Podlasia.
Pozdrawiam.
Feniks 103.
audaces fortuna iuvat