
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
– Nadworny inżynier, wybitny badacz Plaży, wielokrotnie odznaczony piaskowym orderem za zasługi dla narodu, jego naukowość Jan Pogoda – paź króla zapowiedział audiencje na jednym wydechu.
Drzwi do sali tronowej powoli otworzyły się, do środka nerwowo szybkim krokiem wszedł Pogoda. Król zaniepokoił się. Jego nadworny inżynier słynął ze swojego opanowania i cierpliwości, jeżeli coś miało go zaniepokoić, musiało być bardzo wielkie, groźne i opierzone. Jak ogromna licząca prawie 300 milimetrów wysokości mewa-zabójca, która 30 minut temu omal nie zniszczyła całej plażowej cywilizacji. Tym razem to nie ptak był przyczyną paniki.
– Królu! Straszne wieści! – pokłonił się doradca – Jak wiesz panie żyjemy w erze zachodu, niedługo ognista tarcza zatonie w morzu i nasz świat ulegnie diametralnej zmianie, z moich badań wynika że spowoduje to zwiększenie aktywności fal, które jak dotąd docierały jedynie na odległość 1000 milimetrów od naszego ukochanego zamku. Panie to może oznaczać kres naszej cywilizacji!
– Nonsens – rzekł król plaży – nasza cywilizacja istnieje już od 17 godzin! To 51 pokoleń Janie! Nie ugięliśmy się pod atakami karaluchów, mrówek a nawet straszliwej mewy! Jesteśmy panami plaży, odkryliśmy wiele znakomitych technologii. Nasi naukowcy potwierdzili teorię że ognista kula po zderzeniu z morzem odbije się i z powrotem uniesie w górę. Poza tym przez tyle czasu fale do nas nie docierały, dlaczego teraz miałyby dotrzeć! Kapłani też zgadzają się że Jezus Chrystus nigdy by nie dopuścił do zagłady naszego oddanego mu narodu.
– Ale panie, trzeba podjąć ewakuację zanim… – tłumaczył coraz bardziej zdesperowany Jan.
– Twoje teorie, Janie Pogodo, to herezje, niepotrzebnie wprowadzają panikę między mój lud – król podniósł się z tronu przytłaczając rozmówcę majestatem – zakazuję ci ich głoszenia i zwalniam z stanowiska nadwornego inżyniera!
– Pożałujesz tego królu! Pożałujecie tego wszyscy! – krzyczał wściekle naukowiec gdy straż wynosiła go z sali tronowej.
To było 30 minut temu.
Słońce wcale nie odbiło się od tafli morza, tak jak przewidzieli to uczeni, lecz zaczęło w nim tonąć. Niebo szkarłatniało z każdą sekundą. Odległe o tysiąc milimetrów fale jeszcze nigdy nie były tak straszne. Wtedy go odkryli. Nadawano mu różne imiona: Wielka Blada Gęba, Zwiastun Końca, Sędzia Ostateczny. Pojawił się na nieboskłonie a wraz z nim jego armia apokalipsy, świecąca milionem świateł. Niepokoje nastały w królestwie, poddani wyczuwali zbliżającą się katastrofę. Bezkresna plaża stała się zabójczo nieprzyjaznym miejscem. Wreszcie nadeszła. Wysoka na 400 milimetrów skumulowana i bezlitosna masa wody. To był koniec cywilizacji plaży.
– Patrz kochanie, jaki duży i piękny zamek z piasku został przed chwilą zniszczony przez fale – leżeli na plaży przy zachodzie słońca, oboje młodzi, nadzy i napaleni – Tyle pracy jakiegoś dziecka na marne – kontynuował chłopak – Czasami myślę, że jesteśmy takim właśnie zamkiem na bezludnej plaży. Myślimy że jesteśmy niezniszczalni, chełpimy się technologiami ale tak naprawdę nawet pierdnięcie wszechświata może zetrzeć nas na proch. To co my nazywamy tysiącleciem, dla wszechświata nie jest nawet mrugnięciem oka…
– Jezu, Piotrek, wybacz że przeszkodzę twoim filozoficznym rozważaniom – powiedziała zniecierpliwiona Alicja – lecz jak wiesz zaraz skończy się świat, walnie w niego wielka asteroida a my zginiemy wraz z nim. Dlatego myślę że warto się zabrać za porzucenie dziewictwa przed śmiercią, tak jak to niedawno zaplanowaliśmy.
