- Opowiadanie: wdworski - Błysk

Błysk

Od wielu lat w mojej głowie rodzą się pomysły na opowiadania. W końcu zdecydowałem się trochę ich napisać.  Moim głównym nurtem jest horror i thriller. Wiem, że jest dużo do poprawy. Proszę o ocenę :)

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Błysk

" Błysk "

 

To była piękna chwila, którą zapamiętałem. Siedziałem wtedy na ławce w parku i wsłuchiwałem się w śpiew ptaków i odgłosy dzieci które zaraz obok wesoło bawiły się na placu zabaw, gdzie były pilnowane przez rodziców. Niektórzy ludzie spacerowali, jeździli na rowerach a jeszcze inni na rolkach. Nieopodal mnie, zaraz za parkiem było słychać co jakiś czas przejeżdżający pociąg. Była to końcówka sierpnia więc drzewa były jeszcze zielone, chociaż na ziemi już leżały zeschnięte liście.

Ja siedziałem na tej ławce i wszystko obserwowałem. Wczuwałem się w klimat natury i otoczenia. Byłem wtedy bardzo szczęśliwy. Dzieci huśtające się – do przodu i do tyłu, do przodu i do tyłu, do przodu i do tyłu – bardzo mnie uspakajały. Może dlatego, że wprawiało mnie to w pewien rodzaj hipnozy, a może dlatego że sam chciałbym znów być dzieckiem i cieszyć się z tak małej rzeczy jak zwykła huśtawka. Niestety już nie potrafiłem się cieszyć z małych rzeczy. By pobudzić moje receptory musiałem im dostarczyć dużą dawkę adrenaliny.

Chociaż może nie? Może myliłem się i taka mała rzecz jak siedzenie na ławce i przyglądanie się tym wszystkim ludziom i naturze właśnie było tym, co dawało mi szczęście? Przecież nie jest to duża rzecz, prawda? Ale gdyby tylko ci wszyscy ludzie otaczający mnie wiedzieli kim jestem i co uczyniłem…

Różne miałem przydomki. Niektóre były bardziej trywialnie jak na przykład "rzeźnik", "zwyrodnialec" czy po prostu "morderca". Niektóre zaś bardziej wysublimowane jak na przykład "żniwiarz ludzi" ,"nocny rzeźnik", "nożownik " lub moje najbardziej ulubione – "bananowy żniwiarz". Pamiętam nawet kiedy dokładnie mnie nim okrzyknięto. Używałem wtedy kremu do rąk z nutą bananową i gdy policjanci pojawili się na miejscu jednego z moich pierwszych dzieł, wyczuli na "asystentach" mojej zabawy właśnie tą woń. Bardzo lubiłem połączenie zapachu ciężkiej metalicznej krwi ze słodkim, mdłym bananem. Gdy policja podała do wiadomości publicznej szczegóły mych zbrodni oraz że mają one znamiona sugerujące, iż dokonał ich seryjny morderca – to właśnie wtedy gazety i lokalne stacje postanowiły nazwać mnie "bananowym żniwiarzem”.

Pewnie zastanawiacie się – czemu żniwiarzem? Odpowiedź jest prosta. Gdy już wybrałem swoją ofiarę – nie ważne czy to była kobieta czy mężczyzna – uwielbiałem na początku zadawać im małe, płytkie rany. Najpierw delikatnie przy nadgarstkach nacinałem skórę, by tylko niewielka ilość krwi upłynęła. Kolejne nacięcia robiłem na klatce piersiowej, następnie na udach i łydkach. Później nacinałem tuż przy uchu, tam zawsze leciała duża ilość krwi. Wprowadzało mnie w euforię, gdy widziałem ich ciała oblane krwią od głowy – a w zasadzie od uszu – po przez kark, obojczyki i klatkę piersiową. Nie panowałem nad sobą. To było jak jedzenie słodkiego batonika. Każda kolejna rana – jak każdy kolejny kęs, dostarczała mojemu organizmowi coraz większą dawkę szczęścia. Niekiedy nim dana osoba umierała, miała na sobie już kilkadziesiąt, jeśli nie kilkaset ran od nacięć. Ich ciała wyglądały jak po ataku dzikiego zwierza, który powoli rozszarpywał ich ciało.

Wiecie co sprawiało mi największą radość i co doprowadzało mój organizm do ekstazy? To ich oczy. Oczy, które błagały bym przestał, które gasły z każdą zadaną raną i z każdą kropelką krwi z nich ulaną. Ach oczy…

Zawsze mnie interesowało, jak człowiek który zaraz umrze i który już nic nie może zrobić by się ocalić – który można rzec, że pogodził się ze swoją śmiercią -najpierw "uśmierca" swoje oczy. To jest jak lampa którą ktoś wyłącza. Oczy umierają pierwsze. Ten ich błysk, ta ich radość, stają się zamglone i nieobecne. Chociaż serce pracuje a w mózgu neurony szaleją to i tak ich oczy gasną pierwsze. To jest to, co mnie najbardziej wprawia w euforię. Gdy oni wiją się z bólu, płaczą, krzyczą i szlochają – ja zawsze patrzę im głęboko w oczy i widzę jak one umierają, jak gasną, jak stają się nieobecne. Gdy już całkowicie zgasną – wtedy łaskawie pozwalam sobie ich zabić. Ostatni słodki kęs batonika. Oczy u ludzi umierają pierwsze, a ja staje się Panem życia i śmierci oczu. Nie ludzi, a ich oczu.

