- Opowiadanie: JolkaK - Sen

Sen

Hej, jestem świeżynką, wrzucam tu tekst pierwszy raz, napisany jakiś czas temu, będę wdzięczna za uwagi, wrażenia, przemyślenia. Przede mną, w planach, poważne pisanie, na razie jednak zbieram w sobie odwagę. 

Pozdrawiam wszystkich!

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Sen

 

Lato unosiło się na własnych falach gorącego powietrza, jak gdyby chciało wypocząć zmęczone samym sobą. Podmuchy miłosiernego wiatru zbierały zapachy rozgrzanej łąki, kwiatów ciężkich od kolorów, traw szumiących wybujałym bogactwem gęstej zieleni. Niosły zapach ziemi zakochanej w swojej letniej szacie. Życie u szczytu rozkwitu ukazywało swą rozmaitość, wibrujące warstwy powietrza nakładały się na siebie i mieszały błękit z zielenią, tworząc kształty wyrosłe ze światła, cienia i samej natury.

W taki dzień Czas, zaskoczony swym dziełem, zwalniał nieco, Przeznaczenie wstrzymywało swe kroki, Natura zastygała na parę godzin w niezwykłym stanie spowolnienia i tylko pszczoły nie przerywały swej pracy, zdziwione jednak trochę spokojem ula.

W taki dzień Świat przyglądał się samemu sobie ze zdumieniem, zauroczony własnym pięknem zapominał się w pracy. W taki dzień nikt nie umierał i nikt się nie rodził. Nikt się nie starzał, a rośliny nie usychały. Nawet potok leniwie przesuwał swe wody, jakby tego dnia nie musiał się spieszyć ku morzu.

Sen obudził się, czując na sobie niepokojące ciepło dnia. Rozejrzał się, ale nikogo nie było w pobliżu. Nikt nie spał, nawet nie drzemał i sen nikomu nie był potrzebny, więc zaczął układać się z powrotem, ale wtedy spłynął na niego niepokój. Sny nie budzą się bez powodu. Ktoś go potrzebował, tak jak on potrzebował kogoś, żeby się porządnie wyśnić. Sens jego istnienia zależał od śniącego. Czemu więc się obudził? Zaczął szukać dokładniej. Uniósł się nieco.

Gdyby ktoś był wtedy na łące i wpatrywał się uważnie w drżące od ciepła niskie warstwy powietrza, dostrzegłby oprócz mozaiki kolorów nieba i ziemi półprzeźroczystą tęczę płynącą nisko ponad trawami, ledwie zarys widmowych skrzydeł tak lekko muskających powietrze, że wydawało się jedynie, że to słońce składa swój pocałunek, dotykając promieniami rozgrzany świat.

A może nawet, gdyby ktoś patrzył bardzo uważnie i z bardzo bliska, dostrzegłby, o czym był sen. Ale na łące nikogo nie było.

Tęczowy kształt szukał cierpliwie. Błękitne niebo odbijało się w smutku niespełnionego Snu. Pragnienie śnienia się dla kogoś było tak silne, że przesłaniało piękno dnia, magiczny jego moment, zastygły w zachwycie Świata, w tajemniczym spowolnieniu Czasu, w rozgrzanych ramionach łąki.

Sen szukał. Wiedział, dla kogo się zrodził, tak jak pszczoła wie, kto jest jej królową. Stworzono go, by wyśnił się jak mógł najlepiej, o brzasku poranka, gdy sny są najwyraźniejsze i pamięta się je po przebudzeniu. Dlatego poruszyła go ta pełnia rozgrzanego dnia, gdy poczuł się świadomy. Nie zgadzała się chwila, nie pasowało miejsce, nie było też nikogo w pobliżu. Ale Czas zwolnił i nic nie miało tak naprawdę znaczenia.

