
Opowiadanie uczestniczy w konkursie „Obcość” projektu Zapomniane Sny: https://www.zapomnianesny.pl
Jeśli podoba Ci się ta inicjatywa, rozważ darowiznę na stowarzyszenie Otwarte Klatki: https://otwarteklatki.pl
Opowiadanie uczestniczy w konkursie „Obcość” projektu Zapomniane Sny: https://www.zapomnianesny.pl
Jeśli podoba Ci się ta inicjatywa, rozważ darowiznę na stowarzyszenie Otwarte Klatki: https://otwarteklatki.pl
Ciała poruszały się wolniej niż zwykle. Rytm naszego życia pozostawał niezmienny. Niektóre wydawały się martwe. Tak się zdarzało, że pływały z wyłupiastymi oczami i odwrócone do góry nogami.
– To tylko odruchy – uspokajaliśmy dzieci, które przerażone wpatrywały się w postacie.
Nie kazaliśmy im odwracać wzroku, nie zasłanialiśmy pływających w przestrzeni, nawet tych ciał w stanie zaawansowanego rozkładu. Wywołałoby to w naszych słodkich pociechach lęk i poczucie braku zrozumienia norm. Uspokajaliśmy maluchy, zapewniając że wszystko jest w porządku, gdyż jeszcze nie wiedziały, że nie należy się tym przejmować.
Czekało ich jeszcze wiele nauki, a raczej oduczania się. Istota ludzka tkwiła w nich gdzieś bardzo głęboko. Tłumienie jej nie przychodziło szybko ani prosto – zwłaszcza najmłodszym.
Dzieci jeszcze nie rozumiały, że Tu i Tam to dwa różne światy, że jesteśmy My i są Oni – choć wyglądają tak podobnie do nas, to jednak są obcy.
Musieliśmy się od nich odgrodzić. Szklana kula zapewniała nam przetrwanie. Nie mogliśmy wątpić w to, że znaleźliśmy się w niej słusznie. Konsekwentnie ignorowaliśmy to natrętne gapienie się zza powierzchni, a nawet pukanie. Na szczęście szkło tłumiło krzyki. Nie rozumieliśmy tych desperackich prób zwrócenia na nich uwagi czy przedostania się przez powierzchnię. Czy naprawdę nie byli świadomi, że to się nie uda, a najrozsądniejszą opcją, jaka im pozostaje jest pogodzenie się z losem, który im przypadł?
Nie mogliśmy sobie pozwolić na myślenie nad tym, jak zachowalibyśmy się na ich miejscu. My byliśmy tu – a oni tam. Takie są fakty. Miejsce determinowało, kim mieliśmy się stać.
Żyliśmy normalnie, przykładnie. Każdy z nas toczył przed siebie swoje sprawy. To, co „poza” już nas nie obchodziło. Zostaliśmy przystosowani.
Widzieliśmy, jak umierali „ci ludzie”, bo rzeczywiście, to byli ludzie. Zaprzeczanie temu było niezdrowe, choć przed laty taka strategia przystosowawcza była powszechna. Ciała za bardzo nas przypominały, byśmy uznali, że są czymś innym niż my sami.
Mimo to śmierć po drugiej stronie szkła była czymś zupełnie innym niż ta po naszej – choć zapewne bolała tak samo. I tak nie mogliśmy zamknąć im oczu, i tak nie mogliśmy złożyć ich ciał do grobów. Ich ciała dopiero co umarłe – stawały się tak inne od naszych, żywych.
Powierzchnia szkła wszystko zmieniała.
Nasz świat się kończył. Był zamknięty. I tak nie dało się go otworzyć. Poza nim – była tylko otchłań. Szkło trzymało nas w ryzach.
Nikt nigdy nie mówił „czemu my tu – oni tam”. Nasze miejsce musiało być uzasadnione. Czasem robiło się głupio, że żyjemy tak dobrze, bezpiecznie zamknięci w samowystarczalnym systemie, gdy ciała na zewnątrz są rozszarpywane na strzępy.
