- Opowiadanie: ostam - Wyzwanie #25: Do trzech razy sztuka

Wyzwanie #25: Do trzech razy sztuka

Wątek organizacyjny.

 

Poprzednie wyzwania:

Wyzwanie #1: Fragment fantasy

Wyzwanie #2: Prawda jak oliwa

Wyzwanie #3: Poleje się krew

Wyzwanie #4: W zawieszeniu

Wyzwanie #5: Bo to się zwykle tak zaczyna

Wyzwanie #6: Opisy, fatalne zauroczenie

Wyzwanie #7: Przejęte dowodzenie

Wyzwanie #8: Pandora uchyla wieczko

Wyzwanie#9: Casting na bohatera

Wyzwanie#10: Więcej was matka nie miała?

Wyzwanie#11: Fantastyczny projektant

Wyzwanie #12: Między ustami a brzegiem pucharu

Wyzwanie #13: Gdy za długo patrzysz w ciemność...

Wyzwanie #14: Zagrajmy na emocjach nieznaną melodię

Wyzwanie #14a: Morskie opowieści

Wyzwanie #15: Perspektywa i czas

Wyzwanie #16: Nawet najdłuższa podróż zaczyna się od jednego kroku

Wyzwanie #17: Oko w oko z wrogiem

Wyzwanie #18: Znów musimy się pogodzić

Wyzwanie #19: Gdy patrzę w twoje oczy, zaczyna się dzień

Wyzwanie #20: Jakaż to była wielka gra!

Wyzwanie #21: Mistrz i uczeń

Wyzwanie #22: Wejście smoka

Wyzwanie #23: Jaki to piękny dom!

Wyzwanie #24: Wyzwanie #24: Moje uniwersum jest mojsze niż twojsze, bo to właśnie moje uniwersum jest najmojsze !

Oceny

Wyzwanie #25: Do trzech razy sztuka

Było fan fiction, czas na flash fiction :)

 

Celem wyzwania jest poćwiczenie budowy bardzo prostej, schematycznej narracji i stopniowania napięcia. Mi osobiście pomogło ogarnąć koncepcyjnie dłuższe teksty, może komuś też pomoże. Jako że samo spełnienie wymogów ćwiczenia nie daje zbyt dużego pola do popisu, wygra fragment najbardziej kreatywny według obiektywnej oceny autora wyzwania ;)

 

Termin: 16.10.2023

 

Limit słów: 270 (bez tytułu) (sztywne, nie można przekroczyć)

 

Budowa:

1. Poznajemy bohatera/miejsce/świat (jak pewnie zauważyliście, nie można tego wcisnąć za dużo).

2. Poznajemy problem, z którym zmaga się bohater.

3. Bohater próbuje rozwiązać problem. Jego starania odnoszą sukces, ALE przy okazji coś komplikują.

4. Bohater próbuje rozwiązać komplikacje. Nie udaje mu się I komplikuje sytuację jeszcze bardziej.

5. Bohater podejmuje ostatnią próbę. Problem zostaje całkowicie rozwiązany – pozytywnie lub negatywnie.

 

Fantastyka: mile widziana, nieobowiązkowa.

 

Kryteria oceny: żeby tekst był brany pod uwagę przy ocenie, musi spełniać wszystkie wymogi wyzwania, w szczególności mieścić się w limicie słów. Poza tym liczę na Waszą kreatywność i znajomość gustu organizatora.

 

Dodatkowe uwagi:

1. Nie ma za dużo miejsca, więc dobrym pomysłem jest zasugerowanie, że wydarzyło się już dużo takich cyklów prób i porażek, a czytelnik wpada w środek akcji.

2. Dobrze, żeby całe przedstawienie bohaterów i świata znalazło się PRZED akcją. Nie jest to wymóg, ale staramy się skupić na samej konstrukcji fabuły i dobrze, żebyśmy po wprowadzeniu problemu pracowali na znanych czytelnikowi narzędziach i nie rozwiązywali konfliktu poprzez “magiczne” wprowadzanie czegoś nowego.

 

Jako przykład (bezwstydna autoreklama) można spojrzeć na pierwszy fragment tutaj: https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/30115.

Koniec

Komentarze

Brawo. Świetne wyzwanie. Pojechałeś po bandzie i ja to szanuję. Średnio 54 słowa na każdy punkt. Chętnie poczytam, jak uczestnicy poradzą sobie z zadaniem.

I to się nazywa wyzwanie. Łuu.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Cesarstwo idealne.

 

Ciałem Wielkiego Ewolucjonisty wstrząsnął zimny dreszcz. Czekał przed gabinetem Komisji Wykonawczej Rządu Międzyplanetarnego. Nie wiedział, jak do tego doszło, że kilka wieków temu uważał postawione przed nim zadanie stworzenia na Ziemi stabilnego cesarstwa za wręcz uwłaczające godności. Tymczasem, po kolejnych porażkach, jego notowania spadły tak nisko, że wręcz obawiał się o dalszy byt planety.

Od momentu, gdy powiadomiono go, że stanie przed Komisją, praktycznie przestał sypiać. W głowie ułożył plan zeznań i mógł jedynie modlić się do Przedwiecznych, żeby pomógł ocalić Ziemię.

Postanowił, że najpierw wyjaśni fiasko z Aleksandrem Macedońskim. Postawił na silną osobowość, wybitnego, inspirującego przywódcę. Genialny w swojej prostocie plan rozbił się, mówiąc najogólniej, o brak poczucia państwowości. Często mieszkańcy imperium nawet nie wiedzieli, że są jego częścią. W konsekwencji, po śmierci Aleksandra cesarstwo zaczęło się sypać.

Później opowie Komisji, jak to w kolejnej próbie postanowił zmienić podejście. Po względnym sukcesie greckich polis, stanowiących dla Ewolucjonisty wyłącznie poligon doświadczalny, stworzył Cesarstwo Rzymskie. Idealny, wydawać by się mogło, balans pomiędzy udziałem społeczeństwa w rządzeniu a silną osobowością na czele. Rzym bogacił się i rozrastał, aż miło. Niestety, coś dziwnego tkwi w naturze rasy ludzkiej. Zawsze zwycięża u niej chciwość i podświadome dążenie do tyranii. Po upadku cesarstwa Ziemia była jeszcze bardziej podzielona.

Po porażce najbardziej obiecującego z projektów, Wielki Ewolucjonista rzeczywiście znalazł się pod ścianą. Zrozumiał jednocześnie, że dotychczasowym imperiom brakowało zbiorowego celu. W jego umyśle powstał plan ostatecznego rozwiązania. Wybierze najbardziej posłuszne społeczeństwo i wpoi mu silne poczucie tożsamości narodowej. Dorzuci charyzmatycznego przywódcę, ale z artystyczną duszą. Może malarza?

Wielki Ewolucjonista wszedł na posiedzenie Komisji, z miejsca powiedział:

– Pozwólcie, że przedstawię najnowszy projekt. Roboczo nazwałem go Trzecią Rzeszą.

