- Opowiadanie: Ambush - Marsianie

Marsianie

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Marsianie

Wskutek awarii reaktora zmuszeni byli lądować awaryjnie na Deimosie. Z uwagi na jego skomplikowaną sytuację polityczną i plotki o frywolności załogi bazy XIOS (bo na tym księżycu była baza i ta złożoność też dotyczyła księżyca) Jerop postanowił wyjść sam.

Założył swój najlepszy srebrzysty kombinezon i buty z napędem odrzutowe, w których wydawał się wyższy. Po chwili wahania schował w kombinezonie miecz świetlny, mimo że mógł on stwarzać wrażenie znacznego pobudzenia kosmonauty, że o przypadkowym włączeniu opcji F jak fire, lepiej nie wspominać.

Na lądowisku czekali już Marsjanie, a właściwie przedstawiciele tutejszej mniejszości – spodkowcy. Na początku Jerop myślał, że wszystko skończy się pomyślnie. Bo spodkowcy miewali już kontakty z ziemianami i łatwiej się było z nimi dogadać. CO było ważne, bo Jerop specjalnie, nie specjalizował się w żadnym językiem poza ziemskim i to na poziomie dość przeciętnym.

– Czego tu? – zakomunikował komunikator lokalsów.

– Awarie mamy, a pekunia non omlet… – zagadnął Jerop.

Tamci chyba analizowali wypowiedź. Na ich galaretowatych ciałach widać było impulsy elektryczne.

Jerop, korzystając ze sztucznej grawitacji, dziarsko podszedł do Marsjan, a oni obrócili czułki i wpatrywali się nimi w jego krocze.

No tak – pomyślał. – Myślą, że napaliłem się na nich. Musze wyjąć zaraz miecz.

I wyciągnął miecz, żeby Marsjanie wiedzieli, że to nie żaden wielki penis. Wyciągnął go wysoko nad głowę, uruchamiając niechcący opcję fire i filetując dość zgrabnie pierwszych dwóch z marsjańskiej delegacji.

Marsjanie ostrzelali jego i jego statek.

Mknąc po trzepocących czułkach, odnóżach i falujących zielonkawych rzędach cyfr (systemie dwójkowym) dopadł swego pojazdu. Wpadł do kabiny pilota i odpalił silniki awaryjne. Mimo problemów czuł ekscytację i zadowolenie. Trwał na posterunku i kontynuował misję.

Nie złamią mnie! Jestem jak koń trojański! – pomyślał z dumą.

Poczuł chęć podzielenia się swoimi przemyśleniami z Bellą. Wiedział, że filozoficzne rozważania i intelekt działają na nią jak płachta na byka.

Odłożył miecz świetlny i ruszył w stronę kajuty swojej zastępczyni.

Po drodze ułożył sobie w głowie kilka śmiałych myśli i cytatów, ale wszystkie one spłynęły z niego jak Salomon z pochyłego drzewa.

W kajucie sypialnej zastał Bellę i Marsjanina. Z początku, kiedy usłyszał jej jęki, myślał że galaretowaty potwór morduje jego ukochaną. Jednak wpatrując się w wijące się ciało kobiety i pulsującego, jak dyskotekowa kula kosmitę zrozumiał, że Bella go zdradziła.

Obcy wniknął w nią tak i siak. Nieszczęsny kapitan zrozumiał, że przy takiej plątaninie nawet nie miałby jak ciąć mieczem świetlnym, dlatego usiadł i zapłakał. A potem nawet zawył wściekle.

– Bella! Zdrajczyni!

A potem wsiadł sam w kapsułę ratunkową i ruszył sam w kierunku Wenus, gdzie rozpustne syreny spełniały wszelkie fantazje rozbitków.

 

 

 

 

 

Koniec

Komentarze

Pouczająca lektura, nie powiem. Zapamiętam, żeby nie trzymać w spodniach świetlnego miecza z opcją F jak fire :D

It's ok not to.

Dzięki Dogs. Dodałabym, żeby się nie zadawać z Marsjanami, bo kompromitacja gotowa;)

Lożanka bezprenumeratowa

Po początkowych akapitach nastawiłem się na pościgi, strzelaniny, walki na miecze świetlne, lejącą się juchę, latające kawałki Marsjan, a dostałem najprawdziwszy dramat zdradzonego faceta! Jak można zdradzić typa, który ma miecz świetlny w spodniach?!? Ehh, nigdy nie zrozumiem kobiet… :D

Nie będzie miś pobijał dogłębnych psychoanaliz przeprowadzonych i przed stawionych wyżej, bo wdrożona mu wrodzona skromność nie pozwala. Trochę się rozczarował, bo tytuł sugerował jakieś SIANIE MAR, a tu nić z hororru.

