
O ludziach, którzy się pogubili...
Tekst w najnowszej wersji znalazł się w książce "Jest dobrze" (e-book za darmo: https://ridero.eu/pl/books/jest_dobrze/)
O ludziach, którzy się pogubili...
Tekst w najnowszej wersji znalazł się w książce "Jest dobrze" (e-book za darmo: https://ridero.eu/pl/books/jest_dobrze/)
Poniedziałek
„Kultura za darmo” – Mężczyzna z twarzą Jezusa z Rio siedział w pozycji lotosu przy północnym wejściu i najwyraźniej nie przejmował chaosem wokół.
– Nie przystanąłeś bez powodu – zauważył.
– A ty nie chcesz jedzenia? Żadnego piwa? Nowego telefonu?
– Niewiele człowiekowi potrzeba. – Wzruszył ramionami.
– Ale kultura jest za darmo.
– A czy możesz obejrzeć „Odyseję kosmiczną”? Zachwycić niepociętym „Przeminęło z wiatrem”?
– Nie wiem.
– To się dowiedz. I wróć wtedy. – Zamknął oczy i na powrót odciął się od świata.
Wtorek
Miałem przecież coś sprawdzić.
Mężczyzny przy metrze nie było, za to na jego miejscu klęczała kobieta w sukience od Bossa.
– Kromkę chleba. Jedną. Błagam. – Patrzyła głodnym wzrokiem z kartonu po Passion Diamond. – A potem… potem, jak chcesz…
– Jaki masz status? – przerwałem.
– Błagam. Nie jadłam od dwóch dni. – Okręciła kosmyk wokół palca, ale nie wyszło to zbyt zalotnie, tylko tak sztucznie, jakby robiła to po raz pierwszy w życiu.
– Kup sobie sama. I weź się za uczciwą robotę.
– Błagam.
– Won.
Odszedłem, ze złością kopiąc jej kupony od Diora, te ze zniżką na dwadzieścia procent. Byłem zły głównie na siebie. Takich jak ona wałęsały się teraz tysiące. Zaczepiały na każdej ulicy i każdej stacji metra. Obwiniały wszystkich, choć słusznie poblokowano im karty. Nie chciałem mieć ich mowy nienawiści w papierach, stracić mieszkania, jedzenia i pracy. Sądy zawalone były milionami zażaleń i latami rozpatrywały sprawy prawdziwych ludzi, którzy wtedy mogli tylko żebrać lub kraść. Szczęście dla wszystkich, że niewielu potrafiło zejść na złą drogę. Bali się nawet kombinacji z nielegalną gotówką. Wiedzieli, że wszystkie ohydne czyny bez wyjątku kończą się karą, a nierzadko robotami lub wyrokiem śmierci. Nie mogło być inaczej. Kamery zbyt dobrze chroniły nas przed masowym szaleństwem.
Środa
Jezus, jak go nazywałem w myślach, znów siedział tam, gdzie wcześniej.
– Wróciłeś. – Bardziej stwierdził niż zapytał.
– Tak. Zupełnie jak ty.
– Ja zawsze wracam. – Delikatnie się uśmiechnął.
– A ja wiem, co z nami zrobili.
– To dobrze. Żal mi ludzi, ale sami na to uczciwie zapracowali. Przestali widzieć drugiego człowieka. Dali otoczyć paciorkami. Pozwolili usunąć dobro. Wpuścili obce ideologie, które latami sączyły się niczym zaraza dla duszy.
– Co teraz? Przecież jest tylu sprawiedliwych na świecie.
– Bądź dobry. Jeśli znajdzie się choć jeden prawy, to kara nie spadnie na Sodomę i Gomorę. – Po jego policzku pociekła łza.
Nie wiedziałem, dlaczego zapłakał, ale on wiedział. Kochał ludzi, teraz jednak po wielu dobrych i tłustych latach przyszedł czas na cierpienie i próbę. Tak zapisano w piśmie i nawet on nie mógł tego zmienić. Jak każdy rodzic miał granice nieskończonej cierpliwości, a każde dziecko musiało choć raz dostać szansę, żeby się sparzyć.
