
– Jak mogłeś powiedzieć coś takiego będąc gościem Mędrców? Gdzieś ty miał rozum, Jonatan? Chociaż tym razem mogłeś się powstrzymać od dzielenia się swoimi przemyśleniami publicznie. Ale wiesz co?! Nie obchodzi mnie, że się ośmieszyłeś – zniweczyłeś mi przyszłość!!! – wykrzykiwał Joel podczas marszu długim, pustym korytarzem, szturchając przyjaciela co drugie słowo.
– Och, nie przesadzaj, zresztą wszyscy Mędrcy to świnie i nigdy nie chciałeś do nich przynależeć. Głupi, łudzą się, że będziemy całować ich po stopach, aby zamieszkać za murem – odparł lekceważąco Jonatan. – Zaprosili mnie, podzieliłem się moją wiedzą, a nawet na zaproszenie do ich społeczności miałem przygotowaną ripostę – zachichotał.
– Wykład o czarnych dziurach wygłosiłeś pierwszorzędny, to muszę przyznać, ale końcówka… – Joel zamilkł na chwilę, po czym dodał z dezaprobatą – …że anomalia nagle pojawiająca się w pobliżu Ziemi jest jednym z etapów kształtowania się ludzkości… niczym z Odysei kosmicznej Clarka…
– Ej, a kto był pierwszym zwolennikiem mojej teorii? – zaczepnie uśmiechnął się Jonatan.
– W knajpie, ledwo świadomy tego co się wokół mnie dzieje!!! Myślałem, że to żarty!- wykrzyknął zirytowany Joel.
– Nie przesadzaj, przynajmniej było zabawnie – powiedział cały czas pogodny Jonatan i wziął przyjaciela pod ramię. Ten na początku nie rezygnował z postawy oburzonego, ale po chwili rozchmurzył się i przyjaciele zaczęli żartować z wygłoszonego wykładu. Tak doszli do końca korytarza. Rutynowo zostali zatrzymani przez kontrolę graniczną i szczegółowo przeszukani, czy nic nie wynoszą. Ochroniarze mieli podejrzenia co do torby Jonatana i chcieli ją zarekwirować, ponieważ w świetle zasad, wszelkie bagaże powinno się zostawić przed wejściem do Gildii. Młodzieńcy szybko wytłumaczyli, że byli prelegentami na konferencji, a w torbie trzymają tylko niezbędne materiały, łagodząc całą sytuację. Po zweryfikowaniu prawdomówności ich tłumaczenia, ochroniarze pozwolili na przejście przez bramki. Należało w tym celu zeskanować bransolety, a po pojawieniu się zielonego światła, spokojnie przez nie przejść. Dwaj przyjaciele opuścili mury dobrobytu Gildii i ich oczom ukazał się świat – ich świat, który nazywali domem.
W przeszłości pojawiały się głosy, że za szybki i tym samym nie kontrolowany rozwój społeczeństwa może doszczętnie zniszczyć jego strukturę. Natomiast nikt nie wyobrażał sobie tego, jak by to miało wyglądać w praktyce: ludzie podzieleni na bogatych i biednych – jedni mający wszystko, drudzy nic. Podział, wydający się prymitywnym jak na ludzi bardzo zaawansowanych technicznie, podkreślił tylko, że natura ludzka nie podlega rozwojowi, tak, jak nauka. Został on przypieczętowany przez chaos, spowodowany upowszechnieniem przełomowego odkrycia naukowców – powstaniem w Drodze Mlecznej czarnej dziury, ulokowanej zatrważająco blisko Układu Słonecznego. Rozpoczęły się grabieże, lokalne wojny, a głosy o końcu świata budziły coraz większy niepokój. Z obawy przed negatywnym działaniem anomalii kosmicznej i śmierci z rąk ludzi zmargelizowanych społecznie spoza Gildii, Bogacze odcięli się całkowicie od „starego świata”. Pierwsi ludzie, za których życia pojawiła się anomalia, byli całkowicie nieodporni na jej działanie. Chorowali, na nieznaną dotąd chorobę i umierali w męczarniach. Naukowcy stwierdzili, że nie da się inaczej uchronić ludzkość przed wymarciem niż przez syntetyczne wzmocnienie genów. Szansę dawało wszczepienie każdemu noworodkowi przez nadgarstek systemu łączącego się z korą mózgową i wzmacniającego podstawowe funkcje życiowe. Był to jedyny sposób by przeżyć. Z czasem ustanowił się nowy bansoletowy – porządek, a tajemnicza czarna dziura stała się nieodłącznym elementem Drogi Mlecznej. Jonatan i Joel nie znali świata sprzed podziału. Dlatego ich nie przerażała codzienność, na tyle, na ile powinna. Bogacze stanowili zastaną normalność. Formalnie nie przeszkadzali mieszczanom, żyli w izolowanych miejscach – Gildiach i nie wtrącali się do życia ludzi spoza murów. Lecz, to oni, w praktyce kontrolowali całą planetę. Robili to dyskretnie – wysyłając szpiegów, mordując nieprzychylne im jednostki czy rozsiewając propagandowe idee. Pod przykrywką przyjaźni (arystokraci wśród Bogaczy pootwierali programy pomocowe dla wybitnie uzdolnionych zzamurców oferując im cywilizowane życie na wysokim stopniu technicznego rozwoju w swoich Gildiach za murami), traktowali mieszczan z wyższością, niemalże jak zwierzęta. Natomiast ludzie, którzy nie mieszkali na strzeżonych osiedlach, cały czas utrzymywali strukturę miast, na tyle, na ile mogli. Bieda, liczne grabieże i rozboje nie były dobrym środowiskiem do rozwoju społeczeństwa. Mimo to, znajdowały się osoby, które nie porzuciły myśli o „lepszym jutrze”. Dzięki nim funkcjonowały szkoły, opieka zdrowia i sklepy. Wszystkich mieszczan łączyło poczucie wspólnoty poprzez szczerą nienawiść do Bogaczy. Każdy jednak z osobna liczył po cichu na to, że w przyszłości będzie wiódł spokojne życie we wnętrzu murów.