 

edit: dodałem tytuł, jakoś tak mi umknął w dążeniu do 270 wyrazów :)

 

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Co Wy na to:

 

Niekonwencjonalne działania

 

Marek miał problem z portalem, który otworzył się w jego łazience. Co jakiś czas odwiedzali go ‘obcy’, którzy w dodatku nie mogli wrócić do siebie, bo portal był jednokierunkowy. Próby zamknięcia portalu, sugerowane przez ‘ekspertów’ okazały się bezowocne. Marek nie poddawał się i ciągle próbował nowych sposobów. Jeden okazał się skuteczny, ale nie całkiem w pożądany sposób. Portal nie wpuszczał już do Marka, ale wchłaniał różne przedmioty i niekiedy ludzi. W taki sposób zniknęło kilka dziewczyn, mimo że gospodarz uprzedzał je, czego nie powinny robić. Policja zaczęła się interesować Markiem, ale żadnych materialnych dowodów, że miał w tym udział, nie było. Jego opowieści o portalu traktowano jako niepoważne. Portal nie wchłonął żadnego policjanta, widocznie był wybredny. Marek rozwiązał ostatecznie problem, sprzedając swoje mieszkanie policji i przeprowadzając się do nowego. Decydenci po cichu mieli nadzieję, że może, zamykając w kupionym mieszkaniu zatrzymanych na dwadzieścia cztery godziny, pozbędą się paru niewygodnych przestępców, którym nie można było udowodnić winy.

 

 

Edytka: Gdy zamieszczałem swoją miniaturkę, zobaczyłem tekst Cezarego. Zastanawiam się, czy nie wycofać swojego, bo taki mikry.

 

 

 

 

Zostajemy przy fanfik i uniwersum Warhammera :) 

 

Ladrin – ostatnia nadzieja Błekitnego miasta

 

Dwóch orków brutalnie szarpnęło elfkę za ramiona. Ochydna dłoń złapała ją za kark. Serce Ladrin ścisnęło się z żalu, gdy gobliny dopadły rannego konia i brutalnie zaczęły zarzynać zwierzę. Potężny czarny ork wyszedł zza drzew i podszedł do podtrzymywanego elfki.

– Nie przekażesz wiadomości – wycharczał ork, zbliżając ohydny łeb do twarzy Ladrin. – Nie uratujesz miasta długouchych. Waaagh je pochłonie, posłańcu.

– Nie jestem posłańcem – wyszeptała Ladrin.

Zdziwiony ork cofnął łeb. W oczach elfki zapłonęły niebieskie płomienie.

– Zakneblować – ryknął ork.

Jednak było już za późno. Elfka wykrzyczała zaklęcie. Ciało Ladrin skurczyło się i wyślizgnęło trzymającym je orkom. Osłupiałe stwory zobaczyły, jak na ziemię opada srebrny lis. Ladrin rzuciła się do ucieczki. W postaci zwierzęcia czmychnęła pomiędzy nogami herszta. Goblin o czerwonych ślepiach skoczył. Ladrin wbiła łapy w liście i patyki, skręcając gwałtownie. Goblin przeleciał przed pyskiem lisa i wyrżnął łbem w drzewo. Nad grzbietem lisa świsnęła strzała. Ladrin zaczęła lawirować między drzewami. Orkowie i gobliny, próbując ją złapać, wpadali na siebie, klnąc parszywie. Lis stanął, gdy drogę zagrodziły mu cztery gobliny z sieciami. Elfka rozejrzała się zrozpaczona. Wyczuła norę borsuka. W ostatniej chwili dała nura do kryjówki. Ladrin zaczęła pełznąć ziemnym korytarzem. Gdy dotarła do końca tunelu, zawyła z przerażenia. Usłyszała snotlingi podążające jej śladem. Elfka zamarła. Wtedy lisi słuch wyłapał szum wodospadu. Zaczęła kopać. Łapy orały ziemię do chwili, gdy przebiła się do skarpy. Bez wąchania skoczyła w przepaść. Lis, spadając, przeistoczył się w sokoła i uniósł w powietrze, nim Ladrin rozbiła się o skały. Czarodziejka czuła, że traci moc. W chwili, gdy ptak doleciał na drugą stronę doliny, czar prysnął, a Ladrin wyczerpana opadła na ziemię.

–  Jeszcze nie wszystko stracone – wyszeptała.

 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

AP, a może obserwacja zainspiruje cię do uczestnictwa?

 

Tarnino, czy na pewno nie będzie łatwe? W końcu z narzuconymi ograniczeniami można pojechać na żywioł i nic nie powinno się popsuć ;)

 

Bardzo mnie cieszy, że już niecałą dobę po ogłoszeniu wyzwania pojawiły się pierwsze teksty :)

 

cezary_cezary

Nie wiedział, jak do tego doszło, że kilka wieków temu uważał postawione przed nim zadanie stworzenia na Ziemi stabilnego cesarstwa [-] za wręcz uwłaczające godności.

Brakuje domknięcia wtrącenia z drugiej strony.

Tymczasem, po kolejnych porażkach[,+] jego notowania spadły tak nisko, że wręcz obawiał się o życie.

Tutaj tak samo. Do tego kojarzę, że pisałeś o swoim problemie z zaimkozą. Fajnie, że nad tym pracujesz, ale wydaje mi się, że “obawiać się o swoje życie” jest utartym wyrażeniem i nie można nic z niego wyrzucić ;)

W głowie ułożył plan zeznań i mógł jedynie modlić się do Przedwiecznych, żeby ocaliło mu skórę.

Albo “ocalili” (Przedwieczni), albo “ocalił” (plan).

Idealny, wydawać by się mogło, balans pomiędzy udziałem społeczeństwa w rządzeniu i silną osobowością na czele.

To chyba nie jest błąd, ale lepiej brzmiałoby mi “a”.

 

Z przyjemnością stwierdzam, że chociaż nie zostało za dużo luzu, tekst mieści się w limicie :) Cykl prób i porażek oddany, chociaż szczerze mówiąc nie wiem, czy akcję można uznać za rozwiązaną. W tekście rozwiązania niby nie ma, ale sami wiemy, jak skończyła się ostatnia próba Ewolucjonisty. Z drugiej strony wiemy też, że próba nie była ostatnia, chyba że potem Ewolucjonista poszedł do komory gazowej i świat musi radzić sobie o własnych siłach ;)

Fabuła jest dopasowana do formy – w dłuższym tekście prawdopodobnie domyślilibyśmy się ciągu dalszego, tu nie było czasu na domysły. Pomysł boga niepotrafiącego zrozumieć ludzkich zachować również udany.

 

Koala

Marek ma problem z portalem, który otworzył się w jego łazience.

Czas teraźniejszy na początku spojleruje, że problemu nie udało się rozwiązać. Może i dobrze, czekam na trzeci sezon uniwersum portalowego, ale chętniej dowiedziałbym się o tym na końcu ;)

Edit po przeczytaniu całości: a może jednak po prostu czasy się pomieszały?

Decydenci po cichu mieli nadzieję, że może, zamykając [kogo?] w kupionym mieszkaniu na dwadzieścia cztery godziny, pozbędą się paru niewygodnych przestępców, którym nie można było udowodnić winy.

Wydaje mi się, że tu czegoś zabrakło, ale nie dam głowy. Tarnina?

Gdy zamieszczałem swoją miniaturkę, zobaczyłem tekst Cezarego. Zastanawiam się, czy nie wycofać swojego, bo taki mikry.

Inni narzekają na górny limit, a Koala martwi się, że za krótko ;) Tekstu w żadnym razie nie wycofuj, chociaż kilka rzeczy mógłbyś dodać. Zabrakło mi konkretniej punktu czwartego, w którym bohater dalej próbuje, ale wszystko idzie nie tak, jak powinno. Teraz historyjka jest raczej wesoła: kilka dziewczyn zniknęło, ale kto wie, czy nie trafiły do lepszego świata, policja niby go sprawdziła, ale nie miała dowódów… Zabrakło napięcia, na którym mieliśmy się tu skupić.

