- Opowiadanie: feniks103 - Czwarty wymiar

Czwarty wymiar

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Czwarty wymiar

Jacek odrabiał lekcje. Przeczytał pierwsze zadanie. Rozwiąż paradoks Zenona z Elei ,,Achilles i żółw’’. 

Zaczął pisać: 

Achilles biega z szybkością stu metrów na minutę, żółw z prędkością pięćdziesięciu metrów na minutę. Wyścig jest na tysiąc metrów. Żółw zaczyna biec, Achilles czeka. Po dziesięciu minutach żółw przebiegnie pięćset metrów, Achilles zero metrów. Bieg rozpoczyna również heros. Po piętnastu minutach żółw pokona siedemset pięćdziesiąt metrów, Achilles pięćset metrów. Po dwudziestu minutach obaj dobiegną na metę. Czyli jednak Achilles dogoni żółwia i będzie remis. 

– Tato, czy w wyścigu może być remis? 

– Może, w wyścigach dronów się zdarzają. 

– Mamo, rozwiązałem paradoks Achillesa i żółwia. 

– Ja też rozwiązałam. Achilles pozwala żółwiowi na zbyt wiele. 

Drugie zadanie było trudniejsze. Rozwiąż paradoks wszechmocy. 

Zaczął pisać: 

Wszechmogący Bóg stworzył taki kamień. Nie mógł go podnieść i przestał być wszechmocny. Ale potem zaczął trenować, podniósł go i znów stał się wszechmocny. 

– Zobacz, mamo, może być? 

– Może. 

Trzecie zadanie było najtrudniejsze. Nie mógł go rozwiązać. 

– Tato, jak można rozwiązać paradoks kłamcy? 

– Należy zastosować logikę trinarną mającą trzy stany: prawda, nieprawda, gówno prawda. Zostaw te lekcje i idź w piłkę pograć. 

 

Arek oglądał stary film z kolekcji taty. 

– Przestań oglądać te starocie, lekcje odrobiłeś? 

– Tak, już dawno. 

– Oglądaj nowe filmy, nie po to masz smartholograf, żeby się katować historią holografii. 

– A co ma oglądać, filmy pod tytułem ,,Stalin, pozytywista czy romantyk’’ albo ,,Świat dziecka widziany przez lufę od czołgu’’, czy ,,Kmicic krzyczał, czy nie krzyczał’’? 

– A ty co masz kupować, drogie stare dzieła w antykwariatach? 

– Mamo, dzisiaj nauczyciel powiedział na holowriter ,,notebook’’. 

– Nie poprawiaj nauczycieli. Poucz się jeszcze. I idź wcześniej spać. 

 

Jacek i Arek spotkali się w świetlicy nowej szkoły, liceum o profilu matematyczno-fizycznym, najlepszym w całej metropolii. Nie znali tu nikogo, oprócz siebie nawzajem. Podali sobie ręce i zaczęli rozmawiać. 

– Jak dostałeś się do tej szkoły? – zapytał żartobliwym tonem Arek. 

– Uczyłem się przez miesiąc po cztery godziny dziennie. 

– Nieźle – skwitował Arek.

– A jak tobie udało się tu dostać? – zapytał nieco arogancko Jacek. 

– Chodziłem na korepetycje. Znasz tu kogoś? 

– Nie, a ty? 

– Też nie. 

Nagle do świetlicy weszła dziewczyna. Popatrzyła na chłopaków i powiedziała: 

– Co tam, pacany? 

– Bądź cicho, pasztecie – odparł Arek. 

– A ty co, tata pracuje w kuratorium? – wsparł w rozpoczynającej się sprzeczce kolegę Jacek. 

– Może i pracuje. Ale nie musiałam zdawać egzaminów wstępnych, bo zajęłam pierwsze miejsce w konkursie matematycznym. 

– Tak, zajęłaś, chyba w konkursie z plastyki. 

– Takie z was mądrale? Wyzywam was po kolei na pojedynek po szkole. Spotkamy się w parku. 

– Pojedynek – prychnął Jacek. – Chyba na solówę. 

– Przyjdźcie, to się przekonacie. 

Po szkole Arek i Jacek poszli do parku. 

– To jakaś pogięta dziewczyna. Może idźmy do domu. 

– Co ty? Dziewczyny się boisz? Zresztą i tak nie będziemy się z nią bić, ale może przyprowadzi kolegów. 

Rozmowę przerwało pojawienie się dziewczyny. 

– Cześć. I co, gotowi? 

– Gotowi – odpowiedział Jacek. 

– Postrzelamy do tarczy, każdy po dziesięć strzałów, wasze trafienia będziemy sumować. 

– Postrzelamy, z czego? – zapytał Arek. 

– Z tego – odparła dziewoja i wyjęła z plecaka laser-pistolet. 

– Taka broń jest dozwolona od osiemnastu lat – zauważył Jacek. 

– Co, boicie się? 

– Nie, strzelajmy – powiedział Arek. 

Po skończonym pojedynku podliczyli trafienia. Dziewczyna trafiła w tarczę dziewięć razy, Arek trzy, a Jacek cztery. 

– Wygrałam – powiedziała triumfalnie nastolatka zdejmując tarczę z drzewa. 

– Ten pistolet ściąga w lewo, wiedziałaś o tym i miałaś przewagę – odpowiedział cierpko Jacek. 

– Jestem Trinity – powiedziała wesoło dziewczyna. 

– Jacek. 

– Arek – przedstawili się chłopcy. 

– To do jutra, cześć. 

 

W ostatniej klasie Jacek i Arek zapisali się na kurs tańca. Ku swojemu zaskoczeniu spotkali tam Trinity. Dziewczyna tańczyła tylko z nimi, raz z jednym, raz z drugim. Częściej z Jackiem, bo lepiej tańczył. Chłopcy byli o nią zazdrośni, jednak dalej się przyjaźnili, a wkrótce musieli wykonać pracę na zaliczenie. 

– Co zrobimy na zaliczenie? – zaczął Jacek. 

– Komputer działający w kodzie trinarnym – odparł Arek. 

– Chłopaki, pełno takich stoi w pracowni na półkach – włączyła się do rozmowy Trinity. 

– Na prowadzącego weźmiemy Maleszewskiego, na pewno się zgodzi – rzucił pomysł Arek. 

– No, ja nie będę dłubał w elektronice – powiedział Jacek. 

– Ty zajmiesz się teorią, ja połączę części. 

– No i widzicie chłopcy, jak chcecie, to potraficie znaleźć rozwiązanie problemu – zachichotała Trinity. 

Szkolni przyjaciele kupili zestaw do samodzielnego montażu komputera opartego na kodzie trinarnym, choć wiedzieli, że trochę to nieuczciwe. Wprowadzili kilka modyfikacji, zrobili obudowę i wykonali urządzenie. Jego działanie było oparte na prądzie trójfazowym, więc żeby go sprawdzić, poszli do szkolnej pracowni. Podłączyli komputer do wtyczki prądu trójfazowego. Wtedy okazało się, że coś wykonali źle. Ich praca na zaliczenie zaczęła iskrzyć i dymić, więc musieli szybko odłączyć urządzenie od zasilania. Chłopcy zaczęli się kłócić. 

– Mówiłem, żeby nie robić tylu modyfikacji – powiedział rozzłoszczony Jacek. 

– Bo to jest głupota, żeby robić komputer oparty na prądzie trójfazowym – odpowiedział Arek. 

– Sam o tym wiem, ale urządzenie podłączane do zwykłego prądu będzie drożej kosztować. 

– Nie przejmuj się tak, zapłacę. 

– Tak, sam je potem zrobisz? Na pewno. 

– Odwal się! – wrzasnął Arek i wyszedł z pracowni. 

Jacek wrzucił komputer do kosza i również wyszedł. 

 

Chłopcy nie odzywali się do siebie długi czas, aż do studniówki. 

– Pokłóciliście się ze sobą? – zapytała Trinity, która również była na balu. 

Po chwili odezwał się Jacek. 

– Tak właściwie, to tylko trochę. 

– Nie możemy skończyć naszej pracy na zaliczenie – powiedział Arek. 

– Pamiętam, komputer oparty na kodzie trójkowym – zaśmiała się Trinity. – Przyszłość to komputery kwantowe. 

– Znalazłem rozwiązanie, ale to dużo będzie kosztować – powiedział Jacek. 

– Jakie? – zapytał Arek. 

– Zaprojektowałem urządzenie, ale potrzebne są lepsze bramki logiczne. 

– Ściągniemy je ze Stanów – powiedział Arek. 

– I tak nie wiem, czy urządzenie będzie działać – stwierdził Jacek. 

– Na pewno wam się uda – wtrąciła Trinity. – Chodźmy tańczyć. 

 

Jacek i Arek przyszli bronić pracy zaliczeniowej. Wnieśli swój komputer, postawili na stole, obok położyli napisany przez siebie opis pracy. Z drugiej strony stołu siedziało trzech nauczycieli. Chłopcy podłączyli urządzenie do prądu, pokazali sposób działania i możliwości maszyny. Wszystko działało, jak należy, więc pierwszą część obrony mieli za sobą. Nadszedł czas na pytania. 

