- Opowiadanie: kajtjii - Więźniowie Pana Piekieł

Więźniowie Pana Piekieł

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Więźniowie Pana Piekieł

– Następny! – Krzyknęła wpatrzona w ekran laptopa starsza kobieta o siwych włosach, która ubrana była w szary uniform z pentagramem na lewej piersi – Następny! – Powtórzyła, a po chwili do drzwi w małym pokoju się otworzyły.

Do biura wraz z trzema ubranymi na niebiesko i wyposażonymi w karabiny osiłkami wszedł skuty kajdankami młody mężczyzna. Był on łysy i prawie cały pokryty tatuażami o niepokojącej tematyce. Na czole miał scenę rzezi kobiet, na karku obrzęd satanistyczny, na dłoniach pentagramy. Cała a szyja i część rąk, która nie była zasłonięta przez pomarańczowy, więzienny kostium pokryta była głębokimi bliznami, większość z nich była śmiertelna.

 – Siadaj – Powiedziała nie odrywając wzroku od ekranu – Siadaj! – Powtórzyła.

Dopiero po chwili mężczyzna się posłuchał i usiadł na drewnianym krześle, tuż przed biurkiem za którym siedziała kobieta.

 – Pan Anton Braun, lat 20, kraj pochodzenia to Niemcy. Dawno takiego przypadku nie było – Westchnęła – Żeby coś takiego zrobił… – Popatrzyła się na niego – O Jezus Maria! – Wrzasnęła z przerażenia kiedy tylko spojrzała mu w jego czerwone oczy, zaczęła się trząść i tracić panowanie nad ciałem, ale nie zrywała kontaktu wzrokowego z młodym mężczyzną. 

 – Lekarza! – Krzyknął osiłek stojący najbliżej drzwi – Pomocy! Lekarza! – Chciał otworzyć drzwi, ale nie dał rady

Nagle więzień wstał, dalej wpatrując się w kobietę.

 – Siadaj! – Wrzasnął osiłek stojący tuż za nim i wycelował w niego karabinem – Będę strzelać! – Więzień go nie słuchał – Strzelam! – I strzelił.

 Kula tuż przed głową więźnia zmieniła tor lotu i trafiła ochroniarza prosto w szyję, a ten upuścił karabin i chwycił się na nią, chwilę później upadł, był już martwy. Pozostali strażnicy wycelowali w skazańca, obaj trzęśli się ze strachu, bali się odezwać, bali się zrobić cokolwiek.

On nagle przestał wpatrywać się w kobietę, a ona przestała się trząść i zemdlała. Jej ciało zaczęły pokrywać dziwne symbole przypominające kozła i liczby sześć.

– Das Leben gehört nur ihm – Przemówił więzień, brzmiało to tak, jakby jednocześnie to zdanie wypowiedziało kilkaset osób różnej płci i w różnym wieku.

Odwrócił się do ochrony, a oni zaczęli się cofać.

– O-odejdź! – Krzyczał jeden.

– Nur er gibt mir Befehle! – Wrzasnął więzień.

– T-ty c-co on powiedział? – Zapytał ochroniarz swojego kolegę.

– N-nie wiem, a-ale to nie jest raczej n-nic miłego – Odpowiedział mu.

Skazaniec zaczął powoli iść w kierunku strażników.

– Er ist mein Herrscher! – Krzyknął – Er ist ihr Herrscher! 

 Tuż po tym kiedy to powiedział, martwa do tej pory kobieta nagle powstała, a jej oczy zmieniły się z niebieskich na czerwone. Zaczęła iść w kierunku strażników, a oni zaczęli się jeszcze bardziej bać, jeden nie wytrzymał i popuścił ze strachu.

Nagle z dołu zaczęły dochodzić jakieś szepty, więzień oraz kobieta spojrzeli w dół, zaczęli nasłuchiwać. 

– J-jak roz-rozkażesz p-panie! – Z trudem powiedziała kobieta.

Oboje opętanych podniosło ręce do góry, a z nich wystrzeliły strumienie krwi, które zaczęły pokrywać cały pokój zamieniając go w zupełnie inne miejsce. Teraz całe pomieszczenie pokryte było krwią, poza jednym punktem, małym kołem w okół jednego ze strażników. 

