
Krótkie opowiadanie z celowo ograniczoną ilością słów, mające na celu przedstawienie postaci ze świata Cyberpunk 2077 tylko poprzez nakreślenie pewnych wydarzeń.
Krótkie opowiadanie z celowo ograniczoną ilością słów, mające na celu przedstawienie postaci ze świata Cyberpunk 2077 tylko poprzez nakreślenie pewnych wydarzeń.
KRWAWA MARY
Night City w końcu złamie każdego.
Trzeba zasłużyć no to, żeby nazwano drinka twoim imieniem. W tym przypadku było inaczej. Idealny drink już był gotowy. Miał swoją bajeczkę, ale czekał na prawdziwą legendę.
***
W Night City możesz znaleźć niemal wszystko. Seks, mężczyzn, kobiety, dragi czy braindance. W Night City możesz być kim chcesz i robić co chcesz. Zdobyć niesamowite wszczepy, oprogramowanie bojowe i zostać maszyną do zabijania. Możesz być lalką, albo doczepić sobie dodatkowego kutasa. Możesz mieć telefon w głowie lub spacerować po sieci leżąc w zimnej wodzie z podłączonymi przewodami. Płacisz mrugnięciem oka lub strzelasz z wbudowanej w przedramię wyrzutni. Niemal każdy organ możesz zastąpić jego syntetycznym odpowiednikiem, a to tylko garstka możliwości tego miasta. Kurwa… czy jeszcze kilkadziesiąt lat temu ktoś by sobie coś takiego wyobraził?
W Night City możesz mieć wszystko i być kim chcesz i chyba z tego powodu prawie nikt nie jest sobą. Każdy się zmienia i modyfikuje. Trudno jest tutaj czymś zadziwić.
W tym świecie Lucy znalazła swoją niszę, swój sposób wyróżnienia się.
To naturalność okazała się być w cenie. Każdy centymetr jej ciała jest prawdziwy. Nigdy nie miała operacji i nie miała wszczepów. Mało kto decyduje się na takie życie, a jeszcze mniej osób potrafi na tym zarobić. Jednak jej klienci to doceniają. Lubią dotykać i lizać prawdziwą skórę. Czuć gęsią skórkę pojawiającą się pod palcami i naturalnie twardniejące brodawki sutków. Nawet realskinn najwyższej klasy nie da takiego wrażenia. Naturalny kolor włosów i niezauważalny makijaż zaczęły przyciągać zaciekawione kobiety i mężczyzn. W tym świecie to naturalność zaczęła ich intrygować.
Wracała właśnie ze zlecenia gdy dostała informację o kolejnym. Jej najbardziej wpływowy klient chciał się zobaczyć wieczorem. Riden Scott zajmował dość wysokie stanowisko w Militechu. Zostawiał dobre napiwki i nie wydziwiał przy zabawie. Tym razem Alice uprzedziła ją, że Riden brzmiał dziwnie. Może ma problem z żoną albo w firmie i musi odreagować. Tak czy siak, Lucy musi na siebie uważać.
Spotkanie z klientem będzie za trzy godziny. Zrobiła zakupy i wróciła do swojego małego mieszkanka w Kabuki. Riden był jej klientem już dwa lata i spotykali się zwykle parę razy w miesiącu. Seks nie był rewelacyjny, ale napiwki rekompensowały brak przyjemności. Ważne, żeby klient był spełniony i myślał, że Lucy też była. Spotykali się we wskazanym przez Ridena mieszkaniu w Japantown.
Między klientami dobrze się odświeżyć, więc po powrocie do mieszkania wzięła prysznic. Woda spływała po rudych włosach na zgrabne, jędrne ciało. Na bladej skórze przebijały drobne piegi. Wykąpana nasmarowała ciało olejkiem z drobinkami, założyła mocno zaznaczające pośladki stringi i ledwo zasłaniający sutki stanik. Na to jedynie cienki płaszczyk, kozaki i spakowała część zakupów. Od kiedy obsługuje Ridena, zainteresowała się starszym byłym ripperdociem, Tomem mieszkającym na parterze budynku, w którym spotykała się z biznesmanem. Widywała Toma w fatalnym stanie i postanowiła mu pomóc. Bywał tak pijany, że czasami tego nie zauważał. Zdaje się, że ją zaakceptował. Nie wychodził za często z mieszkania i unikał ludzi. Chyba cieszył się, że nie zawsze siedzi sam. Prostytutka dowiedziała się od jednej z koleżanek z branży, że doktorek pomógł kiedyś jednemu gościowi, który okazał się niewłaściwym klientem. Przyszli jacyś gangsterzy i zemścili się na Tomie masakrując jego żonę i córkę. Ripperdoc załamał się, zamknął praktykę i gasł powoli w mieszkaniu. Pewnie gdyby nie Lucy, już by zgnił zapity na śmierć.