– Dlaczego postanowiliście zrobić komputer oparty na kodzie trinarnym? 

– Moim zdaniem to przyszłość informatyki, a nie komputery kwantowe. Kodowanie w oparciu o liczbę trzy daje więcej możliwych kombinacji, daje też możliwość rozumowania sztucznej inteligencji w oparciu o logikę trinarną, dawniej nazywaną trójwartościową. 

– Kto pierwszy zbudował taki komputer? 

– Rosyjscy uczeni w latach pięćdziesiątych dwudziestego wieku. 

– Dlaczego zatem używano systemu binarnego? 

– Chodziło o możliwość zakłóceń sygnału, poza tym to prostszy system. 

– Jakie bramki należy stosować w komputerach trinarnych? 

– Nowoczesne bramki trójstanowe. 

– Jak ten komputer liczy? 

– Obliczenia opierają się o system liczb zespolonych. 

– Czyli Rosjanie byli jak zwykle pierwsi, jak przy locie w kosmos? 

– Na to wygląda, chociaż w Związku Radzieckim nawet nie było informatyki, tylko cybernetyka. 

– Komuniści nie doceniali tej nauki i jak zwykle mieli zbyt ambitne plany. Tak samo było z sianiem pszenicy na dalekiej Syberii, teraz sadzimy ją na Marsie. Ale nauka to nauka, nawet badania nad głodem prowadzone przez nazistów w obozach koncentracyjnych do czegoś się przydały, chociaż takie eksperymenty były okrutne i nieludzkie. 

– Macie zaliczenie. A waszą pracę zgłaszam na konkurs. 

 

Dwadzieścia lat później. 

– Jeden, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem – liczył pojazdy Arek. – Chyba możemy już przejść. 

– Czekaj, jeszcze nie – odpowiedział Jacek. 

Kilkunastu ludzi obok wstało i wbiegło na czteropasmową jezdnię. Wtedy zza zakrętu wyłoniły się trzy wozy z wieżyczkami wycelowanymi w ludzi, którzy przebiegli przez ulicę. Z megafonu rozległ się głos: 

– Stójcie, bo otworzymy ogień. Zabierzemy was do obozu pracy, tam będziecie mieli bieżącą wodę, prąd i pożywienie. 

Ludzie nie reagowali, biegli dalej. Z wieżyczek wyprysły serie jasnych błysków, uciekinierzy po drugiej stronie jezdni zaczęli padać na ziemię. Wozy bojowe zatrzymały się niedaleko Jacka, Arka i Trinity, wieżyczki miały wycelowane w kierunku rzeki. Z pojazdów wyszło kilkanaście robotów bojowych, które poszły w kierunku leżących na ziemi ludzi. Rannych dobijały, do zabitych dla pewności oddawały po kilka strzałów, tych, którzy przeżyli, prowadziły do transporterów. Na ulicy pojawił się jeszcze jeden pojazd bojowy bez wieżyczki i ciężarówka. Z transportera wysiadło dwóch ludzi w mundurach, którzy zaczęli palić i rozmawiać. Roboty zapędziły ocalałych ludzi do ciężarówki, jedna z maszyn położyła na jezdni niemowlę, które głośno płakało. Żołnierze skończyli palić, jeden wsiadł do wozu bojowego, drugi podszedł do płaczącego dziecka. Podniósł nogę nad niemowlęciem. 

Trinity nie wytrzymała: 

– Ty sukinsynu – wyszeptała i wycelowała w niego miotacz laserowy. Nacisnęła spust i z lufy jej broni wystrzelił promień światła, który uderzył w żołnierza. Ten upadł na ziemię, a Jacek i Arek również zaczęli strzelać. Dwa roboty zostały trafione, pozostałe otworzyły ogień w kierunku przyjaciół. Wozy bojowe zaczęły obracać wieżyczki. 

Wtedy na ulicę wjechały trzy odrapane samochody z karabinami maszynowymi i ludźmi z granatnikami. Roboty zaczęły strzelać w ich kierunku, wieżyczki pojazdów bojowych obróciły się w ich stronę. Bojownicy wystrzelili kilka rakiet, z których jedna uderzyła w pierwszy pojazd bojowy. Ten eksplodował. 

Jacek, Arek i Trinity rzucili się do ucieczki. Zatrzymali się dopiero w swojej kryjówce. Wyglądało na to, że nikt ich nie ścigał. 

– Nie mamy wody – powiedziała Trinity. 

– Jutro znów spróbujemy dotrzeć do rzeki – odpowiedział Arek. 

– Zapalę żarówkę. – Jacek podłączył kable do akumulatora i pomieszczenie zalało światło. 

– A ja położę się spać. Nie siedźcie zbyt długo. 

Arek położył się w śpiworze. 

– Wciąż masz nadzieję, że ich odnajdziesz? 

– Nie wiem, chciałabym tylko, żeby mój mąż i syn żyli. 

– Może są w obozie pracy. 

– Może. Wszystko przez tą cholerną sztuczną inteligencję. 

– Sztuczna inteligencja sama w sobie nie jest zła, wszystko zależy od tego, jak ludzie ją wykorzystują. 

– My też mamy swój udział w jej powstaniu. Pamiętasz studia, naszą pracę dla korporacji Parasol? 

– Co jest złego w pracy dla korporacji? 

– To, że każdy wynalazek zostaje użyty w celu tworzenia broni. 

– Czy to nasza wina, że powstały roboty bojowe? 

– Tak, nasza. Winien jest nawet ten facet, który robił kawę i kanapki, on również uczestniczył w naszym odkryciu. 

– Chodźmy już spać. 

Rano Jacka obudził telefon. Podniósł urządzenie ze stolika. W słuchawce usłyszał głos Gregora: 

– Likwidują naszą dzielnicę. Od strony jezdni przy rzece posuwa się tyraliera robotów bojowych, mają kamery termowizyjne. Wyłapują wszystkich, którzy nie zdążyli uciec. 

– Dzięki za ostrzeżenie. Wstawajcie, musimy uciekać! 

Arek i Trinity zerwali się z posłań. 

– Co się dzieje? – zapytała Trinity. 

– Likwidują naszą dzielnicę! Od strony rzeki idą roboty i chwytają ludzi! – krzyknął Jacek. 

– Bierzmy broń i w nogi. – Arek chwycił miotacz laserowy i otworzył właz. Cała trójka wyszła na zewnątrz. Wtedy ze wszystkich stron posypały się pociski laserowe. 

– Jesteśmy otoczeni, z powrotem do kryjówki! – rozkazał Arek, wciąż strzelając do robotów. 

– Nie, czekajcie, ktoś do nas jedzie na motocyklu! – Trinity wskazała palcem. 

– To Gregor. Wiem, co zrobić – powiedział Jacek i wyjął z zawiasów wielki właz. 

Przyjaciele zaczęli strzelać do robotów, Gregor zaś podjechał pod ich kryjówkę i powiedział: 

– Mogę zabrać dwie osoby. 

Jacek zakomenderował: 

– Wsiadajcie, ja zostanę i będę was osłaniał. – Wziął właz i zasłonił motocykl i przyjaciół. 

– Nie zostawimy cię! – Trinity prawie płakała. 

– Bez dyskusji. 

Arek i Trinity wsiedli na motocykl, po czym razem z Gregorem ruszyli pełnym gazem. Gregor wypatrzył miejsce, gdzie nie było robotów i dzięki osłonie ogniowej Jacka wyrwał się z potrzasku. Jacek jeszcze przez jakiś czas ostrzeliwał roboty, potem zabrakło mu amunicji. Schronił się do kryjówki. Roboty zaczęły się ostrożnie zbliżać do włazu, który Jacek znów umieścił w zawiasach i zaryglował. 

Jacek wyjął telefon i zadzwonił: 

– Helmut? 

– Cześć Jacek, co u ciebie? 

– Niedobrze. Masz amunicję do swoich dział? 

– Wczoraj trochę zdobyliśmy w udanej zasadzce na roboty. 

– Możesz ubić trochę robotów, podaję współrzędne – powiedział Jacek i podał koordynaty. 

– Dla ciebie wszystko, schowaj się dobrze. 

– Bez odbioru. 

Jacek odłożył telefon. Roboty zbliżały się. Ostatnią rzeczą, którą usłyszał Jacek, był świst nadlatującej salwy artyleryjskiej. 

Koniec

Komentarze

Cześć! Podobał mi się początek, w którym Jacek rozwiązuje zadania logiczne. Generalnie samo wprowadzenie do historii jest przyjemne. Niestety im dalej w las, tym gorzej. Dobrze zapowiadająca się historia ostatecznie okazała się lekko sztampowym opowiadaniem o złych skutkach rozwoju technologii. 

