- Opowiadanie: Anonimowy bajkoholik - Moja miłość UHR705

Moja miłość UHR705

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Moja miłość UHR705

– A zmień trochę nos, tak żeby bardziej przypominać Emmę Stone… Wow! Całkiem nieźle. Albo zrób się na Annę Hathaway, wiesz… Tę co grała kobietę-kota w Batmanie. O tak, dokładnie! A teraz… Hmm… Skończyły mi się aktorki z Hollywood, o reszcie wolałbym zapomnieć…

– Poróbmy coś innego, to strasznie męczące. – Monika opadła leniwie na skórzaną kanapę, wracając przy tym do podstawowej formy.

– Nie mam pomysłu co możemy robić. Od bardzo dawna nie byliśmy na dworze.

Dziewczyna przewróciła oczami od niechcenia.

– Daj spokój. Już wolę przeglądać twoją kolekcję gier.

– Przeglądaliśmy ostatnio dwa razy.

– A wycieczka w wijarze? Afrykańskie stepy albo lot w kosmos? Ostatnio dodali jakieś fajne scenariusze w klimatach space opery.

Derko wstał z miękkiego fotela i rozprostował zastane kości. Nie wychodził stąd od wielu miesięcy. Może nawet od lat. Spojrzał na Monikę. Była wpatrzona w ekran konsoli. Siedziała prawie naga, odziana jedynie w bawełniane majtki i dopasowaną, białą koszulkę. Rude włosy opadały delikatnie na wydatne piersi. Chłopak przerwał chwilę milczenia:

– Co znaczy to UHR na początku?

Dziewczyna wyraźnie posmutniała, spuściła wzrok i odpowiedziała:

– Bigidi, mieliśmy o tym nie rozmawiać, prosiłam cię.

– Tylko powiedz, czysta ciekawość.

– Universal Home Robot… Ale… Chyba nie chcesz mnie wymienić!? – rzuciła zmartwiona.

– Kocie, oczywiście, że nie. Chciałem tylko wiedzieć. Kocham cię i nigdy nie będzie żadnej zamiany.

– Obiecujesz?

– Obiecuję.

Uśmiech znów zawitał na twarzy Moniki.

– To co? Film? Wijar? Albo stare gry? O, przypomniałam sobie! Znalazłam ostatnio w kolekcji dobrego shootera.

– Może później, teraz idziemy na dwór.

– Tylko nie dwór!

– Dawaj, idziemy– rzekł tonem więcej niż stanowczym, nie miała wyboru.

Klamka popuściła od razu, tylko gumowa uszczelka wokół drzwi zapiekła się na tyle mocno, że trzeba było ją odrywać. Koniec końców i tak uległa. Na zewnątrz prażyło popołudniowe słońce. Niezwykle jaskrawe, niezwykle inne od sztucznego oświetlenia w domu.

Para ruszyła wzdłuż ulicy mijając rzędy parterowych szeregowców. Wokół panowała względna cisza, czasem przerywana szumem autonomicznej ciężarówki z dostawami. Po chodnikach przechodziły przypadkowe osoby, zazwyczaj kobiety. Derko wskazał na jeden palcem i zapytał Moniki z zaciekawieniem:

– A ten? Co to za model?

Dziewczyna spłonęła wówczas rumieńcem i odpowiedziała z przykrością:

– USR903, jeden z nowszych w bazie.

Widząc zmieszanie ukochanej chłopak tulił ją mocniej dodając:

– Kocie, to tylko krótki spacer zaraz wracamy.

– Bigidi, gdzie właściwie idziemy?

– Chciałem zobaczyć… No wiesz. – Niestety najpierw powiedział a następnie pomyślał, musiał szybko wybrnąć z kolejnej niekomfortowej sytuacji. – Był taki blok na końcu…

– Chcesz po prostu zobaczyć człowieka.

Derko nie doceniał sprytu partnerki. Szli dalej w milczeniu. Przedmiejskie szeregowce ustąpiły miejsca piętrowym blokom, mimo to nadal nie spotkali żywego ducha. Gdy dotarli do granicy centrum oboje zdradzali oznaki zaniepokojenia. Tutaj zabudowa gęstniała z każdym metrem, pnąc się coraz wyżej, aż do nieba. Monika wtulona w jego ramię powiedziała:

– Bigidi, wracajmy już, źle się tu czuję…

– Masz rację, spadamy.

