
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
-Słyszałem że ta wiedźma urodzi córkę.
Powiedział Karol, spoglądając złowrogo Piotrowi. Prosto w oczy.
-No,a nawet jeśli to co?!
-Co ty nie pamiętasz ? Jak niegdyś terroryzowała naszą wioskę?
-Pamiętam,pamiętam i sądząc po tym co mówisz,to zapewne uważasz że córka zakończy to co zaczęła matka.
-Tak, i nie wiem co z tym zrobić.
-Jak dla mnie to najlepiej podczas snu ją pojmać po czym spalić na stosie.
-Na te staroświeckie metody nikt się już nie nabierze.
Mówiąc to Karol spuścił głowę w dół.
-Pfu,uczony się znalazł.A skoroś taki mądry to może masz lepszy pomysł,co?!
Powiedział Piotr wytrzeszczając oczy w stronę Karola.
-Tak się składa że mam kilka.
-W takim razie zamieniam się w słuch.
Mówiąc to Piotr zarzucił nogi na stół, a głowę podparł rękoma.
-Po pierwsze podpiszemy z czarownicą cyrograf, który polegać będzie na tym że jej córka znać nie będzie ani jednego czaru, a tym samym nie będzie nawiedzać naszej wioski.
-Do dupy.
Słysząc to Karol parsknął i wyciągnął spod płaszcza cyrograf. Rozwinął go i zaczął czytać wszystkie możliwe propozycje.
-Dno, gniot…
Te dwa słowa można było usłyszeć z ust Piotra za każdym razem, kiedy to Karol zaprzestał czytania propozycji.
-Dobra,lepiej się nie trudź i powiedz co ty tam masz dobrego na tej cholernej liście.
-Mam jeszcze ciebie na tej cholernej liście.
Wyszeptał Karol po czym znów olewając Piotra zaczął czytać kolejną serie propozycji.Aż nagle.
-Stój, to jest genialne !
-Co, co jest takie genialne ?
-Ta pozycja którą przed chwilą skończyłeś czytać, ty baranie.
Karol nie wierzył, że jego kompanowi podobał się pomysł którego nie wymyślił on sam, znów przejrzał wzrokiem kartkę.
-Zatem proponujesz odnalezienie czarownika który zgodzi się zgładzić wiedźmie i jej dziecko ?
-Tak.
-Ale pragnę ci przypomnieć że czarodzieje znajdują się w mieście, a najbliższe miasto znajduje się, no nie wiem jakieś 6 dni drogi stąd !
-Dlatego się pakujemy.
-Co ?
Karol powiedział z lekkim grymasem twarzy.
-To,chcesz pokoju w wiosce czy nie ?
-No,no chcę.
Mruknął niepewnie Karol.
-W taki razie na co czekasz ?
-Ech,w sumie to dobre pytanie.Masz rację czas ruszyć tyłek i zadbać o dobro tego zadupia !
-Nie no,Karol normalnie sam lepiej bym tego nie powiedział.
Wtem przyjaciele wyszli by się uszykować a zła wiedźma całe zdarzenie oglądała w swojej czarodziejskiej kuli.
-Exami tu moreee…….
Wyjąkała staruszka nie zdolna dokończenia zaklęcia które przed chwilą rozpoczęła wypowiadać.
-Rufusie !
Krzyknęła i wtem momentalnie z cienia pojawił się rycerz w czarnej zbroi z której hełmu wystawały straszliwe zakrwawione oczy.
-Idź i złap tych plugawych wieśniaków.Idzi i zabij ich !
Karol i Piotr byli już w drodze,a poprzez podekscytowanie nie dokuczał ani im ani ich rumakom głód i pragnienie.Ich zapał był jak zamek wręcz nie możliwy do sforsowania.Kiedy byli już jeden dzień od celu zaatakował ich Rufus pomocnik wiedźmy,chwycił Karola za płaszcz po czym zwalił go z konia,z pochwy wydobył miecz uniósł go do góry i jednym machnięciem chciał zakończyć życie Karola,lecz jednak Piotr na to nie pozwolił rzucił się na napastnika i zaczął go dusić.Lecz jego wysiłek był daremny bo jednym przyjętym ciosie w twarz upadł na ziemie,lecz los sprzyjał wieśniakom,jeden z koni kopnął kopytami rycerza w brzuch ten upadł i z bólu zwymiotował.Wtem Karol chwycił za jego ostrze,zdjął mu hełm i odciął głowę.
-Jesteś głupcem,przecież mógł nam powiedzieć kto go wysłał.
-A jak myślisz,hę ! to chyba oczywiste że zrobiła to wiedźma.
-Skoro tak to w jaki sposób dowiedziała się o naszym planie !
-Nie wiem,ale zna się na magi więc z pewnością ma swoje sposoby.
-No cóż było minęło,a teraz chodzi do końca drogi pozostał nam tylko dzień.Nie ma czasu do stracenia.
Powiedział zdyszany Karol ocierając ślinę z ust.A w tym samym czasie zadumana czarownica nawet nie śmiała zobaczyć jak idzie jej wysłannikowi,ponieważ była święcie przekonana że jej żołnierz nie może nie dać sobie rady z dwójką wieśniaków.No przecież to by było nie dorzeczne.Następnego dnia kiedy to Piotr i Karol stali ze swoimi wierzchowcami już pod bramą do miasta,wiedźma dowiedziała się o tym że jej żołnierz poległ w walce z wieśniakami wpadła w złości i po prostu nic już nie robiła tylko czekała na to co ma się stać.
