- Opowiadanie: cezary_cezary - Wyzwanie #26: W końcu go zabiłem, a wy chcecie mnie sądzić?

Wyzwanie #26: W końcu go zabiłem, a wy chcecie mnie sądzić?

Wątek organizacyjny.

 

Poprzednie wyzwania:

Wyzwanie #1: Fragment fantasy

Wyzwanie #2: Prawda jak oliwa

Wyzwanie #3: Poleje się krew

Wyzwanie #4: W zawieszeniu

Wyzwanie #5: Bo to się zwykle tak zaczyna

Wyzwanie #6: Opisy, fatalne zauroczenie

Wyzwanie #7: Przejęte dowodzenie

Wyzwanie #8: Pandora uchyla wieczko

Wyzwanie#9: Casting na bohatera

Wyzwanie#10: Więcej was matka nie miała?

Wyzwanie#11: Fantastyczny projektant

Wyzwanie #12: Między ustami a brzegiem pucharu

Wyzwanie #13: Gdy za długo patrzysz w ciemność...

Wyzwanie #14: Zagrajmy na emocjach nieznaną melodię

Wyzwanie #14a: Morskie opowieści

Wyzwanie #15: Perspektywa i czas

Wyzwanie #16: Nawet najdłuższa podróż zaczyna się od jednego kroku

Wyzwanie #17: Oko w oko z wrogiem

Wyzwanie #18: Znów musimy się pogodzić

Wyzwanie #19: Gdy patrzę w twoje oczy, zaczyna się dzień

Wyzwanie #20: Jakaż to była wielka gra!

Wyzwanie #21: Mistrz i uczeń

Wyzwanie #22: Wejście smoka

Wyzwanie #23: Jaki to piękny dom!

Wyzwanie #24: Wyzwanie #24: Moje uniwersum jest mojsze niż twojsze, bo to właśnie moje uniwersum jest najmojsze !

Wyzwanie #25: Do trzech razy sztuka

Oceny

Wyzwanie #26: W końcu go zabiłem, a wy chcecie mnie sądzić?

Mieliśmy na forum już ćwierć setki wyzwań, każde naprawdę pomysłowe. Przejrzałem je jednak dokładnie i z ubolewaniem muszę stwierdzić, że ani jedno z nich za motyw przewodni nie przyjęło tematyki oskarżenia. To karygodne zaniedbanie, które niniejszym planuję nadrobić! 

 

A tak na poważnie to proszę o wyrozumiałość, jestem tu nowy :)

 

Założenia wyzwania:

– użytkownik wybiera superbohatera z dowolnego uniwersum

– superbohaterowi zdarzyło się zabić (celowo albo przypadkiem) swojego największego przeciwnika (przykładowo: Batman wyrzucił Jokera przez okno, a ten bezczelnie spadł na ziemię i umarł)

– za dokonane zabójstwo superbohater staje przed sądem (prawdziwym albo fikcyjnym – np. Sądem Ostatecznym)

– użytkownik wciela się w postać oskarżyciela albo obrońcy i musi wygłosić mowę końcową

 

Cel wyzwania: ćwiczenie odpowiedniej argumentacji

Termin: 5 listopada

Limit wyrazów: 500

Kryteria oceny: spełnienie założeń wyzwania, zmieszczenie się w limicie wyrazów, przyjemna w odbiorze warstwa językowa i najważniejsze: celna (trafiona) argumentacja

Jury: moja skromna osoba, ale będę się kierował komentarzami czytelników i uczestników :)

Uwagi dodatkowe:

– wybrany superbohater nie musi wcale wykazywać skruchy, może zabicie złoczyńcy było właściwe?

– delikatny (subtelny) humor może być atutem, ale może też całkowicie położyć mowę, więc ostrożnie!

– tekst nie ma być parodią

– nic nie stoi na przeszkodzie żeby oskarżony bronił się sam

– znajomość procedury karnej nie jest wymagana w najmniejszym stopniu, a ewentualne wpadki na tym polu nie będą w ogóle brane pod uwagę

 

 

Koniec

Komentarze

Czwarty i dalekowie?