Droga była spokojna i szybko minęła. Ulice rozświetlały reklamy combat cabsu i finałowego sezonu Watson Whore. Lucy miała już swój komplet kluczy, więc po dotarciu, weszła bez pukania.
– Cześć Tom. Przyniosłam ci trochę jedzenia i parę pierdół do domu. Będę miała czym posprzątać następnym razem.
– To dziś nie zostajesz? – Tom nie miał zwyczaju okazywać uprzejmości, ale najwyraźniej zasmucił się na wieść, że Lucy za chwile wyjdzie.
– Mam tylko trzy minutki i muszę iść na górę.
Tom coś zamruczał, a prostytutka odłożyła rzeczy na miejsce i postawiła na stoliku obok Toma puszkę cirrus coli.
– Musisz dużo pić, pamiętaj. I nie alkohol!
Ripperdoc burknął coś pod nosem i otworzył puszkę. Lucy pożegnała się, wyszła i poszła na górę. Jak zwykle, przed pokojem stał ochroniarz. Zazwyczaj witał Lucy lekkim uśmiechem, tym razem nawet na nią nie spojrzał. Weszła do pokoju.
W środku, na fotelu siedział już Riden ubrany w drogi garnitur z niebieskimi lamówkami. Lucy zamknęła za sobą drzwi i stojąc tyłem zmysłowo zsunęła płaszcz. Spojrzała na klienta z uśmiechem, ale ten nie reagował. Coś faktycznie było nie tak.
– Coś nie tak kochanie? Już ci się nie podobam? Moje maleństwa cię rozweselą – zaczęła Lucy lekko ściskając w dłoniach wcale nie tak małe piersi.
– Dziś pobawimy się troszkę inaczej.
Na twarzy biznesmana nie pojawił się nawet cień uśmiechu, a ten u Lucy powoli schodził z jej ust. W tej chwili otworzyły się drzwi i weszli dwaj mężczyźni, których prostytutka wcześniej widziała za ochroniarzem, ale całkowicie ich zignorowała. Każdy z nich trzymał walizkę. Na ich twarzach widniały uśmiechy, ale nie było w nich nic miłego.
***
Tom wypił cole i lekko uśmiechnął się z zadowolenia. Lubił poczuć, że ktoś o niego dba. Że jeszcze ktoś się nim opiekuje. Miał już swoje lata i siwizna mocno oprószyła jego twarz i głowę. Lucy czasami zmuszała go, żeby dał jej się ostrzyc. Zawsze udawał lekki opór, ale lubił czuć jej dotyk. Trochę widział w niej swoją córkę. Lubił to, że nie wpadła w wir ciągłych modyfikacji i wszczepów jak inni. Przeszkadzała mu jej praca. Kilka razy delikatnie zaczynał temat sugerując, żeby ją zmieniła, ale nie naciskał. Po wypiciu napoju Tom uświadomił sobie, że nie jadł nic od kilku godzin. Wstał i podszedł do lodówki, sprawdzić jakie zakupy przyniosła Lucy. Wybrał burrito od All Foods i podszedł do blatu żeby podgrzać jedzenie. W momencie, w którym postawił talerz i spojrzał przed siebie w okno, coś bardzo szybko spadło i i z hukiem rozbiło się na posadzce przed mieszkaniem Toma. To coś było nagie i całe we krwi. Nie do końca przypominało to człowieka. Nie widać było kończyn, a twarz była zdeformowana, ale marchewkowe, naturalne piękne włosy były wyjątkowe. Tomowi zamarło serce, a dłonie zacisnęły się na krawędzi blatu podtrzymując go przed upadkiem, gdy nogi zaczęły się pod nim uginać. Burrito wypadło z rąk na podłogę.
***
Przebudzała się kilka razy. Myślała, że przechodzi jakąś podróż, gdzieś wędruje. Przecież nie mogła przeżyć tego piekła. Nie mogła skupić myśli. Po przebłyskach świadomości znowu odpływała w nicość. Jednak prawie cały czas czuła ogromny ból, który powodował omdlenia. Wszystko trwało wieczność, a później nagle ustało.
Lucy lekko otworzyła zmęczone i obolałe oczy. Wszystko było rozmyte. Nie mogła na niczym się skupić i wyostrzyć wzroku.