 

Poza tym cały tekst wydaje się zlepkiem nieco przypadkowych scen (jak chociażby strzelanie do celu z broni laserowej czy budowa komputera na zaliczenie). W odbiorze niestety nie pomaga też fakt, że opowiadanie jest okropnie przegadane.

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Cześć cezary_cezary.

Dziękuję za komentarz i opinię o opowiadaniu. Początek powstał dawno temu, rozwijałem ten wątek, tekst był początkowo science-fiction o edukacji, potem jednak przerobiłem go, chociaż zależało mi, żeby te zagadki zostawić. Postapokalipsa jest teraz modna, dlatego idę z trendem. Trzeba wybierać, sztuka albo komercja, nawet tutaj.

Na krytykę odpowiem, odwracając kota ogonem (ale nie kota Schrodingera, ten zginął w eksperymencie, taki żarcik :)). Powstał scenariusz na nowe PulpFiction, nie ma na efekty specjalne, to chociaż dialogi są :).

A tak na poważnie, to pisząc opowiadanie chciałem przetestować bętę i potrenować dialogi. No i pozostała mi jeszcze tendencja do umieszczenia akcji w ,,brudnym akademiku’’, jak to się fachowo nazywa.

Mam nadzieję, że opowiadanie jest lepsze od poprzednich, może ktoś czytał moje poprzednie teksty.

Jeszcze raz dziękuję za komentarz i pozdrawiam.

Feniks 103.

audaces fortuna iuvat

tekst był początkowo science-fiction o edukacji

I to brzmi naprawdę dobrze. Myślę, że warto ten temat rozwinąć :) Powodzenia w dalszym pisaniu! :)

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Feniksie, w pierwszej części masz dialogi pozbawione didaskaliów. Szkoda, bo wypowiedzi zdają się nijakie, wręcz martwe.

W kolejnej, kiedy chłopcy są w liceum, jest nieco lepiej, ale muszę zgodzić się z Cezarym – jest tu kilka scen, które nie bardzo chcą się ułożyć w jakiś ciąg i wyglądają na dość przypadkowe.

Ostatni epizod pokazuje, że wszystko się zawaliło – władzę przejęły roboty, a ludzie nie mają nic do powiedzenia i są masowo likwidowani. Czy pokazanie tego był na pewno Twoim zamiarem?

Przeczytałam bez przykrości, ale nie mogę powiedzieć, że to była satysfakcjonująca lektura.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Witaj regulatorzy.

Miło mi, że przeczytałaś moje opowiadanie i je oceniłaś. Rzeczywiście nie ma didaskaliów, zapomniałem dać również jakieś wprowadzenie. Miałem długą przerwę w pisaniu, trochę wyszedłem z wprawy, mam pomysł na następny tekst. Gdy ,,Czwarty wymiar’’ zostanie zapomniany, to zacznę pisać. Na razie czytam zaległe opowiadania które opublikowano, trochę chcę też zaistnieć na forum.

Opowiadanie było w pierwotnej wersji inne, trochę wykasowałem, trochę dodałem, nie wyszło to na dobre.

Pozdrawiam.

Feniks 103.

Ps. Zamiar był inny.

audaces fortuna iuvat

Feniksie103, wielce obiecujące są Twoje zamiary, aby czytać opowiadania innych. To z pewnością pozwoli Ci „zaistnieć” na stronie. Mam też nadzieję, że czytanie i komentowanie tekstów innych użytkowników pozwoli Ci poprawić umiejętności, a Twoje przyszłe dzieła okażą się przyjemną lekturą. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nie porwało mnie :(

Przynoszę radość :)

Witaj, Anet.

Miło mi że przeczytałaś opowiadanie. Ja też nie uważam tego opowiadania za dobre, ale skoro je napisałem, no postanowiłem opublikować. Szkoda, że nie uzasadniasz swojej opinii, wiedziałbym co poprawić, ale rozumiem, że wakacje się skończyły (i urlopy) i każdy ma mało czasu.

Pozdrawiam.

audaces fortuna iuvat

 Rozwiąż paradoks Zenona z Elei Achilles i żółw.

Supozycja materialna w cudzysłów: Rozwiąż paradoks Zenona z Elei "Achilles i żółw". Ponadto – dziwna szkoła. Paradoks Zenona uważa się zwykle na przykład czegoś, co można rozwiązać, posługując się rachunkiem różniczkowym, a intuicyjnie brniemy w aporię, ale… hmm. Zobaczymy, co będzie dalej.

 Po dziesięciu minutach żółw przebiegnie pięćset metrów, Achilles zero metrów.

Zapomniałeś dopisać, że Achilles daje żółwiowi fory (nie pamiętałam tego paradoksu i musiałam sprawdzić). Rozwiązanie jest zdroworozsądkowe, ale raczej omija problem. Ile lat ma to dziecko?

 Achilles pozwala żółwiowi na zbyt wiele.

Tak też można to ująć:D ale wtedy już musisz dopisać o forach.

 Rozwiąż paradoks wszechmocy.

Co to za szkoła? Paradoks na tym polega, że jest (przy zwykłych założeniach) nierozwiązalny. Chodzi o to, żeby pokazać, że te założenia niekoniecznie są uniwersalne.

 Zobacz mamo, może być?

Wołacz oddzielamy: Zobacz, mamo, może być?

 Tato jak można

Tu też: Tato, jak można.

 Należy zastosować logikę trinarną mającą trzy stany: prawda, nieprawda, gówno to prawda.

Mmmm, tata mówi trochę "na odczep się". Nawet bardzo. Ponadto "to" odpowiada funktorowi równoważności, więc… ekhm. O logice trójwartościowej dowiesz się stąd: https://pl.wikipedia.org/wiki/Logika_tr%C3%B3jwarto%C5%9Bciowa

 Arek oglądał stary film z kolekcji taty.

Warto dać światło (pustą linię) albo inny graficzny oddzielacz, kiedy przechodzisz na inny punkt widzenia.

 powiedział na holowriter notebook

"Notebook" w cudzysłów, supozycja materialna (tj. mówisz o słowie, nie o rzeczy).

 Nie znali tu nikogo, podali więc sobie ręce

Jak to wynika? Bo że znali się nawzajem, nie wiem.

 – Jak dostałeś się do tej szkoły? – zapytał żartobliwym tonem Arek.

Hmmm. Skąd to pytanie?

 Uczyłem się przez miesiąc po cztery godziny dziennie

Miesiąc trzydziestodniowy, razy 4, to 120 godzin. Niewiele.

 – A jak tobie udało się tu dostać? – zapytał nieco arogancko Jacek.

Przysłówki nie powinny zastępować plastyczności opisu – na razie mamy tu gadające głowy. Ot, choćby – holowriter na tyle słabo zaczepił mi się w pamięci, że potem byłam zaskoczona, widząc kolonizację Marsa (inna rzecz, że to nie są sprawy równoważne).

 – A ty co, tata pracuje w kuratorium? – wsparł kolegę Jacek.

W czym go wsparł? Odzywka panny nie jest szczególnie napastliwa, ot, takie końskie zaloty.

 – Pojedynek – prychnął Jacek. – Chyba na solówę.

Pojedynek polega na tym, że bijemy się jeden na jeden. Dialog bardzo pospieszny – trochę pokazuje charaktery rozmówców (zwłaszcza dziewczyny), ale głównie służy popchnięciu akcji do przodu. Nic w tym złego, po prostu dobrze by było, gdyby elementy pełniły po kilka funkcji.

 udali się do parku

Normalne dzieci idą do parku.

 Zresztą i tak nie będziemy się z nią bić, ale może przyprowadzi kolegów.

Niezdecydowany jest.

 odparła młoda kobieta

Mało naturalne.

 Dziewczyna trafiła dziewięć razy w tarczę

Dziewczyna trafiła w tarczę dziewięć razy. I co, rozstawili sobie tę tarczę tak, ot w parku?

 Wygrałam – powiedziała triumfalnie nastolatka.

Spróbuj się obchodzić bez przysłówków, tj. wykręcić tak, żeby tę samą informacje przekazać inaczej. To może się przydać.

 – To do jutra, cześć.

I co, i tyle? Co wynika z tego "pojedynku"?

 W ostatniej klasie

Przeskakujemy parę lat? Czemu? Nic się tymczasem nie działo? I daj tu światło.

 Chłopcy byli o nią zazdrośni, jednak dalej się przyjaźnili, a wkrótce musieli wykonać pracę na zaliczenie.

Bardzo skrótowe, wynikanie też jest słabe.

 – Komputer działający w kodzie trinarnym – odparł Arek.

To wcale nie takie proste…

 – Za promotora weźmiemy Maleszewskiego

Na promotora. I – to liceum, nie studia?

 No ja nie będę

No, ja nie będę.

 jak chcecie to potraficie

Jak chcecie, to potraficie. Ale co potrafią? Się dogadać? Nie pokazałeś dotąd, żeby się kłócili, byli (jeśli w ogóle) całkiem zgodni.

 Szkolni przyjaciele kupili tani komputer oparty na kodzie trinarnym, rozebrali go na części i nabyli podobne w sklepie.