Może być ;)

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Myślu, myślu :)

 

ETA: Mam nadzieję się nie zbłaźnić, i mój dyplom też XD Zaraz jutro kupię żelki ;)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nie mam właściwego dyplomu, więc odpuszczę wyzwanie… ale zasiądę w ławie przysięgłych. ;)

Nie mam właściwego dyplomu, więc odpuszczę wyzwanie

Historia zna wielu wybitnych mówców, którzy w ogóle nie mieli żadnego dyplomu :) 

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Demostenes na przykład ^^

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Pierwsza!

 

W Tawernie pod czarnym Delfinem  gdzieś na wybrzeżu Zatoki Argolidzkiej panowała atmosfera rozczarowania i zgryzoty. Od morza wiał chłodny, słony wiatr, który gryzł w oczy i pokrywał zabójczym, białym osadem marne rośliny, skały i budynki.

Chudzi marynarze siedzieli smętnie przy pustych ławach. Wątłe dziewki usiłowały grzać grzbiety przy rozpalonym ledwie na kilka godzin piecu. Obwisły brzuch karczmarza wisiał mu jak fartuch.

Ten dzień i tak nie był taki zły. Zjawiło się dwóch kupców i oddział najemników podążających na dwór nowego księcia.  W kabzie karczmarza zadzwoniło kilka srebrnych monet i garść miedziaków, ale to nie przynosiło mu wielkiej pociechy.

Zgromadzeni wiedzieli, że jeśli nie pojawi się bogaty gość, niedługo będą musieli rozejść się do swoich ziemnych domów, bo gospodarz z oszczędności nie zapali pochodni.

Nagle się stało. Usłyszeli rżenie koni i tupot sandałów. Do tawerny weszło pół tuzina uzbrojonych wojowników i kilka dam.

Karczmarzowi i dziewkom rozbłysły oczy. Dołożono drew do pieca, zapalono pochodnie, a z podwórza dobiegło przeraźliwe gdakanie.

Miejscowi zbili się w kupę, zwalniając lepsze lawy dla gości i patrzyli niespokojnie. Mieli nadzieję, że podczas wielkiej uczty i im coś skapnie.

Nie mylili się. Dowódca oddziału wielki jak niedźwiedź mąż odziany w lwią skórę rozkazał by podano im pieczyste, ryby, świeży chleb, sery i dużo wina. Rzucił na ladę tak pękatą sakiewkę, że karczmarz pozwolił podać wszystkim gościom po misce rybnej polewki.

Kiedy wnętrze rozświetlił tuzin pochodni zgromadzeni przyjrzeli się przybyłym. Najpierw damom, odzianym w chitony z cieniutkiego lnu, spięte bursztynowymi fibulami.  Ta zielonooka z bursztynowymi zausznicami siedziała obok dowódcy i z zazdrością spoglądała na podchodzące kobiety.

Wreszcie przyjrzeli się dobrze dowódcy. Szerokiej piersi, bliznom na muskularnych ramionach i plecach, ciemnoniebieskim oczom i szerokiej szczęce. Patrzyliby na niego z uznaniem, gdyby nie to, że go poznali. Skoczyliby do niego z nożami, ale zjedli już z jego łaski zupę, popili winem, poza tym nie mieli lichoty szans z wyszkoloną drużyną wojowników.

Nie zdołali jednak zmilczeć.

Najstarszy z nich, zwany Atreuszem Kulawym wyszedł na środek tawerny i powiedział:

– Wędrowaliście przez naszą krainę i pewnie już wiecie, że to najnędzniejsza część Argolidy. Jednak nie zawsze tak było. Kilkanaście lat temu w pobliskim jeziorze żyła córka Tyfona. Wielu mówiło potwór, ale dla nas była źródłem wszelkiego dobra. Do jeziora przybywali ludzie oskarżeni o zbrodnie, by dowieść swojej niewinności. Hydra zjadała winnych, a my zabieraliśmy dobra, które po nich zostały. Zbieraliśmy również pozostałości po kupcach, którzy nie mieli na tyle szczęścia, by ją ominąć. Nie było miesiąca, by w tej tawernie nie zatrzymał się wojownik, chcący zdobyć sławę dzięki zabiciu poczwary.

– Pamiętam – odezwał się dowódca. – I ja spędziłem tu czas, szykując się do boju.

