„Słuchaj, kiedy śpiewa lud
Gdy się u ludzi zbiera gniew
Taki jest głos zjadaczy chleba,
Gdy kajdanom mówią nie
Niechaj jeden serca rytm
Zacznie jak werbel w piersi bić
A lepsze jutro zbudzi się,
kiedy wstanie świt”[1]
Część niemiecka
– Kim był Michaelangelo? – Wyfryzowany chłopak na błyszczącym ekranie zadał pytanie młodej, krzykliwie wymalowanej dziewoi, która sądząc po otoczeniu stała na deptaku któregoś z polskich nadmorskich miast.
– Eeee, żółwikiem? – Kobieta uśmiechnęła się ze słodyczą, uskakując przed podchmielonym mężczyzną z ogromnym piwnym brzuchem i sumiastym wąsiskiem, który zataczając się bełkotał coś o majteczkach w kropeczki.
– To też, ale ja pytam o człowieka. – Chłopak z mocno zażenowaną miną ścisnął mikrofon z napisem „Matura to bzdura”, aż zbielały mu knykcie.
– Włochem? To przecież każdy głupi wie. – Wyraźnie wysunęła do przodu imponujące cycki rozmiaru D.
– Dobrze. – Chłopak zignorował zaczepkę i to, że wyraźnie się nim interesowała. – A kiedy żył?
Kobieta ponownie się uśmiechnęła, tym razem zalotnie poprawiając włosy:
– A można prosić o inny zestaw pytań?
– Z czego jest znany?
– Coś mi się kojarzy. Zaraz, zaraz. – Zaczęła przygładzać włosy i przygryzać wargę. – Już wiem! Wydrukował pierwszą książkę?
– Nie.
– Dopłynął do Indii?
Boże, widzisz, a nie grzmisz. Przez trzydzieści lat rozpieprzali kraj, to mamy tylu fachowców z koziej dupy. Programy edukacyjne z TV Rozrywka zrobiły jednak swoje. – Lachim nacisnął z irytacją guzik na taskbarze, kliknął na ikonkę pauzowania, zatrzymującą wideo, i wrócił do pracy.
Która to już noc? – To było pytanie retoryczne.
Przestał liczyć je co najmniej miesiąc wcześniej. Liczyło się tylko to, żeby sprawy szły do przodu, i w sumie nieważne było to, jak długo tkwi w amoku tworzenia
W puszce na stole przed nim nie było już paskudnego energetyka, więc zgniótł ją ręką o czoło i sięgnął po kolejną, na którą wiedziony dziwnym impulsem uważnie spojrzał.
Cukier. Kwas. Kofeina. Ktoś niezły biznes na tym zbija. Cukrzyca i problemy z sercem gratis, za wszystko inne zapłacisz kartą Mastercard.
Otworzył napój, wypił porządnego łyka, beknął i wrócił do pisania kodu.
Wiedział, że teraz jest za daleko, żeby się cofnąć. Miał swój pomysł w głowie od dobrych dziesięciu lat, i przez ten czas na tyle zabezpieczył swoją ukochaną rodzinę, że teraz mógł się zająć tym, co najważniejsze.
Polska
– Jak tam praca nad split paymentem? – Pytanie padło w jednej z sal sejmowych wiodącego klubu parlamentarnego.
– A bardzo dobrze panie przewodniczący, bardzo dobrze. Wszystko idzie zgodnie z planem.
– Które banki na tym najbardziej zyskają?
– Najbardziej to pewnie niemiaszki.
– Bardzo dobrze.
– A czytał pan, jak skarbówka ganiała jakąś dobrą duszyczkę za dziesięć zeta?
– O czym u diabła mówisz?
– No o tym mechaniku, co wymienił żarówkę z dobrego serca, a jakaś inspektorka wyskoczyła, że nie dostała kwitu. Wszyscy o tym dzisiaj trąbią.
– Tyle razy im mówiłem. – Przewodniczący uderzył ręką w stół. – Jak grochem o ścianę. Wiedzą, jak bardzo nam zależy na wizerunku. Czy naczelnik wziął ją za mordę?
– Tak.
– A urząd dostał po łapach za te groszowe oszczędności?
– Dostał.
– Dobrze. – Mężczyzna się uspokoił. – Pokażecie mi potem w Internetach. Porządek musi być i kobiety nie mogą robić tych swoich gierek, gdy mamy większy cel. Co z marszem?
– Standardowo. Martwi mnie tylko to, że za dużo krawężników poszło na L4.
– Nam to chyba na rękę, co nie?
Część francuska
Atabe siedziała z dziećmi i właśnie próbowała wyjaśnić, co to jest cyfra i liczba, gdy zadzwonił jej leżący na biurku telefon.
– No odbierz. – Bezgłośnie powiedziała jej pomoc Anna, która siedziała obok.
Dziewczyna skończyła zdanie, zostawiła dzieciaki pod opieką koleżanki i wyszła przed klasę odbierając połączenie.
– Dzień dobry, czy to pani Atabe?
– Tak, przy telefonie.
– Dzwonię, żeby poinformować panią, że została pani przyjęta na studia.
– Tak. Rozumiem. Dziękuję. Do widzenia. – Atabe rozłączyła się i krzyknęła i podskoczyła: – Yeesss!!!