– Racja, zamyśliłem się trochę – Piotr potrząsnął głową i pocałował Alicję.
Plaża wypełniła się namiętnością bijącą od dwóch splecionych ciał. Na szkarłatnym niebie pojawiła się ogromna, kosmiczna skała zwiastująca koniec ludzkości.
„Panie i Panowie to ostatni odcinek piątej edycji wielkiego reality show Ziemia! Już za chwilę wielka asteroida zabije wszystkich uczestników programu. Czy aby na pewno? Czy ktoś przeżyje? Jeśli tak wyślij cybermyśl pod numer 66688 z odpowiedzią TAK, jeżeli jednak myślisz że cała populacja ulegnie zagładzie wyślij cybermyśl pod ten sam numer o treści NIE. Czas wysyłania cybermyśli jest ograniczony. Drodzy państwo, zaraz poznamy odpowiedź”.
Antycznym telewizor nadawał transmisję z Armagedonu. W międzygalaktycznym barze Apollo, gdzieś na końcu wszechświata ruch był taki sam od tysiącleci – prawie żaden. Kilku miejscowych pijaczyn i paru przejeżdżających kierowców transporterów. Mętna atmosfera zawisła w kłębach fajkowego dymu.
– Jak myślisz, Aleksandrze, kto przeżyje Armagedon? – zapytał stały bywalec tego przybytku swojego barowego druha.
– Myślę że amerykance przetrwają, mają schrony, bogactwo, przygotowane są – powiedział Olek, mętnie patrząc w swój kufel kosmicznego smaru.
– Mylisz się, jeżeli ktoś ma przeżyć, to tylko Chińczycy! Oni są jak mrówki, choćbyś zrzucił dziesięć asteroid i tak ileś tam przetrwa, jest ich zbyt dużo – wtrącił się Ignacy, miejscowy mistrz plucia na odległość.
– Ja myślę jednak, że Bóg ocali tylko jeden naród – zaopiniował inicjator konwersacji – Ten który jest najbardziej oddany Chrystusowi. Polaków!
„Przerywamy relację z Ziemi, aby nadać ważny komunikat: za chwilę nasz wszechświat zapadnie się, a my zostaniemy unicestwieni wraz z nim. Życzymy miłego końca wszechświata.”
Ekran telewizora zasnuła bucząca śnieżyca. Nagle wszystko zaczęło się rozciągać i dematerializować.
– Panowie, chciałem tylko powiedzieć, że to był zaszczyt pić z wami – powiedział Ignacy, dokończył swój kufel i rozpłynął się wraz z otaczającą go rzeczywistością.
– Proszę pani a on znowu mnie wyzywa!
– Jezus Chrystus, nie wyzywaj kolegi chłopcze – powiedziała nauczycielka – jesteśmy cywilizacją na siódmym poziomie zawansowania, to zobowiązuje nas do elementarnej dojrzałości.
– Przepraszam psze pani – odpowiedział Jezus.
– Proszę pani a on w swoim projekcie wszechświata napisał, że mam rogi, jestem złem pierwotnym i składają mi ofiary z kotów – żalił się dalej Lucyfer.
– Pokaż mi to – zdenerwowana nauczycielka wyrwała uczniowi jego wszechświat i przyjrzała się projektowi – mój drogi rozumiem, że masz dopiero osiem miliardów lat, ale to nie powód aby tak naśmiewać się z kolegi. Jesteśmy bogami do jasnej ciasnej! Wiesz co? Najlepiej zacznij od nowa – podsumowała nauczycielka po czym zniszczyła projekt wszechświata Chrystusa.
Jezus westchnął i zaczął od nowa.
piękne. po prostu piękne. z każdym "oddaleniem" coraz piękniejsze.
