
Tytułowy Zorthant, to coś w rodzaju świata równoległego, gdzie nie ma ludzi, lecz są różnego rodzaju istoty fantastyczne. Poniższy tekst, to fragment historii o tej krainie.
Tytułowy Zorthant, to coś w rodzaju świata równoległego, gdzie nie ma ludzi, lecz są różnego rodzaju istoty fantastyczne. Poniższy tekst, to fragment historii o tej krainie.
– F4? – spytał spokojnie robot.
– Pudło – powiedział Danny, próbując właśnie wygrać w statki. – K1?
To nie była przyjacielska rozgrywka. Danny, był rzadkim złotołuskim smokiem, pracującym w agencji TUI (Towarzystwo Ukrytych Innych). Agencja ta, zajmowała się pilnowaniem, aby nikt z Zewnątrz nie dowiedział się o istnieniu krainy Zorthant i wszystkich magicznych stworzeń żyjących tu. Miejscowe istoty też nie powinny się dowiedzieć o Zorthant, bo to wzbudziłoby zainteresowanie i mogłoby być bardzo kłopotliwe. Właśnie, dowiedział się o istnieniu nowego gatunku Magów, ukrywających się w Jaskini. I właśnie teraz, tą samą Jaskinie opanował nowo powstały robot K1, każący nazywać siebie Klarowerem.
– Klarower, a nie K1. Ile razy mam powtarzać? – warknął robot, wciąż nieco przewrażliwiony na tym punkcie. – To znaczy, pudło.
Gra nie doszła nawet do połowy, kiedy pod pałacem Klarowera rozległy się jakieś niepokojące dźwięki. Smok spojrzał na swoich towarzyszy. Maga Amandę, będącą poprzednią królową Jaskini, jej córkę Marthę, która wcześniej mieszkała na Zewnątrz i nawet nie widziała o Zorthant, jednorożca Gronita i przyjaciela, oraz przełożonego smoka – pegaza Woleda. Nikt nie wiedział co właściwie się dzieje. Podobnie zresztą, jak robot. Czym prędzej wybiegli na ulicę. Roboty niszczyły budynki i atakowały każdego, kogo zobaczyły.
– Masz z tym coś wspólnego? – Danny spytał Klarowera.
– Wcześniej nic takiego się nie wydarzyło – powiedział Klarower. – Wszyscy do pałacu. Może jeszcze jest nadzieja.
Wszyscy posłuchali się Klarowera i zawrócili do pałacu, ponieważ uznali to chwilowo za najlepsze wyjście.
– Musimy coś wymyślić – uznał Gronit. – Te roboty są dosyć wolne. Damy radę je prześcignąć.
– Ale ja nie – powiedział Klarower.
– Ty zostajesz – warknął smok.
– Skąd mam mieć pewność, – zaczął Klarower – że przy próbie ratowania magów, nie zniszczycie robotów.
– My też ci nie ufamy – powiedziała Martha. – A Gronit może nas zwyczajnie gdzieś teleportować. Więc nie masz tu nic do gadania.
– Ach tak – uśmiechnął się robot. – Dobra, skaczcie.
Gronit lekko się zdenerwował, kiedy odkrył, że nie może użyć rogu, aby gdzieś ich teleportować. No tak. Osłona antyteleportacyjna wokół pałacu.
– Jak chcesz iść z nami – westchnęła Martha – to lepiej wymyśl, jak stąd wyjść. Na ulicy jest pełno robotów.
– Ja mam pomysł – powiedziała Amanda. – Był tu kiedyś odrzutowiec i…
– Eee… – zawahał się Klarower. – Niewykluczone, że sprzedałem go za papryczkę chillie. Przy mojej budowie przesadzili z nią trochę i mam teraz do niej słabość.
– Co?! – oburzyła się królowa. – Trudno. Mam jeszcze samolot.
– Kiedy sprzedawca chillie mnie oszukał – westchnął Klarower. – wymieniłem samolot na wykrywacz kłamstw.