Polska
– Kon–sty–tu–cja! Kon–sty–tu–cja! – Krzyki z tysięcy gardeł wznosiły się wysoko w niebiosa. – De–mo–kracja! Wol–ne! Me–dia!
– Jebać TVN, jebać TVN, Polskę w sercu mam, NIE–BOJE–SIE. – Trochę dalej skandowali kibice, którzy dzisiaj zjednoczyli się przeciw wspólnemu wrogowi.
– Pol–ska, Pol–ska, POLSKA! – Emocje wzbudzały szczekaczki różnych partii politycznych.
Wszyscy mieli co świętować. Skostniałe leśne dziadki chciały zakazać przemarszów, było kilka głupich dusz z jeszcze głupszymi transparentami, a oni przetrwali i pokazali, że setna rocznica odzyskania niepodległości nie skończy się bójką.
Nie dali się sprowokować, i jak dotąd każdy podejrzany element był sprawnie usuwany i przekazywany odpowiedzialnym funkcjonariuszom praworządnego państwa polskiego.
– Do hymnu! Jeszcze Polska nie zginęła… – Tysiące czerwonych rac zapłonęło nad Marszałkowską, placem Defilad i całym centrum Warszawy, a wszyscy stanęli na baczność i zaczęli śpiewać. Chociaż na co dzień podzieleni, teraz wspólnie świętowali, że mają orła w sercu i na sercu.
Po odśpiewaniu hymnu marsz ruszył, przechodząc bez większych problemów całą zaplanowaną trasę, a obserwatorom zapadły w pamięci obrazy i fotomontaż, na którym widać było okno hotelowe z barwami narodowymi.
Anglia
„Po latach ciemności i zdradzeniu Pierwszego Sojusznika przez wszystko i wszystkich potrzebował on wielu lat na to, żeby kolejne pokolenia chłopów miały środki na wysyłanie swoich dzieci na uczelnie całego świata, a te zaczęły podnosić coraz śmielej głowy i walczyć o należne im stanowisko”.
Dla nich dziwny człowiek – pomyślał Tomasz z sympatią o pewnym brytyjskim historyku, gdy czytał jego ostatnią publikację. A dla nas prawie jak mesjasz.
„Ludzie ci mają bardzo trudne zadanie i historia kraju Pierwszego Sojusznika może teraz potoczyć się dwojako.
Pierwsza droga to realizacja projektu trójmorza, łączącego kraje Europy Wschodniej i oddzielającego Rosję od Niemiec, druga to brnięcie w dogorywający projekt Unii Europejskiej, w którym Niemcy opanowują całą Europę.
Do tego dochodzi jeszcze prawdopodobny scenariusz, w którym jeden z krajów Bliskiego Wschodu wykupuje Ukrainę i dołącza do niej wschodnią część Polski.
Kolejne zagrożenia związane jest z Chinami, dokonującymi ekspansji na cały świat i walczącymi gospodarczo z USA.
Biorąc to pod uwagę i dodając do tego wypadek komunikacyjny z dziesiątego kwietnia 2010, najbardziej prawdopodobne wydaje się, że pierwszy sojusznik będzie posiadał bazy amerykańskie na swojej powierzchni i wybierze drogę numer jeden”.
Książka przeszła właściwie bez echa, i nie zdziwiło to chłopaka. Wielokrotnie widział on, że ludzie z Europy Zachodniej czy USA często zastanawiali się, gdzie jest ta Polska i dlaczego ci dziwni Polacy tak uparcie chcą odebrać ziemię Rosji i Niemcom.
Nie winił ich, bo wiedział, że znali fałszywą wersję historii i wierzyli w nią podobnie jak w to, że Polacy niszczyli pewien nieistniejący jeszcze kraj w trakcie drugiej wojny światowej.
Polska
– Rząd jest skompromitowany i dobrze wiesz, że to ludzie mają rację. Teraz jeszcze te obchody Święta Niepodległości… – Rozpoczęło się jedno z zamkniętych spotkań opozycyjnej partii Światło.
– Co z nimi nie tak?
– Żartujesz chyba. Dla rządu to katastrofa i aż się dziwię, że wojska nie wypuścili na ulice.
– Kilkuset ludziom wydali wyroki zaoczne.
– Tak. Oburzające, że nie dali im prawa do obrony.
– Słyszałem, że wysłali wezwania do sądu na stare adresy i to się uprawomocniło. No i co niby mamy zrobić? Jesteśmy w opozycji. Wiesz, że pierwszy dalej pociąga za sznurki. Nie mamy szans, żeby cokolwiek ugrać.
– Trzeba robić prezentacje i pracę od podstaw.
– No i co to da? Nawet samoloty już kanibalizują. Czytałaś raport komisji?
– Ze Smoleńska?
– Z jakiego znowu Smoleńska? Naprawdę wszystkim odwala? Żaden tam Smoleńsk. Myślę o tym nowym raporcie, no o tym tam… – jedynka na liście wyborczej Wrokin pstryknął palcami – …tym, gdzie mówią o fotelach, co były łatane na sznurki.
– Aaaa, o tym.
– Wiesz co? Pamiętam taki serial Netflixa, gdzie polityk chciał odbić USA i zostać prezydentem. Facet wykorzystał Internet i mu się udało. Środki mamy, trzeba ich tylko użyć.
