- Opowiadanie: cobold - Rak

Rak

Dokładnie 100.

Oceny

Rak

Oblicze doktora L. M.  Clouda emanowało tym, co on sam uważał za wyraz profesjonalnej troski.

– Panno MilkyWay, mam dla pani dwie wiadomości: dobrą i złą…

– Proszę zacząć od dobrej – przerwała.

– Co…? Hmm… – Pacjenci potrafili czasem wszystko popsuć. – Jakby to… No dobrze… Ten złośliwy nowotwór, który u pani właśnie wykryłem, jest na obecnym etapie całkowicie wyleczalny. Konieczny będzie jednak mały zabieg. Zgadza się pani?

– Oczywiście, doktorze, jestem taka młoda. Chciałabym jeszcze trochę pożyć. – Jej oczy lśniły milionami gwiazd…

 

Nieświadome kosmicznych mechanizmów komórki nowotworowe szykowały się właśnie do inwazji na Marsa, gdy w pustej przestrzeni międzygwiezdnej pojawiła się, wycelowana z chirurgiczną precyzją, asteroida.

Koniec

Komentarze

Oryginalne podejście, całkiem zgrabny drabble :)

O, problem przybrał kosmiczne rozmiary… ;-)

 

Możesz jeszcze zaszaleć, Coboldzie, do setki brakuje bowiem pięciu słów.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

U mnie Word zlicza myślniki…

Licz paluchem, to niezawodny sposób. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Paluchów mam tylko dwadzieścia…

No, to jest problem, ale jak zrobisz pięć nawrotów… ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Poprawione. Stonogi mają łatwiej :)

No tak. Przy drabblach mogą liczyć tylko nogi. Palce u nóg przydadzą się przy droubblach. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Interesujące podejście. :-)

Kiedyś już coś podobnego czytałam, ale to było dłuższe opowiadanie.

Babska logika rządzi!

Ciekawy i udany drabelek :)

Każdy koniec daje szansę na nowy początek...

Po Wielkim Obłoku Magellana i Milkyway domyśliłam się kosmicznej skali w 3ciej linijce, aczkolwiek po tytule myślałam, że puenta pójdzie w stronę jednego z zodiakalnych gwiazdozbiorów :p

 

Rozważałem też zaangażowanie dr med. An O.

Ujął mnie niewymuszony humor. Udany króciak!

“– Oczywiście[+,] doktorze, jestem taka młoda. Chciałabym jeszcze trochę pożyć.”

 

“Nieświadome kosmicznych mechanizmów komórki nowotworowe szykowały się właśnie do inwazji na Marsa, gdy w pustej przestrzeni międzygwiezdnej pojawiła się, wycelowana z chirurgiczną precyzją[+,] asteroida.”

 

Zgadzam się, że sympatyczne i całkiem oryginalne ;)

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Nie przepadam za drabblami, a to dlatego, że jeszcze nikt mnie do nich nie przekonał. Ale Ty masz szanse. Jest dobry pomysł, jest dobre wykonanie. Ostatnie zdanie najlepsze, bo pięknie łączy dwuznaczność historii. Ja bym się pokusił o zmianę “inwazji” na “przerzut”, ale pewnie bym przedobrzył. 

I popraw ten przecinek, który Jose wskazała, bo wstyd! :D

https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/

Fajne :)

Przynoszę radość :)

Ach, Onko-Sapiens… (tak, naprędce spolszczone :) )

Świetne, zwłaszcza że wymaga skondensowania treści → i Tobie się udało.

I te medyczne klimaty, takie lubiane przeze mnie.

 

Nie wiem, jak się tu znalazłam, ale skoro już jestem, to zostawię komcia. Podobało mi się :3

www.facebook.com/mika.modrzynska

Nowa Fantastyka