Zaraz, zaraz. Skoro można to tanio kupić w sklepie, to nie jest niczym niezwykłym. Więc dlaczego wyżej sugerowałeś, że jest? A jeśli mają taki komputer zbudować, to kupowanie go będzie oszukaństwem. I po co kupują podobne części, skoro mają już komplet?

 Jego działanie było oparte na prądzie trójfazowym

Nie bardzo znam się na prądzie, ale trzy fazy są raczej powszechne: https://pl.wikipedia.org/wiki/Uk%C5%82ad_tr%C3%B3jfazowy

 jednak okazało się, że coś wykonali źle

Przeczytaj na głos? Fraza ma dziwny rytm i potyka się na łączliwości ("jednak", "wykonali"), zresztą nie jest potrzebna – to wniosek, a przesłanki zaraz dodajesz.

 – Mówiłem, żeby nie robić tylu modyfikacji

To w końcu zbudowali ten komputer, czy przerobili sklepowy?

 Bo to jest głupota, żeby robić komputer oparty na prądzie trójfazowym

Powtarzam – nie jestem elektrykiem, ale komputer działa na prąd stały (po to ma zasilacz, czyli transformator, który prostuje prąd z gniazdka). I nie ma to nic wspólnego z budową bramek logicznych.

 – Odwal się! – wrzasnął Arek i wyszedł z pracowni.

Jacek wrzucił komputer do kosza i również wyszedł.

To byłby melodramat, ale podajesz go tak nagle i beznamiętnie, że tylko dziwi i odbiera postaciom wiarygodność.

 Trinity która

Trinity, która. I znowu – nagle zmieniamy scenerię, przeskakujemy dłuższy czas, a ja zauważam to dopiero po chwili. Światło to minimum, ale sceny należałoby też jakoś wprowadzić.

 Tak właściwie to nie.

Tak właściwie, to nie. Jak nie, jak tak?

 Nie możemy ukończyć naszej pracy

Skończyć. Nadmiernie książkowe słowa dają wrażenie snobizmu, nie mądrości.

 Zaprojektowałem urządzenie, ale potrzebne są lepsze bramki logiczne

Lepsze – czyli? https://pl.wikipedia.org/wiki/Bramka_tr%C3%B3jstanowa Takie?

 Jacek i Arek przyszli na obronę pracy na zaliczenie szkoły.

Jacek i Arek przyszli bronić pracy zaliczeniowej.

 obok położyli napisany przez siebie opis pracy

No, chyba, że nie przez kogo innego. Ale serio – bardzo to zdawkowe.

 Kodowanie w oparciu o liczbę trzy daje więcej możliwych kombinacji

Omne trinum perfectum…?

 daje też możliwość rozumowania sztucznej inteligencji w oparciu o logikę trinarną

Dobrze, po prostu – co to znaczy?

 Chodziło o możliwość zakłóceń,

Niekonkretna odpowiedź.

 Nowoczesne bramki trójstanowe.

Jak wyżej.

 Obliczenia opierają się o system liczb zespolonych.

Bardzo niekonkretna. https://pl.wikipedia.org/wiki/Liczby_zespolone

 sadzeniem pszenicy na dalekiej Syberii, teraz sadzimy ją na Marsie

Pszenicę się sieje, poza tym – halo? To jest zupełnie inny świat, a ja dowiaduję się o tym dopiero teraz?

 chociaż takie eksperymenty były okrutne i nieludzkie

Zastrzeżenie jakby sobie nagle przypomniał… to kogo zabili, żeby ten komputer zbudować?

 Obok nich podniosło się kilka grupek ludzi i wbiegło na szeroką czteropasmową jezdnię.

Szyk, poza tym czy grupki ludzi są czymś, co może się podnieść? Kilku ludzi obok wstało i wbiegło na czteropasmową jezdnię.

 Z wieżyczek wyprysły serie jasnych błysków

Dziwnie to brzmi.

 tych co przeżyli przyprowadziły

Tych, którzy przeżyli, prowadziły.

 Z transportera wysiadło dwóch ludzi w mundurach, którzy zaczęli palić i rozmawiać

Tak, ot?

 jedna z maszyn położyła na jezdni niemowlę, które głośno płakało

Dobra, to jest po prostu bez sensu. To jest zło dla samego zła. Albo zasadzka, ale siepaczy imperium nie podejrzewam o taką inteligencję.

 Podniósł nogę do góry

A mógł ją podnieść w dół?

 Jacek i Arek również zaczęli strzelać

Wcześniej nie mogli?

 Wyglądało na to, że nikt ich nie ścigał.

Chociaż byli widoczni jak na dłoni, bo strzelali z jednego punktu…

 To, że każdy wynalazek zostaje użyty w celu tworzenia broni.

Mmm, akurat totalitaryzm korporacyjny nie rozstrzeliwuje, tylko wykupuje.

 Winien jest nawet ten facet, który robił kawę i kanapki.

Dlaczego?

 Rano Jacka obudził telefon.

Jeśli komórkowy, to jak ich nie namierzyli? Jeśli stacjonarny – to jak ich nie namierzyli?

urządzenie do ucha

Źle to brzmi.

W słuchawce usłyszał głos Gregora:

Kim jest Gregor? I dlaczego z historyjki z Młodego Technika niespodziewanie zrobił się Terminator?

 – Dzięki za ostrzeżenie.

– Wstawajcie, musimy uciekać!

Nie trzeba tego rozdzielać.

 otworzył właz

Gdybyś jeszcze opisał tę kryjówkę…

 pociski laserowe

?

 rozkazał Arek wciąż strzelając do robotów.

Przecinek: rozkazał Arek, wciąż strzelając do robotów.

 Wiem co zrobić

Wiem, co robić.

 wyrwał z zawiasów właz

Albo korozja, albo niewiarygodny paker.

 – Nie zostawimy cię! – Trinity prawie rozpłakała się.

Rym.

 po czym razem z Gregorem ruszyli pełnym gazem

Nie zapomniałam o Gregorze, spokojnie.

 Roboty zaczęły się ostrożnie zbliżać do włazu, który Jacek znów zaryglował.

Właz bowiem w magiczny sposób wrócił na miejsce…

Cześć Jacek, co u ciebie?

Cześć, Jacek, co u ciebie? A, nic, tylko apokalipsa robotów, stara bida.

 

To jest notatka z pomysłu, który zapewne przyszedł Ci do głowy pod prysznicem i spisałeś go od razu, na gorąco. Ale nie jest najlepszy. Pomijając zupełny brak opisów – tutaj nie ma fabuły. Jest ciąg zdarzeń, które nijak z siebie wzajemnie nie wynikają – przecież Twoi bohaterowie ani nie wynaleźli tych robotów (czy wynaleźli, pracując dla korporacji, a Ty po prostu o tym nie powiedziałeś? tylko w takim razie po co zaczynać od szkoły?), ani do niczego właściwie nie dążą (podrzucasz pomysły na konflikt między nimi, ale w końcu nic z nich nie wychodzi). Jeżeli miałeś do powiedzenia coś o sztucznej inteligencji, robotach czy czymkolwiek, to doprawdy nie wiem, co. Postacie też są zupełnie papierowe – ich postępowanie nie trzyma się żadnych konsekwentnych linii. Trinity najpierw jest zadziorna, potem obojętna, mimochodem dowiadujemy się, że ma męża i dziecko, a potem zdradza kryjówkę grupy, nie myśląc nawet o tym, że to może być pułapka. Roboty przychodzą naprawdę znikąd – między komputerem ze sklepu a Matrixem jest ho, ho, kawał drogi, naprawdę.

 Początek powstał dawno temu, rozwijałem ten wątek, tekst był początkowo science-fiction o edukacji, potem jednak przerobiłem go, chociaż zależało mi, żeby te zagadki zostawić. Postapokalipsa jest teraz modna, dlatego idę z trendem.

Mhm. Nie zawsze możesz ze sobą połączyć dwa pomysły – czasem to wychodzi tekstowi na dobre, ale bywa, że trzeba napisać dwa osobne teksty. A to, że jakiś temat jest modny, to najgorszy powód, żeby o nim pisać. Modne szybko staje się oklepane i nudne.

 No i pozostała mi jeszcze tendencja do umieszczenia akcji w ,,brudnym akademiku’’, jak to się fachowo nazywa.

Strzelasz na co dzień do robotów? XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Hej Tarnino.

Dziękuję za komentarz i wyłapanie błędów. Dzisiaj od rana czytam opowiadania, komentuję, napisałem wierszyk, który opublikowałem, a którego osoby wrażliwe raczej nie powinny czytać, jutro poprawię błędy oraz odpowiem na pytania.

Pozdrawiam.

 

Ps. Dzisiaj przeczytam jeszcze raz Twój poradnik.

audaces fortuna iuvat

Cieszę się, jeśli tylko mogę pomóc.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Czołem Panie Feniksie!

 

Na początek zaznaczę, że poniżej zawieram swoją, absolutnie subiektywną opinię, z którą absolutnie nie musisz się zgadzać.