Czwartek
Jezusa nie było przy stacji. Nie spotkałem też nikogo w pracy. Wszystkich wywiało. Nie wytrzymali i poszli protestować.
„Human live matters”
Tego dnia ledwo uszedłem z życiem. Żywe bioroboty i martwe automaty nie znały litości. Tak zabito tysiące, ale nikogo to nie obchodziło, jak wcześniej nieprawość na ulicach. Przez chwilę przestał działać Internet i nie było telewizji… potem wszystko wróciło, trochę inne, ale jakże lepsze, i na powrót otwarto wszystkie sklepy z elektroniką. Rozdawano ją za darmo w blasku fleszy, zupełnie jak nowe chipy za stare karty płatnicze.
Piątek
Na ulicach ani nigdzie indziej nie było już tłumów. Śmieci posprzątano o trzeciej rano, dwiema trzecimi głosów w świątyniach praworządności. Demokracja odniosła pełen sukces. Wszyscy pozostali jedną wielką szczęśliwą rodziną. Dalej mogli korzystać z nieskończonej mądrości ekspertów, sączącej się z małych ekraników made in China.
…a kiedy przyszli po białych, przepraszałem na klęczkach.
Nie protestował już nikt…
Może to tylko moje wrażenie, ale czytając , w głowie migały mi pewne sceny z utworów Zajdla, Snerga-Wiśniewskiego, Dukaja a nawet Kosikowego “Różańca”.
Mężczyzna z transparentem i brodą Jezusa siedział w pozycji lotosu
…
Jezus znów siedział tam, gdzie wcześniej.
To się pogubiłem trochę. Czyli to był Jezus? Czy tylko miał brodę jak Jezus? Z poniższego fragmentu wychodzi mi że to jednak był Jezus:
Bądź dobrym człowiekiem. Jeśli znajdę chociaż jednego sprawiedliwego, to kara moja nigdy nie spadnie na Sodomę i Gomorę. – Po jego policzku pociekła łza. Kochał ludzi, teraz jednak po wielu dobrych i tłustych latach przyszedł czas na cierpienie i próbę. Tak zapisano w piśmie i nawet on nie mógł tego zmienić. Każdy rodzic miał granice nieskończonej cierpliwości, a każde dziecko musiało dostać szansę, żeby się sparzyć.
To jest mi najciężej przełknąć. Reszta opowiadania ukazuje dość spójną i mocną wizję. Jakoś mieszanie do tego Jezusa uważam w kontekście całego opowiadania za bezzasadne. Puenta też nie uzasadnia, w mojej skromnej opinii, obecności syna bożego na stacji metra.
nieskażone „Przeminęło wiatrem”?
Co rozumiesz przez nieskażone?
Zakręciła włosami, zupełnie jakby ten gest był jej obcy.
Nie potrafię tego sobie właściwie wizualizować. Zakręciła jak? Jak punk piórami pod sceną? Czy może chodziło o okręcenie kosmyka wokół palca? To bardziej by mi pasowało do kontekstu.
Sądy zawalono milionami zażaleń i nieszczęśnikom pozostawało albo żebranie, albo kradzież. To ostatnie odbierało szansę na poprawę życia i groziło torturami i karą śmierci
Tutaj się przyczepię mocniej. Kradzież nie odbiera szansy na poprawę życia, jeśli nikt złodzieja nie złapie. Wręcz przeciwnie – złodzieje kradną dla poprawy swojego życia, spieniężając ukradzione dobra. Rozumiem co chciałeś powiedzieć/napisać, ale można by to inaczej sformułować.
zupełnie jak nowe chipy do płacenia.
Może chipy płatnicze zamiast chipy do płacenia? Jak karty płatnicze. IMHO brzmi lepiej i prościej.
Wszystko posprzątano o trzeciej rano, dwiema trzecimi głosów w świątyniach praworządności. Problem został rozwiązany…
Tutaj chyba znów nie rozumiem. Jak mniemam, chodzi Ci o przegłosowanie jakiejś ustawy. Ale co to za ustawa? W jaki sposób rozwiązała problem? I czym jest problem? Bo problem protestujących ludzi został rozwiązany dzień wcześniej, przy pomocy bezlitosnych maszyn i bio-robotów.