Dwaj młodzieńcy przemierzali wąskie ulice miasta kierując się w stronę mieszkania. Na podwórzach bawiły się dzieci, co jakiś czas przebiegały szczekające psy, a w oddali słychać było pojedyncze strzały z pistoletów. Joel, który od dziecka poruszał się po tych ulicach, w zgiełku miasta wyławiał harmonię – jego tętno biło w tym samym rytmie. Poruszał się po nim swobodnie i podśpiewywał pod nosem przechodząc na skróty w poprzek głównej, zawsze zatłoczonej ulicy miasta. Co jakiś czas witał się z ziomkami i wymieniał się z nimi najnowszymi ploteczkami. Jax proponował nowy skok, Darvis pytał się, czy nie widział może jego dziewczyny, której szukał od dwóch dni, a Stary Ben dzielił się swoimi radami, o które nikt nigdy nie prosi, ale – jak sam Ben uważa– każdy potrzebuje. Jonatan, z pozoru poruszał się równie zwinnie. Nie uzewnętrzniał uczuć, ale tak naprawdę bał się ulicy. Patrząc na te same budynki i podwórza jak inni mieszkańcy, nie dostrzegał obrazów z dzieciństwa. Pojawił się on bowiem, trzy miesiące temu, omdlały na jednej z ulic miasta, cały posiniaczony i obolały. Nie wiedział kim jest, nie pamiętał swojej przeszłości… Pierwszą osobą, która zainteresowała się nim, był Joel i od tamtej pory zostali przyjaciółmi. Całe miasto stwierdziło, że chłopak był ofiarą gangu z sąsiadującego miasta: skopali go do utraty przytomności i podrzucili ciało do miasta, które i tak miało złą renomę przez graniczenie z murami Gildii. Jonatan więc uwierzył w tę historię i szybko zaadoptował się do nowego stylu życia. Wstąpił, w ślad za Joelem, do lokalnej grupy uczonych i zaczął studiować niszowy przedmiot zajmujący się wpływem czarnej dziury na Ziemię. Nie narzekał na swój żywot, ba, był wdzięczny. Niemniej bywało, że odczuwał dość znaczące różnice między własnym zachowaniem a zachowaniem ludzi miasta. Niekiedy dostrzegał szczegóły, które dla innych były niezauważalne, innym zaś razem to on był zupełnie ślepy. Wstydząc się własnej odmienności nauczył się kamuflować swoje braki, i nie zwracać publicznie uwagi na fakty, których inni nie dostrzegali. Czasami, pojawiały się w nim myśli, iż jego inność coś oznacza, ale nie chciał zaprzątać sobie tym głowy z obawy przez utratą wspaniałego życia, które wiódł i postrzegał jako cud. Nadal jednak wzdrygał się na odgłos wystrzałów , a na sam wygląd znajomych Joela z dzieciństwa napinał mięśnie. Robił to jednak na tyle dyskretnie, że nikt nie był świadomy istnienia jego prawdziwych lęków. Jedyne co dostrzegano, to dystansowanie się do otaczającej go rzeczywistości. Jonatan nadrabiał inteligencją swoją odmienność, przez co nie tylko został zaakceptowany przez ludzi miasta, ale również zdobył ich szacunek.
***
Dwaj młodzieńcy weszli do swojego mieszkania. Były to dwa ciemne pokoje, połączone ze sobą wąskim korytarzem z umieszczoną w nim kuchnią i małą łazienką. Niegdyś mieszkał w nim Joel z młodszą siostrą – Kate, jednak od czasu pojawienia się Jonatana i dla niego znalazło się miejsce. Poprzez tylko małe okna umieszczone pod sufitem w pomieszczeniach, nawet w ciągu dnia, panował półmrok, a w powietrzu unosił się specyficzny zaduch. Nie przeszkadzało to jednak lokatorom – dawało to im większe poczucie bezpieczeństwa i minimalizowało spojrzenia ciekawskich przechodniów z ulicy.
– He, he, he – zaśmiał się głośno Jonatan, siedząc na podłodze i szukając czegoś w plecaku.
– O co chodzi stary? – zapytał Joel.
– Pamiętasz naszą dzisiejszą prelekcję…
– Zapomnij o tym, przecież już się nie gniewam – rzucił przez ramię i położył się na łóżku.
– Wysłuchaj mnie do końca, a wtedy będziesz się śmiać ze mną – powiedział Jonatan cały czas pozostając w bardzo szczęśliwym humorze. – Podczas wykładu używaliśmy prezentacji z dysku przenośnego podłączonego do głównego komputera Bogaczy. Oni bardzo dobrze potrafią się chronić i zabezpieczać, ale robią to tylko tam, gdzie spodziewają się ataku. Do wewnętrznej centrali nie da się włamać, co nie?
-Tak, przecież próbowaliśmy ze sto razy – odpowiedział znudzony Joel, ziewając przeciągle.
– To prawda, ale zawsze z zewnętrznego serwera. Będąc w środku, w sali konferencyjnej mój dysk był podłączony BEZPOŚREDNIO do centrali. Prosty algorytm włamał się do jej zasobów. Zarozumiali Bogacze nawet nie przypuszczali, że dodatkowa zasłona będzie potrzebna. He, he. Tym lepiej dla nas, mamy na dysku ich najnowsze pliki – zakończył dumnie.
– Acha, świetnie, gratulacje! – odpowiedział sarkastycznie Joel – A teraz daj mi spać.
Jonatan nie dał za wygraną i podsunął mu pod oczy mrugający dysk. Dopiero wówczas chłopak zorientował się, że każde słowo przyjaciela było prawdziwe. W mordę jeża!- wykrzyknął i wstał na równe nogi. Stał, wpatrując się w oczy Jonatana, na przemian to się śmiejąc, to drapiąc się po głowie. W końcu powiedział:
– Chłopie jesteś genialny… albo totalnym idiotą – mówił, chodząc nerwowo po pokoju. – Jeśli się o tym dowiedzą, jesteśmy martwi!
– Tak, więc co nam szkodzi, żeby sprawdzić zawartość tego dysku – odpowiedział chichocząc i podłączył urządzenie do komputera. W chwili uruchamiania plików, dwaj przyjaciele stali wpatrzeni w monitor, jak mali chłopcy, którzy pierwszy raz widzą start śmigłowca. Nagle, cały ekran został wypełniony nieskończoną liczbą kodów. Jonatan zaczął otwierać nowe okna, ale za każdym razem ich oczom ukazywał się ten sam rząd ciągnących się bezustannie zer i jedynek.
– Co to ma być? – zapytał zaciekawiony Joel.
– To jest pięć najświeższych plików z centrali – odpowiedział lakonicznie Jonatan nie odrywając wzroku od monitora.
– Czyli – Joel zaczął powili cedzić słowa – patrzymy się właśnie na ten przełomowy projekt Bogaczy, o którym szepczą ludzie od miesiąca.
– Ehmmm – usłyszał w odpowiedzi. To mu jednak wystarczyło. Joel podłączył również swój komputer do dysku i razem z przyjacielem zaczął grzebać w kodzie. Badał go, rozmyślał, starał się zrozumieć, aż w końcu… usnął.
***
Joel wpadł do otchłani, stworzonej z zer i jedynek, i kiedy wydawało mu się, że już doleciał do jej końca, zamykał oczy licząc na śmiertelne zderzenie z jej dnem. Jednak za każdym razem, przypuszczalne dno okazywało się być zakrętem, za którym nieustannie wiła się otchłań. Gdy kolejny raz chłopak zaciskał powieki z obawy przed końcem NAGLE wybudził się z krzykiem.
– Nie krzycz tak, przecież nie szturchnąłem cię mocno – odrzekł zdziwiony Jonatan. Joel spojrzał się na niego i zrozumiał, że jego galaktyczna podróż była tylko sennym koszmarem. Odchrząknął i rzucił zmieszany:
– Rozgryzłeś ten kod?
– Zaraz się przekonamy. Z tego co zrozumiałem jest to kod biologiczny, podobny do tego z naszych bransolet, który wprowadza w stan…hipnozy, uśpienia. Teoretycznie trudno stwierdzić. Dlatego trzeba wytestować go empirycznie.
– Czekaj – starał się nadążać Joel, przecierając cały czas zaspane oczy – czyli zamierzasz się do tego podłączyć?!
Jonatan twierdząco pokiwał głową, kładąc się wygodnie na łóżku obok komputera.
– O matko, to ja niepotrzebnie obawiam się śmierci z rąk Bogaczy, skoro zadaję się z takim człowiekiem jak ty! Trzy sposoby na śmierć w jednej dobie, jak głupio odejść,…
– Nie rozkręcaj się tak, nie zamierzam umierać – odparł śmiejąc się Jonatan. – Podłączysz mnie do tego programu, a potem odłączysz. Widzisz, proste. Joel cały czas miał niepewną minę. – Jak będzie działo się coś nietypowego, to zresetujesz mi bransoletę…ale postaraj się tego nie nadużywać, bo to podobno boli.
– Zamknij się już. Daję ci pięć minut, pięć minut i jeśli nie wstaniesz, to będę cię resetował aż do skutku, ty uparty grzybie! – To powiedziawszy podłączył przyjaciela przez bransoletę do komputera, po czym zainicjował program.
