- Opowiadanie: gbh1138 - Taniec Pijanych Marionetek

Taniec Pijanych Marionetek

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Taniec Pijanych Marionetek

Będąc pod wpływem środków psychoaktywnych, Szalony Lalkarz postanowił obrócić w ciało kolejny ze swych nie do końca normalnych pomysłów. Wziął do ręki bezkształtną bryłę gliny i w rzadkim przebłysku rzeźbiarskiego talentu uformował ją w kształt człowieczy. Przy pomocy jednorazowej strzykawki z igłą wykonał drobne szczegóły, nie był jednak pewien co zrobić najpierw… usta czy odbyt, jako że oba te miejsca równie ważne są dla ludzkiego żywota. Ostatecznie uznał, że otwór gębowy więcej funkcji pełni, więc zaczął od niego.

Po ukończeniu szczegółów Szalony Lalkarz bezkrytycznie przyjrzał się dziełu, zadowolony z efektu swych starań. Figurka nieco koślawa była i lekko asymetryczna. Jednakoż przekonany o własnym geniuszu Lalkarz uznał twór ów za dzieło skończone, wręcz ostateczne.

 

– Chciałbyś pewnie ożyć, co skubańcu? Ale najpierw nałożymy ci pewne ograniczenia żebyś nie zapomniał kto w tym raju jest panem.

 

To mówiąc szaleniec założył na szyję lalki srebrny łańcuszek, pamiątkę z pierwszej komunii któregoś z ciał leżących w piwnicy. Następnie wypowiedział kilka tajemniczych w swoim mniemaniu słów (w rzeczywistości był to fragment reklamy jakiegoś płynu do naczyń dawno temu zasłyszany w jednej z zachodnich stacji radiowych).

 

– Teraz przydam ci kobietę mój tworze. Potrzebujesz imienia… niech będzie Adam! Czy chcesz mieć jakąś Ewę? Bo jedna w piwnicy czeka na przebudzenie.

 

Figurka poruszyła się, nabrała ludzkich barw i nieco niepewnym, przepitym głosem rzekła:

 

-Ewa? Moja żona? Tak! Chcę ją zobaczyć!

 

Lalkarz ucieszył się i ruszyl po Ewę. Po kilku minutach wrócił niosąc kobiece ciało, nieco znoszone acz wciąż atrakcyjne (rzeczywiście była to Ewa, miejscowa prostytutka zwana Dwa Palce, bynajmniej nie ze względu na jakąkolwiek czynność seksualną, ale z powodu obciętych dwóch palców dłoni lewej w ramach kary za nielojalność wobec swego alfonsa).

 

– Adamie! Ewo! Tańczcie! – To mówiąc Szalony Lalkarz uruchomił stary magnetofon kasetowy marki Kasprzak, z którego wydobyły się dźwięki tanga. Niestety, ciała nieposłuszne były, co bardzo zdenerwowało Wielkiego ich Animatora, więc chwycił pogrzebacz, całkiem dobrze nagrzany, i jął przypalać zadki, piersi, tudzież policzki. W końcu zmęczony ciągłym nieposłuszeństwem leżących nieruchomo marionetek zaczął systematycznie okładać swe dzieła, aż pozostała z nich tylko trudno rozpoznawalna kupka nieszczęścia przyozdobiona dużą ilością płynów ustrojowych, krwi oraz uroczo błekitną glinką kaolinową.

Koniec

Komentarze

Sensu w tym za grosz nie ma, chociaż lalkarz-szaleniec nieco usprawiedliwia ten fakt. Napisane za to całkiem sprawnie.

Ogólnie średnio i raczej nie zapadnie mi w pamięć, ale przeczytam kolejne twoje opowiadanie, bo wyczuwam potencjalny potencjał.

Pozdrawiam.

No stylistycznie nie jest najgorzej, przeczytałem bez wyrzutów sumienia i pewnie byłoby jeszcze lepiej, gdyby to trochę rozwinąć, nadać więcej treści.

Zamysłem było stworzenie tekstu absurdalno-makabrycznego, zakończenie miało być nieco inne, ale wcześniejszy pomysł za bardzo by "unormalnił" całość.

Dosyć sprawnie napisane, chociaż nie mogłem się połapać, o co chodzi, ale może zmęczony po prostu jestem.

Nowa Fantastyka