 

Od ogółu do szczegółu.

 

Wrażenia z lektury niestety nie są satysfakcjonujące, ale uważam przyjętą na początku opowiadania perspektywę za ciekawą i godną rozwinięcia. Sądzę że sam koncept i pomysł są ciekawe. Jest tu iskra, na pewno będę wracał do Twoich tekstów.

 

Zacznę od samej tematyki – moim zdaniem wziąłeś na warsztat bardzo trudny, bo strasznie przemielony przez kulturę temat. Ciężko tu wykrzesać coś nowego, co mogłoby przykuć uwagę czytelnika.

Problemem na pewno są przejścia pomiędzy scenami – są za ostre, przez co kolejne części tekstu zdają się oderwane od siebie, nie wynikają z siebie i nie następują po sobie. Sprawia to, że czytelnik ma w głowie logiczny miszmasz. Niemniej problemem jest też niespójność samej koncepcji. Jak mają się czasy licealne do postapo? Czy to ten szczególny komputer do tego doprowadził? Jeżeli tak, to tego nie czuć, AI postapo jest zupełnie oderwane od początku.

Myślę, że tworząc tak daleki związek przyczynowo-skutkowy jak projekt licealny i udział w stworzeniu postapkaliptycznego, cyberpunkowego AI trochę skazałeś się na porażkę przez samo stworzenie krótkiej formy. W formacie opowiadania zwyczajnie jest mało miejsca na rzetelne pokazanie wynikania z siebie kolejnych rzeczy prowadząc do zadowalającego twistu. Może rozwinięcie pierwszej części i zamknięcie cyberpunkowego postapo w dwu-trzy akapitowym epilogu ogólnie przedstawiającym historię świata? Epilog nie musi być bezpośrednim następstwem wydarzeń w opowiadaniu.

Jak na tak krótki tekst skupiasz się na trzech postaciach, to sprawia, że nie ma szans na rozwinięcie żadnej z nich, a więc i na zaciekawienie nią czytelnika. Proponowałbym np. całkowicie usunąć wątek Trinity – niczego nie wnosi, do niczego nie prowadzi, kończy się wzmianką że ma męża i dzieci, to trochę zapychacz.

Opowiadanie jest dla mnie z jednej strony zbyt pospieszne – Trinity i koledzy nie mają miejsca by dać się poznać, polubić i utożsamić, a z drugiej strony trochę rozwleczone – część wątków zaczyna się, nie jest kończona, niknie w próżni. Na pewno warto więcej uwagi poświęcić bohaterom, lepiej ich pokazać.

Dlaczego pojazd zastrzelił ludzi na ulicy, ale nie bohaterów?

 

PS: Przeczytałem swój komentarz i dodam na koniec, że jest bardziej krytyczny, niż realny odbiór tekstu. Potraktuj proszę powyższe jako dane w dobrej wierze, niekoniecznie słuszne rady i koniecznie pisz dalej! :) Na pewno wrócę do Twoich opowiadań.

Żegnaj! Życzę Ci powodzenia, dokądkolwiek zaniesie Cię los!

Poprawki wprowadzone.

audaces fortuna iuvat

Tarnino, odpowiadając na twoje ogólne uwagi.

Pomysł był taki, że będzie to opowiadanie o fantastycznej szkole przyszłości gdzie uczy się myślenia i rozwiązywania problemów, a nie teoretycznej wiedzy. Wyciąłem fragmenty rozwiązywania paradoksów w szkole średniej, rywalizacji Arka i Jacka w szkole podstawowej, zabawnej lekcji religii. Na uwagi w becie że w opowiadaniu jest za mało fantastyki i sugestii, żeby dodać więcej elementów fantastycznych lub zamianie tekstu w horror, dodałem fragment postapokaliptyczny i okrucieństwo.

Przyjaciele nie wynaleźli SI, ale pracowali przy jej powstaniu, coś tam wynaleźli, jakąś cegiełkę w ogólnym projekcie.

Co do fragmentu postapo. Pomysł był taki, że roboty nie przejęły władzy nad światem, ale są masowo używane w armii. Ludzie są potrzebni do pracy, bo nie opłaca się tworzyć robotów robotników.

Wyjaśniam sytuację na czteropasmowej jezdni. Przyjaciele idą do rzeki po wodę, muszą przejść przez drogę, którą patrolują roboty. Przejeżdża część oddziału robotów, ludzie myślą że to już wszystkie. Okazuje się że jest jeszcze druga część oddziału. Przyjaciele chcą poczekać aż roboty odjadą i zdobyć wodę. Niestety wrażliwa Trinity postanawia ratować dziecko, przyjaciele muszą podjąć w walkę z robotami. Na ich szczęście pojawia się oddział bojowników, którzy odwracają uwagę robotów od paczki Trinity i ci mogą uciec.

Obława na ludzi jest spowodowana przez to, że zginął żołnierz, za robota nikt by się nie mścił. 

Nie strzelam do robotów, ale widziałem z okna przejazd kolumny wozów bojowych (Hammerów) oraz z bliska widziałem Rosomaki. Pomysł na roboty bojowe zaczerpnąłem z filmu.

Na szczegółowe pytania odpowiem później.

Pozdrawiam.

audaces fortuna iuvat

Cześć BosmanieMacie.

Dziękuję za komentarz. Uwagi są wartościowe i krytyka uzasadniona, ale po wcześniejszych komentarzach poczułem się tak, jakbym napisał Quo Vadis :) Na pewno wezmę do serca Twoje wskazówki, bardzo trafnie ukazują braki opowiadania.

Odpowiadając na pytanie. Wszyscy kryli się w krzakach i byli niewidoczni. Ludzi którzy pobiegli na ulicę było widać i byli łatwym celem. Przyjaciele jednak zostali w zaroślach i roboty ich nie zauważyły. Dopiero po otwarciu ognia przez Trinity roboty zauważyły ich paczkę. Dalszą część tej sceny już wyjaśniłem :)

Komputer zbudowany w liceum spowodował, że przyjaciele zostali przyjęci do pracy w korporacji Parasol, która wynalazła SI i roboty bojowe.

Pozdrawiam.

audaces fortuna iuvat

Myślę, że przybierając tak daleki związek przyczynowo-skutkowy jak projekt licealny i udział w stworzeniu postapkaliptycznego, cyberpunkowego AI trochę skazałeś się na porażkę przez samo stworzenie krótkiej formy. W formacie opowiadania zwyczajnie jest mało miejsca na rzetelne pokazanie wynikania z siebie kolejnych rzeczy prowadząc do zadowalającego twistu.

O, to, to. (Ale "przybierając"? Jaki Ty dajesz przykład, człowieku?)

będzie to opowiadanie o fantastycznej szkole przyszłości gdzie uczy się myślenia i rozwiązywania problemów, a nie teoretycznej wiedzy

Nieporozumienie, i to wielopoziomowe. Po pierwsze, myślenie wymaga materiału (jak mawiał Sherlock Holmes, nie zrobię cegieł bez gliny) – możesz mieć wklepane na pamięć wszystkie reguły wnioskowania (hmmm? czyżbym odkryła paradoks?) a nie znając faktów, nic z nich nie wyciągniesz. Po drugie, nauka metodą stawiania problemów wymaga znacznie więcej pracy od ucznia i od nauczyciela (myślę, że co najmniej musi być dostosowana indywidualnie do dziecka – tak w klasie raczej nic z tego nie będzie). Po trzecie – taka szkoła to utopia. Nie bronię Ci pisania utopii, ale to też trzeba robić z głową.

 Wyciąłem fragmenty rozwiązywania paradoksów w szkole średniej, rywalizacji Arka i Jacka w szkole podstawowej, zabawnej lekcji religii.

Czyli cały wątek szkolny – a opowiadanie miało z początku być o szkole. Czemu je odszkolniłeś?

 Na uwagi w becie że w opowiadaniu jest za mało fantastyki i sugestii, żeby dodać więcej elementów fantastycznych lub zamianie tekstu w horror, dodałem fragment postapokaliptyczny i okrucieństwo.

A trzeba było się pokłócić. To znaczy, może nie pokłócić, podyskutować. Betujący (włącznie ze mną) nie są alfą i omegą, a tym bardziej nie są telepatami – jeżeli mówią, że coś jest nie tak, to pewnie mają rację. Jeżeli podają konkretne rozwiązanie problemu, mogą ją mieć albo nie – to Ty rządzisz w tym świecie. Jeśli bety sugerują coś bez sensu, to znaczy, że czegoś nie dopowiedziałeś. A ta sugestia jest bez sensu. Dlaczego utopijny tekst o szkole zamieniać w horror? Betujący nie napiszą tekstu za Ciebie (gdzie kucharek sześć…) – mogą tylko pomóc. A decyzje podejmujesz Ty i nikt inny. Na własną odpowiedzialność.

 Przyjaciele nie wynaleźli SI, ale pracowali przy jej powstaniu, coś tam wynaleźli, jakąś cegiełkę w ogólnym projekcie.

