- Opowiadanie: gamemen3 - Fragment opowiadania. Bez tytułu. By gamemen.

Fragment opowiadania. Bez tytułu. By gamemen.

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Fragment opowiadania. Bez tytułu. By gamemen.

Witam ;). W moim poprzednim opowiadaniu narzekano na… brak przesłania i ogólnej formy. Cóż, wziąłem sobie te słowa do serca i napsiałem nowe opowiadanie. Starałem się wnim umieścić jak najwięcej moich emocji :). Mimo, że to dopiero krótki fragment całości, postanowiłem go zemieścić. Następne też się ukarzą, czy wam się spodoba, czy nie :p. Ale mam nadzieję, że się spodoba. Zapraszam do czytaniai komentowania!

 

Bez tytułu (narazie)

 

Ziema właśnie stawała w płomieniach. Z niebem nie było lepiej, dawny błękit zmienił się w żółto-czarny dym. Wszystko spowijała niekończąca się fala mgły. Świat powoli sam się wyniszczał, a diabeł czyhał tylko, by wyskoczyć z pudełka. A głównymi bohaterami całej zagłady były niebo i ziemia. Dwa tak różniące się od siebie istoty, które musiały patrzeć, jak drugi ginie marną i straszną śmiercią. Dwie istoty, które się niezmiernie kochały. Nie mogąc się nawet dotknąć, nie mogąc pocałować, nie mogąc się nawzajem poczuć… Gdy jeden upadał, drugi go podnosił. To fakt znany od wieków. Lecz tym razem, obydwoje upadli. W szaleńczej rozpaczy próbując uratować drugiego. Świat pogrążył się w wiecznej ciemności, więc nie mogli się ujrzeć. Niebo, niegdyś piękne i wyniosłe, dziś było tylko namiastką, blaknącym wspomnieniem dawnych lat… Ziemia, niegdyś piękna i władcza, skąpana blaskiem wschodzącego słońca… Dziś, czarna jałowa skrupa, pozbawiona życia i niegdysiejszego piękna. Nad tą pustynią bezradności i rozpaczy przelatywał właśnie smok. Nie smok z legend i baśni, lecz dziesięcio metrowe, zionące ze swoich sześciu paszcz żywym ogniem monstrum. Pokryte łuskami najróżniejszych kolorów. Od czerwieni, po ciemną purpurę. Samotne, opuszczone, oszalałe z bólu po stracie wszystkiego. Oszalał już całe wieku temu, jeszcze przed wielkim rozbłyskiem. Niebo i Ziemia właśnie spoglądali na jego bezcelową tułaczkę po zniszczonym świecie.

 

– Ziemia, ma najdroższa, dlaczegóż to biedne stworzenie ciągle tuła się po twym wyniszczonym przez liczne choroby ciele? – Niebo właśnie nakazał poruszyć się jednej z jego niezliczonych chmur.

 

– Ukochany, ma odpowiedź niestety cię zmartwi. Żadna z moich licznych komórek umysły nie ma najmniejszego pojęcia, o celu lotu tego stworzenia. – Nakazała właśnie wybuchnąć jednemu z wulkanów. Zawsze bawiły ją wybuchy, przynajmniej kiedyś.

 

– Błądzi tak już od stuleci. Trzeba coś z tym zrobić. Koniecznie…

 

***

 

A smok dalej błądził. Latał morza do morza, od góry do góry, nie mogąc znaleźć ukojenia i spokoju, którego tak bardzo przecież pragnął. Właśnie przelatywał nad wulkanem. Jego stare i zmęczone już ciało, musiał zaznać odpoczynku, tak więc położył się wewnątrz wygasłego już od milionów lat wulkanu. Jego sześć olbrzymich głów zawsze myślało jednocześnie, i zawsze o tym samym. Tym razem smok rozmyślał o świecie. Świat przed rozbłyskiem był taki piękny. Pamiętał jak z pięknymi smoczycami latał wśród zielonych drzew. Wtedy, w rzekach płynęła krystalicznie czysta woda, którą mógł się napoić gdy tylko naszło go pragnienie. Mógł latać gdziekolwiek go tylko skrzydła poniosą. Wolność… To tego uczucia doznawał przed wiekami. Poczuł nagły przypływ gorąca. Cały wulkan zaczął się trząść. Powłoka zaczynała pękać, a z pod miej wypływał gorąca niczym samo słonce lawa. Smok wstał i spróbował zamachnąć skrzydłami, lecz jego skrzydła owijały zielone pnącza, uniemożliwiając mu lot. Z całych sił próbował się uwolnić, a lawa tryskała na wszystko strony kalecząc jego stare ciało. A może się poddać? – myślał. Dać się zabić, przestać cierpieć i odejść do krainy ojców? Nie, nie mogę się poddać, zbyt wielu czasu tu jestem, by dać się zabić zwykłej roślinie. Napiął wszystkie swoje mięśnie. Rozprostował już skrzydła, ale jego nogi, ciągle trzymały zielone pnącza. Z całą swą mocą buchnął w nie ogniem. Wiedział, że się okaleczy, lecz w tej chwili nie miało to dla niego znaczenia. Wolał cierpieć całe lata, niżeli umrzeć tak żałosną śmiercią.

