- Opowiadanie: Mroczny Chors - Ryszard - Lew Chrystusa

Ryszard - Lew Chrystusa

Opowiadanie luźno traktujące o wyprawie krzyżowej, w której wziął udział Ryszard Lwie Serce

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Ryszard - Lew Chrystusa

Tego dnia król Ryszard był poddenerwowany. Wszyscy próbowali powstrzymać jego decyzję o opuszczeniu Anglii i wyruszeniu razem z europejskim rycerstwem na armię Saladyna. Starał się zachować spokój, zaraz miał przyjąć na audiencję swojego brata Jana i nie spodziewał się od niego żadnego wsparcia. Nie mylił się.

– Bracie, nieroztropnie porzucisz Anglię. Rujnujesz skarb królewski dla mrzonek o Jerozolimie. Niech półksiężyc króluje daleko od naszych posiadłości. Bóg tak zarządził i nie twoją sprawą jest Ziemia Święta.

– Twoje rady są dobre dla mnie i moich następców, ale za dziesięć wieków półksiężyc będzie królować nad Anglią. Fałsz trzeba wypalić teraz albo uderzy w przyszłości.

– Nie moją rzeczą co się stanie za tysiąc lat, poza tym Europa zawsze będzie chrześcijańska, jak sobie wyobrażasz zwycięstwo islamu?

– Kiedy nasze dzieci porzucą wiarę przodków, zastygną ich serca, wtedy fałsz uderzy z podwójną mocą i podepcze krzyż Chrystusa.

– Myślisz, że wolą Chrystusa jest wojowanie z Saladynem? Chrześcijanin brzydzi się krwią, dlaczego mamy ją przelewać?

– Nigdy nie byłeś głęboko wierzący, a teraz powołujesz się na Chrystusa. Jego prorok Chrzciciel nie zabraniał żołnierzom czynić swoich powinności, a głowa naszego Kościoła mi błogosławi. Czy chcesz, żeby Saladyn przelał naszą krew?

Jan zastanowił się przez chwilę, wiedział, że Ryszard ugodził go w czuły punkt. Faktycznie nie wierzył w chrześcijaństwo, interesował go tylko dobrobyt państwa. Nie mógł znieść tego, że Ryszard sprzedawał kosztowności skarbu dla interesu Kościoła. Po zastanowieniu podjął rozmowę.

– Odwaga zaślepia rozum a twoja dzielność osłabi Anglię. Myśl o dobrobycie i porzuć marzenia o krucjacie. Niech Francja bije się za nas.

– Wstydź się bracie! Chrześcijanie wszystkich królestw muszą się złączyć w jeden organizm. Tylko razem stanowimy Kościół Chrystusa, osobno niczego nie znaczymy.

– Chcesz się łączyć z wrogami Anglii i wspólnie z nimi walczyć z Saladynem. Na co Anglia, skoro wspierasz jej przeciwników, którzy z zazdrością patrzą na naszą ziemię?

– Na nic mi Anglia, która zaparła się krzyża. Zamilknij już, lepiej by było, żeby Anglia została zatopiona, niż żeby zdradziła Kościół Chrystusa!

Jan zrozumiał, że na tym dyskusja się skończyła. Ryszard był jego Panem, a dopiero w dalszej kolejności stanowił dla niego rodzinę. Odszedł, a w głębi duszy planował przejęcie władzy, nie miał wątpliwości, że będzie o wiele lepszym królem, który uczyni z Anglii mocarstwo.

***

Oczy Saladyna pałały żądzą zemsty. Stracił wielu bojowników, którzy zginęli ranieni mieczem giaurów. Musiał zagrzać swoje wojska do walki. Jego taktyka okrążania chrześcijan przynosiła pożądany skutek. Wiedział, że rycerze z Europy zazwyczaj przebijali się przez oddziały przeciwnika. Nie mógł jednak wojować w nieskończoność. Im więcej przybywało krzyżowców, tym trudniej było mu utrzymać panowanie nad zajętymi ziemiami. Zawołał do swoich współwyznawców:

– Zniszczmy ich tu i teraz, niech nasza flaga zawiśnie raz na zawsze na całym globie. Unicestwimy ich wszystkich i odniesiemy wielkie zwycięstwo. Za Allaha i jego proroka!

