- Opowiadanie: Meredh - Echo

Echo

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Echo

To mój pierwszy tekst wrzucony na stronę, więc prosiłabym o konstruktywne komentarze. Początek dłuższego opowiadania, mam nadzieje, że się spodoba.

 

 

Echo. Ostre krawędzie górskich wzniesień przecinają grubą warstwę chmur, tchnąc śmiercią. Otulając swymi niewidzialnymi ramionami zasłaniają ślady dopiero co wydeptane w śniegu. Zdziczały pies obwąchuje materiał zaprawiony krwią, powoli krąży wokół pobojowiska jakie pozostawili tu ludzie. Wszędzie krew, mimo to nie może powstrzymać się od obwąchiwania coraz to nowszych śladów. Wreszcie trafia na właściwy. Biegnie szybciej, coraz szybciej, ile tylko sił. Czuje w sobie dziwne uczucia, które dawno od niego odeszły i ten zapach, zna go doskonale. Nie musi daleko szukać, warczenie i walka o choć jeden kęs już rozgorzały. Wataha wilków rozrywa zabitego mężczyznę. Jest na wpół zamarznięty z komicznie wyciągniętą przed siebie prawą ręką, która kiedyś musiała trzymać broń a teraz jej palce są połamane przez kogoś kto mu ją odebrał. Ale ślady prowadzą dalej w głąb lasu, ten zapach jest tak dalece skrywany w głębi pamięci, że aż nierozpoznawalny, ale trudno mu się oprzeć. To nie strach, to nie głód to przeszłość. Obumarłe neurony odnawiają się stymulując do pracy obszary pamięci, jak z mgły wyłaniające się postacie, śmieją się do niego, przytulają, płaczą. Aż tak wiele. Biegnie coraz szybciej czuje coraz wyraźniej, robi się coraz ciemniej. Jest już tak blisko, dziwne metaliczne dźwięki obijają się o jego uszy-głosy ludzi-ale nadal ich nie widzi. Jest tak blisko. Coraz ciemniej, coraz wolniej po bokach już tylko czerń. Jest ślepy prowadzony już tylko przez ślad zapachu, biała plama światła przebija się do jego oczu, błądzi. Jak może ich zobaczyć jeśli nie widzi!? Czerń znika jest chyba na jakiejś większej pustej przestrzeni. Biel, tylko to widzi ale nie biegnie dalej, coś każe mu czekać. Stoi nieruchomo, zimny wiatr szumi w jego uszach, słyszy kroki. Biel rozdziela czarny chwiejący się punkt który przybliża się do niego, silnie natężony dźwięk przebija się wraz z nim. Jest już tak blisko że widzi zarysy jej twarzy i ten dźwięk, który sprawia coraz większy ból. Jak przez ścianę przebija się do niego ledwo słyszalny głos, odbija się i wraca za każdym razem mocniejszy. Wreszcie huk, powraca obraz, to jej twarz, słowa, ona coś mówi, krzyczy, a on pada na ziemie.

 

 

 

***

Mary,Mary,Mary

Czy Cię znalazł już mały Pan

Co się zowie faun Sam

 

 

-Oj tato, nigdy nie umiałeś wymyślać rymowanek.

 

– Jak to? Przecież zawsze je uwielbiałaś.

 

– Taaak, ale dlatego bo nie chciałam żeby było Ci przykro

 

– Teraz to dopiero jest mi przykro.

 

-Taatoo

 

– O, popatrz kto przyszedł.

 

-Echo!

 

To przyjemne uczucie ciepła, czy to szczęście? Wtedy widział ich po raz pierwszy. Córkę droczącą się z ojcem. Nie pamięta ich twarzy, to było tak dawno. A może to sen, ale czy on śni, czy on może śnić? Jak podczas burzy słyszy ich, ale jeszcze nie widzi. Jest pewien że istnieją, a może jednak nie?

 

Nie może się poruszyć. Dziwne przedmioty wokół niego nabierają kształtów, dźwięki przebijają się powoli. Słyszy krzyki, naprzeciwko niego stoi dwójka ludzi ,za którymi pobiegł. Mocno gestykulują, słyszy tylko strzępki tej rozmowy. Otwiera i zamyka powieki, widzi ich wyraźnie po czym giną w mgle. Chce się podnieść ale nie może, wydaje mu się że podnosi łapę jednak jest ona dalej nieruchoma. Zamyka powieki, nie widzi ich, ale coś mówi mu by nie zasypiał. Słyszy ich rozmowę.

 

– Nie rozumiesz!? Jeśli nie wyjmiemy z niego panelu energetycznego nie przeżyjemy zimy. Na trzeci kwartał zawsze przylatywał statek Centrali. Do tego czasu musimy przeżyć!

 

– To ty nie rozumiesz, żaden statek po nas nie przyleci. Wysyłaliśmy miliony wiadomości o pomoc i jakoś nikt na nie nie odpowiedział . Jeśli nawet jedna z nich dotarła by do Centuriona 20 byli by tu już miesiąc temu.

 

– To nasza ostatnia szansa jeśli z niej nie skorzystamy to umrzemy! Jego panel wystarczy nam na rok pracy szklarni a do tego czasu naprawie kolektory.

 

– Nie! Jeśli będziemy oszczędzać jedzenie, starczy nam do wiosny.

 

– Proszę Cię przestań, roztrząsasz to jak jakiś problem etyczny. To zwykła kupa złomu tak jak Gern.

 

– Gern nie był kupą złomu, odczuwał wiele rzeczy tak samo jak my!

