- Opowiadanie: Nikt - Epilog historii subiektywnej

Epilog historii subiektywnej

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Epilog historii subiektywnej

 Ciemny pokój, stara żarówka zwisająca z sufitu, na środku krzesło, a na nim człowiek– młody mężczyzna, związany, z workiem na głowie, odzyskuje przytomność.

– Ohhh… moja głowa… gdzie ja jestem, co się dzieje?

Wtem z ciemności dobiega głos:

– Zabawne… w dzieciństwie, żaden z nas nawet nie pomyślał, że znajdziemy się w takiej sytuacji.

– Wiesz, dzieci raczej nie często myślą o tym, że będą porwane i przetrzymywane wbrew własnej woli lub będą porywać i przetrzymywać ludzi wbrew ich woli.– odpowiada niemrawo, głosem stłumionym przez worek.

– A to ciekawe, zdawało mi się, że akurat my braliśmy pod uwagę takie możliwości.

Chwila ciszy.

– Przecież przed chwilą mówiłeś zupełnie co innego.

Postać wyłania się z cienia– wzrost koło 177 centymetrów , krótkie, czarne, delikatnie roztrzepane włosy, młoda twarz, szczupła postura.

Uderzenie zewnętrzną stroną dłoni.

– Mnie to boli znacznie bardziej niż ciebie, ale robię to dla twojego dobra!- krzyknął histerycznie porywacz.

– Z tobą jest zdecydowanie coś nie tak.

– Niedawno dotkliwie zraniłem się w dłoń i każdy mocniejszy kontakt sprawia mi przeszywający ból.– zmienił ton na spokojny.

– To czemu nie użyłeś drugiej dłoni!?

Kolejne uderzenie.

– No cóż, to faktycznie rozwiązuje problem. Bystry z ciebie chłopak.

– Ehhh…– wzdycha.– Kolejny pojeb, no po prostu świetnie.

– Udam, że tego nie słyszałem. Mam dla ciebie pewną zagadkę.

Kolejna chwila ciszy.

– Mam przeczucie, że tego pożałuję ale zapytam… Jaką?– odpowiada z niechęcią.

– Jak sądzisz, co definiuje szczęśliwe życie człowieka?

– Miłość, rodzina może spełnienie zawodowe, artystyczne?

Kolejne uderzenie.

– Zamknij mordę, to było pytane retoryczne.

– Jakim chujem to miało być pytanie retoryczne!?

– Prawdą jest, że u każdego, szczęśliwe życie może bazować na czymś zupełnie innym. Dla jednego…

– Szczerze to mam to w dupie.

– Dla jednego może to być przekazanie genów dla następnych pokoleń, swojej wiedzy, czytaj posiadanie dzieci, dla innego kariera, sztuka i inne takie pierdoły. Jednak wszystko sprowadza się…

– Fascynujące…

– Przepraszam bardzo, ale teraz mówię ja, okaż chociaż tyle kultury aby mi nie przerywać. Ta dzisiejsza młodzież naprawdę.– odchrząknął.– Tak jak mówiłem wszystko sprowadza się do jednej prostej rzeczy, do tego czego każdy umysł pożąda najbardziej, mianowicie– stymulacja. Każdy ludzki mózg ponad wszystko pożąda stymulacji.

– O czym ty w ogóle pierdolisz?

– Każdy podjęty przez nas krok, każdy akt dobroci, wszystkie okrutne rzeczy które robimy zmierzają do tak trywialnej rzeczy. Często dochodzi nawet do tego, że kiedy brakuje nam bodźców pozytywnych takich jak radość, człowiek ucieka się do tych negatywnych. Ból, cierpienie, agonia.– Jego głos stawał się co raz bardziej przepełniony ekscytacją.– Ale są również przypadki, że i one zawodzą. I co wtedy, co wtedy!? Jak myślisz co wtedy dzieje się z człowiekiem!?

– Nie wiem… może umiera.– odpowiedział speszony.

– Blisko…– głos porywacza na nowo staje się spokojny.– Zaczyna szukać, szukać czegokolwiek co może dać mu złudne poczucie ulgi, choćby na chwilę. Dopiero wtedy pojawia się śmierć, daje ona nadzieję, w oczach człowieka pogrążonego w rozpaczy jest ona szansą na lepsze jutro, ale co jeśli w rzeczywistości tylko pogarsza sprawę? Co jeśli to tylko kolejna pusta obietnica zostawiona przez świat?

– Na pewno nie jest to zbyt optymistyczna perspektywa.

– Dokładnie, ale my! My! My dzisiaj przekroczymy tę granicę i sprawdzimy co kryje się za zasłoną.

Mężczyzna zdjął worek z głowy ofiary. Wyglądali identycznie.

– Co do cholery!? Czemu ty… czemu ja… o co tu chodzi!?

– Sam bym chciał wiedzieć. Ty i ja, jeden świat, we dwoje, musimy to odkryć! 