Sam tekst za to, jak zawsze, bardzo sympatyczny i puenta dobrze dobrana. A z przestępcami bym uważał, bo a nuż wyśle się ich do krainy wiecznego szczęścia i odpoczynku :P

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Ile tekstów ;)

 

Bard

– Nie, przekażesz wiadomości

Przecinek zbędny, teraz wychodzi na to, że wiadomości jednak przekaże.

Elfka wykrzyknęła zaklęcie.

Jakoś lepiej brzmi mi “wykrzyczała”.

Orkowie i gobliny[,+] próbując ją złapać[,+] wpadali na siebie

Lis[,+] spadając[,+] przeistoczy[ł] się w sokoła

 

Limit co do słowa ;) Przez chwilę zastanawiałem się, komu kibicować – orkom czy elfce, ale moje wątpliwości zostały szybko rozwiane. Tekst jest wypełniony akcją po brzegi, lecimy na łeb na szyję przez krótkie zdania. Zastanowiłbym się nad wstawieniem większej ilości akapitów.

Zasady wyzwania zostały spełnione, co najwyżej – z perspektywy osoby nie znającej Warhamera – istoty tropiące lisa i fakt, że elfka może zmieniać się w więcej niż jedno zwierzę był nowy i odbieram je raczej jako dodatkowe wprowadzenie, niż element akcji, ale zakładam, że gdyby ktoś był bardziej w temacie, sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej.

Z narzekania dodam jeszcze, że elfka-czarodziejka trochę standardowa ;)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Ostamie, wprowadziłem poprawki zgodnie z Twoimi uwagami. Jednak tekst zawsze powinien ‘odpocząć’ przed opublikowaniem. 

A z przestępcami bym uważał, bo a nuż wyśle się ich do krainy wiecznego szczęścia i odpoczynku

Podejrzewam, że wysyłający będą chcieli mieć ‘z głowy’, nie myśląc, co dalej. :)

@ostam – poprawiłem tekst zgodnie z Twoimi wskazówkami.

Do tego kojarzę, że pisałeś o swoim problemie z zaimkozą. Fajnie, że nad tym pracujesz, ale wydaje mi się, że “obawiać się o swoje życie” jest utartym wyrażeniem i nie można nic z niego wyrzucić ;)

Rzeczywiście, tutaj przedobrzyłem :)

 

W tekście rozwiązania niby nie ma, ale sami wiemy, jak skończyła się ostatnia próba Ewolucjonisty. Z drugiej strony wiemy też, że próba nie była ostatnia, chyba że potem Ewolucjonista poszedł do komory gazowej i świat musi radzić sobie o własnych siłach ;)

Wielki Ewolucjonista już wcześniej obawiał się o swoje życie. Z dobrego źródła wiem, że były to obawy uzasadnione :) Mając na uwadze, powszechnie znane, zakończenie projektu “Trzecia Rzesza” to niestety mało prawdopodobne, żeby dostał kolejną szansę.

 

 

 

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Ostam – fajnie, że wymogi udało się spełnić :). Jeśli chodzi o świat to poszedłem na łatwiznę ;) Snotlingi nie są nowe w Warhammerze ale raczej mniej znane w RPG, a bardziej w WFB :). Czary elfki są wymyślone pod fabułę by łatwiej poprowadzić akcje i tu nie mam innego wytłumaczenia ;) Dzięki za wskazanie błędów jak będę przy kompie to poprawię :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

ok poprawione :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Koala

Podejrzewam, że wysyłający będą chcieli mieć ‘z głowy’, nie myśląc, co dalej. :)

Ale potem portal znowu się odwróci i dojdzie do zmasowanej inwazji ;)

Pamiętaj, że jakbyś chciał pomęczyć Marka trochę bardziej, masz czas do końca terminu wyzwania :)

 

Cezary

Mając na uwadze, powszechnie znane, zakończenie projektu “Trzecia Rzesza” to niestety mało prawdopodobne, żeby dostał kolejną szansę

Gwoli ścisłości, projekt był bliżej powodzenia od dwóch poprzednich… Chodziło mi bardziej o to, że problemem, którego dotyczą próby i porażki, jest stworzenie stabilnego cesarstwa. Ten problem nie został jeszcze całkowicie rozwiązany: ani nie ma cesarstwa, ani zagłady ludzkości.

 

Teraz patrzę jeszcze, że jedna z moich uwag co do tekstu była niepoprawna.

Nie wiedział, jak do tego doszło, że kilka wieków temu uważał postawione przed nim zadanie[,] stworzenia na Ziemi stabilnego cesarstwa[,] za wręcz uwłaczające godności.

Mianowicie tutaj przeczytałem “stworzenie” zamiast “stworzenia” – wtedy byłoby to wtrącenie. Jeśli mamy “zadanie stworzenia” nie wydzielałbym tego wcale i wywalił oba przecinki.

Czyli poprawna jest albo wersja:

Nie wiedział, jak do tego doszło, że kilka wieków temu uważał postawione przed nim zadanie  stworzenia na Ziemi stabilnego cesarstwa za wręcz uwłaczające godności.

Albo taka:

Nie wiedział, jak do tego doszło, że kilka wieków temu uważał postawione przed nim zadanie stworzenie na Ziemi stabilnego cesarstwa za wręcz uwłaczające godności.

Przepraszam za zamieszanie ;)

 

Bard

Snotlingi nie są nowe w Warhammerze ale raczej mniej znane w RPG, a bardziej w WFB

Tam mnie jeszcze nie było. Zobaczę, może warto :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Gwoli ścisłości, projekt był bliżej powodzenia od dwóch poprzednich… Chodziło mi bardziej o to, że problemem, którego dotyczą próby i porażki, jest stworzenie stabilnego cesarstwa. Ten problem nie został jeszcze całkowicie rozwiązany: ani nie ma cesarstwa, ani zagłady ludzkości.

Już rozumiem błąd w moim rozumowaniu. Pozwoliłem sobie na delikatną edycję początku tekstu. Wielki Ewolucjonista jednak nie obawia się o własne życie, a o dalszy byt planety na wypadek niewypału planu stworzenia stabilnego cesarstwa. Teraz powinno to mieć rece i nogi :)

 

Na marginesie, są jakieś dodatkowe punkty za napisanie tekstu i dwukrotne nanoszenie poprawek? W sensie, że do trzech razy sztuka? ;)

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Cezary

Edycja trafiona. Czy za trzy próby są dodatkowe punkty? Żeby to były tylko trzy, poczekaj na komentarze innych uczestników ;) Swoją drogą, zachęcam wszystkich do wzajemnych komentarzy, tym razem czytanie nie zajmie dużo czasu :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Tarnino, czy na pewno nie będzie łatwe? W końcu z narzuconymi ograniczeniami można pojechać na żywioł i nic nie powinno się popsuć ;)

A czy to źle, że niełatwe? wink

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Zależy od uczestników angel

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Ostamie, ten problem Marek rozwiązał. Wkrótce może sam opisze inny swój problem. Ktoś napisał, że Marek ciągle ma szczęście do wychodzenia z opresji bez szwanku, więc trzeba to zmienić. Vox populi…

Rozumiem, że martwych problemów czasem lepiej nie wskrzeszać. Jak tak dalej pójdzie, Marek zacznie się zastanawiać, czy nie obciążyć całego grona czytelniczego za przytrafiające mu się kłopoty ;)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

[patrzy na regulamin]

[patrzy na opko, któremu amputował połowę treści, a i tak jest za długie]

Zastanowię się. XD Jutro mam wolne, poczytam sobie, jak to robią inni.