Stary jakby go nie słyszał i mówił dalej:

– Z każdym jedliśmy, pili, a potem odprawialiśmy skwapliwie obrzędy, by zapewnić mu łatwą drogę na Pola Elizejskie. Na naszych skałach marnieją nawet oliwki, ale skarżąc się na poczwarę, otrzymywaliśmy od księcia zboże i oliwę. Kiedy zabiłeś Hydrę, straciliśmy wszystko. Żyjemy w głodzie, chłodzie i bez nadziei.

Dowódca wzruszył ramionami i rzekł:

– Nie zamierzałem was skrzywdzić. Wykonywałem zadanie.

 

Lożanka bezprenumeratowa

Hmmm, ale to nie Herakles tu argumentuje, tylko miejscowi tłumaczą, dlaczego Hydra wspomagała gospodarkę… Schemat argumentacji (miejscowych):

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Miała być mowa oskarżyciela.

Lożanka bezprenumeratowa

A, nie doczytałam blush

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Ambush

Pierwsza!

Ogromnie mi miło przywitać pierwszą Uczestniczkę :)

 

Miała być mowa oskarżyciela.

Strona jest do wyboru, według uznania uczestnika, więc jak najbardziej mogłaś wybrać oskarżyciela.

 

Co do samego tekstu to zdecydowanie jest klimatyczny i ciekawy. Natomiast do rozważenia pozostaje kwestia proporcji. Wprowadzenie świata jest znacznie dłuższe niż faktyczne oskarżenie. Tym samym mało miejsca pozostawiłaś sobie na prezentację argumentacji.

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Pytanko – jakie odstępstwa od limitu przewidujemy? Wyszło ciut za długie i chciałam wiedzieć, czy wystarczą postrzyżyny, czy mam nogi obcinać :)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Pytanko – jakie odstępstwa od limitu przewidujemy? Wyszło ciut za długie i chciałam wiedzieć, czy wystarczą postrzyżyny, czy mam nogi obcinać :)

Limit niestety jest sztywny, więc tnij bez litości :D

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

(a cytaty się wliczają?)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

(a cytaty się wliczają?)

Wyzwanie nie polega na szukaniu kruczków w regulaminie…. :) Sztywny limit 500 wyrazów na całe opowiadanie :)

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Wyzwanie nie polega na szukaniu kruczków w regulaminie…. :)

You of little faith XD

 

ETA: Ha. Okrągłe 500. angel Z cytatami! I tylko trochę doktorowości odpłynęło w Wir Czasu. Więcej tu retoryki, niż logiki, ale z niektórymi tak trzeba ;)

Odgałęzienie AU w Genesis of the Daleks. Przekład Platona: W. Witwicki. Przekład Terry’ego Nationa mój.

 

 

WŁADCA CZASU: Przewidujemy, że w przyszłości zniszczą wszystkie inne formy życia i zdominują wszechświat.

DOKTOR: To możliwe. I?

WŁADCA CZASU: Chcielibyśmy, żebyś wrócił na Skaro przed powstaniem Daleków.

DOKTOR: Mam temu zapobiec?

WŁADCA CZASU: Albo wpłynąć na ich genom tak, by wyewoluowali mniej agresywni.

DOKTOR: Hmm. Da się zrobić.

WŁADCA CZASU: Jeśli nie, mógłbyś zbadać ich początki i odkryć jakąś nieusuwalną słabość.

DOKTOR: Dobrze, ostatni raz.

(…)

WŁADCA CZASU: Jesteśmy na Skaro. (…) Oszczędziliśmy czas zakładając, że się zgodzisz.

 

Pani Inkwizytor. Wysoka Rado. Wysłuchaliśmy nagrania, z którego jasno wynika, że nie ja zadecydowałem o mojej wyprawie na Skaro. Nie wypieram się odpowiedzialności! Z własnej inicjatywy zabiłem Davrosa i gatunek, który wyhodował.

 

Ale dlaczego to zrobiłem? Dlaczego uznałem, że zaistnieniu Daleków trzeba zapobiec za wszelką cenę? Jakie miałem do tego prawo?