– Nie masz swoich pieniędzy do wydawania? – warknęła Amanda..
– Kiedy tu przyszedłem, skarbiec był napełniony złotem – zauważył Klarower.
– To było moje złoto – warknęła Amanda.
– To nie moja wina, że go nie zabrałaś – uśmiechnął się psotnie Klarower.
Pomysłów było coraz mniej. Dowiedzieli się jeszcze, że Amanda miała tu jeszcze niezły, sportowy samochód, ale on również okazał się nietrafioną opcją. Klarower jest w połowie z hematytu, jak inne roboty, ale w połowie z magnesu. A podłoga w garażu jest namagnetyzowana. Wszyscy spojrzeli wyczekująco na Klarowera. Skoro to on obala wszystkie pomysły, to niech teraz on coś wymyśli.
– Jest jeszcze jedno wyjście – westchnął robot. – Ale to ostateczność.
– Dotarliśmy już do ostateczności – uznał Gronit.
– Racja – westchnął robot. – Chodźcie, na dach.
Kiedy weszli, robot zaczął coś do siebie szeptać, po czym zmienił się w samolot. Nikt z zebranych nawet nie wiedział, że roboty tak mogą.
– Wchodzicie? – spytał Klarower.
– Tylko Gronit – powiedział Danny. – Reszta poleci sama. Magowie też potrafią dosyć nieźle latać.
– Zaraz potem odlecieli. Na dole jednak, wciąż widać było roboty. Danny się zaniepokoił, kiedy zobaczył, że roboty wysuwają sobie z ręki broń.
– Klarower? – spytał Smok. – Nie zapomniałeś o czymś wspomnieć?
– Bez obaw – powiedział Klarower. – Lasery mają tylko te roboty, w kolorze czerw… Ok, mamy problem. Gdzie my tak właściwie lecimy?
– Tam, gdzie zmierza większość robotów – powiedziała Martha. – A o co chodzi?
– Chyba trafili mnie w ogon – uznał Klarower.
Wewnątrz samolotu, Gronit zaczął powoli panikować, że się rozbiją. Pozostało niewiele czasu.
– W odpowiednim momencie otworzę drzwi – poinformował Klarower. – A ty wyskoczysz.
– Ta część z wyskakiwaniem jest ważna? – spytał Gronit.
– Nie wiem, co by się stało, gdybym się zmienił z powrotem w robota, z tobą w środku, – powiedział Klarower – ale wątpię, czy chcę próbować. W najlepszym wypadku zmienilibyśmy się w hybrydę.
Po kilku minutach, Gronit wyskoczył. Jednorożec rozumiał, że muszą znaleźć miejsce z jak najmniejszą liczbą robotów, ale muszą też dosyć szybko wylądować. Gronit zaraz potem natknął się na pięć robotów. Cztery żółte i jeden biały.
– Każdy kolor robota ma inną cechę – powiedział Klarower. – Żółte mogą razić prądem na niewielką odległość, a białe mogą się robić niewidzialne.
Jeszcze bardziej się zaniepokoili, kiedy biały robot zniknął, a żółte zaczęły się niebezpiecznie iskrzyć.
– Powiedz, że ty też coś potrafisz – poprosiła Klarowera Martha.
– Potrafię się zmieniać w samolot – westchnął Klarower. – I mogę też leczyć. Pierwotnie miałem być robotem lekarskim.
– Świetnie – westchnął Gronit. – Niedługo może się nam przydać lekarz.
– Spróbujmy chociaż się gdzieś telepor…. – Amanda nie dokończyła, bo nagle roboty się zatrzymały.
Nagle, podszedł do nich obcy smok. Danny wyraźnie go rozpoznał i nie był z tego powodu zadowolony. Złotołuski smok, wiedział, że brązowy pobratymiec nazywa się Rolly. Kiedyś się kolegowali. Do czasu, kiedy Rolly gdzieś zniknął i nigdy nie powrócił. Po dwóch tygodniach poszukiwań, uznano go za zmarłego.