Co ciekawe, byłem świadkiem wielu śmierci zwierząt – tu muszę nadmienić iż nigdy bym nie był w stanie zabić jakiegokolwiek zwierzęcia. Ich oczy nie gasną. Ich oczy wiecznie są żywe, nawet po śmierci. Pewnie zastanawiacie się dlaczego? Dlatego, że oczy są odzwierciedleniem naszych dusz, naszego bytu, który wiecznie błąka się w ciemności i ślepocie na świat zewnętrzny. Zwierzęta są niewinne i bardzo inteligentne. Ludzie są zawsze winni i zawsze głupi i po śmierci nie istnieją nigdy. Tak jak ich oczy gasną, tak ich byt gaśnie w wiecznej ciemności i pustce, zaś zwierzęta żyją wiecznie bo ich oczy żyją i mają w sobie ten błysk, błysk istnienia…

 

 

A jak wygląda błysk w Twoich oczach ?

 

 

Koniec

Komentarze

Część zbrodnicza coś w sobie ma, choć nie jest wolna od błędów w formie i w zapisie. Za to wstęp jest drętwy i nic nie wnoszący. Jak na przykład pierwsze zdanie.

To była piękna chwila, którą zapamiętałem. Siedziałem wtedy na ławce w parku i wsłuchiwałem się w śpiew ptaków i odgłosy dzieci które zaraz obok wesoło bawiły się na placu zabaw, gdzie były pilnowane przez rodziców.

Po co to “którą zapamiętałem”? Wtedy zbędne. wystarczyłoby “odgłosy bawiących się dzieci”. Cała reszta z pilnowaniem przez rodziców, tylko gmatwa przekaz.

Lożanka bezprenumeratowa

Przede wszystkim trudno to nazwać opowiadaniem – nie ma tu żadnej historii, nic się tu nie dzieje. Facet siedzi, gapi się na dzieci i wspomina. I może jeszcze dałoby się taki koncept obronić, gdyby to jego dumanie do czegoś prowadziło, do jakiejś pointy zaskakującej i gdyby nie ogromna ilość błędów technicznych, logicznych etc. 

 

W sumie koncepcja jest prosta – stworzyć wizerunek przerażającego psychopaty, a następnie przełamać czwartą ścianę i zagrozić bezpośrednio czytelnikowi. Nie jest to myśl bardzo nowatorska, ale tutaj się w miarę broni. Szkoda tylko, że ten pomysł nie doczekał się przyzwoitego wykonanial. Interpunkcja wygląda bardzo słabo, podobnie sprawa przedstawia się, jeśli chodzi o kwestie stylistyczne. Na początek proponuję odwiedzić stronę www.interpunkcja.pl i poczytać podpowiedzi, jakie sugeruje tamtejsza autokorekta. I dużo, dużo czytać. Powodzenia.

Niepotrzebnie dopisałeś jeszcze raz tytuł na samym początku.

Interpunkcja leży, należy zwracać na nią większą uwagę podczas czytania i oczywiście pisania.

Nie odczułam satysfakcji po przeczytaniu tego tekstu. Nic on nie wnosi – nie wiem, po co jest wzmianka o dzieciach i po co są odpychające opisy zbrodni. Jak dla mnie nic tu się nie klei.

Podejrzewam, że jesteś tu nowy, więc myślę, że dobrą radą będzie przeglądanie opowiadań/szortów innych i czytanie komentarzy pod spodem. Warto też przed publikacją wrzucić tekst najpierw na betalistę.

Powodzenia!

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Hej, dworski.

Koncepcja i umysł mordercy – ciekawe.

 

Jest też sporo potknięć. Głównie myślę o interpunkcji.

Dodam jeszcze: "żniwiarz ludzi" ,"nocny rzeźnik" brzmią trochę dziwnie, zbyt pompatycznie.

 

Pewnie zastanawiacie się – czemu żniwiarzem? Odpowiedź jest prosta. Gdy już wybrałem swoją ofiarę – nie ważne czy to była kobieta czy mężczyzna – uwielbiałem na początku zadawać im małe, płytkie rany.

 

To może lepiej inna nazwa? “Szpila” albo “Akupunkturzysta” – śmieję się, ale jak napisałeś “odpowiedź jest prosta” to spodziewałem się czegoś innego.

 

Działaj dalej, pisz, czytaj i wrzucaj na betę. Napisanie tekstu to część drogi, drugą częścią jest dobra beta, przy której możesz nauczyć się naprawdę dużo.

Pozdrawiam i powodzenia w kolejnych testach

Wdworski!