– Głupoty gadasz, a serial pamiętam. „Designed survivor” czy jakoś tak.
Część niemiecka
Siedział z kawą za trzy pięćdziesiąt i patrzył zmęczonym wzrokiem za okno pociągu.
Niskie budynki, pola, pola, chałupy.
Kurwa, jak ja się tu w ogóle znalazłem? Co ja tu jeszcze robię?
Jego sytuacja rzeczywiście była nie do pozazdroszczenia – niegdyś młody i zadziorny, robiący wielką karierę za wielką wodą, a teraz siedzący dosłownie w głuszy, w której trzymała go doskonała pensja, będąca gwarancją utrzymania rodziny.
Złota klatka. – To najczęściej cisnęło mu się ostatnio na usta.
Wyciągnął jeden z najdroższych modeli Apple, jeden z tych, za jakich wielu dałoby się pokroić, i zaczął przeglądać newsy z coraz bardziej biednego kraju.
„Rząd planuje nowy program pomocy”
Wszystko, czego się tknie, jest spieprzone.
„Dramat Joanny P.”
A kogo obchodzi, co jakaś baba robiła na kacu gigancie? Albo kogo to obchodzi, że nie ma na tipsy?
„Nowoczesność ma plan”
Tytuł na stronie zaciekawił go na tyle, że kliknął w link, wyzwalając tym samym płatność w wysokości jednego grosza.
„W dniu dzisiejszym w Krakowie zebrał się pierwszy kongres inicjatywy Nowoczesność. Tworzą ją ludzie młodzi. Stawiają sobie za cel wprowadzenie do Polski zasad demokracji bezpośredniej, dokładnie takich jak w Szwajcarii”.
Artykuł był na jednym z mniej wiarygodnych portali, i Lachim niespecjalnie się nim przejął. Mężczyzna pamiętał szumne zapowiedzi rządu, że w pięć lat Polska dogoni najbogatszy kraj w Europie. Za jego życia obiecywano drugą Japonię i trzysta milionów dla każdego, a skończyło się na zrabowaniu pieniędzy z emerytur.
Chłopak ziewnął i odłożył telefon na kolano.
Miał dosyć wszystkiego i wszystkich. Widział pogardę wybrańców narodu wybranego i nienawiść kochających socjal, którym wszystko się należy. Bardzo mocno z tym kontrastowało to, jak często wspaniałe się czuł w otoczeniu Słowian z Europy Wschodniej, Francuzów i Włochów, którzy z pewną dozą nonszalancji traktowali pewne zasady i zawsze, i wszędzie potrafili pozytywnie zaskakiwać.
Wiedział, że dalej działa muzeum polskie, i że gospodarze obdarzyli ich wielkim zaszczytem, z drugiej strony sytuacja radykalizowała się w całej Europie i nikt nie mógł być spokojny o swoje bezpieczeństwo i przyszłość.
Obejrzał się i znowu zauważył jej wzrok. Starsza pani wyraźnie sprawdzała całe otoczenie. Polowała. Szukała kogoś, kto chciałby się nią dogłębnie zainteresować.
Kobieta popatrzyła na niego bacznie, lustrując go od stóp do głów, i w końcu uśmiechnęła się zachęcająco, poprawiając niesforny kosmyk włosów.
Jest głodna – pomyślał z dziwnym niepokojem, i tak go to mocno wkurwiło, że aż się wzdrygnął. Niektóre starsze panie wiedziały, czego chcą, miały pieniądze, żeby to osiągnąć i były naprawdę niewyżyte, niestety często zmieniały kochanków jak rękawiczki i traktowały ich jak zwykłe szmaty, którymi nawiasem mówiąc się stawali.
Poczuł swędzenie w kroczu, ale ścisnął pośladki i zagryzł zęby. Najmłodsze panny zadzierały nosy i odrzucały wszystkich wychodząc z założenia, że to oni mają się o nie zabijać, trochę starsze z przerażającą chłodną precyzją szukały facetów z oznakami luksusu, a starsze panie… no cóż, te były najlepsze w łóżku i nie wybrzydzały, ale nie mogły dać dzieci.
A co to ja jakaś męska dziwka jestem? Dlaczego nie mogę być panem w swoim kraju, tylko muszę sprzedawać się na obczyźnie? – pomyślał z niesmakiem, rezygnując z zabawy, i wrócił do lektury.
Jego telefon nagle zaczął drżeć, sygnalizując nadchodzącą wiadomość. Spojrzał na nadawcę i przeczytał „Kicam”, a potem z czułością zabrał się za czytanie tego, co napisał jego mądry syn.
Polska
– Potrzebujemy sprzętu i pieniędzy – powiedział jeden z liderów zjednoczonej opozycji Lachimkiewicz na tajnym spotkaniu w restauracji ze słówkiem przyjaciele w nazwie i włożył kęs drogiego mięsa do ust, popijając go najdroższym szampanem z karty.
Miejsce budziło dreszczyk emocji z uwagi na dawne wydarzenia i było wybierane dlatego, że prywatności pilnowano tu jak nigdzie indziej.
– Nie żartuj sobie. W kieszeni masz moc większą niż potrzeba do wysłania człowieka na księżyc. – Wrokin wyraził swój sprzeciw.