Chcąc zajrzeć w każde miejsce, Sen rozciągał swe kształty, pochylał się nad łąką, muskał skrzydłami wyższe źdźbła trawy, przelatywał tęczą nad coraz większymi obszarami, rozcieńczał swą wątłą egzystencję w gorącym powietrzu. Bez skutku. Czuł smutek coraz większy. Czuł samotność, tak wielką, jak tylko czasami człowiek czuć może. Chciał krzyknąć w rozpaczy, nie mógł jednak wydobyć głosu. Lecz wysiłek zrodzony z niezdolności był jak krzyk. W niezwykłej tej chwili, gdy nikogo nie było, usłyszał ten krzyk Czas, usłyszał Świat, usłyszało Życie. Usłyszała Łąka i westchnęła, poruszona smutkiem Snu. Popatrzyła, jak wisi rozciągnięty nad nią, szukając i nie znajdując. I gdy wyczerpany osunął się całkiem nisko, przyjęła go na swe łono, gotowa powitać, co przyniósł. Sen otulił się bogactwem traw, barwami kwiatów, ukołysał ciepłem ziemi. Łąka onieśmielona śniła.

Śniła sen przeznaczony nie dla niej, zadziwiona samym śnieniem. Śniła w południe dnia, o magicznej porze, gdy zdarzają się rzeczy, które wcześniej się nie zdarzyły. Śniła sen przeznaczony dla człowieka, który odtąd chodził z uczuciem dziwnej pustki, bo brakowało tam Snu, który się zagubił.

Łąka nigdy już nie była taka sama i ludzie przestali tam chodzić, bo gdy magiczna chwila minęła i Czas wrócił do swej pracy, ciągle słyszano tam szepty i westchnienia, a echo niewypowiedzianych słów odbijało się w duszy każdego, kto się tam zjawił. Wyśniony Sen, który powinien stać się cząstką ludzkiej duszy, fragmentem jej marzeń i snów, oddał swą moc kwiatom i trawom, rozgrzanej ziemi, a nawet owadom. Łąka stała się przeklęta magią ludzkiej duszy ukrytej we śnie, i niemal na granicy świadomości, oddała swe piękno na usługi marzeń.

Drzewa nigdy nie tknęły korzeniami tego miejsca. One słyszały i widziały prawdę. Nie miały odwagi zakłócać tego, co tam ujrzały. Nie chciały przeszkadzać, gdy zakochana Łąka śniła swój jedyny sen wciąż na nowo. Szumiały tylko cicho do wtóru.

 

 

Jola Kitowska

 

Koniec

Komentarze

Ładne, plastyczne, senne. Podobało mi się, chociaż wolę wgryzać się w mięsko fabuły;)

Lożanka bezprenumeratowa

Czemu więc się obudził? ← wolałbym Dlaczego… , bo mi to dźwięczy rosyjskim paczemu

W niezwykłej tej chwili, gdy nikogo nie było, usłyszał ten krzyk Czas, usłyszał Świat, usłyszało Życie. Usłyszała Łąka i westchnęła, poruszona smutkiem snu. ← …Snu, jak pisałaś wcześniej

Nie chciały przeszkadzać, gdy zakochana Łąka śniła swój jedyny Sen wciąż na nowo. ← tu napisałbym sen z małej litery

Drzewa nigdy nie porosły tego miejsca. ← to mi zgrzytnęło, wolałbym: Drzewa nigdy nie wyrosły w tym miejscu.

 

Jolu, podobało mi się. Pomarudziłem trochę, żebyś widziała, że czytałem dokładnie. Nie zmniejszało mi to przyjemności z czytania. Chciałbym umieć tak pisać. Ciągle czuję się świeżakiem-zwierzakiem.

Hej Jola.

 

Jest to dziełko malarskie oraz poetyckie. Abstrakcyjne byty zyskujące samoświadomość dokonują pewnych operacji myślowo-czynnościowych. Jest otwarcie i domknięcie, jest też możliwa interpretacja, która będzie miała sens. Czyta się przyjemnie.

Dlaczego tak piszę o tym sensie. Dlatego, że tego rodzaju pisanie na pierwszy rzut oka może się kojarzyć z pustosłowiem, które kryje się za piękną fasadą płynącej przyrody i sensów. Czyta się dobrze, tekst nie obraża rozumu czytelnika.

Można sobie zadać pytanie co zrobić z takim pisaniem? Samo w sobie jest raczej poezją niż prozą (choć formalnie to proza). Można spróbować budować więcej zdarzeń, korzystając z tego malarskiego warsztatu (już będącego w ręku autorki). Może warto uderzyć czasem w bardziej zarysowany konkret? To już od Ciebie zależy.

