
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
Noc jak na wrzesień cholernie duszna była.Elka przewracała się z boku na bok,bezlitośnie ugniatając świeżo wykrochmalone prześcieradło.
– Nie no,to bez sensu-pomyślała.
Podirytowana , wstała i zapaliła papierosa .Pierwszy wdech i poczuła zamęt w głowie ,przy drugim było jeszcze gorzej.
-To skutek niedotlenienia-zamruczała pod nosem.
Zgasiła tlącą się fajkę ,włożyła przyciasne dżinsy , spraną koszulkę i wyszła z mieszkania.Zagwizdała na łaciatego kundla i wspólnie udali się w stronę miasta.Czuła się bezpiecznie.
Często chadzała tą drogą .
Żólte latarnie ,oświetlały krzywy chodnik,w przydrożnych krzakach grały świerszcze .Tuż za przystankiem ,swój początek brały mury cmentarza komunalnego .Elka często nań chodziła, w odwiedziny do licznych ciotek ,wujów i innych członków rodziny.Była ostatnią z rodu i testament pamięci spadł na nią.
Mijając drugą z bram, usłyszała szelest.Spojrzała i z niejakim zdziwieniem ,zobaczyła wychodzącego z cmentarza meżczyznę.
-Ot hiena-szepnęła do klombu z kwiatkami.
Już miała na czerwonej komórce, wykręcić nr 997 ,ale dostrzegła ,że mężczyzna niczego przy sobie nie ma.Było około trzeciej w nocy ,czego więc szukał na cmentarzu?
Cofneła się ,by schować się za pniakiem klonu,ale pies zaczął warczeć.
-Klimek,Klimuś do nogi -prawie bezgłośnie wołała psa.Bez rezultatu.
Mężczyzna szybko zorientował się ,że pies nie jest sam .Spojrzał w jej stronę.Przerażona chciała uciekać ,ale nie mogła się poruszyć .Spanikowana ,chciała krzyknąć ,jednak głos ugrzązł jej w gardle.Pozostało jej patrzeć.Mężczyzna był wysoki ,zbudowany..ubrany w miarę przyzwoicie .Zaczął iść w jej stronę, bardzo powoli i spokojnie .Kiedy już do niej doszedł ,bez słowa wziął ją za rękę i wtedy, chyba straciła przytomność.Kiedy ją odzyskała ,leżała pod miejską kaplicą.Na niebie widoczne były pierwsze zorze, a w zaroślach kwiliło ptactwo.Cała mokra od deszczu lub rosy ,wstała i pognała do bramy wyjściowej.Tysiące myśli tłukły się jej po głowie,niczego nie pamietała.Drogę do domu pokonała w błyskawicznym tempie.Na podjezdzie spał Klimek i nawet nie zauważył ,jej powrotu.Elka , sciągnęła z siebie przemoczone ubranie i weszła do wanny.Bolała ją skóra, napuściła więc gorącej wody ,cały czas zastanawiając się ,co jej się przytrafiło.Po kwadransie ,nieco do siebie doszła.Czesząc włosy spojrzało w lustro .Nigdy, tak piękna się sobie nie wydawała.Twarz miała świeżą,rumianą ,usta czerwone ,a w oczach czaił się dziki błysk .
-Boże,co się stalo-zapytała …
Łyknęła relanium i postanowiła,że spróbuje zasnąć.Śnił jej się nieznajomy z cmentarza ,to jak podszedł.Śniło jej się ,że ją całuje,dotyka i tak długo bierze .Tak intensywnie .I ,że jest jej tak dobrze.Kiedy w końcu się obudziła miała pewność, że to wszystko , stało się naprawdę.I wcale ,zupełnie wcale, nie była zaskoczona kiedy na udzie zobaczyła wypalony pentagram.
-Jestem kobietą samego diabła -szepnęła ,uśmiechając się leciutko .
Co było dalej?Czasem odwiedzał ją w snach, ale nie rozmawiali .Czuła ,że jest i to jej wytarczało.Okoliczne psy wyły na jej widok ,szeptuchy się żegnały.Nad oknem zagniezdził się bluszcz ,pod dachem gniazdo zrobiły kruki.Była szczęśliwa tkwiąc w oczekiwaniu …
Straszny, straszny bałagan, trudno było coś wyłuskać z tej plątaniny przypadkowo postawionych przecinków.
Po pierwsze przecinków nie stawia się w losowych miejscach. Generalnie gramatyką rządzą się pewne reguły.
Weźmy pod uwagę powiedzmy to zdanie "Żólte latarnie ,oświetlały krzywy chodnik,w przydrożnych krzakach grały świerszcze ." Powinno być: "Żólte latarnie oświetlały krzywy chodnik, w przydrożnych krzakach grały świerszcze."
Po drugie, skład tekstu (nie wiem dlaczego word/open office Ci tego nie poprawił!). Przecinek stawiamy bezpośrednio po słowie, na przykład "zauważyła, że ...", bez spacji między "zauważyła" a przecinkiem. Podobnie z kropką - stawiamy ją bezpośrednio po ostatnim słowie w zdaniu.
Uwaga merytoryczna: z komórki nie dzwoni się po 997 tylko pod 112.
Rzeczywiście przesadziłaś z tymi przecinkami :). Spacja po przecinku i po kropce. Co do tekstu to jest napisany "lekko", krótkie rzeczowe zdania, dobrze mi się czytało. Zakończenie trochę lakoniczne, ale chyba pasuje właśnie takie. Podoba mi się ostatnie zdanie : "Była szczęśliwa, tkwiąc w oczekiwaniu" - dobrze zamyka tekst.
Dzień dobry .
Dziękuję za uwagi, postaram się poprawić niedoskonałości.
O kurczę. Nie podobało mi się.
A do tego strasznie chaotycznie jest, i nie chodzi mi tu bynajmniej o literówki czy przecinki...
Naciagane trzy ode mnie. Fabuła jakas taka nijaka, pełno błędów interpunkcyjnych, napisane chaotycznie, nie wiem czy tekst miał wzbudzić strach, niepokój, smiech? U mnie nie wzbudził żadnych emocji.
Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.