Bardzo mi się spodobało. Pomysł (poza zamkiem z piasku) jak gdyby nie nowy, ale te zmiany perspektywy... Jedynie przecinkologia... Trudno, nie będzie szóstki. Ale ja i tak wyjątkowo wrzucam oceny...
Dzięki Wam za dobre słowo i oceny :)
Kiedyś spotkałem się już z wariacją tego pomysłu, co nie wpływa zupełnie na fakt, że jest to jedno z najlepszych opowiadań umieszczonych na stronie. Świetne.
Jedyny minus za przecinki.
Zabawne. Daję 5.
Jeden z najbardziej fatalnych tekstów na portalu "Fantastyki".
1. Liczebników w formie numerycznej nie używa się (za wyjštkiem bardzo specjalnych wypadków) w tekstach literackich!
2. do rodka nerwowo szybkim krokiem wszedł Pogoda co oznacza okrelenie nerwowo szybki?? Chyba że to Młoda Polska?
3. Król zaniepokoił się. Jego nadworny inżynier słynšł ze swojego opanowania i cierpliwoci, jeżeli co miało go zaniepokoić, - zaniepokoić jest powtórzone w bardzo bliskiej odległoci.
4. nie mewa-zabójca tylko mewa-zabójczyni
4. co oznacza żyjemy w erze zachodu ???
5. Poza tym przez tyle czasu fale do nas nie docierały, dlaczego teraz miałyby dotrzeć analogiczna sytuacja jak w punkcie 3.
6. niepotrzebnie wprowadzajš panikę między tutaj użyłbym imiesłowu wprowadzajšce i zlikwidował przecinek, kóry akurat tutaj jest zbyteczny.
7. zwalniam z stanowiska nadwornego inżyniera chyba ZE stanowiska
8. Niebo szkarłatniało z każdš sekundš. ponownie Młoda Polska?
9. AntycznyM telewizor nadawał transmisję z Armagedonu?
10. Kilku miejscowych pijaczyn i paru przejeżdżajšcych kierowców transporterów kierowcy przejeżdżali przez bar???
11. Mętna atmosfera zawisła w kłębach fajkowego dymu. Młoda Polska?? (Lemian się chowa)
12. amerykance przetrwajš ???
13. mętnie patrzšc WOW, Młoda Polska again
14. jest ich zbyt dużo chyba wielu????
15. za chwilę nasz wszechwiat zapadnie się, a my zostaniemy unicestwieni wraz z nim.
Zapadnie się w co????
16. Nagle wszystko zaczęło się rozcišgać i dematerializować ???
powiedział Ignacy, dokończył swój kufel i rozpłynšł się wraz z otaczajšcš go rzeczywistociš. - dokończył swój kufel?? Czy raczej jego zawartoć??
17. siódmym poziomie zawansowania ??
Rozumiem, że to opowiadanie to jaka kpina?
Zazwyczaj nie piszę komentarzy, ale tym razem nie wytrzymałem.
arktur1, nie wiem na jakich prochach byłeś kiedy pisałeś ten komentarz, ale proszę zastanów się zanim ponownie zmarnujesz energie w podobny sposób.
Nie można wymagać od amatora uber poprawnej pisowni, braku błędów logicznych itp. Czepiasz się błędów logicznych, może trzeba Ci to wytłumaczyć.
17> "Siódmy poziom" - powiedziane tylko tyle bo to dialog, dla wszystkich postaci jest to zrozumiałe, dla czytelnika nie musi. Tutaj odesłałbym cię do wikipedii -> "Skala Kardaszewa", w tym tekście zapewne chodzi o coś podobnego.
16> Jeśli widziałeś kiedyś koniec wszechświata, to proszę napisz nam jak on wygląda. Może samo zdanie nie jest wybitnie piękne, ale każdy z iq wystarczającym do obsługi przeglądarki internetowej powinien skumać o co chodzi.
15> Wszechświat zapada się. Czarne dziury także się zapadają, wcale nie mówi się w co się zapadają.