– Er hat ein Medaillon! – Krzyknął więzień!

Strażnik nagle przestał się trząść, włożył ręce do kieszeni i wyciągnął z niej mały, srebrny medalik w kształcie krzyża po czym założył go na szyję. 

– Niederlage! Satan! Ich werde nicht sterben! Satan wird hier nicht verlieren!! – Krzyknął opętany mężczyzna.

Więzień chwycił się za głowę i zaczął robić nią kółka. Jego oczy nagle zaczęły świecić jaśniej. Zatrzymał się i przez chwilę stał w bezruchu po czym jednym, szybkim ruchem wyrwał swoją głowę wraz z kręgosłupem, ale nie upadł na ziemię, nadal stał prosto. Chwycił za sam koniec i zrobił ze swoich kości maczugę i rzucił się na ochroniarza. Jednak kiedy tylko znalazł się w pozbawionym krwi polu zapalił się i zamienił się w proch. Cała krew zniknęła z pomieszczenia, wszystkie znaki zniknęły z ciała kobiety, jej oczy znowu były niebieskie, jednak ona upadła, była martwa.

Nagle otworzyły się drzwi, ochroniarze byli uradowani, ale tylko przez chwilę, bo od razu zostali oskarżeni o morderstwo dwóch osób, a po ich wyjaśnieniach zostali uznani za obłąkanych i oskarżono o satanizm, nie mieli się jak bronić, nagrania z monitoringu nie mogły kłamać. 

Więzień miał rację “Satan wird hier nicht verlieren!!” – Szatan tu nie przegra. 

 

Koniec

Komentarze

No słabo. Ot, taka sobie scenka, do tego sporo powtórzeń (szczególnie słowa “krzyknąć”) i literówek. Prostota formy też mi niezbyt przypadła do gustu. 

Był on łysy i prawie cały pokryty tatuażami o niepokojącej tematyce. Na czole miał scenę rzezi kobiet, na karku obrzęd satanistyczny, na dłoniach pentagramy.

No tego jakoś nie potrafię sobie wyobrazić. W sumie to potrafię, ale wątpię, by taka scena zmieściła się na czole, chyba że byłaby bardzo, bardzo skromna. 

Na plus użycie najwspanialszego języka świata, chociaż też tylko prostych sformułowań, aczkolwiek nie do końca wiem, dlaczego więzień mówił po niemiecku. Coś przeoczyłem czy po prostu chciałeś podkreślić zło, które drzemie w naszych zachodnich sąsiadach? :)

Przedostatni akapit to, moim zdaniem, arcydzieło nieudolności. Czytając to, czułem się bardziej rozbawiony niż… cokolwiek. W sensie przydałoby się to jakoś bardziej rozwinąć albo po prostu zmienić, bo nie wiem, co puenta ma wspólnego z resztą tekstu.

Pozdrawiam. 

Przede mną ugnie się każdy smok, bo w moich żyłach pomarańczowy sok!

Akurat dzisiaj przeglądałem swoje opowiadania z zamierzchłej przeszłości i zobaczyłem dokładnie takie same błędy, co teraz u ciebie. Przypuszczam, że tak jak ja wtedy, pisałeś w pośpiechu i nie przeczytałeś tekstu przed publikacją. To błąd, ponieważ rzadko kto potrafi wszystko zrobić dobrze przy pierwszym drafcie. Dopiero drugi i trzeci wyciągają na wierzch wszystkie najlepsze rzeczy.

W tych 4000 znaków skondensowałeś ostatni akt historii, wrzucając czytelnika w środek wydarzeń, a potem cisnąłeś w niego ze wszystkich dział na raz. Brakuje przez to rosnącego napięcia, a ponieważ nic nie wiemy o żadnej z postaci, nie mamy do nich żadnego przywiązania, ich los jest nam obojętny. Bo sam pomysł opętania w więzieniu jest całkiem nośny.