– Taaaa, słyszałem o tej mistyfikacji – wtrącił.
– Załóżmy, że to była prawda. Czy można wykorzystać to co ma każdy z nas?
– O czym ty gadasz?
– Polska ma drogi i inne udogodnienia, bo tak było wygodnie dla zachodnich koncernów. Na tym trzeba budować. Ludzie się budzą z letargu po osiemdziesiątym dziewiątym i nie łykają jak pelikany tego wszystkiego, co idzie z góry. Zobacz. Są pierwsze oznaki wiosny i oddolne inicjatywy takie jak walka z olejem palmowym. Nie oszukujmy się jednak, że mamy niewiadomo jaki przemysł. I dlatego… I dlatego naszą strategią powinien być software. Mam tutaj prezentację. Na slajdzie numer dwa jest przykład z Rosji, która po upadku ZSRR wybiła się produkując bardzo dobrego PTS–DOS czy programy pakujące, albo antywirusowe. I to jest nasza przyszłość, czyli korzystanie z hardware, który jest „Good enough” i umieszczanie tam naszego software. – Były minister Glynski uśmiechnął się pod wąsem i wypił łyk bezalkoholowego szlacheckiego.
– Chłopie, o czym ty bredzisz? Przestawiło ci się w głowie od tych befsztyków z Argentyny. Zjadłbyś w końcu porządnego schabowego i tatara. – Zaśmiał się jeden z rozmówców.
– Ja przynajmniej nie promuję tego twojego gówna z kin.
– Odczep się.
– Panowie, panowie, panowie, mamy wspólny cel, konkrety. Nam interesy diełać – odezwał się ich kolega ze szkolnej ławy.
– Dobra, chcecie konkretów, to powiem wam tyle. Nastolatkom płacą grosze za to, żeby pieprzyły trzy po trzy, że najważniejszym problemem jest nieużywanie „to” zamiast „ten” czy „ta”.
– Słuchaj, to się kiedyś skończy. Słyszeliście o tej inicjatywie Nowoczesność? Podepnijmy się. Nasi ludzie są za granicą i mają środki na to, żeby implementować u nas technologie. Zachęcajmy ich i wykorzystajmy open source. Rok Linuxa…
Kilka osób parsknęło śmiechem.
– Znowu?
– Możemy też wspierać ReactOS czy Haiku.
– Te trupy? Przecież to antyki.
– No dobra, to chociaż ten pierwszy. Mamy w administracji dużo starego oprogramowania na Windows, którego nie sposób przenieść w jeden dzień.
– Litości. A bezpieczeństwo?
– Jakie bezpieczeństwo jest potrzebne, gdy masz jeden program używany z jednym urządzeniem i to wszystko jest dołączone od sieci?
– To niech wspierają ReduxOS.
– A co to za dziwo?
– Napisany w Rust.
– Rust? To od tej fundacji, co ma te swoje manifesty równości?
– Tej samej, ale to nieważne. Lepiej niech dzieciaki piszą w tym czymś niż w jakiejś starej Javie czy JavaScript. A zresztą, zróbmy inaczej. Zachęcajmy młodych, żeby pracowali dla nas u nas. Dajmy im mieszkania i jedzenie.
– Pachnie socjalizmem.
– Zejdźcie na ziemię. Taki Google ma darmowe stołówki dla pracowników. To nie socjalizm? Nie będziemy przecież otwierać barów mlecznych, można dofinansować jakieś knajpy, żeby były i pierogi, i jakaś chińszczyzna, i owoce morza.
– I ośmiorniczki. – Ktoś parsknął śmiechem.
– A dlaczego nie? Zbudujmy coś na wzór Google, to będą i ośmiorniczki.
– Amerykanie nie dadzą nam zrobić konkurencji.
– A bardzo dobrze, że o tym mówisz. Widziałeś, co Internet mówi o naszych kochanych sojusznikach?
– Pokaż.
Jeden z uczestników wyciągnął telefon i pokazał wiersz:
„I uginają swe karki,
miśki i inne smarki,
a prezydent golfa woli,
dajcie kasy, to nie boli,
kupujcie maca i Intela dziury
i F trzydzieści pięć,
i siedem trzy siedem, który
sklecił za Hindusa zięć,
a jak to za mało, są dreamlinery,
i kaganiec siedem cztery cztery,
i sprytne Patrioty,
i w demokracje zasobne floty,
my porządek zaprowadzimy
robiąc to, co potrzeba,
wizy jak kundlom rzucimy,
bo niewolników nikt nam nie da,
i choć Lach pracowity i uczynny,
to wykorzystany jak nikt inny,
i dostaje wciąż nowe podatki,
do spłacania przez dziatków dziatki,
i choć pracują uczciwi Polacy
w kołchozach wszelkich mugoli,
i pchają wózek w pracy,
bo nikt nie chce ich doli,
to pracują nie na siebie
każdy mocno zaś ich jebie…”
– Ciekawe, ciekawe. Odpowiem tak. W listopadzie 2018 ruch z serwerów Google został przekierowany przez Rosję, Chiny i Nigerię. Oni tego nie ogarniają, do tego duża część pracowników i tak jest z Azji i Europy. To wszystko trzyma się na słowo honoru. Jak zamkną wizy, to wielkie firmy są ugotowane. Naprawdę wierzycie w to, że Apple przeniesie produkcję do USA? Albo że Intel odzyska panowanie na rynku? Znajdźmy naszą niszę technologiczną, dajmy ludziom żarcie i mieszkanie, i sami niech budują dobrobyt.