W tym momencie otworzyły się drzwi wpuszczając strumień światła, który padł na podłogę tuż przed związanym chłopakiem. Wtedy też w drzwiach stanął kolejny mężczyzna.

– Kapitanie! zbierz kwiat naszego rycerstwa, urządzimy sobie mały turniej.– powiedział.

– Co?– Powiedzieli jednocześnie spoglądając ze zdziwieniem, na mężczyznę który również wyglądał dokładnie jak oni.

– Sorki, nie mogłem się powstrzymać. Miałem powiedzieć, że pojawiały się komplikacje i nie mamy zbyt wiele czasu, nasi wrogowie tu zmierzają.

– Cholera!- Uderzył pięścią w stół którego zaledwie chwilę wcześniej tam nie było.– Wiedziałem, że w końcu nas znajdą. Jimi miał się nimi zająć do cholery!

– Jaki Jimi?– zapytał klon.

– Przecież mówiłem żebyś zamknął mordę!

Klon i chłopak na krześle spojrzeli się na siebie zdezorientowani.

– Ktoooś tu wstał lewą nooooogą.

– No nic! Przechodzimy do końcowej fazy planu!

– Tak jest!- powiedział kolejny klon, wchodząc do pokoju ze sznurem na ramieniu.

– Odnoszę dziwne wrażenie, że to chyba jakiś sen.– powiedział chłopak przywiązany do krzesła.

– To nie sen przyjacielu, to jest koszmar!- powiedział jeden z porywaczy zakładając pętlę na szyję chłopaka na krześle, po czym przerzucił ją przez hak zaczepiony na suficie.

– Czekaj, co wy robicie?

Cała trójka porywaczy złapała za linę i zaczęła ciągnąć raz za razem unosząc swoją ofiarę w powietrze, wołając zsynchronizowanie „ I raz, I dwa!”. Zanim się obejrzał, wisiał już około metr nad ziemią, jego twarz stała się czerwona i napuchnięta, a oczy wychodziły z orbit. Chwila w którym niewielki pokój wypełniały dźwięki stęknięć oraz desperackich prób zaczerpnięcia choć odrobiny powietrza, wydawała się trwać w nieskończoność. Jednak i ona dobiegła końca, została tylko słodka ciemność oraz cisza którą od czasu do czasu delikatnie przerywał dźwięk kołyszącej się napiętej liny.

Koniec

Komentarze

Do przeczytania zachęciło mnie pięć pierwszych tagów, ale niestety tekst nie przekonał. Przede wszystkim dlatego, że nie zrozumiałem, o co tu chodziło. Czy to wszystko halucynacje bohatera, metafora choroby psychicznej, czy po prostu jakaś szalona improwizacja. 

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

Nie powaliło!

Zgubiłeś trochę spacji, zapis dialogów szwankuje, za dużo tu rozmowy a za mało dzieje się poza nią. Dużo chybionych przecinków.

"koło 177 centymetrów" – w beletrystyce liczby słownie (prawie zawsze).

Gościu budzi się i jęczy, że nie wie gdzie jest. Boli go głowa a on po chwili odpowieda mocno rozbudowanym zdaniem – ripostą. To trochę brak konsekwencji. Bohater jest skołowany czy skupiony? Dodanie w didaskaliach, że wypowiedizał to "niemrawo" sprawy nie uratuje.

Co do pomysłu to jakiś był, ale ani nie zdążyłem polubić bohatera by się nim przejąć lub mu kibicować ani nie polubiłem jego klonów. Nie do końca wiem też co było realne a co sobie wyobraził bohater. Straszno też nie było.

Chyba znudzony życiem bohater wszystko sobie wyobraził i popełnił samobójstwo by sprawdzić czy jest coś dalej, ale pewien nie jestem.

Element fantastyczny to te klony? Bo jeśli to twory choroby psychicznej to mało w tym fantastyki :-)

"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM

 W zamyśle, jest to początek pewnej rozleglejszej historii, w której w trakcie/pod koniec wiele się wyjaśnia. Ale tak z kaprysu postanowiłem udostępnić ten kawałek. Jak dobrze pójdzie to może kiedyś pojawi się całość. Chwilowo interpretacja dowolna ;D. 

To znaczy, że to fragment, a nie szort i trzeba go tak określić. Jestem tu świeży ale tego już się nauczyłem.

Po przeczytaniu spalić monitor.

W pewnym sensie fragment, choć obecnie funkcjonuje jako coś odrębnego. 

No, też nie bardzo skumałam, o co tu chodził. Gościu z nudów zrobił sobie klona, pobił go, a potem powiesił?

Jeśli to nie jest zamknięta całość (a skoro ma się wyjaśnić później, to nie wygląda), wypadałoby oznaczyć tekst jako “fragment”.

– Ohhh… moja głowa… gdzie ja jestem, co się dzieje?

Dlaczego pisownia angielska?