– Gdzieś ty był, tyle lat? – warknął Danny.
– To tu, to tam – zaśmiał się Rolly. – Wreszcie znalazłem tę Jaskinię i zacząłem nowe życie.
Danny szybko streścił historię Rolly'ego, reszcie ekipy, po czym sporunował wzrokiem drugiego smoka.
– Martwiliśmy się – warknął.
– Niepotrzebnie – powiedział Rolly. – Mam się dobrze. Programuję roboty i dziwię się, że ten jeden się uchował, lecz to tylko kwestia czasu.
– Licz się ze słowami hologramie – warknął Klarower. – Gdzie jesteś?
Danny rozejrzał się. Hologram? Nagle, zobaczył niedaleko niebieskiego robota. Domyślił się, że one tworzą z kolei hologramy i dzięki temu, Rolly się z nimi kontaktuje. Ale chyba nie podałby im adresu.
– Gandalfa 9 – powiedział Rolly. – Nie spóźnijcie się.
Wszyscy się nieco zdziwili, ale przynajmniej mają adres. Ale dlaczego Rolly mówił im, gdzie się znajduje. Spytali o to Klarowera.
– Nie chciał tracić okazji przeprogramowania ostatniego robota – westchnął. – Lub nie chciała.
– Jak to nie chciała? – zdziwił się Danny. – Chyba znam płeć mojego kolegi z dzieciństwa.
– Robot mógł zniekształcić przekaz – uznał Klarower. – Równie dobrze, może to nie być twój znajomy.
Woled się na chwilę zastanowił. No cóż, atak z zaskoczenia mogą odrzucić. Zdaje się, że wchodzą właśnie w paszczę hydry. Ale czy mają inne wyjście? Amanda i Klarower jako jedyni znali okolicę, więc to oni prowadzili na Gandalfa 9. Po niedługiej podróży, dotarli na wyznaczoną ulicę. Kiedy weszli, na samym środku wielkiego pokoju stał humanoid.
– Hej, ty – warknął Woled. – przeprogramowywanie robotów jest wzbronione.
– Pierwsze sssłyszę – powiedział humanoid wężowym głosem.
– Przedstaw się – powiedział Danny.
– Uważam, że pierwsssi powinniście sssię przedstawić – uznał nieznajomy. – Ale niech wam będzie. Jesstem Hydra.
– Taka, jak za dawnych czasów? – spytał Gronit.
– Ta sssama – zaśmiał się nieznajomy i pokazał Transformator, co bardzo nie spodobało się Danny'emu.
Oznacza to, że może być to prawdziwa hydra. Dawniej, były bardzo częste w Zorthant. Najdziksze ze stworzeń. Jednak, smok był pewien, że one już wyginęły. Niestety, mylił się. Nieznajomy zdjął transformator i zmienił się w prawdziwą wielogłową hydrę. Danny nigdy nie widział tego stworzenia w rzeczywistości i raczej tego nie żałuje. Po przemianie, Hydra nie wyglądała już na kogoś, kogo można by tak łatwo lekceważyć.
– Dziękuję za sssprowadzenie robota – powiedziała Hydra. – W zamian możecie odejść.
Danny właśnie pomyślał, że jeśli Hydra zdobyła władzę nad robotami, a roboty wcześniej przejęły władzę w królestwie magów, to teraz Hydra tak naprawdę włada Jaskinią. Nie wyglądało to zachęcająco.
– Powiedz chociaż, jak przeprogramowujesz te niewinne stworzenia – warknął Klarower.
Gronit się cicho zaśmiał. Nigdy nie uznałby roboty za niewinne stworzenia. Jednak Hydra, ku zdziwieniu jednorożca, odpowiedział.
– Zatrudniłem hakera – powiedział krótko.
– Moglibyśmy się jeszcze rozejrzeć? – spytał Woled.