Ale może tak miało być? Może taka nasza dola i to w gruncie rzeczy sprawiedliwe? Może otchłań realizowała własne cele? Kimże byliśmy, by wtrącać się do rządzących nią prawideł, których nie byliśmy w stanie pojąć?
Trzeba patrzeć i akceptować zderzenia ciał z grubym szkłem naszego świata. Traktować je jak niezbyt przyjemny, lecz nieodłączny element codzienności. Nie wątpić. Nie pytać. Nie czuć. Przeżywać kolejny dzień jak gdyby nigdy nic.
Czasem chciało się coś powiedzieć. Czasem chciało się westchnąć albo i nawet – uderzyć pięścią w stół i pomyśleć, że mogłoby to być urządzone lepiej. Jednak nie byliśmy twórcami i musieliśmy chronić dzieci przed zgubnym myśleniem. Powstrzymywaliśmy ludzkie odruchy. Ich przejawy to słabość, która zachwiałyby naszym systemem. A przecież nie byliśmy źli, tylko chcieliśmy żyć spokojnie i szczęśliwie.
Dzieci musiały się oduczyć odruchów i pojąć, że lewitujące ciała działają na naszą korzyść. Dzięki nim nie walimy głową w szkło próbując się wydostać, bo doskonale wiemy – nie tylko to, że nigdy się nie wydostaniemy z kuli, ale też – że na zewnątrz jest znacznie gorzej.
Przed dziećmi jeszcze długa droga, jeszcze całe lata oduczania. Choć fizycznie do nas podobne, w istocie pozostawały nam obce.
Jest w nich wciąż znacznie za wiele z człowieka.
Może gdy „znormalnieją” – poczujemy, że są nam bliskie. A może nie? Chyba staliśmy się zbyt nieludzcy, żeby czuć bliskość.
Proszę o uzupełnienie wymaganej regulaminem wstawki konkursowej w przedmowie (przy edycji tekstu jest pole “przedmowa).
Ciekawe. W kilku miejscach masz techniczne usterki. Inni czytający wskażą Ci je niewątpliwie.
Witaj.
Po drugiej stronie lustra/szkła – świat inny, obcy, zły, wrogi – ciekawa koncepcja. Bardzo gorzko brzmią wszystkie fragmenty o dzieciach – jeszcze mają odruchy, wymagają oduczania, są obce, jeszcze za wiele w nich z człowieka, muszą znormalnieć… Bo my przecież jesteśmy najbardziej normalni, jak tylko można być! Baaardzo przykra sprawa, jednocześnie – taka realna.
Z technicznych – dostrzegłam brak części zdania:
Ciała były za podobne, byśmy uznać, że są czymś innym niż my sami.
Pozdrawiam, gratuluję portalowego debiutu, powodzenia, klik. :)
Pecunia non olet
Dzięki, wykonałam drobne poprawki. :)
I ja dziękuję, pozdrawiam serdecznie. ;)
Pecunia non olet
Ciekawy pomysł na fabułę. Czytało się przyjemnie, mimo paru błędów i dziwnie zbudowanych zdań.
Jak na debiut całkiem nieźle
Nie mogliśmy sobie pozwolić sobie na myślenie nad tym, jak zachowalibyśmy się na nich miejscu.
Jedno “sobie” za dużo i “ich” zamiast “nich”.
Cześć ;)
Opowiadanie miejscami mnie przerażało (fragmenty o ciałach i dzieciach). Pomysł bardzo mi się spodobał. Technicznie – czasami mogłoby brzmieć lepiej, ale nie miałam wrażenia, że się potykam podczas czytania.
Gratuluję debiutu i życzę powodzenia w konkursie.
Pozdrawiam :)
tegarsini pu taheerni tvaernnat
Przyjemnie się czytało :)
Przynoszę radość :)
ciekawy świat, choć trochę niezrozumiały. W sumie niewiele akcji, dobrze się czytało. Z usterek technicznych: Nie mogliśmy sobie pozwolić sobie na myślenie.