Jonatan znalazł się w jakiejś przestrzeni. W powietrzu unosiły się błyszczące drobinki odbijające intensywne, białe światło. Wyraźnie widział otoczenie tylko w obrębie siedmiu metrów. Sprawiało to wrażenie chodzenia w gęstej mgle lub rozlanym mleku. Chłopak rozejrzawszy się dokoła, starał się zrobić krok do przodu. Ze zdziwieniem stwierdził, że nie jest w stanie normalnie chodzić, a jedynie posuwa się przodu, niemalże jak łyżwiarz po lodzie. Spodobało mu się i już po chwili „ślizgał” się po zamglonej powierzchni rozpędzając się do wysokich prędkości, nie męcząc się przy tym wcale. Z każdym „przesunięciem” jego oczom ukazywał się dokładnie ten sam, biało-lśniący świat. Nagle do jego uszu dobiegł głos. Dopiero słysząc go, uzmysłowił sobie, że wcześniej panowała tutaj głucha cisza, nie zmącona nawet przez poruszanie się. Gnany ciekawością zaczął powoli przybliżać się do źródła dźwięku. „Ty kolejna…wru…test neg…” dochodziły do niego strzępki zdań. W końcu, na skutek przesuwania się Jonatana zza mgły wyłoniła się postać, stojącego tyłem człowieka, ubranego w biały skafander z wielkim żółtym symbolem ważki na plecach: „test niezaliczony…potrzebujemy więcej próbek…szlag”. Jonatan nie przestawał sunąć na przód, chcąc się dowiedzieć jak najwięcej. Zza mgły wyłaniały się sylwetki innych ludzi, a człowiek, którego zauważył na samym początku, był już całkowicie wyraźny. Zaczął odkręcać się w jego stronę, i już prawie Jonatan dostrzegał twarz…ale doznał silnego ukłucia w klatce piersiowej i zgasł mu cały obraz.
– Jonatan, Jonatan, obudź się – krzyczał Joel policzkując leżącego chłopaka. – Kate, przynieś wody! – wołał zrozpaczony. Dziewczyna odsypiająca poprzedni dzień pracy, wystraszona krzykami szybko wbiegła do pokoju brata i widząc omdlałego przyjaciela zareagowała. Po niecałych dziesięciu minutach udało im się go ocucić.
– Stęskniliście się – powiedział Jonatan po otwarciu oczu i uśmiechnął się, jednak w połączeniu z sinymi ustami i bladą twarzą nie spowodował odwzajemnienia uśmiechu swoich przyjaciół.
– Wymagam wyjaśnień – zażądała Kate okładając osłabionego współlokatora zimnymi okładami.
-Sprawy zawodowe, siostrzyczko. Sama wiesz, że uczeni nie mogą nic wyjawiać nie uczonym, w celach bezpieczeństwa – odparł wymijająco Joel siadając na podłodze, by uspokoić tętno, był bowiem prawie pewien, że stracił przyjaciela, w tak głupi sposób.
– Zawsze to samo – nie dawała za wygraną Kate. – Tym razem jednak, Jonatan prawie zginął skoro zresetowałeś jego bransoletę. Będzie dochodził do zdrowia tydzień! Powiedz chociaż…
– Nie, nie mogę. Dla twojego bezpieczeństwa – dziewczyna spojrzała wymownie na brata, po czym powiedziała z bezsilnością w głosie:
– Obiecaj chociaż, że przez to, cokolwiek robicie, nie zginiesz – zwróciła się teraz do Jonatana. Ten, złapał ją za rękę, uścisnął mocno i przysiąg. Kate zarumieniła się, rzuciła bratu, że już późno i musi już iść. Po chwili opuściła mieszkanie. Gdy młodzieńcy zostali sami, spojrzeli się na siebie emanując dumą ze swoich dokonań.
– Mówiłem, że będzie bolało – zachichotał Joel widząc, że leżący przyjaciel masuje okolice serca. – Teraz opowiadaj.
***
Następnego dnia, wbrew przewidywaniom Kate, Jonatan wstał i normalnie funkcjonował. Jednak dziewczyna nie oszczędziła im wywodów o nieodpowiedzialnym działaniu i głupocie. Nie była ona jednak z natury kłótliwą osobą, dlatego szybko wybaczyła chłopakom i życie całej trójki wróciło do normy. Kate poszła uczyć w szkole, a dwaj młodzieńcy udali się na spotkanie grupy uczonych. Mieli zdać sprawozdanie przed wyższymi o ich prelekcji u Bogaczy. Opowiedzieli wszystko ze szczegółami zatajając jednak cała historię z dyskiem. Po powrocie do mieszkania, jeszcze przed Kate (,która zawsze wychodziła, kiedy spali a przychodziła późnymi wieczorami), nareszcie mieli czas i sposobność, by kontynuować badanie tajemniczej przestrzeni.
– Moja bransoleta tli się ledwo na pomarańczowo, potrzebuję jeszcze ze dwa dni, by móc znowu wejść do tego tajemniczego świata. Czy jesteś pewien, że nie chcesz czekać, tylko sam chcesz się podłączyć? – zaczął Jonatan.
-Tak, chce sprawdzić moją teorię, że ta przestrzeń, o której opowiadałeś, jest wnętrzem wiszącej nad nami czarnej dziury. Muszę pobrać próbki pyłu i porównać je z moimi obliczeniami. Ostatecznie sama obserwacja też powinna mi wystarczyć – odpowiedział Joel pchany ciekawością uczonego. – Bez obawy, tajemnicze skafandry zostawię tobie – dodał kładąc się na łóżku. Jonatan podłączył jego bransoletę i uruchomił program. Jego przyjaciel przez pewien czas leżał nieruchomy, jednak szybko otworzył oczy i rzekł zirytowany:
– Podłączysz mnie wreszcie, czy mam to zrobić sam!
– Nie rozumiem, powinieneś być teraz w białej przestrzeni. Sprawdzałeś, czy na pewno, świeciłeś się na zielono.
– Moja bransoleta świeci się na zielono nieustannie od moich narodzin. Nie drwij ze mnie tylko mnie podłącz!
– Ale już jesteś podłączony… – odrzekł zamyślony Jonatan odłączając przyjaciela od komputera.
– Przecież program jest dokładnie ten sam co wczoraj. W czym się od ciebie różnię? – myślał na głos zasmucony Joel. Jego przyjaciel nie odzywał się jednak przez dłuższą chwilę. Widać było, że myśli. Jednak po upływie dziesięciu minut odparł zwykłe „nie wiem”. Siedzieli razem w milczeniu jeszcze przez chwilę, po czym Joel wstał i żwawo powiedział:
– Chrzanić ich. Głupi wymysł Bogaczy, a my sobie zatruwamy tym głowy. Mamy ciekawsze tematy do rozważań. Pamiętasz jak Mistrz dziś na spotkaniu uczonych mówił o promieniowaniu emitowanym przez czarną dziurę. Sam fakt wyłapania promieniowania to sukces, a możliwość jego badania zakrawa o cud.
– Może masz rację. Idę zrobić kolację, muszę sobie wszystko przemyśleć, a najlepiej się myśli przy jedzeniu. Już dawno nie jedliśmy wspólnie we trójkę – odpowiedział Jonatan. – Jak wróci Kate, serwuję do stołu – dodał kierując się w stronę drzwi. Joel szturchnął go w ramię i powiedział:
– Stary, od wczoraj nie jesteś sobą. Jesteś jakby nieobecny. Rozchmurz się, bo jak przypalisz coś w kuchni i zapach będzie unosił się w mieszkaniu przez tydzień, to śpisz na ulicy.