Końcowy akapit “kupił” mnie, przekonał do sensu tego szorta.

Jak nie wprost podpowiada vacter, taki malarski styl jest w pewnym sensie bardzo kłopotliwy. Dla obu stron, piszących i odbiorców. Pisząc wprost, trafi do niewielu czytelników. Ale nie przejmuj się tym, przynajmniej nie ponad miarę. To strata uznających jedynie tak zwaną wartką akcję, wyrazistych bohaterów z jednoznacznym podziałem na dobrych i złych. A gdzie chwila przypatrywania się malowanym słowem obrazom?

Pozdrawiam, Adam

Dziękuję za cenne wskazówki! Koala75, doceniam wyszukanie błędów, przecież po to się człowiek tu pokazuje ze swoją pracą! Ambush, Vacter, AdamKB, no zdaję sobie sprawę, że ludzie wolą fabułę, w tym przypadku samo mnie niosło w stronę poezji, ale na rozgrzewkę fajnie się pisało. Z zawodu jestem malarką, widać co? He, he. Wszystkie uwagi biorę do serducha i dzięki jeszcze raz za konkretne uwagi i dobre słowa. 

pozdrawiam, Jola

Dzień dobry.

Ten plastyczny, ciepły tekst kojarzy mi się z sesją medytacji. Czytanie go ma sens tylko wtedy, gdy czytelnik wyhamuje, weźmie głęboki oddech i zechce (ale i będzie potrafił) skupić uwagę na gęstym, onirycznym stylu. 

Przyanam, że u mnie rzeczywistość napieprza z turkotem turbodiesla i czytanie takich rzeczy wymaga wysiłku. Nie oznacza to, że mi się nie podobało, wręcz przeciwnie, to bardzo ciekawa, sugestywna, ale i odjechana w abstrakcję scenka. 

Podoba mi się sam pomysł, być może dlatego, że sam napisałem jakiś czas temu coś pod pewnymi wzgledami podobnego (zapraszam do opowiadania Wiosna, lato, jesień, zima, będzie mi miło poznać Twoją opinię). 

Podoba mi się, spójność stylistyczna tego tekstu, sugestywność przedstawionej tu upalnej łąki, rozmycie granic rzeczywistość – sen. 

 

Mniej podoba mi się – jednak zbyt gęsty styl, dla mnie jest tu wszystkiego trochę za dużo. Tak naprawdę, to niewiele brakuje do tego, żeby po przedstawionej tu łączce zaczeły skakać jednorożce i latać wróżki. Udało Ci się tego uniknąć, ale w mojej opinii, o włos. 

 

Brnę przez scenografię, szukam tu historii, nie bardzo znajduję. Owszem, coś tu się zadziało, ale bardziej na zasadzie scenki, niż fabuły. 

 

Kliknę do bilbioteki, bo czuję w tym tekście Twoje zaangażowanie i udało Ci się zrobić śliczny, mały (choć trochę zbyt kolorowy), pejzażyk. 

Łosiot, dziękuję za cenny komentarz, lecę czytać Twoje! Myślę, że się rozkręcę i następny tekst będzie bardziej “fabulasty”. Ten jednak taki zostawię. Co masz do jednorożców???laugh Nie no, żartuję, wiem, o co Ci chodzi. i dzięki z kliknięcie!

pozdrawiam, Jola

Jolu, jeżeli będziesz chciała wnieść jakieś poprawki do swojego tekstu, to możesz skorzystać z opcji EDYTUJ, która jest dostępna dla Ciebie na prawo od tytułu. Może piszę to niepotrzebnie, ale skoro jesteś świeżynką… smiley

Jestem świeżynką i dziękuję za podpowiedź! Dziś wieczorem się za to wezmę! :)

Cześć, Jolu-Świeżynko!

Bardzo miło jest Cię tu powitać :) rozgość się i czuj jak w domu :)

A co do samego opowiadania, to… no ja nie jestem targetem :P

Tzn. napisałaś je ładnie, ale wchodząc na zbyt wysokie, jak dla mnie, tony. Zerkając pobieżnie na komentarze, mogę potwierdzić słowa Łosiota – tu się trzeba mega skupić. Ja próbowałem, ale szarpałem tekst, bo co chwilę odpływałem myślami. Nie dlatego, że coś było złe samo w sobie, ale dlatego, że nie złapałaś mnie na haczyk, tylko wrzuciłaś w wir opisów i metafor.