Z wypiekami na nosie czekałam na drugą część lafstory w kosmosie. I jest! Wzruszające opowiadanie, prawdziwy dramat bohatera. Współczułam mu jak wściekła. Szkoda, że przerwałaś w najciekawszym momencie, przed syrenami i próbami pogodzenia się prontogonistów. Chcemy więcej! Kiedy następny odcinek?

Cześć, Anbuch!

Ta Bella to straszna zdzira………………….. hehehehe…………. chociaż chciałbym to zobaczyć hihihihihih…………….. z kosmitą?!??????????????????? fuuuuuu!!!!!!!!!!!!!!!!! heheheheheh………………….. lepiej tak niż z mieczem świetlnym………………… Jerop miał strasznego pecha i mam nadzieję że będzie mu dobrze…………………. hehehhheeheh pozdro600!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Co za zwory akcji w końcówce. Od kosmity pulsującego jak kula dyskotekowa poczułem ostry bit.

Tylko widzę nieścisłości – skoro to Marsjanie z talerzy, to gdzie te wszystkie porwane amerykańskie krowy? Dodałoby to realizmu opowieści, chociaż wtedy to nie byłby tekst na portal fanastyczny i trzeba byłoby go zdjąć i opublikować w szufladzie lub innym piśmie. 

Ogólnie spoko, pozdrawiam.

Nadzieje chyba się spełniają, skoro jest ich coraz mniej.

Cześć I am Bush! To było srogie! Jerop to straszny Jełop. Musi sobie ręką pensować małego penisa mleczem świetlnym, a i tak nie potrafi go użyć. Bella zasługuje na kogoś większego! Znaczy lepszego. Chętnie poczytałbym opowiadanie o jurnym i szorstkim Marsjaninie zapładniającym sobie drogę przez galaktykę :-)

Jee, jak ja lubię miecze świetlne, a ile funkcji mają. Głupie Mar sianie, nie rozumieją, że można coś przypadkiem nacisnąć. I głipia Bella, ja bym takiego faceta nie zdradziła.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

@Zige, widzę że mieczem zawalczyłam, jak Jagiełło pod Grunwaldem. Muszę zapamiętać;)

@Misiu Uświadomiłeś mi, że zmarnowałam potencjał TAKIEGO TYTUŁU!

@Ando Myślę, że podpinając się na krzywy ryjek pod konkurs, mogę ciągnąć wątek;) Pisanie tych gniotów zaspokaja mi jakieś potrzeby;)

@Krakusie Męski punkt widzenia, a może ona czuła się samotna, kiedy on robił sushi z tambylców?

@Saggit “Zaginiona marsjańska krowa” – ten tytuł by się obronił! Czuję to. pulsującego kosmity jestem dumna;)

@Kotterze Odgadłeś etymologię imienia bohatera;) Mnie też kusi by pożeglować w kosmiczne szczytowanie;)

@Irko Jerop robi wrażenie na kobietach. Fermonistki się nie przyznają, ale wszystkie mają miękkie kolana. Bella pożałuje pewnie tego przelotnego błysku!

 

 

Lożanka bezprenumeratowa

Łowuszko, na ten konkurs chyba można 2x. Możesz napisać horror Marsianie2.

Misiu, toż to mój drugi tekst w konkursie…;(

Lożanka bezprenumeratowa

Świetne! Nic nie zrozumiałam xD

Szkoda Jełopa bo biedny to chłopak ;( A ta Bella taka nierządnica rozpustnica bezeceńska, a fujka!

 

Jerop, korzystając ze sztucznej grawitacji, dziarsko podszedł do Marsjan, a oni obrócili czułki i wpatrywali się nimi w jego krocze.

xD

 

Dziękuję za lekturę!

No nie spodzie wała m sie takiego dalszego ciąga. Jak ona mogła mu to zrobić? Mam nadzieje, że w przeszłej e dykcji konkursu poleci od tych syren i syrena mu doprze zrobi. Chyba niepotrzebnie ten mlecz wyjmnął z spodni. Bo miau szanse, zęby rozkochać w siebie i marsjan i belle. A tu konar zapłonął po wyjęciu i nici z tego nie wyszło.

Ale lektura mega in tresująca.

Babska logika rządzi!

Gruszel WIdzę że czułki w kroczu ujęły Cię równie mocno jak mnie płonący (po wyjęciu) konar Finkli;)

Dziękuję za ciepłe słowa, chyba będę kontynuować tę sagę mimo konkursu.