Jonatan uśmiechnął się nieszczerze i poszedł gotować. Po godzinie kolacja była gotowa, jednak Kate wciąż nie było. Chłopaki czekali na nią jeszcze przez jakiś czas. W końcu, zjedli swoje porcje i poszli spać tłumacząc sobie, że musiały zatrzymać ją obowiązki związane z pracą. Budząc się o poranku siostry Joela nadal nie było w domu.
– Nie podoba mi się to. Idę wypytać ludzi na ulicy, wysłać gangi i natrzęść całym miastem, jeśli potrzeba! – wykrzykiwał zmartwiony brat. – Kto śmiał zrobić jej krzywdę, nie dożyje ranka. Niech nie myślą, że odkąd zostałem uczonym, zrobiłem się miękkim!
Nie zdążył urzeczywistnić swoich słów, gdyż rozległo się pukanie do drzwi i do środka wszedł Darvis wraz z jegomościem ubranym w garnitur.
– Cześć stary – odparł pierwszy, ochrypłym głosem.
– Dzień dobry – przywitał się też poważny mężczyzna, rozglądając się niepewnie po pomieszczeniu, cały czas trzymając rękę na klamce od drzwi.
– Przychodzimy do ciebie jako przedstawiciele całej ulicy – zaczął tłumaczyć Darvis widząc rozgniewaną twarz Joela. – Alvin … hmm…on jest ze mną.
– Stary, nie jestem w nastroju, by oglądać twarz tego szczura!!! Jak zaraz stąd nie wyjdzie, to już nigdy tego nie zrobi o własnych siłach – powiedział Joel sięgając ręką po spluwę, którą zawsze nosił przy sobie.
– Miesiąc temu zaginęło parę dziewcząt, w tym moja Alis – rzekł wzruszony Darvis.
– Nie dziwię się jej, że od ciebie odeszła, skoro zadajesz się z ludźmi kultywującymi Bogaczy – odparł chłodno Joel odbezpieczając spluwę.
– To porwania. Wczoraj zniknęło dwadzieścia kolejnych dziewczyn, o których słyszałem. W całym mieście może być więcej takich przypadków. Potrzebujemy pomocy…
-Mojej – rzekł Alvis ciężko przełykając ślinę – analizując zachowanie …
Jonatan widząc, że Joel nie słucha słów człowieka w garniturze, tylko naciska spust skoczył na przyjaciela zmieniając to lotu pocisku. Kula odbiła się od sufitu i wbiła się w stopę Alvisa nie narażając jednak (na uszczerbek) jego życia. Jonatan mocno ściskał przyjaciela starając się go uspokoić:
– Kate, Kate też została porwana! Posłuchaj ich. Pamiętaj o Kate, Kate – Joel zacisnął zęby, ale dał sobie odebrać spluwę. Wstał z podłogi, otrzepał się i spojrzawszy na Darvisa pozwolił mu kontynuować.
– Nienawidzę Bogaczy tak jak ty, nigdy nie sądziłem, że przejdzie mi to przez gardło, ale potrzebujemy ich…ehmm…pomocy – powiedział wykrztuszając ostanie słowa. Resztę wypowiedzi dokończył Alvin, który zdążył już zatamować krwawienie. – Ja jestem dyplomatą, a ty jesteś wpuszczany na ich terytorium. Musisz mnie tylko przeprowadzić za mury, a zdobędę pomoc Bogaczy. Dzięki temu odzyskamy porwane dziewczyny…i moją córkę. Oni mają lepszą technologię, oni …
– Jak cię tam wprowadzę, to tam zostaniesz, zdrajco… – Joel odpowiedział wściekle. Jednak czując mocną dłoń Jonatana na ramieniu opanował się. Zaczął łączyć fakty. Był wściekły z powodu porwania siostry i że musiał błagać Bogaczy o pomoc, i że przyszło mu współpracować z jawnymi wielbicielami życia zzamurców .
– O dziewiętnastej, przed bramkami – wycedził przez zęby.
***
Joel przyszedł punktualnie na wyznaczone miejsce. Przeprowadził Alvisa przez bramki i zaaranżował spotkanie w Wielkiej Sali. Rzadko ludzie z miasta dobrowolnie chcą się spotykać z władzami zzamurców, wiec chłopak nie musiał się bardzo natrudzić, by przekonać Bogaczy do natychmiastowego spotkania. Zostali wprowadzeni do komnaty przez grupę ochroniarzy. Sala była wysoka i cała pokryta beżowym marmurem. Jej wysokie, strzeliste okna wychodziły na wewnętrzny plac. Zwykle Joel napawałby się pięknem i bogactwem tego miejsca, które przyjemnie kontrastowało z szarym miastem, ale teraz cały czas jego myśli koncentrowały się na siostrze. Stanęli naprzeciwko Najwyższego, chłopak jedynie skłonił głowę. Alvis natomiast zaczął przemawiać jak zawodowy mówca. Joel, wciąż czuł do niego odrazę, jednak musiał przyznać, że dyplomatą jest niezłym, ponieważ, jak to bywa u dyplomatów to, co można by streścić w zdaniu przedstawiane jest esejem. Słuchając jednym uchem zaczął wyglądać przez okno. O dziwo na placu nie dostrzegł tętniącego życiem świata, o którym krążyły legendy. Cały teren, choć ładnie wyglądający i zadbany, był pusty. Tylko co jakiś czas przechodzili nim pośpiesznie ludzie niosący ze sobą duże pakunki. Zdumiony Joel wpatrywał się niemo w okno. Jeden ze stojących obok ochroniarzy przywrócił go do porządku uderzając karabinem w plecy. Chłopak ocknął się i zaczął przysłuchiwać się rozmowie.
– Jesteśmy bardzo radzi, że przychodzicie do nas prosząc o pomoc. Chętnie ją zawsze oferowaliśmy i tym razem też pomożemy naszym biednym sąsiadom. Od jutrzejszego poranka wyślemy nasze wojsko do patrolowania ulic i przywrócenia w nich porządku – powiedział na zakończenie Najwyższy. Wstał, odwrócił się i wyszedł. Alvis miał uśmiech na twarzy ciesząc się z zamierzonego skutku, natomiast Joel stał wpatrując się w odchodzącego Najwyższego. Na jego plecach rozpościerała się wielka żółta ważka, taka jak ja opisywał Jonatan.
***
– Jonatan!!! – wydarł się Joel ledwo przekroczywszy próg mieszkania. – Widziałem ich, twój człowiek w białym skafandrze jest człowiekiem Bogaczy!!! – wykrzykiwał, łapczywie chwytając oddech. Wbiegł do pokoju, gdzie na łóżku siedział jego współlokator i Darvis, obaj z poważnymi minami. Chłopak zatrzymał się niepewnie. Zobaczył, że na podłodze leży otwarta fioletowa koperta – list od uczonych. Tylko oni bowiem wysyłają jeszcze listy w tradycyjnej formie, przez własnych kurierów, z obawy przed szpiegami zzamurców. Bogacze mieli bowiem w miastach syntetycznych ludzi – szpiegów, za których pośrednictwem, zdobywali potrzebne sobie informacje. Podniósł i zaczął czytać. Były to wyniki najnowszych badań promieniowania z czarnej dziury. Sugerowały one, że emitowane fale mają zabójczy wpływ na ludzki mózg. Oszacowano w nim również, czas życia człowieka wystawionego bezpośrednio na promieniowanie z anomalii na okres 30 dni. Gdy Joel skończył czytać, Jonatan pomógł usiąść mu na łóżku i powiedział:
– Darvis przyniósł tą wiadomość. Pozwoliłem mu zostać. Teraz, może to zabrzmieć dziwnie, ale powiedz, czy świat za murem wyglądał tak jakby był już gotowy do ewakuacji?