Poproszę coś z fabułą, wtedy z pewnością będę w stanie napisać więcej.

Z takich rzeczy, które mi się rzuciły w oczy podczas czytania:

Sens jego istnienia zależał od śniącego. Czemu więc się obudził? Zaczął szukać dokładniej. Uniósł się wyżej.

Masz pod rząd 4 zdania proste, podczas gdy sam tekst jest raczej statyczny, oniryczny. Mamy więc sytuację, że bujamy w obłokach i nagle 4 razy podbija nas na wybojach. Tu się kłania dość trudna rzecz, czyli rytm tekstu. W dynamicznej scenie proste zdania się sprawdzają, ale tu, w takim nagromadzeniu zgrzytają.

Tylko się nie zrażaj, pisz dalej, a z pewnością spotkamy się w tekstach, gdzie będę mógł powiedzieć coś więcej :)

Pozdrówka i powodzenia w dalszej pracy twórczej!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Dzięki Krokus, bardzo ważne te uwagi o rytmie tekstu! Dobrze, że napisałeś mi o tym, będę bardziej uważać w następnych tekstach. Zdaję sobie sprawę, że mało fabuły, ale… tak miało być. Short, czyli taka bardziej impresja, niż opowiadanie. Będzie więcej fabuły następnym razem. 

Koala75 – na pewno przeczytam!

Dzięki wszystkim, czuję się zaopiekowana, tekst oceniony, i wiem, mniej więcej, w którą stronę iść. Jeśli ktoś ma jeszcze cenne uwagi i komentarze, to bardzo poproszę. 

pozdrawiam wszystkich. 

Z tekstu bucha upał środka lata, a nad łąką snuje się czyjś niewyśniony i nieszczęśliwy sen.

Rzecz jest przedstawiona niezwykle malowniczo, ale nie ukrywam, że od prozy poetyckiej zdecydowanie wolę prozę pisaną prozą. Nieźle się czytało i tylko szkoda, że fantastyki tu tyle, co kot napłakał.

Jolko-świeżynko, czy już dostałaś świetny poradnik Drakainy: Portal dla żółtodziobów?

 

Świat przy­glą­dał się sa­me­mu sobie ze zdu­mie­niem, za­uro­czo­ny wła­snym pięk­nem za­po­mi­nał się w swej pracy. → Czy wszystkie zaimki są konieczne?

 

Uniósł się wyżej. → Masło maślane – czy można unieść się niżej?

Proponuję: Uniósł się nieco.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Jolko-rumianko, witam świeżynkę!

Zdecydowanie lubię dobrą poezję prozą, jeżeli nawet wymaga zbyt wiele skupienia i nieprzyzwyczajonym szkodzi. Ta nie jest idealna (cóż jest?), ale na pewno obiecująca. Bardzo mi się spodobało, z jaką uwagą i dokładnością potrafisz tę łąkę opisać, wydobyć ulotne wrażenia, dowolnie przybliżyć widoki niczym w trybie makro wszechaparatu.

Ależ mam teraz mocną reminiscencję z Ballady bezludnej Leśmiana (https://literat.ug.edu.pl/lesman/balbez.htm). To jest dokładnie to, powiedz mi, że nie znałaś!? Niestety, obawiam się, że nie potrafiłbym rzeczywiście docenić i zachwycić się Twoją łąką. Ślimak Zagłady nie należy do poetyki Leśmiana (może tylko o tyle, że przyszedłem na świat poprzedzon żałobą i byle jaką odejdę stąd bramą). I sama rozumiesz, że dlatego gdy przepełznę przez Twoją uroczą łąkę, to zatruję ją lepkim śluzem i zmienię ją w straszną, okropną pustelnię, tak… szczęście przyjść chciało, lecz mroków się zlękło, ktoś chciał mnie ukochać, lecz serce mu pękło, gdy uczuł, że we mnie skrę roztlić chce próżno… zmarł biedak, nim ludzie go wsparli jałmużną… gdzieś pożar spopielił zagrodę wieśniaczą… spaliły się dzieci… jak ludzie w krąg płaczą…

Starczy – spróbuję jeszcze odłowić drobne niedociągnięcia redakcyjne:

dostrzegłby oprócz mozaiki kolorów nieba i ziemi, delikatną półprzeźroczystą tęczę płynącą nisko ponad trawami

Przecinek przed “delikatną” zbędny. Najnowsze słowniki pozwalają na formę “przeźroczysty”, więc trudno mi stawać okoniem, ale jeszcze Doroszewski podaje ją jako tylko regionalną.

słońce składa swój pocałunek dotykając promieniami rozgrzany świat.