– Jak z grafenem?
– Ty mi tu nie wyjeżdżam z grafenem. Wzięliście kasę, to się nie udało.
– A samochody elektryczne? Mieliśmy być potęgą.
– To już wina rządu.
– Panowie, panowie, nie kłóćcie się. – Gorąca szlachecka krew znów musiała być ostudzona przez Lachimkiewicza.
– Dobra, niby jak te mieszkania spłacicie?
– Załóżmy, że mieszkanie będzie wycenione w cenie rynkowej minus trzydzieści procent. Zastawmy lasy czy cokolwiek innego, ale na litość boską, wykorzystajmy naszą szansę po Brexicie i ściągnijmy ludzi.
– Zastawić lasy, kurwa ludzie, nagrajcie się i posłuchajcie. Mało wam jeszcze problemów po tym, jak chcą od nas tych wydumanych reparacji wojennych?
– No to niech sobie sami zbudują te mieszkania.
– Jak stoliki z Ikei?
– A co stoi na przeszkodzie?
Część francuska
Atabe nie była nigdy zaangażowana mocno w politykę, ale teraz odłożyła swojego iPhone z mocnym niesmakiem.
„Faszyzm. Flagę spalili”. – Nawet długie tygodnie po dniu niepodległości zagraniczne portale jątrzyły pisząc, że znieważono flagę trzeszczącej w posadach Europy, w której wszyscy mieli skakać tak samo, a skończyło się na tym, że byli równi i równiejsi.
We Francji pałują regularnie ludzi, a ci o tej fladze i władzy. Ohyda – pomyślała przytomnie dziewczyna.
„Katastrofa dla polskiej demokracji".
„Legalizacja małżeństw i marihuany”.
Napisaliby lepiej o artykule jedenastym i trzynastym, a nie deprawacji. – Zauważyła, jak to media były zakłamane.
Polska
– Plan jest niezły, ale co ze sprzętem? – Rozpoczął dyskusję jeden z członków zjednoczonej opozycji po przedstawieniu nowej strategii przez Światło.
– Jak to co? Nie mamy przecież zakładów.
– A te wszystkie polskie telefony i marki?
– Najczęściej chińszczyzna z polskim logo. Jedynym większym zakładem produkującym zaawansowaną elektronikę jest chyba Wilk Elektronik.
– A nie jest to tak, że składają tylko komponenty?
– No trochę.
– No dobrze, nie mamy sprzętu, czy można coś z tym zrobić?
– Myślę, że można i to dużo. Popatrzcie na Apple. Firma tak wiele razy brała gotowe rozwiązania i łączyła je w rewolucyjne produkty.
– Mamy robić tak samo?
– A mamy. Nasze hasło to „mniej to więcej”. I mam tu od razu kilka pomysłów. Pomysł pierwszy – będziemy produkować kadłubki do laptopów, gdzie całe chłodzenie będzie grawitacyjne.
– Czy to nie głupota?
– Płyta główna może być z tyłu ekranu, do tego dobre ciepłowody, i mamy przepis na laptopa roku. Idźmy dalej i zróbmy obudowy stacjonarne, gdzie całe gorąco unosić się będzie do góry. I pomysł kolejny – wyeliminujmy wszystkie niepotrzebne światełka jak te w kartach Ethernet, a do tego niech mikrofony i kamerki będą wyłączone pstryczkami.
– Nie zagalopował się pan, panie pośle? To są przecież pierdoły.
– Od czegoś trzeba zacząć. Są firmy, które to robią i mają się całkiem nieźle.
– Chciałbym to zobaczyć.
– System76. Zagalopowałbym się, gdybym mówił o wycinaniu Intel ME. Załóżmy, że te wszystkie dodatkowe funkcje wymagają jeden Watt więcej – jeśli pomnożymy to przez miliony jednostek, to mamy całkiem niezłe marnowanie energii.
– A jak włączymy do tego młodych?
– Coś się wymyśli.
Anglia
– Panie profesorze, chciałbym zaproponować pracę z obszaru sztucznej inteligencji i systemów rozproszonych.
– Słucham.
– A gdyby tak wykorzystać to, że we wszystkich nowych telefonach mamy procesory do nauczania maszynowego?
– Nie są zbyt mocne.
– No nie są, ale są połączone z siecią.
– Teoretycznie można je wyłączyć.
– Teoretycznie. No to użyjmy Always Connected PC. Te mają mocniejsze procesory i karty graficzne.
– Co pan właściwie chce zrobić?
– Prototyp kodu, który się replikuje i wykorzystuje jednostki do rozpoznawania twarzy.
– Nie pomyślał pan o jednym, czyli tym, że jednostki musiałaby wymieniać dane między sobą. Jestem pewien, że to będzie nieefektywne i narzut na komunikację będzie zbyt wielki.
– I właśnie dlatego chciałbym to sprawdzić. Taki duch w maszynie.
– Pana temat, pana ryzyko.
