
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
Dott szedł wolno pustą ulicą. Wszystko wskazywało na to, że dzień kończy się bez żadnych niespodzianek. Słońce leżało nisko nad dachami rzędów kamienic przykryte tylko wątłymi kawałkami ciemnych chmur. Deszcz, padający wcześniej, teraz ustał pozostawiając po sobie rozrzucone na kostce brukowej brudne kałuże i zapach mokrego chodnika. Robiło się ciemno.
Wśród wąskich alejek wciśniętych pomiędzy ściany zabudowań leżały śmieci, dzielnica po której wędrował nie należała do najbardziej uczęszczanych. Pojedyncze szyldy sklepowe huśtały się opornie na wietrze, wszystkie zaśniedziałe i zabrudzone od postępującego czasu. Żaden sklep nie był czynny, a w okolicy nie było nawet jednego przechodnia.
Właśnie wtedy, bezsensownie włócząc się po brukowanych uliczkach, uwagę chłopaka przykuł jeden z szyldów. Znajdował się w sąsiedniej, bocznej odnodze drogi, którą podążał. Nie wiedział co takiego było na zwykłym drewnianym kawałku tablicy, ale jego oczy zwęziły się, a ciekawość włączyła się sama w znudzonym umyśle przechodnia. Skręcił w bok i zaczął podchodzić bliżej źródła swojego zainteresowania.
Z bliższej odległości dostrzegł, że na szyldzie nie ma zupełnie nic. Tylko metalowe okucie na bokach i dwa zardzewiałe łańcuchy trzymające go na haku. Było to conajmniej dziwne. Jeszcze dziwniejsze było to, że drzwi sklepu, do którego się zbliżał były najzwyczajniejsze w świecie – żadnych zdobień, tylko drewniana, gruba deska z mosiężną klamką. Nigdzie nie dopatrzył się żadnego napisu, o dziwo drzwi wyglądały na czyste. Kiedy już zupełnie się do nich zbliżył zauważył brak dziurki do klucza.
Zaintrygowany obejrzał się na boki, po czym ostrożnie dotknął drzwi. Były ciepłe i szorstkie, ale wydawały się grube i solidne w budowie. 'To nie byle co' – pomyślał.
– Nie wejdziesz tam, chłopcze, oj nie… – zaskoczony chłopak odskoczył od drzwi. Głos, który do niego mówił dochodził z prawej strony, więc chłopak szybko się obrócił. W sąsiedniej bramie stał mężczyzna, którego wcześniej z pewnością tam nie było.
– Nie chciałem tam wejść… Kim jesteś? – zaniepokojony Dott stał w bezpiecznej odległości lustrując opartego o ściane kamienicy obcego.
– Ja? Ja jestem Grubas. I to ja powinienem spytać kim jesteś, chyba tu nie mieszkasz, co mały? – z ironicznym tonem zrobił parę kroków w stronę Dotta, który mógł lepiej przyjrzeć się Grubasowi. Ubrany w brązowy, skorzany płaszcz, spod którego wystawały tylko ciemne, wysokie buty wyglądał na kogoś, kto przeżył wiele lat i to nie leżąc w łóżku i pisząc książki, a pracując, lub prowadząc ciężkie życie. Miał zmarszczki praktycznie na całej twarzy, szczególnie kiedy uśmiechał się, jak teraz. Mimo ochrypłego głosu nie wydawał się stary, miał ciemnobrązowe krótkie włosy i grube brwi tego samego koloru.
– Nie.. Ja tu tylko przechodziłem.
– Przechodziłeś? To nie jest dobre miejsce na spacer, szczególnie po ciemku. Nie sądzisz?
– Tak, napewno…
– Chyba wiesz jak nazywają tę dzielnice? – Grubas przerwał mu. – Myślę, że zabłądziłeś i powinieneś natychmiast wrócić w stronę głównego deptaka. Dolna strona miasta nie jest bezpieczna, a już napewno kiedy wstaję księżyc… – Tak wiem, myślałem że to jeszcze Szynkwasowa…
– Ah tak? Chłopcze, chłopcze… Tu już zaczyna się Dół. Także zmiataj stąd. Słońce już zaszło, dzieci powinny spać o tej porze! – szydził mężczyzna.
– Nie jestem już dzieckiem! Chodzę sam, gdzie chce i kiedy chce! I…
– Taki jesteś chojrak? Uważałbym ze słowami na twoim miejscu.. Ale masz szczęście, że spotkałeś tylko starego Grubasa. Za chwilkę na ulicę wylegną inni, o wiele mniej mili ludzie, którzy nie będą z tobą rozmawiać. To jak? Idziesz już sobie?
– Co to za drzwi? – nagle chłopakowi nie chciało się nigdzie iść. Chciał się dowiedzieć co tu jest grane, poza tym był prawie dorosły, nie chciał dać satysfakcji obcemu.
– Drzwi jak drzwi. Nie widziałeś nigdy drzwi? – śmiał się Grubas.
– Ale tu nie ma napisu, szyld jest pusty, i…
– Może się zmył? Albo go ktoś zmazał… Ale jeśli jesteś taki odważny, to proszę podejdź i sprawdź co to za drzwi – ciągle zaśmiewał się z młodego, który naprzekór wrócił pod drzwi – I? Co z tymi drzwiami mój drogi? Fascynujące, czyż nie? Prawdziwe, drewniane drzwi! Tego nie widuję się codziennie! Jakież to…
– To nie są zwykłe drzwi! Czemu tu nie ma dziurki? I wogóle, coś tu jest nie tak… – chłopak zaczął się złościć.