– Nie ufam ssssmokom – warknęła Hydra. – Podobnie jak jednorożcom, pegazom i magom. Nie należę do tych, co zdradza wszystkie sssekrety pierwszemu, kto ssssprowadzi do mnie maga.
Gronit uśmiechnął się w duchu. Miał już pewien plan. Hydry są groźne, ale nie grzeszą inteligencją. Ponieważ mają wiele głów, to łatwo je ze sobą skłócić. Zaczął atak z nadzieją, że przyjaciele domyślą się, co robi.
– Mam tylko pytanie, do tej najładniejszej głowy – powiedział niewinnie. – Wiesz, że ta druga najładniejsza obgaduje cię z tą najmądrzejszą?
– Kto to robi? – warknęła jedna z głów. – Pewnie Blue. Jest niessssamowicie zazdrosny.
Tak. Głowy hydry łatwo skłócić. Pewnie dlatego te stworzenia już dawno wyginęły.
– Jednorożcowi coś sssię przewidziało – powiedziała inna głowa. – Nie sssłyszałam, aby ktokolwiek kogoś obgadywał.
– Dlaczego ssądzisz, że to chodzi o ciebie? – spytała kolejna głowa.
Hydra kręcąc się w kółko, strąciła ogonem jakąś książkę o otworzyła tym samym tajne przejście. Gronit już miał przejść, kiedy…
– Nie widzicie, że ten jednorożec nas wkręca – warknęła jedna z głów i Gronitowi ciarki przeszły po grzbiecie. – Ja jestem zarówno najładniejsza, jak i najmądrzejsza.
Gronit odetchnął z ulgą, kiedy wszystkie głowy rzuciły się z oskarżeniami na tą ostatnią. Mieli trochę czasu, aby znaleźć hakera, kimkolwiek on jest. Kiedy zeszli po schodach, trafili do niewielkiego pokoiku. Martha wreszcie zauważyła, że Woled dość długo się nie odzywa.
– A ty co myślisz? – spytała go.
– Nie podoba mi się tu – powiedział krótko pegaz.
Podeszli do biurka na środku pokoju. Stał tam komputer, a za nim, Rolly. Danny się zawahał. Klarower dał mu nadzieję, że jego znajomy jednak nie spiskował od dawna z wrogiem.
– Hej kolego – warknął Danny. – Długo cię nie było. Zła hydra cię zatrzymała?
– Danny? – spytał zdziwiony Rolly.
– Nie, obcy gryf – warknął smok. – Skąd znałeś kod?
– Jaki kod? – nie zrozumiał Rolly.
– Do Jaskini – wyjaśnił Danny, a widząc zdezorientowanie Rolly'ego, westchnął. – Nieważne. Kto ci to zlecił?
– Wilkołak – powiedział smok. – Mark. Mówił, że to dobrze płatna, szybka robota. Całkiem uczciwa.
– Oszukał cię – uznał Danny. – Na czym to miało polegać?
– A co, to jakieś przesłuchanie? – zirytował się Rolly. – Pracujesz dla policji?
– Nic ci do tego – warknął Danny, po czym sposępniał. – Ale przyjaźniliśmy się, więc jesteś mi winien wyjaśnienia, nawet, jeśli nie mam nic wspólnego z policją.
– Skoro musisz wiedzieć – westchnął Rolly – to programuję gry.
– A co wiesz o robotach? – spytał Danny.
– O jakich robotach? – Rolly wyraźnie nic nie wiedział.
– A co robi Hydra przy wejściu? – spytał Danny. – Stróż?
– Podobno jest łagodna – westchnął Rolly.
– Gdzie można znaleźć tego Mark'a? – spytał Danny.
– Roanist – Rolly rzucił nazwę miejscowości.
– Dobrze – powiedział smok. – Póki nie wrócimy, zrób przerwę w programowaniu. Mark nie będzie zły. Masz tu jakiś bezpiecznik prądu?