Tomasz uśmiechnął się, bo wiedział, że intuicja go nie myli. Realizując ten projekt czuł się jak dwadzieścia lat wcześniej, teraz jednak miał cel i środki, żeby go zrealizować…
Polska
– Co mi ta opozycja chce wcisnąć? To jakieś bzdury, że jak się cofniemy, to będziemy mocniejsi. Trzeba inwestować, inwestować i jeszcze raz inwestować, a nie zwijać się. Zróbcie jakiś nowy tramwaj tolerancji czy tęczę… Niech Pesa znowu coś oprotestuje…
– Panie przewodniczący, skończmy z tym syndromem kraju kolonialnego.
– Nie rozumiem.
– Im kraj biedniejszy, tym droższy sprzęt kupuje, czy to potrzebne czy nie. Przez lata testowano na nas różne technologie. Pan popatrzy ma swój sprzęt. Jest mocniejszy niż kiedykolwiek, a na odpalenie głupiego Worda czeka pan kilkanaście sekund. Problem nie jest w tym, że nie mamy środków, tylko w tym, że je nieefektywne wykorzystujemy. W polityce mamy marginalne znaczenie… Ale jeśli przekonany zdolnych w kraju i za granicą, że będziemy upraszczać wszystko jak w Szwajcarii, że będziemy się poprawiać, to sam pan zobaczy…
– Oj synku, synku, chyba cię przekabacili na swoją stronę.
Część niemiecka
Michaelangelo działało, a on zastanawiał się, jak zrewolucjonizuje to całą informatykę, przeżartą kompatybilnością wsteczną. Kod ściągało tysiące ludzi, teraz pozostało tylko zainteresować ludzi w kraju.
Lachim ziewnął i włączył Netflixa, w którym zaczął szukać czegoś polskiego do oglądania. 1983 miało niezłe oceny, więc zdecydował się zrobić maraton. Oglądał przygody Kajetana i miał dużo uwag.
Komuchy wybielają to, co się działo po osiemdziesiątym dziewiątym. Pokazują, że bez kapitalizmu byłoby znacznie gorzej. A może na odwrót, że z komunizmem byłoby lepiej? – Podrapał się po głowie. Kurwa. Czy to ważne, kto wymyślił traszki? Ludzie uciekają z Polski, nie rodzą dzieci, taplają się we własnym głównie. Jeśli komuchy chciały utopić kraj, jeśli chciały złamać ducha narodu, to im się udało… tylko przesadzili.
Polska
– Zacznijmy od apek, które wyjaśniają podstawowe rzeczy i które uczą historii, fizyki, matematyki. – Wrokin dążył do tego, żeby dopracować plan.
– Ale to będzie kosztować fortunę.
– Nie, udostępnimy kody na GitHubie i ludzie sami je poprawią.
– Jaja sobie robisz?
– Pójdźmy dalej. Transportoid. Pamiętasz? I kolejna sprawa. Żadnego używania usług Google ani podobnych własnościowych rozwiązań. Róbmy to dobrze, a właściwie tak, żeby działało również na czystym Androidzie.
– Mam też inny pomysł. WiFi, ale takie bez znaków identyfikacyjnych.
– No ale przecież musi być jakiś identyfikator.
– Setki urządzeń będzie tworzyło sieć P2P z numerami tymczasowymi, każda transmisja będzie skakało po pasmach tak, że niemożliwością będzie wyśledzenie tego, kto i co przesyła.
– Głupoty gadasz.
– Nie jestem informatykiem, ale czegoś podobnego używano kiedyś w Nowym Yorku. FBI było przerażone i tego zakazało. Dajmy ludziom prawdziwie anonimowy Internet.
– Mrzonki, do tego dostaną narzędzia przeciw władzy. Unia nam nie pozwoli.
– To zróbmy kontrolowany przeciek. Udostępnijmy za darmo plany urządzenia.
– A ja myślę, że trzeba dotrzeć do innych grup. „Spodnie dwadzieścia cztery, marynarka dwadzieścia osiem, Płaszczyk czterdzieści. A mówią, że ludzi nie stać”. Mówi to wam coś? Na tym trzeba się skupić. Techniczni już wyjechali i musimy dotrzeć do normalnych zwykłych ludzi. Nie mamy wyboru, jeśli kiedykolwiek chcemy coś znaczyć.
– No właśnie, co z projektem Vega?
– Polityka już wkrótce w kinach.
– Widziałem zwiastun. nie za prymitywne to?
– Co do chuja? A mamy wybór?
Część francuska
Atabe miała dosyć swojego życia. Chciała coś w nim zmienić i dlatego w końcu zajęła się działalnością charytatywną.
Ostatnio wróciła w Polski i nie chciała tam na razie wracać. Była zniesmaczona po wyjeździe, gdzie zobaczyła reklamy w kinach, które promowały biało–czarne małżeństwa Polek. Zamiast swojskiej Cichej Nocy było Silent Night i Stiele Nacht, a na każdym ujęciu pierwsza była ciemnoskóra osoba.
Ogólnie w całej Europie wrzało. Niektórzy mówili, że chciano zmusić Żydów do aliji i ucieczki z Europy, niektórzy, że chodziło o zniszczenie białego człowieka
Niech zstąpi duch twój, niech zstąpi duch twój, i odnosi oblicze ziemi, tej ziemi. – zaczęła się żarliwie modlić.