Przecinek przed “dotykając” byłby natomiast wskazany.

Wiedział, dla kogo się zrodził, tak, jak pszczoła wie, kto jest jej królową.

Niepotrzebne drobienie przecinkami, “tak jak” jest w pełni poprawne, bo przecinek wydzielający zdanie podrzędne po prostu przesuwa się przed “tak”.

Stworzono go by wyśnił się jak mógł najlepiej

A tu przecinek przed “by”, są rozbieżne orzeczenia (stworzono, wyśnił się).

I, gdy wyczerpany osunął się całkiem nisko, przyjęła go na swe łono

Pierwszy przecinek zbędny, podobnie jak przy “tak jak”: nie ma potrzeby rozdzielać spójników od ich dookreśleń ani połączonych wskaźników zespolenia, choćby trzech (jak napisałem w komentarzu wyżej: i sama rozumiesz, że dlatego gdy przepełznę).

Łąka nigdy już nie była taka sama, i ludzie przestali tam chodzić, bo gdy magiczna chwila minęła i Czas wrócił do swej pracy, ciągle słyszano tam szepty i westchnienia, a echo niewypowiedzianych słów odbijało się w duszy każdego, kto się tam zjawił.

Ciekawe zdanie, które należy przeanalizować w całości, aby ustalić, czy stawiać ten pierwszy przecinek przed “i”. Otóż przecinek oznacza, że “i ludzie przestali tam chodzić” należy traktować jako wtrącenie, czyli “bo gdy” wiąże się do łąki i dalej uzasadniamy, czemu nie była już taka sama. Zdaje się jednak, że szepty, westchnienia i dusza odbijająca się po posiłku lepiej tłumaczą brak chęci do spacerów niż odmianę łąki, “bo gdy” wiąże się raczej do niechodzących tam ludzi, więc nie stawiałbym przecinka.

oddał swą moc kwiatom i trawom, rozgrzanej ziemi a nawet owadom.

A tutaj przecinek przed “a”.

 

Podsumowując, dziękuję za podzielenie się przyjemnym utworem – polecam do Biblioteki. Ponieważ jesteś tu nowicjuszką, polecam ponadto znakomite objaśnienie funkcjonowania Portalu napisane przez Drakainę: https://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842842.

Z pozdrowieniami,

Ślimak Zagłady

Uff, poprawki porobione, dobrze, że to nie powieść. 

Regulatorzy! Dziękuję za poprawki i portal dla żółtodziobów! Ciekawe miejsce i bardzo przydatne! Mało fantastyki, to prawda, ale jest! :) 

Ślimak Zagłady tego Leśmiana nie pamiętałam, ale przypomniałeś mi, faktycznie gdzieś tam w szkolnych czasach czytałam. Piękna ballada. Może leżała gdzieś w podświadomości i dyktowała mi co pisać… Przepełzłeś mi, oj przepełzłeś, śluzem zatrułeś… Ale dobrze, ja teraz posprzątałam, a śluz dobrze robi na cerę! Przecinki to zmora, no niestety. Dzięki za link i poprawki!

Pozdrowienia z łąki!

Bardzo proszę, Jolko. Miło mi, że mogłam się przydać. ;)

I życzę Ci, aby każde dzieło, które stworzysz – czy to napisane, czy namalowane – było lepsze od poprzedniego. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dla mnie zbyt poetyckie. Nie podejmę się zatem oceny, pozostawiam ślad, że byłem i przeczytałem.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Jolu, ponieważ wniosłaś poprawki, klikam.

Regulatorzy – dziękuję za życzenia, oby się spełniły. Fasoletti – Fajnie, że przeczytałeś, szanuję wysiłek! Koala75 – dziękuję ślicznie!!!