Około trzydziestu tysięcy Turków, Saracenów i Beduinów ruszyło na chrześcijan. Byli bezwzględni, wybili większość piechoty i koni. Angielscy i francuscy kusznicy i łucznicy nie ustawali, ale byli bezskuteczni. Masa muzułmanów bez żadnego szyku zalała wojska Ryszarda i te pozostawione przez Filipa II, który opuścił swojego towarzysza w najcięższym momencie walk.

Ryszard, który stał razem z oddziałami przybocznymi, miał wątpliwości. Planował zaatakować znacznie później, ale widząc towarzyszy, którzy nie mają żadnych szans, ruszył razem ze swoimi ludźmi prosto w wir walki. Zaraz za nim ruszyła frankijska konnica z drugiej strony. Piasek pustyni zasłonił widowisko bitwy.

Saladyn panicznie bojąc się porażki, wycofał swoje oddziały, żeby dokonać powtórnego szturmu, ale zapalczywość krzyżowców mu na to nie pozwoliła. Walczył w odwrocie. 7 września 1191 roku chrześcijanie odnieśli wielkie zwycięstwo pod Arsufem, które złamało potęgę Saladyna. Wojska sułtana straciły wiarę w swojego wodza. Allah nie mógł pozwolić na taką porażkę swojego sługi. Blask krzyża do tego stopnia przytłoczył armię Saracenów, że ci zaczęli burzyć i palić swoje miasta, żeby nie dostały się w ręce Ryszarda.

Król angielski nacieszył się zwycięstwem, ale nie poszedł za ciosem. Pozwolił muzułmanom na stosowanie taktyki spalonej ziemi i nie próbował im w tym przeszkadzać. Nie pomaszerował dalej na Askalon, kiedy morale jego wojsk było największe. Musiał odbudowywać miasto z popiołów.

Zdawał sobie sprawę z tego, że francuscy rycerze niechętnie walczą bez swojego króla. Filip II nie zniósł długiej i mozolnej wyprawy. W obozie panoszyły się zarazy, a najbardziej dotkliwą z nich była malaria. Wśród krzyżowców coraz bardziej popularne było pijaństwo i rozpusta, zasmakowali win i urody egzotycznych kobiet, stracili z oczu cel swojej walki. Coraz częściej zdarzały się dezercje. Zniknęły nadzieje na zdobycie Ziemi Świętej.

 

Koniec

Komentarze

Witaj.

Z kwestii technicznych – sugestie i wątpliwości (do przemyślenia):

– Twoje rady są dobre dla mnie i moich następców, ale za dziesięć wieków półksiężyc będzie królować nas Anglią. – literówka

– Nie moją rzeczą (przecinek?) co się stanie za tysiąc lat, poza tym Europa zawsze będzie chrześcijańska, jak sobie wyobrażasz zwycięstwo islamu?

– Odwaga zaślepia rozum (przecinek?) a twoja dzielność osłabi Anglię.

Stracił wielu bojowników, którzy zginęli ranieni mieczem giarów. – czy tu chodziło o giaurów?

Planował zaatakować znacznie później, ale widząc towarzyszy, którzy nie mają żadnych szans, ruszył razem ze swoimi ludźmi prosto w wir walki. Zaraz za nim ruszyła frankijska konnica z drugiej strony. – powtórzenie

Saladyn (przecinek?) panicznie bojąc się porażki, wycofał swoje oddziały, żeby dokonać powtórnego szturmu, ale zapalczywość krzyżowców mu na to nie pozwoliła.

 

Odnoszę wrażenie, że Twoje opowiadanie stanowi niewielki fragment obszerniejszej powieści i jest pewnego rodzaju streszczeniem. Interesująco opisujesz początek oraz przebieg części trzeciej krucjaty.