-Ehmmm – Joel zawahał się – chyba…tak…plac był pusty, jedyni ludzie, jakich widziałem, nosili jakieś paczki. Tak, teraz wiem, co widziałem, opuszczone miasto.
Jonatan głośno westchnął, powiedział pod nosem coś, że zaraz dowiedzą się prawdy, wziął do ręki nóż i zaczął przecinać sobie skórę na przedramieniu. Zdziwieni obecni wydali z siebie okrzyki sprzeciwu, ale żaden z nich nie odważył się zatrzymać Jonatana. Na początku z jego rany zaczęła wypływać krew i osocze, jednak im rana stawała się głębsza, ich oczom ukazały się iskry. W środku przedramienia Jonatana nie było kości tylko wiązka kabli i metalu.
– Jestem syntetykiem, w całości – powiedział chłopak wycierając nóż o pościel. – Od momentu kiedy zresetowałeś mi bransoletę, miałem wizje. Myślałem, że są to halucynacje z bólu. Teraz jednak mam pewność – to były wspomnienia.
Joel i Darvis świadomi, że już dużo w życiu widzieli i przeżyli w tym momencie spokornieli.
– Biedny Jonatan jest tak naprawdę szpiegiem Bogaczy?! Mówisz to nam po co? By nas zabić, torturować? Masz podsłuch… – przerwał ciszę Darvis.
– Nie, nic przynajmniej o tym nie wiem – zaczął tłumaczyć Jonatan bardzo spokojnym głosem. – Jeśli wierzyć moim wspomnieniom, mam sto dwadzieścia siedem dni. Powstałem w laboratorium Bogaczy. Pierwotnie miałem być ich sługą, tak jak reszta syntetyków, ale mój stwórca stworzył mnie do szpiegowania Najwyższego. Dowiedziałem się, że promieniowanie wysyłane przez czarna dziurę zabije całą ludzkość w ciągu paru miesięcy i że żadne bransolety nic już nie pomogą. Rada Bogaczy po wielogodzinnych debatach doszła do wniosku, że by przeżyć trzeba opuścić Ziemię i jest to jedyna możliwość. Rozpoczęła, zamknięty wcześniej, program Przejście badający tunel czasoprzestrzenny wewnątrz czarnej dziury. Wymagał on jednak przeprowadzenia wielu doświadczeń na ludziach, które w większości kończyły się śmiercią. Rada postanowiła opuścić rodzimą planetę przez portal wewnątrz anomalii, bez względu na koszty. Mój stwórca wcześniej pomógł stworzyć program wejścia do czarnej dziury, dlatego w tych okolicznościach został poproszony o ustabilizowanie portalu. Miał jednak dobre serce, nie chciał brać udziału w czymś, co wymaga śmierci wielu niewinnych istnień ludzkich. Gdy wymyślił stabilizator nie chciał, by ochronił on życie tak okrutnej grupie ludzi, jaką stanowi Rada. Oszukał ich i wmontował we mnie swoje urządzenie, zresetował i podrzucił mnie do miasta, bym uratował tych, którzy są tego warci. Przypuszczam, że dopiero silny wstrząs spowodowany ponownym zrestartowaniem bransolety otworzył dojście do twardego dysku mojego umysłu – zakończył Jonatan czekając na reakcję przyjaciół. Siedzieli oni w milczeniu trawiąc usłyszane wiadomości. Pierwszy odezwał się Joel:
– Stary, jeśli jesteś zaprogramowany, by nas uratować, to zgarniamy Kate od Bogaczy i rób swoje. Odwiedziłem ich dzisiaj i powiedzieli, że jutro rano będzie się tu od nich roić. Działajmy szybko. Jak dla mnie, to cały czas jesteś mi bratem– powiedział jednym tchem z obawy, że jak zaraz nie wypowie tych słów, to już nigdy nie odważy się ich powiedzieć. Darvis przytaknął tylko wycofując się ze swoich poprzednich wątpliwości.
– To jeszcze nie wszystko. – rzekł Jonatan.
– Może być coś więcej??? – wykrzyknęli chórem.
– Stwórca nie miał za dużo czasu, by ulepszyć stabilizator. Rada zaczęła go podejrzewać. Mogę ustabilizować portal jedynie na minutę, a i tak jest to bardzo wyczerpujące. Dodatkowo, testy przeprowadzane są tylko na kobietach, ponieważ ich materiał genetyczny jest bardziej elastyczny. Nie mam w sobie danych na temat mężczyzn przekraczających portal.
– Ok, to nie tak źle, i tak mamy wybór typu śmierć tam albo śmierć tu – odparł prosto myślący Darvis.
– Tak, można to tak określić. Jest jednak jeszcze jeden szczegół. Ja jestem syntetyczny i z tego powodu potrafię wejść do białej przestrzeni, ludzie,…ekmm, biologiczni ludzie mogą to zrobić za moim pośrednictwem, ale dla nich jest to podróż tylko w jedną stronę. Jak już Was wpuszczę do wnętrza czarnej dziury, nie będziecie mogli wrócić. Możliwe też, że jak uda się wam się przejść przez tunel czasoprzestrzenny, to pojawicie się w innej białej przestrzeni, z której nie będziecie w stanie już wyjść.
– To nie jest pewne. Skupmy się na tym, co wiemy – odpowiedział racjonalnie Joel. – Z tego co zrozumiałem, Bogacze zamierzają testować przejście przez portal na mojej siostrze, a im się to nie uda, bo tylko ty umiesz go ustabilizować, wiec jak się nie pośpieszymy, to zginie?
– Tak, będąc precyzyjnym: zostanie rozerwana do nieskończoności. Jeszcze nikomu nie udało się do niej wejść, bez wcześniejszego rozerwania – poprawił go Jonatan, a Joel głośno przełknął ślinę.
Trzej przyjaciele wyszli ostatni raz na zewnątrz, skierowali głowy ku górze i wpatrywali się w przestrzeń kosmiczną. W milczeniu weszli z powrotem do mieszkania. Syntetyk podłączył wszystkich do komputera, po czym uruchomił program.
***
Młodzieńcy pojawili się w lśniąco-białej przestrzeni. Jonatan pouczył ich, jak się poruszać i zaczął prowadzić na miejsce, gdzie ostatnim razem zobaczył człowieka. Gdy ich oczom ukazała się sylwetka w białym skafandrze, syntetyk nakazał postój.
– Wyciągnijcie spluwy. Mamy nad nimi przewagę – oni o nas nie widzą. Będziemy podchodzić i wycofywać się, aż wytłuczemy wszystkich. Znajdujemy Kate, ustabilniamy portal i znikamy.
– Świetnie – powiedział Joel. – Nigdy nie słyszałem lepszego planu, idziemy, walczymy, zwyciężamy – zironizował wypowiedź przyjaciela. Mimo tego, młodzieńcy zaczęli po kolei wybijać ochroniarzy. Gdy Po zlikwidowaniu straży bocznych, niektórzy ochroniarze uciekli sami. Dzięki temu, chłopakom udało się dojść bez trudu do portalu. Stało tam grono dziewczyn pilnowanych jedynie przez naukowca odpowiedzialnego za przeprowadzane doświadczenia. Wśród nich Joel nie odnalazł jednak swojej siostry.