Wykonali szybki zwrot w tył i ruszyli w drogę powrotną. Dziewczyna odetchnęła z ulgą, mając uśmiech na ustach zapytała:

– Może jakiś wijar po powrocie? Znalazłam całkiem fajną przygodę dla sześciu osób, zagramy ze znajomymi na konekcie!

– Brzmi nieźle. Tylko ten kabel przy konsoli, muszę go poprawić żeby net nie rwał. A przy okazji, trochę zgłodniałem.

– Ustawię coś zdalnie… Wolisz chińczyka czy coś na ostro?

– W sumie obojętne.

Gdy wchodzili do pomieszczenia chłopak sięgnął wgłąb kieszeni. Wyjął małą zmaltretowaną karteczkę, a następnie wyrecytował:

– Protokół wstrzymania UHR105, kod dostępu "myszkikiszki".

Monika zdążyła się obrócić w stronę Derko. Na jej twarzy rysował się bezgraniczny smutek, pojedyncza łza zdążyła spłynąć po zastygłym w bezruchu policzku. Kropla zawisła na czubku brody. Dziewczyna przypomniała teraz barokowy posąg, jak postać uchwycona w lekkiej i dynamicznej pozie.

Chłopak założył małą słuchawkę na ucho i połączył się z adresem na kartce:

– Chciałem zamówić nowy model. Tak. Coś o serii USR, najlepiej najnowszy. Świetnie, biorę. I jeszcze jedno, czy można przełożyć… W sensie ze starego… Dodatkowo? To jednak nie, może być czysty.

Koniec

Komentarze

Anonimie nie wiem czym się inspirowałeś, ale dostrzegam tu elementy Ex Machiny i Chappie i innych związanych z robotyką filmów.

Nie jest źle. Popracuj nad opisami, bo wg mnie trochę ich za mało. Może to tylko moje odczucie.

 

Nie poczyniłem ,,łapanki’’ bo tekst delikatnie wciągnął (zrobią to inni ).

Normalnie męska szowinistyczna ta… no… ryjówka.

Fajne :)

Przynajmniej nie rozwalił jej łba czymś ciężkim, jak to bywa w takich opowieściach.

Dobre, chociaż nie wiem, czy nie za wcześnie odkrywasz karty. :)

No cóż, moja wyobraźnia jest dość odporna na sytuacje opisane w opowiadaniu, więc wyznam tylko, że przeczytałam bez większej przykrości, ale w pamięci raczej nie zachowam.

Nawet subtelne. UHR, USR. O mały włos a bym tego nie wyłapał. Brawo.

– Kocie, to tylko krótki spacer[+,] zaraz wracamy.

 

Całkiem w porządku, choć motyw dosyć w ostatnim czasie wyeksploatowany w kulturze.

Niby nie nowe, a jednak ten UHR robi wrażenie. USRa nie miałem okazji poznać. ;)

Niezłe.

USR to user, czyli użytkownik.

Mi się podobało, krótko i na temat, alw prosi się o rozwinięcie w dobre opowiadanie.

No, mogę się podpisać pod komentarzem Homara.

Nie rozszyfrowałam samodzielnie skrótu USR.

A USR to czasem nie Universal Sex Robot?

Temat może z początku nie zachwycił oryginalnością, ale całość już tak. Mi się podobało. Są małe zgrzyty warsztatowe i interpunkcyjne, ale pomysł i gorzka puenta naprawdę szarpnęły lekko. I są emocje. I jest też sporo obserwacji. I zaduma u czytelnika.

Ode mnie biblioteka murowana. Na dosyć solidnych podstawach. Gdy jest COŚ w tekście na bok idą uwagi na temat języka, stylu czy jakichś błędów. 

 

Ps. Ale anonimów nie lubię. Człowiek nie wie z kim rozmawia i do kogo pisze.

Aaa, sex… Ale czy seksboty są uniwersalne?

