Winda Jakubowa
Autor: Lord Vedymin
– Nie pchaj się pan! – oburzył się stary archanioł, rozkładając ręce, by zająć pozostałe przy wejściu miejsce.
– Kultury w tej straży! – zawtórował stojący za nim VIP w nienagannie skrojonym garniturze, może nawet serafin.
– Przenikniemy się trochę, to się zmieścimy… – Anioł Stróż chińskiego robotnika budowlanego wyrównał na kolanie kartki raportu i wcisnął się do jedynej windy kursującej do Nowego Jeruzalem (dwa tysiące kilometrów po czwartym wymiarze to prawie dwie godziny, a drabiną mordęga). – Spieszę się z raportem.
– Sam się pan przenikaj. – Serafin wyszedł oburzony, drzwi za nim się zamknęły i winda, zgodnie z kolejnością wywołanych poleceń, ruszyła w dół. Prosto do piekła.
***
Windziarz
Autor: Thargone
W środku, oczywiście, panował ścisk.
– Przepraszam, które to piętro?
– Nie wiem. Licznik zasłaniają.
– Bo mama czeka na…
– Żeby dziecko bez opieki…
– Jeszcze kilka pięter, chłopczyku – rzucam uspokajająco.
Każda winda zakrzywia czasoprzestrzeń. Potrafi pomieścić nieograniczoną ilość pasażerów, udźwignąć nieprawdopodobny ciężar, a podróż wewnątrz kabiny wiąże się z dylatacją czasu.
To fakty znane każdemu.
Moja winda niczym więc się nie wyróżnia. Jedynie ekstensyfikuje powyższe zjawiska.
Gruba kobieta wysiadła na minus czterechsetnym. Brodaty dziadek dwadzieścia pięter niżej. Robiło się luźniej.
Minus sześćset. Stop.
Za drzwiami była ciemność.
– Ale tam nie ma mamy… Dlaczego?
Nie wiem dlaczego, za co tu trafiłeś. Jestem tylko windziarzem.