Wizja miejscami naprawdę mocna. Warto by to opowiadanie doszlifować, bo dobrze mi się je czytało. Zaciekawiło mnie, choć nadal mam wrażenie że coś mi umyka.
Pozdrawiam
Q
Known some call is air am
Outta Sewer,
Czy byłbyś uprzejmy napisać, jakie odczucia wzbudziła druga wersja? (którą właśnie zamieściłem) Jest lepiej? Gorzej? Do d…?
Nie tylko wziąłem sobie do serca Twoje uwagi, ale próbowałem też dodać kilka detali, które mi początkowo umknęły.
Dziękuję bardzo za Twój czas i komentarz.
Jestem wzrokowcem i od razu widzę że sporo zmian. Nie wszystkie na lepsze. Tak na szybko, bo muszę dzieciom obiad ugotować. Ale nie sugeruj się wszystkim, co napiszę. To wskazówki. Formę Ty wybierasz.
twarzą wypisz-wymaluj Jezusa siedział w pozycji lotosu przy stacji metra i najwyraźniej nie przejmował chaosem wokół.
twarzą, przywodzącą na myśl sakralne wizerunki Jezusa, siedział …
Ale kultura JEST za darmo.
Chcesz podkreślić słowo jest. Rozumiem zamysł, ale wygląda to niezgrabnie. Małe litery IMHO.
albo niepocięte „Przeminęło z wiatrem”?
..albo adaptację “Przeminęło z wiatrem” z 1939 roku?
Ja, osobiście nie wiem, czy jest jakaś okrojona wersja. Jest?
Okręciła kosmyk wokół palca, ale nie wyszło to kokieteryjnie, tylko tak, jakby musiała robić to po raz pierwszy w życiu.
Jest lepiej, ale wyboldowane zmieniłbym na prostsze “robiła”.
I miałem dosyć tysięcy żebraków, którzy klęczeli na każdym skrawku ulic i na każdej stacji metra.
I miałem dosyć tysięcy żebraków, klęczących na chodnikach i oblegających każdą stację metra.
To tylko sugestia :)
Słusznie odcięto im karty płatnicze, bo narozrabiali.
To co po przecinku usunąłbym.
Rząd umywał od tego ręce i powtarzał jak mantrę, że każdy jest kowalem swojego losu.
Wyboldowane do usunięcia.
Wszyscy wiedzieli, że ohydne czyny odbierały szansę na poprawę i często-gęsto skutkowały torturami i karą śmierci.
Wszyscy wiedzieli, że zbrodnia, coraz częściej karana torturami i śmiercią, jedynie na moment poprawia jakość życia.
albo
W dzisiejszych czasach łamanie prawa, coraz częściej bezlitośnie karane torturami a nawet śmiercią, było jak rosyjska ruletka.
Powyższe sugestie są moje, co oznacza, że w taki sposób ja napisałbym te zdania. Nie musisz się nimi sugerować. W zasadzie to w ostatnim zdaniu nie podobają mi się określenie “ohydna zbrodnia” oraz zlepek “często-gęsto”.
Dobra, wrócę później żeby dokończyć, bo nie ma na razie czasu. Stay tuned :)
Pozdrawiam
Q
Known some call is air am
Dobra, mam chwilę, to polecimy dalej :)
Przestali widzieć swojego brata. Dali otoczyć kolorowymi paciorkami. Pozwolili sprzątnąć dobro sprzed nosa. Wpuścili obcych, którzy latami sączyli jad niczym rak duszy.
Przestali widzieć swoich braci. Dali się otoczyć kolorowymi paciorkami.(…) sączyli jad będący rakiem dla duszy.
Nie wiedziałem, dlaczego zapłakał, ale on wiedział. Kochał ludzi, teraz jednak po wielu dobrych i tłustych latach przyszedł czas na cierpienie i próbę. Tak zapisano w piśmie i nawet on nie mógł tego zmienić. Bo każdy rodzic miał granice nieskończonej cierpliwości, a każde dziecko musiało choć raz dostać zapałki do ręki.