12> Tu nie wiem o co Ci chodzi, może o określenie najwspanialszego narodu (sarkazm) jako "Amerykańców"? Wielu ludzi tam robi, mowa potoczna na pewno to dopuszcza.
10> Przejeżdżający kierowcy - zapewne przejeżdżali drogą nieopodal i zatrzymali się w barze na piwko, chyba każdy (oprócz Ciebie) by się domyślił.
9> Literówki, pewnie autor coś poprawiał, przeoczył "m" na końcu i otrzymaliśmy takie coś. Podobnie w 7.
Pozostałe to czepiania się, nikt z nas nie jest profesjonalistą, możemy popełniać błędy. Wiele z tych niedopatrzeń to typowe pomyłki początkującego. Fakt, warto powiedzieć autorowi co jest nie tak, ale nazwanie opowiadania fatalnym, zjechanie go w taki sposób to chyba gruba przesada. W pewnym sensie przypominasz moją polonistkę, która zawsze gdy czegoś nie rozumiała drążyła w poszukiwaniu pierdół, byleby mieć za co ucznia "uwalić".
Nie wiem kiedy kolega arktur1 napisze swój pierwszy tekst, ale już domyślam się jaki będzie. Będzie poprawny do bólu, nie zabraknie w nim ani jednego przecinka, wszystkie przypadki będą odpowiednie, będzie napisany dosłownie, bez zbędnych metafor, co by każdy się domyślił o co chodzi. Poza tym będzie po prostu nudny, esencja będzie przypominała wenezuelską telenowelę, bo kolega arktur1 nie dostrzega potęgi jaką jest TREŚĆ.
Największą kpiną był twój komentarz.
Pozdrowienia od Noth'a który z polskiego miał zawsze trzy, a to opowiadanie spodobało mu się, czytał je z takim zainteresowaniem, że nie zauważył błędów.
Ciekawy tekst. Naprawdę udany pomysł.
Poziom cywilizacyjny był oczywiście w skali Kardaszewa. Przytoczę z wikipedii:
"Typ VII - cywilizacja określana jako "boska", zdolna do kreacji jednego lub więcej wszechświatów. Ilość otrzymywanej energii jest nieskończona, uzależniona tylko od ilości i rozmiarów stwarzanych wszechświatów. Cywilizację można uznać za "wieczną", nawet jeśli energia tworzonego nowego wszechświata pochłonie całkowitą energię istniejącego."
W sumie poznanie tej skali i hipotezy z nią związane natchnęły mnie do napisania tego krótkiego opowiadania.
arktur1 dzięki za szczegółową analizę utworu.
Noth dzięki za obronę przed twardogłowym inkwizytorem poprawnej polszczyzny :)
Pozdrawiam wszystkich i jeszcze raz dzięki za komentarze!
OK, co do siódmego poziomu. Z pozostałych zarzutów nie wycofuję się. Zresztą nikt nie przyjmie do druku utworów napisanych w taki sposób (możesz to sprawdzić wysyłając je do wydawnictw).
Przy okazji, chciałem zauważyć, że nie postawiłem oceny, a mogłem to zrobić, także po kryjomu.
Opowiadanie (nieformalnie) zasługuje na trzy.
Pozdrawiam.
Prawda, jak ma to w zwyczaju, ukrywa się gdzieś w okolicach środka.
Dla przykładu 16. kolegi arktura. Czy musi być ściśle określone, co się rozciąga itd? Koniec świata to koniec świata; czytelnik ma uruchomić własną wyobraźnię i "zobaczyć" owe ściskania i rozpływania czegoś, co go otacza.
Nie neguję słusznych uwag kolegi arktura, ale jeśli już, to dlaczego pominął on "kilku pijaczyn"?
Noth --- zacznij komentować!
Czupa - czups. To nie inkwizycja. To oczekiwania tych, którzy jeszcze --- albo już --- umieją pisać i czytać.
Adam KB mnie zmitygował, więc przyznaję, że trochę się zagalopowałem w krytyce. Tym niemniej przypominam, że nie zaświniłem obniżeniem oceny. Pozdrawiam wszystkich.