– Może przeceniasz fachowców, co? Hy hy, nie zawsze są trzeźwi przy pracy. Kto by pamiętał o takich detalach, co tam, dziurka? Klucze? Po co komu drzwi na zamek? Hy hy…
– Nie mówisz mi prawdy…
– Jak to nie? Obaj widzimy te drzwi, chyba że ty masz inne oczy od moich mój drogi, a to dopiero byłoby ciekawe… – mężczyzna wyraźnie dobrze się bawił szydząc z Dotta.
– Proszę się ze mnie nie śmiać! Pan jesteś… Niemiły!
– Hah, o tak jest niemiły! hy hy.. Niemiły pan Grubas! hy hy… – Dott zrobił się czerwony.
Rozzłoszczony odwrócił się od Grubasa spojrzał na drzwi, po czym złapał klamkę i nacisnął.
Klamka lekko skrzypnęła, ale działała. Drzwi o dziwo uchyliły się. Zza nich doleciał go tylko nieznany, ciepły kłąb powietrza i zapach kojarzący mu się z parą wodną. Zszokowany chłopak spojrzał na mężczyzne, który w jednej chwili przestał się uśmiechać. Zupełnie zmienił wyraz twarzy. Szybko podszedł krok od Dotta i złapał go za ramię.
– Zaczekaj młody! Nie wiesz co robisz… Masz rację, nie mówiłem ci prawdy… Tych drzwi nawet ja nie umiem otworzyć. Nikt nie powinien tego umiec. Widocznie ty miałeś tu trafić i to zrobić, a ja myślałem że po prostu zabłądziłeś. To rzeczywiście niezwykłe drzwi…
– Co to znaczy? Nie rozumiem… – Dott w jednej chwili chciał otworzyć drzwi na oścież, ale teraz kiedy już je uchylił byl zbyt zaskoczony niespodzianką jaka go spotkała.
– Trudno to wytłumaczyć… Raczej nie są to tematy ludzkie, tu działa bardziej przeznaczenie. Los. Słyszałeś kiedyś o czymś takim? No własnie… I to jest tak, że ja się na tym do końca nie znam, ale pilnuję tych drzwi. Bo mnie los nie dotyczy, ja mogę tylko patrzeć jak inni na niego wpadają. To nieważne! Teraz musisz wiedzieć tylko dwie rzeczy. I zapamiętaj sobie dobrze moje słowa… Nie wolno ci wymawiać słów takich jak nigdy, zawsze… Ani myśleć! Musisz mieć otwarta głowę…
– Słucham? – w tym momencie Dott już zupełnie nie wiedział co się dzieje…
– Słuchaj, słuchaj. Może w swoim czasie zrozumiesz. A teraz zapamiętuj. Nie mów nigdy. Nie uogólniaj, wyjdzie ci to na zdrowie… I druga rzecz, najważniejsza ze wszystkiego… Nie słuchaj instynktu. Nie słuchaj tkzw. głosu serca. Kierując emocjami napewno nie poradzisz sobie, wyprowadzą się na manowce, będziesz błądził aż umrzesz…
– Jak to, uczucia sa najwazniejsze…
– Błagam cię chłopcze, po prostu zapamiętaj, narazie musisz się kierować tym co ci powiedziałem. Potem może ktoś mądrzejszy ode mnie wytłumaczy ci dokładnie o co chodzi. Więc czego nie masz robić?
– Nie mówić nigdy. Nie kierować się emocjami?
– Dokładnie tak. A teraz już idź. Te drzwi nie mogą być zbyt długo otwarte.
– Dlacze…
– Nieważne! Teraz jest ci to zupełnie zbyteczne. Idź i kieruj się swoją głową. Tylko ona może ci w zyciu pomóc. Idź! – Grubasie, chyba nie chce…
– O nie, chciałeś drzwi to je masz! To nie moja wina! Sam wybrałeś! Masz swoje uczucia… – mówiąc to popchnął go w stronę ciemnego wnętrza.
Z zimnego dworu chłopak wpadł w ciemną masę ciepłego powietrza i nic więcej już nie widział.
CDN
Według mnie strasznie słabe opowiadanie. Sporo błędów, momentami czyta się wyjątkowo opornie. Ale nie to jest najgorsze, bo nad techniką i stylem zawsze można popracować, kwestia wprawy. Twoja historia po prostu nie wciąga - nie interesuje mnie co będzie dalej, co kryje się za Drzwiami. Jeśli nie jesteś jakoś specjalnie przywiązany do tej opowieści proponuję nie brnąc w to dalej. W końcu jest tyle ciekawych pomysłów które tylko czekają by je przelać na papier. Powodzenia.
Pozdrawiam,
Adam
Jak dla mnie to za krótkie, jak mozna króciutkim opowiadaniem zachęcić czytelnika do swojej twórczości?? Gdzie ciekawe postacie, barwne dialogi, fantastyczne opisy?? Jak chcesz pisać musisz trochę więcej dać od siebie:D
Zbyt krótkie nawet do tego by ocenić:)