Jeszcze kwestia tonu, który jest trudny do zidentyfikowania. Czy miało być rzeczywiście strasznie i niepokojąco, czy groteskowo? Początek sugeruje, że chyba to pierwsze, ale później przechodzi w kamp i groteskę, by na końcu zaserwować tajemnicę “wydarzyło się czy nie?”.

A z uwag mało istotnych: wydaję mi się, że na język preferowany demona bardziej pasowałaby łacina.

Chciałbym z góry przeprosić​ autora, mam nadzieję, że się nie obrazi i nie zniechęci, i będzie próbował dalej ale… Ale to jest po prostu tak kiepsko napisane, że aż zacząłem podejrzewać jakiś żart. Zabrałem się nawet za sprawdzanie tekstu, ale po kilku akapitach zaprzestałem. Tutaj trzeba przerobić i poprawić dosłownie wszystko. Język, budowę zdań, interpunkcję, fabułę, kompozycję, a nawet treść. To nie jest literatura niestety, nawet kiepska. Przed autorem bardzo długa droga. Piszę to z pozycji faceta, przed którym także długa droga. Ale jako doświadczony czytelnik muszę powiedzieć, że to jest niestety tekst ocierający się o grafomanię. I powiem szczerze, że mimo błędów sam początek tego nie zapowiadał. Opowiadanie leci na łeb na szyje w dół w miarę rozwinięcia “akcji”. Czym dalej, tym gorzej. Sugeruję zwolnić tempo. Złapać styl z pierwszych akapitów i z tego poziomu zacząć ćwiczyć, poprawiać, betować itd.

 

.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Zgadzam się niestety z przedpiścami. Ale! Żeby nie było tak ponuro, znalazło się kilka pozytywów.

 

Masz całkiem fajne pomysły, jak pisał już Madej90: “pomysł opętania w więzieniu jest całkiem nośny.”

 

–Das Leben gehört nur ihm – Przemówił więzień, brzmiało to tak, jakby jednocześnie to zdanie wypowiedziało kilkaset osób różnej płci i w różnym wieku.

–Nur er gibt mir Befehle! – Wrzasnął więzień.

Doskonały dobór języka. Jak wiadomo, w piekle mówi się po niemiecku. ;)

 

Więzień miał rację “Satan wird hier nicht verlieren!!” – Szatan tu nie przegra.

Nie najgorsza puenta.

 

Edit: Autorze, zauważyłem, że nie odpowiadasz na komentarze, tak było przy poprzednim Twoim tekście. Proponuję, żeby to robić, bo zniechęcasz do komentowania.

Paper is dead without words; Ink idle without a poem; All the world dead without stories; /Nightwish/

@El Lobo Muymalo na komentarze nie odpisuję, ale wszystkie czytam i postaram się jak najlepiej wykorzystać rady w moich przyszłych dziełach. 

Tekst nie kupił mnie niczym. Ani pomysłem, który do mnie nie przemówił, ani wykonaniem, pełnym usterek. Zgadzam się tu z przedmówcami. 

Źle zapisujesz dialogi – zajrzyj do tych poradników. Pomijając zawarte w nich informacje, to dodam, że po myślniku nie stawiasz spacji – a ma być:

–Następny! – zły zapis u Ciebie

– Następny! – prawidłowy zapis

 

Cierpisz też na byłozę, przykład:

–Następny! – Krzyknęła wpatrzona w ekran laptopa starsza kobieta o siwych włosach, która ubrana była w szary uniform z pentagramem na lewej piersi – Następny! – Powtórzyła, a po chwili do drzwi w małym pokoju się otworzyły.

Do biura wraz z trzema ubranymi na niebiesko i wyposażonymi w karabiny osiłkami wszedł skuty kajdankami młody mężczyzna. Był on łysy i prawie cały pokryty tatuażami o niepokojącej tematyce. Na czole miał scenę rzezi kobiet, na karku obrzęd satanistyczny, na dłoniach pentagramy. Cała a szyja i część rąk, która nie była zasłonięta przez pomarańczowy, więzienny kostium pokryta była głębokimi bliznami, większość z nich była śmiertelna.