Świetny klimat. Czytając nasunęło mi się skojarzenie z "warunkowaniem tanatycznym" z Haxleya. Może jakaś inspiracja? Chętnie poznałbym głębiej to uniwersum :)
Odnoszę wrażenie, że chciałaś napisać więcej, ale mocno okroiłaś całość.
Na przykład ten fragment:
”Widzieliśmy, jak umierali „ci ludzie”, bo rzeczywiście, to byli ludzie. Zaprzeczanie temu było niezdrowe, choć przed laty taka strategia przystosowawcza była powszechna. Ciała za bardzo nas przypominały, byśmy uznali, że są czymś innym niż my sami.”
Widać, że próbujesz krążyć wokół tematu dehumanizacji i tu poświęcasz tej dygresji względnie dużo miejsca, jak na objętość całości – z jednej strony względnie dużo, a z drugiej myśl urywa się w połowie. Spokojnie dałoby radę pociągnąć myśl dalej. Ale wtedy i inne myśli trzeba by rozwinąć… i tak dalej.
Wiem, że konwencja konkursu zakładała krótkie formy, ale chętnie bym przeczytała więcej, co masz na ten temat do powiedzenia, jakąś wersję rozszerzoną, bo zostaje niedosyt. :)
@Storm Dzięki, poprawione. Co rozumiesz przez “dziwną budowę zdań”?
@Ermirie Dziękuję. :) Jeszcze będę pracować nad tekstem za jakiś czas, pewnie wtedy łatwiej mi się będzie edytowało pod kątem stylistycznym.
@Anet Dziękuję. :)))
@R.A. Olek Dziękuję, to zdanie już poprawione. Przestawiony świat jest fantastyczny, rządzi się swoimi prawami. Można go też postrzegać jako metaforę. Planuję rozwinąć opowiadanie, ale nie chciałabym “tłumaczyć” świata, lubię lekkie niedopowiedzenia i wolę pozostawić miejsce dla wyobraźni czytelnika.
@Bies Karkonoski Dziękuję bardzo. :) Huxley’a czytałam “Nowy wspaniały świat”, rewelacyjna książka. Jeśli chodzi o bezpośrednie inspirację, to bardziej klimat “Cube” i filmy, w których bohaterowie są “zatrzaśnięci” w jakiejś rzeczywistości, zachodzą w nich naprawdę nieprzyjemne mechanizmy “byleby przetrwać”. Z podobnej “bajki” kojarzę “Platformę” i “Circle”.
@Qamqun
“Odnoszę wrażenie, że chciałaś napisać więcej, ale mocno okroiłaś całość”.
Piszę metodą “rozwijania”, w mojej głowie pojawia się motyw i stopniowo dodaję elementy. Najpierw tylko zapisuję “szkic”. Często też widzę początek i zakończenie, ale dopiero pomału dodaję wnioski. Będę jeszcze rozwijać tę historię. Gdy usłyszałam o konkursie, przypomniałam sobie o tej historii i ją dokończyłam w krótkiej formie. Często stopniowo rozwijam teksty, problem w tym że trudno mi wyczuć, kiedy jest już ten właściwy moment, żeby przestać to robić i uznać tekst za gotowy. :)
“Widać, że próbujesz krążyć wokół tematu dehumanizacji”
Tak, na pewno ten motyw mnie bardzo interesuje i chcę go rozwinąć, nie chcę jednak też by tekst był zbyt przegadany, za jakiś czas się zabiorę za nie i je rozwinę. :)
Aleksandra Paprota
Rozumiem to, że w tekście zdarzyło się parę zdań brzmiących według mnie trochę niecodziennie i nieprecyzyjnie. Przykłady:
Tak się zdarzało, że pływały z wyłupiastymi oczami i odwrócone do góry nogami.