Coś mi tu nie gra. To dalej jest sugerowanie że on jest Mesjaszem. I dlaczego, skoro nie jest Jezusem (albo jest, sam już nie wiem…) napisałeś że “nawet on nie mógł tego zmienić”? To on odnosi się do pana o twarzy Jezusa, tak? Sformułowanie “nawet on” sugeruje, że to człowiek który może więcej niż inni, że jest władny dokonywać czynów, które leżą poza mozliwościami większości ludzi. Jak to więc jest z nim?
Aha, jeszcze to: “każde dziecko choć raz musiało dostać zapałki do ręki”. Poprzednia wersja o sparzeniu się IMHO lepsza. Mam dwójkę dzieci i nigdy nie dałem im zapałek :)
Nie tylko jego, nie spotkałem też nikogo w pracy.
Nie tylko jego. Nie spotkałem też nikogo w pracy.
gdy prostowano je kolbami piór o trzeciej w nocy
No, nie wiem. To jakoś nie gra, albo mi się wydaje że nie gra. A gdyby tak:
gdy prostowano je twardymi stalówkami karabinowych kolb – jeśli masz na myśli tłumienie zamieszek.
lub
gdy prostowano je seriami z odbezpieczonych piór – jeśli masz na myśli podpisywanie ustaw.
Choć mogę się mylić, bo nie do końca są dla mnie jasne Twoje fabularne intencje, jakie próbujesz zawrzeć w tych słowach.
nieskończonej mądrości ekspertów, sączących się z małych ekraników made in China.
Wychodzi na to, że z małych ekraników sączyli się eksperci. A sączyć może się, w tym kontekście, ich przekaz.
To na razie tyle. Jeśli jeszcze coś będziesz chciał opublikować, spróbuj wrzucić to na betalistę. Może ktoś życzliwy zgodzi się pomóc w pisaniu. Ja akurat autorytetem żadnym nie jestem – po prostu punktuję to, co mnie razi. Fajne w betowaniu jest też to, że nikt nie widzi dyskusji i wprowadzanych zmian, prócz autora i betujących – nawet po publikacji komentarze z betowania są widoczne tylko dla nich. Spróbuj mnie w takiej sytuacji zaczepić o betowanie i przypomnij się. W miarę możliwości czasowych i intelektualnych, postaram się pomóc.
Pozdrawiam
Q
Known some call is air am
Cześć Outta Sewer,
Pozdrawiam,
T.
A czy możesz obejrzeć „Odyseję kosmiczną”? Cieszyć niepociętym „Przeminęło z wiatrem”?
A czy możesz obejrzeć “Odyseję kosmiczną”? Obejrzeć i zachwycić się nieokrojonym “Przeminęło z wiatrem”?
Uczciwi mogli wtedy tylko żebrać lub kraść
Czyli już nie byliby wtedy uczciwi. Brzmi to dziwnie. Aha, nie zmieniaj tym razem całych bloków tekstu, tylko nanoś niewielkie poprawki, bo naprawdę jest już całkiem dobrze – przynajmniej dla mnie.
ohydne czyny niechybnie
Koślawo brzmi to ohydne obok niechybnego. Ale może to tylko moje wrażenie.
niczym zaraza duszy
niczym zaraza dla duszy
Kochał ludzi, teraz jednak po wielu dobrych i tłustych latach przyszedł czas na cierpienie i próbę. Tak zapisano w piśmie i nawet on nie mógł tego zmienić. Jak każdy rodzic miał granice nieskończonej cierpliwości,
Czyli to jednak Jezus? Prosiłbym o rozwianie moich wątpliwości. Bardzo, bardzo proszę.
nowe chipy za stare karty do płacenia
Płatnicze – tego użyj zamiast “do płacenia”. Serio.
Kolorowi rycerze pozostali jedną wielką szczęśliwą rodziną.
Kim są kolorowi rycerze? Przedtem było że “wszyscy zostali jedną, szczęśliwą, kolorową rodziną”, co było jasne, bo odnosiło się do wszystkich. Teraz zmieniłeś na kolorowych rycerzy i się pogubiłem.
