
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, w pewnym królestwie stary mędrzec przed swą śmiercią wyjawił królowi przyszłość. W ostatniej godzinie spoczywający na łożu boleści mędrzec zaczął błagać, by sprowadzić do niego króla. Gdy króla obudzono i przyprowadzono, mędrzec przytrzymał władcę mocno za rękę, przyciągnął jego ucho do swych ust i słabym głosem wyszeptał straszliwą przepowiednię: królewski syn, królewicz, w dziewiętnaste urodziny skaleczy się mieczem i zaśnie, i nikt nie będzie w stanie go zbudzić.
Od tamtego czasu król trzymał swego potomka z dala od wszystkich ostrych narzędzi. Do ćwiczeń wystarczała drewniana broń, z czym królewicz łatwo się pogodził. Usiłowano też skłonić zainteresowania dziedzica w stronę ksiąg, astrologii i poezji, ale królewicza nigdy te zajęcia nie porwały.
W dziewiętnaste urodziny królewicza wyprawiono wielkie przyjęcie. W ogólnym harmiderze ktoś – mimo długiego procesu itortur nie udało się ustalić, kto – zostawił otwartą zbrojownię. Gdy na dziedzińcu trwały tańce w najlepsze, królewicz wymknął się z zabawy, bo z przejedzenia i przepicia dręczyły go dolegliwości żołądkowe. Kiedy wracał z zamkowego wychodka, zobaczył, że otwarte jest pomieszczenie, w którym nigdy jeszcze nie był. Nie wahał się ani chwili, wszedł do zbrojowni.
Pod ścianą stały miecze, całe rzędy wspaniałych, błyszczących mieczy. Królewicz nie wiedział dotąd, że miecze mogą być takie piękne, i że w zamku jest ich tak dużo. Postanowił spróbować jak to jest walczyć prawdziwym mieczem, wybrał więc pierwszy lepszy z tych, które stały pod ścianą. Miecz okazał się jednak za ciężki i spadł królewiczowi na nogę. Królewicz nie zdążył krzyknąć z bólu, po prostu osunął się na podłogę i zasnął tak, że nikt nie mógł go dobudzić.
Załamany, stary król pilnie studiował księgi z nadzieją, że może znajdzie jakiś sposób na odczynienie czaru. W końcu stał się królem-mędrcem, a z roku na rok królestwo podupadało ze względu na to, że władcy nie obchodziła już ani polityka, ani rolnictwo, ani armia.
***
Od zaśnięcia królewicza minęło dobrych parę lat. Do królestwa przybyła dzielna rycerka. Była to młoda, mądra dziewczyna wsławiona odwagą i sprytem. Niewykluczone, że wynikło to raczej ze zbiegu okoliczności, jakkolwiek w noc poprzedzającą przybycie rycerki król wyczytał w mądrej księdze, że obudzić królewicza może napar z ziela, które kwitnie w jednej z górskich jaskiń. Niestety, o czym ostrzegał autor księgi, jaskinia cieszyła się złą sławą. Drogi do niej strzegł niedźwiedź, wejścia do środka bronił wielki wąż-dusiciel a samym zielem ponoć opiekował się smok. Król, po latach studiowania podobnych treści nie pokładał w tej metodzie za wiele nadziei, ale skorzystał z okazji i zaoferował dzielnej rycerce skrzynię złota i rękę królewicza, jeśli uda jej się zdobyć ziele.
Rycerka nie należała do strachliwych. Zapakowała prowiant nadrogę, przygotowała liny i narzędzia, naostrzyła miecz, wskoczyła na konika i pojechała w góry.
Co do strażników ziela, księga miała rację. Całe szczęście konik rycerki wiele w swym końskim życiu widział i podobnie jak rycerka, nie zaliczał się do płochliwych. Pod koniec trzeciego dnia wędrówki rycerce zagrodził drogę niedźwiedź. Stanął na dwóch łapach, wyższy niż dwóch rosłych mężczyzn
-Nie przejdziesz, naiwna dziewczyno – powiedział.
Rycerka nie wdawała się w dyskusje. Rozpłatała mu mieczem brzuch, a potem dobiła ciosem wserce.
Następnie ugotowała sobie kolację, przespała się i ruszyła wdalszą drogę. Ponieważ teren stał się wyjątkowo skalisty, prowadziła konika zamiast na nim jechać.
U wrót jaskini spał wąż. Rycerka zdziwiła się trochę, że wąż śpi, i że nie obudziły go jej kroki ani też stuk podków konika, niemniej nie zastanawiała się wiele i zręcznie odcięła wężowi głowę.
Wspinaczka wsamej jaskini nie okazała się wcale prosta. Rycerka musiała założyć system uchwytów i przymocować liny. Zajęło jej to cały dzień.