Dziękuję za wszystkie ciepłe słowa. Szczerze nie spodziewałem się pozytywnych reakcji na ten dosyć krótki i “nie w moim stylu” tekst. Utwór jest emocjonalny w odbiorze, choć pisany był bardziej w skrupulatnym zamyśleniu niż romantycznym wzlocie. 

W kwestii intrygującego skrótu USR: nie jestem zwolennikiem wskazywania pewnych rzeczy wprost, tym razem zrobię wyjątek. Pomimo braku fascynacji freudowską teorią psychoanalizy z mojej strony potwierdzić muszę, że hipoteza Mr.Marasa jest jak najbardziej prawdziwa.

 

Jeżeli chodzi o anonimowość: czy jest różnica, za którą z masek schowam się tym razem?

To znaczy, że masz kilka kont na portalu? ;-)

I na siebie głosujesz do biblioteki i nominujesz się do piórek? ;)

To znaczy, że czytałem zbyt dużo Gombrowicza :)

 

Edit: Nie jestem człowiekiem szukającym rozgłosu. Cieszę się, że ktoś pozytywnie odbiera moją twórczość. Nie widzę sensu w głosowaniu na samego siebie.

A wiesz że prawie anagram i prawie palindrom do Anonim to Minionek? Chcesz być Minionkiem?

Zakładając że z ang. minion to faworyt, to taka wizja nie wydaje się być zła.

 

Zakładając, że Anonim obsesyjnie lubi banany, bez tego Minionkiem być nie można, chyba, że fałszywym.

Dobry pomysł i niezłe wykonanie. Podoba mi się ukazanie robota UHR i jej próby odwrócenia uwagi właściciela od możliwości wymiany.

Zazgrzytała mi tylko ta “jedna łza na policzku”. To takie wręcz zbyt nachalne ukazanie. Ale reszta koncerty fajerwerków jak najbardziej w porządku. Kliczek.

Ale anonimów nie lubię. Człowiek nie wie z kim rozmawia i do kogo pisze.

mr.maras, jak można nie lubić anonima, jeśli się go nie zna? :P

Nie lubię ich zbytnio jako pewnego zjawiska. Np. na portalu. Anonimy tutaj zazwyczaj sugerują, że pod swoim nickiem nie będą sprawiedliwie ocenione za swoją twórczość, albo chowają się czekając na reakcję czytelników. Jeśli tekst się spodoba, z dumą ujawniają tożsamość. Jeśli nie spodoba usuwają go albo zostają anonimowi. Tak czy siak, komentujący czują pewien dyskomfort rozmawiając z kimś kto chowa się za maska anonimowości. To takie gadanie przez weneckie lustro.

Anonimy tutaj zazwyczaj sugerują, że pod swoim nickiem nie będą sprawiedliwie ocenione za swoją twórczość

Rozumiem, że taką sugestię można przyjąć jako pozbawioną sensu, jednak czy przypadkiem chęcią znania nicka nie sugerujesz swojego nastawienia do tekstu?

 

Edek: znaczy… po co znajomość nicka do oceniania tekstu?

 

Nie. Ja komentuję anonimy jak widzisz Blackburnie. Oceniam jak umiem i nawet klikam do biblioteki gdy warto. Ten tekst też klikałem do biblioteki. Bycie anonimem na forum publicznym to w moim mniemaniu lekkie faux pas. Często tutaj prawdziwi debiutanci dzielnie stają przed bezlitosnym forum czytelników i robią to z uniesioną przyłbicą. A niektórzy (czasem znani dobrze na portalu) popełniwszy jakiś tekst i nie będąc pewnym reakcji, chowają się za anonimem. Ja piszę otwarcie i szczerze co myślę o tekstach, które czytam. I moim zdaniem lepiej się prowadzi rozmowę, wiedząc z kim się rozmawia, np. do jakich tekstów wcześniejszych można nawiązać, ocenić progres/regres itd.. Odwołując się chociażby do wcześniejszych dyskusji itp. A tekst powinien się sam bronić. Nie wyobrażam sobie też żeby ktoś nie docenił świetnego opowiadania, bo napisał je ktoś nieznany i nowy.

Pogadałbym o tym tekście, ale nie z anonimem.

