
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
Taki mały, nieco wyjaśniający ciąg dalszy. Macie pomysł na zakończenie…?
Kain, nieco otumaniony i skołowany słowami Setha, udał się za nim w głąb magazynu. Mijał kolejne, poskładane byle jak pudła pomiędzy którymi, na materacach, leżeli ludzie. Większość z nich spała, niektórzy jednak, skupieni w grupkach, oglądali w milczeniu dziwne, przypominające grube pliki dokumentów przedmioty. Na widok mijającego ich Kaina unosili głowy i spoglądali nań pytająco. W ich oczach Kain dostrzegał zniechęcenie i pustkę. Gdzieniegdzie znajdowały się stanowiska z komputerami, obsługiwane przez ludzi, których głowy zespolone były okablowaniem ze sprzętem. Wyglądali dziwnie i Kain przystanął, przyglądając się im ze zdumieniem.
– To nasi strażnicy – wyjaśnił Seth. – Strzegą bezpieczeństwa i monitorują systemy Metropoli oraz Akropolu. Dzięki nim możemy mieć bezpieczne schronienia, takie jak to. – Dodał wskazując ręką na wnętrze hali.
– Schronienie? – Kain nadal nie rozumiał ani słowa z tego, co słyszał. – Uważasz to za bezpieczne schronienie? Przed kim niby macie się chronić?
– Dobre pytanie jak na Duplikat – zaśmiał się Seth. -Na przykład przed tobą. Jesteś dla nas potencjalnym zagrożeniem.
– I dlatego ta kobieta uderzyła mnie w twarz?
Seth uśmiechnął się dobrotliwie.
– Powiedzmy, że miała swoje powody, bardziej… osobiste. Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie. Teraz musimy się spieszyć. Mamy mało czasu a nie wiem, jaką decyzję podejmiesz.
– Co masz na myśli?
– Usiądź! – Seth wskazał Kainowi fotel. Przypominał ten, który widywał w stacji diagnostycznej, jednak wyposażony był w dodatkowe okablowania i skanery. Obok fotela znajdował się pulpit z monitorami.
– Najpierw powiedz mi, o co tu chodzi! – Kain cofnął się niepewnie, jednak niemal natychmiast poczuł, jak w plecy wbija mu się coś ostrego. Odwrócił się i ujrzałznajomego mężczyznę, który celował doń po wyjściu z windy.
– To Ajaks – wyjaśnił Seth – nasz Bezpiecznik. Nic ci nie zrobi, ale lepiej go nie denerwuj.
Ajaks uśmiechnął się szeroko obnażając śnieżnobiałe zęby i przytaknął skinieniem głowy.
Kain doszedł do wniosku, że lepiej jednak nie dyskutować i usiadł na wskazanym miejscu.
– Musisz wiedzieć, że jesteś tu na prośbę Ego.
– To ten, który wysłał mi wiadomość? Kim on jest?
– Sam Ego jest w zasadzie nikim. Bez ciebie nie znaczy nic, jednak od lat nam pomaga, a po ostatnich wydarzeniach zdecydował, abyście wreszcie stali się jedną świadomością. Dlatego wysłał ci wiadomość a potem zostawił klucz i adres. Postanowił podarować ci prawdę.
– Nadal nie rozumiem…
– Ty i Ego to ta sama osoba, tyle, że rozdwojona, podobnie jak wszyscy mieszkańcy Metropoli – wyjaśnił Seth. – W chwili obecnej musimy zespolić na nowo wasze osobowości. Jednym słowem: musimy was wyleczyć.
Kainowi wydało się, że świat dookoła lekko zawirował. Słowa Setha, mimo iż całkowicie bezsensowne, poruszyły w jego duszy struny dotąd nieme. Zdało mu się, że ktoś zapalił światło w ciemnym pomieszczeniu jego umysłu i wskazał drogę, którą ma podążać. Jakaś jego cząstka, dotąd skrywana, zaczęła dobijać się do jego świadomości.
