- Opowiadanie: RheiDaoVan - Działanie bez sensu, polegające na rozwaleniu funkcji na cholernie dużo wyników (short)

Działanie bez sensu, polegające na rozwaleniu funkcji na cholernie dużo wyników (short)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Działanie bez sensu, polegające na rozwaleniu funkcji na cholernie dużo wyników (short)

– Panie doktorze? – Starsza pielęgniarka wsunęła się do gabinetu. – Przyjęto nowego pacjenta.

Doktor Stanisław Mączek westchnął cicho.

– Kolejny? – upewnił się.

Kobieta skinęła głową.

– No dobrze – powiedział wracając do papierów. – Niech zaprowadzą go do pozostałych.

 

 

Graliśmy w karty. Dokładniej – w Piotrusia, co raz mówiąc prawdopodobieństwo wyciągnięcia karty do pary i obliczając możliwość wygranej. Odwróciłem na chwilę głowę i odłożyłem karty na stół.

– Nowy – mruknąłem machając ręką do wystraszonego chłopaka, który rozglądał się po sali z wytrzeszczonymi oczami. Odmachał mi uśmiechając się niepewnie. Zerknął na dwóch sanitariuszy z pytaniem wymalowanym na bladej twarzy. Blondyn skinął przyzwalająco głową. Chłopak podszedł do naszej czwórki.

– Cześć – powiedziałem, by dodać mu otuchy. Sam dobrze pamiętałem, jak spięty byłem na początku.

– Cześć – odpowiedział uśmiechając się pewniej. Usiadł na podsuniętym przeze mnie krześle.

– Nazywam się Pierwiastek z Pięciu, to jest Tanges Kąta Trzydziestu Stopni, a to Pięć do Drugiej i Jeden przez X – przedstawiłem nas po kolei.

– N Plus Jeden – odpowiedział patrząc na karty. – Mogę zagrać?

 

 

(Kilka tygodni później)

 

 

Z pokoju wyrwał mnie przerażony wrzask dziewczyny. Nie pamiętam jej imienia. Jeden przez X Kwadrat? Nie ważne. Dopiero po chwili udało mi się zrozumieć poszczególne słowa z jej krzyku. Kolejną chwilę zajęło tym słowom dotarcie do mojej świadomości.

To koniec, pomyślałem. Już po nas…

Pędem rzuciłem się do sali, bijąc przy tym rekord Guinnessa w biegu przez piętnastometrowy korytarz o śliskiej podłodze. Pchnąłem dwuskrzydłowe drzwi. Tu panował jeszcze większy chaos. Widać wiadomość rozchodziła się niezwykle szybko. Niektórzy biegali z kąta w kąt, inny płakali i wygłaszali mowy pożegnalne, najczęściej do własnych kończyn.

Tylko jedna osoba nie pasowała do obrazka. Mężczyzna siedzący w fotelu patrzył spokojnie na pozostałych, z lekkim uśmiechem na twarzy. Zupełnie jakby naćpał się melisy. Podbiegłem do niego machając rękoma.

– Stary, uciekaj! – krzyknąłem mu w twarz – Nie słyszałeś?! Wszystkich różniczkują!

– Spokojnie – odpowiedział z pogodnym wyrazem twarzy. – Ja jestem E do X.

 

 

 

***
Short eksperymentalny, możliwe, że hermetyczny. Ze wszystkich niemal stron na podstawie dowcipu/ opowiastki.

Koniec

Komentarze

Faktycznie, anegdotka krótsza niż tytuł, ale to miły przerywnik. Generalnie puenta słabawa, choć przyznam całość napisana znośnie, przejrzyście i nawet ciekawym stylem.

Jak ja byłem taaaaki mały....
To ta opowiastka miala już taaaką brodę.

Plagiat po prostu.

Wykorzystanie uczelnianego dowcipu. Może faktycznie powinnam była to zaznaczyć, co ninejszym czynię.

Forma dowcipu, która aktualnie krąży w uczelnianych kuluarach ma zdecydowanie zabawniejsze zakończenie.

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

Rzeczywiście nie dla wszystkich...

To znaczy żart nie dla wszystkich.

Czyli kompletny niewypał z mojej strony. No cóż, zdarza się.

Heh, ale z tą 1 to ktoś przesadził.

Hm... Albo anonimowy jedynkowicz, albo urtur za bezczelne wykorzystanie dowcipu.