Tematyka wypraw krzyżowych jest dla mnie niezwykle pasjonująca i przepełniona tajemnicami, a postać Ryszarda, poznana dzięki przeczytanej przed laty jego znakomitej biografii autorstwa George’a Bidwella (z obszernym i zarazem wstrząsającym wyjaśnieniem pochodzenia przydomka), jawiła mi się zawsze jako barwna, niezwykła, godna podziwu, w całkowitym odróżnieniu od wspomnianego tu brata, Jana bez Ziemi (przyznam, że w dużym stopniu miał na to wpływ niezwykle popularny w latach 80-tych serial o przygodach Robin Hooda). :)

Pozdrawiam serdecznie. :)

Pecunia non olet

Bardzo, ale to bardzo fantastyczny obraz króla Ryszarda I oraz jego poglądów i kierujących nim motywacji. Fajnie, że zrobiłeś z niego takiego wielkiego wizjonera, na potrzeby przesłania, które chciałeś przekazać czytelnikowi. Przesłanie rozumiem, choć nie muszę się z nim zgadzać, na szczęście.

Fantastyka rządzi się swoimi prawami, można pisać co tam człowiekowi w duszy gra, niekoniecznie trzymając się faktów. Bo fakty historyczne w opowiadaniu lekko zakłamane, nie czarujmy się.

 

Gwoli ścisłości, to przydomek Lwie Serce Ryszard otrzymał od Anglików za bezlitosne ściąganie coraz to wyższych podatków, którymi finansował swoje wojenki. Potem dopiero dorobiono legendę o tym, jak to podczas niewoli w Austrii wpuszczono do jego celi głodnego lwa, którego dzielny wojownik miał pokonać gołymi rękami.

No a teraz muszę, bo się uduszę:

Ryszard Anglii nie cierpiał i rzadko w niej bywał. Nigdy nie nauczył się mówić po angielsku, ostentacyjnie nawet w swoim kraju gadał po francusku, w tym języku również tworzył poezję. Wolał, gdy akurat nie wojował, przebywać w swoich włościach we Francji, bo na wyspach “zimno i pada”.

Zrobiono z niego legendę – wzór średniowiecznego rycerza, bo rzeczywiście walczył fer i uczciwie. Był świetnym wojownikiem i dowódcą. Ale za to władcą był marnym, bo się państwem zupełnie nie interesował. Chyba, że w kwestii wyciągania pieniędzy od poddanych, a koszty wojen, które prowadził były przeogromne i rosły lawinowo. Handlował też masowo urzędami i ziemią.

Nie był żadnym bojownikiem za wiarę chrześcijańską. Był wiecznym chłopcem z zamiłowaniem do wojaczki, sławy i wielkich czynów. Przy tym stać go było na najlepsze w tym czasie zabawki. Ruszył na III wyprawę krzyżową, bo lubił wojować i chciał dokonywać czegoś wielkiego, za co zostanie zapamiętany na wieki, a jego królestwo widziało mu się jako małe zapyziałe i nudne. Czymże mógłby się wsławić siedząc na wyspach.

Jeden z historyków utrzymuje, że Ryszardowi w jego postępowaniu najbliżej było do błędnego rycerza. Ja akurat tak nie uważam, musiał być fajnym gościem z fantazją ułańską. Wg klasyka był “złym synem, złym mężem i złym królem, ale dzielnym i znakomitym żołnierzem.”

 

Z technicznych:

“Bracie, nieroztropnie porzucisz Anglię” – mam wrażenie, że lepiej by brzmiało i lepiej się czytało gdyby było “nieroztropnie porzucasz”. Ale to moje takie tam…

 

“półksiężyc będzie królować nas Anglią” – nad

“Fałsz trzeba wypalić” … “fałsz uderzy z podwójną mocą” – powtórzenie.

No i chyba gdzieniegdzie przecinki się pogubiły, ale jestem za cienka w uszach, żeby się wymądrzać. edit./ O widzę, że już bruce zwróciła Ci na to uwagę.