,,Nie jestem szalony. Mama mnie zbadała."

SNDWLKR, może jeśli założysz, że, tak jak policzył AP, na każdy punkt masz 54 słowa i już na starcie nie pozwolisz sobie na nic więcej, pójdzie łatwiej ;) W najgorszym wypadku lepiej napisać coś mniej ambitnego, niż nie pisać w ogóle. W najnajgorszym wypadku można wstawić poza limitem i nie będzie brane pod uwagę przy wybieraniu zwycięzcy, ale na to już tylko pozwalam, nie zachęcam :P

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Będzie mi potrzebna rozpiska. ;D

Dobra, przeczytałem wszystko. Niedługo skomentuję. :)

,,Nie jestem szalony. Mama mnie zbadała."

Mam nadzieję, że złapałeś chociaż trochę inspiracji ;) Czekamy na komentarze i tekst :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Z własnym tekstem nadal się waham, ale:

cezary – trochę mi przypomniało komiksy Marvela (tam był ,,Najwyższy Ewolucjonista”, High Evolutionary :)). Zabawne w przewrotny sposób, zwłaszcza ta ,,artystyczna dusza”. Gdyby to był samodzielny szort, czepiałbym się uproszczeń w warstwie historycznej, ale to takie moje zboczenie. :P

Misiu – sympatyczne, chociaż wizja – na przykład – toalety wciągającej użytkownika jest raczej upiorna… Zastanawiam się teraz, co spotkało dziewczyny (i przestępców) ,,po drugiej stronie lustra”.

Marek rozwiązał ostatecznie problem, sprzedając swoje mieszkanie policji i przeprowadzając się do nowego.

Ach, te portale to się ostatnio wszędzie otwierają, może w kolejnym mieszkaniu… ;)

Jaskier – jest ruch, dużo ruchu, fajnie. Trochę szkoda, że ork nie mówi w ten charakterystyczny dla zielonoskórych sposób (wyraża się, IMO, niezwykle elokwentnie :P), ale niech będzie, że element komiczny byłby w tej scenie nie na miejscu.  

,,Nie jestem szalony. Mama mnie zbadała."

SNDWLKR

 

Dzięki :) – faktycznie Orkowie mówią komicznie, ale i też strasznie, jednak w opowiadaniu byłoby to zbyt trudne do oddania, więc ograniczyłem się do zwykłego dialogu, bez chopaków i takich tam ;) Ale jak już o tym mowa to dorzucam moją ulubioną Orkową przemowę:

 

“Zetre ich w pył. Zmiele ich kości. Spale ich sioła i grajdoły.

Rzuce ich na kupe i upieke.

Bende rozbijać ich łby, walić w ryj i skakać z góry na dół po ich szczontkach.

A potem dopiero zobaczo co znaczy prawdziwie podła ork.”

– Grimgor Żelazoskóry, Herszt Czarnych Orków 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

SNDWLKR

Gdyby to był samodzielny szort, czepiałbym się uproszczeń w warstwie historycznej, ale to takie moje zboczenie.

Nawet z tak daleko idącymi uproszczeniami ciężko mi było zmieścić się w limicie wyrazów:)

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Tego dnia Janek zrezygnował z roweru, bo lało jak z cebra. Wściekły googlował w poszukiwaniu zakupu biletu przez Internet. “Lipa, przepłacał”, ale kiedy pomyślał o mordowaniu się przy automacie, zwątpił i kliknął.

Na peronie chodził, wymijając ludzi i ciągle zmieniając muzykę w słuchawkach. Pociąg się spóźniał jak zawsze, gdy chciał skorzystać z kolejki. Rower był rzeczą pewną. Gdy kolejka przyjechała, najbliższe drzwi się nie otworzyły. Przeczytał tekst na wyświetlaczu, kątem oka zarejestrował dziewczynę z białym kijem.

– Awaria – mruknął.

Odpowiedzi nie usłyszał. Przed kolejnymi drzwiami kłębił się tłumek. Wolno szło. Kiedy przyszła jego kolej, wskoczył. Był ostatni. 

„A gdzie ta dziewczyna z kijem?”. – Wyjrzał. Stała i wciąż pukała do zamkniętych drzwi.

„Jezu. Niewidoma? Nikt jej nie powiedział”. Sygnał odjazdu. Dziewczyna nie poddawała się, obmacywała wejście. Płowe włosy wymykały się jej spod czapki.

Drugi sygnał. Kolejka odjeżdżała. Janek przeklął i wyskoczył na peron. Kijek trafił w lukę pomiędzy wagonami. Zerwał się do biegu. Nie myślał. Rzucił się na nią. Szarpnęło. Chwycił jej rękę z laską. Szarpnął, wkładając w to całą swoją siłę. Zaraz potem usłyszał trzask. Dyszał, dziewczyna pod nim drżała.

 

– Matko, żyjecie?

– O mały włos, a doszłoby do nieszczęścia!

– Czy ktoś zadzwonił po pogotowie!?

Poczuł klepanie po plecach i gwar. Nie rozróżniał słów.

– Przepraszam – szepnął do niej.

– Nic nie szkodzi. Pociągi to potwory – usłyszał.

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Oż, ten tego, miałam coś napisać… no, nic, może jeszcze zdążę.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Asylum

 

Jakkolwiek w Twoim chaotycznym stylu jest coś urokliwego, to pod moim wyzwaniem staram się pilnować porządku i pozwolę sobie pomęczyć tekst ;)

“Lipa, przepłacał”

Skoro to myśli bohatera, to raczej: “Lipa, przepłacam”.

Hmm, bilety przez internet tańsze niż w automacie? Nie znam się aż tak, ale coś mi tu nie pasuje.

Pociąg się spóźniał jak zawsze, gdy chciał skorzystać z kolejki.

Pociąg raczej nie chciał skorzystać z kolejki ;)

Przecinek prawdopodobnie powinien być przed całym “jak zawsze gdy”, ale nie dam głowy.

Przeczytał wyświetlacz[.+] Kątem oka zarejestrował dziewczynę z białym kijem.

Kiedy przyszła jego kolej[,+] wskoczył.

Stała i wciąż pukała do zamkniętych drzwi:

Prawdopodobnie chodziło o kropkę.

Szarpnął, wkładając w to całą swoją siłę.

A może: “Szarpnął z całej siły”?

– Matko[,+] żyjecie?

– Nic nie szkodzi. Pociągi to potwory[.+]usłyszał.

Aż sprawdziłem i według podrzucanego wszędzie poradnika fantazmatów, “usłyszał” nie jest czynnością gębową i musi nastąpić po kropce, z wielkiej litery.

 

Limit się zgadza, punkty również zrealizowane. Problemem, jak rozumiem, jest dotarcie do pracy i sytuacja zostaje rozwiązana negatywnie – bohater poświęca się dla szczytnego celu.