 

Prognozy, które przedstawiła Rada, mówią jasno – w kilka tysiącleci Dalekowie wyrośliby na siłę ścierającą wszystko, co napotka na swojej drodze. Moje doświadczenie wspiera tę tezę. Wielokrotnie broniłem przed nimi „pomniejszych” cywilizacji – dowody są w Macierzy.

 

Przekonaliśmy się w toku tego procesu, że zamierzeniem Davrosa było wypuszczenie w świat formy życia zdolnej wyłącznie do niszczenia innych. Nie popełnił, w swoim rozumieniu, błędu. W rozmowie ze mną usprawiedliwiał agresję Daleków twierdząc, że wszechświat zamieszkany tylko przez jeden rozumny gatunek nie będzie znał wojen. Łatwo obalić to twierdzenie, wątpię jednak, by twórca Daleków sam w nie wierzył. Zdradził swoje intencje, kiedy zapytałem, czy pozwoliłby się rozprzestrzenić śmiertelnej zarazie. Pozwoliłby. Pozwoliłby, jeśli – na moment tylko! – uczyniłoby go to absolutnym władcą uniwersum.

 

Davros był więc szaleńcem, a jego twory – bombą w ręku fanatyka.

 

Rozumne, swoją inteligencję miały wykorzystać do zabijania. Świadome i zdolne do cierpienia, nie znały niczego innego. Skoro nie istnieją, wiele innych, pokojowo nastawionych i twórczych, cywilizacji rozwinie się w spokoju.

 

Nie mogę jednak zaprzeczać, że Davros i Dalekowie byli samoświadomymi bytami. Że jestem winien ludobójstwa.

 

Kim się stałem? Sędzią? Katem? Z czyjego upoważnienia?

 

Czy to nie Wysoka Rada postawiła mnie w sytuacji, w której musiałem „wtrącić się” w sprawy innej planety, co mi wielokrotnie zarzucano, albo zginąć? Zgodziłem się przyjąć zadanie, które mi powierzyliście – co byście zrobili, gdybym odmówił? Więcej, pozbywając się – moimi rękami – Daleków, nie unikacie wyboru, który na mnie zrzuciliście.

 

Bo czym Rassilon różnił się od Davrosa?

 

Czy nie próbował usunąć z wszechświata wszystkiego, co mogłoby zagrozić nie tylko istnieniu, ale samozadowoleniu Władców Czasu?

 

Pokojowe cywilizacje, o których wspomniałem, wkrótce wyrosną na konkurencję, z którą będziecie musieli rozmawiać jak równi z równymi. Ciekaw jestem, czy nie zatęsknicie do Daleków, których tak łatwo było zniszczyć, bez wyrzutów sumienia, bez obawy, że to oni mają rację. Ciekaw jestem, czy niektóre z tych planet nie wypadną nagle z Sieci Czasu.

 

„Jeżeli sądzicie, że zabijając ludzi, powstrzymacie kogoś od tego, żeby was nie ganił i nie łajał, że nie żyjecie jak się należy, to nie widzicie rzeczy jak należy.” Chciałbym, żeby po mojej śmierci Władcy Czasu nie zajęli miejsca Daleków. Widzę jednak, że popełniłem błąd. Umożliwiłem wam zniszczenie wszystkiego, co was ograniczało, włącznie ze mną. I za to właśnie należy mi się kara.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Mamy już dwa teksty, więc przynajmniej będzie można dokonać wyboru zwycięzcy :) Nie mniej jednak zapraszam serdecznie kolejne osoby do udziału w wyzwaniu, nie chowajcie się :)

 

Tarnino,  bardzo emocjonalną mowę zaprezentowałaś :) Tak na marginesie, nie obejrzałem nawet jednego odcinka Doktora, a poczułem chęć nadrobienia zaległości.

 

Ocenę przedstawionej przez Ciebie argumentacji przedstawię na zakończenie wyzwania ;)

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Dzięki :) Wczułam się (słyszałam tę przemowę czytaną głosem Toma Bakera, serio XD), a Gallifrey wcale nie jest taka różna od imperium Daleków, jak się dobrze przyjrzeć.