 

Póki co: w tytule masz UHR705, a w tekście UHR105.

Jeśli tekst się spodoba, z dumą ujawniają tożsamość. Jeśli nie spodoba usuwają go albo zostają anonimowi.

Niestety nie zawsze. Najlepszy tekst ad 2017 wciąż anonimowy :(

;)

A poza tym, opcja anonimowości dla mnie też dyskusyjna. Choć wstrzymywałbym się ze skrajną opinią – dobrze, że jest. Z pewnością karą dla anonima jest mniejsza ilość czytelników, a na tym chyba każdemu powinno zależeć najbardziej… Czym większy przekrój opinii, tym lepiej.

 

A szort, jak dla mnie, co najwyżej średni. Fajnie wyszła dziewczyna robot i twist na koniec, ale fabuły tu nie ma, tematyka przewałkowana wielokrotnie, a warsztatowo średnio (ze słabiutką interpunkcją).

USR to test na kiłę i nawet korzystając z wujka G nie miałem pewności o co Ci chodziło. Dopiero Mytrix oświecił.

Tyle ode mnie. Na koniec lista:

Tę co grała kobietę-kota w Batmanie.

Wydaje mi się, że “kobietę-kot”, bez odmiany. Jeśli się mylę, kamienujcie!

– Dawaj, idziemy[+ ]– rzekł tonem

Brakująca spacja

Dziewczyna odetchnęła z ulgą, mając uśmiech na ustach zapytała:

Źle to brzmi.

– Kocie, to tylko krótki spacer[+.] zaraz wracamy.

 + wielka litera

Nie mam pomysłu[+,] co możemy robić.

Widząc zmieszanie ukochanej chłopak tulił ją mocniej[+,] dodając:

Niestety najpierw powiedział[+,] a następnie pomyślał[+.][-,] musiał szybko wybrnąć z kolejnej niekomfortowej sytuacji.

Gdy dotarli do granicy centrum[+,] oboje zdradzali oznaki zaniepokojenia.

Monika[+,] wtulona w jego ramię[+,] powiedziała:

Tylko ten kabel przy konsoli, muszę go poprawić[+,] żeby net nie rwał. A przy okazji, trochę zgłodniałem.

Gdy wchodzili do pomieszczenia[+,] chłopak sięgnął wgłąb kieszeni.

“w głąb”.

Pomijam fakt, że większość tu publikuje anonimowo, bo nicki… ale może autor chce tylko poznać opinię o samym tekście, a nie o progresie, regresie czy że stać go na więcej. Powinno mu się tego odmówić? Nie widzę niczego złego w publikowaniu anonimowym.

USR to test na kiłę i nawet korzystając z wujka G nie miałem pewności o co Ci chodziło. Dopiero Mytrix oświecił.

Tyle, że Mytrix nie miał racji. USR od universal sex robot, i to sex było jak najbardziej do wydedukowania z treści.

Nie widzę niczego złego w publikowaniu anonimowym.

+1

Aaa, czyli Maras miał rację! Dzięki, Gary.

 

No, trochę się nie dziwię bohaterowi… Też byłbym trochę zblazowany tym całym wijarem i innym mmo :/

Wskazany przez Ciebie tekst, CountPrimagenie, z chęcią przeczytam, skoro tak wysoko go cenisz. A zdanie na temat anonimów jest moją prywatną opinią. Oczywiście dobrze, że jest taka opcja i pewnie są sytuacje kiedy bywa przydatna. Może to jakaś moja przypadłość. Lubię wiedzieć z kim mam do czynienia. I nie chodzi o to, że znajomość nicka wpłynie na mój komentarz. Jeśli już to zamiast napisać “​nie bardzo mi się spodobało Twoje opowiadanie, Reg” to napiszę “​nie za bardzo spodobało mi się Twoje opowiadanie, Anonimie”​. 

Nie tylko ja. Myślę, że trochę mu się oberwało za tę anonimowość…

W każdym razie polecam.

 

Natomiast w kwestii anonimowości, rozumiem Twoje wątpliwości. Gravel robiła to dobrze, bo zdarzało jej się zbierać kilka opinii jako anonim, ale demaskowała się wraz z biblioteką.