– Spokojnie maleńka.
Nie wiedziała, skąd pochodzi głos, ale był przyjazny i łagodny. Sama próbowała coś powiedzieć, ale poczuła tylko przeszywający ból w gardle.
– Mary, nie wiem, jak tego dokonałaś, ale musisz być wyjątkowa. Tom od lat się do mnie nie odezwał, a teraz sam zadzwonił z prośbą o pomoc.
Mary? Maryann Wozniak, tak się naprawdę nazywała. Ta kobieta, która do niej mówiła musiała się tego dowiedzieć od Toma.
– Gdzie jestem?
Lucy z dużym trudem wydusiła to jedno zdanie. Ból był przeszywający, ale jeszcze bardziej przerażał ją dźwięk który usłyszała. To nie był jej głos. Był kobiecy, ale mechaniczny. Syntetyczny.
– Jesteś bezpieczna i… cała. Nic ci teraz nie grozi, ale na razie musisz odpoczywać.
Tym razem skądś odezwał się Tom. Nigdy nie słyszała u niego tego tonu. Był smutny i opiekuńczy, a jednocześnie gdzieś w głębi skrywał wiele złości. Znowu straciła przytomność.
***
Riden zadowolony z interesów jechał windą do swojego apartamentu. Kolejna udana transakcja, kolejna kasa na koncie. Był tak zamyślony i dumny z siebie, że dopiero po przekroczeniu progu i przejściu do salonu zwrócił uwagę na brak ochroniarzy przed drzwiami wejściowymi. Nie musiał długo szukać. W tym samym momencie ich znalazł.
Ściany w salonie zostały przemalowane wnętrznościami, krwią i resztkami ciał obu mężczyzn. Czerwień była dosłownie wszędzie. Na środku stała kobieca postać. Seksowne kształty kontrastowały z makabrycznym pomieszczeniem w tle. Całe ciało zabójcy składało się z wszczepów. Teraz pokrytych krwią. Jedynie długie rude włosy upięte w wysoką kitkę dodawały mechanicznej kobiecie nutki człowieczeństwa. Jedną rękę trzymała na biodrze, a drugą powoli przesuwała od ust, przez piersi aż do uda. Długim ostrzem, które wyrastało z jej palca, rysowała linię we krwi pokrywającej jej nienaturalne ciało. Ciało, które nadal kusiło zmysłowymi krągłościami i wcięciem w talii.
– Dziś pobawimy się troszkę inaczej.
Syntetyczny kobiecy głos wydobył się ze wszczepu zasłaniającego twarz. Riden stał przerażony i zszokowany.
– Co to kurwa ma zna…
Przerwał nie kończąc zdania. Przypomniały mu się jego własne słowa, a rude włosy tylko utwierdziły podejrzenia. Nie wiedział, że to możliwe, ale przeraził się jeszcze bardziej.
***
Na tle czerwonej ściany stała Krwawa Mary patrząc na swój następny cel. Wiedziała, co chce zrobić i że Riden będzie długo cierpiał za to co jej zrobił. Wiedziała też, że on nie będzie jej ostatnią ofiarą.
Night City w końcu złamie każdego.
Hmmm… Według mnie, wypośrodkowany tekst nie służy dobrze tej historii.
Zaburza proces percepcji…
Edit – opowiadanie liczy się TU od 10 000 znaków, no i tag na wulgaryzmy…
dum spiro spero
Początek trochę mi przypomina wprowadzenie czytane przed sesją RPG… Dalej jest rachityczna fabuła ,,zmasakrowali ją i wróciła się zemścić”, z bohaterką dość podobną do Molly z ,,Neuromancera”, poprowadzona przy dużej oszczędności słów i opisów, czyli w sumie mało porywająca. Językowo nie ma tragedii, ale szału też nie ma.
Uwagi natury formalnej: teksty poniżej 10 tysi znaków to tutaj ,,szorty”, nie ,,opowiadania”, więc kategorię trzeba zmienić. Poza tym – lepiej zaznaczyć, że to fanfik (prawa autorskie, te sprawy).
No i tekst powinien być raczej wyjustowany, nie wyśrodkowany.
Show us what you've got when the motherf...cking beat drops...
Pierwszy publikowany tutaj tekst, więc stykałem się z wieloma technicznymi problemami. Dzięki za uwagi formalne. Już poprawione.
Przypomnienie wprowadzenia sesji RPG – super, taki był zamysł. Dalej to oczywiście kwestia gustu, a postaci Molly nie znam, więc…
Dzięki, następnym razem dodawanie tekstu pójdzie lepiej : ).
