
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
– Czcigodni bracia w Chrystusie! – słowa biskupa Stefana rozchodziły się donośnym echem pod sklepieniem kościoła – zebraliśmy się tutaj w ten chłodny, styczniowy dzień, aby rozsądzić sprawę nie cierpiącą zwłoki.
Zgromadzeni na synodzie biskupi pokiwali potakująco głowami. Po kościele rozszedł się szmer rozmów i komentarzy. Wzrok wszystkich wpatrywał się w nieruchomą postać zasiadającą na piedestale ołtarza. Siedzący obok adwokat wystraszonym wzrokiem wodził po sali, darmo szukając sprzymierzeńców. Przypadła mu w udziale rola o wiele trudniejsza, aniżeli samemu oskarżonemu.
– Dlaczego… – biskup Stefan zwrócił się teraz w kierunku oskarżonego, podnosząc głos – tak chciwie uzurpowałeś sobie prawo do Świętego Tronu Stolicy Apostolskiej, skoro byłeś już biskupem Porto i wedle dekretu świętego soboru nicejskiego, owczarni swojej opuścić nie mogłeś!?
Po kościelnych nawach rozszedł się pomruk aprobaty dla słów biskupa oskarzyciela. Postać oskarzonego Formozusa nawet nie drgnęła. Jedynie obrońca oskarzonego czuł, jak po plecach cieknie mu strużka lodowatego potu.
– Bracia! – grzmiał oskarżyciel zagłuszając niepewny głos obrońcy – już trzeci dzień, jak obradujemy, więc czas najwyższy podjąć decyzję! Czy podpisujecie się pod dekretem o detronizacji przeklętego Formozusa?
Zebrani przytaknęli w milczeniu, jakby licząc, że w ten sposób choć częściowo zrzucą z siebie brzemię hańby, w jakiej przyszło im uczestniczyć.
Stefan kiwnął głową na swego sekretarza, który podał mu do ręki pergaminowy dokument z wypisanym wyrokiem.
– Oto dokument detronizacji! – krzyknął, unosząc zwój przed zebranymi niczym krucyfiks – Daję go wam, aby nikt po wsze czasy nie zarzucił mi, że sąd ten nie miał znamion uczciwego, chrześcijańskiego procesu!
Sekretarz papieski wziął na powrót dekret i zaczął podchodzić po kolei do biskupów i kardynałów, zbierając od nich podpisy. Gdy było już po wszystkim, biskup Stefan oznajmił:
– A teraz kara, którą wymierzyć winna władza świecka, jako zbrojne ramię chroniące Kościół Boży!
Na te słowa do kościoła wszedł oddział zbrojnych. Podeszli do siedzącego Formozusa, a dowódca straży złapał jego prawą dłoń i odłamał mu trzy palce, którymi niegdyś Formozus błogosławił wiernych. Skrzywił się przy tym, zakrywając nos i usta rękawem.
– A teraz, czcigodni bracia, należy zrzucić go z tronu, który bezprawnie zajmował! – zagrzmiał kolejny wyrok Stefana VII. Na te słowa strażnicy zerwali z Formozusa szaty pontyfikalne i narzucili nań worek pokutny. Zebrani kiwali głowami w milczeniu, z trwogą przyglądając się żołnierzom. Ci wywlekli Formozusa na zewnątrz, gdzie wleczono go ulicami Rzymu, ku milczącej aprobacie ludu. Gdzieniegdzie podnosiły się jednak głosy oburzenia:
– Jakże to tak można! Żeby ciało zmarłego odgrzebywać i nad zwłokami w pochówku cgrześcijańskim pogrzebanymi, tak się znęcać.
– Toż to synod trupi odstawili! – dodawali inni, nie kryjąc oburzenia.
Gdy żołnierze znaleźli się nad brzegiem Tybru, zmasakrowane resztki ciała Formozusa wrzucono w nurt rzeki.
Dawno temu...w Rzymie. Na faktach.
Cholerka, taki dobry tytuł... Mocny, brzmiący... I wziąl na miniature zmarnował. I to jeszcze taką oczywistą...
Jak dla mnie pointy brak, bo wydarzenie znałem.
Nie wiem, o co Ci chodziło...
Powtórzenia, literówki. W dłuższym tekście się je przeacza, a w krótkim wkurzają. Zresztą łatwiej jest zapanowac na trzema akapitami niż na 50 stronami....
I choć też znałem wydarzenie (zresztą mające miejsce niejednokrotnie) to mnie tam przypadło do gustu;) Bo nie każdy o tym fakcie słyszał i zakończenie może być zaskakujące (chociaż się zdradzasz we fragmencie o odłamywaniu palców;)).
I tematem, i formą dobre na short.
Brawo.
Otóż to, "władza świecka, zbrojne ramię".
Niezłe.
A ja się będę mądrować...uwaga: niecierpiący, niecierpiącą; niecierpiący; niecierpiące
" aby rozsądzić sprawę nie cierpiącą zwłoki." :p "Nie" z przymiotnikami piszemy łącznie :D. Poza tym krótkie i tematyczne! Ja jestem na "tak" :)
" aby rozsądzić sprawę nie cierpiącą zwłoki."
Mam dziwne wrażenie, że w tym konkretnym przypadku był to celowy zabieg...
Hmmm...niech pomyślę... Skoro tak, to odwołuję :) swoje "mądrości"!
@niezgoda.b- nie wierzę, stałaś się fanką mojej prozy;)
szoszoon - "proza" to dość szerokie pojęcie. To opowiadanie jest ok.
Wzrok wszystkich wpatrywał się... :P -To nie lepiej było po prostu napisać, że wszyscy się wpatrywali?
Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.