Ogólnie – jest o niebo lepiej, niż było. Pozostało Ci doszlifować opowiadanie głębiej, ale ja nie mam już ku temu kwalifikacji. Musiałbyś poprosić kogoś mądrzejszego ode mnie, a jest tutaj takich sporo :)
jeśli wersja trzy nie jest dobra, to chyba wrócę do tego tekstu za kilka dni – jak człowiek się stara (jak ja wczoraj i dzisiaj), to często zaczyna za bardzo kombinować
Jest już całkiem spoko. I masz rację, trzeba pozwolić tekstowi poleżeć przez jakiś czas, żeby przewietrzyć głowę. To procentuje.
myślę, że opcja z betą jest dobra – pewnie się odezwę wkrótce
Jeśli będę miał chwilkę, chętnie pomogę. Ale mogę akurat nie mieć, więc uzbrój się w cierpliwość i nie denerwuj :)
dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję.
Niezamaco :) Sam jestem tutaj nowy i wiele skorzystałem z życzliwej pomocy tutejszych weteranów. Teraz staram się spłacić dług, okazując – w miarę skromnych możliwości – pomoc innym użytkownikom.
Pozdrawiam
Q
Known some call is air am
Dokonałem niewielkich zmian we wskazanych obszarach (nie ma kolorowych rycerzy, zachwycamy się klasyką, itp.)
Celowo nie piszę jasno w tekscie, czy to Jezus czy nie. Jest przecież tekst “Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili.” Czy to wiec sam Jezus wracajacy w dniach ostatecznych? Osoba chora psychiczna podajaca się za takiego? Ktoś, to kto uważa, że to fajnie tak mówić? Przypomnę, że jest tekst mówiący o fałszywych prorokach. Czy w dniu dzisiejszych byśmy właściwie dostrzegli, że ktoś jest ponad to wszystko, co mamy? (zawsze można powiedzieć, że coś jest kwestią technologii)
Myślę, że każdy powinien sam odpowiedzieć przede wszystkim na pytanie, czy tekst opisuje już “te” czasy czy nie. Celowo nie podaję mojej interpretacji.
Jeżeli nie masz nic przeciwko, wróćmy do tego za chwilę (ewentualnie mogę zdradzić swój typ na PW, jak dokonam usunięcia anonimizacji) – obecnie muszę iść spać, a bawię się jeszcze myślą usunięcia większej części wiersza (po jednej sugestii ze świata).
PS. Będę się starał pomóc w komentarzach w weekend.
PS2. Dziękuję.
To dalej wymaga niewielkich szlifów, ale jest już całkiem dobrze.
Celowo nie piszę jasno w tekscie, czy to Jezus czy nie.
OK. Czyli zostawiasz miejsce na interpretację, co jest spoko. Dla mnie to jest Jezus :)
czy tekst opisuje już “te” czasy czy nie
Dior, Boss, “Human lives matter” – no raczej te, lub bardzo niedalekie.
Jeśli masz czas i możliwości, to polecam przeczytać “Różaniec” Kosika. Znajdziesz w tej książce kilka rzeczy, które powinny Cię zainspirować, ponieważ w jakimś sensie pokrywają się z Twoim tekstem. Zbiór opowiadań “W kraju niewiernych” J. Dukaja też powinien Ci się spodobać.
Known some call is air am
“Dior, Boss, “Human lives matter” – no raczej te, lub bardzo niedalekie.”
Nie napisałem “te” w cudzysłowiu w tym kontekście, tylko innym :)
Dobre teksty nie są złe – ponieważ dokonałem ujawnienia, to mogę powiedzieć, że sam również popełniłem kilka o cięższych sprawach na miarę swoich możliwości (nie, to nie jest reklama, tylko zwykłe stwierdzenie faktu)
W tym shorcie zamiast wiersza na końcu zostawiłem tylko kawałeczek. Tak chyba jest lepiej.
Tekst w najnowszej wersji znalazł się w książce "Jest dobrze" (e-book za darmo: https://ridero.eu/pl/books/jest_dobrze/)