
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
Czas płynie nieubłaganie. Jako Mira nie raz prządłem nić przeznaczenia. Ale teraz ponownie Świat zaczyna się zmieniać. Losy Elfów i innych ras zmiarzają inną drogą niż ta która wytyczaja najstarsze nici. Dostrzegam już zmiany w Asznalu (duchowa materia/Void) Nadszedł czas zmiany. Dla mnie oznacza to(i tu rzut na jej ręce które zmieniają się w ręce męższczyzny) – powrót do świata smiertelnych ale już pod inną formą. Co te zmianyn oznaczają dla innych – ciagle trudno to okreslić ale już wkrótce wiele losów się zdecyduje… NVA presents: Tales of Aszkalon Tale I Weszli do podwodnych ruin. Mag rzucając czar światłość odsłonił przed nimi całą sale jak i korytarz z niej wychodzący. Podążając korytarzem naprzód baczyli na ewentualne pułapki Aldruynów. Po kilku godzinach dotarli wreszcie do głównego pomieszczenia na którego centralnie położonym ołtarzu świeciła zbroja z smoczych łusek. Choć była czerwono-czarnego koloru biła od niej złotawa poświata. Po bocznych ścianach zauważyli wyryte obrazy jak i napisy w starym języku. Wszystko było pokryte sadzą oraz pajęczynami a na dodatek w dalszej części pomieszczenia stały posągi pokryte osadem o mimice która przyprawiała jedynie o myśl jakoby czas zatrzymał się tu dawno dawno temu… W stronę zbroi pierwszy podążył Marachir – włócznik. Reszta zajęta była badaniem antycznych napisów jak i szukaniem pułapek. Podążając doprzodu włócznik natrafił na skostniałe szczątki wcześniejszych wędrowców dla których najwyraźniej przygoda nie skończyła się pomyślnie. To wzbudziło jego czujność lecz nie mogło go przygotować na to co nieuniknienie wkrótce miało nastąpic. Wykonwszy jeszcze kilka kroków zbliżył się na wyciągnięcie ręki do zbroi. Zawołał do reszty podróżników, że zaraz będzie miał zbroje i wtedy się zaczeło. Nagle statuy zaczeły zsypywać z siebie kurz jakby obudzone z letargu. Marachir momentalnie sie obrócił. Najbliższy niego Zefre – miecznik chwycił za broń. Podczas gdy ozyłe posągi wkoło Marachira miały błękitny kolor to ten blisko Zefre nagle zmienił kolor na żółty. Nim przywódca grupy łucznik Mymatys zdążył zareagować miecznik wykonał swój pierwszy ruch. Biorąc zamach uderzył swym mieczem po łuku w jak się później okazało żywiołaka uczuć. Żywiołak nagle zmienił kolor na czerwony jednocześnie uchylając się od udzerzenia Zefre. Momentalnie skracając dystans wyprzedził kolejny ruch miecznika chwycił go obiema rękoma za klatkę i nie marnujac czasu podniósł go by natycmiast cisnąć nim na odległość aż biedny Zefre rostrzaskał się o ścianę. Marachir jak i cała grupa zrozumieli powagę sytuacji. Mag chcąc pomóc otoczonemu włócznikowi rzucił czar mróz na strażników. Momentalnie zmienili kolor jak ich poprzednik. Rozwścieczeni i jakbyu silniejsi i szybsi przypuścili atak. Marachir jako, że był przez nich otoczony błyskawicznie musiał zacząć odpierać ataki lecz nawet pomimo jego wprawy w bojach wkrótce leżał już skulony przy ścianie. Stworzenia ruszyły na Mymatysa i maga. Na szczęście człowiek północy Wasili zastąpił im drogę i swymi toporami zdołał odepchnąć napastników. Dał reszcie dość czasu na rzucenie czarów iluzji które dodatkowo zdezorientowały stworzenia. Na to czekał akrobata Ajot. Wykonując zaledwie kilka susów znalazł się koło zbroi podnosząc ją zamierzał przerzucic do Mymatysa i uciec jednakże te nadal tajemnicze dla grupki śmiałków stworzenia zastapiły mu drogę. Widząc beznadzieje swej sytuacji Ajot wrzsnął do reszty: zróbcie