 

Hej, widzę, że jesteś nowy, miło powitać Cię na portalu. ^^

Niestety, jak to z portalem NF bywa, muszę zwrócić uwagę na mankamenty interpunkcyjne i to, że w tekście jest baaaardzo dużo powtórzeń. Może to też kwestia zbyt małej obróbki z Twojej strony po napisaniu tekstu? Nie martw się, też tak miałem. Warto pozwolić tekstowi odleżeć na jakiś czas, wracać do niego co kilka dni i szukać mankamentów by je poprawić. 

 

Być może chciałbyś zajrzeć do wątku Betowania? 

Betowanie to nic innego jak udostępnienie tekstu kilku osobom jeszcze przed faktyczną publikacją, żeby właśnie ci beta-readerzy wyłapali jak najwięcej problemów i pomogli w wykończeniu tekstu. 

https://www.fantastyka.pl/loza/17

 

A sam tekst… jest to bardziej relacja bohatera, aniżeli opowiadanie/szort sam w sobie. Może lepiej by było zrobić z tego wstęp do czegoś większego? Twist z przełamaniem czwartej ściany spoko, chociaż kuleje bardzo przez wykonanie (które oczywiście mam nadzieję, że z czasem poprawisz ^^).

 

Powodzenia i pozdrawiam!

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Pewnie zastanawiacie się – czemu żniwiarzem?

Może jednak “dlaczego”? :)

Ot, szczególne rozważania mordercy. Niestety, zupełnie nie w moim guście, zwłaszcza że wykonanie pozostawia bardzo wiele do życzenia.

 

od­gło­sy dzie­ci które zaraz obok we­so­ło ba­wi­ły się na placu zabaw, gdzie były pil­no­wa­ne przez ro­dzi­ców. → Nie brzmi to najlepiej.

Proponuję: …od­gło­sy dzie­ci, które, pil­no­wa­ne przez ro­dzi­ców, tuż obok we­so­ło dokazywały na placu zabaw.

 

Nie­opo­dal mnie, zaraz za par­kiem… → Zbędny zaimek.

 

za par­kiem było sły­chać co jakiś czas prze­jeż­dża­ją­cy po­ciąg. Była to koń­ców­ka sierp­nia więc drze­wa były jesz­cze… → Lekka byłoza.

 

Ja sie­dzia­łem na tej ławce i wszyst­ko ob­ser­wo­wa­łem. → Zbędny zaimek.

 

Dzie­ci huś­ta­ją­ce się – do przo­du i do tyłu, do przo­du i do tyłu, do przo­du i do tyłu – bar­dzo mnie uspa­ka­ja­ły. → Wszyscy wiedzą, jak huśtają się dzieci.

Proponuję: Uspakajał mnie widok huśtających się dzieci.

 

być dziec­kiem i cie­szyć się z tak małej rze­czy jak zwy­kła huś­taw­ka. Nie­ste­ty już nie po­tra­fi­łem się cie­szyć z ma­łych rze­czy. → Czy to celowe powtórzenie? Dwa zdania później znowu masz: …i taka mała rzecz jak

 

"no­żow­nik " lub… → Zbędna spacja przed zamknięciem cudzysłowu.

 

wła­śnie woń. → …wła­śnie woń.

 

nie ważne czy to była ko­bie­ta… → …nieważne, czy to była ko­bie­ta

 

by tylko nie­wiel­ka ilość krwi upły­nę­ła. → …by wypłynęła tylko nie­wiel­ka ilość krwi.

Upływać może np. czas; krew wypływa.

 

po przez kark, oboj­czy­ki… → …poprzez kark, oboj­czy­ki

 

po­go­dził się ze swoją śmier­cią -naj­pierw uśmier­ca swoje oczy. → Brak spacji po dywizie, zamiast którego powinna być półpauza. Czy oba zaimki są konieczne?

 

Ten ich błysk, ta ich ra­dość… → Czy oba zaimki są konieczne?

 

a ja staje się Panem życia i śmier­ci oczu. → Dlaczego wielka litera?

 

byłem świad­kiem wielu śmier­ci zwie­rząt… → …byłem świad­kiem śmier­ci wielu zwie­rząt

 

A jak wy­glą­da błysk w Two­ich oczach ? → Dlaczego wielka litera? Zaimki piszemy wielka literą, kiedy zwracamy się do kogoś listownie, a tu nie mamy do czynienia z listem.

Zbędna spacja przed pytajnikiem.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nie ujęło mnie, bo to raczej opis wspomnień, aniżeli historia.

Zauważyłem, że opisujesz dużo szczegółów, nawet to, że drzewa są jeszcze zielone i że jakieś zeschłe liście leżą już na ziemi. Wstawka światotwórcza, spoko, tylko w tekście tak krótkim wydaje się to stratą znaków. Klimatu też to nie dodaje, bo nie zapowiada masakry.

Średnio lubię horrory tego typu – nastawienie na przemoc w literaturze nie zawsze mnie rusza, a im bardziej jest szczegółowo, tym w sumie bardziej czuć nacisk, aby to szokowało. Tutaj miałem takie wrażenie.

Nadzieje chyba się spełniają, skoro jest ich coraz mniej.

Nowa Fantastyka