Polska
– Trzeba zacząć krytykować firmy, które wprowadzają na nasz rynek masę śmiecia. – Nowa strategia opozycji zdobywała kolejnych zwolenników.
– No to dostaniemy krytykę, że niszczymy polski biznes.
– Czy możemy im w czymś pomoc, żeby obniżyli koszty?
– Eeee, pomoc prawną w połączeniu sił? Obsługę prawną? Negocjacje z Google?
– Wiecie co? Pieprzycie trzy po trzy. Ludzie się duszą smogiem w miastach, a wy mówicie o jakichś apkach i innych farmazonach. Oni potrzebują bardziej przyziemnej pomocy.
– No dobrze, to dajmy im nowoczesne piece w zamian za serwerownie. Niech utrzymują dajmy na to przez pięć lat nasze serwery w domach jako spłatę pieców, a my zbudujemy chmury na miarę naszych możliwości.
– Pan wybaczy, ale ten slogan trąci pewnym filmem z poprzedniej epoki…
– Cloud to chmura. Doprowadzimy Internet, a w umowie będziemy brać odpowiedzialność za content.
– A co z patologiami? Sprzedadzą sprzęt.
– Tam by trzeba zrobić kotłownie osiedlowe, poza tym sprzęt będzie mocno monitorowany.
– No to, wtedy ludzie na pewno się zgodzą. – Zakpił sobie.
– Zgodzą się, jak dostaną za darmo mocne grafiki i dajmy na to po szesnaście rdzeni. My sprzęt, oni miejsce.
– No, i taką nowoczesność rozumiem.
Anglia
Tomasz miał tego wieczora niezły ubaw, gdy firma, która go kiedyś zwolniła, przysłała mu maila. Proszony był o ocenę ich pracownika w Q4 tego roku, chociaż skończył z nimi trzy lata wcześniej.
Przypomniała mu się jedna z rozmów, które musiał prowadzić z ludźmi w Anglii, którzy nie mieli pojęcia o cudach nowoczesnej techniki:
– Na czym został zbudowany ten projekt?
– Na tym laptopie.
– Chce pan powiedzieć, że warty miliony kod jest tworzony na marnym laptopie?
– Tak. To tylko pokazuje, że prawdziwy inżynier nie potrzebuje często mocnego sprzętu. Myślę, że to też doskonale pokazuje, jakich mamy ludzi.
– Nie zna się pan.
Tomasz chciał coś robić, i żałował tego, jak mocno marnowany jest cały kapitał ludzki…
Polska
– Przykro mi, ale nie może pani wjechać do kraju. – Urzędnik był grzeczny, ale stanowczy. – Nowe przepisy sanitarne.
Kobieta wygięła szyderczo usta, w które niedawno wstrzyknięto trzysta gram botoksu najnowszej generacji, odwróciła się ostentacyjnie do swojej siostry i powiedziała:
– Zobacz mała, jakie jaja.
– No tak, nie wiesz kim jesteśmy. I skąd jedziemy. – Siostra kobiety oparła ostentacyjnie ręką na biodra i odwróciła się do mężczyzny, który nie chciał ich wpuścić:
– Wiesz kim jesteśmy? Celebrytkami. Ce–le–bry–tka–mi. Rozumiesz ćwoku, czy to za trudne dla ciebie?
– Przykro mi, ale mają panie zakaz wjazdu do kraju. – Na mężczyźnie najwyraźniej nie robiły wrażenia ich obraźliwe słowa, wielkie wystające piersi, skórzane mini ani buty do kolan.
– No zobacz. Coś im się tam poprzestawiało. Dobra mała, zaraz ich obsmarujemy. To do gazet się nadaje.
Obie panie zaczęły szukać telefonów w drogich torebkach, po chwili jak na komendę wyciągnęły najnowsze modele iPhone w złotych pokrowcach i próbowały otworzyć Instagrama.
– Proszę przestać filmować, to jest tutaj zabronione. – Urzędnik powiedział to z mocnym znudzeniem.
– Phi. – prychnęła starsza siostra i zaczęła uderzać w ekran paznokciem, na którym miała małe kryształki Swarovskiego:
– A to złom. Dawaj siostra, nagrywamy z kamery.
Jej siostra skierowała na nią telefon, a w czasie, gdy kobieta poprawiała włosy, urzędnik dalej prosił:
– Proszę to wyłączyć, bo wezwę straż.
– Wi–ta–my na–szych fanów… I Mohameda… – Zdążyła powiedzieć jedna z sióstr, a druga dodać „Cześć Mohuś”, gdy nagle jak spod ziemi pojawili się żołnierze, którzy je otoczyli, wytrącając drogie zabawki z rąk.
Część niemiecka
„Siostry zostały aresztowane na granicy Polski za nielegalną próbę przekroczenia granicy. Mają odpowiadać za stawianie oporu, znieważenie urzędników oraz znieważenie hymnu. Sąd nie zgodził się na ogromną kaucję, którą miał wpłacić jeden z krajów Bliskiego Wschodu. Sprawa jest rozwojowa”. – Lachim odłożył tablet najnowszej generacji, które LOT dokładał do biletu każdego pasażera, który osiągnął status hetmana.
