Trzynawowy pojedynek na drabułki:
Minuskuła vs Drakaina
23 : 31
Temat: “Witalij Stwosz”.
Garunek: historia alternatywna osadzona w realiach średniowiecznych.
Forma: tryptyk literacki 3x150 słów.
Termin nadsyłania tekstów:
I część: poniedziałek 22:00
II część: wtorek 22:00
III cześć: środa 22:00
Zakończenie głosowania: czwartek 22:00.
Prawo głosu przysługuje wszystkim użytkownikom portalu NF.
Każdy głosujący dysponuje trzema głosami (3 punkty). Może oddać po jednym głosie na każdą z części, lub (od środy po 22:00) przyznać jednorazowo 3 punkty za całość utworu.
Kolejność utworów jest losowa.
Zwycięzcą pojedynku została Drakaina.
***
Wit Stworzyciel
Drakaina
1. Norymberga 1475
Mały Veydt miał władzę nad drewnem. W rodzinnym miasteczku podziwiano wystrugane z patyków ptaszki, które zdawały się podrywać do lotu. Stary Johann nawet zarzekał się, że widział, jak nocą przylatują na stół, by wydziobać okruszki, ale Johann nie był zdrowy na umyśle. A Veydt nocami śnił o ożywających rzeźbach.
Potem, w Norymberdze, okazało się, że drewno może mieć własną wolę. A raczej: ludzie z niego wyrzeźbieni. Ledwie ich Meister Veit spuszczał z oka, zmieniali pozy na wygodniejsze, poprawiali fałdy szat, szeptali między sobą.
Aż razu pewnego giermek, który miał podtrzymywać płaszcz swego pana podczas adoracji świętego patrona, wyszedł do miasta i tyle go widziano. Rycerz pognał za nim, a Veita odwiedził kapitan straży miejskiej.
– Mówią, że biskup cię albo o kradzież, albo o czary posądza. Będzie ten ołtarz czy nie?
Zafrasował się mistrz, bo rycerza nigdzie nie znalazł. Zabrał więc konia i pieniądze, po czym ruszył szukać pracy gdzie indziej.
2. Kraków, 1485
– Zaśnij wreszcie – mruknął zirytowany rzeźbiarz do kobiecej postaci, która wyprostowała się, zamrugała powiekami i spojrzała krzywo na otaczających ją mężczyzn.
Przez ostatnie lata ćwiczył zatrzymywanie figur w miejscu. Zazwyczaj udawało się unieruchomić je na dość długo, żeby znikały dopiero kiedy Veit wyjechał do innego miasta. Ale tu materiał okazał się wyjątkowo niesforny.
– Mistrzu Wicie!
Utrapienie – pomyślał. Pomocnik znów plątał się za ołtarzem.
– Patrzajcie, co żem znalazł!
W ręku chłopca widniał bucik. Którego oczywiście brakowało na nodze świętego Józefa. Sam święty zaś, zamiast grzecznie klęczeć, usiadł i rozglądał się w poszukiwaniu zgubionej ciżmy. Z kwatery ukrzyżowania wyglądali zaciekawieni rzymscy legioniści.
– Na miejsca, już! – syknął Wit.
– Co żeście rzekli?
– Nic. Masz tu parę groszy, idź kup sobie co na rynku.
Kiedy mały wybiegł z kościoła, mistrz przebiegł wzrokiem po figurach i zaczął recytować formułę.
Nie zauważył cienia, który przesłonił wejście. Że nie jest sam, zorientował się, kiedy oberwał własnym młotkiem w głowę.
3. Moskwa 1486
– Zdrawstwujtie, mastier – powiedział głęboki bas.
W izbie panowała ciemność, pachniało dymem.
– Koniec tułaczki – ciągnął bas. – Pracujcie tylko pilnie, a dobry żywot wieść będziecie.
– Co mam robić?
Zamigotał płomienek świeczki, ukazując starca z długą brodą. Na drewnianych ścianach połyskiwały srebrne ramy obrazków.
– No, świętych rzeźbić, jako dawniej. Ino wedle ikon.
Stropił się mistrz i poprzysiągł w sercu, że jeśli ujdzie z życiem, to porzuci snycerkę, no, może ptaszka wystruga dzieciom na uciechę.
– Nie trzeba się frasować – dodał brodacz, jakby w myślach czytał. – Bo my wasz sekret znajem.
Tożem wpadł.
Tamten zatarł ręce.
– Nasz książę wielce przychylny waszym dziełom, bo lud ciemny cuda lubi. Jak święci się po gościńcu rozejdą, to chłop w moc srogiego Iwana łatwiej uwierzy. No, zabierajcie się do roboty, na chwałę Bożą i gospodara.