Zmieniłbym na: „Zdarzało się, że pływały z wyłupiastymi oczami…” To „Tak” nieco mi zgrzytało i było niepotrzebne.
Nie rozumieliśmy tych desperackich prób zwrócenia na nich uwagi
Jeśli dobrze kumam chodziło o to, że ludzie zza szklanej kopuły próbowali zwrócić na siebie uwagę tych z wewnątrz. Trochę ciężko było mi zrozumieć to zdanie w takiej formie. Napisałbym: „Nie rozumieliśmy ich desperackich prób zwrócenia naszej uwagi”
Każdy z nas toczył przed siebie swoje sprawy.
Tutaj też miałem zgrzyt, bo nigdy nie słyszałem zwrotu toczyć przed sobą sprawy. „Każdy z nas zajmował się swoimi sprawami” brzmiałoby lepiej.
Nie mogliśmy sobie pozwolić na myślenie nad tym, jak zachowalibyśmy się na ich miejscu.
Tu zmieniłbym na: „Nie mogliśmy sobie pozwolić na myślenie o tym, jak zachowalibyśmy się…”
I to w sumie tyle. Reszta brzmi dobrze. Te właśnie konkretne zdania tak mi dziwnie brzmiały.
To oczywiście tylko moje sugestie, a to czy uznasz je za przydatne to już Twoja wola. Na ogół takich łapanek nie robię, bo są na tym portalu ludzie bardziej doświadczeni w tym temacie ode mnie, ale tutaj poczułem się trochę wywołany do tablicy ;)
Pozdrawiam!
Hm, nie do końca wiem co to było, ale było całkiem niezłe. Ale pomimo tego, że całkiem niezłe, to mam problem z Twoim tekstem, bo nie wiem o czym on jest, nie dajesz niczego prócz informacji, że jest jakieś tam, gdzie ludzie umierają i są rozszarpywani na strzępy i jakieś tutaj, za szybą, w szklanej kuli, gdzie jest bezpiecznie, a bycie ludzkim jest/staje się passe, jest/staje się przeszkodą dla dalszego funkcjonowania. Opowiadanie jest dość niepokojące, ale moim zdaniem stoi ono głównie motywem mantry narratora, powtarzającego raz po raz, że tak jest dobrze, tak musi być, nie należy się nad tym zbyt rozwodzić, bo tak jest słusznie – on to sobie racjonalizuje albo wmawia, przekonuje nie mnie, ale samego siebie, że to jedyna droga. Przez te zapewnienia pokazujesz drobny kawałek rzeczywistości, która narratora otacza, a zarazem spory kawałek tego, co jest we wnętrzu umysłu narratora, nad czym rozmyśla, choć chyba nie powinien, skoro chce wierzyć, że to właściwe, i zdaje sobie z tego sprawę.
Twój szort jest nieźle napisany, ma w sobie pomysł, ale dla mnie za dużo tutaj “jojczenia” protagonisty, za wiele informacji jest powtórzonych – zarówno wprost jak i na okrętkę – żebym poczuł się przekonany. Nie przejmuj się jednak moim narzekaniem – jestem tylko jednym z wielu czytelników, mam swoje preferencje czytelnicze i swoje przemyślenia, a Tobie udało się przecież załapać do antologii, więc uznaję, że mogę być odosobniony w opinii ;)
Pozdrawiam serdecznie
Q
Known some call is air am
OK, jest ciekawy pomysł na świat, ale jak na mój gust tekst jest zbyt statyczny. Narrator tylko opisuje swój świat. interesujące, że ciągle mówi o sobie “my”, jakby był narratorem zbiorowym. Odniosłam wrażenie, że to kobieta opisująca własną rodzinę.
Babska logika rządzi!
Obawiam się, że świat mieszczący się w szklanej kuli został pokazany tak skąpo, że nie udało mi się zrozumieć, Aleksandro, co miałaś nadzieję opowiedzieć.
Ludzki odruchy zostały odkopane w ramach skracania kolejki.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.