Lożanka bezprenumeratowa

F jak Fajne, Z jak Zabawne :)

Czytało się dość płynnie, szczególnie drugą połowę, co może być wadą, ale na szczęście całokształt jest wystarczająco grafomański :D

Bardzo to poruszające, taka zdradziecka zdrada i to jeszcze z Marsjaninem. Porządne to sci-fi takie z kosmitami, mieczami, statkami i syrenami. I jeszcze moją uwagę zwróciły takie bardzo mądre porównania, jak to na przykład: Po drodze ułożył sobie w głowie kilka śmiałych myśli i cytatów, ale wszystkie one spłynęły z niego jak Salomon z pochyłego drzewa.

Corrin Uff, udało się utrzymać poziom;)

Alicella Bo jak się jest intelektualistą, jak Jerop i ja, to bez wysiłku się tym emotuje. Nawet jakby człowiek chciał ukryć swój gieniuś, to on wychodzi jasny jak ślimak.

Lożanka bezprenumeratowa

Ojć, coś czuję, że misja skolonizowania pierścienia Jowisza stanęła pod znakiem zapytania. Współczuję Jełopowi, ale mam nadzieję, że jednak wybaczy Belli i że znowu się odnajdą i będą kochać jak dawniej.

Też czuję, że Jerop to wielkoduszny chłop.

Lożanka bezprenumeratowa

Smutne totroche, ale też piękne jednocześnie. By najmniej tak samo dobre jak pierwsza część

Czuję wysoką formę. Nieco boję się pisać, po zakończeniu konkursu, bo być może już nie wyjdę z teh formuły;)

Lożanka bezprenumeratowa

No to się i doczekałam, że zdecydowałaś się pociągnąć za wątek, ku mojemu wielkiemu zadowoleniu. Spotkanie z Marsianami opisałaś dość treściwie i obfitując w szczegóły, które zmusiły Jeropa do odstąpienia od Belli i udania się jego do syren tak rozwiązłych, że potrafią rozwiązać każdą fantazyjną zachciewajkę rozbitka. Pewnie tam czekają na niego nowe, jeszcze niewiadome przygody.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Z tym spełnianiem pragnień to może być różnie… Co jeśli rozbitek zapragnie kawy Inka?!;)

Dziękuję Reg. Może jeszcze wrócę na pierścienie Jowisza.

Lożanka bezprenumeratowa

Inka to nie kawa, to napój kawopodobny. A powroty są miłe, zachęcam. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Uśmiałem się. Zabawne bardzo. Piękne wydarzenia, cudowni bohaterowie, kosmiczny klimat.

Dzięki Czarny Śniegu;) Miło mi, że Bella i Jerop ofiarowali Ci uśmiech;)

Lożanka bezprenumeratowa

Co za świat XD Świetnie się bawiłam, czytając :)

 

Wspaniała opowieść o przyjaźni, zdradzie i o kosmiczności, a o funkcji F jak fire i o tym, że jest ona odradzana podczas chowania czegoś w spodniach wolałbym nie przekonywać się z eutanazji. 

Pozdrawiam :)

Dzięki Amonie. Nie chcę się przehwalić, ale to kontynuacja opowiadania o równie wybujałe poziomicy!:)

Lożanka bezprenumeratowa

Hej!

Lekkie i zabawne! Ale nie dla głównego bohatera.

Pozdrawiam!

Sympatyczne :)

Przynoszę radość :)

Hejka!

 

Pierwsze zdanie jest już tak udane, że wiem, że będzie to naprawdę złe (czyli dobre – ale złe xd) opowiadanie. :D

 

Rany, ten najlepszy srebrzysty kombinezon, ten miecz świetlny, dziarskie podchodzenie – haha XD.

 

No tak – pomyślał. – Myślą, że napaliłem się na nich. Musze wyjąć zaraz miecz.

I wyciągnął miecz, żeby Marsjanie wiedzieli, że to nie żaden wielki penis. Wyciągnął go wysoko nad głowę, uruchamiając niechcący opcję fire i filetując dość zgrabnie pierwszych dwóch z marsjańskiej delegacji.

Marsjanie ostrzelali jego i jego statek.

Co Ty tworzysz, haha. :D Świetne. :D Z drugiej strony – to jest tak zabawne, że nie wiem sama, ile w tym grafomanii, a ile po prostu groteski. XD

 

Koniec ze zdradą taki typowy, no bo grafomańskie opka są typowe, ale i tak mi się podobało. :D

 

Pozdrowionka,

Bananke

@Bananku cieszę się, że wpadłaś;)

Dlatego właśnie proszę @Beryla aby ogłosił nowy konkurs dla grafomanów. Są we mnie niewyczerpane pokłady, które mogłabym uwolnić.

Lożanka bezprenumeratowa

Ambush, no to Twój komentarz właśnie zwrócił moją uwagę i skierował ją na konkurs… Dzięki Ci za to. :D Po Waszych tekstach też czuję te pokłady. XD

Nowa Fantastyka