– Jaszczurze, gdzie jest Kate?! Co zrobiliście mojej siostrze?! – wykrzykiwał. W nagłym przypływie furii zaczął iść w stronę Bogacza. Wystrzelił kulkę w stronę szczerzącego się uśmiechu na jego twarzy, zanim jednak zdążyła ona do niego dolecieć, zniknął. Zirytowany Joel zaczął przeklinać, przepychając po kolei dziewczyny szukając w nich młodszej siostry. Nagle ze wszystkich stron zaczęły pojawiać się białe skafandry, tym razem już lepiej uzbrojone, a z megafonów doszedł ich głos, rozpoznany przez Joela jako głos Najwyższego.
– Nie zrobimy wam krzywdy. Oddajcie nam to, co nasze, a będziecie żyć – rozlegało się z każdej strony. Razem jednak z tymi słowami leciał w stronę chłopaków grad pocisków ze spluw z broni palnej.
– Szybko, za mną! – krzyknął Jonatan i pobiegł w stronę portalu. Ostrożnie wszedł na jego granice, wystawiając się na jego działanie. Cały zaczął się trząść, a z jego uszu, nosa i oczu leciały iskry. Wyglądał tak, jakby miał się zaraz rozpaść, jednak portal zmienił się w jasnoniebieski otwór.
– Szybko, do środka – rzucił w stronę stojącej nieopodal grupy dziewczyn. One jednak ani drgnęły. Darvis zaczął je popychać w stronę tunelu, po drodze skąpo tłumacząc, że będą żyć, dziewczyny pośpiesznie zaczęły wbiegać do środka.
– Chce go żywego! – rozległo się z megafonu i tym samym zakończyła się seria pocisków. Ochroniarze byli jednak coraz bliżej. Gdy do portalu wbiegły już wszystkie dziewczyny, Joel wykrzyczał:
– Co jeśli Kate jest jeszcze w mieście Bogaczy?! Co jeśli ona jeszcze żyje i na mnie czeka?
– Nie mamy już drogi powrotnej – odparł Darvis. – Skaczemy. Teraz albo nigdy – powiedział nalegająco. Odwróciwszy się jednak za siebie zobaczył Bogacza wyciągającego łapska w stronę Joela. Wtedy bez względu na opór przyjaciela, złapał go za koszulę i pociągnął za sobą skacząc w portal. Jonatan, ledwo już utrzymujący się na nogach, ostatkiem sił pokazał język biegnącym w jego stronę ochroniarzom i spadł bezwładnie do tunelu czasoprzestrzennego, licząc przy tym na nieomylność swojego Stwórcy.
Witaj.
Niezły pomysł na fantastyczną opowieść: podział świata, przestrzeń z czarną dziurą, Bogacze, Gildie, grupy uczonych, „lepsze jutro”, tajemnice „centrali”, porwania… :) Teraz, po przeczytaniu całości, gnębi myśl: co z siostrą? Czy dobrze rozumiem, że to fragment większej całości?
Z technicznych dostrzegłam usterki językowe, jak choćby interpunkcyjne (np.: Chorowali, na nieznaną dotąd chorobę i umierali w męczarniach.; Szansę dawało wszczepienie każdemu noworodkowi, przez nadgarstek, systemu łączącego się z korą mózgową i wzmacniającego podstawowe funkcje życiowe; Jonatan, więc też uwierzył w tę historię i szybko zaadoptował się do nowego stylu życia) czy stylistyczne (np.: – Wymagam wyjaśnień – zażądała Kate okładając osłabionego współlokatora zimnymi okładami ). Zauważyłam też błędy w zapisie dialogów.
Pozdrawiam serdecznie. :)
Pecunia non olet
Sory, ale…
Nie podoba mi się takie “bigosowe” (dość częste niestety w wielu opkach) wymieszanie elementów
archaicznych z futurystyką. Te wszystkie arystokracje, gildie, mieszczanie, rycerze na mechakoniach
(nie u Ciebie) szwendający się po całej galaktyce, to wszystko jest ciężkostrawne…heh.
Młodzieńcy – uczonymi… Czarna dziura za pasem Kuipera – a tu się spokojnie czipują bransoletami…
W trymiga z całego Układu Słonecznego zostałby jeden wielki pas asteroid. Bez ludzi…heh.
Poprzez tylko małe okna umieszczone pod sufitem w pomieszczeniach,
Ten, złapał ją za rękę, uścisnął mocno i przysiąg
…czyli trochę dziwnych konstrukcji słownych…
Na koniec dwóch (w tym jeden cyborg) młodych uczonych i gromada dziewczyn uciekająca przez
czarna dziurę do jasnej przyszłości… No no, też bym się pisał.
Ale jak ktoś lubi…
Pozdrawiam.
dum spiro spero
Hej, mnie opowiadanie bardzo wciągnęło (jak ta czarna dziura bohaterów ). Wydaje mi się, że pomysł jest ciekawy, zdecydowanie moje klimaty… Ja bym bardziej rozwinął wątek romantyczny, bo ma potencjał. Życzę dalszych sukcesów!
Dzięki bruce,
opowiadanie celowo zakończone w sposób enigmatyczny, ale kontynuacja może kiedyś się pojawi ;)
Fascynator. Dzięki za komentarz i uwagi do tekstu.
wymieszanie elementów archaicznych z futurystyką
podoba mi się i cieszę się, że wynika to z opowiadania . (Dobrze to “przeplatanie” oddają obrazy Jakub Rozalski (artstation.com))
Dzięki Rejtan, rozwijanie wątku romantycznego…hmmm…może w przyszłości ha ha.
Khaire!
Widzę potencjał, choć może niekoniecznie w tej historii. Od samego początku wydaje mi się niezbyt wiarygodna, a wraz z rozwojem akcji dzieją się już rzeczy niestworzone, fabuła galopuje na oślep i traci związki przyczynowo skutkowe. Widać jednak po Tobie zapał do opowiadania, masz bogatą wyobraźnię i pewną swobodę przelewania pomysłów na papier. Popełniasz błędy i do nauki jest tu sporo, ale warsztat można wyrobić. Bez pasji natomiast ani rusz :)
Skupię się na tych mankamentach, które najbardziej przeszkadzają w lekturze (w każdym razie mi):
– umieściłaś na samym początku długi blok tekstu, w którym jedziesz opisowo z ekspozycją świata, przeszłością i charakterystyką bohaterów. Bardzo ciężko się brnie przez taką szpaltę, w której to wszystko jest naraz poupychane. W dodatku postaci nazywają się podobnie i zanim Czytelnik zacznie ogarniać, kto jest Jonatanem a kto Joelem, to pisząc raz o jednym, raz o drugim, wcale nie pomagasz :)
– popracowałbym nad dialogami, żeby brzmiały nieco naturalniej, bez streszczania akcji, tłumaczenia rzeczywistości oraz niewiele wnoszących partykuł w stylu “he he”. Wypowiedzi nie wzmacnia się również mnożeniem wykrzykników lub znaków zapytania.
– piszesz trochę “wszystko, wszędzie, naraz”, sypiąc jak z rękawa dziwnymi zwrotami fabularnymi. Myślę, że przydałoby się tu trochę więcej rozmysłu i cierpliwości, rozpisania historii na akty i sceny, zadbania o logikę i wiarygodność. Dobra opowieść to nie tylko przygody, strzelaniny, słowne przepychanki i efekty specjalne.
Pisz dalej, próbuj, a będzie dobrze!
D_D
Twój głos jest miodem... dla uszu
ludzi zmargelizowanych społecznie <– ?
chłopak był ofiarą gangu z sąsiadującego miasta: narażając się im skopali go do utraty przytomności i podrzucili ciało do miasta,
Niekiedy dostrzegał szczegółyPRZECINEK które dla innych były niezauważalne, innym zaś razem to on był zupełnie ślepy. Wstydząc się własnej odmienności, nauczył się kamuflować swoje brakiBEZ PRZECINKA, i nie zwracać publicznie uwagi na fakty, których inni nie dostrzegali.