Ale to spada z sufitu. Nie ma nic wspólnego z tym, co było wcześniej.

 Ludzie są potrzebni do pracy, bo nie opłaca się tworzyć robotów robotników.

Ale narażone na zniszczenie i prawdopodobnie znacznie bardziej skomplikowane roboty – żołnierzy już się opłaca? Hmm?

 Wyjaśniam sytuację na czteropasmowej jezdni

Dobrze, tylko dlaczego nie w samym tekście?

 Obława na ludzi jest spowodowana przez to, że zginął żołnierz, za robota nikt by się nie mścił.

Tylko przy tak, powiedzmy, oszczędnych opisach nie mam z czego tego wywnioskować.

 Pomysł na roboty bojowe zaczerpnąłem z filmu.

Są setki filmów o robotach bojowych. To nie zwalnia ludzi, którzy chcą o nich pisać, z przemyślenia tego konceptu.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

O, to, to. (Ale "przybierając"? Jaki Ty dajesz przykład, człowieku?)

Poprawiam, poprawiam, nie zawsze mam czas sprawdzić :D

 

Feniks, cieszę się i dziękuję że uznałeś uwagi za wartościowe :)

Żegnaj! Życzę Ci powodzenia, dokądkolwiek zaniesie Cię los!

heart

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Postanowiłam się rozwinąć ;)

Przyszłam do Ciebie, bo się żaliłeś na sb, że masz mało komentarzy ;)

Mam problem z Twoimi tekstami.

Ogólnie masz fajne pomysły, tylko mnie się to źle czyta. Jest zbyt “kanciasto”, sprawozdaniowo, szkolnie i nienaturalnie. Jest dużo skrótów. Teksty nie płyną.

I szczerze mówiąc to dziwi mnie najbardziej, bo niby kanciasto, a jednak czytanie nie sprawia mi przykrości.

Nie wiem, o co chodzi, nie wiem, jak to napisać inaczej.

Przynoszę radość :)

Witaj Anet.

Dzięki za komentarz. Cieszy mnie każda opinia, zarówno osób z doświadczeniem, jak i tych mniej obeznanych w pisaniu. Teraz mnie martwi, że tylko pięć osób przeczytało:)

Pozdrawiam.

audaces fortuna iuvat

Pozaglądaj do innych, pokomentuj, na pewno parę osób zechce wtedy sprawdzić, jak piszesz, o czym ;)

 

Przynoszę radość :)

Teraz mnie martwi, że tylko pięć osób przeczytało:)

Naliczyłem, oprócz mnie, sześć osób. Na pewno było ich więcej. Nie każdy, kto przeczyta, zostawia komentarz. Jeszcze mniej zaznacza, że przeczytały.

Pomysł generalnie mi się podoba, ale opowiadanie sprawia wrażenie, jakby było niespójne, pofragmentowane. Trochę swoimi wyjaśnieniami to potwierdzasz.

 

Pozdrawiam

 

Hej, AP.

Dziękuję za komentarz. Teraz rozumiem, tylko pięć osób zaznaczyło, że przeczytało. Wszystko jasne :)

Pozdro.

audaces fortuna iuvat

Na te cyferki na górze w ogóle nie patrz, wiele osób tego nie zaznacza.

Przynoszę radość :)

cool

Tarnina wypunktowała już co trzeba, ale poniższe słowa plus nieco natrętna autoreklama

nie wróżą dobrze…

Ja też nie uważam tego opowiadania za dobre, ale skoro je napisałem, no postanowiłem opublikować.

Czytać, czytać, czytać – bardzo dużo czytać. Nie ma innej ścieżki do doskonałości…

No i nie wszystko co napisane wymaga publikacji, wiadomo…heh. Pozdrawiam.

smiley

 

dum spiro spero

Cześć!

Dużo nawiązań (nie wiem, czy celowych) – Trinity, korporacja Parasol… Brakuje tylko muskularnego androida imieniem Arnold. :P Ale tak na poważnie, to w pierwszym momencie myślałem, że piszesz parodię… Te dialogi na początku, imiona postaci (Arek, Jacek i… wspomniana Trinity; a jeszcze później jakiś Gregor). A potem okazało się, że po prostu coś poszło nie tak.

Zgadzam się, że to najwyżej ,,opko w wersji alfa”, które powinno nabrać trochę więcej ciałka, czyt. treści, przed publikacją, więc nie będę powtarzać poprzednich uwag. Powiem tylko tyle, że mógłby wyjść z tego przyzwoity pastisz, gdyby trochę popuścić wodze fantazji.

P.S.: Kod trójkowy? Jak to by miało działać?

,,Nie jestem szalony. Mama mnie zbadała."

Hej, Fascynator.

Dzięki za komentarz. Dużo czytam, a właściwie to słucham.

Pozdrawiam.

audaces fortuna iuvat

Cześć SNDWLKR.

Dzięki za uwagi do tekstu.

Kod trójkowy? Jak to by miało działać?

Każdy ,,bit’’ mógłby otrzymywać trzy wartości: 1(jeden), 0 (zero), ,,1’’(minus jeden).

Technologia elektronowa idzie naprzód i może ktoś gdzieś kiedyś stwierdzi, że bez kłopotu możemy odwzorować więcej niż dwa stany napięcia. Może niedługo będą istnieć komputery binarne i niebinarne.

Rosyjski matematyk Bruzencow opracował podstawy teoretyczne komputera trójkowego. Problem był ze stabilnymi układami elektronicznymi, które mogłyby stanowić bazę dla trójkowych jednostek obliczeniowych i pamięci. Jakiś prototyp powstał, nie pamiętam już nazwy.

Pozdrawiam.

Ps. Może ten komentarz wstawię do tekstu, będzie łatwiejszy w odbiorze:)

audaces fortuna iuvat

Dużo czytam, a właściwie to słucham.

Super! Jednak osłuchanie nie działa tak dobrze na tekst pisany jak oczytanie, wiadomo…

Ten prototyp to Sietuń, wykonano około pięćdziesięciu takich maszyn.

Komputery niebinarne już istnieją. Wystarczy mieć drobne 100 mln euro na komputer kwantowy

pracujący na kubitach.

Dygresja – podstawy matematyczne “logiki trójkowej” (L3) opracował w 1920 roku polski

matematyk Jan Łukasiewicz.

dum spiro spero

Hej, Fascynator.

Czyli wiem, że w kościele dzwonią, ale nie wiem w którym:) Dzięki za przypomnienie. Teraz widzę, że pisanie opowiadań science fiction wymaga dużo więcej pracy, niż ta, którą ja w nią wkładam. Chodzi mi o ,,research’’. Chyba natknąłem się na na nazwę Sietuń i postać Jana Łukasiewicza, wyleciało z pamięci. Nie wiedziałem, że istnieją komputery kwantowe.

Pozdrawiam.

audaces fortuna iuvat

Dygresja – podstawy matematyczne “logiki trójkowej” (L3) opracował w 1920 roku polski matematyk Jan Łukasiewicz.

Ekhm. Wcale nie dałam linka. Wcale. indecision (A logika Łukasiewicza ma wartości 0,1 i ½, czyli “nie wiem”)

Nie wiedziałem, że istnieją komputery kwantowe.

Raczysz żartować…

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

smiley

Ekhm

No ale tam są podstawy do podstaw…heh

 

czyli “nie wiem”

Czyli koło się zamyka i wracamy do punktu wyjścia. Daaawno temu pewien filozof odkrył

niespodziewanie: “wiem, że nic nie wiem”…

wink

dum spiro spero

No ale tam są podstawy do podstaw…heh

Ale uczyć się trzeba od podstaw…

Daaawno temu pewien filozof odkrył niespodziewanie: “wiem, że nic nie wiem”…

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Hej, Tarnino.

Bardzo zabawny mem, zaśmiałem się.

W końcu odpowiadam na Twoje pytania.

– Komputer działający w kodzie trinarnym – odparł Arek.

To wcale nie takie proste…

 

Uznałem, że w przyszłości to całkiem proste, oczywiście dla uczniów szkoły średniej nie aż tak.

Jego działanie było oparte na prądzie trójfazowym

Nie bardzo znam się na prądzie, ale trzy fazy są raczej powszechne: https://pl.wikipedia.org/wiki/Uk%C5%82ad_tr%C3%B3jfazowy

 

Nie tak bardzo, trzy fazy występują powszechnie, ale zwykle występują dwie fazy prądu.

– Mówiłem, żeby nie robić tylu modyfikacji

To w końcu zbudowali ten komputer, czy przerobili sklepowy?

 

Przerobiłem trochę opowiadanie, kupili zestaw do samodzielnego montażu.

 

Zaprojektowałem urządzenie, ale potrzebne są lepsze bramki logiczne

Lepsze – czyli? https://pl.wikipedia.org/wiki/Bramka_tr%C3%B3jstanowa Takie?

 

Lepsze bramki niż te potrzebne do zbudowania komputera działającego na prąd trójfazowy.

