
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
Rozdział 1
Pojedynek Dr. Miromaro z Cthulhu
– A teraz słuchaj, co do ciebie mówię nędzna kreaturo! – Dr. Miromaro. – Tyś może Przedwieczny, lecz jam jest Ostatecznością!
Potężny wiatr muskał jego niewzruszoną twarz, a gromy wciąż dudniły w odległych chmurach,niczym cyrkowe werble przed przedstawieniem. Nagle z morskiej toni wybił niczym kościelny filar słup mętnej i brudnej wody,niosący ze sobą szczątki ryb, glonów i mułu z dna oceanu. Dźwięk zawieruchy przedarł świdrujący, pradawny głos, gruby i donośny niczym róg Artemidy.
– La mayyitan ma qadirun yatabaqa sarmadi fa itha yaji ash-shuthath al-mautu gad yantahi – Cthulhu.
– Co kurwa? – Dr. Miromaro.
– Gówno. Morda bocie – Cthulhu. – Czego mnie budzisz?!
– Zaiste, analiż sprawa jest – Dr. Miromaro. – Jam pragnę bój stoczyć z twą osobą. Wpierdol szykować się będzie. Mam rzucić rękawicę, czy sam się położysz?
– Zawżdy lepsze to niż ryjca twego oglądać… – Cthulhu.
– Nie strasz nie strasz, bo się zesrasz – Dr. Miromaro rzuca uranową rękawiczkę.
– Dzieci w Etiopii wody nie mają a ty mi tu walczyć każesz?! – Cthulhu zakłada szpony. – Są lepsze sposoby marnowania potu…
Dr. Miromao wyciąga z pleców suszarkę i uwalnia z niej promień X, który teleportuje macki Cthulhu do innego wymiaru.
Inny wymiar
Dwóch naukowców bada wpływ suszenia suszarką na zmiany VII serii widma atomu wodoru.
– Sądzę, że za chwilę dokonamy przełomu – jeden z doktorów.
Drugi doktor kieruje suszarkę na widmo wodoru. Nagle z nikąd pojawiają się macki Cthulhu, wijące się bezczelnie jak oszalałe.
Jeszcze inny wymiar
Dyskoteka w Mniami. W tym czasie na nieokiełznaną młodzież spadają setki doktorów.
Ziemia
Dr. Miromaro umiera.
– I co teraz? – Cthulhu śmieje się szyderczo w twarz Dr. Miromaro. – umarłeś.
– Nie to nie ja – Dr. Miromaro – TO moja szałma…
– A ja mam mambę – Cthulhu.
– Mam i ja… – Dr. Miromaro.
Jestem zdezorientowany. Nie wiem czy to ta miniatura jest tak głupia, czy autor. To mialo być - skrajnie nadużywając tego słowa - śmieszne?
B... b... biały?
Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.
Taa... może i denne, ale setki spadających doktorów mnie rozśmieszyło;).
Płoń ze wstydu, trocko. Nie poznałeś się. To wielkie dzieło wielkiej sztuki!
Z owym zajebiaszczym tekstem się zapoznawszy, rzec mogę, iż jest on zaprawdę zacny.
Sam się sobie dziwię, ale serio muszę powiedzieć, że mi się podobał.
Eee, nie wiem, co powiedzieć :/ Jestem na nie, ale nie każcie mi wyjaśniać dlaczego...