Poprzez tylko małe okna umieszczone pod sufitem w pomieszczeniach, nawet w ciągu dnia, panował półmrok, a w powietrzu unosił się specyficzny zaduch.<– Z powodu…
Na tym kończę ‘łapankę’. Ktoś dyżurny zrobi to lepiej. Pomysł jest i ma potencjał, ale realizacja wymaga przepracowania.
To była droga przez mękę.
Opowiadanie jest napisane tak źle, że skupiona na łapance nie byłam w stanie należycie śledzić treści, więc wybacz, Infinity, ale tym razem ograniczę się tylko do wskazania błędów i usterek, które najbardziej kaleczyły mi oczy.
Sugeruje, abyś następnym razem spróbowała z korzystać z betowania: http://www.fantastyka.pl/loza/17
– Jak mogłeś powiedzieć coś takiego będąc gościem Mędrców? Gdzieś ty miał rozum, Jonatan? Chociaż tym razem mogłeś się powstrzymać od dzielenia się swoimi przemyśleniami publicznie. Ale wiesz co?! Nie obchodzi mnie, że się ośmieszyłeś – zniweczyłeś mi przyszłość!!! – wykrzykiwał Joel… → Unikaj dodatkowych półpauz w dialogach. Sprawiają, że zapis staje się mniej czytelny.
– …że anomalia… → Jedna spacja po półpauzie wystarczy.
– Ej, a kto był pierwszym zwolennikiem mojej teorii? – zaczepnie uśmiechnął się Jonatan. → – Ej, a kto był pierwszym zwolennikiem mojej teorii? – Zaczepnie uśmiechnął się Jonatan.
Nalegam na skorzystanie z poradnika jak zapisywać dialogi.
Myślałem, że to żarty!- wykrzyknął zirytowany Joel. → Brak spacji przed dywizem, zamiast którego powinna być półpauza.
…na przejście… → Jedna spacja wystarczy.
Należało w tym celu zeskanować bransolety, a po pojawieniu się zielonego światła, spokojnie przez nie przejść. → Czy dobrze rozumiem, że po przeskanowaniu można było spokojnie przejść przez bransolety?
Dwaj przyjaciele opuścili mury dobrobytu Gildii… → Co to są mury dobrobytu?
…z rąk ludzi zmargelizowanych społecznie… → Pewnie miało być: …z rąk ludzi zmarginalizowanych społecznie…
…się po… ->Jedna spacja wystarczy.
…wymieniał się z nimi najnowszymi ploteczkami. → …wymieniał z nimi najnowsze ploteczki.
…Darvis pytał się, czy nie widział może jego dziewczyny… → …Darvis pytał, czy nie widział może jego dziewczyny…
…ale jak sam Ben uważa– każdy potrzebuje. → Brak spacji przed półpauzą.
Pojawił się on bowiem, trzy miesiące temu… → Pojawił się bowiem, trzy miesiące temu…
…i szybko zaadoptował się do nowego stylu życia. → Pewnie miało być: …i szybko zaadaptował się do nowego stylu życia.
Sprawdź znaczenie słów zaadoptować i zaadaptować.
…z obawy przez utratą… → Literówka.
…na odgłos wystrzałów , a na… → Zbędna spacja przed przecinkiem.
…a na sam wygląd znajomych Joela… → Czy tu aby nie miało być: …a na sam widok znajomych Joela…
…przez co nie tylko został zaakceptowany przez ludzi… → Czy to celowe powtórzenie?
Dwaj młodzieńcy weszli do swojego mieszkania. → Zbędny zaimek – czy wchodziliby do cudzego mieszkania, zwłaszcza że wcześniej pisałaś, że szli do siebie.
Poprzez tylko małe okna umieszczone pod sufitem w pomieszczeniach, nawet w ciągu dnia, panował półmrok… → Dość koślawe to zdanie.
Proponuję: Niewielkie okna umieszczone pod sufitem sprawiały, że nawet w ciągu dnia w pomieszczeniach panował półmrok…
…powiedział Jonatan cały czas pozostając w bardzo szczęśliwym humorze. → Szczęśliwy mógł być Jonathan, ale nie jego humor.
Proponuję: …powiedział Jonatan, cały czas pozostając w świetnym/ dobrym/ znakomitym humorze.
-Tak, przecież próbowaliśmy ze sto razy… → Brak spacji po dywizie, zamiast którego powinna być półpauza.
Będąc w środku, w sali konferencyjnej mój dysk był podłączony BEZPOŚREDNIO do centrali. → Czy dysk był w sali sam? Dlaczego wielkie litery?
Proponuję: Gdy byliśmy w środku, w sali konferencyjnej, mój dysk był podłączony bezpośrednio do centrali.
– Acha, świetnie, gratulacje! – odpowiedział sarkastycznie Joel – A teraz daj mi spać. → Brak kropki po didaskaliach.
…każde słowo przyjaciela było prawdziwe. W mordę jeża!- wykrzyknął i wstał na równe nogi. Stał, wpatrując się w oczy Jonatana, na przemian to się śmiejąc, to drapiąc się po głowie. → Wypowiedź dialogową zaczynamy od półpauzy i zapisujemy ją w nowym wierszu. Brak spacji przed dywizem, zamiast którego powinna być półpauza. Czy powtórzenie jest konieczne? Narracji nie zapisujemy z didaskaliami. Winno być:
…każde słowo przyjaciela było prawdziwe.
– W mordę jeża! – wykrzyknął i zerwał się na równe nogi.
Stał, wpatrując się w oczy Jonatana, na przemian to się śmiejąc, to drapiąc się po głowie.
– Jeśli się o tym dowiedzą… → Jedna spacja po półpauzie wystarczy.
– Czyli – Joel zaczął powili cedzić słowa – patrzymy się właśnie na ten przełomowy projekt… → Literówka. Masło maślane – cedzić słowa to mówić bardzo wolno. Zbędny zaimek zwrotny.
Proponuję: – Czyli – Joel cedził słowa – patrzymy właśnie na ten przełomowy projekt…
– Ehmmm – usłyszał w odpowiedzi. → – Ehmmm. – Usłyszał w odpowiedzi.
…z obawy przed końcem NAGLE wybudził się z krzykiem. → Czemu służą wielkie litery?
– Nie krzycz tak, przecież nie szturchnąłem cię mocno – odrzekł zdziwiony Jonatan. → Komu odrzekł, skoro nikt go o nic nie pytał?
…który wprowadza w stan…hipnozy, uśpienia. → Brak spacji po wielokropku.
Jonatan twierdząco pokiwał głową… → Zbędne dookreślenie – czy można pokiwać głową przecząco?
Trzy sposoby na śmierć w jednej dobie, jak głupio odejść,… → Przed wielokropkiem nie stawia się przecinka.
…zresetujesz mi bransoletę…ale postaraj się… → Brak spacji po wielokropku.
…rozpędzając się do wysokich prędkości… → …rozpędzając się do dużych prędkości…
…ten sam, biało-lśniący świat. → …ten sam, biało lśniący świat.
…zmącona nawet… → Jedna spacja wystarczy.
„Ty kolejna…wru…test neg…” → Brak spacji po dwóch pierwszych wielokropkach.
„test niezaliczony…potrzebujemy więcej próbek…szlag”. → Brak spacji po wielokropkach.
Jonatan nie przestawał sunąć na przód… → Jonatan nie przestawał sunąć naprzód…
Zaczął odkręcać się w jego stronę, i już prawie Jonatan dostrzegał twarz…ale… → Czy wcześniej był zakręcony? Co to znaczy prawie Jonatan?