coś odwróćcie ich uwagę bo to jest tak jakby czytały w moich myślach. I wtedy olśniło Maga – "to żywiołaki uczuć zawołał"… Tale III Eriador i jego wędrówka "Są siły poza moim rozumieniem". Te które wprowadzają chaos lecz także te które są zdeterminowane by prowadzić nas do pokoju i porządku. Okazuje się, że barbarzyńcy z południa nie są naszym najgorszym zagrożeniem. Obawiam się, że możesz mieć racje Kumulucie. Ozdoby na moich rękach to amulety zwiększające siłę mych czarów jedyny spadek jaki odziedziczyłem po ojcu którego wędrówki do teraz pozostają tajemnicą. Zastanawiam się jeszcze tylko nad jednym mianowicie zastanawiający jest fakt, iż w świecie pełnym barier i zahamowań można poczuć się tak wolnym w wywieraniu wpływu na innych. Uważam, że gildie magów i edukacja dzisiejszych młodziaków jest niewystarczająca. Kumulucie pamietaj, że iluzja to znak naszych czasów i za Incydentalny nie można już uznać faktu gdzie to prawdę uznaje się za blef, a nawet największy blef staje się szeroko "pojmowaną" prawdą. Powinniśmy się wyprawić do Sysnefor…. Tale IV Antyczny Antyczny bo tak się nazywam, pamiętam czasy dalece poprzedzające powstanie królestw ludzi i czarodzieji. Miejsce mego przybycia nie jest przypadkowe. Lasy we wschodniej części Candery to idealne miejsce na stworzenie ośrodka światła. Czasu choć niewiele starczy. Gdy osrodek będzie gotowy jedynie dwie wyprawy dziela mnie od realizacji mych wstępnych celów. W międzyczasie nasiona zmiany zapewne zdążą wydać owoc, a to już o krok od zlokalizowania siewców. Jako, że wiele sił odciska swój ślad na świecie aszkalonu spodziewam się opozycji. Silnej opozycji jednakże wiem, że cele jakie przedemną są postawione są do zrealizowania. Ale dość już się nagadałem Drago. Pamiętaj o Magiach żywiołów i ich podziale na: magie przemiany,przywołań(stworów z światów równoległych, stwory burzy, wiatru, uczuć, ognia) leczenia/ wspierania, zniszczenia/odesłania ożywień(ożywienia ziemi, skał, wody), iluzji(hipnoza, szał, oślepienie), barier/blokad(Force shield, ruchome piaski; by wymienić kilka), przekleństw/klątw. Przystępujemy do działania…. Tale V Niepotrzebna śmierć – Archimag Trevoriunes zostaje opętany w trakcie medytacji. Drgając przemawia do reszty zebranych magów w gildii San-Sag. "Głópcy nie wiecie z jakim rodzajem sił macie do czynienia. Jeśli to przetrwacie to radzę wam wycofać się bo istnieją gorsze losy od nagłej śmierci… w tym samym momencie zaczyna się jatka. I tu zostawiam pole do popisu fanom Tale V Tale VI Wizard hunter – Łowca Czarodzieji – historia zabójcy na usługach sił nam nieznanych (dawniej zwanych jako siły chaosu). Przemiarza Canderę wykonując zlecenia(których celem jest osłabienie Candery o czym jednakże nie wie)… Tale VII Wielka Inwazja – Osłabione królestwo Candery staje się ofiarą inwazji….
???
Nie mam pojęcia co to ma być. Tak chaotycznie zapisane, że nie sposób się połapać. Dodatkowo jakieś niezrozumiałe (może tylko dla mnie?) wcinki typu "NVA presents: Tales of Aszkalon Tale I Weszli do podwodnych ruin." O błędach już nie wspomnę.
Na Zapomnianych Bogów...
Czemu służy coś takego jak: (i tu rzut na jej ręce które zmieniają się w ręce męższczyzny) ?
Ja poproszę to, co palił ten pan!!!
Czarnego kota?
Chaos, błędy... Szkoda czasu i miejsca na dysku.
No coś Ty Adaś taki hit a Ty bagatelizujesz
ps polecai konto Mateusz Kos 5 fotek na nk.pl znajomych 15 znajdziecie tam ciekawe linki;)
Eh... kiedyś na komunię się dziecku dawało zegarek, rower... a nie internet...