Nie umiem tylko zrozumieć, na czym polegało zagrożenie dla niewidomej kobiety. Skoro obstukiwała pociąg, miałaby co najwyżej niemiłą niespodziankę, gdyby odjechał jej sprzed nosa. Skoro laska wpadła między peron a wagony, a pociąg porwałby ją ze sobą, to kobieta powinna puścić laskę i nic by się jej nie stało. Akcja ratunkowa była brawurowa i klimatycznie opisana, ale nie wiem, czy sprawa była warta takiego poświęcenia ;)

 

Niedopowiedzenia spowodowały jednak, że jak do tej pory w tym tekście najlepiej dało się odczuć napięcie i oczekiwanie na to, co będzie dalej, chociaż technika powinna być stosowana z umiarem ;)

 

Tarnina

Czasu zostało jeszcze sporo. Ze trzy wiaderka przynajmniej ;)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Pomysł mam. Teraz tylko napisać XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Ostamie, podziękowania za korektę i szybką recenzję! :)) Błędy poprawione, wobec kilku zastrzeżeń pozwolę sobie na weto/wątpliwość.

 

> Skoro to myśli bohatera, to raczej: “Lipa, przepłacam”.

Chyba nie, ponieważ tekst napisany jest w trzecioosobówce, a nie w pierwszej osobie i błędem byłoby przejście na "ja". ;-)

>Hmm, bilety przez internet tańsze niż w automacie? Nie znam się aż tak, ale coś mi tu nie pasuje. 

Zamysł był odwrotny, tj. przepłacił w necie. Dlaczego? W aplikacji musiał przeklikać sporo zbędnych rzeczy, aby zaznaczyć właściwe, więc akceptując bilet normalny przyśpieszył transakcję, bo przecież się śpieszył.

>Pociąg się spóźniał jak zawsze, gdy chciał skorzystać z kolejki.

Pociąg raczej nie chciał skorzystać z kolejki ;)

Przecinek prawdopodobnie powinien być przed całym “jak zawsze gdy”, ale nie dam głowy.

Pociąg nie chciał :DDD, bo sam był kolejką, w Trójmieście mówimy na nią również skmka. Przecinek – pełna zgoda, już jest w dobrym mscu. XD

>Szarpnął, wkładając w to całą swoją siłę.

A może: “Szarpnął z całej siły”?

Tutaj niekoniecznie, sformułowanie – rzecz gustu, niemniej istnieje różnica, gdy szarpiesz z całej siły i wtedy, gdy zmobilizujesz cały organizm do nadludzkiego wysiłku (poza świadomością), np podnosisz tył samochódu.

> – Nic nie szkodzi. Pociągi to potwory[.+]usłyszał.

Aż sprawdziłem i według podrzucanego wszędzie poradnika fantazmatów, “usłyszał” nie jest czynnością gębową i musi nastąpić po kropce, z wielkiej litery.

Tak, zdecydowanie, wg. fantazmatów nie jest czynnością gębową, jednakże sprawa nie jest taka prosta i tutaj nie wiem, jak byłoby lepiej. Bo widzisz, jemu się to tłukło po głowie, obijało od ścianek, możemy przyjąć, że tak jak echo. W tekście można zaszyć więcej. :p

>Problemem, jak rozumiem, jest dotarcie do pracy i sytuacja zostaje rozwiązana negatywnie – bohater poświęca się dla szczytnego celu.

Tym razem nie będę wyjaśniała, gdyż ciągle tłumaczę, tłumaczę i przekładam z asylumowego na "esperanto". Czy szczytny cel, who knows?

>Nie umiem tylko zrozumieć, na czym polegało zagrożenie dla niewidomej kobiety. 

Laski mają pętelkę, tak jak kijki narciarskie. Stukała na wysokości połowy drzwi i laska trafiła w lukę pomiędzy wagonami.

Piętnastego października jest dniem Białej Laski (kraje Europy Zachodniej), drogą ku samodzielności, każdego i każdej. Kiedy zobaczysz laskę z czerwonymi paskami – oznacza to głuchoniemość.

>nie wiem, czy sprawa była warta takiego poświęcenia ;)

I ja nie wiem, lecz różne rzeczy można zaobserwować na peronach podmiejskiej skm-ki. xd

pzd srd :-)

a

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

drogą ku samodzielności, każdego i każdej

Pokaż mi samodzielnego człowieka…

Chyba nie, ponieważ tekst napisany jest w trzecioosobówce, a nie w pierwszej osobie i błędem byłoby przejście na "ja". ;-)

A właśnie, że tak, bo myśl wyróżniłaś cudzysłowem, co zwykle oznacza cytat. Gdybyś tego cudzysłowu nie dała, to owszem, myśl byłaby w trzeciej osobie. Ale tak powinna być w pierwszej.

Czyli albo skasuj cudzysłów, albo myśl pierwszoosobowo :)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Asylum

Chyba nie, ponieważ tekst napisany jest w trzecioosobówce, a nie w pierwszej osobie i błędem byłoby przejście na "ja". ;-)

Tutaj zgadzam się z Tarniną. Jeśli mamy narrację trzecioosobową, w dialogach/myślach bohaterowie ciągle mówią/myślą ze swojej perspektywy.

Wyrażenie można by zapisać np. tak:

“Lipa, przepłacam” – pomyślał, ale kiedy pomyślał o mordowaniu się przy automacie, zwątpił i kliknął.

I nie licząc tego, że sypie się stylistycznie, to w tekście mamy dokładnie tę samą sytuację, tylko z opuszczonymi didaskaliami.

W aplikacji musiał przeklikać sporo zbędnych rzeczy, aby zaznaczyć właściwe, więc akceptując bilet normalny przyśpieszył transakcję, bo przecież się śpieszył.

No chyba że tak, chociaż… nieważne ;)

 

Laski mają pętelkę, tak jak kijki narciarskie. Stukała na wysokości połowy drzwi i laska trafiła w lukę pomiędzy wagonami.

Pętelka wyjaśnia sprawę, zapamiętam ją sobie na przyszłość ;)

Piętnastego października jest dniem Białej Laski (kraje Europy Zachodniej), drogą ku samodzielności, każdego i każdej. Kiedy zobaczysz laskę z czerwonymi paskami – oznacza to głuchoniemość.

Ciekawie się zgrało. Czy święto było inspiracją? ;)

No i chyba chodziło o niewidomych :P

 

Tym razem nie będę wyjaśniała, gdyż ciągle tłumaczę, tłumaczę i przekładam z asylumowego na "esperanto". Czy szczytny cel, who knows?

Jasne, resztę wyjaśnień przyjmuję. Chciałem tylko zaznaczyć, w jaki sposób udało mi się dopasować całość do konkursowych wymagań i pokazać, że w kilku miejscach coś mnie ugryzło. Jeszcze trochę wprawy i zrobię się bardziej gruboskórny ;)

 

Tarnina

Pomysł mam. Teraz tylko napisać XD

Pięć słów na minutę i wyjdzie niecała godzinka. Szkoda, gdyby pomysł przepadł ;)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

He, he, pomysłów jest jak mrówków :)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Formują skomplikowane społeczeństwo i nie lubią kijów?

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Hodują mszyce.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Aż sobie przypadkiem larwy gąsienicy nie przyniosą…

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

 

No, i proszę. Słabiutkie to, ale zawsze coś:

 

Słońce chowało się za drzewami. Książę wyjął zza koszuli amulet powrotu, ale ostatnie bajoro lśniło obiecująco, złotawo i magicznie. Wręcz obiecywało zaklętą królewnę. Młodzian pomyślał o stryjach i zajął się rozgarnianiem trzcin. Jeszcze zobaczą, myślał, a tak się zajął tym myśleniem, że omal jej nie przeoczył.