Martha rozumiała, że Roanist pewnie jest daleko i zanim wrócą, roboty mogą narobić więcej szkód. Jedyne wyjście, to wyłączyć tutaj prąd, z nadzieją, że uśpi to roboty w Jaskini. Gdyby mieli szczęście, roboty pewnie wróciłyby do normalności. Ale marne szansę, aby mieli szczęście. Klarower zaczął nieco panikować. Robot rozumiał co właśnie planują zrobić.
– Chwila, moment – syknął. – O co chodzi? I dobrze wam radzę, zastanowić się nad odpowiedzią.
Wszyscy spojrzeli na Klarowera z odrobiną współczucia. To prawda, że on pierwszy podbił Jaskinię, ale nie jest trudno zrozumieć, co robot czuje w takiej sytuacji, kiedy musi na trochę uśpić inne roboty, aby móc im potem pomóc.
– To jedyny sposób – powiedział Danny. – To może nieco potrwać, a jak ich nie wyłączymy, to kto wie, co zdążą zrobić.
Klarowerowi się to jak najbardziej nie podobało. Rozumiał jednak powagę sytuacji. Po jakimś czasie, skinął głową.
– Zgoda – westchnął. – Róbcie, co uważacie za słuszne.
Rolly pokazał im przycisk, który wyłącza elektryczność w całej Jaskini. Klarower wciąż przyglądał się wszystkiemu z niepewnością. Martha miała nadzieje, że przeprogramowane roboty się wyłączą, ale nie życzyła tego Klarowerowi, mimo że wielokrotnie ich irytował. Kiedy wyłączyli prąd, ich przepuszczenia okazały się być jednak słuszne.
Zielony Smoku czy też Zielona Smoczyco (portal defaultowo ustawia kobietę, więc jeśli nią nie jesteś, możesz to zmienić), fragmenty nie cieszą się popularnością na naszym portalu. Zachęcałabym Cię zatem do napisania zamiast wyrwanej z kontekstu scenki pełnoprawnego, zamkniętego fabularnie opowiadania z Twojego uniwersum – takiego, które pozwoliłoby je poznać, ale miało wyrazistych bohaterów (w ogarnialnej liczbie) i składną fabułę i akcję z początkiem, rozwinięciem i zakończeniem :)
Zwracam również uwagę, że w przypadku pytań w dialogach obowiązuje ta sama zasada, co dla zdań twierdzących, czyli:
– A co wiesz o robotach? – Spytał Danny.
→ – A co wiesz o robotach? – sSpytał Danny.
Warto też nie powtarzać w kółko “powiedział, spytał, warknął”, bo to robi fatalne wrażenie.
Nie wiem też, dlaczego Klarower mówi kursywą.
A tu jest fajny wątek ogólnoportalowy:
https://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842676
http://altronapoleone.home.blog
Drakaino, dziękuję za komentarz. Pytania w dialogach zostały już poprawione. Mam niewielkie doświadczenie w pisaniu opowiadań. Jeśli chodzi o Klarowera, to próbowałam zaznaczyć, że jako robot, mówi nieco innym głosem, niż pozostali bohaterowie.
Zasadniczo kursywą zaznacza się myśli, więc może to być mylące.
I jeśli będziesz mieć więcej bohaterów, może Ci zabraknąć czcionek ;)
Przynoszę radość :)
GreenDragon – pisanie opowiadań ma jedną zasadniczą zaletę (oprócz ich poczytności tutaj): ogarniasz fabułę. Ich czytanie ma dokładnie tę samą zaletę :) Fragmenty mają to do siebie, że właściwie nic nie opowiadają, więc mała szansa, że kogoś naprawdę zainteresują. Poza tym piszesz, że masz małe doświadczenie z pisaniem opowiadań, ale chyba z pisaniem powieści nie masz dużego ;) Spróbuj, mamy akurat dwa konkursy na portalu, może zaprezentujesz coś w którymś z nich? Może być z uniwersum. Linki do konkursów:
https://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/23073
https://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/22978
http://altronapoleone.home.blog
– F4? – spytał spokojnie robot.
Aliteracja.