Niemniej, dla oceny tekstu jest to chyba zdrowe…

Fajne :)

Dziękuję za wszystkie oceny i komentarze. Widzę, że założenie “innej maski” i przybranie postaci anonima wywołało niemałe poruszenie wśród czytelników. Był to eksperyment, być może jednorazowy. Oceniajmy pracę, nie ludzi.

O tym między innymi mówię: nieuzasadnione założenie, że wiedząc kto jest autorem, oceniałbym inaczej. Właśnie to mnie irytuje.

O tym między innymi mówię: nieuzasadnione założenie, że wiedząc kto jest autorem, oceniałbym inaczej. Właśnie to mnie irytuje.

Ja bym oceniał inaczej. O ile bym w ogóle przeczytał, bo raczej unikam czytania utworów publikowanych przez stałych bywalców.

Ja bym oceniał inaczej. O ile bym w ogóle przeczytał, bo raczej unikam czytania utworów publikowanych przez stałych bywalców.

​Chyba mylimy pojęcia. Oceniał inaczej? To znaczy opowiadanie stałoby się gorsze lub lepsze w opinii komentującego, bo rozpoznaje nick autora? Czy po prostu użyłby ów komentujący nieco innych słów do wyrażenia swojej opinii? 

Chyba mylimy pojęcia. Oceniał inaczej? To znaczy opowiadanie stałoby się gorsze lub lepsze w opinii komentującego, bo rozpoznaje nick autora?

W mojej opinii, na pewno. Nawet przy łechtającym moje rozpasione ego założeniu, że siliłbym się na obiektywność, to prawdopodobnie podświadomie wychwytywałbym i we własnej wyobraźni uwybypuklałbym te właściwości opowiadania, które mają związek z cechami, które zaobserwowałem u autora. Przykładowo, jeżeli uznaję kogoś za wspaniałego humorystę i przedniego trefnisia, to pewnie jego utwór wyda mi się zabawniejszy.

Z drugiej strony, niekonicznie muszę mieć nastrój na silenie się na obiektywność i może mi się zachcieć ocenić utwór w kontekście wcześniejszych dokonań autora, albo wieku autora, albo doświadczenia życiowego lub portalowego autora.

Pozwoję sobie zasugerować, żeby Loża określiła, jaki ma stosunek do tekstów publikowanych anonimowo. Loża jest oficjalnym portalowym ciałem. Możliwość publikacji anonimowej jest wbudowaną opcją, więc jeśli nowy użytkownik publikuje anonimowo i spotyka się z komentarzem leżaka, że się nie rozmawia z anonimem, to jest to conajmniej dezorientujące a nawet może być zniechęcające. Zresztą dla zasiedziałego użytkownika też.

Stanowisko Loży jest określone: testy anonimowe można zgłaszać do Biblioteki i do pióra. Jednak jeśli nominowany tekst do 5 następnego miesiąca nie zostanie odanonimowiony, to procedura głosowania nad tekstem nie ruszy.

Loża składa się z ludzi. Jeśli któryś z nich nie chce gadać z kimkolwiek, to go nie zmusimy. :-)

Mój komentarz miał charakter prywatny i proszę go nie traktować jako stanowiska Loży (w przeciwieństwie do powyższego komentarza Finkli). Nie napisałem “z anonimem nie gada się” tylko “pogadałbym, ale nie z anonimem”.

Dla ścisłości: tekst (choć anonimowy) przeczytałem i oceniłem w systemie gwiazdkowym (jak dotychczas, jako jeden z dwóch użytkowników). I będę tak robił zawsze, jeśli tekst mnie zainteresuje. Uważam natomiast (i jestem w tym konsekwentny), że ukrywanie swojej twarzy podczas rozmowy przez jednego z dyskutantów jest niegrzeczne. A wymianę osobistych refleksji na temat przeczytanego utworu uważam już za rodzaj rozmowy. Dlatego z mojej strony: lektura i ocena – tak, rozbudowany, osobisty komentarz – nie.

I tyle. Wszystkich urażonych moim stanowiskiem i sposobem jego prezentacji przepraszam.

I wszystko jasne. Wyobraźcie sobie księgarnie pełne anonimowych książek. Byłoby dziwnie i straszno. Niepokojąco.

