- Opowiadanie: desperadoska - Rozpoczęcie pewnej opowiastki

Rozpoczęcie pewnej opowiastki

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Rozpoczęcie pewnej opowiastki

-Wiecie co… -odchrząknął głośno aby uspokoić rozjuszone dzieci– opowiem Wam teraz pewną historię.

-jaką….jaką!?– pytały zaciekawione urwisy ,nie umiejąc usiedzieć w miejscu.

Bard objął ich wszystkich swym starym wzrokiem, marszcząc przy tym krzaczastymi siwymi brwiami. Ujął w dłoń swego zniszczonego przez bieg czasu bandura i uderzył w niego tak że struny aż zatrzęsły się wydajać ciche odgłosy. Dzieci widząc że bard przymierza się do opowiedzenia kolejnej ciekawej opowiastki otoczyły go nie dając mu żadnej możliwości ucieczki. Wiedziały one dobrze z doświadczenia że lubił on przerywać w najważniejszych monetach i odchodzić z wymówką "jestem już za stary na tak długie przesiadywanie" . Ten natomiast widząc jak wielka ciekawość już rodzi się w tych małych istotkach, zaśmiał się radośnie i odrzekł.

-historię o pewnej kobiecie!- jego mina spoważniała i schylił się ku słuchaczom – ale to smutna historia, pełna grozy i śmierci… boicie się?– wyprostował się a jego powaga nieco już zelżała . Dzieci nie wiedziały co myśleć na początku ,nigdy nie widziały u niego aż tak wielkiej powagi do jakiekolwiek historii . Zazwyczaj kiedy ten rozpoczynał swoje przedstawienie było pełne optymizmu i radości. Dopiero po chwili jeden ze słuchaczy wstał i powiedział na głos

-ja się nie boje ! – był to mały Antoni ,jeden z największych urwisów w tym sierocińcu. U niego jako jedynego z dzieci nie było znane pochodzenie, pewnego dnia po prostu znalazł się u bram sierocińca. Inne sierotki widząc jak ich przywódca podwórkowy zatwierdził że się nie boi i chce usłyszeć opowieść , odpowiedziały chórem „ja też się nie boję!" „chcemy usłyszeć historię" „dalej opowiadaj !" , aż na nowo powstał ogromny szum.

 

Właścicielka sierocińca zaciekawiona co wywołało u dzieci znów tak ogromne emocje, postanowiła iść i to sprawdzić. Miała cichą nadzieje że znów ten stary grzyb nie przerwał swej opowieści ,a dzieci musiałyby iść zawiedzione spać do swych izb. Zabrała ze sobą zapaloną lampę naftową ,gdyż już się ściemniało na dworze i wypadałoby zapalić lampiony na tarasie, gdzie znajduje się całe zbiorowisko. Po drodze zabrała ze sobą parę koców ,gdyż już coraz chłodniejsze noce nastawały. Gramoląc się przeszła przez salon, następnie do kuchni aby dostać się do drzwi prowadzących ku celu. Zgasiła za sobą nie potrzebne światła ,przewracając przez to w ciemnościach wazon nieomal go tłukąc . Skarciła się w myślach że chyba znów powinna się odchudzać bo swym brzuchem jest zdolna nawet drzewo przewalić. Zresztą, czy w jej wieku wypadałoby się odchudzać? Czy dzieci bałyby się jej gdyby była jak patyczek? Gdyby pozbyła się wizerunku grubej i niedobrej Marty? Mimo że wyglądała na potężną kobietę zdolna nie jednemu ukręcić łeb, miała naprawdę szlachetne serce. A co świadczyło o tym? Sama prowadziła sierociniec, sama wychowywała tych małych urwisów. Kochała je jak własne, i na nic by ich nie zamieniła. Mimo że była postrachem w tym domu, to jednak wszyscy ją kochali i oddaliby za nią życie.