 

 

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Inanno, brawa za tak obszerną notkę historyczną. :) Pozdrawiam. :) 

Pecunia non olet

Pewnie już zdążyłaś zauważyć, że mam lekkiego hopla na punkcie historii wink

Też pozdrawiam.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Dziękuję za wszystkie uwagi. Co do literówek macie jak najbardziej rację, już je poprawiam. Co do przecinków mam wątpliwości. Przed a stawiamy przecinki, jeżeli części składowe zdania są przeciwstawne, nie stawiamy jeżeli są łączne. Co do reszty przypadków myślę, że kwestia postawienia przecinków jest otwarta. Powtórzenia są mańkamentem, ale już nie będę ulepszać wyrazów. 

Jestem bardzo zaskoczony, że treść wam się podobała. I macie rację, planowałem z tego duże opowiadanie, ale niestety nie wyszło. Bardzo polecam biografię Ryszarda Lwie Serce autorstwa Regine Pernoud.

O, tak, zauważyłam, Inanno. I, jak widać przy Twoim powyższym komentarzu, wielce się to przydaje, bo dopowiada sporo ciekawostek. :) 

Pozdrowionka. :)

Pecunia non olet

Na nic mi Anglia, która zaprała się krzyża. ← chochlik

Po komentarzu Inanny nie mam nic do dodania. Chyba tylko powtórzę za innymi, że to fragment czegoś większego, a takich nie lubię.

 

Bardzo dziękuję za zauważenie literówki :) Już poprawiona. Jeżeli pojawiają się takie chochliki to dla mnie znak, że treść i przekaz jest dobry, ponieważ psotnym duszkom przeszkadza…

Dziękuję, Mroczny Chorsie, pozdrawiam. :) 

Pecunia non olet

To zaledwie mocno okrojony fragment, podkreślający udział wojsk Ryszarda I w III krucjacie. Jak dla mnie to trochę mało. Nie dostrzegłam choćby odrobiny fantastyki.

Wykonanie pozostawia nieco do życzenia.

 

zaraz miał przy­jąć na au­dien­cję swo­je­go brata Jana… → …zaraz miał przy­jąć na au­dien­cji swo­je­go brata Jana

 

Ry­szard był jego Panem… → Dlaczego wielka litera?

 

niech nasza flaga za­wi­śnie raz na za­wsze na całym glo­bie. → Rozumiem, że piszesz o kuli ziemskiej, ale czy w czasach tego opowiadania wiedziano, że Ziemia jest kulą? Czy glob jest tu najlepszym słowem?

 

Byli bez­względ­ni, wy­bi­li więk­szość pie­cho­ty i koni. → A konnych nie zabijali?

 

opu­ścił swo­je­go to­wa­rzy­sza w naj­cięż­szym mo­men­cie walk. → Czy zaimek jest konieczny? Czy ciężkie były momenty, czy walka?

Proponuję: …opu­ścił to­wa­rzy­sza w momencie naj­cięż­szych walk.

 

ru­szył razem ze swo­imi ludź­mi pro­sto w wir walki. Zaraz za nim ru­szy­ła fran­kij­ska kon­ni­ca z dru­giej stro­ny. → Powtórzenie.

Proponuję: …ru­szył ze swo­imi ludź­mi pro­sto w wir walki. Zaraz za nim, z drugiej strony, podążyła fran­kij­ska kon­ni­ca.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Tak samo jak niektórzy komentujący miałem wrażenie, że to bardziej fragment niż zamknięta historia. Zabrakło czegoś konkretnego na końcu. Mimo tego nie czytało się źle, ze względu na interesujący temat. Krucjaty to coś co ciekawi mnie od dłuższego czasu, ale jakoś nigdy nie miałem okazji bliżej się nad tym zagadnieniem pochylić. 