Malownicza impresja, która nie poruszyła w moim czarnym sercu żadnej struny, jednak w całkiem udatny sposób ukazała gorąc leniwego dnia, spędzonego na łące, wśród wybujałych traw, kiedy leżysz wpatrzony w rzadko nakrapiany obłokami błękit nieba, bujające się nad głową źdźbła, na których raz na jakiś czas przysiądzie owad, a do uszu dochodzi wyłącznie przyjemny szum. Przypomina mi to dzieciństwo na wsi, okres wakacji, kiedy po sianokosach lub innej cięzkiej pracy zalegałem wyczerpany na łące, marząc tylko o spokoju i ciszy, a w mięśniach czułem zmęczenie – przyjemne zmęczenie, ponieważ na horyzoncie dnia nie było już niczego ciężkiego do roboty. Klimat tutaj masz. Fabuły nie masz.

Podepnę się jednak do opinii Adama, że ten ostatni akapit nadaje sens temu obrazowi. Ten śniony przez łąkę sen, śniony uporczywie i w kółko, jest dla sielankowego obrazu fałszywym akordem, czymś, co każe dostrzec pod rustykalnym rozleniwieniem mroczniejsze barwy – malowane szeptami, kreślone tajemniczymi liniami westchnień, szkicowane tęsknotą i smutkiem. Ładne to i oniryczne, jednak masz jeszcze w tekście trochę babolków, które należałoby usunąć, lub też przynajmniej się nad nimi pochylić i zastanowić. Pozwól, że pokażę na przykładach :)

 

Lato unosiło się na własnych falach gorącego powietrza, jak gdyby chciało wypocząć zmęczone samym sobą. Podmuchy miłosiernego wiatru niosły zapachy rozgrzanej łąki, kwiatów ciężkich od kolorów, traw szumiących gęstą zielenią wybujałego bogactwa. Niosły zapach ziemi zakochanej w swojej letniej szacie.

Pogrubiłem powtórzenia, które można by usunąć. Spójrz jeszcze na podkreślony fragment – co to jest wybujałe bogactwo? Tutaj przydałoby się dookreślenie “bogactwa”, albo przekonstruowanie zdania: …traw szumiących wybujałym bogactwem gęstej zieleni.

 

dostrzegłby oprócz mozaiki kolorów nieba i ziemi delikatną półprzeźroczystą tęczę płynącą nisko ponad trawami, delikatny zarys widmowych skrzydeł

I znów powtórzenia. Poza tym, słowo “delikatny” jest passe ;) Serio, staraj się go unikać, jeśli możesz, bo jest nazbyt często powtarzane w tekstach.

 

Niebieskie niebo odbijało się w smutku niespełnionego Snu.

Nie lepiej “błekitne”? Albo jakiekolwiek inne, bo źle brzmi “niebieskie niebo”.

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

Jolu, podobnie jak kilku przedpiśców zdecydowanie wolę teksty fabularne. Twojego szorta przeczytałem jednak z przyjemnością, tym większą, że znaleźliśmy się w przededniu zimy i treść Twojego dzieła rozbudza tęsknotę za latem ;) Pokazałaś, że umiesz w metafory, potrafisz plastycznie i malowniczo przedstawić swoją wizję, a dodatkowo tekst jest dobry od strony technicznej.

Fabuły tu nie ma, ale polecę do Biblioteki na zachętę :) Czekam na kolejne teksty, fabularne i mięsiste!

Jolu!

 

Tekścik napisany bardzo ładnie, za co należy Ci się pochwała. ^^

Co prawda mam to samo, co niektórzy z przedpiśców, czyli możliwe, że nie skupiłem się wystarczająco, żeby wyciągnąć z tekstu pełnię jego przekazu. Z pewnością jest to szort bardzo plastyczny, opisy żywe i namacalne, co też jest często trudne do osiągnięcia. Fabuła, wiadomo, jest bardzo w tle.

Pozdrawiam!

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Outta Sewer bardzo dziękuję za wskazanie błędów i analizę. Czuję wdzięczność za poświęcony na to czas. Poprawiłam i zapamiętam (mam nadzieję), że słowo: “delikatne” i “niebieskie niebo” jest passe. :D Takie szczegóły są ważne! 

Amon Ra obiecuję w następnych więcej fabuły, może do mięsistej pomału dojdę. Dziękuję za miły komentarz i polecenie!