-cisza! -trzymał uniesione ręce dając znów do zrozumienia aby się choć trochę uspokoiły – opowiem, tylko dajcie mi znów dojść do głosu…

Dzieci jednak zbyt rozgadane i przejęte tą małą recenzją opowieści nie umiały zamilczeć. Całe podniecone już zgadywały jakie to dziwy mogą w niej się pojawić i że pewnie zakończy się jakaś wielką masakrą, z czym nastąpiły kłótnie. Dziewczyny stawiały na romantyczne i pełne smutku zakończenie a chłopcy na wejście ogromnego potwora, który wszystkich pożre. Dopiero przyjście Marty opanowały ten dziecięcy chaos myśli

-co tu się u licha dzieje?– spytała już stojąc w progu drzwi. Dzieci jakby im ktoś głos podwędził, zamilkły a bard tylko wybuchł śmiechem

-Marto jak dobrze że się zjawiłaś, już myślałem że nie uwolnię się od tego chaosu..-poprawił się na starym fotelu i ułożył wygonie bandura na kolanach– siadaj, bo zaczynamy właśnie pewną opowieść… -zamyślił się ,a jego palce wędrowały po strunach instrumentu szukając jakby odpowiednich słów by rozpocząć.

-a o czym ?– spytała Marta udając się na wolny fotel obok Henryka,rozdając po drodze koce i zapalając lampiony.Podopieczni nie czekając zaczęły wymyślać o czym bard będzie opowiadać..

-o dziewczynie! -powiedziało jedno z pociech

– o romantycznej miłości– krzyknęła jedna z dziewczynek ,na co zaraz odpowiedział jeden z chłopaków

-chyba żeś głupia to będzie o wojnie – odkrzyknął na co mu gromko odpowiedzieli rówieśnicy

– o potworach, smokach, wojownikach… !!!

-nie prawda! Marto powiedz im coś!- i rozpłakana Weronika, zaraz wbiegając na kolana siedzącej już gospodyni. Wtuliła w siebie płaczącą istotkę i zaraz skarciła łobuzów

-cisza! To Henryk powie o czym jest historia, a jak się nie podoba to won do łóżek! -pogłaskała dziecko po głowie i znalazła wzrokiem sprawcę jej płaczu, pokazując mu swoją dłoń – a ty jeszcze raz nazwiesz kogoś głupim, to ja sama wybije Ci twoją głupotę ! – chłopak tylko przytaknął mrucząc pod nosem ciche przepraszam .

-już?– odezwał się zniecierpliwiony bard i widząc że może zaczynać uderzył w struny uprzedzając swoją opowieść krótką smutną melodią -To było dawno temu, kiedy ja jeszcze byłem taki młokosem jak Wy i ją spotkałem, a na imię miała Blanka…

Koniec

Komentarze

-Wiecie co... -odchrząknął głośno aby uspokoić rozjuszone dzieci- opowiem Wam teraz pewną historię
-jaką....jaką!?- pytały zaciekawione urwisy ,nie umiejąc usiedzieć w miejscu

Trzynaście grzechów przeciw interpunkcji, reszta przeciw logice.

--- Wiecie co?... --- spytał głośno, aby zaciekawić i uspokoić rozbrykane dzieci. --- Opowiem wam teraz pewną historię.
--- Jaką? Jaką? --- pytały zaciekawione urwisy, nie umiejące / nie potrafiące usiedzieć w miejscu.

Chyba jest różnica między rozjuszeniem a rozbawieniem, rozbrykaniem się?
Daruj, ale taki "udany" początek redukuje ciekawość dalszego ciągu do zera.
Nie lubię pisać takich uwag, ale musiałem, bo wyrobiłaś kilkaset procent przeciętnej normy...

Dlaej równie sporo podobnych "kwiatków" ...

Jednym z bardziej kolorowych kwiatków jest zmiana rodzaju instrumentu. Z tej bandury zrobić tego bandura...

Desperadoska, nie desperuj. Błędy można wyeliminować, wszak uczymy się całe życie. Które, jak sądzę, całe przed Tobą.

Tym bardziej, że większość błędów dałoby się naprawić w kilka - kilkanaście minut, wystarczyłoby tylko dobrze przejrzeć tekst. Szkoda, że się nie chciało.

Nowa Fantastyka