Mości panie, gonić kurwy i złodzieje – pomyślał pijąc szampana Aż im dupa sparszywieje.
Ostatnio miał dużo przemyśleń na temat narodowości. Szczególnie dużo dało mu do myślenia pytanie:
– Sind Sie fertig?
Chyba już wiedział, dlaczego ci wszyscy niemieckojęzyczni są tacy, a nie inni. Bo u innych mówi się ładnie, miękko i przyjemnie, a u nich niosący pomoc ambulans to szorstki i twardy „Krankenwagen”. Aż nie chce się chorować i zęby bolą od samego mówienia, gdy się zamawia to coś.
Pełno jest też takich innych słówek, i Lachim wiedział już, że to dlatego niemiaszki są tacy zimni i dlatego potrzebują swoich Oktoberfest, gdzie cycki skaczą wzdłuż i wszerz.
Niewyżyci ci ludzie, to i szukają tej swojej Lebenslauf.
Chłopak doszedł do wniosku, że nawet o miłości nie potrafili mówić, i coś takiego jak „Kocham Cię mój motylku” to odpychające „Ich liebe dich mein Schmetterling”.
Polska
– Józef Piłsudski był wielkim mężem stanu i wzorem do naśladowania. Pamiętajmy o nim, i wszystkich Polakach, którzy zginęli w Katyniu pod Smoleńskiem. – Jedna z dobrych uczennic, będąca córką lokalnego polityka, skończyła krótką kwestię, ukłoniła się i wróciła do rzędu na scenie.
– Tam tam tam tam tam tam. – Marsz żałobny Szopena wypełnił mury szkoły z tradycjami, a dzieci w mundurkach zaczęły recytować dokładnie to, co rok wcześniej.
„Lądy i morza przemierzam,
poznaję kraje z podniesionym czołem.
Polskę mam w sercu.
Nie pytam się, nie pytam się, skąd się tu wziąłem.
Dumny jestem z wolności.
Dumny z niepodległości.
Jestem Polakiem, byłem i pozostanę.
Nie dam się zdrajcom
Wierny ojczyźnie po grób stanę”
Główny patriota szkoły odznaczył odpowiedni punkt na specjalnym arkuszu, który potem musiał odesłać do kuratorium. Wiersz został napisany przez najlepszych specjalistów i miał rozbudzić wartości patriotyczne.
Nagle za plecami dzieci włączył się ekran na ścianie, na którym pokazała się polska flaga. Z głośników dało się słyszeć słowa:
„Dzisiaj jest dzień jedenasty listopada
i robimy to, co nam wypada.
Dzień ten świętujemy,
i żyć chcemy, jak chcemy.
Dzisiaj jest dzień jedenasty listopada.
Nowoczesna niech żyje, prowadzi, pomaga.”
Niektóre dzieci wstały, rozerwały mundurki na piersi, pokazując koszulki z logiem partii, i zaczęły skandować „No–wo–cze–sność. No–wo–cze–sność”.
– To skandal. – Dyrektor spojrzał na wychowawczynię i wyszedł, a wraz z nim wyszła duża część kadry nauczycielskiej.
Kobieta nie miała nic z tym wspólnego, ale była też tak bliska emerytury, że w sumie jej to nie wzruszyło. Doświadczona pedagog pomyślała, że kiedyś młoda i pełna sama ideałów sama walczyła o lepsze jutro.
Wtedy wrogiem były komuchy, a teraz?
Część francuska
„Europa umiera i cały ten rozpaczliwy gest ściągania ludzi z Afryki na niewiele się zdał. Nie docenili lepszych warunków życia, nie chcieli ich zachować, tylko woleli wprowadzać to, co przywieźli od siebie”.
Atabe była bardzo zadowolona z fragmentu, który właśnie napisała i z tego, że mieszka w kraju, w którym wolność słowa nadal jest tak ważna.
Bała się, bo zauważyła oznaki rozkładu również tu, gdzie się znajdowała. Były delikatne i niemal niezauważalne. Pociąg pomalowany graffiti. Ślady opon na parkingu po tym, jak ktoś kręcił bączki. Brak miłego powitania przy wejściu do autobusu.
Coś wisiało w powietrzu.
Polska
– Przedstawiamy państwu wyniki wyborów. Na pierwszym miejscu partia rządząca, na drugim koalicja, a Światło nie przekracza progu wyborczego. – Spiker w telewizji nie ukrywał entuzjazmu.
Anglia
Kurwa. Syndrom sztokholmski.
Wiedzial, że jego środki pozostawione w kraju znów stracą na wartości, gdy rząd zacznie rozdawać kolejne nieswoje pieniądze.
Dobrze, że jesteśmy jak feniks, i jak jest bardzo źle, to nagle dostajemy pozytywnego pierdolca.
Polska
– Reforma sądownictwa poprowadzi nas w kierunku świetlanej przeszłości. – Spikerka telewizji reżimowej czytała tekst, podczas gdy na czerwonym pasku informacyjnym widać było słowa:
„W dniu dzisiejszym aresztowano wielu działaczy opozycji, którzy próbowali obalić obowiązujący w kraju porządek”.
– Przechodzimy do kącika technicznego. Przed państwem wywiad z inżynierem Marciniakiem, który przedstawi nam nowe drony policyjne.
[1] Wiktor Hugo „Nędznicy”