 

obok położyli napisany przez siebie opis pracy

No, chyba, że nie przez kogo innego. Ale serio – bardzo to zdawkowe.

 

Można i napisany przez kogoś innego:)

 

Chodziło o możliwość zakłóceń,

Niekonkretna odpowiedź.

 

Potrzebne są trzy stany 1, 0, -1 (lub 1, ½, 0). Komputer może odczytać 1 jako ½ przy jakimś zakłóceniu. W przypadku stanów 1 i 0 zakłócenia łatwiej wyeliminować.

 

 chociaż takie eksperymenty były okrutne i nieludzkie

Zastrzeżenie jakby sobie nagle przypomniał… to kogo zabili, żeby ten komputer zbudować?

 

Oni nikogo, ale naziści bardzo dużo ludzi.

Z wieżyczek wyprysły serie jasnych błysków

Dziwnie to brzmi.

 

Ale jak poetycko, zastanawiam się czy nie zmienić na refleksy światła, jednak chyba zmienię na smugi świetlne.

 

Z transportera wysiadło dwóch ludzi w mundurach, którzy zaczęli palić i rozmawiać.

Tak, ot?

 Jak to na wojnie.

 

jedna z maszyn położyła na jezdni niemowlę, które głośno płakało

Dobra to jest po prostu bez sensu. To jest zło dla samego zła. Albo zasadzka, ale siepaczy imperium nie podejrzewam i taką inteligencję.

 

Ludzie są bardziej okrutni niż roboty.

 

Jacek i Arek również zaczęli strzelać

Wcześniej nie mogli?

 

Woleli nie walczyć z przeważającymi siłami wroga, ale Trinity ich zmusiła.

 

Wyglądało na to, że nikt ich nie ścigał.

Chociaż byli widoczni jak na dłoni, bo strzelali z jednego punktu…

 

Zapomniałem dodać, że przebywali w zaroślach, a roboty nie miały kamer termowizyjnych.

 To, że każdy wynalazek zostaje użyty w celu tworzenia broni.

Mmm, akurat totalitaryzm korporacyjny nie rozstrzeliwuje, tylko wykupuje.

 

Nie wiem czy nie zabija, w moim postapo zabija.

 Winien jest nawet ten facet, który robił kawę i kanapki.

Dlaczego?

 

Napisałem w opowiadaniu.

 Rano Jacka obudził telefon.

Jeśli komórkowy, to jak ich nie namierzyli? Jeśli stacjonarny – to jak ich nie namierzyli?

 

Musiałbym zmienić na jeden ze sposobów porozumiewania się w wojsku, miniradiostacja, krótkofalówka, radio.

urządzenie do ucha

Źle to brzmi.

 

Zmieniłem.

W słuchawce usłyszał głos Gregora:

Kim jest Gregor? I dlaczego z historyjki z Młodego Technika niespodziewanie zrobił się Terminator?

 

Tak wyszło w praniu:)

 – Dzięki za ostrzeżenie.

– Wstawajcie, musimy uciekać!

Nie trzeba tego rozdzielać.

 

Poprawione.

 otworzył właz

Gdybyś jeszcze opisał tę kryjówkę…

 

Co tu opisywać, stolik, trzy posłania, akumulator z żarówką.

 pociski laserowe

?

 

Niezręcznie brzmi, ale wiadomo o co chodzi.

 rozkazał Arek wciąż strzelając do robotów.

Przecinek: rozkazał Arek, wciąż strzelając do robotów.

 

Wstawiłem.

 Wiem co zrobić

Wiem, co robić.

 

Wstawiłem.

 wyrwał z zawiasów właz

Albo korozja, albo niewiarygodny paker.

 

Poprawiłem, wyjął z zawiasów.

 – Nie zostawimy cię! – Trinity prawie rozpłakała się.

Rym.

 

Poprawiłem, nie wiem czy o to chodziło.

 po czym razem z Gregorem ruszyli pełnym gazem

Nie zapomniałam o Gregorze, spokojnie.

 

Bez odpowiedzi.

 Roboty zaczęły się ostrożnie zbliżać do włazu, który Jacek znów zaryglował.

Właz bowiem w magiczny sposób wrócił na miejsce…

 

Uzupełniłem.

Cześć Jacek, co u ciebie?

Cześć, Jacek, co u ciebie? A, nic, tylko apokalipsa robotów, stara bida.

 

No to na tyle.

 

Jeszcze raz dziękuję za wskazanie błędów i cenne pytania i wskazówki.

 

Pozdrawiam.

audaces fortuna iuvat

Uznałem, że w przyszłości to całkiem proste, oczywiście dla uczniów szkoły średniej nie aż tak.

A co ma przyszłość do tego?

 Nie tak bardzo, trzy fazy występują powszechnie, ale zwykle występują dwie fazy prądu.

Dobrze, ale czym są fazy?

 Lepsze bramki niż te potrzebne do zbudowania komputera działającego na prąd trójfazowy.

A nie po prostu innego typu?

 Można i napisany przez kogoś innego:)

Dopóki ktoś się nie połapie…

 Oni nikogo, ale naziści bardzo dużo ludzi.

Tak, ale co to ma do ogólnej myśli tekstu?

Jak to na wojnie.

Pod ostrzałem?

 Ludzie są bardziej okrutni niż roboty.

Są, ale bez przesady. A roboty nie mogą być okrutne, ponieważ nie są agentami moralnymi.

 Zapomniałem dodać, że przebywali w zaroślach, a roboty nie miały kamer termowizyjnych.

Ale i tak byli w jednym punkcie.

 Musiałbym zmienić na jeden ze sposobów porozumiewania się w wojsku, miniradiostacja, krótkofalówka, radio.

Wszystko namierzalne.

 Co tu opisywać, stolik, trzy posłania, akumulator z żarówką.

No, troszkę by się przydało.

 Poprawiłem, wyjął z zawiasów.

Czyli drzwi do luftu?

 Poprawiłem, nie wiem czy o to chodziło.

Tak, o to.

 Jeszcze raz dziękuję za wskazanie błędów i cenne pytania i wskazówki.

Bardzo mi miło.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Witaj Tarnino.

Czym jest faza?

Jest czymś, po co chłopcy w pierwszej klasie chodzą z wiaderkiemlaugh

A na serio faza to określenie źródła prądu, które łączymy w gwiazdę lub trójkąt. W liniach wysokiego napięcia występuje prąd trójfazowy, odbiorcy mogą korzystać z prądu trójfazowego, dwufazowego lub jednofazowego. Dawno to było, więc nie rozpisuję się. Warto dodać, że poszczególne napięcia faz (źródeł pradu) są przesunięte względem siebie o 120 stopni. Rozwiązywało się jakieś zadania z układami połączonymi w trójkąt lub gwiazdę za pomocą liczb zespolonych, na początku taki układ należało odpowiednio przekształcić do najprostszej postaci.

Pozdrawiam serdecznie.

audaces fortuna iuvat

No, właśnie. I jak to się ma do zasilania komputerów?

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Moim skromnym zdaniem superkomputey są zasilane przez prąd trójfazowy, który jest stosowany najczęściej przy instalacjach o mocy umownej powyżej 6 kW, a jego napięcie wynosi 400 V. Jest to rozwiązanie dla tych, którzy potrzebują więcej mocy i zużywają więcej energii. Niestety w Białymstoku nie ma żadnego superkomputera, w Krakowie, o ile wiem są dwa.

Pozdrowienia.

audaces fortuna iuvat

Czyli chłopcy dali się nabić w butelkę, może, kupując komputer zasilany przez prąd trójfazowy. A może źle przeczytali instrukcję?

audaces fortuna iuvat

Zdanie zdaniem, ale jaka jest prawda?

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Ciekawe, jakie te wielkie komputery mają zasilacze? Transformatory?

audaces fortuna iuvat

Nie wiem. Sprawdź. A, i – posty można edytować. Najedź na tę linijkę z datą.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Poszukam w internecie, ale to nie takie proste.

Dzięki za informację. Edytowałem.

Pamiętam o twoim wpisie, że komputery są na prąd stały. Prąd trójfazowy da się zamienić na prąd stały, robi się to w sieciach trakcyjnych. Nigdzie nie zaznaczyłem w opowiadaniu, że kolejny komputer jest zasilany z sieci dwufazowej, jest zasilany z sieci jednofazowej. No na razie wychodzi, że fazy prądu są potrzebne do uzyskania większej mocy urządzenia. Nie mylić z większą mocą obliczeniową, chociaż pewien związek jest. Rzeczywiście koncepcja była trochę błędna, ale wszystkie informacje zostały lakonicznie i ostrożnie napisane, nie widzę potrzeby poprawy opowiadania pod tym względem.

Pamiętam też o pozostałych pytaniach zadanych do fragmentów.

Kodowanie w oparciu o liczbę trzy daje więcej możliwych kombinacji.

W jaki sposób kodować:

1, 1/2, 0 – płynie prąd o wysokim napięciu/natężeniu, średnim napięciu/natężeniu, nie płynie wcale.