-Czego tu !
Powiedział strażnik miasta gdy ujrzał naszych bohaterów.
-My w poszukiwaniu czarownika.
-Skąd wiecie że u nas go znajdziecie ?
-To że jesteśmy ze wsi nie oznacza że jesteśmy głupi,na każde miasto przypada przynajmniej jeden czarownik.
-No dobra właźcie ale nie myślcie o noclegu,za słabo was znam żeby wam ufać a w tym mieście zależy nam na dobrej reputacji i spokoju rozumiecie ?
-Tak,Tak dziękujemy !
Powiedział Piotr a po wejściu momentalnie z Karolem rozpoczęli poszukiwania czarownika,bardzo szybko go znaleźli gdyż droga do zamku w którym mieszkał była ukazana na tabliczkach.Gdy weszli i złożyli mu propozycję zgładzenia wiedźmy on nie wykrywając kłamstwa w powodzie dla którego miał to zrobić zgodził się.Gdy za 6 dni wrócili do wioski czarownica była gotowa i czekała na nich przy wejściu.Rozpoczęła się straszliwa bitwa na czary,wszyscy wieśniacy wyszli z domostw by zobaczyć co się dzieje.Czarownica pod wpływem zmęczenia opuściła ręce i została zabita przez swojego przeciwnika.Wieśniacy hojnie mu zapłacili i tak wioska odzyskała spokój na wieki wieków.
Cóż... Zacznijmy od błędów
"Powiedział Karol, spoglądając złowrogo Piotrowi. Prosto w oczy." - rozumiem, że chciałeś podkreślić ten fakt, ale ta kropka nie może się tu znajdować.
Brakuje sporo przecinków. Szczególnie w pierwszym dialogu, przed "co". Wołacz także oddzielamy przecinkiem. Z obu stron. Raz czy dwa brakło ci także przecinka przed "że" oraz "by".
"-To,chcesz pokoju w wiosce czy nie ?" - tutaj znowu przecinek jest nadmiarowy
"Wtem przyjaciele wyszli by się uszykować a zła wiedźma całe zdarzenie oglądała w swojej czarodziejskiej kuli." - "wtem" stosujemy, kiedy coś wydarzyło się nagle. Np. "Karol siedział w skupieniu nad książką. Wtem rozległ się dziwny głos...". Tutaj powinno być np. "wtedy."
"Krzyknęła i wtem momentalnie z cienia pojawił się rycerz w czarnej zbroi z której hełmu wystawały straszliwe zakrwawione oczy." - brak przecinka; "z cienia... wyłonił się"; zakrwawione oczy - to jest niepoprawne, to tak, jakby on wylał sobie krew na oczy i jej nie starł. Zmień na "przekrwione"
"Karol i Piotr byli już w drodze,a poprzez podekscytowanie nie dokuczał ani im ani ich rumakom głód i pragnienie.Ich zapał był jak zamek wręcz nie możliwy do sforsowania" - "niemożliwy"; albo skreśl pierwsze "ani" albo dodaj przecinek
"Kiedy byli już jeden dzień od celu zaatakował ich Rufus pomocnik wiedźmy,chwycił Karola za płaszcz po czym zwalił go z konia,z pochwy wydobył miecz uniósł go do góry i jednym machnięciem chciał zakończyć życie Karola,lecz jednak Piotr na to nie pozwolił rzucił się na napastnika i zaczął go dusić" - błagam, rozbij to zdanie na kilka mniejszych! A jeśli się upierasz, to wstaw chociaż kropkę po "Rufus". I pamiętaj, że w zdaniu złożonym, zdania składowe, czyli takie jego części, w których występuje czasownik, oddzielamy przecinkami. No i to "lecz jednak"... oba te słowa są synonimami "ale". Nie godzi się, by następowały zaraz po sobie.
To tylko część błędów, oprócz tego były także powtórzenia, zła pisownia wyrazów z "nie", ale i tak najbardziej doskwierał brak przecinków. Zakończenie zrobione na łapu capu, zero opisu bitwy na czary, sama historia sztampowa i nudna. Według mnie to opowiadanie zasługuje najwyżej na 3. Oceny nie wystawiam, bo nie mogę, ale naprawdę radzę poprawić błędy. Ja takie opowiadanie pisałem w 5 klasie, tyle że bez błędów. Widać, że dopiero zaczynasz przygodę z pisarstwem i nie będę Cię skreślał, ba, szczerze życzę Ci powodzenia. Ale następnym razem popracuj dłużej nad tekstem. Postaraj się wykrywać błędy. Na przecinki jest dobry sposób: przeczytaj zdanie na głos i zastanów się, gdzie robisz pauzy. Tam właśnie najczęściej (choć nie zawsze) powinieneś wstawiać przecinki. A jeśli naprawdę Ci to nie wychodzi, to spróbuj nadrobić ciekawą historią, bo to tutaj jest po prostu mało interesujące.
Pozdrawiam
Kamil, robisz postepy, ale móh przedmówca ma rację...
Ja daję dwa... Poprzedni twój teks nazwałem dnem dna. Ten to już tylko dno. No ale próbuj dalej, juz masz tendencję rosnącą, więc nie jest źle.
Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.
No, trochę jakby lepiej, powtórzę za Fasolettim...