Podobają mi się twoje opowiadania, naprawdę bardzo lubię je czytać, ale szczerze - to co napisałaś i wstawiłaś - przyznam się nie spodobało mi się ani trochę. Albo jestem już taki tępy (z wiekiem człowiek głupieje) i anegdotki nie zrozumiałem, albo ta opowiastka ma jakąś wadę. Nie pisz już więcej czegoś podobnego, możesz eksperymentować, ale bez przesady.

I faktycznie ktoś przesadził z tą jedynką!

Pozdrawiam.

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Hm, dziękuję mkmorgoth, to miłe :)

Mogłabym to skasować w cholerę, ale niech zostanie dla mnie ku przestrodze, żeby więcej czegoś takiego nie popełniać.

A cały dowcip polega na tym, że zróżniczkowane e^x daje... e^x.

O, sam tytuł to definicja różniczkowania zaczerpnięta z Nonsensopedii. Dlatego "wariaci" żegnali się ze swoimi kończynami.

Zrozumiałem w czym rzecz, chociaż matmy nie trawię.
Takie sobie :) Żarcik i tyle.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Przyznaję - z tą jedynką to byłem ja.
Tę anegdotę w fefdziesięciu wersjach (mniej lub bardziej rozbudowanych) znało już pokolenie moich Rodziców. Zatem wykorzystanie owego żartu wprost jako głównej idei miniaturki uznałem za dyskwalifikujące.

Nie ma sprawy RheiDaoVan, tutaj trzeba sobie pomagać. Krytyka jest ważna dla każdego piszącego, nie tylko dla profesjonalisty czy początkującego. Może Ty mi pewnego dnia też coś napiszesz, jak ja jakiś swój kolejny tekst tutaj zamieszczę.

P.S. Dzięki za wyjaśnienie o tym różniczkowaniu. Teraz już pojmuję w czym rzecz :)

Pozdrawiam.

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

> RheiDaoVan: Czyli kompletny niewypał z mojej strony. No cóż, zdarza się.

Ano, ci którzy "siedzą w temacie" poczują się zniesmaczeni jawnym wrzuceniem znanej anegdotki. (Oczywiście napisanie na początku, że jest to własna wariacja na znany temat, pomogłoby...) Ci, którzy w temacie nie siedzą, w większości nie zrozumieją przesłania i odniesień.

Nota bene ta miniatura mogłaby stanowić część "antologii dykteryjek matematycznych pod redakcją RDV" - i wtedy by była zupełnie na miejscu, żadnych podejrzeń o plagiat by nie było. Jako kolejną historyjkę można by tam było zamieścic choćby rozwinięcie takiej: "Podchodzi do tablicy wykładowca i zapisuje: niech epsilon będzie mniejsze od zera."

Albo: Istnieje trójkąt ABCD (takim dowcipem kpiliśmy z uczniów najlepszego liceum matematyczno-informatycznego w mieście). W porządku, zrozumiałam. Brak pomyślunku z mojej strony i tyle.
 Owszem, mogłam napisać taki wstęp, ale opowiadanie (short też) powinno bronić się samo. To poddało walkę po kilku sekundach. Mówi się trudno.

Albo: Istnieje trójkąt ABCD (takim dowcipem kpiliśmy z uczniów najlepszego liceum matematyczno-informatycznego w mieście). W porządku, zrozumiałam. Brak pomyślunku z mojej strony i tyle.
 Owszem, mogłam napisać taki wstęp, ale opowiadanie (short też) powinno bronić się samo. To poddało walkę po kilku sekundach. Mówi się trudno.

Weźcie, ludzie, ktoś wstawił jedynkę. Toż to nie ocena, a podstępny cios w plecy! Aż tak źle to przecie nie jest... ja bym wstawił tak z 3,5 do 4.

Prawie żywcem mój pierwszy rok i poranny wykład z algebry, z nieodłączną "anegdotką" na początek :)

@ RyanPolak, jedynka od urtura za wykorzytanie, jako głownego tematu, powszechnie znanej anegdotki. Powiedział, że on, powiedział za co, więc nie podstępny cios w plecy, bez przesady ;)

Pardon, nie doczytałem w komentach. Zatem dzięki za sprecyzowanie.

Wystawię 6 dla podniesienia średniej po niesprawiedliwie wystawionej jedynce :)
Dowcip do mnie dotarł (dziękuję Ci, kochane liceum).

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Dzięki, dj Jajko :)

przypomina mi się stare powiedzenie:
odpierwiastkuj się ode mnie, bo jak ci przyparabolę, to się zlogarytmujesz i przed nawias wyskoczysz.

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Lagą w rytmie wal, lagą w rytmie!

Stary dowcip i "nie ważne" oddzielnie? O jejku jej, udam, że tego nie widziałam.

Nowa Fantastyka