 

Żabka przypominała klejnot, rzucający barwne błyski. Ani drgnęła, kiedy wziął ją w dłonie, chłodną i gładką. Wziął głęboki oddech. Pocałował.

 

Zimny ciężar zsunął mu się z rąk, upadł na trawę i na oczach księcia, jadeitowa żabka jak kwiat rozwinęła się w pannę.

 

***

Czarodziej spojrzał zezem i poskrobał się po brodzie.

– Trudna sprawa – zawyrokował.

– Muszę się pozbyć goblinów z ziem jej ojca, bo za mnie nie wyjdzie – jęknął książę. – Pomocy!

– Znam takie jedno zaklęcie…

– Tak! Tak, rzuć je, błagam! Ona chce odwiedzić rodzinne strony. Przed ślubem!

Mistrz niespiesznie sięgnął po księgę. Otworzył ją i zamyślił się.

– Potrzebuję oczu traszki… łodyżek krwiściągu… kilku…

– Wszystko dostaniesz, i obsypię cię złotem! Tylko się pospiesz!

 

***

 

O złotym poranku jechał książę dumny, zbrojny i strojny, w orszaku panien umajonych i kawalerów najświetniejszych, wiodąc narzeczoną do zamku przodków jej. Przekroczyli most, polśniewający złotawo i magicznie, i wkroczywszy na bitą drogę, stanęli zdumieni.

– Kiedy tu byłam ostatnio – oświadczyła królewna – widziałam mniej żab.

– Mój kum czarodziej przemienił… – zaczął książę. Podrapał się po dłoni.

– Mój kum… kum…

Jednym skokiem znalazł się na ziemi, potem smyrgnął w jedwabistą trawę, orszak za nim. Gdzieś z tyłu rechotała królewna, ale nie zawrócił.

Teraz stryjowie na pewno dadzą mu spokój.

 

[255 słów wg. Libre Office]

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Spierać się nie będę odnośnie zapisu myśli, ponieważ rozumiem preferencję, punkt widzenia i uzus, jednakże pod rozwagę daję ostatnie zdanie z wpisu A.Wolańskiego dotyczącego monologu wewnętrznego, powtórzone w dylematach językowych oraz zapisy stosowane przez różnych Autorów w powieściach, opowiadaniach. Czy mój zapis jest najlepszy z możliwych – pewnie nie, na pewno nie, czy propozycje lepsze – nie sądzę, bazując na przedstawionych uzasadnieniach.

Zapis, tak jak rzeczywistość, może wymykać się regułom matematycznym, precyzyjniej – sposobu przedstawiania. Nie róbmy z opowiadania wzoru matematycznego, podporządkowanego obowiązującym zasadom czy trendom. Czym jest język, komunikacja, wypowiedź? Czy chodzi o kopiowanie, naśladowanie, czy dzielenie się reakcją, doświadczeniem osobistym, refleksją, czymś co, dla kogoś jest ważne i ubraniem tegoż w przyswajalną, zrozumiałą dla drugiego formę? Mogę przyjąć, że kształtuję niezrozumiale dla Innych, że lepiej by było, np. czyściej i łatwiej, lecz że to wbrew regułom. Ups, czytaliście Cormaca, Lema, Ernaux, Le Guin. Działa lub nie, rozumiemy, gdy czytamy bądź nie; kolejne pytanie – czy używamy tych samych kodeków.

Linki:

monolog wewnętrzny

językowe dylematyt

 

PS. W zasadzie nie cierpię cudzysłowów, wstawiam je tylko przy tekstach forumowych, ponieważ w kółko zwracano mi na nie uwagę, co uruchomiło akcję przekopywania się przez zapisy w necie i rozmowy z językoznawcami, redaktorami, polonistami. Inną sprawą jest wartość tekstu – miałki, lepszy, gorszy, coś ok, a coś nie, a inną czy jakkolwiek dociera do kogoś i jest zrozumiały. Ups, za chwilę popadnę w słowotok myśli, więc zastopuję go. I tak wpis jest długi.

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

wartość tekstu – miałki, lepszy, gorszy, coś ok, a coś nie, a inną czy jakkolwiek dociera do kogoś i jest zrozumiały

Oj, chyba jednak wartość tekstu ma związek z jego zrozumiałością. Co do Wolańskiego, rzekł on:

Podobnie postępuje się z tzw. mową pozornie zależną, która znosi ścisłe rozgraniczenia pomiędzy wypowiedzią narratora a przytoczeniem słów bohatera.

A w Twoim szorciku mamy właśnie taką mowę: https://www.zostacpisarzem.pl/mowa-pozornie-zalezna/ Nie trzeba jej wyróżniać cudzysłowem, ani w ogóle.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tarnina

 

Wymogi wyzwania spełnione. Problemem, jak rozumiem, jest spokój od stryjów, a przynajmniej na tym bohaterowi zależy. Jedyne, co mi przeszkadzało, to że o celu każdej akcji dowiadujemy się dopiero po tym, jak jest rozpoczęta. Bohater szuka żaby – dlaczego? Bo chce mieć spokój od stryjów. Bohater prosi czarnoksiężnika o zaklęcie – dlaczego? Bo bez tego się nie ożeni. Dlaczego? Bo bez tego księżniczka nie pojedzie na wymarzoną przejażdżkę. W połączeniu z przeskokami robi się dezorientująco i ciężko połapać się, komu i dlaczego mamy kibicować.

 

Poza tym pomysł zacny, złotawy i magiczny. Pytanie tylko, czy czarodziej oprócz zeza miał wadę wymowy, czy książę był goblinem ;)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Ha, ha, tak, bohaterowi zależy na tym, żeby stryjowie się odczepili :) A czarodziej się spieszył (trochę jak ja) – zamienił w żaby wszystkie byty rozumne w rodzinnym królestwie panny XD Tylko trochę mi to umknęło.

heart

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tarnino, i dobrze, że Ci umknęło. Jest mocniejsze.

Mmmm… mmm? cool

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Cześć, wszystkim Wątkowiczom.

 

Wyzwanie strasznie trudne ze względu na limit – dzięki wielkie! ;)

Pierwszego szorciaka “wrzuciłem do szuflady”, bo mocno wyrósł ponad limit i nie miałem sumienia go “kastrować”. I po tym przydługim wstępie, i ostrzeżeniu (robię to teraz) o wulgaryzmach, zapraszam na chwilkę z Gaxem.

 

***

 

Gax

 

Starszy pilot Gax Roon przez dziesięć lat służby na statku zwiadowczym USSS Hammon nigdy nie zaznał strachu. I podczas, gdy większość na jego miejscu oczekiwałaby nagrody, on wiedział, że odbiera ją każdego dnia. Wojnę znał tylko z wykładów w szkole kadetów, gdzie zaznajamiał się z taktyką, pilotażem i najważniejszymi potyczkami zakończonego właśnie konfliktu o Pas.

 

Grube cielsko ubrane w skafander z trudem przecisnęło się przez właz i z hukiem runęło na pokład, gdy załoga włączyła sztuczną grawitację. Po wpompowaniu do śluzy powietrza, Gax poruszył się a odpięty od skafandra hełm potoczył kilka metrów.

– Ku… Kurwa! – wydyszał ciężko. – Mątwy!

 

 Trzy autonomiczne pojazdy przyklejone do zewnętrznych powierzchni kadłuba przepalały kolejne warstwy kompozytu. Artefakty minionej wojny nadal były zagrożeniem dla statków zapuszczających się w ten rejon.