– Pudło – powiedział Danny, próbując właśnie wygrać w statki. – K1?
OK… ton ustalony. Mam nadzieję, że go utrzymasz.
Danny, był
Nigdy, przenigdy, przeprzenigdy NIE wsadzaj przecinka między podmiot, a orzeczenie. Mam w nosie, że tak robią portale informacyjne, to jest błąd.
Agencja ta, zajmowała się
Jak wyżej.
żyjących tu
Żyjących tam – nie tu, tylko tam. W tamtej krainie, nie tu, gdzie my jesteśmy. W ogóle przestawiłabym szyk tego zdania: … o istnieniu krainy Zorthant i wszystkich żyjących tam (zamieszkujących ją?) magicznych stworzeń.
Właśnie, dowiedział się
Bez przecinka, chyba, że to ma być coś takiego: A, właśnie, dowiedział się ostatnio…
teraz, tą samą
Tę, i bez przecinka.
każący nazywać siebie Klarowerem
Każący się nazywać.
Amandę, będącą poprzednią królową Jaskini
"Będącą" jest zbędne – unikaj nadmiaru "być", a zwłaszcza pochodnych od niego.
nie widziała o Zorthant
Literówka.
jednorożca Gronita i przyjaciela, oraz przełożonego smoka
Przecinek wprowadza niejednoznaczność – czy przyjaciel i przełożony to ta sama osoba? Bo z przecinkiem wygląda na to, że nie.
nie wiedział co właściwie się dzieje
Nie wiedział, co się właściwie dzieje.
posłuchali się Klarowera
Bez "się".
przy próbie ratowania magów, nie zniszczycie robotów.
Bez przecinka.
Gronit lekko się zdenerwował, kiedy odkrył, że nie może użyć rogu, aby gdzieś ich teleportować
Pokaż to. Opisz scenkę.
papryczkę chillie
Chili. Chyba, że to jakieś Twoje własne papryczki, wtedy OK.
Mam jeszcze samolot.
Odrzutowiec to też samolot.
warknęła Amanda..
Namnożenie kropek.
w połowie z magnesu
To nie jest konkretny związek…
namagnetyzowana
Namagnesowana.
spojrzeli wyczekująco
Z wyczekiwaniem. Nie wszystko, co opisuje czasownik, musi być przysłówkiem.
Chodźcie, na dach.
Ten przecinek nie musi być błędem (może oznaczać pauzę), ale pewna nie jestem.
Nikt z zebranych nawet nie wiedział, że roboty tak mogą.
No, właśnie. Dochodzimy do sedna problemu… ale o tym na koniec.
Magowie też potrafią dosyć nieźle latać.
To co się tak denerwowali tymi samolotami? "Dosyć" osłabia już dość słabe "nieźle" i chyba nie jest tu potrzebne.
– Zaraz potem odlecieli.
To nie dialog, więc po co ten myślnik?
Na dole jednak, wciąż widać
Bez przecinka.
roboty wysuwają sobie z ręki broń
Znaczy się co? Coś takiego?
te roboty, w kolorze
Bez przecinka.
Gdzie my tak właściwie lecimy?
Dokąd lecimy.
Wewnątrz samolotu, Gronit zaczął powoli panikować, że się rozbiją.
Pierwszy przecinek zbędny, poza tym – znowu, to trzeba pokazać.
w robota, z tobą w środku
Bez przecinka.
W najlepszym wypadku zmienilibyśmy się w hybrydę.
… dlaczego?
Po kilku minutach, Gronit wyskoczył.
Bez przecinka. Przecinki służą do rozdzielania zdania na mniej więcej samodzielne części – tu jedna część może być samodzielna, ale druga nie.
Każdy kolor robota ma inną cechę
To nie jest jasne w pierwszym czytaniu.
Nagle, podszedł
Bez przecinka.
Danny wyraźnie go rozpoznał i nie był z tego powodu zadowolony.
Że go rozpoznał?
smok, wiedział
Mówiłam, bez przecinków między podmiotem, a orzeczeniem.