Ja tam anonimów rozumiem. A także tych, którzy z nimi “nie rozmawiają”. Jest na stronie taka funkcja i fajnie, bo można było np. zorganizować Czarno-biały konkurs.  A każdy może oceniać i komentować według własnego uznania. 

Co do powyższego szorta… Nic specjalnego. Temat wałkowany wielokrotnie, a wykonanie średnie. 

Pierwszy akapit i zmienianie formy nawet ciekawe. 

Niestety mr.marasie, ale aż nie wiadomo jak się odnieść do tak pokrętnej logiki i oderwanej od dyskusji. Anonimowe książki?  Ale o co kaman…

 

Może i to wychodzi, że się znęcam, ale zobaczcie co tu wyszło. Ktoś decyduje się na opublikowanie tu tekstu anonimowo, bo portal daje taką możliwość. Nagle okazuje się, że to nieładnie, niegrzecznie, że pewnie zakłada multikonta i sobie klika bib… sic! Aż się dziwię, że autor tak spokojnie zareagował. Szacun!

Pamietam, że podczas pewnej gorącej dyskusji na portalu, osoba z zewnątrz napisała, że trudno traktować poważnie dyskusję z osobami ukrywającymi się pod nickami. W tym kontekście rozumiem Twoją konsekwencję, Coboldzie. Mam tylko nadzieję jeszcze, że jest sporo użytkowników o odmiennym podejściu do anonimowych tekstów. 

Nie wiem po co się angażuję w takie sprawy, tfu… ale chyba dla tego, że to bardzo razi i po prostu nie jest okej.

 

Klamka popuściła od razu

Popuściła brzmi co najmniej dziwnie…

 

Po chodnikach przechodziły przypadkowe osoby, zazwyczaj kobiety. Derko wskazał na jeden palcem i zapytał Moniki z zaciekawieniem:

Do kogo odnosi się jeden – osoby, kobiety? Coś tu się w drugim zdaniu posypało z gramatyką. Raczej zapytał Monikę.

 

Brakuje trochę przecinków, czasem też pojawiały się jakieś niezręczności, ale czytało się względnie dobrze.

Historia niestety mnie nie ruszyła. Zabrakło mi czegoś, co by sprawiło, że los bohaterów nie byłby mi obojętny. I dość szybko można się domyślić jak historia się skończy.

 

 

Edit. Co do anonimowości, uważam, że fajnie, że ta opcja jest. Sama z niej korzystałam. Owszem, wiąże się ona z pewnymi konsekwencjami, ale tak jak i publikowanie pod nickiem. Nie rozumiem też od razu zakładania jakichś niecnych motywów u osób publikujących anonimowo. Co do wrzucania tekstów słabych/niepewnych i potem usuwania ich jak się nie spodoba – zdarza się i przy tekstach anonimowych i tych nieanonimowych.

Zdaję sobie sprawę, że moje sarkastyczne żarty są specyficzne i także te o klikaniu do biblioteki, anagramowych minionkach czy anonimowych książkach w księgarniach nie wszystkim mogły przypaść do gustu, Blackburnie. Po tym jak serio je potraktowałeś, zdaję sobie również sprawę (od teraz), że nasze poczucia humoru są od siebie skrajnie odległe. Ale nic na to przecież nie poradzimy ;)

A co do anonimów. Tłumaczę i tłumaczę na różne sposoby – ​ja osobiście wolę wiedzieć z kim rozmawiam pod tekstem. I tyle.

Usterek wskazywać nie będę, bo już wcześniej zostały wskazane przez innych czytelników. Szkoda tylko, że nie zostały one poprawione. 

Co do samego tekstu, to nie zrobił na mnie większego wrażenia. Nawet mogłabym nieco pomarudzić. Po co androidy same łaziły po ulicach? Jaki miały w tym cel? Bo jeśli to miał być tylko pretekst do spotkania USRa przez Derko, to jak dla mnie wygląda to słabo. Tak samo pytanie o znaczenie skrótu UHR. To chłop nie wie, co kupił i co ma? Tak więc pewne elementy znajduję jako naciągane. 

Nowa Fantastyka