 

Przypominam, że to dopiero fragment, nie całość! Pozdrawiam.

 

 

 

Koniec

Komentarze

". Pokryte łuskami najróżniejszych kolorów. Od czerwieni, po ciemną purpurę" -to chyba nie są "najróżniejsze kolory"^^

Podsumujmy. Niebo i Ziemia upadły razem, i nie mogły się podnieść, a po zniszczonym świecie lata sobie zrozpaczony smok, którego chwile później atakuje krwiożercza roślina (chociaż świat jest opustoszały). Do tego masa błędów których nie chce mi się poprawiać (oprócz tęczowo czerwonego smoka^^). Ale dialog z komórkami umysłu Ziemi mnie rozwalił.

Reasumując: do książek marsz! Wypadałoby jeszcze coś czytać oprócz pisania:P.

Czytam dużo ;).

"ksionszek" :D.

" Do tego masa błędów których nie chce mi się poprawiać" - W moim poprzednim opowiadaniu też ci się nie chciało :/. A to jest o wiele krótsze. Każdy umie sobie napisać "są tu błędy", ale ja chcę je wyeliminować. 

Dwa tak różniące się od siebie istoty, które musiały patrzeć, jak drugi ginie marną i straszną śmiercią. -  chyba widać, że z tym zdaniem jest coś nie tak ;)
- Ziemia, ma najdroższa, - Ziemio. Winien być wołacz, bo Niebo zwraca się do niej.
Jego stare i zmęczone już ciało, musiał zaznać odpoczynku - literówka

Wytykam głownie błędy, bo sam tekst nie przypadł mi do gustu.

I kilka innych literówek i dziwnych zdań, których poprawności nie jestem pewna. A wytykam tylko to, co wiem, że jest nie tak.

O to mi chodziło ;).

,,Latał morza do morza, od góry do góry''- czegoś tu braknie... składnia, błędy w odmianie przez przypadki... sporo tego...

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Lepiej tego nie kontynuuj. "Rozmowy" między niebem a ziemią, jakiś smok, zabójcze pnącza... o co tu w ogóle chodzi? Gdybyś nie napisał tego odautorskiego wstępu, to pomyślałbym, że to ma być śmieszna opowiastka...  W dodatku masa literówek, koślawa konstrukcja zdań, braki przecinków; żeby nie być gołosłownym: 
Dwa tak różniące się od siebie istoty
lecz dziesięcio metrowe,
Oszalał już całe wieku temu
- Ziemia, ma najdroższa
Żadna z moich licznych komórek umysły

Przykro mi, Gamemenie, lecz przedpiśczynie oraz przedpiścy mają rację --- najpierw krótki kurs nauki języka...
Wypunktowanie błędów zajęłoby (z podaniem przyczyn i propozycji poprawek) trzy razy tyle miejsca, co Twój tekst. Nie dziw się, że brak chęci...

Ja znalazłam chęci, bo błędy zbyt mnie bolały.

Dwa tak różniące się od siebie istoty, które musiały patrzeć - inni już to wytknęli, ale zbyt razi, bym mogła odpuścić.
lecz dziesięcio metrowe - razem, to się pisze razem.
Żadna z moich licznych komórek umysły nie ma najmniejszego pojęcia - chyba umysłu?
Latał morza do morza, od góry do góry, nie mogąc znaleźć ukojenia i spokoju - to ta Ziemia to jałowa skorupa, czy w końcu coś się na niej ostało? Wewnętrzna spójność i logika tekstu leżą.
Mógł latać gdziekolwiek go tylko skrzydła poniosą - w jednym zdaniu dwa czasy? Błagam, tylko nie to.
a z pod miej wypływał gorąca niczym samo słonce lawa - literówki, literówki!
skrzydłami, lecz jego skrzydła owijały zielone pnącza - powtórzenie.

To niektóre z błędów. Na inne zbrakło mi cierpliwości.

OK, nie chcę być niemiła czy czepiać się przesadnie, ale niektóre z tych błędów wyłapuje nawet Word! Sprawdzenie własnego tekstu powinno być obowiązkowe, przynajmniej dwa razy! Pewnie, czytelnicy wytkną pewne rzeczy i błędy, ale nie o to w tym chodzi chyba, prawda?

Nie podobało mi się. Odnoszę wrażenie, że napisane jest niestarannie, w pośpiechu, bez chwili zastanowienia lub autokrytyki. To jeśli chodzi o warsztat. Jeśli chodzi zaś o wartość merytoryczną, mogłoby być niezłe. Gdyby nie błędy.
Mam wrażenie, że napisałeś to, by coś komuś udowodnić. Według mnie nie udało się.

 

Cóż. Starałem się... Widać nie wyszło. Sprawdzę, jeszcze 5 razy i wrzucę pełne (i sprawdzone) opowiadania. Pozdrawiam. Dzięks za opinie.