Postać wyłania się z cienia– wzrost koło 177 centymetrów

O liczbach słownie już było. Dziwnie wygląda – około i podajemy z dokładnością do centymetra.

Babska logika rządzi!

W za­my­śle, jest to po­czą­tek pew­nej roz­le­glej­szej hi­sto­rii, w któ­rej w trak­cie/pod ko­niec wiele się wy­ja­śnia.

Sam przyznajesz, że to tylko początek historii, bądź więc uprzejmy zmienić oznaczenie na FRAGMENT.

 

Ale tak z ka­pry­su po­sta­no­wi­łem udo­stęp­nić ten ka­wa­łek. Jak do­brze pój­dzie to może kie­dyś po­ja­wi się ca­łość.

Twój kaprys udostępnienia niniejszego kawałka okazał się bardzo złym pomysłem. Dobrze nie poszło, więc mam nadzieję, że nim może pojawi się całość, przyswoisz sobie zasady rządzące językiem polskim i dalsza część będzie napisana poprawnie.

 

Chwi­lo­wo in­ter­pre­ta­cja do­wol­na ;D. 

Ponieważ nie mam zwyczaju korzystać z chwilowych możliwości, nie będę interpretować przeczytanego tekstu.

 

 

– Wiesz, dzie­ci ra­czej nie czę­sto myślą o tym, że będą po­rwa­ne i prze­trzy­my­wa­ne wbrew wła­snej woli lub będą po­ry­wać i prze­trzy­my­wać ludzi wbrew ich woli.– od­po­wia­da nie­mra­wo, gło­sem stłu­mio­nym przez worek.  –> – Wiesz, dzie­ci ra­czej nieczę­sto myślą…

Zbędna kropka po wypowiedzi. Brak spacji przed półpauzą – ten błąd pojawia się kilkakrotnie.

Źle zapisujesz dialogi. Pewnie przyda się poradnik: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/4550

 

ale robię to dla two­je­go dobra!- krzyk­nął… –> Brak spacji przed dywizem, zamiast którego powinna być półpauza.

 

Ty i ja, jeden świat, we dwoje, mu­si­my to od­kryć! –> Piszesz o dwóch mężczyznach, więc: Ty i ja, jeden świat, we dwóch, mu­si­my to od­kryć!

We dwoje mogą coś robić mężczyzna i kobieta.

 

Chwi­la w któ­rym nie­wiel­ki pokój… –> Chwi­la, w któ­rej nie­wiel­ki pokój

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Jeżeli to tekst, którego nie da się zrozumieć bez znajomości dalszej części, to to jednak fragment, nie szort. Więc nie da się go komentować, oprócz może tego, że napisany jest fatalnie.

Gdyby we wstępie pojawiło się coś w stylu “opis snu/koszmaru”, wtedy bym przynajmniej wiedział, dlaczego niczego nie rozumiem. Był moment, że pomyślałem o grotesce, ale potem stwierdziłem, że po prostu jesteś zbyt niedoświadczonym pisarzem. Informacja, że to jest fragment, niczego nie zmieniła.

Czaszka mówi: klak, klak, klak!

Epilog okazał się niezrozumiały i dla mnie, zapewne przez brak perspektywy, jaką ma albo Autor, albo osoba, która przeczyta całość. W związku tym ciężko wymagać, by utwór przekonał czytelnika. A tekst jako taki powinien bronić się wszak sam.

Technicznie są błędy, zwłaszcza ze spacjami po oraz przed myślnikami. Chwytaj ciekawe linki z tej strony, które mogą okazać się pomocne:

Dialogi – mini poradnik Nazgula: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/12794

Dialogi – klasyczny poradnik Mortycjana: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/2112

Podstawowe porady portalowe Selene: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/4550

Coś o betowaniu autorstwa PsychoFisha: Betuj bliźniego swego jak siebie samego

Pozdrawiam!

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Eee… dołączam do tych, którzy nie zrozumieli, o co chodziło. Napisane niedbale, błędy w zapisie dialogów (sprawdź w podlinkowanych poradnikach, kiedy daje się kropkę przed półpauzą), czasami nie wiadomo, kto co wypowiada. Narracja też dziwna – taki dramat-niedramat. Nie widzę powodu, dla którego ta scenka powstała, a jeśli piszesz, że ciąg dalszy to wyjaśnia, następnym razem staraj się publikować teksty w całości lub większych fragmentach. I nie zrażaj się, tylko pisz dalej, życzę powodzenia i cierpliwości.

Mogę tylko powtórzyć za przedmówcami, że tekst napisany jest niepoprawnie i nie jest zrozumiały. W wykonaniu szczególnie uderza zła interpunkcja. Widzę, że parę błędów zostało już wytkniętych, ale nie zauważyłem, byś je poprawił. Dlatego pozwolę sobie nie wskazywać gdzie i co jest źle, bo pewnie też zostanie to zignorowane.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Nie zrozumiałam :(

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka