
Ciemność, która ogarnęła przestrzeń
zakorzenioną w twoim umyśle,
rozlała się wśród szczątków emocji, których się pozbyłeś.
Pozbyłeś się ich, by wciąż posiadać te beznamiętne, kryształowe oczy.
Nienawidzę cię i każdej cząstki twojej osobowości,
zepsutej i niebezpiecznej.
Nienawidzę cię szczerze.
Szczerze modląc się każdego dnia, przeklinam dzień, w którym cię stworzyłem.
Stworzyłem twoją postać
wyglądającą jak pierwszy płomień rozpalonego ogniska.
Powstałeś w złym świecie – zbyt prawdziwym,
żebyś się spełnił.
Zostałeś pożarty
przez ten świat.
Zniszczył cię, zmusił do pozbycia się uczuć,
którymi zostałeś obdarzony.
Karmisz się cierpieniem innych ludzi,
z których pozostają szczątki wspomnień ich bliskich.
Nie uronisz łzy, patrząc konającym prosto w oczy,
które tracą blask, stają się beznamiętne, kryształowe.
Wiersze wolne to trudna sztuka, choć wydaje się banalna, w końcu w wierszu wolnym można wszystko. Nooo niestety tak nie jest, czego dowodem jest ten, jak i inne twoje wiersze. Poetyckości w tym nie ma w ogóle. Nie wystarczą egnigmatyczne zdania ułożone w wersy, by zrobić z tego poezję. Po prostu nie.
I gdy oczy otworzę dech mi w piersiach zapiera, myślę sobie: a może księżycowa chimera?
Nijak nie jestem w stanie pojąć, co Autor miał nadzieję powiedzieć. :(
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Tak, jak w przypadku poprzednich.
Tutaj jest zalążek jakiejś atmosfery, ale to za mało, by zrobić porządny utwór.
Dla podkreślenia wagi moich słów, Siłacz palnie pięścią w stół!