Regulatorzy, pominę niemerytoryczną uwagę, a także nieprzekonujące propozycje “ulepszeń” tekstu. Dowody na kulistość ziemi przedstawił już Arystoteles (384 p.n.e – 3221 p.n.e). Awicenna perski uczony muzułmański znał doskonale nauczanie Arystotelesa i wprowadził je do islamu. Awicenna żył w latach (980 – 1037). Saladyn urodził się w 1138 roku a zmarł w 1193. Nie wiem w co wierzył, ale jest wysoce prawdopodobne, że znał prawdę o kulistości ziemi. Regulatorzy chcieliście zabłysnąć, ale chyba wam nie wyszło. Zamiast szerzyć stereotypy o średniowieczu warto się dowiedzieć więcej. Jak już napisałem, nie wiem czy Saladyn wierzył w kulistość ziemi, ale jest wysoce prawdopodobne, że znał naukowe wyjaśnienie tego faktu.

Regulatorzy, pominę niemerytoryczną uwagę, a także nieprzekonujące propozycje “ulepszeń” tekstu. (…) Regulatorzy chcieliście zabłysnąć, ale chyba wam nie wyszło. Zamiast szerzyć stereotypy o średniowieczu warto się dowiedzieć więcej.

Mroczny Chorsie, wtrącę tylko, że kto jak kto, ale Regulatorzy ma wiedzę naprawdę bardzo rozległą i wszechstronną, a każdy Jej wpis to uwagi mądre i niosące nieocenioną pomoc Autorom.

Pozdrawiam serdecznie. 

Pecunia non olet

Bruce, staram się szanować każdego, ale oczekuję tego samego, być może naiwnie. Argumentum ad auctoritatem, czyli argument do nieśmiałości, nie jest argumentem. Być może Regulatorzy mają bardzo rozwlekłą wiedzę, ale akurat fakt, że w średniowieczu system kreował wizję płaskiej ziemi, jest faktem znanym ze szkoły i oklepanym. Wydaje mi się, że generalizowanie wszystkich ludzi w średniowieczu i sprowadzanie ich wiedzy do systemu, jest błędne. Byli ludzie, którzy wiedzieli, że ziemia jest kulą i wywyższały prawdę ponad system. Co do propozycji Regulatorów w kwestii poprawy zdań, to moim zdaniem, przepraszam za wyrażenie, jest to zwykłe czepialstwo. Nie ma w tym ani mądrości, ani słuszności.

Również pozdrawiam :)

Mroczny Chorsie, nie rozumiem, dlaczego zwykłe pytanie poruszyło Cię tak bardzo, że uznałeś za stosowne zrobić krótki wykład o kulistości Ziemi, jednocześnie próbując mnie obrazić, imputując chęć błyszczenia, a przy okazji zarzucając niewiedzę, tudzież szerzenie stereotypów o średniowieczu. Kolejny raz czytam swój komentarz i zachodzę w głowę, jak udało Ci się przeczytać coś, czego nie napisałam. 

Mam nadzieję, że po ponownej lekturze mojego pierwszego komentarza i łapanki zrozumiesz, że uniosłeś się niepotrzebnie, a przy okazji zrobiłeś mi dużą przykrość.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nie miałem zamiaru Ciebie obrażać. Jeżeli przechodzimy do kwestii emocji, to Twoje komentarze pod moimi wcześniejszymi opowiadaniami, były tak przykre, że przez rok w ogóle nie pisałem prozy. Widzisz tylko negatywne strony tekstu, a nigdy pozytywne. Zrozum, że tutaj piszą amatorzy, którzy chcą podszkolić styl, a nie pisarze zawodowi, którzy tworzą arcydzieła. Nie zrobiłem Ci żadnego wykładu o kulistości ziemi, tylko dałem wskazówki, które mogą świadczyć o tym, że ludzie w tamtych czasach mogli mieć świadomość, że ziemia jest kulą. Podejrzewam, że inni czytelnicy staną w Twojej obronie, darzą Ciebie dużym szacunkiem, ale jak najłagodniej staram Ci się przekazać, że podcinasz ludziom skrzydła swoimi komentarzami. Jeżeli uznasz, że mój komentarz jest przykry, to wiedz, że nie było to moim celem. 