(A, i – klasyczny Doktor rządzi XD)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Podbiję #26 wyzwanie. :-)

Fajne wyzwanie, słowa odróżnieniu od znaków łatwiej “ogarnąć”. O co i kogo można oskarżyć? Pytanie. Będzie halloweenowa okolicznościówka. :-)

 

***

Kartka z kalendarza 31. października roku grimmowskiego

 

Drzwi otworzyły się z hukiem i ukazali się ostatni świadkowie w procesie Baby Jagi. Para wbiegła na salę sądową tanecznym krokiem, trzymając się za ręce. Ich roześmianym twarzom towarzyszyły okrzyki zdumienia, westchnienia ulgi i jęki zawodu tłumnie zebranej publiczności: dziennikarzy, streamerów i zainteresowanych normalsów.

Sędzia zdjął okulary. Woźny pospieszył do niego z paczką wilgotnych jednorazówek, prokurator sczerwieniał na podobieństwo dojrzewającego w szybkim tempie rajskiego jabłuszka i zaczął wachlować się aktami sprawy. Bystrzy obserwatorzy szybko zauważyli, że są puste.

– Jaś i Małgosia? Uśmierceni przez oskarżoną wieki temu… – Głos sędziego zadrżał, załamał się.

– Tak, Wysoki Sądzie. To my – odpowiedzieli zgodnym chórem.

– Świadek jest do dyspozycji obrony… świadkowie – poprawił się sędzia.

Z ław obrony wyskoczyła jak z procy niska, korpulentna postać w wymiętym, tanim garniturze. Powiodła wzrokiem po sali:

– Chyba nie będziecie mieli nic przeciwko temu, jeśli pozwolę tej parze na dłuższe oświadczenie. Pozwalacie?

Odgłosy były niemrawe, większość gorączkowo komentowała ściszonym głosem i myślą wydarzenie do grona swoich fanów, aż zagrzmiał sędzia:

– Świadkowie mają głos!

– Dziękuję, Wysokiemu Sądowi. Dzieciaki macie głos, dajcie czadu!

 

*

Jaś i Małgosia milczeli, nie zwracając uwagi na rozanielonego adwokata dającego im znaki, aby rozpoczęli. Publiczność wracała do rzeczywistości. Gdy cisza stała się dojmująca, Małgosia wybuchła perlistym śmiechem kultowej MM:

– Psikus…

– Czy cukierek? – dokończył Jaś. – Jak widzicie żyjemy i miewamy się dobrze, lecz nie dzięki wam, wszechwładni dorośli, bo… Gośka, twoja kwestia.

– Zacznijmy może od Baby Jagi, czyli szpetnej kobiety z garbatym nosem, z gruntu złej i podstępnej. Jęga, jaga to groza, strach, niebezpieczeństwo, męczarnia i cierpienie odmieniane w różnych krajach: Serbowie uważają ją za horror, w sanskrycie opisuje węża, w rosyjskich legendach pożera ludzi, w Rumunii dzieci straszy Vijbaba, na Węgrzech – Bogorkań, Niemcy mają swoją Frau Holle, Czesi wspominają złośliwą nimfę, Grecy odnajdują w niej Kirke, która zwiodła Odyseusza, a Hiszpanie wcielenie w Enriquecie, wampirzycy z Barcelony. Dlaczego przypisujecie starym kobietom wszelkie zło? Dlaczego spodziewacie się podstępu? Mnie poprowadziła litewska legenda, wiedźma żyjąca w lesie, która opiekuje się zwierzętami i przeprowadza bezpiecznie dzieci w dorosłość…

– Gośka, wystarczy – przerwał jej Jaś. Dorosłość, wielka rzecz. Czym jest? Nie rób tego, nie wychodź z domu po zmroku do lasu i na ulice, ciemno i wszędzie czai się tyle zła, niebezpieczeństw! Siedź w domu i najlepiej się nie ruszaj i schowaj pod kołdrą! Masz odnosić sukcesy, bo tyle w ciebie inwestujemy i nie rozczaruj. Dlaczego nie przygotowujecie nas na porażki, dlaczego niańczycie i nie rozmawiacie! Odmówiliśmy współpracy, której nigdy nie doświadczyliśmy. Ciemną nocką uciekaliśmy w obłędzie i głodzie przed siebie, na zatracenie. Chatka była z piernika, posadowiona na kurzej stopce z lukru. Jej mieszkanka rozliczyła nas ze zjedzonych kawałków i zaproponowała roboty leśne jako rodzaj rekompensaty. Eh, Gośka, teraz ty.

– Żyjemy, lecz nie dzięki wam, raczej wbrew i boimy się życia, przyszłości. Świat nie będzie już taki sam. Doprowadziliście do tego, że nie mamy przyszłości. Nie zabijajcie posłańców. Odbieracie siłę i moc. Wasze kości sztywnieją, nie lubicie lasu, ciemności, choć wszyscy w niej żyjemy.

Sędzia wstał:

– Ogłaszam przerwę.

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

 

(A ja się rąbnęłam w schemacie argumentacji Ambush, pff. Ale teraz nie będę poprawiać.)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Witamy na pokładzie Asylum! Podoba mi się koncepcja Twojego tekstu, jest przewrotnie. Początkowo myślałem, że odbiegłaś od zadania i dostaniemy zwykle przesłuchanie świadków, a tutaj niespodziewanie pojawiło się oskarżenie właściwe. Dzieci oskarżają dorosłych… nieźle rozegrane! ;)

 

 

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

@Asylum, byłam pewna, że zlinczujesz Babę Jagę, a tu takie zaskoczenie. Fajnie napisane, ale wolałabym mniej filozoficznie.

@Tarnino, najwyraźniej czegoś nie czytałam/nie oglądałam bo nie wiem o czym piszesz, ale sama idea prewencyjnej eksterminacji intrygująca.

Lożanka bezprenumeratowa

Czas na małe podsumowanie, ale jeszcze nie wyniki :)

 

W terminie wyzwania zostały zaprezentowane trzy szorty zawierające mowy. Uczestniczki wolały oskarżać, niż bronić :)

 

Poniżej przekazuję moje uwagi do tekstów (zgodnie z chronologią ich przesłania), serdecznie zapraszam też do komentowania przez innych użytkowników forum. Wyniki zaprezentuję jutro ;)

 

Ambush

 

Jak wskazywałem w poprzednim komentarzu, bardzo ładnie napisany szorcik nam zaprezentowałaś. Jednak uważam, że troszkę naruszyłaś proporcje i wprowadzenie do właściwej części jest zbyt obszerne.

 

Oskarżenie wygłoszone przez Atreusza Kulawego skupia się wyłącznie na aspekcie ekonomicznym. Zarzuca on Heraklesowi, że skutkiem zabicia potwora jest głód, chłód i brak nadziei, ponieważ nie ma już ofiar bestii i tym samych pozostałości po nich. Zabrakło mi jakiegoś odniesienia o motywacji herosa. Oskarżyciel mógłby zarzucić mu, że kierował się niskimi pobudkami, np. chęcią zysku. No i dlaczego właściwie Herakles powinien się przejmować stanem finansów lokalnej ludności?

 

Tarnina

 

Obrona wygłoszona przez Doktora, którą zaprezentowałaś przypomina mi mowy retorów rzymskich. Jest patetycznie, jest emocjonalnie, jest logicznie i to duży plus. Zupełnie nie żal mi Daleków. Muszę jednak zwrócić uwagę na fakt, że w zadaniu postawionym przed Doktorem była alternatywa dla anihilacji Daleków w postaci wpłynięcia na ich genom (żeby wyewoluowali mniej agresywni). W mowie zabrakło mi mocniejszego akcentu na niemożliwość takiego rozwiązania. W sensie, wiem dlaczego Dalekowie zostali zniszczeni, ale mam wątpliwości czy nie dało się ich jednak zmodyfikować genetycznie.

 

Osobiście nie przepadam też za odwróconą psychologią, którą zaprezentowałaś na sam koniec:

"Umożliwiłem wam zniszczenie wszystkiego, co was ograniczało, włącznie ze mną. I za to właśnie należy mi się kara."