Barbarian Cataphract No ten brak fabuły, to jakaś masakra! Jak pisałam, to mi się wydawało, że jest tam cała opowieść! :) Jak dobrze poznać opinie innych! Zdaję sobie sprawę, że poetyckie teksty w nurcie fantastycznym nie są popularne, ale teraz mam już pewność, że trzeba pójść w inną stronę. 

 

Jestem niesamowicie pozytywnie zaskoczona tym miejscem! Jestem tu tydzień, a dostałam tyle wskazówek i pomocnych sugestii, że czuję się jakbym była na jakimś prestiżowym kursie dla pisarzy. Sama nie potrafię jeszcze udzielać takich rad i analiz, ale czytam inne opowiadania z wielkim zainteresowaniem. Postaram się zostawiać chociaż mały komentarz, bo czytałam w poradniku dla żółtodziobów, że to dobro. 

Pozdrawiam wszystkich!

Raczej nie będę oryginalny – tekst jest ładny pod względem doboru słownictwa, jednak kompletnie nie poruszający. Stylistycznie bardziej przypomina mi baśń, niż opowiadanie – wydarzenia pokazane są ze sporego dystansu, dlatego też niezbyt byłem w stanie w nie wsiąknąć i przeżyć. Ot, równa historyjka bez zaskoczenia, zmiany tempa, klimatu czy nawet wyraźnego bohatera. Szkoda, bo koncepcja żyjącego snu, który wnika w świat natury i na niego wpływa wydaje mi się arcyciekawa i zasługuje moim zdaniem na prawidłowe potraktowanie. – danie jej fabuły i bohatera.

 

Ale oczywiście pisz dalej :)

Pozdrawiam

 

 

Hej!

Bardzo mi miło również Cię tu powitać! Zauważyłem jeszcze jeden, naprawdę nieznaczący drobiazg.

Podmuchy miłosiernego wiatru zbierały zapachy rozgrzanej łąki, kwiatów ciężkich od kolorów, traw szumiących wybujałym bogactwem gęstej zieleni .

Zbędna spacja przed kropką.

Poza tym bardzo przyjemny tekścik, podoba mi się pomysł na personifikację abstrakcyjnych idei i opartą na tym, punktową w zasadzie, ale jednak akcję. Mam wrażenie, że oryginalnie podeszłaś do dość ogranego motywu Nawiedzonego Miejsca, w nieoczekiwany sposób splatając różne fikcyjności: fantasy i metaforę. Ciekawy eksperyment, a przy tym nie popadłaś w pułapkę przytłaczającej sielankowości, która wlewa się wielką falą na początku opowiadania i ładnie udało Ci się wpleść bardziej mroczny wątek, czyniąc z tego niemalże prawdziwą baśń.

Pozdrawiam,

Maldi

Hej,

 

Tekst rzeczywiście bardzo liryczny, fabuły trudno się doszukać, za to ładnie napisany. :) Zgadzam się również, że jest nieco przeładowany – wycięcie części ozdobników, skrócenie, chyba by mu trochę pomogło. Niemniej ma bardzo przyjemną atmosferę. :) Ciekawa jest również idea “zagubionego” snu, który chciałby zostać “wyśniony”.

 

Pozdrawiam :)

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Jak już śniąca zajrzała na portal, to od razu sen jej w oko wpadł ;)

 

Obrazek (bo historią trudno mi to nazwać) mocno impresjonistyczny, kolorowy, plastyczny i nawet czułam zapachy. Bardzo też senny (ale nie w sensie, że nudno usypiający ;)) – rządzący się własnymi prawami, mocno przesiąkniętymi mniejszymi lub większymi dawkami abstrakcji. Plus dla Ciebie, Jolu, że udało Ci się tę abstrakcję ujarzmić w pewien sposób. 

Lubię historie z wyraźną fabułą, bohaterów, którym kibicuję. Ale tę nie stronię od czasu do czasu od ładnych obrazków (inaczej sama bym takich też nie tworzyła) z zarysem ciekawych pomysłów (tu mogę tylko powtórzyć za DHBW – zagubiony sen, co chce być wyśniony). 

Ode mnie masz więc za to brawa. 