Mroczny Chorsie, nawet w tekstach naprawdę baaardzo mizernych, słabych i żenujących Regulatorzy, jak nikt inny, stara się znaleźć zawsze elementy, jakie można jeszcze bardziej usprawnić, aby pisać coraz lepiej, podnosząc tym na duchu ich autorów. Wiem, co piszę, bo mam tu na myśli wyłącznie siebie i jestem tego najlepszym przykładem, gdyż od początku pisałam oraz publikowałam tu teksty na takim poziomie, że – głowa w piach i… kropka! Nie, żebym teraz stała się nagle mistrzem nad mistrzami, lecz – wierz mi – uważnie wczytując się w rady, udzielane przez Regulatorzy w komentarzach, potrafiłam poprawić w swych kolejnych opowiadaniach sporo samodzielnie, ubolewając nad masą popełnionych błędów. Każdy autor czeka tu z nadzieją, że Regulatorzy poświęci czas jego opowiadaniu i wskaże usterki oraz to, jak je najlepiej poprawić. To moja bardzo dobra rada dla Ciebie (i dla mnie nadal też), aby uważnie wczytywać się w Jej komentarze i poprawiać, szlifować, usprawniać. :) Regulatorzy ma ogromną wiedzę i doświadczenie. O wspomnianym, rzekomym “podcinaniu skrzydeł” nie ma tu absolutnie mowy (poczytaj sobie pod innymi opowiadaniami komentarze innych komentujących, choćby moje, jak się czepiam i na dodatek mylę w tym czepianiu, bo wiedzy mi zdecydowanie brak, a jak już coś wypiszę z usterek, to daję przeważnie z pytajnikami, bo nawet pewności nie mam…), wierz mi, każdy życzyłby sobie czytać tylko komentarze tak kulturalne i merytoryczne, jak te autorstwa Regulatorzy. 

Nie miałem zamiaru Ciebie obrażać. (…) Jeżeli uznasz, że mój komentarz jest przykry, to wiedz, że nie było to moim celem. 

Cieszą mnie te zdania. Podejdź do każdego komentarza jako do wpisu osoby serdecznej i życzliwej wobec Ciebie, który ma Ci pomóc w szlifowaniu warsztatu literackiego, bo – jeśli chodzi o komentarze Regulatorzy – są one wyłącznie takie, zapewniam, a już sporo czasu tu jestem. :) 

Pozdrawiam serdecznie Regulatorzy oraz Ciebie, życzę powodzenia. :)

Pecunia non olet

Nie mia­łem za­mia­ru Cie­bie ob­ra­żać.

Czy to znaczy, że obraziłeś mnie niechcący?

 

Je­że­li prze­cho­dzi­my do kwe­stii emo­cji, to Twoje ko­men­ta­rze pod moimi wcze­śniej­szy­mi opo­wia­da­nia­mi, były tak przy­kre, że przez rok w ogóle nie pi­sa­łem prozy.

No to jestem zdumiona, albowiem skomentowałam zaledwie dwa Twoje krótkie opowiadania. Zajrzałam do nich teraz i, dalibóg, naprawdę nie wiem, co w tych komentarzach mogło zniechęcić Cię tak bardzo, że na pewien czas porzuciłeś pisanie. 

 

Zro­zum, że tutaj piszą ama­to­rzy, któ­rzy chcą pod­szko­lić styl, a nie pi­sa­rze za­wo­do­wi, któ­rzy two­rzą ar­cy­dzie­ła.

Wystaw sobie, Mroczny Chorsie, że jestem na portalu dość długo i zdążyłam się zorientować, z jakiego rodzaju twórczością mamy tu do czynienia.

Skoro, jak sam twierdzisz, jesteś amatorem i stoisz na początku drogi twórczej, byłoby wskazane, abyś wszelkie opinie, rady i łapanki odbierał nieco bardziej przychylnie, z większym zrozumieniem. 

 

Nie zro­bi­łem Ci żad­ne­go wy­kła­du o ku­li­sto­ści ziemi, tylko dałem wska­zów­ki, które mogą świad­czyć o tym, że lu­dzie w tam­tych cza­sach mogli mieć świa­do­mość, że zie­mia jest kulą.