Tylko znowu, rzymscy retorzy tak właśnie konstruowali swoje mowy… :)

 

Asylum

 

Twist fabularny w postaci oskarżenia dorosłych (dorosłości?) podczas procesu Baby Jagi był pierwszorzędny. Jednak, mimowolnym, skutkiem było ograniczenie miejsca na argumentację we właściwym oskarżeniu. Mam też lekki problem światopoglądowy ponieważ niebezpiecznie skojarzyło mi się wystąpienie pewnej młodej "aktywistki ekologicznej", pozwolę sobie na cytat:

To wszystko jest złe. Nie powinno mnie tu być. Powinnam być w szkole po drugiej stronie oceanu. A jednak przychodzicie do nas, młodych ludzi, po nadzieję. Jak śmiecie? Ukradliście moje marzenia, moje dzieciństwo swoimi pustymi słowami, a jednak jestem jedną z tych, która miała szczęście.

Natomiast z perspektywy rodzica najmocniej wybrzmiało dla mnie poniższe zdanie:

Dlaczego nie przygotowujecie nas na porażki, dlaczego niańczycie i nie rozmawiacie! Odmówiliśmy współpracy, której nigdy nie doświadczyliśmy

Jest zwyczajnie, brutalnie prawdziwe. Z gatunku zostających w głowie i skłaniających do refleksji.

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Muszę jednak zwrócić uwagę na fakt, że w zadaniu postawionym przed Doktorem była alternatywa dla anihilacji Daleków w postaci wpłynięcia na ich genom (żeby wyewoluowali mniej agresywni). W mowie zabrakło mi mocniejszego akcentu na niemożliwość takiego rozwiązania.

Ummm… szczerze mówiąc, muszę przyznać, że o tym zapomniałam. blush Może dlatego, że Dalekowie to w świecie Doktora zaraza gorsza od Mistrza (ich jest więcej…) i łatwo zapomnieć, że mogliby nią nie być.

Tylko znowu, rzymscy retorzy tak właśnie konstruowali swoje mowy… :)

I to jest pochwała, z której Doktor byłby dumny :D

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Witam raz jeszcze szanowne Uczestniczki oraz inne zagubione duszyczki, które zajrzały do niniejszego wątku :) Frekwencja może nie powaliła, ale jakościowo każdy szort pięknie się wybronił.

 

Z trzech tekstów biorących udział w wyzwaniu najbardziej w pamięci utkwiły mi zarzuty, które Jaś i Małgosia skierowali względem dorosłych. Były brutalne, prawdziwe i niezwykle celne. 

 

Tym samym ogłaszam wszem i wobec, że decyzją (jednoosobowego) jury wyzwanie #26 wygrywa Asylum. Gratuluję! :)

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Brawo Asylum!

Lożanka bezprenumeratowa

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Cezary, podziękowanie i miło, szalenie miło mi, mnie i wszystkim tym bakteriom i wirusom, które ze mną współżyją! :-)) Musiałam chwilę odsapnąć i zastanowić się po Twojej decyzji, czy dam radę wstawić wyzwanie, zaangażować się na dwa-trzy tygodnie.

 Z żalem, odmówię. :-( Myślałam o jakimś Myku narracyjnym, podobnym do opisów, lecz realnie nie dam rady, bo czas zaczął mi się zagęszczać. W sklepach nie grają jeszcze, co prawda “White Christmas”,  lecz w mojej głowie bębnią marsze, zalega mi kilka rzeczy, a nowe napierają. 

Bardzo przepraszam, bardzo, lecz odpowiedzialność jest moją drugą skórą, naturalnie, jeśli wiem na czym ona w ogóle polega. ;-)

Miałeś rację przywołując argumenty “młodej aktywistki”. Tak, chciałam tego, wyraźnie ją parafrazując. xd. 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Z żalem, odmówię. :-(

Przykro mi to słyszeć, ale Twoją decyzję muszę uszanować :)

 

Nie wiem, jak wygląda procedura w takim wypadku, więc może zapytam: Ambush, Tarnino, czy któraś z Was się podejmie organizacji kolejnego wyzwania? ;]

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Miałam jakieś pomysły przygotowane, więc jakby co, to mogłabym ^^ Ale zaczekajmy, czy Ambush nie chce.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Walcz Tarnino, chętnie pobawimy się w Twoje wyzwanie.

Lożanka bezprenumeratowa

Nowa Fantastyka