 

Ale żeby nie było za słodko, mnie osobiście nieco raził nadmiar “swoich/swych”. Z połowę można by z czystym sumieniem wyrzucić.

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Michalovic, dzięki za Twoje odczucia, niezwykle cenne są uwagi dotyczące odbioru tekstu, również dlatego, że jednym się podoba a innym nie. Dla mnie, jako autorki, dużo fajnych wskazówek na przyszłość.

Maldi, poprawione, super, że znalazłeś, analiza tekstu tak pozytywna, że miło się robi! Dziękuję! 

DHBW, dzięki, cieszę się że Ci się podobało, wezmę pod uwagę to przeładowanie, bo pewnie masz rację!

Śniąca, biorę pod uwagę nadużywanie “swych”, “swoich”, już trochę wyrzuciłam po poprzednich komentarzach, a tu okazuje się, że można jeszcze… Dla mnie informacja na przyszłość, żeby zwrócić na to uwagę. Dzięki!

Jeśli chodzi o treść, to faktycznie mało się dzieje, ale też nie miało się dużo dziać… :D Bardziej chodziło mi o oddanie atmosfery, delektowanie się pełnią lata, ale też cudownością tego, co nas otacza. No kto by nie chciał położyć się na łące, która śni i oddać się w objęcia jej marzeń! Może zbyt poetyckie, ale ja takie lubię i na pewno są tacy, co lubią jak ja! 

Jeszcze raz dziękuję za wasze wrażenia, ten portal jest niesamowity, daje mi tyle ważnych informacji, że czuję wdzięczność. Pozdrawiam! :)heart

Cześć,

Czytając miałam przed oczami kwiecistą łąkę, z falującym od gorąca powietrzem, pełną dźwięków dolatujących od zapracowanych owadów – taka plastycznie odmalowana “pauza” od zabieganej codzienności. W moim odczuciu bardzo malowniczo to wyszło. 

Pozdrawiam,

Cześć Basiu.Szczepanowska, bardzo się cieszę, że Ci się podoba, to ważne dla mnie, że są ludzie lubiący poetyckie przedstawienia!

pozdrawiam cieplutko i dziękuję za komentarz!

hej! Tekst wymagający skupienia od czytelnika. Czuć klimat, ale (podobnie jak niektórym) brakuje mi fabuły. Zatęskniłam jednak za latem :)

Ładne :)

Przynoszę radość :)

Avei, dziękuję! Zdaję sobie sprawę, że to bardziej obraz i niewiele się dzieje, ale pierwsze koty za płoty, postaram się poćwiczyć teraz tworzenie fabuły, bo to nie jest proste, przynajmniej dla mnie. Cenne dla mnie jest, że piszesz o klimacie, bo o to mi chodziło. 

 

Anet , bardzo dziękuję i cieszę się! 

 

Pozdrawiam cieplutko! :)

No, jak na mój gust – zbyt poetyckie. Acz przyznaję, że ładnie napisany utworek.

W pewien sposób przypomina obraz – jest statyczny, pokazuje nastrój, jeden wybrany moment. OK, można dorobić do niego historię “spoza kadru” – o potrzebującym Śnie itp., ale tak naprawdę tego nie widać. A przynajmniej ja nigdy nie potrafiłam wyczytać interakcji z obrazu – że postać A patrzy na B, że C wskazuje palcem na coś tam, a kluczem do wyjaśnienia jest ledwie widoczny ogon kota znikającego za węgłem…

Babska logika rządzi!

Finkla, no dobrze, może przesadziłam z opisem, ale jak w duszy siedzi coś takiego, to trzeba wyciągnąć, żeby nie siedziało dalej i zrobiło miejsce dla innych. Dziękuję za komentarz i na czytanie interakcji w obrazie polecam PieteraBruegel’a Starszego. No tam coś na pewno znajdziesz! laugh Np. “Mad Meg, Monkeys and Mystery” laugh

No, dzieje się i jest dynamicznie. Ale o co z tym chodzi… Wolę jego “Sto przysłów”. I to oglądane z kartką z przysłowiami w łapie.

A ta “Mad Meg” przypomina mi “Sąd ostateczny” Boscha. Ten sam chaos…

Babska logika rządzi!

Ale ile opowieści tam jest ukrytych! :)

Nowa Fantastyka