A może miało być: Zaczął obracać się w jego stronę i Jonatan już prawie dostrzegał twarz, ale…
– Jonatan, Jonatan, obudź się – krzyczał Joel… → Skoro krzyczał, to po wypowiedzi przydałby się wykrzyknik.
…zażądała Kate okładając osłabionego współlokatora zimnymi okładami. → Brzmi to fatalnie.
Proponuję: …zażądała Kate, okładając osłabionego współlokatora zimnymi kompresami.
-Sprawy zawodowe, siostrzyczko. → Brak spacji po dywizie, zamiast którego powinna być półpauza.
Ten, złapał ją za rękę, uścisnął mocno i przysiąg. → Ten złapał ją za rękę, uścisnął mocno i przysiągł.
Gdy młodzieńcy zostali sami, spojrzeli się na siebie… → Gdy młodzieńcy zostali sami, spojrzeli na siebie…
Nie była ona jednak z natury kłótliwą osobą… → Nie brzmi to najlepiej. Zbędny zaimek.
Proponuję: Jednak nie była z natury kłótliwą osobą…
Mieli zdać sprawozdanie przed wyższymi o ich prelekcji… → Czy dobrze rozumiem, że prelekcję wygłosili wyżsi, a teraz posłuchają sprawozdania?
A może miało być: Mieli przed wyższymi zdać sprawozdanie ze swojej prelekcji…
…jeszcze przed Kate (,która zawsze wychodziła, kiedy spali a przychodziła późnymi wieczorami), → Zbędny nawias.
-Tak, chce sprawdzić moją teorię… → Brak spacji po dywizie, zamiast którego powinna być półpauza. Literówka.
Jego przyjaciel przez pewien czas leżał nieruchomy… → Wiemy, czyj to przyjaciel, więc wystarczy: Przyjaciel przez pewien czas leżał nieruchomo…
– Nie rozumiem… → Jedna spacja po półpauzie wystarczy.
…a możliwość jego badania zakrawa o cud. → …a możliwość jego badania zakrawa na cud.
Już dawno nie jedliśmy wspólnie we trójkę… → Wystarczy: Już dawno nie jedliśmy we trójkę…
– Jak wróci Kate, serwuję do stołu… → Serwować to podawać do stołu, więc: – Jak wróci Kate, podaję do stołu… Lub: – Jak wróci Kate, serwuję kolację…
Budząc się o poranku siostry Joela nadal nie było w domu. → Czy dobrze rozumiem, że siostra Joela, budząc się o poranku, była poza domem?
A może miało być: Kiedy obudzili się rano, siostry Joela nadal nie było w domu.
…i natrzęść całym miastem… → Chyba miało być: …i przetrząsnąć całe miasto…
Nie zdążył urzeczywistnić swoich słów… → Zbędny zaimek – czy zapowiedziawszy coś, urzeczywistniałby cudze słowa?
– Alvin … hmm…on jest ze mną. → Zbędna spacja przed pierwszym wielokropkiem, brak spacji po drugim.
…skoro zadajesz się z ludźmi kultywującymi Bogaczy… → Na czym polega kultywowanie Bogaczy?
Sprawdź znaczenie słowa kultywować.
-Mojej – rzekł Alvis ciężko przełykając ślinę – analizując zachowanie … → Brak spacji po dywizie, zamiast którego powinna być półpauza. Zbędna spacja przed wielokropkiem.
Proponuję: – Mojej – rzekł Alvis z trudem przełykając ślinę – analizując zachowanie…
…zmieniając to lotu pocisku. → Literówka.
Kula odbiła się od sufitu i wbiła się w stopę… → Nie brzmi to najlepiej.
…ale potrzebujemy ich…ehmm…pomocy… → Brak spacji po wielokropkach.
…dziewczyny…i moją córkę. Oni mają lepszą technologię, oni … → Brak spacji po pierwszym wielokropku, zbędna spacja przed drugim.
…jawnymi wielbicielami życia zzamurców . → Zbędna spacja przed kropką.
…marmurem. Jej… → Jedna spacja wystarczy.
Jej wysokie, strzeliste okna… → Wysokie i strzeliste to synonimy, znaczą to samo.
…ponieważ, jak… → Jedna spacja wystarczy.
Chłopak ocknął się i zaczął przysłuchiwać się rozmowie. → Nie brzmi to najlepiej. Jedna spacja wystarczy.
…do patrolowania ulic i przywrócenia w nich porządku… → …do patrolowania ulic i przywrócenia na nich porządku…
…żółta ważka, taka jak ja opisywał Jonatan. → Literówka.
…chwytając oddech. → Jedna spacja wystarczy.
Były to wyniki najnowszych badań […] Oszacowano w nim również… → Piszesz o wynikach badań, więc: Oszacowano w nich również…
…na okres 30 dni. → …na okres trzydziestu dni.
Liczebniki zapisujemy słownie.
– Darvis przyniósł tą wiadomość. → – Darvis przyniósł tę wiadomość.
-Ehmmm – Joel zawahał się – chyba…tak…plac… → Brak spacji po dywizie, zamiast którego powinna być półpauza. Brak spacji po wielokropkach.
…z jego rany zaczęła wypływać krew i osocze… → Osocze jest składnikiem krwi; krew i osocze nie wypływają z rany oddzielnie.
…przeżyli w… → Jedna spacja wystarczy.
Mówisz to nam po co? → Po co nam to mówisz?
…ale mój stwórca stworzył mnie… → Nie brzmi to najlepiej.
Proponuję: …ale mój konstruktor stworzył mnie…
Siedzieli oni w milczeniu… → Zbędny zaimek.
…cały czas jesteś mi bratem– powiedział… → Brak spacji przed półpauzą.
…powiedział jednym tchem z obawy, że jak zaraz nie wypowie tych słów, to już nigdy nie odważy się ich powiedzieć. → Brzmi to nie najlepiej.
– To jeszcze nie wszystko. – rzekł Jonatan. → Zbędna kropka po wypowiedzi.
– Może być coś więcej??? – wykrzyknęli chórem. → Skoro wykrzyknęli, to po jednym pytajniku powinien być wykrzyknik.
…ludzie,…ekmm, biologiczni ludzie… → Przed wielokropkiem nie stawia się przecinka. Brak spacji po wielokropku.
Jak już Was wpuszczę do wnętrza… → Jak już was wpuszczę do wnętrza…
Zaimki piszemy wielką literą, kiedy zwracamy się do kogoś listownie.
…że jak uda się wam się przejść… → Dwa grzybki w barszczyku.
…wiec jak się nie pośpieszymy… → Literówka.
Młodzieńcy pojawili się w lśniąco-białej przestrzeni. → Młodzieńcy pojawili się w lśniąco białej przestrzeni.
– Wyciągnijcie spluwy. Mamy nad nimi przewagę – oni o nas nie widzą. → Zamiast półpauzy w drugim zdaniu wystarczy przecinek.
Znajdujemy Kate, ustabilniamy portal i znikamy. → Znajdujemy Kate, stabilizujemy portal i znikamy.
…młodzieńcy zaczęli… → Jedna spacja wystarczy.
…iść w stronę Bogacza. Wystrzelił kulkę w stronę szczerzącego… → Powtórzenie.
…grad pocisków ze spluw z broni palnej. → Masło maślane – spluwa to potoczne określenie broni palnej.
Ostrożnie wszedł na jego granice, wystawiając się na jego działanie. Cały zaczął się trząść, a z jego uszu… → Czy wszystkie zaimki są konieczne? Na ile granic portalu wszedł?
– Chce go żywego! → Literówka.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
I ja dziękuję, pozdrawiam. :)
Pecunia non olet