– Cierpisz na zaburzenie dysocjacyjne osobowości. Kiedyś uważano to za chorobę ileczono w specjalnie wyizolowanychośrodkach, ale z czasem władza uznała, że może to być świetny sposób na kontrolowanie społeczeństwa. Rozwinęły się, zwłaszcza po wielkim kryzysie demograficznym, szeroko zakrojone badania nad tą chorobą, które dowiodły, że w ludzkim umyśle jest sporo miejsca na dwie, a nawet więcej osobowości. I, że wcale nie muszą one sobie wzajemnie przeszkadzać. Władze uznały, że to, co dotąd traktowano jako poważną chorobę uznać można za podstawę funkcjonowania i eksploatacji społeczeństwa.
– Dlaczego mam ci wierzyć? – Kaina nadal trawiły wątpliwości. – Przecież wyraźnie widzę, że wszyscy wy tutaj jesteście jacyś…
– Inni? – dokończył Seth. – Po prostu jesteśmy zdrowi. Ale pozwól, że dokończę. Otóż po pierwszych, zachęcających wynikach badań władze wybudowały kilka specjalnych ośrodków, które funkcjonowały w oparciu o nowy ład społeczny. W skrócie wyglądało to tak, że rozwiązano problem niedoboru rąk do pracy poprzez uczynienie z ludzi całodobowych pracowników. Podczas gdy jedna osobowość odpoczywała w stanie hibernacji, ta druga zostawała pobudzana i nadal pracowała. Pojawił się oczywiście problem wyczerpania ciał ludzkich, ale był to niejako koszt uboczny rewolucji psychologicznej. Wiadomo było, że człowiek jest w stanie pracować efektywnie do pięćdziesiątego roku życia. Widziałeś w Metropolu starszych?
– Kain zaprzeczył.
– Uznano, że starsi i tak są nieefektywni. Postanowiono zatem wykorzystać do maksimum młodszych, każąc im pracować przez cała dobę. Oczywiście sami o tym nie wiedzieli, byli przekonani, że po dwunastu godzinach śpią jak zabici. Był to jednak efekt działania specjalnych leków podawanych przez…?
– Obserwatorów? – dokończył nieśmiało Kain.
– Dokładnie! Szybko okazało się, że specjalne strefy doświadczalne zaczęły uzyskiwać świetne wyniki produkcyjne i dochody, a stąd był już tylko krok do wojny.
– Kogo z kim? – Kain słuchał z rozwartymi ustami. Powoli zaczynał rozumieć.
– Korporacje opierające się na pracy Podwójnych, jak ich zaczęto nazywać, szybko wchłonęły resztę społeczeństw i siłą zaczęły wprowadzać nowy porządek w innych częściach Ziemi. Doszło do globalnego konfliktu, w wyniku którego zginęła niemal połowa ludzkości. Koszty wojny i tak okazały się niewielkie w porównaniu z przewidywanymi zyskami. Metropol, czyli miejsce, gdzie żyjemy, to miejsce jakich wiele. Odizolowane od reszty, wykonujące konkretne zadania. Metropol to kopiec mrówek, którymi są tacy, jak ty i Ego.
– A wy?
– Nas uleczono, podobnie jak za chwilę uleczymy ciebie.
– Skąd pewność, że ci wierzę i że chcę być jednym z was? – jakaś część Kaina nie mogła pogodzić się z tym, co słyszy i protestowała. Jednak fakty oraz podświadomość zdawały się potwierdzać to, co wyrokował Seth.
– Bo lepsza połowa ciebie tego chce, a to wystarczający powód.
Macie pomysł na zakończenie...? - mam nadzieję, że to żart, bo jak nie, to bez mrugnięcia okiem wlepię ci jedynkę :)
Pomysł ma duży potencjał, jest oryginalny, więc go nie zmarnuj. Przedstawiona wyżej historia ludzkości jest trochę zbytnio w pigułce, ale być może "uzdrowieni" tylko tyle informacji mają. Chętnie przeczytam ciąg dalszy.
Odwrócił się i ujrzałznajomego mężczyznę
Kiedyś uważano to za chorobę ileczono w specjalnie wyizolowanychośrodkach
- Kain zaprzeczył. -> po co ten myślnik? Skazować! ;)
- Skąd pewność, że ci wierzę i że chcę być jednym z was? - jakaś część... -> ...z was? - Jakaś część ...
Z tym zakończeniem, to też ma nadzieję, że żartowałeś. Pomysł jest bardzo dobry, wykonanie też nie gorsze... Przedstawienie świata niby w pigułce, ale moim zdaniem dobrze wyważone.