Za często, za gęsto używasz czasownika być, ponadto w dwóch ostatnich zdaniach zacytowanego fragmentu powtarzasz pokryty

 

 

Co do nieodpowiadania na komentarze, to kiepski pomysł. Szybko stracisz jakichkolwiek czytelników, bo jednak ludzie nastawieni są na interakcję, dialog z autorem. A jeśli autor się nie odzywa, to nie wiadomo, czy czyta komentarze, czy się z uwagami zgadza (a może coś było celowe i tylko trzeba czytelnikowi podpowiedzi i dyskusji dlaczego tak?), czy bierze je sobie do serca, czy też ma wszystko i wszystkich gdzieś. A patrząc chociażby na powtarzające się tu i w Czerwonym kruku… błędy w zapisie dialogów, wygląda jednak na to, że nie korzystasz z udzielanych rad. 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Jest jakiś pomysł – mi się kojarzy ze starą grą The Suffering. Puenta ma swój urok.

Tylko wykonanie zarzyna całość, bo przez błędy w tak krótkim tekście przedziera się niczym przez dżunglę z maczetą. Nie ma czasu podziwiać widoki, jak ciągle męczę się, czy gdzieś powinien być przecinek czy nie.

Garść linków – przyswojenie ich jest wysoce zalecane ;)

Dialogi – mini poradnik Nazgula: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/12794

Dialogi – klasyczny poradnik Mortycjana: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/2112

Podstawowe porady portalowe Selene: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/4550

Coś o betowaniu autorstwa PsychoFisha: Betuj bliźniego swego jak siebie samego

Poradnik łowców komentarzy autorstwa Finkli, czyli co robić, by być komentowanym i przez to zbierać duży większy “feedback”: http://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842676 

Powodzenia!

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

@śniąca Jeżeli chodzi o to opowiadanie, to muszę przyznać, że trochę paru rzeczy nie przemyślałem, zamiast zrobić coś w miarę dobrego, to napisałem takie coś w dość krótkim czasie. Jeżeli chodzi o uwagi z mojego poprzedniego opowiadania, to zapomniałem o nich, dużo czasu minęło od kiedy coś pisałem, a o sprawdzeniu tamtych rad nie pomyślałem. Teraz jednak zamierzam częściej pisać, bo robiąc takie przerwy nie sądzę, aby cokolwiek się u mnie poprawiło.

@soku1403 Więzień mówił po niemiecku, bo jest Niemcem, zapomniałem o tym napisać, ale już poprawiłem.

Życzę więc częstszych randek z klawiaturą i utrwalania w praktyce wiedzy z poradników i komentarzy – nic nie jest lepsze od praktyki :) 

 

Radzę też zaglądać do cudzych opowiadań i komentarzy pod nimi. Z tego też można wiele wyciągnąć dla siebie. 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Zgadzam się z przedpiścami – to bardzo źle napisana scenka, w dodatku jakby okrojona ze wszystkiego, co mogłoby jej nadać jakikolwiek sens.

Do poprawienia jest niemal każde zdanie, jednak nie pokuszę się o zrobienie łapanki, albowiem przypuszczam, że, tak jak w przypadku poprzedniego opowiadania, do niczego się ona Autorowi nie przyda.

Sugeruję, Kajtjii, abyś zawarł bliższą znajomość z zasadami rządzącymi językiem polskim. Skorzystaj też z podlinkowanych poradników. I dużo, naprawdę dużo czytaj.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Również zgadzam się ze wszystkimi przedmówcami. Literówki, dialogi itp. Nie załapałem pointy. Szatan nie przegrał, dlaczego? Więźniowie zostali oskarżeni o zamordowanie dwóch osób, ale trupów było więcej. Więzień, kobieta i strażnik. Z resztą dlaczego Szatan chciał wszystkich zamordować?

Wszystko co słyszymy jest opinią, nie faktem. Wszystko co widzimy jest punktem widzenia, nie prawdą

Mam dyżur, więc zostawię ślad, że przeczytałam. Jednak do uwag poprzedników nie mam właściwie co dodać. Długa i żmudna droga przed Tobą.

Nowa Fantastyka