No i fajnie jest. Wiadomo – początki zawsze są trudne…
Pozdrawiam.
dum spiro spero
Hej Brzezmic!
Opowiadanie trochę krótkie i przez to pojawiło się kilka infodumpów. Zabrakło mi trochę wyjaśnienia co i dlaczego klient zrobił Mary (w sensie dwaj ludzie z walizkami sugerują że celem nie było morderstwo samo w sobie).
Masz kilka niepotrzebnych enterów.
Doczytałem z ciekawością do końca i udało Ci się pobudzić moje emocje. Skojarzyło mi się z jednym odcinkiem Miłość Śmierć Roboty. Uczciwie było mi żal biednej Mary. Przyznam też, że spodziewałem się raczej że to Ripperdoc zabije degenerata. Więc ostatecznie opowiadanie naprawdę na plus. Zgrabnie operujesz słowem. Czekam na kolejne teksty.
Muszę jednak przyznać, że CBP jest dla mnie za mroczne.
Podrzucę przydatne linki:
Opis funkcjonowania portalu i tutejszych obyczajów autorstwa Drakainy:
https://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842842
Coś o betowaniu autorstwa PsychoFisha: Betuj bliźniego swego jak siebie samego
Podstawowe porady portalowe Selene: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/4550
Żegnaj! Życzę Ci powodzenia, dokądkolwiek zaniesie Cię los!
Hej
Zgadzam się, że opowiadanie jest za krótkie. Czytając miałem wrażenie, że to streszczenie dłuższej historii.
Za to klimat bardzo mi się podobał, bezwzględnego miasta i kontrast w postaci zniszczonych bohaterów, którzy mimo wszystko idą pod prąd i znajdują dla siebie bezinteresowną życzliwość :).
Gdyby tekst dopracować to mogłoby być naprawdę dobrze :).
Pozdrawiam :)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Nie mogę pozbyć się wrażenia, że to zaledwie fragment, dość niejasny początek czegoś, czego nie napisałeś do końca.
Wykonanie pozostawia sporo do życzenia.
Mam nadzieję, Brzezmic, że Twoje przyszłe opowiadania będą ciekawsze, bardziej dopracowane i napisane znacznie lepiej.
Powinieneś podać źródła ilustracji.
Naturalny kolor włosów
i niezauważalny makijaż… → Zbędny enter.
Wracała właśnie ze zlecenia gdy dostała informacje o kolejnym. → Literówka. Ze zdania nie wynika, że dostała kilka informacji.
…ubrała mocno zaznaczające pośladki stringi… → W co ubrała stringi???
Stringów, jak żadnych majtek ni innej odzieży nie ubiera się. Można je włożyć, przywdziać, wciągnąć, ubrać się w nie, ale nie można ich ubrać!!!
Za ubieranie odzieży grozi sroga kara – trzy godziny klęczenia na grochu, w kacie, a twarzą zwróconą ku ścianie i z rękami w górze!
Przyniosłam Ci trochę jedzenia… → Przyniosłam ci trochę jedzenia…
Zaimki piszemy wielką literą, kiedy zwracamy si e do kogoś listownie.
…postawiła na stoliku obok Toma puszkę Cirrus Coli. → …postawiła na stoliku obok Toma puszkę cirrus coli.
Nazwy napojów piszemy małymi literami. https://sjp.pwn.pl/zasady/109-20-10-Nazwy-roznego-rodzaju-wytworow-przemyslowych;629431.html
…burknął coś pod nosem i otworzył puszkę z syknięciem. → Byłam przekonana, że to była puszka z napojem, nie z syknięciem.
– Coś nie tak kochanie? Już Ci się nie podobam? Moje maleństwa Cię rozweselą. – Zaczęła Lucy lekko ściskając w dłoniach wcale nie tak małe piersi. → Zaimki małą literą. Zbędna kropka po wypowiedzi. Didaskalia małą literą. Winno być:
– Coś nie tak kochanie? Już ci się nie podobam? Moje maleństwa cię rozweselą – zaczęła Lucy, lekko ściskając w dłoniach wcale nie tak małe piersi.
Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać dialogi.
Każdy z nich trzymał ze sobą walizkę. → Zbędny zaimek – czy mogli trzymać walizki, gdyby nie mieli ich ze sobą?
Tom wypił Cole i lekko… → Tom wypił colę i lekko…
…siwizna mocno opruszyła… → …siwizna mocno oprószyła…
Lubił to, że nie wpadła
w wir ciągłych modyfikacji… → Zbędny enter.