I stało się tak, że drogami wszystkich Rusi powędrowały zastępy świętych. Mistrz Witalij zaś wiódł wielce spokojny żywot w wygodnych lochach pod Soborem Zbawiciela.
***
Zaśnięcie Marii numer XLVIII
Minuskuła
1. Bóg Ojciec
Na grawiurze Anno Domini 1477; ver; prima versio, Jezus ukazany był w kontrapoście, twarz miał jasną, rękę wzniesioną w geście błogosławieństwa.
Witalij przełożył ryciny. I jeszcze raz, gniewniej. Trzy dozwolone ukazania Jezusa w sezonie wiosennym. Ci na górze tracili zmysły!
– Verrocchio dostał sześć na oleje, a ja mam trzy na cały ołtarz? – warknął.
Rajca wzruszył ramionami, mnąc w dłoniach płaski beret.
– Christus Rex ostatnio ma sporo pracy i nie może sobie pozwolić na pozowanie. Sykstus nadzoruje Aragończyka z inkwizycją, a Dominus Sykstusa, który kombinuje, jak wynieść Pazzich nad Medyceuszy.
Witalij pochylił się, przerzucając portrety świętych. Naraz zatrzymał się na grawiurze wycenionej na zaledwie setkę florenów.
– Czekajcie, a to co?
– A… to XLVIII wcielenie Marii. Trochę, hm, frywolna, nie uważa mistrz?
Witalij przyjrzał się kobiecie w błękitach. Przeszedł go dreszcz.
– Wygląda jak oryginał.
Przesunął opuszką po różowych ustach, identycznych jak te na starożytnych obrazach. I wyszeptał:
– Kupuj. Zrobimy z niej patronkę.
2. Syn Boży
Przybyła do niego w dziesiątym roku prac. Witalij siedział przy predelli, dopracowując Drzewo Jessego. Zwieńczeniem genealogii był Jezus Anno Domini 1477; ver; secunda versio, wyjątkowo niekorzystne, zdaniem mistrza, przedstawienie.
– Czy mogę?
Mężczyzna omal nie spadł z zydla, gdy obejrzał się za siebie i dostrzegł twarz, którą ostatnimi laty rzeźbił w drewnie lipowym.
Maria XLVIII miała różane usta i gładkie lico. Ładniejsze niż to spod jego dłuta, skonstatował z zawstydzeniem Witalij.
Kobieta zbliżyła się do pentaptyku, przesunęła palcem po polichromii.
– Chciałam zobaczyć dzieło przed zaśnięciem. Podoba mi się.
– Za… śnięciem? – wydukał spocony jak mysz Witalij.
– Maria XLIX jest w drodze. Gabriel błogosławił mi, dając gałązkę daktylową – Wzruszyła ramionami. – Ciało mam dość… ułomne. Już pora. Wstawię się za wami.
Zdążyła ruszyć do wyjścia, gdy mistrz ni to spytał, ni to stwierdził:
– Chciałbym je uwiecznić.
Przystanęła.
– Zaśnięcie? Nikt dotąd nie próbował.
– Ja zacznę. Ad vivum. – Poczerwieniał. – Noctu.
Maria uśmiechnęła się frywolnie, zupełnie jak na grawiurach.
3. Duch Święty
W bazylice Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny XLVIII, tuż pod Ołtarzem Mariackim, klęczeli krakowscy mieszczanie, prosząc patronkę o łaski.
Witalij Stwosz patrzył na retabulum, którego centralne miejsce zajmowała scena zaśnięcia ozdobiona gałązką daktylową. Powietrze przepełniała kadzidlana woń werbeny i jałowca.
Rajca wygładził leżący na kolanach beret.
– Przyznam szczerze, że wątpiłem w dobór patronki. Tamta Maria była dość… – westchnął. Nie dokończył. – Ale dobrze wyszło. Archiepiscopus powiada, że Dominus jest zadowolony. To najważniejsze.
– Najważniejsze – powtórzył tępo Witalij.
Pamiętał portret ad vivum. Krzywiznę ułożonego na łożu ciała, frywolny uśmiech.
Odejście.
Wpatrywał się w twarz zasypiającej Marii numer XLVIII. Przymknięte oczy i usta tak różowe, jak zapamiętał je pewnego krakowskiego wieczora.
Na ikonie powyżej radosne anioły wznosiły Marię w mandorli, ale zdawało się to nienaturalne. Tak jakby Wniebowzięcie znajdowało się poza życiem.
Herezja, napomniał się Witalij.
Ale było za późno, bo po raz pierwszy w tym, co zdawało mu się tak piękne, dostrzegł bezbrzeżny smutek.