 

– Dla mnie był. Ten pies nie jest istotą żywą, to najzwyklejsza hybryda.

 

– To samo powiesz o osobach ze sztucznym sercem, że zatracili swoje istnienie podczas operacji. Że stracili duszę, że nie są już od tamtej pory ludźmi tylko hybrydami?

 

– To co innego.

 

– Nie! To to samo! W przeciwieństwie do Ciebie ja byłam pewna, że uśpienie Gerna było zabiciem żywej istoty a nie sformatowaniem dysku!

 

– No dobrze zatrzymamy go, a co jeśli ma ten sam błąd co Gern?

 

– Nie ma.

 

– Skąd ta pewność? Znalazł nas, jeszcze chwila a pewnie by Cię zagryzł gdybym nie wystrzelił w niego wiązki.

 

– Nie szukał nas bo nie byliśmy mu do niczego potrzebni. Jego program skanujący wykrył błąd i nakazał mu odnaleźć człowieka w celu naprawieniu systemu.

 

– Czyli po prostu szukał serwisu?

 

– Można tak powiedzieć. A po za tym ostatni raz był w stacji 22 lata temu.

 

– Co? Przecież żadna z hybryd nie uciekła z koloni wszystkie były pod kontrolą.

 

– Właśnie, dlatego nie musimy się o niego martwić. Przez ten czas nigdy nie był aktualizowany więc nie ma w sobie wadliwego systemu.

 

– Ale to nie ratuje go przed resetem. Idę Ci na rękę masz tydzień by wyciągnąć z niego coś pożytecznego w przeciwnym razie koniec.

 

– Ale…

 

– Pamiętaj, że mimo tej „apokalipsy" jestem nadal wyższym stopniem od Ciebie.

 

– Dobrze, oddddnaaaa…

 

Jest tak bardzo senny, dłużej nie wytrzyma. Zasypia.

 

 

 

 

 

Koniec

Komentarze

Meredh, póki masz czas na edycję, wstawiaj przecinki i kropki. Spacje też...
Z tak krótkiego urywka niewiele wynika.  Dwojgu ludziom grozi śmierć --- głodowa? z zimna? --- i ktoś ma dylemat moralny związany ze sposobem, w jaki mogą się te osoby uratować. Tyle uchwyciłem. Za mało, żeby chwalić lub ganić --- poza stroną językową...
(...) jestem nadal wyższym stopniem od Ciebie.
Wyższy stopniem w sensie rangi? Jest wyższym stopniem ewolucji, na wyższym stopniu rozwoju?
Czuje w sobie dziwne uczucia, (...).
O jeżu kolczasty... Budzą się w nim, odżywają w nim, rodzą się... Jest w czym wybierać, polski jest bogaty...

Mimo iż sama jestem tu żółtodziobem, wtrące swoje trzy grosze, a co mi tam.

Podoba mi się. Jest ciekawie, oryginalnie, no i fajnie kreowany obraz oczami psa, nie- psa. Co ważne dialogi nie brzmią sztucznie, mała uwaga, w dialogach nawet po skromnym "Taatoo" MUSI być kropka. Logika i konsekwencja...

Co do zdania: "(...) jestem nadal wyższym stopniem od Ciebie." brzmi ono logicznie. Oczywistym jest, że chodzi o rangę!

Czekam na dalszą część (powiedziałaś A to musisz powiedzieć B) i pozdrawiam.

Zdanie jestem nadal wyższym stopniem od Ciebie nie brzmi logicznie i logiczne nie jest. Słowo wyższym sugeruje, że wypowiadający zdanie człowiek jest stopniem, a chyba nie o to chodziło. Przecież nie mamy do czynienia z gadającymi schodami, z których jeden jest wyższy od drugiego... Jeśli już się bawić w stopnie, to poprawne byłoby: ciągle jeszcze jestem wyższy stopniem.

Przecinki, kropki, ogólnie pojęta interpunkcja! Popracuj nad tym.
Porównywanie ludzi po przeszczepie z zasilanymi na baterie hybrydami posiadającymi system operacyjny wydaje mi się jednak mocno naciągane.
 

Ostre krawędzie górskich wzniesień przecinają grubą warstwę chmur, tchnąc śmiercią. Otulając swymi niewidzialnymi ramionami zasłaniają ślady dopiero co wydeptane w śniegu. – Ja za to nie bardzo łapie o co chodzi w tym fragmencie. Góry tchnęły smiercia, czyli co? Sprawiały wrażenie śmiertelnie niebezpiecznych? Cuchnęły trupem? I co otulały swymi ramionami, że zasłaniały te ślady?

 

Zdziczały pies obwąchuje materiał zaprawiony krwią, powoli krąży wokół pobojowiska jakie pozostawili tu ludzie. – Zaprawiony krwią? A nie pokryty?

 

Czuje w sobie dziwne uczucia, które dawno od niego odeszły i ten zapach, zna go doskonale. – Może targają nim dziwne uczucia na przykład?

 

To ja sie tyle czepnę. Cięzko cokolwiek powiedzieć na temat takiego krótkiego fragmentu, ale wydał mi się dość interesujący, więc jeśli wrzucisz coś więcej, pewnie przeczytam.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

To ja jeszcze dodam, że wielkie litery w zaimkach zwrotnych stosujemy tylko w korespondencji.

W zasadzie nie dodam nic nowego - dostrzegłam te same błędy, co moi poprzednicy i mam też podobne refleksje. Czyli - tekst nie do końca udany, ale potrafi zaciekawić.

Nowa Fantastyka