…coś bardzo szybko spadło z dużej wysokości i z hukiem rozbiło się
na posadzce przed mieszkaniem Toma. → Zbędny enter. Skąd wiadomo, że spadło z dużej wysokości?
Tomowi zamarło serce,
a dłonie zacisnęły się na krawędzi blatu… → Zbędny enter.
Nic Ci teraz nie grozi… → Nic ci teraz nie grozi…
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Dzięki za kolejne komentarze. Ciesze się, że się podoba.
Co do długości tekstu, to jest to opowiadanie, które miało mieć około 8000 znaków i przedstawiać historię postaci ze świata Cyberpunk 2077. Rozumiem, że wątki pozostawiają niedosyt. Takie i z tymi założeniami opowiadanie napisałem i takie postanowiłem opublikować tutaj. Całkowicie zgadzam się z tymi komentarzami i je rozumiem, choć tak miało właśnie być : ).
Sprawy techniczne… w zakładce poradników, formatowanie tekstu jest w sumie puste, więc nie znalazłem tam podpowiedzi. Fakt, z innymi poradnikami muszę się zapoznać, przed następną publikacją. Próbowałem pozbyć się sierot, więc pojawiły się, jak się dowiedziałem, zbędne entery. Wszystkie uwagi wziąłem do serca i poprawki zostały wprowadzone.
Nadal nie wiem, jak się w komentarzach kogoś oznacza : ). Słabe ze mnie internetowe zwierze, choć przeszukałem trochę różne tematy na forum, tego jeszcze nie znalazłem. Tak samo nie wiem, gdzie podać źródło ilustracji. Choć rysuneczki są moje, to rozumiem, że to też powinno zostać gdzieś zaznaczone.
O rysunkach możesz napisać we wstępie, a funkcja oznaczania do tego zakątka internetu na razie nie zawitała. :)
Show us what you've got when the motherf...cking beat drops...
Powiem szczerze, że nie rozumiem jak odczytać ten tekst. Grałem w Cyberpunk 2077, znam różne postaci z gry. W grze można znaleźć wiele opowieści i historii, między którymi mogłaby pojawić się ta tutaj.
Twoja propozycja przypomina mi coś z pogranicza fan fiction i materiału reklamowego. Piszesz, że robisz “prezentację postaci”, ale robisz to w celu przetestowania swoich umiejętności, chciałbyś to wydać, zgłosić na konkurs? Czy przysłali Ciebie z CDP? :). Czy bez wplecionego Cyberpunka 2077 ten tekst mógłby istnieć?
Razem z rysunkami prezentuje się ciekawie, ale bez kontekstu wygląda jak mocno zaangażowanie fan fiction, książeczka z gry. Więc ocenić mogę raczej wykonanie, które jest w porządku. Obrazki jeśli są twoje, to całkiem fajne. Trudniej mi natomiast ocenić tutaj jakieś literackie pomysły, czy fabułę, kiedy mamy do czynienia z dziełem dość mocno zależnym od swojej inspiracji.
Artystom więcej, szybko!
Bardzo podoba mi się wprowadzenie do opowiadania, cały ten mroczny i brudny klimat miasta. Podobali mi się głowni bohaterowie i ich pokręcenie.
Całość jest wciągająca i niepokojąca.
Mniej podobało mi się zakończenie. Ta krwawa jatka i takie odarcie wszystkich z tajemnic popsuło mi trochę zabawę. Niemniej napisane na prawdę dobrze.
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Cześć, świetnie poprowadzone, świetne opowiadanie. To jest to, co lubię xd akcja, zmartwychwstająca bohaterka, do tego dynamika, poszatkowanie tekstu na spójne sekcje,. Super! Pozdrowionka:D
Cześć,
Dobrze napisana historyjka i bardzo fajne rysunki (jak rozumiem Twoje?). Z niecierpliwością czekam na więcej ze świata cp2077.
Hej.
Ciekawe opowiadanie, kojarzy mi się z filmem, który niedawno obejrzałem. Temat złego miasta, w którym trzeba żyć i które zmieni każdego, bohaterka która jest zarazem zła i dobra, pewnie to niezręczne określenie. W opowiadaniu są wulgaryzmy, inni nie kwapią się z przyznawaniem kliczków, jest to szort, a ja chcę wypracować algorytm przydzielania punktów do biblioteki, dlatego komentarz na pochwałach się kończy :).
Pozdrawiam, Feniks 103.
audaces fortuna iuvat