 

Kiedy Gax wygramolił się na zewnątrz miał już ze sobą fazer plazmowy, z którego precyzyjnie wystrzeliwane wiązki rozrywały kolejne korpusy wrogich maszyn. Wszystkie zneutralizowane, jednak… ostatnia z roztrzaskanych Mątew oderwała się od statku pozostawiając wyrwę, wypluwającą powietrze w przestrzeń kosmiczną.

 

– Tracimy szybko powietrze! – wrzasnął do mikrofonu. – Zamknijcie zawory powietrzne sekcji dziobowej!

Cisza.

– Pinky, Greg, do jasnej cholery, zamknijcie te zawory! Jesteście tam?!

Cisza.

 

 Gax był prawie pewny, że brak odpowiedzi nie był związany z awarią komunikatora. Pokonując ponownie wąskie przejście oddzielające pokład od bezmiaru kosmosu miał wrażenie, że robi to z taką wprawą, jak w pierwszym dniu służby, trzydzieści kilogramów temu.

 Nieustający stan nieważkości był kolejnym złym omenem. I czerwone, migające lampki alarmowe. Ręczne zamknięcie włazu i wyrównanie ciśnień zajęło trwające wieki pięć minut.

Gax odepchnął dryfujące ciała i zamknął zawory. Poziom tlenu w zbiornikach wynosił trzy procent.

Mam przesrane – pomyślał – czekają mnie kolejne godziny w skafandrze.

Peter Barton

 

Do limitu słów było jeszcze ciut zapasu. Problem (przetrwanie ataku) również został wprowadzony, chociaż nie jest nigdzie powiedziany wprost, bo bohater nigdy nie skupia się na pełnym celu, tylko drobnym kroku, który do niego prowadzi (pokonanie mątw, zatrzymanie uciekającego powietrza).

Mam też wrażenie, że zlały ci się punkty 4 i 5. Komplikacją z punktu 3 jak rozumiem jest wyrwa w kadłubie. Następnie kapitan próbuje sobie poradzić, prosząc załogę o pomoc, po czym zamyka zawory samodzielnie. Można policzyć to jako osobne wydarzenia, tylko że podczas używania radia Gax nie ponosi porażki (obsługa radia jest raczej prosta :P), a martwą załogę liczyłbym jako komplikację z wcześniejszego kroku.

Osobiście nie pomagało przekazywanie informacji nie wprost i kilka razy zgubiłem się w przestrzeni, ale może to tylko mój problem.

 

Na plus idzie na pewno stylizacja wypowiedzi i zgrabne, naturalne użycie wulgaryzmów. Całość skojarzyła mi się z Matrixem, głównie ze względu na roboty.

 

Jedyne, z czym miałem problem, to mimo tak krótkiego tekstu kilka razy pogubiłem się w przestrzeni i położeniu bohaterów. Może to tylko mój problem, ale niżej spróbuję doprecyzować o co chodzi.

 

I podczas[,-] gdy większość na jego miejscu oczekiwałaby nagrody

Całe “I podczas gdy” jest spójnikiem złożonym, nie rozdzielamy go przecinkiem.

Grube cielsko ubrane w skafander z trudem przecisnęło się przez właz i z hukiem runęło na pokład, gdy załoga włączyła sztuczną grawitację.

Wydaje mi się, że właz może łączyć też pomieszczenia wewnątrz statku, więc z tego zdania nie wynika jednoznacznie, że wrócił z kosmosu. Do tego ten fragment w połączeniu z resztą akapitu:

Po wpompowaniu do śluzy powietrza[,-] Gax poruszył się[,+] a odpięty od skafandra hełm potoczył kilka metrów.

– Ku… Kurwa! – wydyszał ciężko. – Mątwy!

Brzmi, jakby ktoś porwał Gaxa, zaciągnął go na pokład i włączył sztuczną grawitację, żeby go wywrócić, a tym kimś były mątwy ;)

Kiedy Gax wygramolił się na zewnątrz miał już ze sobą fazer plazmowy, z którego precyzyjnie wystrzeliwane wiązki rozrywały kolejne korpusy wrogich maszyn.

Tutaj już prościej się domyślić, ale osobiście wolałbym jasno stwierdzić, że “na zewnątrz” i “w kosmosie poza statkiem” to to samo. Ale może to tylko ja.

Pogrubiona część trochę niezręczna. Może lepiej zrobić z tego nowe zdanie np. “Precyzyjnie wystrzeliwane wiązki rozrywały…”?

Wszystkie zneutralizowane, jednak… ostatnia z roztrzaskanych Mątew oderwała się od statku[,+] pozostawiając wyrwę, wypluwającą powietrze w przestrzeń kosmiczną.

Przed imiesłowem przysłówkowym.

– Tracimy szybko powietrze! – wrzasnął do mikrofonu. – Zamknijcie zawory powietrzne sekcji dziobowej!

Czy doprecyzowanie zaworów jest konieczne?

Pokonując ponownie wąskie przejście oddzielające pokład od bezmiaru kosmosu[,+] miał wrażenie

Po imiesłowie przysłówkowym.

Ręczne zamknięcie włazu i wyrównanie ciśnień zajęło trwające wieki pięć minut.

Nie wiem, czy nie wyrównanie ciśnienia (między czymś a czymś).

 

Wszyscy

Do końca dzisiaj można wrzucać teksty, także gdyby ktoś jeszcze chciał dołączyć, serdecznie zapraszam :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Dobrze, przyszedł czas na wyniki :) Na starcie dziękuję wszystkim za udział. Mam nadzieję, że dostarczyłem wam nieco zabawy i coś stąd wynieśliście (kolejność nieprzypadkowa) ;)

 

Mieliśmy 6 nadesłanych tekstów, w tym 5 spełniło wszystkie konkursowe wymagania. Wszystkie miały na siebie jakiś pomysł.

 

Niemniej któryś z tych pomysłów musiałem wybrać i według całkowicie obiektywnej opinii mojego gustu zwycięzcą jest cezary_cezary (bez pogrubienia, żeby nie było spojlerów). Tradycyjnie zwycięzca wyzwania organizuje następne, także jeśli jeszcze nie czujesz się na siłach, możemy przekazać je komuś innemu, ale gdybyś chciał się podjąć, jesteś mile widziany :)

 

Jeszcze raz dzięki i brawa dla was heart

 

PS tekst Asylum też całkiem mi się podobał, ale jego ulotność i nieokreśloność nie pozwoliła mi go wcisnąć w konkretne miejsce w rankingu :P

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Gratulacje :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Niemniej któryś z tych pomysłów musiałem wybrać i według całkowicie obiektywnej opinii mojego gustu zwycięzcą jest cezary_cezary

O, bardzo mi miło :)

 

Tradycyjnie zwycięzca wyzwania organizuje następne, także jeśli jeszcze nie czujesz się na siłach, możemy przekazać je komuś innemu, ale gdybyś chciał się podjąć, jesteś mile widziany :)

Postaram się ogarnąć temat :) Zawsze to dodatkowe wyzwanie :)

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Gratulacje!

Gratulacje. :)

Ojej, nawet nie zdążyłam pokomentować… Szybki jesteś heart Cezary – gratulacje!

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Pozwolę sobie zbiorczo odpowiedzieć: dzięki! :)

 

Nowe wyzwanie w przygotowaniu, w piątek planuję start :)

 

 

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

 

Wyłapywać nie będę (za bardzo ;D), bo nie zdążę, zresztą ostam już to zrobił jako dobry organizator. Tylko ogólne wrażenia.