1,0, -1 – Prąd płynie w jednym kierunku, nie płynie wcale, płynie w drugim kierunku.

Daje też możliwość rozumowania sztucznej inteligencji w oparciu o logikę trinarną.

Nowoczesne bramki trójstanowe.

Obliczenia opierają się o system liczb zespolonych.

 

Można by jeszcze dodać pytanie jak ten komputer zapisuje litery.

Na razie odpowiedź: użyliśmy kodu Morsea lub stworzyliśmy kod podobny do kodu Morsea opierający się na na kropkach, myślnikach i przecinkach.

 

W miarę możliwości postaram się wyjaśnić i rozwinąć te zdania. Szkoda tylko, że Twoje pytania padają teraz, a nie na becie.

Będę edytował ten komentarz, nie będę już tworzył nowych.

Pozdrawiam.

audaces fortuna iuvat

 Każdy ,,bit’’ mógłby otrzymywać trzy wartości: 1(jeden), 0 (zero), ,,1’’(minus jeden).

Czyli co, 1 – sygnał, 0 – brak sygnału, ,,1” – ujemny sygnał? Nie wiem, czy nie zmierzam na manowce, ale tak mnie uczyli, ,,jak działa komputer”. A wartości ujemne kojarzą mi się już z jakimiś hockami-klockami z hardkorowego science fiction. Proszę wybaczyć mą ignorancję.

Nie wiedziałem, że istnieją komputery kwantowe.

Istnieją. Nawet próbowali wprowadzić je na rynek. Tak jakby.

https://www.national-geographic.pl/artykul/pierwszy-komercyjny-komputer-kwantowy-wchodzi-na-rynek

W którymś Star Treku był też komputer biologiczny, ale nie pamiętam, na jakiej zasadzie miał działać.

Może niedługo będą istnieć komputery binarne i niebinarne.

Skoro osoba może być niebinarna, to czemu nie komputer? ;) (Sorry, nie mogłem się powstrzymać.)

,,Nie jestem szalony. Mama mnie zbadała."

Hej, SNDWLKR.

Mnie uczyli, że Pluton to planeta :)

Pozdrawiam.

audaces fortuna iuvat

Szkoda tylko, że Twoje pytania padają teraz, a nie na becie.

Jak chcesz, żebym betowała, to może poproś zawczasu?

W którymś Star Treku był też komputer biologiczny, ale nie pamiętam, na jakiej zasadzie miał działać.

Facet siedzi w szafie i liczy na palcach? XD

Skoro osoba może być niebinarna, to czemu nie komputer? ;) (Sorry, nie mogłem się powstrzymać.)

Też bym nie mogła…

Mnie uczyli, że Pluton to planeta :)

Definicja się zmieniła. To co innego.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Hmmm. Zbiór scenek dość luźno połączonych. Luźno w tym sensie, że nie wynikają z siebie. Być może komputer skonstruowany przez chłopców jakoś przyczynił się do rozwoju agresywnego AI, a być może nie. Chyba nie, skoro bazowali na kupionym, gotowym modelu. Może jednak tak, skoro tyle miejsca poświęcasz w tekście szkolnemu projektowi.

Czasami miałam wrażenie, że dialogi są infodumpowe – bohaterowie mówią do czytelnika, a nie do siebie, bo oni już to wiedzą.

Babska logika rządzi!

W sumie ciekawsze komentarze niż sam tekst, ale to się zdarza. Czytaj, komentuj i pisz swoje. :)

Hej, Finklo :)

Miło mi Cię znowu przeczytać. Coś bruce nie pisze?

Szkolny komputer przyczynił się do kariery chłopców, do powstania agresywnego AI przyczyniły się ich dalsze odkrycia.

Z dialogowymi imfodumpami walczę, na razie dalej je stosuję, wymyśliłem jednak inny sposób ich przemycania do tekstu. Wkrótce okaże się, czy skuteczny.

Pozdrawiam.

Feniks103.

audaces fortuna iuvat

Dzięki, Koalo75.

Piszę, piszę, mniej mam czasu na komentarze i czytanie.

Pozdrawiam.

Feniks103.

audaces fortuna iuvat

Khaire!

 

Zmieściłem się z lekturą jeszcze w miesiącu opublikowania, hurra!

A teraz do rzeczy – nie czytałem wcześniej twoich tekstów, więc nie wiedziałem, czego się spodziewać. Początek z wycinkami dialogów bez atrybucji wziąłem za przemyślany zabieg, strzępki wspomnień lub jakiś rodzaj wybrakowanego zapisu pamięci. Ciąg dalszy wyprowadził mnie z błędu. Te luźne rozmowy i sceny chyba miały układać się w historię wynalezienia wrogiej człowiekowi AI, ale ich okrojona i nieco infantylna forma zupełnie nie pasowała do przemycanych tam naukowych rozważań. Skok do części postapokaliptycznej mógłby zadziałać szokowo dla czytelnika – mamy jakieś sprytne wynalazki niewinnych dzieciaków i nagle bum, okazuje się, że zniszczyli świat – ale musiałbyś zaserwować w nim coś naprawdę oryginalnego. Uświadomiona AI i roboty niszczące ludzkość… No, mam wrażenie, że jednak gdzieś to już widziałem cool 

Czy dla tej historii w ogóle istotne są przedstawione postacie? Czemu jest ich trzy, a nie dwie lub jedna? Jedynym rozwiązaniem, jakie przychodzi mi do głowy, jest to, że uczyniłeś z “trójki” motyw przewodni dla swojego opowiadania (kod trójkowy, Trinity itd.), co byłoby dość sprytne, gdyby jeszcze był wpleciony w angażującą historię. Ciężko jednak stworzyć fabułę bez postaci posiadających jakieś charakterystyki, historie, dążenia, wzajemne relacje. OK, Jacek poświęca się dla dwójki przyjaciół, ale bez zbudowania wcześniej dramaturgii tej sceny, napięcia, poczucia, że ta decyzja coś znaczy, jakoś domyka tę postać… pozostaje to tylko tanim chwytem.

 

Małe “ale” na koniec – twoje pióro wcale nie jest złe. Myślę, że wystarczyłoby się bardziej przyłożyć i przemyśleć głębiej, o czym (a właściwie o kim) chciałeś napisać, a dostałbyś diametralnie odmienne opinie.

 

Pozdrawiam,

D_D

Twój głos jest miodem... dla uszu

Zmieściłem się z lekturą jeszcze w miesiącu opublikowania, hurra!

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Hej, Duago_Derisme.

I w tym komentarzu napiszę, że podbudowuje mnie ta opinia. Wytykasz błędy, ale nie krytykujesz wszystkiego. Dzięki.

Pozdrawiam.

Feniks 103.

audaces fortuna iuvat

Hej, Tarnino.

Dzięki za mema:).

Pozdrowienia.

Feniks103.

audaces fortuna iuvat

Ciekawe z tymi komputerami ternarnymi, miło było się nieco dokształcić. Widzę dryg naukowo-pedagogiczny, co dobrze wróży w obszarze sci-fi.

 

Jak na wczesny tekst – mało zgrzytów językowych. Ale też piszesz jak dla mnie nieco bezpiecznie.

 

Kręgosłupem opowiadania jest swoisty bildungsroman, który w oparciu o małą ilość znaków, dość wątłą warstwę emocjonalną postaci, przedialogowanie i przeskoki czasowe po prostu nie może działać. Tu trzeba móc wejść w buty bohatera, pokazać coś z jego codzienności. 

 

Będę nieco wścibski, jak dla mnie szpikiem (ładunkiem emocjonalnym) opka mogłaby być fascynacja nie do końca pojętą jeszcze technologią, przemieszana ze strachem i wątpliwościami, do tego obowiązkowo alienacja rodzinno-rówieśnicza. Aż się prosi o scenę, gdzie bohaterowie robią coś, czego w warunkach domowych nie powinni móc zrobić, np. łamią hasło do systemu giełdy i patrzą po sobie, co my żeśmy…

 

Niestety najpierw obniżasz stawkę, zaczynając od kontekstu pracy domowej, potem obniżasz jeszcze dalej, mówiąc, że to nic takiego (reakcja dziewczyny na ogólny pomysł) i już było (rozmowa z nauczycielem). Gdyby bohater jeszcze się zbuntował, snuł jakieś wizje, jak to mimo wszystko może zadziałać, o wy ludzie małej wiary…

 

Potem od razu pokazujesz świat, w którym wszystko jest jasne i w zasadzie można gasić światło. To jest trudna sztuka, przejść od ciekawego pomysłu do historii, która czytelnika wciągnie emocjonalnie, a nie tylko pokiwa z zadumą głową.

 

Scena walki nie ma najlepszego rytmu, ale to kwestia szlifów i ćwiczenia.

 

Dyżurny

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

GreasySmooth.

Dziękuję za komentarz i krótkie podsumowanie tekstu.

Pozdrawiam.

Feniks103,

audaces fortuna iuvat

Nowa Fantastyka