Wydawało jej się, że jak dotąd poszło aż za łatwo, a z doświadczenia wiedziała przecież, że to oznacza niechybnie kłopoty w dalszej części misji, więc jaskinia napawała ją lękiem. Zapaliła w końcu kaganek, spuściła się wąską studnią w dół. Z dna studni można było udać się w prawo lub w lewo. Rycerka podrzuciła miecz, i ponieważ strona ostrza z wygrawerowanym napisem znalazła się na wierzchu, rycerka poszła w prawo. Trudno powiedzieć jak długo wędrowała, gdyż w jaskini jest ciemno itrudno mierzyć czas według Słońca. W końcu drogę zagrodził jej smok. Maleńki, stary smok pachniał sadzą i popiołem.
– Nie przejdziesz – powiedział
Na rycerce nie zrobiło to wrażenia.
– Odsuń się, chyba że chcesz bym ci odcięła głowę – rzekła spokojnie – idę po ratunek dla królewicza – no, sio
Smok odsunął się.
Dalej, za wąskim przejściem, którego usiłował bronić smok znajdowała się wysoka komnata. Tam właśnie rosło ziele, wątła roślinka z czerwonawymi liśćmi. Rycerka zerwała trzy listki, wsadziła je za pazuchę i zawróciła.
***
Nikt nie wierzył, że napar z ziela pomoże, ale już po pierwszym łyku, jaki wlano przemocą do gardła królewicza, dziedzic otworzył jedno oko, a po kolejnych dwóch łykach zapytał przytomnie gdzie jest, po czym sam wypił resztę iwstał. Król o mało nie postradał zmysłów z radości. W zamku zapanowała radość i ucztom, zabawom i wizytom nie było końca. Niestety, o roli rycerki w obudzeniu księcia kompletnie zapomniano. Ostatecznie, po miesiącu od zakończenia wyprawy, w trakcie wieczornej audiencji król wraz z królewiczem postanowili łaskawie z nią porozmawiać.
– Dzielna rycerko – powiedział królewicz – chciałem ci bardzo podziękować za uratowanie, ale nie ożenię się z Tobą. Nie dostaje ci urody aponadto zachowujesz i ubierasz się jak mężczyzna. Na dokładkę jesteś wyjątkowo brutalna. Nie chcę takiej żony.
Co miała zrobić biedna rycerka? Nie miała nawet czelności upomnieć się o obiecaną skrzynią złota. Obróciła się na pięcie, wyszła z sali, odszukała w stajniach swego konika i tak, jak zwykła to czynić dosiadła go po męsku i odjechała w siną dal…
czerwiec 2009
Feministki atakują część II... (^^).
"Rycerka"- to istnieje takie słowo? Bo myślałem, że tego się nie odmienia. No, chyba że to neologizm.
A tak na serio- trochę literówek i niepoprawione spacje rzucają się w oczy. Po wklejeniu należy jeszcze raz przejrzeć tekst. A co do tekstu- to taka sobie bajka, napisana bez polotu i konsekwencji, przynajmniej według mnie. I znów o szowinistycznych mężczyznach.
strasznie dużo spacji gubisz
i literówek trochę
tekst taki se
zdrowia
Literówki i spacje.
Ogólnie kiepskie. Fabuła nijaka, zdania nijakie. Gdyby było dłuższe to nie doczytałbym do końca. Zdecydowanie stać Cię na więcej,
To co mnie najbardziej udrzyło: rycerka?!
Czyżby kolejne słowo do kolekcji wszelkich psycholożek i socjolożek? Nie zrozum mnie źle, ale mnie krew zalewa, jak takie słowa widzę. ;)
król, królewicz, królewicza, królewicz, królewski...
rycerka, rycerce, rycerka, rycerka, rycerka...
Jak powiedział Lassar - ciągle gubisz spacje. Historyjka nudna i bezbarwna. Jeśli to miało być coś w stylu "anty-bajki" (brak szczęśliwego zakończenia etc.) to się nie udało.
- Odsuń się, chyba że chcesz bym ci odcięła głowę - rzekła spokojnie - idę po ratunek dla królewicza - no, sio
Smok odsunął się.
Jezu... Padłem po prostu. Xd
Katy, to na pewno Twój tekst? Bo w porównaniu... Brr.
O rety, ale na nią siedliscie wszyscy ? "Zapakowała prowiant nadrogę, przygotowała liny i narzędzia, naostrzyła miecz, wskoczyła nakonika ipojechała wgóry.", a mnie sie tutaj wydaje, że i "konik" i "rycerka" i ten cały powtarzalny "krolewicz" - jest celowym zabiegiem tej parodii. Tylko coś rzeczywiście literki posklejane, ja też tak miałam jak wklejałam tekst (wrrr ). I to: "- Odsuń się, chyba że chcesz bym ci odcięła głowę - rzekła spokojnie - idę po ratunek dla królewicza - no, sio
Smok odsunął się." - jaki potulny ten Smok :))) Fajne i uśmiałam sie z tej śmiertelnie poważnie opisanej historii ;)
- Odsuń się, chyba że chcesz bym ci odcięła głowę - rzekła spokojnie - idę po ratunek dla królewicza - no, sio
--- Odsuń się, chyba że chcesz, bym odcięła ci głowę --- rzekła spokojnie. --- Idę po ratunek dla królewicza. No, sio!