Po dwóch tygodniach poszukiwań, uznano go za zmarłego.
Bez przecinka.
był, tyle lat
Tu też.
historię Rolly'ego, reszcie ekipy
I tu. Speaking is a free action?
Programuję roboty i dziwię się, że ten jeden się uchował
Znaczy, czego uniknął? Programowania?
Licz się ze słowami hologramie
Przed wołaczem – przecinek.
Nagle, zobaczył
Bez przecinka.
one tworzą z kolei hologramy
Tworzą? Chyba są projektorami? I po co "z kolei"?
dzięki temu, Rolly
Bez przecinka.
Nie spóźnijcie się.
Godziny nie podał…
Wszyscy się nieco zdziwili, ale przynajmniej mają adres.
Mieli. Nie zmieniaj czasu w środku zdania (wyjątek – mowa zależna).
Jak to nie chciała?
Tu przecinek, bo "nie chciała" jest cytatem i trzeba je oddzielić: Jak to, nie chciała?
Równie dobrze, może to nie być twój znajomy.
Równie dobrze to może być kto inny, nie twój znajomy.
Woled się na chwilę zastanowił.
Zastanowił się chwilę.
No cóż, atak z zaskoczenia mogą odrzucić.
Nie brzmi to po polsku, prawdę mówiąc.
Po niedługiej podróży, dotarli
Bez przecinka.
wężowym głosem
Jakim?
Oznacza to, że może być to prawdziwa hydra
Oznaczało. I – co właściwie? Niezadowolenie Danny'ego?
Dawniej, były (…) Jednak, smok
Oba przecinki do kosza.
Najdziksze ze stworzeń.
Nie łączy się z otoczeniem.
zdjął transformator
Teraz małą literą?
Danny nigdy nie widział tego stworzenia w rzeczywistości i raczej tego nie żałuje
Danny nigdy dotąd nie widział tego stworzenia w rzeczywistości i raczej tego nie żałował.
Nie wyglądało to zachęcająco.
Do czego?
Gronit się cicho zaśmiał.
"Się" stoi przed czasownikiem, ale niekoniecznie razem z przysłówkiem. Dałabym: zaśmiał się cicho.
nie uznałby roboty
Nie uznałby kogo? czego? robotów.
strąciła ogonem jakąś książkę o otworzyła
Nie "i"?
A ty co myślisz?
A ty, co myślisz? Ponadto – od "a ty" zaczyna się zwykle wypowiedź kontynuująca rozmowę.
za nim, Rolly
Bez przecinka.
Hej kolego
Hej, kolego.
widząc zdezorientowanie Rolly'ego
Widząc, jak zdezorientowany jest…
bezpiecznik prądu
Nie wyłącznik?
prąd, z nadzieją
Bez przecinka.
rozumiał co właśnie planują
Rozumiał, co.
radzę, zastanowić się
Bez przecinka.
Po jakimś czasie, skinął głową.
Jak wyżej.
przycisk, który wyłącza
Wyłączał.
przyglądał się wszystkiemu z niepewnością
A czemu nie "niepewnie"?
Kiedy wyłączyli prąd, ich przepuszczenia okazały się być jednak słuszne.
"Być" zbędne. I – jakie przypuszczenia?
Masz kłopoty z interpunkcją, ale ważniejsze jest co innego. Otóż weszłam tu w przeświadczeniu, że natrafię na całkowity bełkot (za co przepraszam – naprawdę nie powinnam) i jestem zaskoczona in plus – Twoje dzieło wyraźnie celuje w adamsowski absurd. Nie wbijaj się w dumę – od Adamsa dzielą Cię całe parseki, ale nonsens i rozsypanie przyczynowe, które jakoś mimo wszystko nie męczą masz opanowane. W sumie tekst robi jednak wrażenie pierwszego szkicu (zwłaszcza momenty, w których załatwiasz całą scenę jednym zdaniem).
Pracuj dalej.
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.