Może istotnie to tylko wskazówki, jednak podałeś je w niezbyt miłej formie, nijak mającej się do zadanego przeze mnie pytania.

 

…jak naj­ła­god­niej sta­ram Ci się prze­ka­zać, że pod­ci­nasz lu­dziom skrzy­dła swo­imi ko­men­ta­rza­mi.

Jak już wspomniałam, jestem na portalu od pewnego czasu, przeczytałam sporo opowiadań, do wielu dołączyłam łapankę i choć zdarzało się, że reakcje niektórych autorów były mało przychylne, do tej pory nie spotkałam się z zarzutem, że podcinam komuś skrzydła.  

 

 

Bruce – dziękuję. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Regulatorzy, pozdrawiam i – pomagaj nadal tak, jak pomagasz wszystkim nam! heart

Pecunia non olet

Dziękuję, Bruce, będę się starać. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

I ja dziękuję. :) Pozdrawiam serdecznie. :) 

Pecunia non olet

Miałem już nic nie odpisywać, ale mimo wszystko chciałbym, żeby parę kwestii wybrzmiało. Po pierwsze dyskusja musi się opierać na rozumowych argumentach, w momencie w którym przechodzi na pole emocji, przestaje być dyskusją. Zamiast kontrargumentować zaczęłaś mówić o swoich uczuciach, kiedy ja opisałem Ci swoje, Ty jesteś zdumiona. No właśnie, emocji nie da się zrozumieć, więc jeżeli będziesz za każdym razem sprowadzać adwersarza na pole emocji, to po prostu ze szkodą dla całej wymiany poglądów. Po drugie chcę po prostu zauważyć, że Twoje uwagi uważam za całkowicie nietrafione, możesz się z tym nie zgadzać, podobnie jak reszta czytelników, ale mam prawo do swojej opinii. I po trzecie, jestem osobą z zewnątrz rzadko tu wchodzę. Zauważyłem, że macie bardzo dziwny zwyczaj rozbierania wypowiedzi na części pierwsze, jakby to był traktat logiczny. O ile w przypadku recenzji ma to sens, o tyle w wypadku komentarzy całkowicie mija się to z celem. Chciałbym, żeby moje komentarze były traktowane jako całość, czyli holistycznie. Proszę nie wyciągać z nich poszczególnych zdań, ponieważ nigdy w ten sposób nie dojdziemy do celu, jakim jest rzetelna dyskusja. Tyle miałem do napisania, możecie to całkowicie odrzucić. Mam nadzieję jednak, że dojrzycie choć trochę racji w mojej wypowiedzi.

Mroczny Chorsie, pisz spokojnie co chcesz, jak chcesz i kiedy chcesz, i możesz być pewny, że moich komentarzy pod swoimi tekstami z pewnością już nigdy nie zobaczysz. 

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dziękuję, bardzo lubię, kiedy ktoś pisze do rzeczy i wyraża jasne postanowienia. Wtedy wiem na czym stoję.

Mimo wszystko szkoda, że dyskusja skończyła się w martwym punkcie. Tak niepowinno się stać. Niestety jest tak często, kiedy dyskutanci dają się wmanewrować w emocje lub erystykę. Zabrakło logiki, grzeczności i mądrości, także w moich wypowiedziach. Ale coż, wyszło jak wyszło…

Mimo wszystko szkoda, że dyskusja skończyła się w martwym punkcie. Tak niepowinno się stać. Niestety jest tak często, kiedy dyskutanci dają się wmanewrować w emocje lub erystykę. Zabrakło logiki, grzeczności i mądrości, także w moich wypowiedziach. Ale coż, wyszło jak wyszło…

Nawet sobie nie wyobrażasz, Mroczny Chorsie, jak mnie jest szkoda. sad

Pecunia non olet

Ups, zerknęłam na komentarze i napiszę tylko, że trochę to przypomina zbeletryzowany wykład z historii. Brakuje osobistych emocji postaci, indywidualnych przygód, fantastyki. Mam nadzieję, że zdołałam Cię nie obrazić :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Nowa Fantastyka