@Mortycjan
Wszystko się wyjaśni w następnej części. Pnącza też ;).

Już sam wstęp od Autora, traktujący właściwie o niczym, nastawił mnie negatywnie. Wstawianie takich ochłapów, do tego bez tytułu, jest dla mnie zupełnie bezsensowne i jest marnowaniem czasu czytelnika.

Za całokształt powyższego tekstu dałbym 2.

Przyznam, umiesz rzucać ładnymi hasłami. Ale nic poza tym. Ja nigdy nie sprzeczam się o wystawioną ocenę/komentarz, więc tym razem też nie będę. Lecz mam pewne uwagi do twojej wypowiedzi Eferelinie. Przytoczę więc fragmenty, " do tego bez tytułu" - rozumiem, iż jeśli coś nie ma tytułu, to do razu jest nic nie warte? Z takim podejściem zajdziesz daleko. "już sam wstęp od Autora, traktujący w zasadzie o niczym, nastawił mnie negatywnie" - o niczym? Wyraźnie niedokładnie czytasz mój drogi. A to podstawa! O ocenę się nie sprzeczam. Każdy ma prawo wyrażać swoje zdanie. Ale 3 linijki bluzgania i mówienia o tym, jak bardzo nieudane jest moje opowiadanie, to jest dopiero marnowanie czasu czytelnika. Pozdrawiam.

Drogi gamemenie3, źle mnie zrozumiałeś. Naprawię ten błąd i rozwinę swoją wypowiedź, żeby nie było niedomówień:

1. Wstęp
"W moim poprzednim opowiadaniu narzekano na... brak przesłania i ogólnej formy. Cóż, wziąłem sobie te słowa do serca i napsiałem nowe opowiadanie. Starałem się wnim umieścić jak najwięcej moich emocji :). Mimo, że to dopiero krótki fragment całości, postanowiłem go zemieścić. Następne też się ukarzą, czy wam się spodoba, czy nie :p. Ale mam nadzieję, że się spodoba. Zapraszam do czytaniai komentowania!"

Napisałem, że ten wstęp jest o niczym, bo zupełnie nie rozumiem sensu jego wstawienia i nic nie widzę w jego treści.
 Piszesz, że starałeś się zamieścić w nim jak najwięcej emocji - moim zdaniem starasz się tym stwierdzeniem narzucić czytelnikowi poszukiwania jakieś głębi w tekście, jeszcze zanim ma okazję nań spojrzeć. Dalej: wiadomo z treści, że to fragment. Po co, o tym pisać? Następne części  się ukarzą, czy nam się podoba, czy nie - to zdanie to dziecinada.
Skoro już poczułeś wewnętrzy przymus, żeby napsiać taki wstęp, to mogłeś go przynajmniej przeczytać i zredagować przed zamieszczeniem, a tak - cztery błędy w czterech linijkach tekstu. No, chyba że wychodzisz z założenia, że Czytelnik - głupie bydlę wiele zniesie.

Taki wstęp nastawił mnie też negatywnie z tego względu, że już na samym początku starasz się usprawiedliwić fakt niedopracowania tekstu. A może zamiast wymówek lepiej dać sobie na wstrzymanie, przemyśleć projekt, napisać całość, po kilku dniach poprawić ją i dopiero wtedy umieszczać porządne dzieło na stronie?

2. Tytuł (brak tytułu)
To, że coś nie ma tytułu nie oznacza, że jest nic nie warte. Dla mnie to sygnał, że zamieszczasz tekst niedopracowany, że nie masz do końca przemyślanej koncepcji opowiadania, że nie wiesz jeszcze, jak się skończy ani nawet w jakim kierunku pójdzie.
Użyłem słowa "ochłap", bo niestety zamieszczony fragment tak się dla mnie prezentuje. Pół strony mało czytelnego tekstu, gdzie fabuła się nawet nie zawiązuje, na dodatek z błędami - każdy może sam ocenić, czy to ochłap czy też nie.

3.Ocena a bluzganie.
Wystawiłem ocenę "2" niezależnie od odczuć dotyczących wstępu i braku tytułu. Wykonanie jest moim zdaniem kiepskie (i nie jest to zdanie odosobnione jak wynika z komentarzy), a fabuły praktycznie nie ma.

Tekst się urywa, a po nim kolejna nota autorska po raz drugi przypominająca, że to dopiero fragment - naprawdę nie jesteśmy idiotami i nie ma potrzeby tak nas traktować.

Jest róznica między bluzganiem a ostrą krytyką. Obraziłem Cię? Chyba nie. Przeczytałem, nie podobało mi się, napisałem o tym. Radzę się uodpornić na krytykę, jeśli masz zamiar wstawiać więcej takich prac.

Mam nadzieję, że komentarz do komentarza szczegółowo wyjaśnia, co miałem na myśli.

Oj  wierz mi, jestem uodporniony na krytykę. Ta wypowiedź mnie przekonała. Nia mam już żadnych zarzutów. Dzięks za opinie. Pzdr.

Nowa Fantastyka