 

cezary_cezary

 

Mmmm… na pewno są co najmniej dwie, a może i trzy (najbardziej obiecujący z projektów?) porażki na drodze do celu. Wszystko jak po sznurku. Ale trochę to suche, i nie ze względu na limit, bo nie wygląda na to, żebyś miał z nim kłopoty. No, i – z lekka przerażająca materia.

 Mając na uwadze, powszechnie znane, zakończenie projektu “Trzecia Rzesza” to niestety mało prawdopodobne, żeby dostał kolejną szansę.

… a jednak optymista.

 

Koala75

 

Wszystko to już wiemy, Misiu :) napisałeś streszczenie, nie szorcik.

 Wydaje mi się, że tu czegoś zabrakło, ale nie dam głowy. Tarnina?

Tak, powinno być "zamykając ich". Ale w ogóle najlepiej przeformułować zdanie, bo imiesłów nie powinien oznaczać przyczynowości.

 

Bardjaskier

 

… Ohydna. Bez wahania, a nie wąchania (nawet, jeśli śmierdziało XD). Elfka radzi sobie nieźle, porażki ponoszą raczej gobliny, ale sekwencja ogólnie dynamiczna. Tylko jakby wyjęta z większej całości.

 Przecinek zbędny, teraz wychodzi na to, że wiadomości jednak przekaże.

Nie zbędny, a zupełnie zmieniający sens zdania.

 

Asylum

 

Ale jaki właściwie problem usiłuje rozwiązać Janek? I za co przeprasza dziewczynę?

 A może: “Szarpnął z całej siły”?

Tak.

Bo widzisz, jemu się to tłukło po głowie, obijało od ścianek, możemy przyjąć, że tak jak echo.

Hę? :D

 

Tarnina

 

Kurka, teraz nie wiem, po co mi był ten amulet na początku. I nie starczyło miejsca na szczegóły zaklęcia… Tak to jest, jak człowiek ciągle zmienia zdanie. Ulubiona_emotka_Baila.

 

Peter Barton

 

Problemem jest nagłe wytrącenie ze spokojnego życia? Chyba miałeś pomysł na coś dłuższego i upchnąłeś go w tym maleństwie jak protagonistę w skafandrze :)

 

 Niemniej któryś z tych pomysłów musiałem wybrać i według całkowicie obiektywnej opinii mojego gustu

heart Której wcale nie podparłeś szczegółowymi analizami… :)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

A dzięki Tarnina, poprawki raczej wrzucę do tekstu szufladowego, ale fajnie, że podobała się dynamika tekstu :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Czekam na historię stróżki :)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Pojawi się może w formie drabbla, ale na razie pierwszeństwo mają konkursy :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

A tu połowa drabbla na dowód, że jakieś marne próby były już podejmowane :p ale na coś lepszego musisz zaczekać ;) – "Stróżka patrzyła jak stużka krwi, spływa do naczynia. Stróżki krwi zebrane nad stróżką spoglądały jak krew strużką coraz szybciej spływa do naczynie. Stróżka oddała ostatnie tchnienie, gdy strużką krew spływała. Ostatnia kropla do naczynia się dostała, stróżka podniosła naczynie i ruszyła. Stróżki strużką ruszyły za nią, zostawiając ciało stróżki samo."

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Gratki, cezary i czekamy spokojnie na nowe wyzwanie, fajnie, że się go podjąłeś !:-)) 

 

Tarniną, z sobą, bo najczęściej problemy mamy na styku “Ja-Ty” z różnych względów. ;-)

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Kurka, teraz nie wiem, po co mi był ten amulet na początku. I nie starczyło miejsca na szczegóły zaklęcia… Tak to jest, jak człowiek ciągle zmienia zdanie. Ulubiona_emotka_Baila.

Amulet też mnie trochę zastanowił, ale założyłem, że wprowadza czary albo coś w tym stylu. Przy okazji… Czy ulubioną emotkę Baila można gdzieś spotkać? Jeśli w naturalnym środowisku wszystkie wyginęły, może być zoo.

 

heart Której wcale nie podparłeś szczegółowymi analizami… :)

Robiłem, co mogłem :)

 

Bardzie, ciurkiem stróżki lejesz ;)

 

Przy okazji, gdyby kogoś to przypadkiem interesowało, to mniej prawdziwe, pozaportalowe życie domaga domaga się ostatnio ode mnie trochę uwagi, więc nie będę się za często pojawiał na portalu. Nie, że wcale, ale nie za często. Wypatrujcie mnie trzeciego tygodnia o wschodzie słońca ;)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Ostam – powodzenia i szybkiego powrotu, będziemy cię wypatrywać :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

na coś lepszego musisz zaczekać ;)

 Tarniną, z sobą, bo najczęściej problemy mamy na styku “Ja-Ty” z różnych względów. ;-)

Teraz, to już w ogóle nie rozumiem XD

 Czy ulubioną emotkę Baila można gdzieś spotkać?

Zajrzyj tu: https://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/22395

 mniej prawdziwe, pozaportalowe życie domaga domaga się ostatnio ode mnie trochę uwagi, więc nie będę się za często pojawiał na portalu.

Zdarza się. Niechaj droga Twa dobrze wyasfaltowaną będzie!

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Ostam – dzięki za krytykę, wytknięcie błędów i małe biczowanie (zasłużone). Jak nie zapomnę i znajdę czas, to poprawię.

 

Tarnina – kurczę, ten limit był limitujący (poza bykami, które udało się w tak krótkim tekście zmieścić). A żeby było śmiesznie, to napisałem drugiego szorciaka specjalnie pod wyzwanie i… potknąłem się o sznurówki już przy pierwszym kroku, hihi.

 

Tak, to “upchnięcie protagonisty…” – spodobało mi się. ;-) Spokojne życie – niestety bywa zmącone przeciwnościami spadającymi jak grom z jasnego nieba. Ale problemów było kilka: Mątwy, rozszczelnienie statku i instalacji, śmierć załogi i niewielka ilość powietrza, która została Gaxowi.

Tarnina – kurczę, ten limit był limitujący (poza bykami, które udało się w tak krótkim tekście zmieścić).

Prawda?

A żeby było śmiesznie, to napisałem drugiego szorciaka specjalnie pod wyzwanie i… potknąłem się o sznurówki już przy pierwszym kroku, hihi.

Ale może coś się z tego rozwinie?

Ale problemów było kilka: Mątwy, rozszczelnienie statku i instalacji, śmierć załogi i niewielka ilość powietrza, która została Gaxowi.

Prawda, było. Ale ten główny?

 

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Ale może coś się z tego rozwinie?

Temacik nie był rozwojowy od początku (ten rozwojowy czeka w szufladzie), bo strasznie oklepany. Miało być prosto i według wytycznych do wyzwania ale zawiodłem. Ćwiczenia są po to, żeby się czegoś uczyć i tak do tego podchodzę. Jak większość cierpię na brak czasu pochłonięty codziennością – praca, dom, itp.

 

Prawda, było. Ale ten główny?

Problem pierwszy, główny i będący powodem kolejnych, to oczywiście Mątwy niszczące statek. Gax miał być zasiedziałym i zaśniedziałym szczęściarzem (?) korzystającym ze spokojnego życia. I… bum!

 

Dzięki, że mimo słabego tekściku, doczekał się komentarzy. :-D

laugh

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nowa Fantastyka