Wiesz, agozgago, historia jest opowiedziana doprawdy bezbarwnie, bezemocjonalnie. Suchy zapis w kronice. Autorka niezaangażowana w dzieło, eksperyment?
Hmm, no ja to w takiej postaci odebrałam. Napisane od niechcenia, wyśmianie pewnej bajki... Stąd to "a sio" - dla mnie :). Bo nawet w baśniach , mimo że różne akcje się zdarzają, smok na - a sio, nie reaguje tak żywo ;). Także, jaki zamysł miała autorka, zwłaszcza że jej wcześniejsze teksty są na poziomie, nie mam pojęcia, ale myslałam że to było celowe pisanie. Czekam na wyjaśnienia od autorki :).
Brak spacji to nie moja wina (poprawiłam je zresztą). Mogę wysłać plik odt na dowód. Przekopiowałam to z open office (dotąd kopiowałam z worda) i dopóki się nie dodało, wyglądało ok.
Nie jestem feministką, jednak z "obserwacji uczestniczącej" wynika, że żyjemy w kulturze, gdzie kobieta musi być silniejsza od mężczyzny, a potem mężczyzna i tak jej nie chce, bo jest silniejsza. Myślę, że gdyby mentalność naszych czasów przeniesiono do czasów rycerskich, zjawisko "rycerek" (damskiej formy rycerza) byłoby nieuniknione.
No więc tekst miał być eksperymentem (nie wiem dlaczego inni porównują to do innych moich tekstów o zbawianiu świata, bo to inna kategoria) i raczej grą. Pierwotnie był to po prostu wpis na moim blogu.
W bajkach królewicze świetnie posługują się bronią i nie chodzą do wychodka. Przecież spuszczenie miecza na nogę wygląda idiotycznie i ma tak wyglądać. Smoki trzeba zabijać, i bywa to długie i męczące, podobnie z innymi potworami.... To miała być trochę antybajka...
Zauważyłem, że ludzie oceniają Twoje teksty, porównując je… do innych Twoich tekstów – a to oznacza, że jesteś rozpoznawalną firmą na tym portalu. W bardzo krótkim czasie zdołałaś zelektryzować uwagę tutejszego, często mocno zniechęconego i apatycznego elektoratu. A ten tekst? No cóż, bardzo dobra… prowokacja (bo inaczej nie potrafię tego nazwać). Mi osobiście spodobało się zakończenie: "nie jesteś ładna, więc nie chcę, żebyś była moją żoną". Wbrew pozorom, bardzo życiowe spostrzeżenie. Wielu facetów tak myśli, szczególnie w przedziale wiekowym 15 – 35 lat.
...always look on the bright side of life ; )
Czyli dobrze, z właściwą dla siebie dziecinną gracją, odebrałam ten tekst. Ufff. Pozdrawiam ;)
Istniały rycerki i istnieje do dzisiaj takie słowo. Zmieniło znaczenie, ale jak najbardziej funkcjonuje.
Mnie się podobało. Literówki zapewne winą kopiowania, więc się nie czepiam.
Niezbyt mię to przekonało. Motyw odwrócenia płci w bajce (królewicz, rycerka, mag) - w porządku, ale co najwyżej na drabułkę by wystarczył. Z kolei jeśli odwracamy, to czemu smok, a nie smoczyca?...
Jest też kilka Elementów Komicznych. Głównie tyczących pokonywania kolejnych stworów na drodze bohaterki. Ale - moim zdaniem - jest ich ciut za mało, żeby utwór za totalną parodię uznać, ot, wywołały uśmieszek i tyle. W czasach poszrekowych nie robią już specjalnego warzenia.
Ogólnie: pomysł może i był, ale trzeba zacznie więcej, by coś z tego wartego czytania wycisnąć.
Katy, pisz Ty lepiej te teksty o zbawianiu świata, bo takie bajki naprawdę Ci nie idą, a przynajmniej ta. Masę powtórzeń masz na początku, przez co ja się już gubiłem w tym królu, królewiczu... Sama fabuła, cóż, jeśli to miała być parodia, odwrócenie bajkowych motywów, to wyszło Ci kiepsko. Nudne, przewidywalne, nie śmieszne (dla mnie przynajmniej)... Po prostu, jakby nie Twój tekst... Nie dziw się, że porównujemy je do innych. Ja przyzwyczaiłem się do wysokiego poziomu Twoich opowiadań i bardzo lubię je czytać, a tu takie coś popełniłaś... Oj oj oj... Co do oceny, to cóż... Głupio mi walnąć Ci dwa, lub trzy, więc nie daję nic. Ale na tyle bym ten tekst ocenił...
Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.
Nic się nie martw, nastepny tekst o zbawianiu świata wykańczam chyba od trzech tygodni, tylko, że jak tekst ma być przyzwoity, bez powtórzeń, nadmiaru imiesłowów, błędów logicznych etc to nie jest to robota na jeden wieczór ani nawet na dwa...
No to czekam.
Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.